Lubi jak się ją mizia pod dziobem i szuka atencji, choć ostatecznie nie jest natrętna. Z drugiej strony cholernie dumna, obraża się o byle co i potrafi zmierzyć go krytycznym spojrzeniem, kiedy źle dopasuje krawat. Innymi słowy - typowa kobieta.
[left]<font face="ruthie" font size="6">xxx,</font>[/left]
[justify]Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Proin fermentum est vel faucibus eleifend. Cras tincidunt dolor ut lacus pellentesque consequat. Nullam tempus massa at justo tempus, non tempus orci sagittis.[/justify]
[right]<font face="ruthie" font size="6">Alexander</font>[/right] </div></div></center>
[left]<font face="ruthie" font size="6">xxx,</font>[/left]
[justify]Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Proin fermentum est vel faucibus eleifend. Cras tincidunt dolor ut lacus pellentesque consequat. Nullam tempus massa at justo tempus, non tempus orci sagittis.[/justify]
[right]<font face="ruthie" font size="6">Alexander</font>[/right] </div></div></center>
[justify]Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Proin fermentum est vel faucibus eleifend. Cras tincidunt dolor ut lacus pellentesque consequat. Nullam tempus massa at justo tempus, non tempus orci sagittis.[/justify]
[right]<font face="ruthie" font size="6">Alexander</font>[/right] </div></div></center>
Ostatnio zmieniony przez Alexander D. Voralberg dnia Sob Gru 05 2020, 21:19, w całości zmieniany 13 razy
Autor
Wiadomość
Drake Lilac
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 213 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Na samym wstępie pragnę podziękować za list i obdarzenie mnie zaufaniem. Sam byłem w identycznej sytuacji kiedy zaczynałem naukę w Hogwarcie, więc z chęcią pomogę. Naturalnie więc może pan podać dziewczynce moje namiary. Najbliższa pełnia odbędzie się 20 października, więc myślę że do tego czasu powinienem ją już na nią przygotować i obeznać z zasadami życia w szkole jako wilkołak, o ile dziewczyna tego nie zlekceważy. Oczywiście pomoc z mojej strony na tym nie poprzestanie. Chciałbym się jednak spytać jakie ma nastawienie, jak dziewczynka zniosła wrześniową pełnię, i czy pojawiły się w związku z nią jakieś trudności, na które szczególnie należy zwrócić uwagę?
Z poważaniem, Drake Lilac
Drake Lilac
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 213 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Rozumiem. W takim razie podczas pierwszej rozmowy z dziewczyną postaram się podczas rozmowy zachować ostrożność i nie naciskać zbytnio, żeby jej do siebie nie zrazić. W końcu jeśli mi nie zaufa, to nic nie wskóram. Będę Pana na bieżąco informować poprzez listy o postępach oraz potencjalnych problemach.
Z poważaniem, Drake Lilac
Jessica Smith
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Na wstępie chciałam podziękować za Pana list gratulacyjny w związku z objęciem przeze mnie funkcji prefektki Ravenclawu - a także przepraszam za tak spóźnioną odpowiedź; niemniej, rzeczywiście ów stanowisko koliguje z kilkoma dodatkowymi obowiązkami. Pragnę również Pana Profesora zapewnić, że żaden z napotkanych przeze mnie problemów nie wiąże się z listem, który teraz Pan Profesor czyta.
Wiele myślałam nad swoją przyszłością, którą dotychczas wiązałam jedynie z moimi talentami lingwistycznymi - jednak w czasie studiów kilka spraw uległo diametralnej zmianie. Nie chcę Pana Profesora zadręczać moją historią czy przemyśleniami - pragnę jedynie podkreślić, że długo myślałam nad ścieżką potencjalną dla mnie i... natknęłam się na żywo interesujący mnie aspekt. Mianowicie - różdżkarstwo.
Jest Pan naszym Opiekunem, toteż wie Profesor, że wywodzę się z mugolskiej rodziny i nie mam u kogo zasięgnąć języka w tej kwestii; także naturalną koleją rzeczy pomyślałam o Panu. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że zaklęcia i uroki nie równają się różdżkarstwu (w końcu jemu bliżej do transmutacji), jednak żywię nadzieję, że i Pan Profesor może mi wskazać pewne podstawy, lektury - bądź nawet osoby od których mogłabym dowiedzieć się nieco więcej niż z ogólnodostępnych podręczników. Wyjątkowo zależy mi na podjęciu ku temu odpowiednich kroków i liczę na odpowiedź Pana Profesora.
Z wyrazami szacunku, Jessica Smith Ravenclaw
Flaviana di Balsamo
Rok Nauki : I
Wiek : 12
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 140
C. szczególne : blizna po ugryzieniu wilkołaka na prawym udzie
bardzo miło z Pana strony, że zainteresował się Pan moją osobą, nawet jeśli trochę za późno. Dostałam od pielęgniarki eliksir i mam się dobrze (podobnie jak inni uczniowie, od których trzymałam się z daleka w tym czasie). Dlatego Pan Profesor nie musi się martwić. Wyślę sowę, kiedy będzie zbliżać się pełnia. Ale mogę mieć pytanie już teraz? Czy da się załatwić taki eliksir, ale o smaku pomarańczowym? Ten który dostaje jest ohydny. A ten Gryfon-wilkołak wie o tym, że mam za sobą dopiero trzy pełnie? Na pewno chce ze mną rozmawiać, skoro jestem "dzika"?
