Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 words are meaningless and forgettable [2]

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
words are meaningless and forgettable [2] QzgSDG8




Gracz




words are meaningless and forgettable [2] Empty


Pisaniewords are meaningless and forgettable [2] Empty words are meaningless and forgettable [2]  words are meaningless and forgettable [2] EmptyNie 18 Paź 2020 - 18:13;


Retrospekcje

Osoby: @Maximilian Felix Solberg & Felinus Faolán Lowell
Miejsce rozgrywki: Hogwart, Klasa Zaklęć
Rok rozgrywki: 2020, parę dni po bójce z Boydem i Fillinem.
Okoliczności: wiszący los czasami nie pozwala, by móc przechodzić obok innych obojętnie. Zmusza, by wyrzucić z siebie to, co na duszy leży, pozwalając zażegnać konflikt.


Ostatnie dni były wyjątkowo problematyczne.
Nie bez powodu nagle Felinus przestał się wszystkim interesować. Początkowa bójka, zamienienie w fotel, a także narastająca bezsilność wobec fatum, które nad nim ciągle wisi, powodowały, że się tak naprawdę wycofywał ze swojego wcześniejszego życia. Zdolność do wpakowywania się w kłopoty ograniczył do minimum, zmniejszając jej rozprzestrzenianie się na pozostałe jednostki; nie zamierzał przyczyniać się do ponownych problemów, kiedy bóle podbrzusza nieustannie narastały. Denerwowanie się obecną sytuacją nie było na jego korzyść zdrowotną - blizny sprzed paru miesięcy były gotowe uaktywnić się tylko po to, by zadać mu więcej bólu oraz cierpienia. Nie bez powodu przestał zdrowo się odżywiać, a pod jego oczami pojawiły się zaciemnione miejsca, wskazujące na bezpośredni brak snu.
Bo tak naprawdę spać nie mógł. Ile by się nie położył, ile ubrań by nie ściągnął, a ile koców by na siebie nie nałożył, sumienie wyżerało jego umysł. Pozostawiało toksyczność, której nie mógł się wyzbyć, a wyrzuty poczęły nadawać kolejne potomstwo. Naprawdę się martwił, jako obrońca najbliższych jego sercu, ale nie mógł z tym na razie nic zrobić. Za każdym razem, jak mijał przyjaciela, czuł narastające napięcie. Nie bez powodu przewracał się z jednego boku na drugi, a momentami nawet wychodził na zewnątrz, by zaczerpnąć świeżego powietrza, zakładając na siebie najprostsze rzeczy. Starał się nie przejmować tym, że informacja o jego schorzeniu może się rozprzestrzenić, mając zamiar podejść do tego na dystans. Wszystko się psuło; nie bez powodu kościste palce zaciskał raz na materiale pogiętego przykrycia, a raz na podbrzuszu, naznaczając jeszcze raz palcami charakterystyczne blizny, które momentami bolały. To wszystko go po prostu zaczęło niszczyć od środka.
Po odbytych zajęciach, Felinus poczuł potrzebę poćwiczenia patronusa; nie bez powodu wybrał do tego już inną salę, wykorzystując najprostszy aspekt zamknięcia drzwi. Pozostali uczniowie mieli jeszcze lekcje, a większość studentów oddawała się w ramiona czystego odpoczynku; on musiał coś robić. Zająć umysł, przestać rozmyślać, skupić się na czymś konkretnym - nie bez powodu wybrał zatem strażnika, nad którym starał się popracować. Niestety, skupienie przeradzało się w irytację, gdy tylko delikatna smuga światła poczęła wydobywać się z końca drewnianego patyczka; obecny stan psychiczny uniemożliwiał mu wykrzesanie z własnego rdzenia magicznego czegoś więcej.
Dopóki charakterystyczna sylwetka również nie weszła do sali, a Felinus mimowolnie zawiesił na niej wzrok. Wysoka postura ciała, znane rysy twarzy oraz zniknięcie obrażeń powodowały, że trochę mu na sercu zelżało, ale samoistnie atmosfera zaczęła gęstnieć. Czuł ją, okalającą jego umysł tak perfidnie, że tylko otworzył usta, chcąc coś powiedzieć... i zaniemówił.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4015
  Liczba postów : 11785
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
words are meaningless and forgettable [2] QzgSDG8




Gracz




words are meaningless and forgettable [2] Empty


Pisaniewords are meaningless and forgettable [2] Empty Re: words are meaningless and forgettable [2]  words are meaningless and forgettable [2] EmptyNie 18 Paź 2020 - 19:07;

Od kiedy wyszedł z auli, po spotkaniu z połową grona nauczycielskiego, potrzebował czasu dla siebie. Targało nim tyle emocji, że nie wiedział jak sobie z nimi radzić. Postanowił więc mocniej wziąć się za wszelkiego rodzaju treningi. Codzienne przebieżki po błoniach i liczne wizyty w bibliotece w celu studiowania transmutacji. Potrzebował tej wiedzy, a nie mógł jej zdobywać na zajęciach dodatkowych. Był wkurwiony z bezsilności. Co prawda propozycja Beatrice poniekąd łagodziła ten stan, ale sam fakt odsunięcia go od spotkań był dla niego wyjątkowo bolesny i przerażający. Do tego dochodziło to, co wciąż czuł w związku z tamtą bójką. Callahana unikał jak mógł, a Filin był dla niego w miarę do zniesienia tylko w sprawach drużynowych. Felka nigdzie nie widywał i to właśnie z puchonem miał największy problem. Był na niego wściekły, ale też miał wyrzuty sumienia, że wtedy go uderzył. Nie pomyślał.
Chcąc wyciszyć swój umysł postanowił poćwiczyć kilka prostych zaklęć transmutacyjnych. Idealna była do tego klasa zaklęć, więc tam też skierował swoje kroki. Ledwo jednak zamknęły się za nim drzwi, gdy zobaczył w środku znajomą postać. Uśmiech który zazwyczaj pojawiał się na twarzy Maxa na widok Lowella, dzisiaj został zastąpiony czymś innym. Mniej przyjaznym. Atmosfera faktycznie była gęsta i Solberg czuł, jak zalewa go fala nieprzyjemnych emocji.
-Co, nagle nie masz mi nic do powiedzenia? - Zapytał ironicznie widząc reakcję Felka. Powinien obrócić się na pięcie i wyjść. Poszukać innego miejsca do treningu, ale jednak postanowił się odezwać. To mógł być naprawdę duży błąd z jego strony.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
words are meaningless and forgettable [2] QzgSDG8




Gracz




words are meaningless and forgettable [2] Empty


Pisaniewords are meaningless and forgettable [2] Empty Re: words are meaningless and forgettable [2]  words are meaningless and forgettable [2] EmptyNie 18 Paź 2020 - 19:22;

