Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Co Ty tu...

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
Co Ty tu... QzgSDG8




Gracz




Co Ty tu... Empty


PisanieCo Ty tu... Empty Co Ty tu...  Co Ty tu... EmptyPon 14 Paź 2019 - 15:11;


Retrospekcje

Osoby: @Lennox X. Zakrzewski, @Nessa M. Lanceley
Miejsce rozgrywki: dom Lennoxa
Rok rozgrywki: koniec wakacji 2019
Okoliczności: anonim (zapewne ktoś z jego rodziny) wysłał list do Nessy, żeby zawitała w skromne progi


Bo to nie jest tak, że on tak bardzo tego chciał. Wołała go... Tak słodko i natarczywie, więc jak mógł jej odmówić? Jo na pewno by się nie pogniewał, doskonale wiedział, że i tak kiedyś będzie jego. Ba! Nawet sam wielokrotnie to powtarzał... Czemu nie mógł świętować właśnie teraz? Kiedy będzie lepsza okazja? Zakończenie szkoły? Buuu! Wygrany ważny mecz? Buuu! Oświadczyny, ślub, dzieci? Buuuuu! W taki oto sposób rozkoszował się chwilą zapomnienia i upojenia, w jakie wpadł. Czy to było szczęście? Z pewnością! Wysokoprocentowe. Kiedy zaczął?
Jakiś miesiąc temu? Dwa? Jezu... Nie pamiętał. Nie pamiętał, kiedy ostatnim razem brał prysznic, co jadł na śniadanie i czy w ogóle to robił przez ten czas. Każdy ma swoje widzimisię, jego było zalanie się każdego wieczoru w trupa, aby nazajutrz rozpocząć ten sam proces. Czuł się cudownie. Nigdy nie zarzygał łazienki lub innego pomieszczenia w tym domu, trzeba mieć swoje zasady. Czyż nie jest to sukces? Proszę! Mam! Kolejny powód do świętowania! Wszystko się nada, jeżeli jesteś odpowiednio zdesperowany i zwyczajnie głupi. Włosy nachodziły mu na oczy, dlatego zaczesywał je co chwilę do tyłu. Minął się ze swoim odbiciem w lustrze, a kiedy tam wrócił... Nie pamiętał takiego cudownego uśmiechu na swojej buzi od czasów pierdolonych koncertów, ile wtedy miał... Dwanaście lat? Twarzyczka tego dziecka była troszkę bardziej pokiereszowana niżeli zapamiętał, przez Merlin jeden wie, jakie wydarzenie. Koszulka chyba była świeża, bo na pewno nie należała do niego, za bardzo wisiała... Może zamienił się z jakimś grubasem wczoraj? Wszedł do salonu, omal nie lądując na ziemi, zapomniawszy o stopniu... Pierdoleni architekci, kto to kurwa robił? Usiadł na kanapie, delektując się ciszą, ciemnością i wonią alkoholu, która wyłaniała się z butelki ukradzionej ojcu.
I wtedy to się stało. Omamy. Przez dobrych dziesięć minut nasłuchiwał, czy aby się nie pomylił... Wydawało się, jakby dźwięk dzwonka, a następnie pukania były następstwem jego wybujałej wyobraźni. Jednak kiedy pukanie przerodziło się w walenie, omal nie spadł z kanapy, pospiesznie ukrywając się za jakimś meblem. Kolejny łyk na odwagę Zakrzewski... Kogo niesie? Zamówił coś? Cholera, nie powinien był tykać tych cholernych guzików! I co teraz? Zabawiał się przez krótką chwilę, a teraz go znaleźli i zabiją. W sumie... Wyjrzał zza stolika, jakby faktycznie ktoś go mógł teraz widzieć... Podniósł się i ruszył do drzwi, niemal w podskokach, podśpiewując sobie pod nosem. Otworzył drzwi i mocno sycząc ze względu na oślepiający blask z zewnątrz, oparł się o framugę.
-Ta...-Uśmiech łobuza zszedł mu z twarzy, kiedy rozpoznał rude włosy. Skąd? Jak? Rozejrzał się, jakby o czymś zapomniał, jakby coś złego się teraz w tej główce działo. Upił łyk z butelki, jakby to miało pomóc w lukach... Nie pomogło. Wzruszył więc ramionami i zostawiając otwarte drzwi, schował się w swojej pieczarce. I ponownie, uśmiech wrócił, a humorek zaraz po nim.-Zjesz coś?-Bełkocik wyszedł z jego ust, a kroki pokierowały do kuchni, gdzie omal nie zniszczył swojej wieży zrobionej z butelek po piwie. Zaśmiał się cicho, kładąc palec na ustach, jakby chciał coś uciszyć, jakby ktoś zaraz miał usłyszeć hałas, którego nawet nie wywołał.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Co Ty tu... QzgSDG8