Pozdrawiam,
Flavia di Balsamo
Oliver F. Fox
Wiek : 13
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 135
C. szczególne : Nadmierna dbałość o dykcję, więc gdy się podekscytuje jego "r" może brzmieć nieco zabawnie; specyficzny, nieco niezręczny uśmiech, który prezentuje niemal cały czas; zapach jabłkowej gumy balonowej; okulary z grubymi szkłami
Choć istnieją Czarodzieje, którzy opanowali magię bezróżdżkową, to właśnie różdżka uznawana jest za podstawę ekwipunku każdego Czarodzieja. Pozwala ona na skupienie magii w strumień zaklęcia. Różdżkarstwo jest nauką, która nieustannie rozwija się na przestrzeni tysięcy(!) lat, a najstarsze dokumenty wspominają o różdżkach w postaci ułamanych gałązek z drzew, na których znaleziono nieśmiałki. Myślę, że to naprawdę fascynujące, że nie ma na świecie dwóch takich samych różdżek, a każda kombinacja złożona z rodzaju drewna, długości i elastyczności różdżki, a także zawartego w niej rdzenia, sprawia, że różdżka ma predyspozycje do wzmocnienia konkretnych zdolności Czarodzieja. Dlatego właśnie to sama różdżka wybiera swojego Czarodzieja, nie odwrotnie, a jej użycie przez kogoś innego może przynieść naprawdę przeróżne efekty - od lekko osłabionych zaklęć czy niemożność ich rzucenia aż po niebezpieczne wybuchy. Osobiście posiadam różdżkę kupioną w sklepie Ollivanderów, których rodzina jest najstarszym reprezentantem wytwórców różdżek w Europie. Według Ollivanderów rdzeń najlepiej pozyskać z jednorożca, smoka lub feniksa, jednak inna rodzina wytwórców różdżek (Fairwyn), uważa, że podstawą dobrego rdzenia jest poświęcenie zwierzęcego życia. Według nich więc najsilniejsze rdzenie pochodzą z serca, nie włosów czy piór. Jeszcze nie wiem co do końca o tym myślę, ale wydaje mi się, że to nie jest w porządku, by obwiniać różdżkę za swój poziom mocy magicznej. Wydaje mi się też, że nie każdy musi posiadać aż tak potężną różdżkę. Pióro feniksa, które znajduje się w mojej różdżce, nie jest najbardziej popularnym rdzeniem - zapewne wpływ na to ma fakt, że samo zwierzę jest rzadko spotykane i nietypowe. Na lojalność takich różdżek trzeba zapracować, w przeciwnym wypadku potrafią działać wbrew woli właściciela. W mojej różdżce ten rdzeń połączony został z jabłonią, która również potrafi być kapryśna, ale bardziej z moralnego punktu widzenia, ponieważ odmawia rzucania zaklęć, którymi można kogoś skrzywdzić. Myślę, że świat byłby lepszym miejscem, gdyby tworzono różdżki jedynie z jabłoni. Siedmiocalowa długość to jedna z najkrótszych miar różdżek, na jakiej wytwarzanie decydują się różdżkarze. W nowszych podręcznikach odchodzi się jednak od całkowitego łączenia długości różdżki z czarodziejskim potencjałem, więc raczej chodzi o dopasowanie długości do rozmiarów czarującego. Gdybym miał możliwość samodzielnego wybrania elementów mojej różdżki, prawdopodobnie chciałbym rdzeń z włosa reema, ponieważ podoba mi się to, że może on ostrzegać przed bliskością magii - to brzmi naprawdę ciekawie i przydatnie. Drewna, które mi się podobają to cis i grab, ponieważ interesuje mnie ich lojalność, która uwydatniałaby moją przynależność do Hufflepuffu. Uważam, że poznanie cech charakteru własnej różdżki jest niezwykle ważne, nie tylko dlatego, by wiedzieć, jak się nią posługiwać, ale też dlatego, że pomaga to nawiązać z nią głębszą więź. Zupełnie jakby była żyjącą istotą!
Kiedy tylko moja różdżka mnie wybrała, wyszukalam informację na temat jej właściwości. Ma 11 cali - co wydaje mi się całkiem dobrą długością, biorąc pod uwagę mój wzrost. Podobno długość wpływa na potencjał czarodzieja, więc pewnie lepiej by było, gdyby wybrała mnie dłuższa różdżka, ale koniec końców i tak jestem zadowolona. Jest sztywna. To znaczy, że najwidoczniej jestem mało elastyczna i nie dostosowuje się zbyt łatwo. Powiedziałabym, że prawda leży gdzieś po środku, bo w wielu sytuacjach musiałam dostosowywać się do otoczenia, ale faktycznie nie jest to coś co uwielbiam i z czym czuje się komfortowo. Cyprys. Niespecjalnie interesują mnie rośliny, ale na ten temat wiem jedno. Ta różdżka stanowi świetne połączenie z obroną przed czarną magią. Wygląda więc na to, że te zajęcia powinny pójść mi dobrze. Dodatkowo, cyprys podobno wybiera sobie śmiałych i odważnych czarodziejów. Krew salamandry. Ten składnik zdecydowanie podoba mi się najmniej, ale chyba niewiele rdzeni jest pozyskiwanych etycznie. Zdecydowanie szkoda mi salamandry, której kosztem mam taki a nie inny rdzeń, ale nie mogę narzekać, bo wygląda na to, że powinien do mnie całkiem dobrze pasować. Moja jedyna obawa jest taka, że z czasem robi się krucha. Podsumowując, różdżka która mnie wybrała naprawdę mi się podoba i wygląda na to, że faktycznie do mnie pasuje. Nie testowałam jej jescze wystarczająco długo, więc pewnie więcej będę mogła powiedzieć z czasem. Oczywiście różdżki są niezbędnym przedmiotem dla każdego czarodzieja a wszystkie ich parametry wiążą się z charakterem i wpływają na to, jaki progres robimy w każdej dziedzinie. Jednocześnie, to tylko narzędzie i myśle, że powinniśmy sceptycznie podchodzić do znaczenia poszczególnych składników, zwłaszcza, że koniec końców połączenie ich ze sobą też jest istotne. Zastanawia mnie też, ile różdżek może wybrać jednego czarodzieja? W końcu kiedy jakaś się złamie, lub zniszczy, można kupić następną o zupełnie innych właściwościach. Nie mamy pewności, czy to ta pierwsza odpowiada naszemu pełnemu potencjałowi. Możliwe też, że konkretna różdżka jest idealna tylko przez pewien okres naszego życia, a jeśli zostanie nienaruszona, pewnie nawet nie zorientujemy się, kiedy powinniśmy ją zmienić.
