C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
przepraszam, że tak długo to trwało. W tym miesiącu przesunięto nam wypłatę o kilka dni. Oddaję pożyczone w zeszłym tygodniu galeony i dorzucam kilka więcej. Czy mógłbym prosić o jakąś poradę dotyczącą krawatów? Przymierzam się do zakupu nowego, bo wszystkie poprzednie jakimś cudem zniknęły z mojej szafy. Wiem, że wuj zna się na tym najlepiej i z pewnością dobrze mi doradzi.
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Głośne stukanie w szybę obudziłoby nawet zmarłego, a choć nocna pora nie była najlepszym czasem na korespondencję, właściciela sowy to najwyraźniej nie obchodziło. Zwierzę uparcie uderzało dziobem o szkło, póki nie udzielono mu dostępu do środka, a wtedy - nie czekając aż gospodarz uzyska nad nim kontrolę - wzbiło się w powietrze i wleciało do ciepłego lokum. Ptak okrążył pokój, po czym pomknął nad biurkiem, gdzie wypuścił ze szponów przesyłkę. Na blacie wylądowały z całą pewnością dwa obiekty: jeden z nich zaszeleścił obiecująco, a drugi opadł na drewno z mokrym plaśnieciem. Sowa wydała z siebie ostrzegawcze huknięcie, a potem wykonała kolejne okrążenie i wyleciała tą samą drogą. Gospodarz, zbliżywszy się do biurka mógł przyjrzeć się prezentom. Jednym z nich z całą pewnością był list, a drugim, niestety, jedynie zdechła, na wpół niedojedzona mysz.
Ojcze,
mama prosiła, aby Ci przekazać, że znalazła w sypialni kilka Twoich rzeczy, i że możesz odebrać je w każdej chwili. Uznała, że paczka byłaby zbyt ciężka dla sowy czy kruka, zresztą chciałaby przy okazji zamienić z Tobą kilka słów w cztery oczy. Jak widać, jej sadystyczne zapędy nie znają granic...
Dodatkowo, Morgana tylko raczy wiedzieć dlaczego, trafiło też do nas Twoje opóźnione zamówienie od projektanta. Akurat w tym przypadku gustu naprawdę nie można Ci odmówić - wszystkie te eleganckie, satynowe koszule są naprawdę piękne. Korzystając z okazji, chciałam Cię z góry uprzedzić, że uszczupliłam tą kolekcję o kilka sztuk. Uznałam, że nie będziesz miał nic przeciwko, skoro mogłoby sprawić mi to radość. Jedną oddałam nawet bratu, by nie czuł się przypadkiem pominięty.
Z wyrazami wątpliwej miłości od byłejpierwszej byłej żony,
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
nie jestem wcale zaskoczona taką odpowiedzią. Właściwie, jeśli mam byc szczera, nikt z nas nie jest... Nie musisz się więc martwić o pośpiech, choć bynajmniej - mama nie cierpi wcale na nadmiar wolnego czasu. Nie wiem skąd ten wniosek. Zresztą, niemal każdą wolną chwilę poświęca najbliższym za dwoje, jakby należało to do jej obowiązków. Mogę tylko zgadywać, że tak to właśnie wygląda, kiedy przynajmniej jedno z rodziców żyje z poczuciem winy ze względu na dzieci. Co się zaś tyczy wspomnianych przez Ciebie granic, zapewniam Cię, tato, że żadnej nigdy nie przekroczyłam nieświadomie.
Cóż, nie jestem z kolei pewna czy mój brat jest świadom faktu, że koszula pochodzi z Twojej kolekcji: powiedziałam po prostu, że mam dla niego prezent, a on go przyjął. Nawet jeśli wie, jest zbyt uprzejmy by powiedzieć na głos, gdzie można by ją wsadzić. O okazję do włożenia jej także musisz już zapytać go osobiście.
Za prezent na święta podziękuję, niczego nie chcę. Mimo wszystko pióro przyjmuję, bo na pewno mi się przyda, dziękuję. Krukiem także się zaopiekuję, bez obaw.
temat mojego karnego wypracowania bardzo mi się podoba, ale mam życie, a poza tym nie poczuwam się do odpowiedzialności. W każdym razie pisałabym o tym, że etykieta - szkolna i ogólnie - jest przykładem kolonializmu w stosunkach międzyludzkich, a relacja uczeń - nauczyciel wspaniałym obrazem feudalizmu, od którego ludzie są uzależnieni, chociaż powoli coś tam zaczyna się w tym temacie zmieniać. Zakładam, że by się to panu nie spodobało, ale mogę panu powiedzieć tylko jedno: ok, boomer.