Każdy potrzebował czasu.
Niestety, im było dane go wyjątkowo mało. Zanim cokolwiek poukładali sobie w głowach, zanim uporządkowali cały bałagan, zanim zdołali jakkolwiek samych siebie przywołać do porządku, los perfidnie śmiał im się prosto w twarz. Na to Felinus mógł zareagować prostym westchnięciem, kiedy to czekoladowe oczy spotkały się z tymi zielonymi; nie naruszał jego prywatności, utrzymując odpowiedni dystans. Wiedział doskonale, co się wydarzyło - wiedział wszystko, czego nie powinien wiedzieć, a przede wszystkim wiedział o tym, że sam doprowadził Maximiliana do takiego stanu. Nie bez powodu czuł ścisk w obrębie klatki piersiowej, a struny głosowe kompletnie nie potrafiły wydobyć z siebie jakiegokolwiek drgnięcia. Nie bez powodu pod kopułą czaszki u Lowella zaatakowała fala wielu myśli; jakoby próbujących wyciągnąć dłoń w stronę przyjaciela, aczkolwiek bez żadnej fali sukcesu oraz wygranej. Puste, pozbawione wdzięczności; jego ręce były zimne, a mimo to serce zdawało się mieć w sobie tętniące życie, kiedy to czuł, jak sekundy nieustannie mijają, uniemożliwiając podjęcie się jakiegokolwiek stosownego kroku. Nie bez powodu obserwował, nie bez powodu spoglądał spokojnie, ale bez większych emocji skierowanych w jego stronę. Odcięcie się od nich wydawało się być jednym z najlepszych rozwiązań obecnie.
Nie zamierzał, by ten poszedł; prosty komentarz rzucony w jego stronę i ironiczne pytanie jednocześnie spowodowały, że na chwilę wzrok ciemnych tęczówek, okalających źrenicę, przeniósł się na ławkę, na której to znajdowała się pustka. Pustka, tak samo jak jego reakcja, która była adekwatna do tego, iż czuł, że zawinił. Że się przyczynił do takiego zdarzenia, ale... nie chciał. Cholernie nie chciał. Konfrontacja z rzeczywistością nigdy wcześniej nie była tak trudna; nie chciał też niepotrzebnie wbijać zatrutych szpilek w umysł Solberga. Niezależnie od tego, co by się stało; powstrzymywał pierwszego psa, uspokajając go za pomocą prostego dotyku ręki. Nawet nie wiedział, kiedy dłoń, muskająca futro zwierzęcia, zostanie kompletnie zmiażdżona w szczękach agresywnego wilczura.
Nie wiem, co mam powiedzieć. W tym jest problem. — nie czuł się komfortowo, ale podniósł głowę i spojrzał na Solberga, powstrzymując się od potencjalnego opuszczenia wzroku. I mimo, że samo zetknięcie się z tymi należącymi do przyjaciela było wyjątkowo trudne i męczące, nie zamierzał w żaden sposób się odwracać; nawet jeżeli poczuł ponowny ból, na który na razie nie zareagował. — Wydrzyj się na mnie, oskarż, cokolwiek. Jestem świadom tego, że zawiniłem. — wstał, kiedy to siedział na jednej z ławek, robiąc jeden krok do przodu. Starał się to zrobić ze swoją standardową gracją, ale nie potrafił, kiedy emocje brały w górę i czuł, jak jego świątynia spokoju ponownie się zawala, a gardło ściska na samą myśl o potrzebie wysłowienia się w jakikolwiek sposób. Lowell przymknął oczy na krótki moment, nie wiedząc, co począć. Dopiero po paru sekundach jego usta opuściły kolejne słowa. — Przyjmę wszystko. Wolę to od ciszy i omijania się na korytarzach, ciągłego udawania, że nic nie jest, mimo że jest, a przede wszystkim od ciągłego poczucia niepewności. — kiwnął głową, oddychając nierównomiernie. Czuł, że adrenalina i sam fakt tego, iż zawinił, wpływa na jego reakcję organizmu, czego nie mógł powstrzymać. Rozszerzone delikatnie źrenice były tego doskonałym przykładem, a fala gorąca, z jaką się mierzył, powodowała, iż począł odczuwać bóle głowy.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4015
  Liczba postów : 11785
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
words are meaningless and forgettable [2] QzgSDG8




Gracz




words are meaningless and forgettable [2] Empty


Pisaniewords are meaningless and forgettable [2] Empty Re: words are meaningless and forgettable [2]  words are meaningless and forgettable [2] EmptyNie 18 Paź 2020 - 19:42;

Max był w kropce. Nie dość, że wciąż nie radził sobie ze wszystkim, o czym rozmawiał w gabinecie Beatrcie, to jeszcze teraz doszła frustracja na odsunięcie go od tego, co trzymało go jakoś w ryzach. Sam już nie wiedział, jak to wszystko ogarnąć. Jednego dnia czuł, że idzie do przodu, by następnego znów dać się przynieść natłokowi emocji. Spranie Boydowej mordy za bardzo nie pomogło. Ślizgon pragnął więcej. Potrzebował porządnego ujścia dla wszystkiego, co od tak dawna się w nim gotowało.
Stanowczo patrzył w brązowe oczy przyjaciela, z założonymi na piersi rękoma. Sam nie do końca był pewien, czego od niego oczekuje. Na pewno nie spodziewał się jednak tego, co puchon powiedział. Widział, jak Felek odwraca na chwilę wzrok i czuł wiszącą w powietrzu niepewność. Jednak krew w żyłach Maxa coraz bardziej się gotowała. Spokój. Ten cholerny spokój w postawie Lowella działał na ślizgona jak płachta na byka. Wkurwiała go ta uległa postawa i nie mógł nic na to poradzić.
-No proszę. Nagle postanowiłeś mnie posłuchać? Czy tylko zależy Ci żebym to z siebie wywalił i zapomniał? Gdzie była ta Twoja wspaniała chęć wysłuchania mnie, gdy mówiłem żebyś się KURWA NIE WPIERDALAŁ?! - Ostatnie słowa wypowiedział mocniejszym i nieco podniesionym głosem. -Nigdy nie prosiłem Cię o jakąkolwiek ingerencję w moje życie, ale oczywiście wiedziałeś lepiej. Po chuj wpierdalałeś się między mnie i Callahana? Po chuj tak uparcie zaniedbujesz się moim kosztem? Po CHUJ ZOSTAŁEŚ WTEDY ZE MNĄ PODCZAS SPOTKANIA Z BOGINEM? - Słowo po słowie wszystko zaczynało opuszczać umysł Solberga, wprawiając w drżenie powietrze pomiędzy nimi. Nie potrafił tego zrozumieć. Nie chciał tego wszystkiego. Potrafił poradzić sobie sam. Chciał być w stanie radzić sobie samemu. Zbyt wiele razy ostatnio został wystawiony na skrajne sytuacje i naprawdę tracił kontrolę nad silniejszymi emocjami.
Mimo głośnych i mocnych słów, wciąż spokojnie stał w miejscu, nie spuszczając wzroku z Felka. Czy oczekiwał na jakąkolwiek odpowiedź? Może tak, a może po prostu chciał się wykrzyczeć. Sam nie był do końca tego pewien.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
words are meaningless and forgettable [2] QzgSDG8




Gracz




words are meaningless and forgettable [2] Empty


Pisaniewords are meaningless and forgettable [2] Empty Re: words are meaningless and forgettable [2]  words are meaningless and forgettable [2] EmptyNie 18 Paź 2020 - 20:03;