Od kiedy zaczęłam używać świadomie magii, miałam już dwie różdżki. Moja pierwsza, która również służyła mi do niedawna, wykonana była z hebanu i miała rdzeń z kła widłowęża. Właściwie wcześniej nie interesowałam się tym, jaka jest charakterystyka mojej (byłej) różdżki, dopiero teraz, szukając informacji do pracy domowej, dowiedziałam się, że takie drewno wybiera czarodziejów "odważnych, będących sobą, nieulegających wpływowi innych, ceniących sobie ruch, działanie i postęp". Czytając te słowa, częściowo odnajduję w nich opis siebie, chociaż nie powiedziałabym, żeby był to dokładny opis mojej osoby. Na pewno mogę zgodzić się z sugestią, że taka różdżka pasuje do osób lubiących miotlarstwo, zdaje się również, że znalazłam przyczynę dla której nigdy nie było mi po drodze z zielarstwem, mimo że to dosyć ważna dziedzina jeśli chodzi o warzenie eliksirów (w których, nieskromnie mówiąc, jestem całkiem niezła). Otóż - wszystko to jest winą różdżki. Jeśli zaś chodzi o rdzeń różdżki, to podobno kieł widłowęża wspiera czarodziejach w umiejętnościach zielarstwa. W moim wypadku tak nie było, być może powodem był sprzecznie oddziałujące na siebie rdzeń i drewno. Oprócz tego, dowiedziałam się również, że widłowężowe różdżki wybierają czarodziejów spokojnych, a także wzmacniają ich determinację. Czytając te wszystkie opisy, przychodzi na myśl, że posiadając wiedzę na temat czyjejś różdżki możnaby wręcz przepowiadać przyszłość. Wydaje mi się, że kieł widłowęża nie do końca do mnie pasował, a równocześnie nie wydaje mi się, żebym na początku swojej nauki w Hogwarcie była osobą dużo spokojniejszą. Swoją pierwszą różdżkę straciłam podczas zimowej wyprawy w góry i od tamtego czasu mam nową - różni się ona od poprzedniej jedynie rdzeniem, jest to kopyto pegaza. Jego opis z książki jest dosyć zabawny, ponieważ sugeruje, że jestem "kobietą o czystym sercu i woli życia", co moim zdaniem brzmi jak z jakiejś bajki. Najważniejsze jednak, że nowy rdzeń podobno wspiera w warzeniu eliksirów i rzucaniu zaklęć, które są dla mnie bardzo ważnymi dziedzinami.
Co do moich relacji z różdżkami, to nie zauważyłam, żeby były one złe. Jestem zdania, że jeśli dana różdżka wybierze czarodzieje, to znaczy, że jest mu pisana i być może rdzeń wyczuwa w nas jakieś cechy o których sami nie wiemy. Jednocześnie, nie polegałabym do końca na opisach materiałów, jakie można znaleźć w książkach - jestem pewna, że zależnie od okoliczności czy kombinacji, ich cechy i działania należałoby interpretować inaczej, a to zapewne może zrobić jedynie doświadczony różdżkarz.
Pozdrawiam, Sophie Sinclair
Barry Markiewicz
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.87 m
C. szczególne : Okulary na nosie | trzy niewielkie pieprzyki po lewej stronie przy ustach | A w ustach wiśniowe dropsy
Nie jestem zbytnim znawcą świata magicznych pochówków i konwersacji zwłok. Znam się bardziej na działaniach mugolskich, gdzie moja matka prowadziła Zakład Pogrzebowy, dlatego też przechodząc do rzeczy, chciałem zaproponować zaklęcie — procesu konserwacji zwłok zapobiegający rozkładowi. Nie wiem, czy nie podchodziłoby to po jakąś zakazaną sztukę magiczną. Moje motywacje są bardzo proste. Zwłoki wyglądałby o wiele ładniej w trumnach. Byłyby one niemal jak żywe. Chociaż mogłoby to zapewne budzić wiele kontrowersji, że denat żyje. Takie zaklęcie na pewno byłoby przydatne w śledztwach, gdzie należałoby ponownie zbadać zwłoki. Otwierają trumnę, a tam zwłoki jak żywe! Zaklęcie polegałoby na zamrożeniu funkcji rozkładu od wewnętrznej strony ciała, a także sprawieniu, że ciało wydaje się lekkie. Łatwiej byłoby przenosić trupy. Chociaż czarodzieje zapewne w branży pogrzebowej używają magii to takich rzeczy. Nie mam jakiejś konkretnej nazwy, ale proponowałbym może — Mortuus Cadaver, z łaciny Martwy Trup. Fajnie byłoby, gdyby zaklęcie oddziaływało również na kwiaty. Zachować ich świeżość na zawsze... Marzenie każdego członka rodziny nieszczęsnego pogrzebanego. Mniej sprzątania na grobach. Zatrzymanie życiowego procesu, którego ciało i tak jest martwe i nie posiada już cząstki duszy, ale żywą zewnętrzną powłokę.