w mojej pracy poruszę temat reorganizacji Ministerstwa Magii. Laik największy nawet powie, że zadaniem Wizengamotu jest wydawanie wyroków w świecie czarodziejów, jednak z tego, co pamiętam z lekcji Historii Magii, sąd ten decyduje wyłącznie o losach czarodziejów, łamiących prawo magiczne obowiązujące na terenie Wielkiej Brytanii. Ugruntowanym najmocniej argumentem przeciwko wprowadzeniu goblińskiego przedstawicielstwa w szeregi członków Wizengamotu z pewnością jest zatem to, że żadna z rozpraw nie dotyczyła ich bezpośrednio, a przynajmniej nie w roli oskarżanych. Tymczasem, gdyby gobliny miały zapewnione w składzie członków na przykład jedno miejsce zapewnione odgórnie, mogłoby się to okazać niesprawiedliwe względem potencjalnego czarodzieja, gdyby ten obiektywnie lepiej nadawałby się na to stanowisko. Herbowy dla goblinów argument mogący stanowić za zaproponowanymi zmianami jest z pewnością taki, że czarodzieje mogliby być stronniczy w swoich ocenach rozpraw rozgrywających się na linii czarodzieje-gobliny. Ewidentnie jednak nawet wtedy zadecydowałaby większość i całe dążenie do równości okazałoby się złudną obietnicą. Rozsądnie patrząc - czy tak ważna instytucja, jak Wizengamot, nie była z założenia bezstronna w swoich osądach? Istotną, czy wręcz najważniejszą kwestią pozostaje zatem zasiadanie w niej jednostek najbardziej odpowiednich na to stanowisko. Nie dobór ze względu na dodatkowe, niezwiązane z predyspozycjami, kryteria.
w ramach wyznaczonego zadania domowego chciałabym przedstawić swój pogląd na temat zniewolenia goblinów. Podejmowane przez czarodziejów próby podporządkowania sobie goblinów do stopnia, do którego zdołali oni doprowadzić relację ze skrzatami domowymi wydaje się dziś dla nas równie absurdalne, jak wieki temu samym goblinom. Chciałabym przede wszystkim wyjść od punktu, w którym deklaruję, że sam fakt 'posiadania' stworzeń, jakimi są skrzaty domowe i wykorzystywania ich, jako niewolników jest w swojej naturze hołdem dla okrucieństwa i podziałów w magicznym świecie, z którymi od tragedii w 1998 roku usilnie i z oddaniem walczymy jako społeczeństwo. Pomysł zatem, aby zniewolić również gobliny, stworzenia o niezwykłej inteligencji oraz z tradycjami związanymi z metalurgią i jubilerstwem sięgającymi co najmniej czasów Merlina brzmi abstrakcyjnie, barbarzyńsko oraz świadczy o ignorancji oraz braku pokory każdego zwolennika takich wizji. Choć zwykle bardzo nie lubię jednostronności i staram się odnajdywać sens oraz źródło pobudek obu spierających się stron, to tym razem nie potrafię znaleźć najmniejszego argumentu popierającego tego typu ideę.
Powodów wybuchu pierwszego buntu goblinów było wiele, co nie powinno dziwić choćby patrząc przez perspektywę tego jak wyglądały ostatnie zajęcia Historii Magii, których uczestnikiem był znany komukolwiek kto choć palcem szturchnął dokumenty związane z buntami goblinów, szanowany Wolfryk Grzmotomłot. Po dziś dzień działają grupy walczące przeciw dyskryminacji tej rasy ze strony człowieka, a pomyśleć by można, że żyjemy w czasach w których tolerancja osiąga swoją finalną, skrajną formę. Ciekawym przypadkiem jest śmierć Nagnoka, która pomimo wielu faktów zebranych w tej sprawie na kartach podręczników i publicznie dostępnych danych wciąż widnieje jako "przypadkowa", pomimo, że od dawna wiadomo kto i dlaczego doprowadził do tej niepotrzebnej tragedii. Wysyłanie przez Ministerstwo Magii niewyszkolonych troli do załatwiania brudnych spraw i uciszania niewygodnych świadków czy pracowników Ministerstwa Magii jest poniżej godności człowieka, a przecież tak bardzo walczyli o pokazanie swojej wyższości nad goblinami. Gdyby rozprawę w tej sprawie przeprowadzano w dzisiejszych czasach, pracując na linii obrony Nagnoka, stawałbym przed zadaniem trudnym do spełnienia. Nie zdarzyło się jeszcze w historii prawa czarodziejów by walczyć o godność i dobre imię kogoś, kto już zginął i kto nie jest w stanie określić swoich argumentów i racji. Stare angielskie przysłowie mówi: "until lions tell their stories tales of hunting will glorify the hunter". Można wdać się w wielogodzinne dywagacje nad moralnością samej takiej rozprawy, której niewygody Wizengamot, znany ze swoich niedopatrzeń i niedociągnięć w sprawach, które im nie odpowiadają (tak profesorze, wie pan co mam na myśli) wybiera zamiatanie wielu sytuacji pod dywan określając je mianem przedawnionych bądź nieistotnych w sprawie.