Patrzył, spoglądał, zastanawiał się, w swojej niepewności kierując myśli, samego siebie pytając pod kopułą czaszki - dlaczego? Czarna fala pośrodku morza nie pozwalała mu spokojnie zapomnieć; wspomnienia powracały ze wzmożoną siłą, kiedy to patrzył na postawę Maximiliana. Nie była dobra. Założenie rąk na piersi zazwyczaj oznacza chęć odcięcia się oraz uwarunkowania odpowiedniego dystansu; nie bez powodu Puchon zmrużył oczy, spoglądając na jakiekolwiek aspekty, nad którymi mógłby się skupić. Myśli, które zbierały się w głowie, nie pozwalały mu normalnie funkcjonować - były niczym coś, co zwyczajnie zdaje się być poza jego kontrolą. Każda próba nałożenia łańcucha kończyła się porażką; myśli te nie chciały zostać złapane. Wolne, pozbawione klatki, siały zniszczenie, kiedy to wiedział, że konfrontacja jest tuż tuż, a cisza przed burzą - nieunikniona. Wystarczy jeden sygnał, by piorun zwyczajnie uderzył o ziemię i podzielił bądź złączył. Nie bez powodu również trudno było mu kontrolować reakcję organizmu; adrenalina w tym wszystkim zdawała się wieść prym. Nie bez powodu Felinus nienawidził kłótni, nie mogąc powstrzymać płynącego w żyłach hormonu produkowanego przez rdzeń nadnerczy. Musiał wziął głębszy wdech, co mimowolnie zrobił.
I wysłuchał tego wszystkiego, starając się zachować spokój i przestać rwać do walki o własną rację. Przyjmował wszystko z pokorą, choć instynktowne drgnięcia dłonią powodowały, że było widać, że nie jest w stanie zdzierżyć tego wszystkiego najlepiej. Najchętniej, mimo że nie miał takiej możliwości i w ogóle nie wiedział, jak to wpływa do końca na organizm, wziąłby papierosa między palce i go wypalił, dla uspokojenia własnej duszy i oszukania własnego siebie. Chemiczny smak powietrza nie powodował, że czuł się lepiej. Czuł się w chuj winny, kiedy to pękł, nie wytrzymał i spuścił wzrok na podłogę, napinając mięśnie i zbierając ramiona bardziej do siebie. Nie czuł się na siłach.
A Solberg częściowo miał rację.
Przymknął mimowolnie oczy i zaciskając zęby, spojrzał na przyjaciela. Objawy bólowe pojawiały się w najgorszym momencie, a on nie zamierzał go brać na litość, że coś się dzieje. Nie bez powodu stał twardo, ale nie z agresją w oczach, a bardziej ze strachem. Strachem, że użyte słowo może zwyczajnie wszystko zepsuć i spowodować jego upadek. Czuł, jak serce zwyczajnie opada na kolana i przyczynia się do jego ostatecznego zniszczenia.
Kurwa mać, Solberg, kim ja jestem, by cię zostawiać NA DWÓCH? NA DWÓCH ZAMIERZAŁEŚ SIĘ NAPIERDALAĆ? POMYŚL RACJONALNIE. — powiedział trochę głośniej, bo, jakby nie było, przyjaźnili się, ale musiał też dać upust swoim emocjom, które to dzierżył głęboko pod kopułą czaszki, a które to nigdy nie miały większego ujścia. Nie był agresywny, nie kipiał złością, a bardziej zawiedzeniem tym, że poległ. — To prawda. Nigdy nie prosiłeś. — opuścił głowę, czując, jak bardzo, cholernie, niemiłosiernie ma ochotę zrobić sobie krzywdę, kiedy to bezsilność brała w górę. Wszystko się pierdoliło. Chciał mieć nad czymś kontrolę w tym całym chaosie. Był zły na siebie. Był cholernie zły, kiedy to powstrzymywał się przed jakąkolwiek inną reakcją. Chciał wyjść, zapomnieć, zaszyć się w swoim domu, ale oczywiście w drzwiach stał Solberg i chyba jedyną możliwą opcją było rozpierdolenie ściany obok. — A jak myślisz, CZEMU pozostałem? SKĄD MIAŁEŚ WIEDZIEĆ, ŻE TO BOGIN? Masz rację, zaniedbuję się w chuj, ale ZAWSZE się zaniedbywałem. ZAWSZE. — siedział, nie patrząc w ogóle na przyjaciela, a zamiast tego skupiał się na wewnętrznie przeżywanych emocjach. Czuł się cholernie źle. Zbyt źle. Było to widać po jego twarzy; nie była teraz spokojna, była chaotyczna. Zagubiona, a przede wszystkim nastawiona na złość, ale wobec samego siebie. — I nie jesteś wyjątkiem. Ale proszę, sądź nadal, że jestem pierdolonym egoistą, który myśli TYLKO o tym, byś z siebie to wywalił i zapomniał, zignorował polecenie. Wiem, że taki jestem, ty też wiesz, więc na CHUJ mi to wypominasz. — głos mu zadrżał, bo naprawdę starał się robić wszystko, by trzymać się na wodzy, ale nie potrafił. Cały drżał, a naturalna reakcja organizmu na stres niestety tak wyglądała.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4015
  Liczba postów : 11785
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
words are meaningless and forgettable [2] QzgSDG8




Gracz




words are meaningless and forgettable [2] Empty


Pisaniewords are meaningless and forgettable [2] Empty Re: words are meaningless and forgettable [2]  words are meaningless and forgettable [2] EmptyNie 18 Paź 2020 - 20:52;

