Po środku szkoły znajduje się sporych rozmiarów dziedziniec z równo przystrzyżoną trawą. Z każdej strony otaczają go mury zamku. Na samym środku stoi natomiast duża fontanna, zawsze zbierająca wokół siebie chcących odpocząć po lekcjach, uczniów.
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob 6 Wrz 2014 - 18:06, w całości zmieniany 2 razy
Gdy ujrzał jej uśmiech, nie mógł nie uśmiechnąć się nonszalancko. - Kiedy będziesz tylko chcieć. Proponuje wakacje, wtedy kwitnie wiśnia. Spodoba Ci się. - gdy zawiał wiatr, poczuł perfumy dziewczyny. Jego słabość... uzależnienie... Oderwał się szybko od natrętnych myśli - Mam nadzieję, że Ci lepiej, jak nie, to wrócimy do środka, jeszcze się przeziębisz... Spojrzał w dół na ich stopy. Obydwoje mieli kolorowe trampki. Zaśmiał się. - Oj, taak. Najlepszy wynalazek. Nie wyobrażam sobie chodzić w innych butach. Chyba, że na szczególne okazje. - puścił jej oczko. - Mam nadzieję, że jednak po jakimś czasie będę mógł powiedzieć z przekonanie, iż nie jesteś wredna.
Kwitnąca wiśnia- pomyślała i rozmarzyła się na chwilę. -Tak więc trzymam Cię za słowo - odparła pokazując mu język. Patrzyła na chłopaka z szerokim uśmiechem, chwilę potem straciła równowagę i spadła z murka, kiedy zbyt mocno się przechyliła w bok. Wylądowała pod ścianą wybuchając śmiechem. - To nie było planowane ! - krzyknęła podnosząc twarz z trawy. Kiedy wstała zaczęła zwijać się ze śmiechu, na szczęście kurtka chłopaka nie ucierpiała. Chwilę potem ściągnęła ją zahaczając o jeden z kolczyków w uchu. - Szlag- odparła pod nosem, ledwo słyszalnie - nie będzie mi już potrzebna - powiedziała oddając mu jego własność. - Nie trzeba wracać do zamku, jest mi o wiele cieplej.Trampki... Ja nawet czasami na specjalne okazje je wkładam, bo nie mogę się powstrzymać. Szpilki nie są stworzone dla mnie - rzekła przyglądając się ich butą - oh no, żartowałam z tym, że jestem wredna !
- Trzymaj, trzymaj. - zaśmiała się. Nagle wylądowała na ziemi, nawet nie mógł jej złapać. Położył dłoń na jej ramieniu, szukając jej spojrzenia - Wszystko dobrze? - spytał niskim głosem. Chwycił od niej swoją kurtkę, schylił się i podniósł kolczyk, który wypadł dziewczynie - Proszę, Christinie, jednak jeśli Ci jest jeszcze zimno, możesz ją mieć na sobie, na prawdę mam wytrzymały organizm. W szpilkach ładnie wyglądają kobiece nogi - rzekł z tajemniczym uśmiechem.
Cały czas trzymała się za bolący ze śmiechu brzuch, śmiała się nadal. - Tak, zwykle już tak mam - pokiwała głową siadając z powrotem na murku. Podziękowała krukonowi i założyła z powrotem swój kolczyk w ucho. - Dobrze, że te kolczyki nie są wiszące, bo już bym dawno bez ucha była - powiedziała ciągle trzymając kurtkę chłopaka w dłoni. - Widocznie nie jestem jak inne kobiety - uznała siadając na przeciwko jego, wolała nie siedzieć tak jak poprzednio, żeby znowu nie spaść. Christinie nie znosiła szpilek, wolała zwykłe, proste buty. Nie pamiętała nawet kiedy ostatnio miała wysokie szpilki na nogach. Może jak miała roczek ? A może dwa latka ? - Jakiej muzyki słuchasz ? -zapytała nagle z zaciekawieniem.