Gracz




Co Ty tu... Empty


PisanieCo Ty tu... Empty Re: Co Ty tu...  Co Ty tu... EmptyWto 15 Paź 2019 - 0:33;

To był piękny dzień. Ojciec czuł się lepiej, nawet od rana trochę wstał, ćwierkotając z podekscytowania o zbliżającej się wizycie Cortezów, którą zaplanowali na koniec sierpnia. Serce nadal mu dokuczało, a do tego całkiem odpuścił pracę w sklepie, przez co Nessa miała pełne ręce roboty. Dni mijały jej szybko — nie dość, że wyjechała ze szkoły chwilę przed zakończeniem roku, to musiała jeszcze odpuścić wakacyjny wyjazd przez problemy rodzinne. Zamiast tego pomagała rodzicom, nadrabiała materiał i zbierała się do wyboru tematy pracy na koniec edukacji, której tak naprawdę nie chciała pisać. Nie miała pojęcia, co zrobić ze swoim życiem, nawet jeśli inni już dawno wybrali dla niej ścieżki. Ona zwlekała. Od zniknięcia Holdena minęło sporo czasu, wściekłość jej minęła, a Tofu zamieszkała z nią. To była jego decyzja, nawet nie zapytał jej o zdanie. Ciężki okres sprawił, że znów uciekła od ludzi i relacji z nimi, skupiając się na tym, w czym była najlepsza — w byciu poważną, pozbawioną życia i sztywną Lanceleyówną. Zamykała właśnie fortepian, odprowadzając matkę wzrokiem. Rozgrzane od instrumentu palce przesunęły po drewnie, gdy a rudzielec uśmiechnął się pod nosem, ciesząc się ostatnią godziną spędzoną na graniu. Wtedy właśnie do okna zapukała sowa, przynosząc straszne wieści. Niczym jeździec apokalipsy wysunęła nogę, czekając, aż dziewczyna zdejmie z niej pergamin i nagrodzi ją jakąś przekąską. Zacisnęła papier w dłoni, zamykając oczy i wzdychając w bezsilności. Tyle z wolnego czasu. Zebrała się dość szybko, uprzedzając rodziców o zmianie planów podczas zbiegania z piętra w stronę drzwi od posiadłości. Zgarnęła torebkę, wsunęła buty i zamknęła za sobą drzwi, odchodząc nieco dalej w stronę bramy wyjściowej. Zamknęła oczy, korzystając z teleportacji i przenosząc się najbliżej miejsca, gdzie znajdował się Zakrzewski.
Nim się obejrzała, stała pod drzwiami pukając, dzwoniąc. Nie miała zachwyconej miny, bo krótka, ale dosadna notka nie wróżyła niczego dobrego. Znając temperament Lennoxa — spodziewała się wszystkiego. Czarne scenariusze jej nie powstrzymywały , zapukała znów. Nieco zniecierpliwiona, przekręciła głowę na bok, lustrując wzrokiem drzwi. Uszu dobiegł dźwięk kroków, ciche skrzypnięcie, a potem już miała przed oczyma czarną rozpacz w postaci prefekta Slytherinu. Aż usta rozdziawiła w zaskoczeniu, mierząc go od góry do dołu, cofając się pół kroku od niesamowicie silnego odoru płynącego z wnętrza. Zaniemówiła, stojąc niczym słup soli i zastanawiając się, czy aby na pewno chce tam wejść. Kto jednak jak nie ona? Prosząc Merlina o siłę, weszła i zamknęła za sobą drzwi. Nawet nie rozglądała się dogłębniej po mieszkaniu, które tonęło w brudzie i syfie, podobnie jak jego właściciel.
Niczym mały pocisk, który miał celować w jego serce i godność, stanęła przed nim, krzyżując ręce pod biustem. Zadarła nieco głowę, patrząc na zaniedbaną buzię chłopaka. Nie miała zadowolonej miny, a jego gest poprzedzony cichym śmiechem, na myśl przywiał jej szaleńca.