Barry Markiewicz, student IX, Ravenclaw
Drake Lilac
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 213 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Przyznam szczerze że ciężko mi było się zdecydować na podanie tylko jednego zaklęcia które bym chciał stworzyć, ponieważ pomysłów na nie mam cały notatnik. Ostatecznie zdecydowałem się na zaklęcie ofensywne mogące wystrzelić z różdżki pocisk, który po przebyciu odpowiedniej drogi rozpadłby się na kilka mniejszych fragmentów, które przy kontakcie z powierzchnią wybuchłyby ostrym światłem wydając przy tym bardzo głośny huk. Zaklęcie oczywiście ma na celu zburzyć percepcję przeciwnika poprzez jego oślepienie i chwilowe pozbawienie słuchu. Podstawowe tarcze magiczne moim zdaniem raczej nie sprawdziłyby się dobrze przeciwko temu zaklęciu. Z całą pewnością Fallat mogłoby uchronić wzrok, ale nadal pozostaje kwestia huku który może zaburzyć zmysł równowagi. Mogłoby więc być dobrze wykorzystane w pojedynkach. Zwłaszcza jeśli przeciwników jest kilku i stoją blisko siebie. Na sam pomysł zaklęcia wpadłem czytając mugolskie artykuły podczas spędzania ferii u dziadków. Wyczytałem tam o czymś co mugole nazywają "granatem błyskowo-hukowym". Jego działanie jest podobne co opisane przeze mnie zaklęcie z tą różnicą że pojedynczy granat nie rozpada się na mniejsze, więc błysk i huk są pojedyńcze. Pomyślałem więc że stworzenie zaklęcia obezwładniającego działającego na podobnej zasadzie, ale nieco bardziej zmasowanego od pojedyńczego granatu, mogłoby być dobrym asem w rękawie podczas pojedynku biorąc pod uwagę to że zaklęcie byłoby pomocne w zyskaniu przewagi przeciwnikiem podczas starcia na średnią/daleką odległość bądź do przy ataku z zaskoczenia. Z oczywistych przyczyn nie użyłbym go oczywiście na bliską odległość bez uprzedniego przygotowania się w postaci Fallatu oraz nauszników takich jakich używa się przy pracy z mandragorami (albo odkrycia zaklęcia chroniącego słuch przed zbyt głośnymi dźwiękami i zastosowaniu go na sobie). Odnośnie samej inkantacji miałem delikatne trudności z dobraniem odpowiednich słów, ale ostatecznie zdecydowałem się na wybranie: Lumen Tonitrui. Gdzie Tonitrui dosłownie oznacza grzmot, a Lumen światło. Uważam że odpowiednio oddaje ona cel działania zaklęcia. Mam jednak wątpliwości odnośnie drugiej części inkantacji, a mianowicie jej końcówki. Obawiam się że jeśli przyszłoby niektórym osobom uczyć się tego zaklęcia, to dla ułatwienia przekręcaliby oni ją na "Tonituri". Mogłoby to wpłynąć za działanie zaklęcia w niepożądany sposób. Z drugiej strony kwestię inkantacji na etapie tworzenia zaklęcia uważam za rzecz nieco elastyczną. Nie ma przecież całkowitej pewności że wybrane przeze mnie słowa wywołają ten konkretny efekt zaklęcia. Warto też pamiętać o ruchu różdżką, który również trzeba będzie opracować. Biorąc pod uwagę dosyć złożone działanie zaklęcia uważam że mogłoby być one czarem dosyć zaawansowanym jeśli nie współdzielącym kategorię trudności z zaklęciem takim jak Lupus Palus albo Turbonis.
Z poważaniem, Drake Lilac
Mulan Huang
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
na samym wstępie proszę, aby pan mnie nie osądzał ani nie kwestionował zaklęcia, które zaproponuję. Może i w rzeczywistości nie będzie przydatne, ale czy każde zaklęcie musi być użyteczne? Otóż w mojej opinii nie, bo często magia służy nam do samej rozrywki... Dlatego też zaklęciem, które chcę Panu zaproponować jest dumnie brzmiące Exuo, które to zaklęcie na upartego można byłoby użyć jako zaklęcia ofensywnego w celu ściągnięcia spodni lub spódniczki celu na wysokość kostek. Z pewnością działałoby dekoncentrująco. Głównie jednak widzę to jako niezbyt groźną klątwę, która służyłaby jedynie po to, by z kimś drażnić. Mam nadzieję, że docenia Pan moją inwencję twróczą, dla której inspiracją były niedawne klątwy dręczące nas wszystkich.
Z poważaniem, Mulan Huang
Murphy M. Murray
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 173
C. szczególne : często chodzi po szkole z rogami lub ogonem, a w chwilach wzmożonych emocji włosy zawsze informują o tym otoczenie swoim kolorem; blizna po ranie ciętej na lewym boku na wysokości pępka
Moim odwiecznym marzeniem jest posiadanie skrzydeł. Proszę mnie nie pytać dlaczego, bo sam nie jestem do końca pewien. Zawsze z zazdrością patrzyłem na szybujące ptaki i odkąd tylko zaczynałem uczyć się kontrolować moje metamorfomagiczne geny, próbowałem znaleźć sposób na to, żeby samemu móc sobie tak poszybować. Może po prostu kojarzy mi się to z nieograniczoną wolnością i niezależnością, które sobie wysoce cenię, ale nie wiem – po prostu zawsze chciałem móc latać, i to samemu, bez pomocy mioteł bo za bardzo nie umiem ani jakichkolwiek innych przedmiotów czy środków lokomocji, od których wszakże jesteśmy wtedy zależni. W pierwszej kolejności przyszło mi więc do głowy zaklęcie, którym mógłbym sobie takie skrzydła sprawić, ale raczej nie wydaje mi się, żeby było to proste. Ale dlaczego by nie przenieść tego... na wszystko co pod ręką? Zawsze można zacząć od mniejszych przedmiotów, zanim spróbuje się rzucić takie zaklęcie na ludzi. Gdyby tak... skrzydlaty widelec? Albo książka? Albo krzesło? Albo KOT? A więc chciałbym stworzyć zaklęcie, które wyczarowywałoby obiektom i istotom funkcjonalne skrzydła, a jego formułą byłoby Fugis, bo o ile słownik mnie nie okłamał, oznacza to po łacinie "latasz".