Obserwował puchona, który stał słuchając wszystkich zarzutów, jakie opuszczały usta Maxa. Ten spokój naprawdę powodował gwałtowny wzrost wkurwu u ślizgona. Dlatego też z pewną dozą satysfakcji obserwował, jak Felek zaczyna wyrzucać z siebie słowa. Mimowolny, ironiczny uśmiech wrócił na jego usta, gdy zobaczył napinające się mięśnie Lowella. Zapowiadało się na konfrontację, a właśnie tego teraz chciał. Jedynie spojrzenie czekoladowych oczu nie pasowało mu do tego całego obrazka.
-TAK, ZAMIERZAŁEM. I NIE BYŁ TO TWÓJ ZASRANY INTERES. Chodziło mi tylko o Callahana, a skoro Filin nie wierzył, że ten idiota sobie poradzi, to chętnie obiłbym mu ryj też. - Podniesiony głos puchona był dla niego nowością. Nigdy nie widział Felka w takim wydaniu, ale dzisiaj cieszył się, że ten nie próbuje go uspokoić.
Nie wiedział, czy był to zamierzony efekt, ale czuł niezadowolenie puchona, gdy ten przyznał, że Max nie prosił nigdy o pomoc. Jakby ten był zawiedziony, jakby oczekiwał od przyjaciela, że chociaż raz poprosi. Nie miał jednak czasu się nad tym zastanawiać, bo kolejne słowa wywołały nową falę wspomnień i jeszcze więcej emocji. Musiał na chwilę odwrócić wzrok od studenta, by przeraźliwe obrazy z przeszłości zniknęły.
-Tym bardziej, trzeba było wyjść. Gdyby to był prawdziwy pożar, zginąłbyś przez własną głupotę. - Powiedział praktycznie przez zaciśnięte zęby, poruszając naprawdę ciężki dla niego temat. Ledwo powstrzymał się przed tym, żeby nie powiedzieć "przeze mnie". -No brawo. NAPRAWDĘ masz powód do DUMY. - Nie obchodziło go to, jak długo Felek nie dbał o siebie. Wkurwiał go sam fakt, że to miało miejsce. Szczególnie, gdy sam nie raz prosił go, by postawił siebie ponad Maxem, a ten nigdy nie chciał tej prośby spełnić.
-Nie mówię, że jesteś egoistą, tylko IDIOTĄ. Polecam zapoznać się z różnicą. - Sprostował swoje intencje. Mógł wiele o puchonie powiedzieć, ale nie dawał mu nigdy powodów, by określić go jako egoistę. Nie, gdy było to naprawdę ważne.
-Żebyś w końcu otworzył te jebane oczy! Nie zbawisz mnie, nie udowodnisz NICZEGO zaniedbując się i zdecydowanie nie pomożesz wpierdalając się w coś, co Cię nie dotyczy. Myślisz, że Twoje przyznanie się co do Uczty Powitalnej zmieniło cokolwiek? Że Dear nagle spojrzała na mnie z miłością i postanowiła zastosować Amnestię? Mogłeś podać jej tysiąc sytuacji, które nie były z ojej winy a i tak znalazłaby drugie tyle, które by srały na te Twoje argumenty. - Poruszył jeszcze jedną kwestię, która praktycznie była tą, która przelała czarę goryczy. Było mu żal przyjaciela, że musiał powiedzieć o swojej terapii przy tych dwóch nierozłącznych idiotach, ale nie był w stanie zapomnieć, jak bardzo go to też zdenerwowało, gdy po raz kolejny Felek wtrącił się w jego prywatne sprawy.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
words are meaningless and forgettable [2] QzgSDG8




Gracz




words are meaningless and forgettable [2] Empty


Pisaniewords are meaningless and forgettable [2] Empty Re: words are meaningless and forgettable [2]  words are meaningless and forgettable [2] EmptyNie 18 Paź 2020 - 21:31;

Nienawidził okazywać słabości.
Czuł złość przeplataną z gniewem. Sięgał do granic absurdu własnych możliwości, bo pierwszy raz czuł, że ktoś, komu po prostu ufa, ma do niego pretensje. Zawsze starał się dbać o najbliższych, stawać się ich ochronnymi skrzydłami, duszą spoglądającą, gdy dzieje się coś złego; nawet jeżeli sam siebie zaniedbywał. Spokój, który opuścił, ustępując miejsce negatywnym emocjom, przyczyniał się do wzrostu zdenerwowania, ale był tak naprawdę barierą wobec tego, co w sobie kryje. Kotłujące się pod membraną skóry emocje musiał przytłumić, jeżeli nie chciał dokończyć własnej egzekucji na miejscu - wszystko znajdowało się poza kontrolą. Nawet jak próbował naprawić, połączyć, ponownie zespawać - części pozostawały rozdzielone. Jakby sztorm przeszedł po jego umyśle, psując wszystko, co zdawał się wybudować w ciągu paru lat.
To zajebiście, dobrze wiedzieć, że to nie był mój interes! Aha, i jak podejrzewam, te wybite zęby też nie były moim interesem, co? I wszystko inne? — zacisnął powieki, czując, jak traci powoli oddech. Musiał się uspokoić, bo najwidoczniej został poddany takiemu stresowi, że zwyczajne metody nie działały.
Nie przeszkadzało mu to, że krwawił. Nie przeszkadzało mu to, że poddawał się istnej autodestrukcji, nie przeszkadzało mu to, że za każdym razem doprowadza samego siebie do gorszego stanu. Najchętniej to by stąd wyszedł. Może przez okno, w celu dopełnienia własnego losu i przeznaczenia. Nie byłoby to najlepsze rozwiązanie, ale jakieś by było. Na pewno nie musiałby wdawać się w dyskusję.
Nie bez powodu odciął się już całkowicie od własnych emocji. Pustka, którą opanowały oczy, gdy to zrobił wręcz momentalnie, zapełniła jego duszę. Nie przejmował się tym. Chciał siebie samego chronić, kiedy to wiedział, że będzie musiał odreagować. A nie chciał odreagowywać bardziej. Nie chciał dawać mu tej satysfakcji, nie zamierzał dawać mu możliwości zapoznania się z tym wszystkim. Przymknąwszy na chwilę oczy, kompletnie ignorował już reakcję organizmu na duszenie w sobie wszystkiego. Ogólne osłabienie także. Na jego twarzy pojawił się piękny, będący aktem samoobrony, brak uczuć.
Potrafiłbym wyczarować Aquamenti. — dodał kpiąco. Teraz nie zamierzał bawić się w cokolwiek innego. Czuł się na tyle beznadziejnie, że ponownie, jak po spotkaniu z boginem, przyjął wyjątkowo obojętną postawę. Kolejne słowa zignorował, zastanawiając się nad tym, czy przypadkiem na nie po prostu odpowiedzieć, ale również cisza była pewnego rodzaju słowem. — Jestem. — nie zamierzał się kłócić z nim na ten temat, czując, że najchętniej wziąłby pergamin i począłby kreślić na nim Jestem beznadziejny, najlepiej przez parę godzin, skrupulatnie oddając się wyznaczonemu przez samego siebie zadaniu. Nie bawił się w zbawiciela, nie bawił się w nic, co mogłoby kogokolwiek ratować; nie patrzył już na Solberga, dla niego twarz była widoczna z półprofilu, kiedy odchylił głowę do tyłu i spojrzał na sufit. Snujące się po niebie obłoki... otóż nie. Musi siedzieć w tej jebanej sali. — Nie zamierzam cię zbawiać. Zamierzałem mieć tylko spokój sumienia, nawet jeżeli wydaje ci się, że go nie posiadam. Tak trudno to rozróżnić? — nie spojrzał, nie odezwał się już więcej, licząc tylko na spokój. Nie zamierzał już prowadzić tej dyskusji. Nie chciał przeprosin. Nie chciał niczego. Chciał oddać się w otchłań zapomnienia i nigdy z niej nie wrócić.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4015
  Liczba postów : 11785
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
words are meaningless and forgettable [2] QzgSDG8




Gracz




words are meaningless and forgettable [2] Empty


Pisaniewords are meaningless and forgettable [2] Empty Re: words are meaningless and forgettable [2]  words are meaningless and forgettable [2] EmptyNie 18 Paź 2020 - 21:58;