- Lennox.. Możesz mi powiedzieć, co TUTAJ się stało? - ostentacyjnie rozłożyła ręce, sugerując cały lokal, który obdarzyła krótkim spojrzeniem. Zaraz jednak wróciła do jego niebywale zimnych i pijanych oczu, wskazując na niego palcem, pretensjonalnie wbijając mu go w tors. - A przede wszystkim, co stało się z Tobą? Bo to, co mam przed oczyma daleko odbiega od tego, co zapamiętałam. Na Merlina, Zakrzewski! To jest nawet poniżej Twojego stylu...
Nie była nim rozczarowana, chociaż bała się, że tak to odbierze — bardziej się martwiła. Doskonale pamiętała czas, gdy ona piła wódkę zamiast wody, nie sypiając i mając ochotę się utopić. On jej wtedy pomógł, przebił mydlaną bańkę. Też nie zamierzała go zostawić, nieważne jak źle potoczyłaby się ich konwersacja.
Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
Co Ty tu... QzgSDG8




Gracz




Co Ty tu... Empty


PisanieCo Ty tu... Empty Re: Co Ty tu...  Co Ty tu... EmptySro 16 Paź 2019 - 15:50;

Żył między jednym a drugim kartonem, które były porozwalane gdzieś po pokoju. To zadziwiające, że większość swojego życia można spakować do pudeł i tak zwyczajnie się ich pozbyć. I myślał, że będzie ich więcej, dlatego, kiedy otrzymał je pod drzwiami, był w niemałym szoku. A przecież Zakrzewskich trudno zszokować. Podobno widział bardzo dużo w swoim krótkim żywocie. Jednak jego największy koszmar przybył później i był taki, taki, tak bardzo bliski... Rozwalenia go na najdrobniejsze kawałeczki. Jednak alkohol we krwi mu wtedy na to nie pozwolił i zapewne do tej pory się go nie pozbył ze swojego krwiobiegu, aby przypadkiem nie zrobić tego, na co miał ogromną ochotę. Dlatego przykrył go prześcieradłem i teraz straszy przy oknie od tarasu. Mógłby przysiąc, że czuł ciarki na plecach, ilekroć się do niego zbliżał.
Nie było tak źle, był przecież mężczyzną, powinien więc pokazać, jak prawdziwy mężczyzna powinien żyć. Zero mycia naczyń, bo nawet żadnych nie zużywa, zamawiając żarcie za pół ceny... Więc tak, gdzieś mogły walać się pudełka po pizzie, bądź chińszczyźnie. Co ciekawe, czasem odbierał zamówienie, nawet nie zamawiając niczego przez telefon! To tak, jakby już znali jego upodabnia i adres, wiedząc, że i tak będzie tego potrzebować... Kiedyś mógłby uznać to za smutne, a teraz cieszył się, że ma co wrzucić do żołądka. Wciąż nie mógł wyjść z szoku widokiem swojej koleżanki po fachu w tym miejscu. Chyba jeszcze żadna dziewczyna nie widziała go w naturalnym środowisku... A nie, była jedna. Szybko zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach, lepiej nie pytać. Czuł się nagi... A przecież chyba już widziała kilka zakrytych części jego ciała? Czym się więc przejmował?
Kiedy tak się przed nim pojawiła, dosłownie wyrastając z ziemi, odsunął się na chwiejnych nogach. Nie robi się tak człowiekowi, który widzi podwójnie. Zmarszczył brwi, jakby coś w tym naruszaniu jego pijackiej przestrzeni mu nie pasowało. Jakby widział ją pierwszy raz na oczy i zastanawiał się, kim jest ten rudowłosy skrzat. A on tylko zaproponował jej jedzenie! Machnął ręką.-Dobra... I tak... Nic... Tam nie ma.-Błogi uśmiech ponownie pojawił się na jego ustach, a zamglone spojrzenie przeniosło na dziewczynę. Naprawdę, naprawdę próbował się skupić. Chociaż jego podświadomość musiała wiedzieć, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Dlatego słyszał głosik w głowie, nawołujący do ukochanej buteleczki, którą tutaj trzymał... Ostatnio sprawdziła się jako najlepsze lekarstwo na jego problemy.
Odsunął jej palec, masując miejsce, które pulsowało od nacisku. Wydął lekko wargi, niezadowolony. Rozłożył ręce jak ona, ogarniając ten syf i patologię wokół siebie.-Są wakacje! Świętuje.-Poniżej jego stylu? Gdyby był Lennoxem, zapewne w tym momencie zacząłby wykrzykiwać, że niby jaki był jego styl... I niby kim była ona, aby o tym mówić. Jednak teraz? Zachichotał.-Nie denerwuj się... Taka dziwna żyłka Ci tu wyskakuje.-Powiedział konspiracyjnie, wskazując jej na czoło, prostując się i odwracając. Ruszył w kierunku salonu, przechylając butelkę i upijając z niej spory łyk. Zasiadł na kanapie, rozkładając się wygodnie. Co zrobi Nessssssa? Już nie miał na to wpływu, mogła się rozgościć. Mi casa es su casa, czy coś w tym stylu.
Zrobił wtedy cokolwiek? Pamiętał, że jedynie bańki, jakie przebił to te znajdujące się w prefektowej wannie.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Co Ty tu... QzgSDG8