Kontrowersje związane z Dekretem Ministerstwa Magii z 1631 roku
Bunty, zwane także rebeliami goblinów, już na stałe wpisały się w naszą historię, definiując niejako status quo relacji tych istot z czarodziejami. Trudno określić, ile takich zrywów miało miejsce, bowiem niemożliwym jest ustalenie dokładnych dat rozpoczęcia i zakończenia kolejnych powstań. Ponadto granica między buntem a niechęcią, z którą mamy do czynienia praktycznie cały czas, jest płynna, co skutecznie utrudnia wyodrębnienie rebelii ze zwykłego przebiegu historii. Przyjmuje się jednak, że najkrwawsze i najbardziej zażarte walki miały miejsce w XVII i XVIII wieku naszej ery. Na przestrzeni wieków przewinęło się wiele postulatów wysuwanych przez gobliny, jednak za najważniejszy z nich uznaje się roszczenie do posiadania różdżki. Na mocy Dekretu Ministerstwa Magii z 1631 roku jedynie czarodziejom przyznaje się prawo do posiadania i korzystania z różdżek. Dokument ten, który właściwie nosi nazwę Kodeksu Użycia Różdżki został uchwalony w formie dekretu właśnie przez Radę Czarodziejów - organ prawodawczy funkcjonujący od średniowiecza do 1707 roku, kiedy to przekształcił się w Ministerstwo Magii. Nie mam pojęcia więc, skąd nazwa Dekret Ministerstwa Magii, jeżeli taki organ wówczas nie istniał. Przypuszczam, że określenie to weszło w życie w sposób powszechnego użycia przez społeczność czarodziejską, jednak muszę przyznać, że tutaj w Wielkiej Brytanii stosuje się okropnie niedokładną nomenklaturę prawną. W każdym razie w klauzuli trzeciej omawianego dokumentu widnieje zapis:
„Żadnemu nie-ludzkiemu stworzeniu nie wolno nosić lub używać różdżki.”
Różdżki znane są czarodziejom od ponad 2000 lat, jednak jest to pierwsza znana próba uregulowania kwestii ich użycia lub posiadania. Niestety nie znalazłam żadnej informacji dotyczącej tego, jak przedstawiała się możliwość korzystania z różdżek przez gobliny przed wprowadzeniem tego przepisu prawnego, podejrzewam jednak, że skoro przyczynił się on do zaostrzenia stosunków między obiema rasami, to musiał odczuwalnie zmieniać sytuację goblinów. Zastanawiając się, czy gobliny mają słuszność w sprzeciwianiu się wobec zapisów prawa, warto zauważyć, że do kompetencji Rady Czarodziejów należało zarządzanie czarodziejską społecznością Wielkiej Brytanii i Irlandii przed ustanowieniem Ministerstwa Magii. Wydaje się więc, że organ ten nie miał żadnego prawnego zwierzchnictwa nad goblinami ani czy innymi nie-ludzkimi stworzeniami. Nie powinien więc mieć prawa do narzucania lub zabraniania tym rasom czegokolwiek, włączając w to posiadanie i używanie różdżek. Niemniej jednak utarło się przekonanie, że różdżka jest atrybutem wyłącznie czarodziejów i czarownic, a więc wynika z tego, że zapisy prawa czarodziejskiego obowiązują również nie-czarodziejów. Jeżeli chodzi o moją opinię, to na miejscu goblinów też byłabym nieźle wkurzona, że ktoś, kto prawnie nie ma nade mną władzy, próbuje narzucić mi swoje obostrzenia. Prawo funkcjonuje jednak na tyle, na ile zgadzamy się by funkcjonowało, a że społeczność czarodziejska niezaprzeczalnie dominuje nad resztą stworzeń, to możemy być pewni, że gobliny jeszcze długo pozostaną pod mocą naszych przepisów legislacyjnych.