W tym jednym na pewno byli zgodni. Żaden z nich nie przepadał za pokazywaniem słabości, a jednak czasem przychodziły sytuacje, gdzie nie było innego wyjścia. Max wciąż miał w pamięci żywy obraz siebie, podczas wizyty u Dear, tak samo jak swoją reakcję na cios Boyda, który wyzwolił z niego jakieś nieokiełznane zasoby agresji. Nienawidził takiego wydania samego siebie, a coraz częściej musiał stawiać mu czoła. Czuł, że ma tego dosyć, ale nie wiedział, jak się tego pozbyć.
-Tak, nie były. Wystarczyło wypuścić mnie z tego jebanego pokoju, a ta rozmowa nie miałaby miejsca. - Co prawda był wdzięczny Felkowi za pomoc, ale faktem było, że o nią nie prosił. W tamtym momencie naprawdę jej nie chciał, a wiele rzeczy, które zdarzyły się później było poniekąd efektem tamtej sytuacji. Solberg wciąż próbował, starał się, ale z dnia na dzień widział w tym mniej sensu. Skoro i tak wszystko rozsypywało mu się w rękach, czemu nie mógł sobie ulżyć na chwilę czy dwie?
Nie wiedział, czy pozwoliłby puchonowi teraz wyjść. Wiele słów kłębiło się w głowie ślizgona, które chciały się uwolnić. Chciał je wszystkie wykrzyczeć, ale nie potrafił. Wciąż widział jakąś cienką granicę, która powstrzymywała go przed niektórymi słowami.
Zauważył, że zaczął krążyć po pomieszczeniu dopiero w momencie, gdy Lowell ponownie zabrał głos i spowodował nagłe zatrzymanie się ślizgona. Max zamrugał kilka razy, jakby chciał się upewnić, że usłyszał właśnie to, co mu się wydawało. Ciśnienie skoczyło mu do najwyższej możliwej wartości i już otwierał usta, by wylać z siebie falę wkurwu, gdy nagle się powstrzymał i zamiast tego tylko pokręcił głową.
-Brawo, Lowell. Naprawdę, kurwa brawo. Uderzać w coś, czego nawet nie rozumiesz. No teraz to kurwa przegiąłeś. - Powiedział chłodno i nienaturalnie spokojnie. W tej chwili sam miał ochotę odwrócić się i wyjść. Tego ciosu się nie spodziewał i bardzo mocno walczył ze sobą, by nie wykrzyczeć mu wszystkiego, co wtedy się działo. Że to Felek był powodem jego załamania, że to widok jego umierającego w męczarniach ciała i głosów oskarżających Maxa o zabicie kogoś mu bliskiego sprawiły, że nie był w stanie wyczarować nawet strumyka wody. Z całej sił walnął pięścią w kamienną ścianę obok drzwi, by w ten sposób powstrzymać słowa, których nie chciał wypowiadać. Ból przywrócił mu poniekąd rozsądek.
-Nie wątpię, że to osiągnąłeś, ale nigdy nie oskarżaj mnie o to, że myślę o Tobie w ten sposób. Widać nie poznałeś mnie ani trochę. - Był zły na siebie, że Felek tak o nim myślał. Zależało mu na puchonie, ale jak widać po słowach studenta, zbyt słabo to okazywał. Kolejny błąd, który osiądzie w zakamarkach jego umysłu, by dręczyć go w najmniej odpowiednich momentach. Wypowiadając to zdanie, trochę przygasł. Czuł, jak złość powoli opuszcza jego organizm, a zastępuje ją tak dobrze mu znana mieszanka różnych uczuć, których nie potrafił do końca wyodrębnić.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
words are meaningless and forgettable [2] QzgSDG8




Gracz




words are meaningless and forgettable [2] Empty


Pisaniewords are meaningless and forgettable [2] Empty Re: words are meaningless and forgettable [2]  words are meaningless and forgettable [2] EmptyNie 18 Paź 2020 - 22:12;

Chciał zapomnieć.
Chciał wyjść stąd, chociaż nie potrafił. Chciał zapomnieć o całym zajściu, zapomnieć o wszystkim, co dzierży w swoim sercu, zapomnieć o tym, że cokolwiek innego poza nim istnieje. Standardowy błąd - zatracanie się. Poświęcenie dla innych, które potem może spotkać się z takim odzewem. Sam nie wiedział tak naprawdę, czego oczekiwał. Zrozumienia? A może po prostu spokoju? Nie bez powodu omiótł wzrokiem okoliczne przedmioty, meble oraz tablicę, jakoby starając się znaleźć tam należyte i przysługujące mu odpowiedzi. Niestety, ale z każdą minutą było coraz mniej rozsądku, dlatego nie bez powodu przystąpił do ograniczenia ekspresji czegokolwiek do minimum. Nie zamierzał pozwolić na to, by ktoś go osądzał; jeszcze raz, ponownie. Nie wiedział, co działo się w umyśle Solberga podczas działania bogina, co nie zmienia faktu, iż ostatecznie nie tylko on został poddany jego działaniu. Ta sytuacja wpłynęła na każdego z nich w innych sposób, ale pozostawiła i tak czy siak piętno na ich umysłach. Nie odzywał się już.
Nie zamierzał marnować własnych strun głosowych na jakiekolwiek próby przekonania Maximiliana, że jest inaczej. Obietnice istnieją po to, by je łamać. Słowa tracą na znaczeniu i są tylko bytem niematerialnym. Ciche westchnięcie opuściło jego usta, kiedy się dystansował na tyle mocno, by nie okazywać już niczego - nie zamierzał w żaden sposób przyczyniać się do własnego skrzywienia umysłu bardziej, niż on sam. Adrenalina ustępowała miejsce apatii, a myśli powstrzymywał skutecznie, by tym samym odizolować się od wielu wydarzeń, w tym od tych, na które nie miał wpływu. Bolało go to wszystko cholernie, ale nie lubił tego okazywać. Nawet Solberg nie wiedział, jak bardzo bolała go klatka piersiowa od płytszych oddechów i próby powstrzymania się przed wybuchnięciem. Następowała obojętność; obojętność wobec wszystkiego, obojętność wobec wszystkich. Chciał się wyzbyć troski o przyjaciela z własnego umysłu, nawet jeżeli było to trudne i nieskuteczne. Ona sama zdawała się być pewnego rodzaju niemożliwym do opuszczenia łańcuchem; sam nawet nie wiedział, kiedy tak naprawdę stał się niewolnikiem własnej psychiki.
Wiedział, że przegiął, ale już więcej się nie odezwał. Nie zamierzał. Nie zamierzał reagować na cokolwiek, na żaden bodziec, nawet na uderzenie przez Maximiliana w drzwi, choć się wzdrygnął.  I nie, nie była to forma obrażenia się na zawsze; była to forma czystej samoobrony, kiedy po prostu nie mógł zrobić inaczej. Nie mógł postąpić inaczej; nawet jeżeli się martwił, musiał pierwsze zadbać o siebie, kiedy to fala bólu ponownie przeszyła dolną część jego ciała. Cholerne gówno.
Przymknął oczy. Nie zamierzał niczego słuchać, nie zamierzał niczemu się poddawać. Nawet jeżeli usta chciały wypuścić ze strun głosowych parę słów, nie pozwalał im na to. Nie obserwował już żadnej reakcji Maximiliana, nie widział, że wraca do porządku. Chciał tylko wyjść. Chciał tylko spokoju. Chciał tylko zapomnieć, oddać się w eter rozmyślań, oddać się w ramiona snu, która jest najbliższą siostrą śmierci. Nie chciał więcej. Te drobne wymagania, niezbyt trudne do spełnienia, wymagały jednak odpowiedniej dozy rozsądku.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4015
  Liczba postów : 11785
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
words are meaningless and forgettable [2] QzgSDG8