Gracz




Co Ty tu... Empty


PisanieCo Ty tu... Empty Re: Co Ty tu...  Co Ty tu... EmptyCzw 17 Paź 2019 - 22:26;

Westchnięcie, które uciekło spomiędzy jej warg, było pełne zmartwienia, jak i zszokowania. Raz jeszcze przesunęła spojrzeniem po zapuszczonym mieszkaniu, w którym walały się butelki oraz pudła po starej pizzy. Był też kurz, zaduch. Lennox chyba dawno nie wietrzył, bo pomijając woń alkoholu, potu czy chińszczyzny, dawało stęchlizną. Nie wiedziała, od czego zacząć, a tym bardziej, jak do niego podejść. Był trudną osobowością, człowiekiem nieprzewidywalnym, trochę dzikim. Przesunęła dłonią po swoim pasku od torebki, idąc za nim i ignorując wzmiankę na temat jej czoła. Rzuciła dodatek na kanapę obok siedzącego na niej ślizgona, Nawet jeśli wychodziła jej żyłka od poirytowania, miała ku temu doskonały powód. Liścik, który otrzymała, wcale nie przesadzał. Zmierzyła go wzrokiem, gryząc się w język, aby nie rzucić wzmianki o tym, że wakacje nie były żadnym powodem do świętowania. Ruszyła w stronę okna, pośpieszenie je otwierając i nieco rozsuwając zasłony tak, aby słońce go nie zabiło. Bo pewnie mogło, zamienił się w jakąś stoczoną kreaturę cienia, niczym zwierz z zakazanego lasu. Odetchnęła głębiej, czując na twarzy powiew świeżego powietrza, który zostawił na jej skórze gęsią skórkę.
- A może po-świętujemy razem? - rzuciła ni stąd, ni zowąd, wciąż poszukując dobrego sposobu, aby go podejść. Jej pierwszym celem było zaciągnięcie Zakrzewskiego do kąpieli i zmuszenie, aby się przebrał. Oczywiście, mogła go zamienić w fotel i wyprać mu tapicerkę, wyjdzie na to samo, tylko że wtedy z pewnością by się obraził. Może transmutacja w zwierzę byłaby delikatniejsza? Nie mogła go tak zostawić i o ile nie wydarzy się najgorszy scenariusz, wróci raczej późno do domu. Raz jeszcze zerknęła za okno, aby wrócić do wywalonego na kanapie mężczyzny. Kucnęła przed nim, wlepiając w niego spojrzenie dużych oczu. Wyciągnęła jedną z rąk, kładąc ją na butelce, sugerując, że ona też by się chętnie napiła.

- Jeść nie chcę — przynajmniej nie teraz, ale tym to byś się podzielił. Daj trochę. Nie bądź egoista. Skoro już tu przyszłam, to spędźmy miło czas, Nox. - uśmiechnęła się niewinnie, powstrzymując się od nazywania go "Lennym", jak w zwyczaju miała Mallory, zanim rzuciła szkołę, wyjechała i zostawiła ich wszystkich w pizdu. Ona nie była jednak najlepszym tematem do rozmów. Ruda też nie zamierzała go zostawiać gdy jej potrzebował, a nawet o tym nie wiedział. Nie, teraz kiedy staczał się niczym piłka po schodach. Starając się oddychać buzią, usiadła obok niego — bokiem właściwie, prostując nogi i kładąc na jego kolanach- zupełnie jakby chciała odciąć mu drogę ucieczki. Butelka zakołysała się leniwie pod wpływem nacisku jej palców, próbowała mu ja delikatnie wyjąć. - A co poza wakacjami możemy świętować, tak właściwie? Nie denerwuje się, a już na pewno nie mam dziwnej żyłki.
Zakończyła z udawanym oburzeniem i obrazem, poprawiając torebkę, którą miała pod ręką. Czekało go ciężkie popołudnie w towarzystwie nudnej, poważnej, sztywnej i momentami nadopiekuńczej Lanceleyówny. Ruchem głowy zgarnęła włosy na plecy, nie spuszczając z niego spojrzenia. Musiał mieć powód, coś musiało się stać. Mimowolnie zaśmiała się pod nosem, bo obydwoje mieli pecha do znikających ludzi z życia, którzy mieli zostać tam na dłużej. I znów myśl o gryfonie wywołała nieprzyjemny uścisk w klatce piersiowej, jednak Nessa wiedziała, że trzeba żyć dalej.
Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
Co Ty tu... QzgSDG8