C. szczególne : blizna z pazurów wzdłuż kręgosłupa do połowy pleców; na ramionach tatuaże run nordyckich wpisanych w islandzką, mistyczną symbolikę i zarys skalnych grani
Rozpoczynając dywagacje na temat owych buntów, należy wpierw wspomnieć o przyczynach tychże. Bunty Goblinów rozpoczęło nierówne traktowanie ich w świecie czarodziejskim. Próby odebrania ich rasie ich suwerenności oraz opiewanie idei czarownic i czarodziejów ponad tradycję i kulturę goblinów. Czarodzieje traktują gobliny z wyższością, często zapominając, że są to istoty bardziej podstępne, o wyższym ilorazie inteligencji niż my, oraz o wielu talentach, w których my nigdy ich nie dościgniemy. Traktujemy ich jak przedstawiciele niższej rasy, kiedy w rzeczywistości, są oni nam równi. Jako oczywistość przyjmujemy, że w świecie magicznym, to nasze zdanie się liczy. Wydaje mi się, że konflikt pomiędzy nami, a goblinami wynika z braku naszej znajomości ich społeczności. Jednak trzeba jednocześnie zaznaczyć, że gobliny wyrażają bardzo nikłe umiejetności asymilacji w świecie czarodziejskim. Czy możemy mieć im to za złe? Kto był pierwszy? Kura czy jajko? Goblin czy czarodziej? Kto powinien pod kogo się asymilować? Tak samo, jak Irlandczycy podczas bitew z czarodziejami walczyli o swoją niepodległość i swoje prawa, tak gobliny ubiegają się o swoje. Drażni ich, że przypisujemy sobie prawo do ich kartofli złota i kontrolę nad ich Bankami, mimo, że należą i zawsze należały one do nich. Myślę, że musimy sobie wyobrazić, że podczas takiej rozprawy, tak naprawdę gobliny nie są oskarżycielami, a obrońcami swojej wolności.
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos, blizny na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, blizna na łydce po ugryzieniu inferiusa, blizny w okolicach zregenerowanego lewego ucha, tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka
Czarodziejska historia pełna jest wszelkiego rodzaju konfliktów i przewijają się w niej postaci niezwykle mroczne i kontrowersyjne. Do jednej z nich zalicza się Yardleya Pratta, czarnoksiężnika żyjącego w XV i XVI wieku, który zasłynął jako seryjny morderca goblinów. Urodził się w 1446 roku i wywodził się z czystokrwistej rodziny. W wieku 11 lat zaczął naukę w Hogwarcie, gdzie został przypisany do Slytherinu. Według historycznych źródeł pierwszą ze swoich ofiar zamordował tuż po ukończeniu szkoły, choć niektóre podania twierdzą, że po raz pierwszy dokonał morderstwa jeszcze w czasie nauki na ostatnim roku, a ciało porzucił w okolicach południowego brzegu hogwarckiego jeziora. Podobno był to jeden z przedstawicieli Banku Gringotta, który miał dopiero powstać przez co zarówno z powodu straty jednego z tworzących bank goblinów jak i strach związany z uprzedzeniami rasowymi, otwarcie Gringotta zostało opóźnione do roku 1474. Zbrodnie Platta kierowane wynikały z głęboko zakorzenionego rasizmu. Na swoje ofiary wybierał jedynie gobliny. Jego prawdziwie zbrodnicza kariera rozpoczęła się jednak dopiero w 1466 roku, kiedy to po raz pierwszy od opuszczenia Hogwartu zamordował jednego z goblinów w czasie swojego pobytu na ulicy Pokątnej. Denata znaleziono w okolicach Dziurawego Kotła kilka godzin po dokonaniu zabójstwa i poinformowano władze. Był to początek jego trwającej ponad czterdzieści lat kariery seryjnego mordercy, który działał z niezwykłą częstotliwością. Na jego korzyść działała nie tylko nieporadność organów ścigających, ale także powszechne uprzedzenia i postawy antygoblińskie, które sprawiały, że władze przez długi czas nie traktowały należycie spraw morderstw goblinów, które dość szybko umarzano w przypadku braku znalezienia dostatecznych dowodów, a także nie poświęcano im należytej uwagi. Jeśli wierzyć niektórym z doniesień Yardley Platt zamordował blisko stu pięćdziesięciu goblinów choć oczywiście do dzisiaj historycy spierają się w tej kwestii, twierdząc, że liczba ta może być zawyżona. Sam Platt nie śledził liczby swoich zabójstw, a wielu przedstawicieli rasy goblińskiej mogło zostać zabitych przez