Gracz




words are meaningless and forgettable [2] Empty


Pisaniewords are meaningless and forgettable [2] Empty Re: words are meaningless and forgettable [2]  words are meaningless and forgettable [2] EmptyNie 18 Paź 2020 - 22:42;

Felek ponownie postanowił nie reagować, podczas gdy Max wciąż wylewał z siebie żale i emocje, chociaż nie były to wszystkie igły, które kuły go w serce. Tak dawno rosnące w nim napięcie w końcu znalazło ujście. Nie chciał, by do tego doszło. Zależało mu na przyjaźni puchona i to nie dlatego, że ten stał ciągle na straży jego zdrowia. Więź jaka między nimi powstała wychodziła daleko poza to i Solberg nie chciał tego w tak prosty sposób zaprzepaścić. Dzisiaj jednak wszystko zatrzęsło się w posadach, gdy ślizgon po prostu nie mógł powstrzymać się od potoku słów.
Cisza, która zaczęła ogarniać pomieszczenie po ostatnich słowach puchona powoli zwalniała tempo bicia serca Maximiliana i pogłębiała jego oddech. Zdał sobie sprawę, że to Lowell powinien stać tutaj i wyrzucać mu pewne rzeczy, a jedną w szczególności. Zrozumiał, że przyszedł czas by opuścić gardę i zrobić cholernie trudną rzecz.
-Przepraszam... - Oparł się o ławkę, kątem oka spoglądając na puchona. Nie był w stanie spojrzeć mu jeszcze w oczy, ale wiedział, że zawinił. -Niepotrzebnie się wkurwiłem. Poza tym... - Utkwił wzrok w kafelkach, bo przyszedł czas na najgorsze. Na to, co rozdzierało serce Maxa na kawałki i czego nie potrafił sobie wybaczyć.
-Wybacz, że Cię wtedy uderzyłem. - Dopiero teraz podniósł głowę, wpatrując się w przyjaciela. Zastanawiał się, czy ten będzie w stanie mu to wybaczyć. Nie chciał go krzywdzić w żaden sposób, ale jak zwykle spierdolił sprawę. Przyszedł czas przyznać się do błędu, bo nie mógł wiecznie liczyć na to, że sprawa magicznie rozwiąże się sama. Był gotów na wszystko. W tej chwili oddał sytuację w ręce puchona.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
words are meaningless and forgettable [2] QzgSDG8




Gracz




words are meaningless and forgettable [2] Empty


Pisaniewords are meaningless and forgettable [2] Empty Re: words are meaningless and forgettable [2]  words are meaningless and forgettable [2] EmptyNie 18 Paź 2020 - 23:01;

Wiedział o tym.
O tym, że jego przyjaciel będzie chciał się wyżyć. O tym, że nie wystarczą proste słowa zrozumienia, o tym, że w pewnym momencie szala goryczy się rozleje i zwyczajnie porwie ze sobą bliżej nieokreślone łupy, zbierze nieznanej wagi żniwo. Ciche westchnięcie wydobyło się z jego ust, kiedy to siedział w samotności; kiedy to wiedział, że wiele rzeczy może się wydarzyć, a jeszcze więcej wpłynąć na zachowanie. Czuł się tragicznie skrzywdzony, czuł się jeszcze bardziej skrzywiony, ale nie pozostawało mu nic innego, jak po prostu twierdzić, że nic się nie stało. Iść w losy swojej matki, która poprzez poświęcenie zapłaciła wystarczającą dużą cenę, by teraz istnieć; powoli się uspokajał, a adrenalina, z którą miał do czynienia, skutecznie ustępowała miejsca apatii. Apatia jednak nie zamierzała zawitać na długo i była chwilowym stanem, kiedy te wszystkie emocje ponownie zaczęły się mieszać, dając bliżej nieokreśloną substancję. Chciał wiedzieć wiele, chciał wiedzieć jeszcze więcej, ale nie jest mu to po prostu dane. Wiedział o tym, kiedy zachowywał ciszę, trawiąc to wszystko wewnątrz siebie. Oddechy się uspokajały, a klatka piersiowa unosiła w miarę płynnie, zamiast wcześniej chaotycznie oraz niebezpiecznie. Wszystko ustępowało bólowi w obrębie podbrzusza, którego tak cholernie nienawidził.
Nic- — westchnął ciężko, zatrzymując się nad własnymi słowami, kiedy to patrzył w kafelki, które wydawały się być nader interesujące w obrębie tego wszystkiego. Zebranie się w sobie, by wypowiedzieć odpowiednio dobrane słowa, a jednocześnie nie być hipokrytą o to, że początkowo dostaje ochrzan za niedbanie o siebie, a potem mówi, że nic się nie stało... — Nie zrozum mnie źle. Tak samo, jak ja się wtrącam, nawet nieświadomie, w twoje życie, ty też możesz robić. Nie zabraniam ci tego. Jeżeli chcesz, bym się nie wtrącał... to uwierz, trudno mi jest tego dokonać. Może się martwię za dużo, może już taki jestem, nie wiem. — wziął głęboki wdech, by następnie powoli go wypuścić i tym samym pozwolić na to, by na jego twarzy pojawiło się zmartwienie oraz złość na samego siebie. Tak zawinił. Tak cholernie zawinił. Wiedział o tym doskonale. — Wiem, że ja zawiniłem. Ze wszystkim. Zrobiłeś to, o co cię poprosiłem. — powiedziawszy na słowa o wkurzeniu się, sam domagał się czegokolwiek zamiast ciszy. I otrzymał to, dlatego nie zamierzał potwierdzać słów o tym, że przyjaciel się niepotrzebnie zdenerwował. Bo go o to poprosił; poprosił, by wydarł na niego wszystko, co mu leży na duszy. Nie powinien być o to zły.
Spojrzał czekoladowymi, melancholicznymi tęczówkami w stronę Solberga, po których było widać, że cierpi; nie tylko psychicznie, ale także fizycznie, by następnie utrzymać się przez krótki moment w ciszy. Nie miał mu za złe, że dostał uderzenie prosto w nos. Nie miał mu za złe nic; miał za złe samemu sobie, iż dopuścił się do tego wszystkiego, co doprowadziło Ślizgona do wybuchu. Czuł złość i bezsilność, jakoby nie będąc wystarczająco silnym do udźwignięcia tego wszystkiego. — Każdemu czasami się należy. — minimalny, drobny, aczkolwiek smętny uśmiech zawitał na jego twarzy, kiedy to zetknął się ze spojrzeniem Solberga.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4015
  Liczba postów : 11785
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
words are meaningless and forgettable [2] QzgSDG8




Gracz




words are meaningless and forgettable [2] Empty


Pisaniewords are meaningless and forgettable [2] Empty Re: words are meaningless and forgettable [2]  words are meaningless and forgettable [2] EmptyNie 18 Paź 2020 - 23:23;