Gracz




Co Ty tu... Empty


PisanieCo Ty tu... Empty Re: Co Ty tu...  Co Ty tu... EmptyPią 18 Paź 2019 - 15:32;

I co z tego? Kogo obchodzi, czy w tym domu pachnie lawendą, czy starymi skarpetkami? To jego zasrany dom, jego sanktuarium, w którym powoli się rozkłada. Komu, a szczególnie jej, do tego? Podobało mu się to, że nikt nie stał nad jego głową i nie zawracał mu dupy pierdołami. Gdyby chciał, aby ktoś truł mu dupę, zapewne by do niej sam zadzwonił i poinformował, że chce matkowania, bo tak bardzo brakuje mu mamusi. Czekajcie.... Właśnie! Coś przyszło do niego, nagła informacja, która powinna zaświtać już na samym początku, jednak alkohol wszystko spowolniał. Co ona tutaj robiła, skoro nie pofatygował się, aby do niej napisać? Ten adres zna niewielka ilość osób, powiedziałby nawet, że oprócz jego rodziny to żadna żywa znana mu dusza nie powinna tutaj zawitać.-Skąd... Czemu... Tu jesteś.-Nie mógł się skupić kiedy tak chodziła po pokoju.
Kiedy zastanawiał się nad różnymi opcjami jej teleportacji tutaj, światło wydobywające się przez okno oślepiło jego przekrwione oczy. Zwinął się w kłębek, osuwając na dywan tak, aby troszkę osłonić się przed jasnością. Z jego gardła wydobyło się jawne niezadowolenie z tej sytuacji.-Pogrzało... Cię?!-Warknął. Jednak kiedy podniósł na nią wzrok, a z jej ust wysączyła się kusząca propozycja wspólnego picia, zmarszczył podejrzanie brwi. Nie ufał jej... Może był pijany, może nie kontaktował od wielu dni, a z jego ust wydobywa się wyziew, który mógł zabić.... Jednak ogarniał, że była podstępną żmiją. Widział ten błysk w oku, który pojawił się w momencie, w którym utkwiła w nim swoje spojrzenie, świetliki zaczęły działać...
-Możesz wziąć sobie własną-Mruknął jak dziecko, przytulając butelkę do siebie. Przecież dzielenie się nie miało sensu, mniej zostanie dla niego i dla niej... Gdzie tu logika? Logiki również nie było w tym, że mógłby zareagować na swoje imię. Co z tego, że tak go nazywała? Już dawno o tym zapomniał. Prawda była taka, że nie czuł wielkiej różnicy między tym, co było, a tym, co jest teraz. To tak, jakby nigdy nie posiadał tego, czego tak pragnął. Nie była to więc żadna strata. Były o wiele ważniejsze problemy...
Zmrużył oczy, próbując skupić się na jej postaci. A było to trudne! -Wiem, co kombinujesz... Lancelocie.-Zabełkotał, jeszcze mocniej obejmując naczynie. Nie odbierze mu jego przyjaciółki! Czemu musiała się wpierdalać? W innym wypadku zapewne głośno wygłosiłby swoje racje, to, że ma gdzieś jej pomoc i to, że wcale jej nie potrzebował. Teraz? Był zwyczajnie zmęczony, jednak wciąż podniecony możliwościami, jakie niosło przyszłe picie. Nie mogła sobie odpuścić? Nie mogła wyluzować?
-Możesz się do mnie naprawdę przyłączyć... Możesz też wyjść w tym momencie. Decyduj-Było to chyba najdłuższe zdanie, jakie wyrzucił z siebie w ciągu tych ostatanich miesięcy. I miało chyba najwięcej sensu.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Co Ty tu... QzgSDG8




Gracz




Co Ty tu... Empty


PisanieCo Ty tu... Empty Re: Co Ty tu...  Co Ty tu... EmptySob 19 Paź 2019 - 2:40;