Pozdrawiam cieplutko, Murphy M. Murray
Darren Shaw
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Prawdę mówiąc, zadana przez Pana praca domowa sprawiła mi dość tęgi orzech do zgryzienia. Parę osób co prawda poleciło mi zainteresowanie się czarotwórstwem, jednak do tej pory nie miałem żadnego pomysłu na czar, który spełniałby kryteria rozwoju, utylitarności i prostoty. Na temat tych trzech wyznaczników postanowię rozpisać się nieco niżej. Co do tła i osobistych motywów co do takiego, a nie innego zaklęcia - mam nadzieję, że wie już Profesor o moich predyspozycjach co do czarów służących do samoobrony, defensywnych, unieruchamiających czy paraliżujących bez towarzyszących innym urokom krwotoków czy złamań. Jeśli nie, to już Pan wie. Także więc, miałem nadzieję na zaprojektowanie zaklęcia z tych właśnie terenów. Zdecydowałem się na pochodną zaklęć unieruchamiających, jednak niepozbawiających przytomności - być może jest to pozostałość treningu i pracy w Biurze Bezpieczeństwa. Kontynuując to przydługie nieco słowo wstępu przed zaprezentowaniem pomysłu, w tej syntezie moich przemyśleń chciałbym nakreślić moje ścieżki rozumowania dotyczące kryteriów przydatności i celowości tworzenia nowego zaklęcia. Zacznę od tyłu - prostoty. Uważam, że podczas tworzenia zaklęć dość hobbystycznego - bo utrzymać się z tego może być dość ciężko - powinniśmy mieć z tyłu głowy to, że taki czar powinien być do osiągnięcia dla każdego, odpowiednio zmotywowanego czarodzieja. Nie powinien wymagać ofiar całopalnych czy kręgów z rozmarynu i soli, ani ośmiu inkantacji zanim z naszej różdżki wystrzeli pióropusz iskier. Połączyć to można od razu z kryterium przydatności - nie chciałbym tracić czasu na tworzenie czarów, które przydać by się mogły 'od święta' dla czystej satysfakcji pojawienia się w jakiejś obskurnej księdze czarów na najniższej półce. I na końcu - rozwój. Chcemy oczywiście stworzyć zaklęcie albo takie, którego utylitarna nisza jest jeszcze niezajęta przez inne czary, albo takie, które jest po prostu lepsze od swoich alternatyw. Weźmy na przykład moje trudności - o których w sumie nie miałem Panu okazji opowiedzieć - w otwarciu szafki pozostawionej przez moją babkę. Pomijając nałożone czary, sprawiały że drzwiczki mogły otworzyć tylko wybrane inkantacje, podczas poszukiwań tychże właśnie zaklęć natknąłem się na niesamowitą ilość uroków służących do otwierania bram w starożytnym Rzymie, drzwi w Grecji, słojów i urn w Egipcie - słowem, dziesiątki czarów które dziś możemy z powodzeniem zastąpić Alohomorą bez żadnych problemów. Nikt o nich nie pamięta oprócz leksykonów i encyklopedii. To oczywiście więc nie jest moim celem. Przechodząc więc do centralnej części mojej pracy, do 'mięsa' całego tego wypracowania. Postanowiłem pójść drogą zaczerpnięcia z innych zaklęć i ulepszenia kolejnych. Wybrałem dobrze wszystkim znaną rodzinę zaklęć Orbis - Icalius - Incarceorus. Z pierwszą dwójką doświadczony czarodziej nie ma większych problemów, trzecie jest uznawane za niehumanitarne z racji na siłę związania przeciwnika. Korzystając więc wyłącznie z teoretycznych podstaw zaklęć Lupus Palus czy Flagrantera - utrzymania quasi zwierzęcego kształtu, poruszania się niezależnie lub prawie niezależnie od ruchów różdżki - wpadłem na pomysł czaru o wdzięcznej, i całkowicie roboczej, inkantacji Aureum Cavea, Klątwie Złotej Klatki. Jej działaniem byłoby wyczarowanie złotego kształtu psa gończego, który miałby ruszyć w pogoń za swoją 'ofiarą', by po dopadnięciu jej okryła ją ciężkim (wystarczającym do przytrzymania przy ziemi) i szczelnym, złoto-metalicznym płaszczem. Myślę, że zaprezentowane przeze mnie Aurum Cavea - nazwa robocza, przypominam - spełnia wszystkie trzy nadane samodzielnie kryteria, od prostoty (choć uważam, że byłoby dość skomplikowane, to na pewno możliwe do użycia 'od ręki'), przez rozwój (wyraźna wyższość nad nawet Incarcerousem poprzez atakowanie przeciwnika 'z flanki' - w przeciwieństwie do sznurów lecących prosto z różdżki - oraz zwiększenie masy i wytrzymałości więzów), aż po utylitarność - uważam, że taki czar mógłby znaleźć się zarówno w arsenale stróżów prawa, jak i osób zajmujących się hodowlą lub łapaniem magicznych stworzeń. Zapewnia on bowiem w miarę bezbolesny i bezpieczniejszy sposób związania ofiary w przeciwieństwie do ciasnego spętania jej sznurami. Ufam, iż powyższa lektura przypadła Profesorowi do gustu. Z wyrazami szacunku,
Darren Shaw
Ravenclaw, rok X
Violetta Strauss
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
zaklęcie, o którym myślałam zostało przeze mnie roboczo nazwane Convexum. Jest Pan dobrze świadom moich problemów związanych z rozszczepieniem w Luizjanie. Mniej więcej w tamtym okresie stworzyłam zaklęcie, które zajmowało się zmianą tekstu pisanego na magiczną wytworzone dźwięki mowy. Teraz jednak pomyślałam o zaklęciu, którego celem byłoby nadanie napisanemu tuszem tekstu wypukłości, aby mógł on zostać odczytany przez osoby niewidome. Zdaję sobie sprawę, że nie byłaby to pełna konwersja na pismo Braille'a, bo to byłoby dużo trudniejsze do odczytania, ale mam nadzieję, że chociaż w jakiś sposób pomogłoby ono osobom niewidomym i niedowidzącym, a także ułatwiłoby im listowną komunikację z innymi osobami, które nie musiałyby wysyłać im wyjców.