- Czyli mam się przyzwyczaić do nagłych wypadków i niekontrolowanego śmiechu? - spytał unosząc kąciki ust ku górze. - Masz w sumie rację. Wiszące kolczyki to zgroza. Nie bolało Cię jak przekuwałaś? - spytał z zainteresowaniem. - Nie jesteś taka sama? To znaczy, że jesteś wyjątkowa - zacmokał. - Muzyki? Klasycznego rocka, a Ty?
- Nagłych wypadków ? Hmm... Można to tak nazwać. A co do śmiechu, to z pewnością - zapewniła go - przeszkadza ci to ? - zapytała podejrzliwie chłopaka. Widząc, że chłopak nie przyjmuje kurtki założyła ją z powrotem na ramiona. - Uważaj, bo się za bardzo przywiążę do tej twojej kurtki - zagadnęła słodko mrugając oczami i śmiejąc się. Znów ukazała swoje ucho odgarniając włosy. - Nie, w ogóle - zapewniła - chociaż szczerze mówiąc panicznie boję się igieł. A ty masz może jakieś kolczyki ? - spojrzała na niego próbując się czego doszukać, jednak nic z tego. - To tak jak ja, klasyczny i alternatywny - podniosła brwi ku górze.
- Na pewno mi on nie przeszkadza, Christinie. Mogę wręcz powiedzieć, że jest uroczy. - zaśmiał się, spoglądając jej w oczy. Gdy założyła na siebie kurtkę, uśmiechnął się - No, w końcu. Obawiam się, że to nie będzie możliwe, ale w razie czego jest na Twoje skinienie, madame - ukłonił się - Nie mam takiej kolekcji jak Ty. Zdecydowałem się na jeden, choć nie powiem był to trudny wybór. - pokazał jej język, ukazując kolczyk w kształcie srebrnej kuleczki. Była najbardziej wygodna. Mruknął cicho - Widzę, że mamy wiele wspólnego.
- Ah, dziękuję - skinęła głową kiedy się ukłonił. Zaśmiała się perliście do chłopaka wstając na chwilę z murka, żeby wziąć w dłonie źdźbło trawy. Przyglądała mu się przez chwilę i usiadła z powrotem na murku. - Kolekcji ? Żadna z tego kolekcja - zaprzeczyła patrząc na zachmurzone niebo - znam sporo osób, które mają ich o wiele więcej ! W momencie kiedy pokazał Christine swój kolczyk uśmiechnęła się szeroko. - Język ? Bolało ? -zapytała Christine krzywiąc się na moment, z powodu igły - Czemu uważasz, że to był trudny wybór ? Ja bym miała ich troszkę więcej, ale za bardzo boję się bólu. Spojrzała w jego miodowe oczy opierając głowę o murek, na którym siedzieli. - Tak, to nawet i lepiej, że podeszłam do Ciebie - Uśmiechnęła się lewym kącikiem ust zakładając ręce na piersiach.
- Och, można nazwać to kolekcją, Christine. - zaprzeczył szybko jej słowom. Uniósł dłoń do jej ucha i pogładził po muszelce. - Naprawdę ładny zbiór. Szczególnie ten z kasetką. - pochwalił - Czy bolało? Taaak. Przez pierwszy tydzień... Jednak warto było. Trudnym wyborem było w ogóle przekucie... Wiesz, w ogóle nie znałem piercingu i, wstyd się przyznać, tłumaczyli mi to mugole... Nie że do nich coś mam... Jednak to było naprawdę upokarzające. Jeśli będziesz chciała jakiś, mogę się z Tobą przejść do salonu. Podtrzymam Cię na duchu. O tak. Dobrze, że podeszłaś. Przynajmniej obydwoje nie umarliśmy z nudów.
Zaśmiała się czując łaskotanie na uchu. - Kaseta jest dla mnie najcenniejsza - szepnęła po chwili. Rzuciła przed siebie źdźbło, które łagodnie opadło na ziemię. - No nie wiem, jasne, może kiedyś się wybiorę, to wezmę cię jako towarzysza - mrugnęła do niego lewym okiem. Spojrzała na niego, nie potrafiła znieść widoku chłopaka w bluzie, podczas gdy wiatr znowu zaczął mocniej wiać, a uczniowie wracali do zamku. - Nie pozwolę, żebyś tu marznął, możemy się przecież podzielić kurtką... - powiedziała niepewnie, przysuwając się odrobinę do niego. Po chwili podniosła kurtkę ze swoich ramion okrywając siebie i Kazuo. Na prawdę robiło się zimno.