Dom nie powinien się rozkładać, w tym cały problem. Skojarzenie Nessy z tym miejscem było całkiem inne od tego, co przekazywał sobą i swoim mieszkaniem Zakrzewski. Powinno być czysto, pachnieć praniem lub obiadem, a do tego nie powinno istnieć ryzyko wybicia sobie zębów na każdym kroku przez walające się butelki. Nie mogła patrzeć na to, co się z nim działo. Niezależnie od tego, jak Lennox był ślepy i wątpił we wszystko, wszystkich - mieli ze sobą jakąś więź, był dla niej ważny. Mógł tego nie chcieć, ale ona po prostu taka już była. Przyjaciół się nie zostawiało, nawet jeśli najbardziej tego chcieli. Objęła dłońmi ramiona, zaciskając na nich palce. Czerwone paznokcie kontrastowały z jasną skórą, robiąc na gładkiej powierzchni małe ślady. Pukiel rudych włosów spłynął do przodu, gdy podniosła głowę, aby na niego spojrzeć, wytrącona z zamyślenia jego pytaniem. Czyżby o jego kąciku nikt nie wiedział? Liścik, który dostała zbyt wiele nie mówił - ktoś się martwił, ale nie mógł z jakiegoś powodu sprawdzić osobiście, co działo się z chłopakiem.
- Ze Skye, teleportacją. Dlaczego? Bo ktoś, kto widocznie nie ma Cię w dupie, martwił się i poprosił, abym do Ciebie zajrzała. Czemu tu jestem? Bo chciałam. I tak miałam do Ciebie pisać, więc po prostu wszystko stało się szybciej.. - odpowiedziała niezbyt głośno, aby poza światłem, które drażniło jego oczy, nie irytować go jeszcze dźwiękiem. Nie miała pojęcia, skąd ów osoba o niej wiedziała i miała taką pewność, że Lance go nie zostawi. Obserwowała, jak zsuwa się na dywan, nie ruszając się z miejsca. I tak był ciągle na nią zły, więc niczego nowego nie usłyszała. Wywołała jednak efekt konsternacji na jego buzi słowami o dołączeniu do niekończącej się biesiady. Właściwie to sama potrzebowała małego wzmocnienia, a racze rozluźnienia, bo to miejsce, jak i nastawienie ślizgona zaczynały na nią źle działać, a bardzo dużo kosztowało ją trzymanie się w ryzach. Samodyscyplina była najważniejsza.
Kiwnęła głową, gdy odmówił, wstając i szukając wzrokiem butelki. Pustych było pełno, jednak odnalezienie pełnej zajęło jej kilka chwil.

- Ah doprawdy, przejrzałeś mnie? I co teraz? Poniosę karę za intrygi? - zapytała z nutą rozbawienia w głosie, sięgając po szklane naczynie, pełne procentowego trunku. Otworzyła je, pociągając łyka. Dawno nie piła, chociaż wciąż miała mocną głowę. Nie potrafiła odpuścić, nie potrafiła być wyluzowana i prawdopodobnie to był jej największy problem. Byłoby jej w życiu prościej, gdyby nie była tak wkurwiająca i poważna. Trzeba było jednak radzić sobie z tym, co się w charakterze miało i z tą myślą usiadła na kanapie, prostując nogi, układając je bezczelnie na nogach Lennoxa. Oparła się wygodnie o podłokietnik, wpatrując się gdzieś w przestrzeń przed sobą. Nie wyglądała, jakby miała wyjść. Prędzej czy później i tak go zmusi do kąpieli, więc co jej szkodziła butelka czy dwie? Upiła kolejnego łyka, zaciskając palce na szkle i prostując rękę, opierając ją o własne udo. Wolną dłonią zaczęła bawić się kosmykiem rudych włosów, jednocześnie wpatrując się w niego z ciekawością, zaintrygowaniem. Wciąż nie znała przyczyny, nie zamierzała jednak pytać. Może było łatwiej, lepiej, gdy nie wiedziała? Zamiast dłużej się nad tym zastanawiać, spuściła wzrok gdzieś w dół. Całe szczęście, że otworzyła okno, bo dużo lepiej się oddychało.
- Więc będziemy tak siedzieć i cieszyć się towarzystwem własnym oraz napoi? Brzmi jak plan Nox.
Rzuciła cicho, siląc się na przelotny uśmiech pod nosem. Odchyliła głowę do tyłu, opierając ją o bok kanapy, patrząc w sufit.
Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
Co Ty tu... QzgSDG8