Każdy z nich obarczał winą siebie. Max nie uważał, żeby to Felek doprowadził go do takiego stanu. W oczach ślizgona, Lowell chciał mu pomóc, a Solberg jak zawsze odtrącał wyciągnięte w jego stronę ręce. Jego reakcja była spowodowana tym, że nie był przyzwyczajony do dzielenia swoich problemów z kimkolwiek. Czuł to jako naruszenie własnej prywatności, chociaż tak naprawdę Felek ratował mu życie i to zarówno dosłownie, jak i w przenośni.
Zdziwił się, gdy usłyszał, że puchon postanowił się odezwać. Bał się, że będą skazani na ciszę, która na pewno nie poprawi sytuacji.
-Po prostu ciężko mi się przyzwyczaić do tego i nie chcę żebyś cierpiał przez to, że coś zjebałem. Szczególnie, jeżeli da się tego uniknąć. - Powiedział wysłuchawszy słów przyjaciela. Nie wiedział, ile to znaczy "za dużo". Cała ta sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby tylko potrafił funkcjonować w normalnych relacjach i rozumieć oraz przyjmować takie gesty.
-Nawet jakbyś nic nie powiedział, bym wybuchł. Za dużo już tego wszystkiego było. - Przyznał ogólnikowo, jednocześnie wiedząc, że cokolwiek by nie opuściło ust Felka i tak by skutkowało tym samym.
Podszedł do przyjaciela, gdy ten wypowiedział kolejne zdanie. Może i Felek próbował rozluźnić atmosferę, ale Max nie mógł tak łatwo zbyć tego tematu. Wiedział, jak bardzo bolesne mogło to być.
-Nie. - Powiedział stanowczo, przyjmując taką pozycję, by znaleźć się twarzą twarz z puchonem. -Nieważne jak bardzo wkurwiony na Boyda byłem, nie powinienem był Ci przyjebać. Naprawdę żałuję, że to się stało, szczególnie po tym, jak mi zaufałeś. - Miał okazję i postanowił ją wykorzystać. Nie chciał się wybielić. Chciał przeprosić.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
words are meaningless and forgettable [2] QzgSDG8




Gracz




words are meaningless and forgettable [2] Empty


Pisaniewords are meaningless and forgettable [2] Empty Re: words are meaningless and forgettable [2]  words are meaningless and forgettable [2] EmptyNie 18 Paź 2020 - 23:55;

Lowell nie chciał być pewnego rodzaju kłodą stawianą pod nogi - naprawdę się zamartwiał. Mimo wielu niemiłych występek, będących aktem samoobrony, mimo naprawdę wielu igieł wbijanych w umysły innych ludzi, starał się być dobry dla określonych grup ludzi. Naprawdę. Niestety, jak zawsze, wszystko wychodziło po prostu odwrotnie, nawet jeżeli starał się być w pewnym stopniu przeciwko temu; życie śmiało mu się prosto w twarz i pokazywało, że nie powinien liczyć na nic szczególnego, chyba że chce się zawieść. A na Ślizgonie naprawdę zaczęło mu zależeć - niezależnie od tego, co się wydarzyło, niezależnie od obojętności, którą był w stanie okryć własną twarz; naprawdę, po prostu naprawdę. Pierwszy raz ktoś stanowił dla niego tak ważnego - nawet jeżeli tylko przyjaciela - to mimo wszystko i wbrew wszystkiemu osobę ważną. Nie zamierzał Jej stracić tylko poprzez własne występki i widzimisię, dlatego nie bez powodu spojrzenie czekoladowych oczu lądowało od czasu do czasu na nim, jakoby wypatrując odpowiedzi. Chciał ją odczytać, ale nie mógł tak naprawdę jej znaleźć.
Max... ja nie cierpię. Może czasami, ale i tak, nie zamierzam z takiego powodu wyrzucać do kosza naszej znajomości. — naprawdę mu się przykro zrobiło, ale przecież nikt nie powiedział, że wszystko będzie kolorowe i pozbawione wad. Każdy z nich natomiast był świadom tego, że tak naprawdę nie ma relacji pozbawionych zawiłości; każda droga wiąże się z tym, że za każdym razem ktoś raz przyjmie, innym razem coś dorzuci od siebie. I tak jest zawsze; nie odczuwał, by Solberg go w jakikolwiek sposób wykorzystywał. Nie przeszkadzało mu to; możliwość skupienia myśli na czymś innym niż tylko praca bądź obowiązki bywało po prostu lepsze dla zdrowia psychicznego. — Wiem. Za dużo ostatnio wszystkiego o tak przybywa. — westchnął ciężko. Sam potrzebował z siebie wyrzucić niektóre rzeczy, w związku z czym także nie dało się uniknąć z jego strony wybuchu. Ból natomiast, wraz z opadnięciem kurzu, począł powoli przemijać; nie czuł już takiego napięcia wszystkich mięśni jak na początku. Działało to naprawdę... uspokajająco. Kiedy mógł wreszcie z postawy bojowej przejść do tej normalnej, pozbawionej jakiejkolwiek agresji i strachu. Przymknąwszy na chwilę własne oczy, powoli znajdował należyty spokój, aczkolwiek długa jeszcze droga, zanim kompletnie zdoła o tym zapomnieć.
To w ramach zgody pozwól, że ci oddam. — podniósł mimowolnie rękę, kiedy to znalazł się na równi twarzą w twarz z przyjacielem i tym samym, jak to zrobił na wróżbiarstwie, zebrał w sobie resztki siły i począł rozpoczynać atak. Standardowo jednak, zamiast uderzyć, powiedział puff i tylko tyknął wierzchem palców głowę przyjaciela, by następnie... zaatakować. Wolna dłoń wysunęła się do przodu, wykorzystując nieuwagę Maximiliana, by następnie skierować drugą w stronę brzucha i począć... łaskotać. Nie pamiętał, czy aby na pewno w tym miejscu przyjaciel posiadał newralgiczny punkt, aczkolwiek próbował swoich sił, by zapomnieć o tym wszystkim, a czuł, że mogło to po prostu trochę rozluźnić atmosferę. — Przeprosiny przyjęte, a teraz błagaj o litość! — problem był taki, że sam był niski i mógł zostać z łatwością przygwożdżony przez przyjaciela, na co na początku i tak nie zwrócił uwagi.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4015
  Liczba postów : 11785
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
words are meaningless and forgettable [2] QzgSDG8




Gracz




words are meaningless and forgettable [2] Empty


Pisaniewords are meaningless and forgettable [2] Empty Re: words are meaningless and forgettable [2]  words are meaningless and forgettable [2] EmptyPon 19 Paź 2020 - 12:52;