- Dlaczego akurat kaseta jest dla Ciebie najważniejsza? - spytał, uważnie przyglądając się kolczykowi. Był naprawdę oryginalny, nietuzinkowy, takie jakie lubił. Gdy dziewczyna się przysunęła, poczuł przyjemne ciepło. Objął ją ramieniem. - Oj, troszczysz się o mnie.
- Dał mi go ktoś bardzo wyjątkowy - odparła - a gdy dostaje się od takich osób rzeczy, chce się je mieć cały czas przy sobie. Gdy poczuła, że ją obejmuje, przeszedł ją przyjemny dreszcz. Uśmiechnęła się do niego szeroko. - Nie chcę, żebyś zachorował, bo wtedy będę się nudzić - powiedziała ze śmiechem Christine i również go objęła. Tak było o wiele cieplej.
- Rozumiem, że był dla Ciebie bardzo bliski - odparł, gładząc delikatnie jej plecy. Jej ciało było zimne, prawdę mówiąc, sądził, że ona ma większą możliwość przeziębienia się. - Och, na pewno masz wiele ciekawszych zajęć - szepnął w jej kierunku. Cóż za perfumy! - Masz dobry gust, Christine. - dodał.
Poczuła bardzo przyjemne ciepło, które rozlewało się po jej ciele. - Od taty - podniosła brwi ku górze i je opuściła, co wyglądało dość komicznie. Zaśmiała się widząc jak wszyscy wrócili do zamku. - Ciekawszych zajęć ? Ciekawszych, od siedzenia w bibliotece ? - zapytała retorycznie - Prawdę mówiąc ostatnio nic nie robię oprócz siedzenia nad jeziorem i graniu na gitarze - powiedziała od czasu do czasu zerkając kątem oka na Kazuo. - Czemu tak sądzisz ? -zapytała uśmiechając się delikatnie, kiedy dotknął jej pleców, co dało podwójną dawkę ciepła jej ciału.
- Po nim masz tak rude włosy? - spytał, biorąc jej kosmyk w dłoń i obracając między palcami. - Grasz na gitarze? Mam nadzieję, że kiedyś zaszczycisz mnie swoją grą - jego ton ograniczał się do szeptu. Byli zbyt blisko siebie, aby mówić głośniej. Wypuścił z dłoni kosmyk włosów Christine i ponownie ją objął, głaszcząc plecy. - Masz zajebi*ste perfumy.
- Mama jest blondynką, a tata brunetem - odparła spokojnie - nie wiem po kim je mam. Nie patrzyła już na dziedziniec, tylko na jego złocisto miodowe oczy. Za każdym razem, gdy ktoś dotykał jej włosów przechodził ją dreszcz, dlatego podskoczyła nie wiedząc że trzyma kosmyk włosów w dłoni. Zaśmiała się pod nosem i ponownie spojrzała na chłopaka poprawiając kurtkę. - Ty oczy - przyglądając się nim można było w nich dostrzec swoje odbicie - mam nadzieję, że nie jest ci zimno.
- Niesamowite - rzekł, jeszcze chwile przyglądając się jej włosom. Dłonią pogładził jej łopatki, uśmiechając się czarująco. - Naprawdę nikt w Twojej rodzinie takich nie miał? - spytał jeszcze dla upewnienia. Gdy wspomniała o jego oczach, poczuł się doceniony. W końcu tyle się męczył, aby znaleźć coś odpowiedniego... - Dziękuję i nie, nie było mi zimno, ale teraz jest zupełnie przyjemnie.