Gracz




Co Ty tu... Empty


PisanieCo Ty tu... Empty Re: Co Ty tu...  Co Ty tu... EmptyNie 3 Lis 2019 - 16:41;

Miał spaczone spojrzenie na to, jak prawdziwy dom mógłby wyglądać. Chociaż jego ojczym zapewne wpadłby w furię, gdyby tylko widział, co zrobił z tym miejscem. Miejscem, w którym sam się wychowywał, a później wychowywał nie swoje dzieci. Gdyby Lennox miał kiedyś wybrać jedno miejsce, które mógłby nazwać domem, jakimś rodzajem przystani dla gówniarza, którym był... Byłoby to miejsce. Ten dom. Pokój na górze miał jego charakter. Na półkach stały jego fotografie, jego i Oli, reszty rodzeństwa Zakrzewskiego, jakby to naprawdę była jego rodzina. Jednak jego twarz znajduje się w większości miejsc w tym miejscu. Gdyby ktoś poszedł schodami do góry, zauważyłby nieocenzurowane zdjęcie Lennoxa bawiącego się na dywanie, jego pierwszy rower, pierwsze lekcje nauki na pianinie... A on zrobił z tego miejsca swój własny grób, w którym zamierzał zgnić do momentu, w którym ojciec go nie znajdzie. Ojciec, który się nim stał, a nie został na poczet kilku upojnych nocy z jego wulgarną matką.
Przyjaciele. Widzisz tutaj jakiś? Nie skrzywidziłby nikogo, określając ich takim mianem. Jak mógł być przyjacielem?
Zmarszczył mocno brwi, wzrok mu się zamazał, wirując wokół kolorami i jakimś syfem, który zwyczajnie miał w głowie. Coś świtało, jednak alkohol nie pozwalał mu na zdrowe myślenie. Logika nie szła w parze z procentami.-Nie miała... Co...-Pokręcił głową, co nie było dobrym pomysłem. Ostatnio rzadko mu się one zdarzały, więc powinno być mu wybaczone.-Skoro zna adres i rozdaje go jak numer do dziwki, to mogła sama przyjść...-Odburknął. Za dużo działo się wokół, światło, jej obecność, informacja, że ktoś specjalnie nasłał tutaj Nessę. Po co? Żeby widziała ten dół, w który wpadł? To i tak nie było dno, w którym mógł się znaleźć. Agresję zamienił na alkohol, jednak kiedy by tak połączyć te dwie rzeczy.... Dlatego nie wychodził. Dlatego nie chciał widzieć nawet ogrodu na zewnątrz, bo na pewno naszłaby go cudowna myśl, aby tam pójść... I dalej... Jakoś by poszło.
Potrzebował kompana. Potrzebował kogoś, kto przybiłby z nim butelkę i śpiewał do żałosnej piosenki, którą akurat puściłby w radiu. Zaśmiał się, a raczej zachichotał. Jak baba.-Ledwo umiem się podnieść... Kara spotka Cię, jak już wytrzeźwieje...-Czyyyli bardzo długo. Obserował jak sięga po butelkę i jak pociąga z niej łyka. Chciał ją upić? Z łatwością by go oszukała, bo ledwo pamiętał, co zrobiła chwilę temu. Pamiętał jednak stan, w którym on sam ją znalazł jeszcze nie tak dawno temu... I to z jakiego powodu? Jakiegoś wymoczka, pierdolenego zjeba, który nawet nie umiał wyksztusić z siebie jednego, prostego zdania. Czy zrobił to specjalnie? Czy ją również chce zaciągnąć na dół? Byłoby miło siedzieć tam we dwójkę. Sztywna i poważna... Umiała to zrobić? Pójść tam z nim, aby go wyciągnąć?
Prychnął, jakby uznał jej słowa za coś wysoce zabawnego. Spojrzał na nią, na jej beztroskie rozciągnięcie się w salonie. Nie pasowała do tego obrazka, jej obecność była surrealistyczna. I jego umysł zaczął mu podpowiadać, że tak właśnie jest. To jego własne urojenia, jednak czemu ukazały ją?-Wypij więcej, to coś Ci pokażę... Odwieczną tajemnicę Lennoxa, którą zawsze chciałaś poznać.-Mruknął konspiracyjnie. Miał plan i zamierzał ją w tym planie wykorzystać. Wiedział, gdzie uderzyć nawet kiedy był pijanym brudasem.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Co Ty tu... QzgSDG8




Gracz




Co Ty tu... Empty


PisanieCo Ty tu... Empty Re: Co Ty tu...  Co Ty tu... EmptyPon 11 Lis 2019 - 16:21;