Nie miał Felka za kłodę. Wiedział, że przyjaciel się martwi i chce dla niego jak najlepiej. Wszystkie bariery i nieprzychylne reakcje ślizgona wychodziły z jego wcześniejszych doświadczeń oraz chwilowej słabszej kondycji psychicznej, w jakiej się znajdował. Jego postawa mogła przynosić więcej pytań niż odpowiedzi puchonowi. Max był pełen sprzeczności. Nie potrafił tak dobrze odciąć się od emocji, które nim targały. Nie teraz, gdy osiągnął punkt krytyczny.
-Wiesz, że tak nie może być. - Powiedział tylko, nie precyzując co dokładnie miał na myśli. Również nie chciał, aby ta przyjaźń została nagle odrzucona, ale nadal uważał, że czasem Felek powinien stawiać na pierwszym miejscu właśnie siebie. Max nie przepadał za takimi konfrontacjami głównie przez to, że nie lubił siebie, w tych sytuacjach. Mimo to, również był świadomy, że relacja opierająca się tylko na miłych słowach i wydarzeniach, raczej nie ma racji bytu i brakuje w niej szczerości. Wywalenie z siebie tego, co nosiło się w sercu czasem naprawdę potrafiło wiele pomóc i zmienić.
Pokiwał głową na wspomnienie o tym, jak obfite są ostatnio ich życia. Czuł się tym wszystkim zmęczony. Potrzebował odpoczynku, ale nie wiedział co przyniosłoby mu upragnioną ulgę. Mętlik w głowie nie malał nawet przez minutę.
Był gotów przyjąć na siebie każdy cios. Chociaż miał wrażenie, że atmosfera wokół nich zelżała, nie miał zamiaru się bronić, gdyby Lowell faktycznie postanowił przyjebać mu w ryj. Należało mu się i to za naprawdę wiele rzeczy. Jednak zamiast buły prosto w twarz, poczuł jak palce przyjaciela delikatnie zaczepiając jego głowę, by następnie przesunąć się dużo niżej i trafić w punkt. Solberg zaczął zwijać się ze śmiechu, wywołanego łaskotkami. Niewiele miał takich punktów na ciele, które zareagowałyby na te tortury, a jednak Felek perfekcyjnie znalazł jeden z nich.
-Bł..bł..błagam przestań! - Udało mu się wydukać między kolejnymi napadami śmiechu. Zwijał się we wszystkie strony, próbując uchować się od palców przyjaciela, ale tamten tak łatwo się nie dawał. Mimo mniejszej postawy, miał teraz przewagę nad ślizgonem.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
words are meaningless and forgettable [2] QzgSDG8




Gracz




words are meaningless and forgettable [2] Empty


Pisaniewords are meaningless and forgettable [2] Empty Re: words are meaningless and forgettable [2]  words are meaningless and forgettable [2] EmptyPon 19 Paź 2020 - 15:03;

Kim by on był, gdyby się nie zamartwiał?
Cechy protektora, tudzież trochę także adwokata diabła, odzywały się w nim wtedy, gdy wiedział, że może sobie na nie pozwolić. Nie bez powodu starał się dbać o najbliższych, a jedną z najbliższych osób był właśnie Maximilian, z którym to teraz odbywał dość poważną dyskusję, polegającą na wykrzykiwaniu argumentów. On, aby od tego wszystkiego się odciąć, zwyczajnie przestał patrzeć sercem; przynajmniej na moment. Muskanie palcami wspomnień było poniekąd bolesne przy takiej sytuacji, gdyż przypominały mu o wszystkich pozytywnych momentach. Wiedział, że nigdy nie jest kolorowo, a droga zazwyczaj jest kręta, co wiąże się z pozostawianiem za sobą popiołu i nieraz zniszczeń. Ciche westchnięcie wydobyło się z jego ust, kiedy to wiedział, że i tak czy siak, każda chwila, niezależnie od tego, co się działo, spędzona z Maximilianem była zwyczajnie lepsza niż na samotności. Nawet jak teraz, gdy został podparty do muru, czuł się tak, jakby jego zaufanie zostało trochę nadwyrężone... nie, po prostu poczuł, że otrzymał wiadro zimnej wody na łeb, stojąc przemoczony od stóp do głowy.
Gdyby miał stwierdzić, który okres jego życia jest najlepszy i najszczęśliwszy, stwierdziłby, że to właśnie ten, w którym począł się kolegować, a następnie przyjaźnić ze Ślizgonem. Niezależnie od tego, co się działo, niezależnie od tego, jak sporej ilości punkty ujemne otrzymywali, tak naprawdę... doceniał ich relację. Widział, jak się zmieniał na przestrzeni tych paru miesięcy i ze złośliwej osoby powoli przeistaczał się, niczym feniks, w coś innego, być może lepszego. Nie był już tym samym, zwiędłym kwiatem, który to należało usunąć. Nie zasiewał wokół siebie tak sporego zła, jak to wcześniej robił. Nie wodził za nos, odczuwając odpowiednie struktury sumienia, które to muskał własnymi palcami i zapoznawał się w jego budową.
Możliwe. — odpowiedział, nie zaprzeczając, ale też i nie potwierdzając. Nie zamierzał się kłócić na ten temat, przyjmując postawę pasywną. Nie zamierzał wyrzucać tej relacji do kosza, czując się tak, jakby ktoś mógłby poprzez taki czyn zwyczajnie odebrać część jego życia, lepszego życia. Nie był zbyt silny, by pozostać w odpowiedniej odległości, w związku z czym wprowadzali się nawzajem w kolejne problemy, kolejne kłopoty. Ciche westchnięcie znowu opuściło jego usta, kiedy to skierował dłoń w stronę głowy przyjaciela, ale nie zamierzał go wcale atakować. Nie tych, których darzył ciepłymi uczuciami, których kochał na swój własny, specyficzny osób. Nie zamierzał krzywdzić istot, które umieszczał pod własnymi skrzydłami; jeżeli by to robił, już dawno jego matka gryzłaby piach pięć metrów pod ziemią. Postanowił zatem potorturować Maximiliana w dość inny sposób, poprzez skierowanie palców w stronę jednych z wrażliwszych punktów na ciele chłopaka i tym samym spowodować u niego napad śmiechu. Pozostawał w tym natomiast wyjątkowo bezwzględny. — Nie słyszę! — uśmiechnął się, pozwalając na to, by kąciki ust podniosły się w szczerym uśmiechu do góry. Taka zabawa dawała mu satysfakcje, dlatego dość długo minęło, zanim pozwolił Solbergowi zaczerpnąć normalny, głęboki oddech, zamiast ten chaotyczny, niekontrolowany. Stał tak, ubrany w ciemne ubrania. — Przeprosiny przyjęte. Ja również przepraszam. — kiwnąwszy głową, wiedział, że również jest winny temu wszystkiemu, dlatego nie bez powodu spojrzał na przyjaciela porozumiewawczo i kiwnął głową w stronę drzwi. — Chodź, nie siedźmy tutaj jak te dwie ostatnie sieroty w sali. — może pod kopułą czaszki nadal znajdowała się niepewność.
Ale ufał mu. Ufał, bo przecież trzymanie w sobie nienawiści nie przyczynia się do niczego innego. Nie zamierzał być jak jego cała rodzina, nie zamierzał być czarną owcą, nie zamierzał być kimś bezwzględnym i bezlitosnym. Nie bez powodu zaakceptował przeprosiny, które i tak czy siak przyczyniały się do tego, że on też jest winien. Położywszy rękę na ramieniu, wydostał się wraz ze Ślizgonem poza obręb sali do nauki zaklęć, jakoby potwierdzając tym samym swoje słowa.
Teraz będzie już tylko lepiej.

[zt x2]
Powrót do góry Go down


Sponsored content

words are meaningless and forgettable [2] QzgSDG8








words are meaningless and forgettable [2] Empty


Pisaniewords are meaningless and forgettable [2] Empty Re: words are meaningless and forgettable [2]  words are meaningless and forgettable [2] Empty;

Powrót do góry Go down
 

words are meaningless and forgettable [2]

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: words are meaningless and forgettable [2] QCuY7ok :: 
retrospekcje
-