Z wyrazami szacunku, Violetta Strauss
Doireann Sheenani
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Wymyślanie zaklęć nigdy nie było - podejrzewam też, że nigdy nie będzie - moją dobrą stroną. Wychodzę z prostego założenia, by swojej magii nie nadużywać, toteż w rozwiązywaniu problemów dnia codziennego staram się korzystać w sposób jak najbardziej mugolski. Nie mam w zwyczaju sięgać po zaklęcia, kiedy potrzebuję zrobić cokolwiek, do czego mogłabym równie dobrze użyć siły, czy prostych sprzętów. Kiedy już zaś odczuwam brak jakiegoś urządzenia, bo niestety, nasza szkoła nie jest przychylnie nastawiona względem elektrycznych mikserów, czary “zastępcze” już istnieją. Nigdy więc nie zostałam postawiona w sytuacji, w której musiałabym odkryć w sobie wynalazcę. Jeśli zaś chodzi o magię stosowaną w pojedynkowaniu się, to staram się o niej nie pamiętać poza salą lekcyjną. Nie uważam, by była mi ona potrzebna, ani też nie wydaje mi się, by było koniecznym zajmowanie nią własnych myśli. Można w końcu żyć, nie pakując się w żadne kłopoty. Jeśli zaś kłopoty znajdą mnie… Cóż. Nie każdy człowiek wie, jak się bronić, a jednak żyjemy w świecie, w którym - wedle statystyki - co trzy sekundy dochodzi do napaści. W sytuacji stresowych wyuczone umiejętności potrafią nie znaczyć nic. Pomyślałam więc o czymś znacznie prostrzym. Parę miesięcy temu padłam ofiarą czegoś, co możnaby nazwać całkiem nieśmiesznym żartem. Mianowicie poczęstowano mnie herbatą, która niosła ze sobą skutki uboczne w postaci upośledzenia aparatu mowy. “Finite”, rzucone rzecz jasna przez znacznie bardziej utalentowanego czarodzieja nie pomogło, przez co zmuszeni byliśmy udać się do skrzydła szpitalnego. Od tamtego czasu odczuwam pewien dyskomfort, jeśli chodzi o spożywanie... czegokolwiek, co nie zostało przyrządzone przeze mnie, na moich oczach, bądź przez osoby, którym ufam. Skutkiem tego są samotne posiłki w dodatkowej kuchni i parogodzinny post w przypadku wszelkich uroczystości - bo jednak słodycze podawane na szkolnych stołach mają to do siebie, że robią z ludzkim ciałem rzeczy przedziwne i nienaturalne. Mój przyjaciel ział ogniem. Mój chło inny przyjaciel nie był w stanie zjeść czegokolwiek; a jest człowiekiem nienasyconym. Myślałam więc nad zaklęciem, które byłoby w stanie wykryć niepożądane działanie w napojach i jedzeniu. Nie musi informować czarodzieja o tym, co dokładnie niosłoby za sobą spożycie danej rzeczy; wystarczyłaby jedynie podstawowa informacja, że coś się stanie. Proste ostrzeżenie, które mogłoby zaoszczędzić mi niesamowitej ilości stresu oraz pozwoliłoby na spożycie posiłku z przyjaciółmi (bo samodzielne gotowanie oraz późniejsze biegnięcie na piętro z tacką pełną jedzenia zajmuje naprawdę sporo czasu). Czar ten mógłby nazywać się “Depre (od deprehendere, wykryć) Cantatio (od incantatio, zaklęcia/czaru)”. Jest to nazwa prosta do wymówienia i łatwa do zapamiętania - wprost opisuje, co będzie robić. Czarodzieje są jednak odrobinę obeznani z łaciną, przez co sama fraza będzie zrozumiała i nie zaskoczy swoim działaniem. Byłby to prawdopodobnie mój ulubiony czar, zaraz po Lumos.
Zadana przez Pana profesora praca domowa była dla mnie lekkim wyzwaniem. Nie jest łatwo wymyślić swoje zaklęcie, wszakże niektórzy poświęcają na to znamienitą część swojego życia. Niemniej jednak podniosłem rzuconą mi rękawicę i stawiłem czoła wyzwaniu poniżej prezentując wyniki swoich przemyśleń.
Z góry założyłem, że chciałbym postawić na prostotę. Nic specjalnie wymyślnego, szukając problemów przyziemnych, takich, których rozwiązanie zdecydowanie pomogłoby w codziennym funkcjonowaniu. Jak może Pan profesor wiedzieć, bądź też nie – w żadnym wypadku nie wymagam od nikogo takiej wiedzy, jestem jasnowidzem, a mój dar objawia się w ten sposób, że podczas zsyłanych na mnie wizji widzę symbole. W określonej kolorystyce, kolejności, bardziej bądź mniej szczegółowe. Niemniej jednak wymusza to na mnie korzystanie z kilku słowników symboli. Ksiąg, które są w stanie opisać mi każde z potrzebnych znaczeń. Nie mówiąc już o tym, że czasem symbole rozgałęziają się wprost łącząc się z innymi. Pochłania mi to gargantuiczne ilości czasu. Właśnie podczas takiej jednej sesji wpadłem na pomysł tego co mogłoby mi znacznie bardziej ułatwić życie.
W mojej głowie wykiełkował pomysł zaklęcia, które po trafieniu w książkę i wypowiedzeniu poszukiwanego słowa, będzie w stanie zaznaczyć wspomniane słowo płóciennymi wstążkami tak by praca z ogromnymi woluminami, albo wielotematycznymi tomami stawała się prostsza. Całość ująłem zgrabnie w dwóch słowach - Zaklęcie Zakładki.
Moją propozycją inkantacji to “Marquer”, które wprost tłumaczyć możemy jako “Oznacz”. Po słowie “Marquer” należy wypowiedzieć poszukiwane przez nas słowo bądź sformułowanie. Zaklęcie powinno również poradzić sobie z ewentualną odmiana tego słowa. Zapis fonetyczny słowa “Marquer” to /maʁ.ke/. Należałoby więc uwzględnić niewymawialność “r” na końcu. Niemniej jednak sama inkantacja to w obecnym przypadku sprawa drugorzędna.
Mam nadzieje, że moja praca usatysfakcjonowała Pana, Panie Profesorze Voralberg.