Sposób, w który ich wychowano, był faktycznie skrajnie różny. Ona miała przesadnie nadopiekuńczych rodziców, pewnie dlatego, że była jedynaczką. Oczywiście później adoptowali dwie kolejne dziewczynki, jednak nie było to samo, co pierworodne. Zawsze wymagali od niej więcej, snuli plany przyszłości, o których nawet nie wiedziała. Była jednak przyzwyczajona, znała swoją rolę w szkolnym społeczeństwie, jak i w zaciszu własnej posiadłości. Westchnęła bezgłośnie, patrząc na przyjaciela. Nawet jeśli on nie postrzegał jej w tych kolorach, dla niej określenie ich zawiłej relacji było banalnie proste. Lubiła chyba otaczać się trudnymi ludźmi. Nie była na tyle bezczelna i wścibska, aby przechadzać się po pokoju i patrząc na tkwiące na ścianach fotografie, nawet jeśli była ich ciekawa. Między innymi dzięki nim, pomimo panującego dookoła chaosu i bałaganu, to miejsce miało duszę. Karmelowe ślepia znów powędrowały w stronę ślizgona, a ona sama poczuła, jak palce się jej zaciskają w pięści. Trochę z bezsilności, trochę ze smutku. Bo co miała z nim zrobić?
- Naprawdę postrzegasz to w ten sposób? Numer jak do dziwki, serio? - zapytała z niedowierzaniem, prychając mimowolnie. Troska nie była czymś złym. Musiała wiedzieć, że Nessa go dobrze zna i Lennox nie rzuci się na nią z łapami za to, że mu przeszkadzała w cuchnącym procesie autodestrukcji. A on przecież nie był złym człowiekiem, tylko zagubionym. Nawet jeśli wmawiał sobie, że było inaczej — budził w niej pozytywne uczucia. Nie mogła, a przede wszystkim nie chciała go zostawić samego. I z tym entuzjazmem i głupią odwagą, pociągnęła kolejnego łyka. Całe szczęście, że uprzedziła matkę, że może dziś nie wrócić. Zapowiadał się długi wieczór, być może nawet noc. Miała wiele pomysłów, jednak wprowadzenie ich w życie, aby mu pomóc, wymagało czasu.
- No teraz to zabrzmiałeś jak stary, dobry Ty. Kara? Już się boję. - wywróciła teatralnie oczyma z rozbawieniem, podnosząc się z miejsca. Przeciągnęła się, upijając kolejnego łyka z trunku, który sobie wcześniej przyniosła. Cały czas zerkała w jego stronę, upewniała się, że nie zasnął z przepicia. Jego mina nie mówiła wiele, a jednak oczy błyszczały niczym u szaleńca, który wpadł na genialny plan. Wysłuchała go w milczeniu, znów stając naprzeciw. Zmierzyła go wzrokiem — łagodnym, bez cienia złości, pozwalając sobie na grymas uśmiechu, który przemknął przez drobną buzię.
- Zostanę z Tobą. Wypiję z Tobą. Możesz mi powiedzieć, o czym chcesz i kiedy chcesz.. Ale.. - przerwała, wyciągając dłoń w jego stronę z miną, którą trudno zniosłaby przeciw. Oczywiście, że spełni jego zachcianki, ale musiał współpracować i dać troszkę od siebie. Dla swojego własnego dobra. Ruchem głowy zgarnęła rude pukle na plecy. - Chodź się najpierw odświeżyć, prysznic dobrze Ci zrobi i będziesz mógł dłużej wytrzymać, bo obawiam się, że jak prawdziwa mistrzyni picia z Tobą siądzie, to mi zaraz uśniesz. A miękki chyba nie chcesz być, co?
Zakończyła żartem, nie mając na myśli nic złośliwego. Podobnie jak on, próbowała znaleźć sposób, aby go przekonać. Nawet tak drobna rzecz, jak kąpiel byłaby tutaj prawdziwym sukcesem, a ona doskonale wykorzystałaby te kilka minut — sprawdzając oczywiście, czy nie zemdlał lub usnął pod wpływem wody — na ogarnięcie sytuacji. Delikatne odświeżenie mieszkania tak, że nawet by nie zauważył.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Co Ty tu... QzgSDG8








Co Ty tu... Empty


PisanieCo Ty tu... Empty Re: Co Ty tu...  Co Ty tu... Empty;

Powrót do góry Go down
 

Co Ty tu...

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Co Ty tu... QCuY7ok :: 
retrospekcje
-