-Może ktoś z dalszej rodziny, ale nie przypominam sobie, żeby ktoś takie miał - powiedziała z lekkim uśmiechem - Przyjemnie? Uśmiechnęła się jeszcze szerzej z łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy, patrząc mu w oczy. Nie mogła oderwać od nich wzroku. Dopiero po chwili przypomniała sobie jego wzmiankę o gitarze. - Gram już parę lat, a potrafię grać niewiele piosenek - przyznała. Kochała grać to co było rozkoszą dla jej uczu - rocka. - Wiesz zawsze mogę podskoczyć do szkoły po gitarę i możemy się wybrać nad jezioro - wyszczerzyła się, swoją dłoń dalej trzymała na jego ramieniu.
Dłonią przejechał wzdłuż kręgosłupa, zatrzymując ją na talii. - Jak najbardziej przyjemnie. Chorzy na pewno nie będziemy - uśmiechnął się czarująco. Drugą dłonią sięgnął po jej podbródek, aby spojrzała mu w oczy. - Myślę, że jak na razie nigdzie Cię nie puszczę.
- Też tak sądzę - rzekła krótko. Nieśmiało dotknęła jego dłoni, gdy ta była na jej talii. Musiała przyznać, że chłopak był zdecydowanie w jej typie i z wyglądu i z charakteru. Przypomniał jej się Jaydon, na którego była ciągle wściekła. Nie miała stu procentowej pewności, że on na prawdę coś do niej czuł. Postanowiła go po prostu olać. Nie spodobało jej się jego ostatnie zachowanie. - Może... Innym razem - szepnęła w jego stronę, w momencie kiedy dotknął jej podbródka. Znów spojrzała mu w oczy, jednak nie skupiając się na swoim odbiciu, ale całokształcie.
Musnął jej dłoń i zacisnął lekko na niej palce. - Na pewno będziemy mieli do tego jeszcze kilka okazji - szepnął w jej kierunku, podziwiając kolor oczu. I te urocze piegi! Zdecydowanie sprawiały, że Christine nagle wydawała się taka malutka, niewinna, urocza...
I znów te ciarki- pomyślała patrząc na krukona, kiedy delikatnie musnął jej dłoń miękkimi ustami. Popatrzyła mimowolnie na nie, były ślicznie zaróżowiałe, zaraz potem opamiętała się i znów patrzyła w jego oczy. Zauważając, że grzywka opadła mu na oko podniosła dłoń, by odgarnąć włosy. - Tak, więc kiedy tylko zapragniesz wyrwiemy się z tego nudnego zamku - uśmiechnęła się odruchowo. Zaczęło się rozjaśniać, a słońce przebijało się przez chmury.
Przytaknął głową, uwalniając ze swoich ust "mhm". Ponownie chwycił ją za podbródek. - Dziękuję. - wyszeptał wprost w jej usta, gdy poprawiła mu kosmyk włosów. Przybliżył się do niej, choć nie pewny jej reakcji, pocałował ją. Delikatnie, wpierw czekając na jej odpowiedź.
Taki obrót sprawy jej nie przeszkadzał. Odpowiedziała mu zadowolona na pocałunek. Lewą ręką dotknęła jego policzka, a prawą wtopiła w jego gęste włosy. Zalała ją fala ciepła, nigdy jeszcze nie czuła czegoś takiego. Przybliżyła się do niego i musnęła delikatnie jego dolną wargę z uśmiechem zadowolenia.
Przesunął dłoń na jej talię, jednak drugą wciąż trzymał na podbródku. Zadowolony, że odwzajemniła pocałunek, mruknął cicho. Pogłębił pocałunek, muskając koniuszkiem języka jej podniebienie. Nie spodziewał się, że zwykłe wyjście na dwór tak się skończy. Wniosek z tego taki - czasem warto oderwać nos od książek.
Oddech Christine nagle przyspierzył. Przestawała zważać na jakiekolwiek konsekwencje wynikające z bliższego kontaktu z chłopakiem. Poczuła jego kolczyk na podniebieniu i przymknęła oczy, by po chwili bardziej namiętnie go pocałować. Usłyszała, że drzwi prowadzące na dziedziniec otworzyły się i wyszło na zewnątrz parę uczniów. Zignorowała ich zwyczajnie trzymając dłoń na jego klatce piersiowej.