Z poważaniem,
Rylan A. Coulter
Ravenclaw, Student II roku
May Jupiter Farris
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krótka fryzura, zachrypnięty głos z trudnym do zidentyfikowania akcentem, papieros w ustach, ekscentryczne stroje, dziwaczny manieryzm i wieczny poker face
Noc to dla mnie niezwykle istotna pora – chyba nawet ważniejsza od dnia. Nie tylko dlatego, że moja matkamoja porywa kobieta, która mnie wychowała, była a przynajmniej podawała się za astronomką, zarażając mnie pasją do przyglądania się gwieździstym firmamentom i obserwowania ruchu ciał niebieskich. Codzienne doczesny sprawy czasem mnie nudzą, czasem wydają się wręcz bredniami, koniecznymi, acz nieprzyjemnymi. Noc jest za to czasem dla naszej podświadomości – mam wrażenie, że niezależnie od tego, czy akurat śpimy, czy też nie, wyzwala się w nas coś dużo bliższego naszej prawdziwej naturze. To jednak na śnie chciałabym się tutaj skupić. Skrupulatnie spisuję swoje sny i chociaż jest to fenomen wciąż dla nas tajemniczy, wierzę, że odgrywa niezwykle istotną rolę w naszym rozwoju – zwłaszcza jeśli potrafimy należycie jego właściwości wykorzystać. Niezależnie od tego, jak bardzo zaawansowani jesteśmy w technikach śnienia, np. świadomego – jest to samotna wędrówka. Ale co jeśli nie musiałaby być? Gdybym mogła stworzyć zaklęcie, to takie, które pozwala nam śnić wspólnie – nie tylko wzajemnie oglądać nasze sny, bo do tego mogłaby równie dobrze przysłużyć się myślodsiewnia, ale uczestniczyć w tej samej marze, w której obie osoby (lub, w miarę możliwości, może nawet więcej) mają wpływ na rozwój wydarzeń. Tym samym sny mogłyby stać się prywatnym miejscem spotkań, przestrzenią do pracy nad relacją. Bylibyśmy w stanie pokazać sobie nawzajem najbardziej prywatne zakamarki umysłu. Formułą tego zaklęcia mogłoby być proste łacińskie Somnium simul, oznaczające "śnij razem" lub Communi somno, czyli "wspólny sen".
piszę w sprawie dwójki Pana podopiecznych, tj. Julii Brooks oraz Hawka Keatona. Otrzymałam wiadomość od centaura z informacją o nieregulaminowym pobycie tej dwójki w Zakazanym Lesie. To ja, jako dyrektorka Hogwartu, omawiałam z mieszkańcami Zakazanego Lasu zdjęcie magicznej bariery, której postawienie zatwierdził mój poprzednik, dlatego też to ja zwróciłam się z przeprosinami do centaurzej społeczności oraz wystosowałam karę w postaci ujemnych 300 punktów za wyskok Panny Brooks oraz Pana Keatona. Chciałabym oczywiście, by miał Pan świadomość zachowania swoich podopiecznych i rozważył przeprowadzenie z nimi stosownej rozmowy.
Z wyrazami szacunku,
Li Wang Dyrektorka Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie
Camael Whitelight
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
z osobą towarzyszącą na uroczystość swoich zaślubin, która będzie miała miejsce 29.12.2021 r. w Hogsmeade
Beatrice &Camael
______________________
I wanna cry and I wanna love, but all my tears have been used up, on another love.
Huxley Williams
Wiek : 44
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Domyślam się, że nie wierzysz w magię świąt i obdarowywania, ale ja myślę, że jest to przyjemna tradycja, więc mam nadzieję, że przynajmniej przyjmiesz szczere "Wesołych świąt". Ezra
Dolaczony podarunek: Samonagrzewający kubek i zestaw czekolad do rozpuszczania. O przedmiotach mozna przeczytac wiecej w spisach.
na wstępie bardzo chciałam podziękować Panu za szybką i zdecydowaną reakcję oraz niezwłoczny kontakt w tej sprawie. Sytuacja, do której doszło, choć miała miejsce poza murami zamku, jest niedopuszczalna i oburzająca, i z całą pewnością wyciągnięte zostaną odpowiednie – mam przez to na myśli surowe – konsekwencje względem pana Fairwyna. Kwestię pana Keatona pozostawiam w Pańskich rękach – wierzę, że zna Pan swoich podopiecznych znacznie lepiej niż ja i jest Pan w stanie udzielić im odpowiedniego wsparcia. Po takich przeżyciach może być mu ono bardzo potrzebne.
Z wyrazami szacunku,
Li Wang
Dyrektorka Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie
Joshua Walsh
Wiek : 36
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : obrączka z muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Czy ty wiesz, jak bardzo czuję się oburzony po spotkaniu z twoją narzeczoną? Choć nie, to złe określenie. Zawiodłeś mnie. Tak, dobrze czytasz i nie unoś nawet brwi udając, że nie rozumiesz, o co mi chodzi. Zawiodłeś mnie, nie informując swojej wybranej na całe życie, a do której dojdę w dalszej części listu, partnerki o dość istotnym fakcie, że twój przyjaciel (ha!) ma męża. Dostałem zaproszenie na obiad z ŻONĄ. Ba, nie tylko, że mam męża, ale wyobraź sobie jakby było dziwnie, gdyby podeszła do Chrisa po jakiś zajęciach i zapytała go, czy jest moim bratem, ponieważ mamy tak samo na nazwisko. Chyba nie chciałbym być w skórze tego, kto po waszym ślubie zapytałby twojej żony czy jest twoja siostrą. Dobra, to tyle z mojego głównego oburzenia. Przyznaję, że była to dość dziwna rozmowa… Idziemy dalej kochanieńki.
KIM JESTEŚ I CO ZROBIŁEŚ Z MOIM ALEXEM? W porządku, nie było mnie długo, więc z pewnością nie mam już takiej mocy sprawczej, jak wcześniej, ale wyjaśnij mi jedno, bo nie było ku temu okazji. Jakim cudem jesteś zaręczony z Samanthą? Powiedzmy, że rozumiem, że nie wyszło z Piękną Éléonore, choć nie rozumiem bo byliście dopasowani do siebie jak ciasto drożdżowe do cynamonu. Jednak w porządku, uznaliście, że zostajecie przyjaciółmi i jest super. Jednak wraca, po dziesięciu latach, twoja dawną miłość i jesteście zaręczeni? Kiedy ona wróciła? Jakoś w zeszłe lato? A zaręczyłeś się zimą? Jeśli szybciej to nawet nie odpowiadaj. Czy ty to chociaż przemyślałeś? Nie próbujesz przypadkiem załatać dziury po pannie Swansea? I nie mów, że rozmawiałeś z Samanthą o tym jak z psychologiem, bo to konflikt interesować, aby psychoterapeutą była partnerka obecna.