naśladowców Platta lub ich zaginięcie zostało z góry przypisane czarodziejowi jako jego kolejna ofiara. Yardley Platt został aresztowany dopiero w 1507 roku. Platt przez długi czas nie figurował na liście potencjalnych podejrzanych ze względu na rozbieżność w wyglądzie jego i sprawcy. Niektórzy ze świadków zeznawali, że w pobliżu miejsc zbrodni widzieli podejrzanego blondyna, gdy Platt był brunetem. Dopiero później zaczęto go podejrzewać o bycie metamorfomagiem lub używanie magii w celu zmiany swojego wyglądu. Wtedy też skupiono się bardziej na jego postaci jako potencjalnego sprawcy i w świetle zebranych dowodów oraz nieścisłościom w składanych zeznaniach oficjalnie oskarżono go o dokonane zbrodnie oraz dokonano aresztowania. Proces był długi i żmudny. Na czas jego trwania Platta osadzono w wybudowanym pod koniec XV wieku Azkabanie, gdzie miał oczekiwać na wyrok. Z początku morderca starał się zaprzeczać stawianym zarzutom, ale prawdopodobnie widząc, że nie odnosi to zamierzonego skutku przyznał się do winy. Postępowanie sądowe w jego sprawie obejmowało liczne rozprawy, w których udział brały dziesiątki świadków zeznających przeciwko Plattowi. Przedstawiciele rasy goblinów nie chcieli brać udziału w procesie ze obawy na swoje bezpieczeństwo, ale w końcu odpowiednia reprezentacja pojawiła się w Wizengamocie. Drugą z prawdopodobnych przyczyn wydłużenia się procesu Yardleya Platta może być fakt, że prawdopodobnie w czasie rozpraw dochodziło do dysput moralnych i licznych dyskursów poświęconym kwestiom uprzedzeń i rasizmu w czasie których głos zabierać mógł sam Platt, wygłaszając swoje niezwykle nienawistne poglądy. Przynajmniej tak sugeruje jedno z historycznych podań, dotyczących procesu seryjnego mordercy goblinów. Yarleya Platta skazano na karę śmierci poprzez pocałunek dementora. Wyrok wykonano w grudniu 1557 roku, pięćdziesiąt lat od aresztowania Platta i osadzenia go w Azkabanie. I choć rasa goblinów w tym czasie musiała zmierzyć się z naprawdę wielkim natłokiem nienawiści na tle rasowym oraz żyła w strachu przed naśladowcami brutalnego mordercy to jednak doczekała się wymierzenia sprawiedliwości na jednym z największych zbrodniarzy prześladujących ich rasę.
Będzie mi bardzo miło jeśli będziesz moim towarzystwem, choć obawiam się, że do tańca musisz znaleźć inną partnerkę. Za to z pewnością wspomogę w śpiewaniu kolęd jeśli zajdzie taka potrzeba. Do zobaczenia na zbiórce.
Wuju, mam nadzieje, ze jeszcze takiej nie masz. Wydala mi się calkiem praktyczna. Wesolych swiat. Riley
Dolaczony podarunek: krawat zmieniajacy kolory zgodnie z wola wlasciciela, mapa historyczna O przedmiotach mozna przeczytac wiecej w spisach.
NajdroższyDrogi profesorze, Czasami wspomnienie profesora oczu jest jedynym co sprawia, że chce mi się żyć. Wielbicielka
Dolaczony podarunek: Błogosławiony Różaniec w długim, eleganckim pudełku owiniętym w papier w bombki i cukrowe laseczki. Do prezentu dołączono pudełko cukrowych laseczek i eleancki, jedwabny krawat. O przedmiotach mozna przeczytac wiecej w spisach.
Dla byłego prawnika, lecz nadal przyjaciela.
Dolaczony podarunek: Habanas - najlepsze kubanskie cygara O przedmiotach mozna przeczytac wiecej w spisach.
a już miałem nadzieję, że będziesz chciał coś odpieczętować. Na przykład Chateau Lafite Rothschild z 1869r. albo Macallan Valerio Adami. Piątek mam zajęty, w pozostałe dni jestem do twojej dyspozycji. W czym rzecz?
Przesyłam pracę domową - mapę myśli na temat torturowania Czarownic w średniowieczu. Z uwagi na to, że różnie przyjmuje się koniec tej epoki, nie wychodziłem dalej niż wiek XV.
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos, blizny na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, blizna na łydce po ugryzieniu inferiusa, blizny w okolicach zregenerowanego lewego ucha, tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka
C. szczególne : blizna z pazurów wzdłuż kręgosłupa do połowy pleców; na ramionach tatuaże run nordyckich wpisanych w islandzką, mistyczną symbolikę i zarys skalnych grani