Jeśli jesteś szczęśliwy, tak naprawdę szczęśliwy, to ja się cieszę. Po wszystkim co przeszedłeś, naprawdę chciałbym, żebyś już miał gdzieś spokojną przystań. Nie jestem do niej jednak przekonany, ale pewnie muszę ją poznać. Nie podoba mi się, że potrzebowała dziesięciu lat, aby uznać, że chce być z tobą. A gdybyś był po ślubie z Éléonore?
Żałuję, że nie mieliśmy jak porozmawiać o tym wcześniej… I wciąż jestem obrażony za niepowiadomienie jej, że twój przyjaciel jest gejem!
Twój Podobno Najlepszy Przyjaciel Josh
______________________
You're still the one that I love The only one I dream of
Joshua Walsh
Wiek : 36
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : obrączka z muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Ustalmy jedną rzecz, którą chcę abyś pamiętał – chcę żebyś był szczęśliwy i będę cię wspierał we wszystkim, a potwierdzeniem tego niech jest brak wyrzucania ci… No dobra, nie aż tak mocne wyrzucanie ci, gdy straciłeś wzrok i moje blizny na twarzy, po naszej cudownej przygodzie na statku w Luizjanie. Kocham cię stary i chcę, żebyś był szczęśliwy, żebyś swoje urodziny w końcu przyjmował z uśmiechem na twarzy i uśmiechał się więcej i jeżeli to, co się teraz dzieje, daje ci szczęście, to w porządku. Pamiętaj jednak, że to ja pełnię rolę twojego przyjaciela (chyba że znalazłeś dla mnie zastępstwo, ale wtedy lepiej mi o tym nie mów) i będę pełnił rolę teściowej dla Samanthy. Sam… Samantha… Sammy? Jak się zdrabnia to imię? Nie ważne, do konkretów!
Mówisz, że nagle okazało się, że bierzesz ślub? Nazwij mnie hipokrytą, wszyscy nimi jesteśmy, ale człowieku, odkąd ty nie planujesz niczego odpowiednio wcześnie? Masz jakikolwiek wpływ na to, jak wszystko ma wyglądać? To nie powinna być decyzja pod wpływem chwili… Choć tak, zdecydowanie to nie ja powinienem o tym mówić. Kwestię nazwania Chrisa moją żoną już przemilczę, bo nie mam pewności, czy ona właściwie to akceptuje. Uznałem, że nie mam ochoty o to pytać, będzie musiała przywyknąć.
Martwię się tylko, że jesteś zakochany w Carter sprzed dziesięciu lat, a nie tej obecnej. Małżeństwo to między innymi czas na poznawanie się, co naprawdę mogę powiedzieć, że rozumiem, ale w tym przypadku… Dziesięć lat Alex, a ślub chcecie wziąć po… Minął chociaż rok odkąd znów się zobaczyliście? Patrzę na to odrobinę sceptycznie, jedynie dlatego, że to jest cholernie niepodobne do ciebie. To tak, jakbym zrobił teoretycznie cynamonkę, ale zamiast dodać masło z cynamonem jako nadzienie dałbym, a bo ja wiem, dżem malinowy! Jeśli odmieniła cię miłość, to w porządku! Może w końcu nasz Przystojny Pan z Marmuru pokaże, że ma serce gotowe kochać, gotowe zachowywać się jak mało na gorącej cynamonce! Bylebyś był pewien, że nie jesteś zakochany w przeszłości, że nie trzymasz się tego, co było kiedyś, chcąc udawać, że nie zaszły w was żadne zmiany.
I tak, chcę zobaczyć twój dom w takich plakatach!
Josh
______________________
You're still the one that I love The only one I dream of
Joshua Walsh
Wiek : 36
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : obrączka z muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Kiedy minął pierwszy szok, jaki pojawił się po przeczytaniu Proroka Codziennego o tym, że brałeś udział w wyprawie, martwi mnie jedno - brak wieści co z tobą. Pomijając brak informacji, że idziesz! Nie żebym zamierzał cię zatrzymywać... Ale może poszedłbym z Tobą? Mam w każdym razie nadzieję, że nie skończyło się to gorzej niż poszukiwania artefaktu w Luizjanie i wciąż masz pozostałe zmysły w pełni sprawne.
Czekam na odpowiedź czy jesteś cały, czy mam cię szukać w Mungu.
Josh
P.S. Alex Junior pozdrawia! A przynajmniej skacze jak pogłupiały machając językiem. Może po prostu jest głodny, ale uznajmy, że pozdrawia.
______________________
You're still the one that I love The only one I dream of
Nathaniel Bloodworth
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
jak Twoje samopoczucie po spotkaniu z Mordredem? Jak... ręka? Wciąż nie podziękowałem Ci za to, co zrobiłeś, dlatego chciałbym zrekompensować się jakąś dobrą kawą, a przy okazji zasięgnąć Twojej rady. Bardzo cenię sobie Twoją wiedzę z zaklęć i myślę, że jeśli tak samo jak ja wciąż nie znalazłeś osoby, która byłaby w stanie Ci pomóc, być może jesteśmy w stanie wesprzeć siebie nawzajem. Mam na myśli morę i wszelkie inne środki, na jakie tylko uda mi się wpaść. Jeśli nie masz nic przeciwko oraz innych planów, spotkajmy się wieczorem w Upswingu na Pokątnej, wystarczy, że powiesz barmanowi, że przyszedłeś na spotkanie ze mną, będę czekał na zapleczu.
w imieniu władz Brytyjskiego Ministerstwa Magii składam Panu serdeczne gratulacje z okazji otrzymania Orderu Merlina Trzeciego Stopnia.
Order Merlina Trzeciego Stopnia przyznany zostaje w uznaniu Pańskich zasług w ochronie historycznego dziedzictwa Wielkiej Brytanii oraz w celu upamiętnienia Pańskiego udziału w Bitwie na Szczycie Buchorożca.
Z wyrazami szacunku,
Declan O'Briain
Minister Magii Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii