Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Zakątek świergotników

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Zakątek świergotników  QzgSDG8




Gracz




Zakątek świergotników  Empty


PisanieZakątek świergotników  Empty Zakątek świergotników   Zakątek świergotników  EmptySro Cze 12 2019, 10:30;


Zakątek świergotników


To jedno z najżywszych miejsc w całej oazie - niezależnie od pory dnia wypełnione jest radosnym śpiewem wydobywającym się z dziobów pstrokatych świergotników. Przyzwyczajone do odwiedzających stworzenia zazwyczaj nawet wcale nie kryją się wśród skał lub zielonych koron drzew.Dla wielu wycieczka do malowniczego zakątka to jedyna okazja, aby zaobserwować te kolorowe ptaki w ich naturalnym otoczeniu, bez klatek i zaklęć uciszających, gdyż lud Eneji nie popiera jakiegokolwiek ingerowania w ich naturę. Jednocześnie z racji stwarzanego przez ptaszki zagrożenia istnieje niespisany zakaz ich hodowli. Tym bardziej, że o wiele piękniejsze i przydatniejsze są na wolności; spędzenie nocy w zakątku świergotników jest jedną z kar wymierzaną za złamanie reguł wioski. A takie doświadczenie na pewno na długo zapada w pamięć i potrafi odmienić człowieka!

Kostki na wydarzenia losowe
1:
2:
3:
4:
5:
6:

Niemożliwe jest wyciszenie wszystkich świergotników, a każda próba skończy się atakiem ptaków.
Powrót do góry Go down


Wendy A. Royal
Wendy A. Royal

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.78 m
C. szczególne : zgaszone oczy, usta pomalowane szminką i woń ulubionych perfum o zapachu kwiatów, czy cytrusów - to zależy od nastroju, drobne, prawie niewidoczne blizny, nie jest ich wiele gdzieś na nodze czy dłoni
Galeony : 117
  Liczba postów : 87
https://www.czarodzieje.org/t16232-wendy-a-royal
https://www.czarodzieje.org/t16249-poczta-royal
https://www.czarodzieje.org/t16233-wendy-a-royal#444914
Zakątek świergotników  QzgSDG8




Gracz




Zakątek świergotników  Empty


PisanieZakątek świergotników  Empty Re: Zakątek świergotników   Zakątek świergotników  EmptySro Lip 17 2019, 18:45;

Oaza tętniła życiem. Wysoka temperatura dawała się we znaki. Wendy po pobycie w kąpielisku, czuła się zdecydowanie lepiej. Niestety kobietą można było się tu odświeżać w parzyste dni miesiąca. Dziwne zasady tu panowały, ale Royal na pewno nie zamierzała ich łamać. Po pierwsze nie chciała nic łamać, a po drugie nie zamierzała oglądać męskich, nagich tyłków. Wzdrygnęła się na samą myśl, że mogłaby pomylić dni parzyste z nieparzystymi, dlatego regularnie spoglądała na kalendarz; chciała wiedzieć, kiedy może obmyć się z tego potu, który co chwila przyklejał jej ubrania do ciała — paskudne uczucie.
Starała się nie myśleć za dużo i cieszyć się chwilą, co totalnie jej nie wychodziło. Przyjechała tu tylko, dlatego że jej rodzice wyrazili na to zgodę, ale właściwie miała być to kara. Wendy musiała zająć się swoją młodszą siostrą, gdyby coś się stało, podejrzewała, że od razu zostałaby wykluczona z rodu Royal'sów. Oczywiście to nie była żadna kara, a raczej dziewczyna tego tak nie odbierała; zapewne były to tylko pozory. Ojciec na pewno już szykował dla niej jakieś ciekawe, bolesne tortury. Totalnie nie mogła się wyluzować. Przed przyjściem tu, odwiedziła swoją siostrę w namiocie, którego niestety nie dzieliły wspólnie. Może i lepiej, dziewczyna miała swoje koleżanki, a na pewno zasadnicza Wendy byłaby tylko ciężarem. Sophie na pewno nie mogłaby tego uznać za wypoczynek, którego tak potrzebowała. Swoją moc ostatnio trzymała w ryzach, co uspokoiło rodzinę i dzięki temu Wendy spotkała się z łagodniejszym traktowaniem przez bliskich, zwłaszcza że nie zdała ostatniego roku. Nie oddała pracy na czas i opuściła się bardzo z przedmiotów. Właściwie nauka była dla niej jak oddychanie, ale pomoc siostrze w adaptacji w środowisku szkolnym, a także nagły atak kagonotri, spowodował, że Wendy zmuszona była przerwać naukę. Narobiła sobie wiele zaległości. Nie była w stanie oddać pracy dyplomowej na czas. Nie była w stanie nic zrobić. Na szczęście szybkie i drogie leczenie, postawiło ją na nogi, nie powodując stałego uszczerbku na zdrowiu. Jednak nigdy nie wiadomo czy choroba nie powróci?
Denerwowało się tym, że rodzice zaczęli ją traktować jak młodszą siostrę, może nie do końca tak samo, ale nie chciała stać się kolejnym wadliwym dzieckiem Leona i Faye, mimo że bardzo kochała swoją siostrę, nie mogła pozwolić sobie na słabości. Nawet jeśli była to choroba, na którą nie miała wpływu.
Jej myśli krążyły szaleńczo, a ona szła szybkim krokiem przed siebie, aż weszła w zakątek świergotników. Miejsce to niemal wyrwało jej ducha z ciała, a ona zatrzymała się gwałtownie, słuchając głośnych, radosnych śpiewów świergotników. Akurat natrafiła na lekcje latania, małych ptaszków, jednak dorosłemu osobnikowi, który nadzorował te zajęcia, widocznie nie spodobała się obecność dziewczyny. Niespodziewanie śliczny śpiew zmienił się w melodie nie do zniesienia. Wendy przykucnęła, zamknęła oczy i zasłoniła uszy. Tkwiła w takiej pozie kilka chwil, zdając sobie sprawę, że jej myśli nagle przestały istnieć. Hałas świergotników działał na nią kojąco, brzmiał jak tortury, ale pozwolił jej na odetchnięcie od czegoś gorszego... Mogła to wytrzymać. Ponownie ból przynosił ukojenie.

@Nathaniel Bloodworth

1
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1811
  Liczba postów : 2359
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Zakątek świergotników  QzgSDG8




Gracz




Zakątek świergotników  Empty


PisanieZakątek świergotników  Empty Re: Zakątek świergotników   Zakątek świergotników  EmptyCzw Lip 18 2019, 15:24;

Wakacje okazały się być dla Nathaniela większym wytchnieniem, niż mógł się tego spodziewać. Szybko okazało się, że obowiązki opiekuna wcale nie są tak obciążające, jak sobie to wyobrażał (a nie ma się co oszukiwać, nie zamierzał wysilać się bardziej niż tego od niego oczekiwano) i w efekcie miał całe mnóstwo wolnego czasu, który mógł poświęcać na leniwe wędrówki po okolicznych terenach, które niewątpliwie przepełnione były osobliwym urokiem, jakiego nie dane mu było dotąd oglądać. Nigdy nie był na pustyni, jakoś tak się nie złożyło; teraz nadrabiał braki.
Na jego dobrym humorze zyskiwali wszyscy, bo trzeba przyznać, że jeszcze w maju trudno było z nim wytrzymać. To był cholernie trudny okres, pełen żalu, stresu i poczucia winy, oraz całych hektolitrów alkoholu, które wlewał w siebie bez pomyślunku, uparcie trzymając się swojego zdania, jakby wcale z nim nie przesadzał. Teraz też tak nie uważał, a w każdym razie desperacko odpychał od siebie tę myśl, wmawiając sobie, że nie ma żadnych problemów, przynajmniej pod tym względem.
Zakątek świergotników był miejscem, które wzbudzało w nim sprzeczne odczucia – z jednej strony bardzo chciał zobaczyć i usłyszeć je na wolności, z drugiej zaś miał świadomość, że wiąże się to z niebezpieczeństwem. Ostatecznie ciekawość wygrała, ptaki w swoim naturalnym środowisku zawsze brzmiały przecież piękniej; te pozamykane w klatkach, które zdarzało mu się widywać na salonach, miały w sobie coś na kształt przejmującego smutku.
Ze zdziwieniem odnotował tu czyjąś obecność. Dziewczyna była zaskakującym znaleziskiem nie przez sam fakt swojego istnienia w tym miejscu, a stan w jakim ją odnalazł – przykucnięta, z zasłoniętymi uszami. Podszedł do niej cicho i przykucnął przy niej (nie na tyle blisko, by drastycznie zaburzyć jej przestrzeń osobistą, ale jednak blisko), cicho odchrząkując aby zwrócić na siebie jej uwagę.
— Pieprzone świergotniki, co? — odezwał się, przyglądając jej się z zainteresowaniem. Nie rozpoznał jej, jeszcze nie. — Może jesteś tutaj już za długo? Odprowadzić Cię do namiotu?
Jaki uczynny, no proszę. Sam siebie czasem zaskakiwał.

Kostka: 5 ← rozegram w dalszych postach
Powrót do góry Go down


Wendy A. Royal
Wendy A. Royal

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.78 m
C. szczególne : zgaszone oczy, usta pomalowane szminką i woń ulubionych perfum o zapachu kwiatów, czy cytrusów - to zależy od nastroju, drobne, prawie niewidoczne blizny, nie jest ich wiele gdzieś na nodze czy dłoni
Galeony : 117
  Liczba postów : 87
https://www.czarodzieje.org/t16232-wendy-a-royal
https://www.czarodzieje.org/t16249-poczta-royal
https://www.czarodzieje.org/t16233-wendy-a-royal#444914
Zakątek świergotników  QzgSDG8




Gracz




Zakątek świergotników  Empty


PisanieZakątek świergotników  Empty Re: Zakątek świergotników   Zakątek świergotników  EmptyNie Lip 21 2019, 15:07;

Powoli oderwała dłonie od głowy, pozwalając ptakom krzyczeć dzikim językiem. Ich melodia nie przypominała niczego przyjemnego; była jazgotem. Atakiem na Wendy, której jedyną zbrodnią, jaką popełniła w tym miejscu, było przyjście tu. Widocznie zrobiła to w nieodpowiednim momencie.
Nie wystraszyła się, a prędzej zaskoczyła ją obecność kogoś w tym zakątku pełnego niebezpieczeństwa i zdradzieckich melodii. Mrugnęła kilka razy powiekami, wstając powolutku na równe nogi, jakby niemal chcąc, aby mężczyzna pomógł jej wstać. Potrzebowała oparcia, ale może nie tak bardzo znajdując się w tym miejscu, a mentalnie. Gdzieś w tym pieprzonym życiu. W tej chwili mogła jedynie liczyć na to pierwsze, miała taką nadzieję.
Wstała, całkowicie zapominając o świergotnikach. Tylko wypowiedziane przez niego słowo świadczyło, że takie ptaki rzeczywiście istnieją. Wydawało jej się, że zwierzęta ucichły, kiedy przyglądała mu się uważnie.
- Dopiero przyszłam. - Odpowiedziała powoli, warząc każde słowo, być może wyglądając na bardziej oszołomioną niż w rzeczywistości była tym, kogo przed sobą właśnie miała. Dotarło do niej to bardzo szybko, na pewno szybciej niż do niego. Czyżby jej nie pamiętał? Nie rozpoznał jej? Przez moment pomyślała, że może dostała omamów od tej przerażającej pieśni, którą zaserwowały jej świergotniki, ale to nie to. Wyciągnęła dłoń w stronę @Nathaniel Bloodworth, chcąc upewnić się, czy nie jest mirażem, a może duchem.
- Od kiedy jesteś taki uczynny? - Powiedziała, niemal w jednej chwili zmieniając się w tę przed ponad trzech lat Wendy, którą znał. Zrobiła jedną z tych swoich charakterystycznych poważnych min. Wszędzie poznałaby go, te jego rysy twarzy, oczy... Młodzi ludzie szybko ulegali zmianą, ale nie minęło tak wiele lat, żeby Royal nie mogła poznać swojego przyjaciela ze szkolnych lat.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1811
  Liczba postów : 2359
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Zakątek świergotników  QzgSDG8




Gracz




Zakątek świergotników  Empty


PisanieZakątek świergotników  Empty Re: Zakątek świergotników   Zakątek świergotników  EmptyWto Lip 23 2019, 21:48;

Nie rozpoznał jej ani w momencie kiedy kucała z przyciśniętymi do boków głowy dłońmi, ani nawet wtedy, kiedy w końcu dostrzegła jego obecność i podniosła na niego spojrzenie. Nie było to pewnie bardzo dziwne, jego przeszłość wypełniała cała masa przeróżnych twarzy, które, choć niegdyś coś dla niego znaczyły, zostały rozmazane przez czas. Nierzadko znajdował się w sytuacji kiedy ktoś zdawał się go świetnie znać, a on tymczasem ledwie go kojarzył i dopiero po chwili pojmował z kim ma do czynienia. Wstał równo z nią, choć nieco szybciej i upewnił się, że dziewczyna da sobie radę. W pewnym momencie podał jej nawet dłoń, na wypadek gdyby odczuła potrzebę aby z niej skorzystać.
— Wydawało mi się, że najgroźniejsze są dopiero po kilku chwilach... — powiedział bez przekonania i uniósł wzrok ku górze, ku koronom drzew, w których były poukrywane. Takie drobne, takie piękne, a przy tym tak zwodniczo niebezpieczne. — Pewnie powinienem był bardziej uważać na lekcjach ONMS — zaśmiał się cicho i powrócił spojrzeniem do swojej towarzyszki. Dopiero wówczas dostrzegł w niej coś znajomego, coś, czego nie potrafił jeszcze przydzielić do odpowiedniego nazwiska i przede wszystkim historii jaka go z nią łączyła. Nie dał tego po sobie poznać, dyskretnie acz uważnie lustrował rysy jej twarzy, szukając odpowiedzi. Powiódł wzrokiem za jej dłonią w chwili gdy wyciągnęła ją ku niemu, a kiedy odezwała się ponownie, uniósł brew. W tonie jej głosu było coś rozbrajająco znajomego, budzącego odległe wspomnienia.
— Royal?! — ni zapytał, ni stwierdził, pozwalając zdziwieniu na kilka chwil wziąć nad nim górę. — Niech mnie avada trzaśnie, Wendy, potrzebowaliśmy pieprzonej Sahary żeby się znowu spotkać. — uśmiechnął się do niej, a chwilę potem trzymał ją w ramionach, przytulając do siebie niezbyt mocno, acz wylewnie jak na siebie. Miał wrażenie, że większość jego dobrych znajomych rozsiała się po całym świecie, więc odkrycie jej tu – w miejscu, gdzie spodziewał się tego najmniej – było podwójnie wyjątkowym odkryciem. Puścił ją dopiero po chwili.
— Bycie opiekunem zobowiązuje, dbam o Twoje bezpieczeństwo – zażartował, puszczając do niej przy tym oczko — no, to co zrobiłaś tym świergotnikom, hę? Dobrze się czujesz? Nie wyglądało to najlepiej... — o dziwo ptaki nie wydawały mu się wrogo nastawione, wręcz przeciwnie – zdawały się lgnąć ku nim, sfruwając coraz niżej i przysiadając na coraz to bliższych im gałęziom. Pierzaste plamki kolorów na monotonnym krajobrazie.
Powrót do góry Go down


Wendy A. Royal
Wendy A. Royal

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.78 m
C. szczególne : zgaszone oczy, usta pomalowane szminką i woń ulubionych perfum o zapachu kwiatów, czy cytrusów - to zależy od nastroju, drobne, prawie niewidoczne blizny, nie jest ich wiele gdzieś na nodze czy dłoni
Galeony : 117
  Liczba postów : 87
https://www.czarodzieje.org/t16232-wendy-a-royal
https://www.czarodzieje.org/t16249-poczta-royal
https://www.czarodzieje.org/t16233-wendy-a-royal#444914
Zakątek świergotników  QzgSDG8




Gracz




Zakątek świergotników  Empty


PisanieZakątek świergotników  Empty Re: Zakątek świergotników   Zakątek świergotników  EmptySro Lip 24 2019, 18:49;

Ona wybierała znajomych ostrożnie. Starała się zapamiętać każdą twarz, która coś znaczyła w jej życiu i przede wszystkim należała do czarodziejów z rodów mogących się pochwalić swoim nieskazitelnym pochodzeniem. Głównie grała tak przy swojej rodzinie, a każde kłamstwo stawało się niczym prawda. Nie, żeby nie przyjaźniła się z takim jednym Shecliffem, ale starała się, aby nikt o tym się nie dowiedział. Każdy wiedział, że familia posiadająca największy rezerwat zwierząt w Dolinie Godryka mieszała swoją krew z mugolami. Ojciec nie pochwalałaby jej bliższych kontaktów z Shercliffe'ami. Zwłaszcza szczerych relacji, a Wendy przy swoim ojcu była jak otwarta księga; prawie, bo nie zawsze mógł odczytać jej kłamstwa. Widocznie nabierała wprawy. Tak naprawdę w życiu Royal przewijało się masę ludzi, których głównie pamiętała, ponieważ tato nalegał, a resztę mniej ważnych musiało wyryć w jej sercu jakiś ślad. Nie mogła sobie pozwolić, aby inni ją pochłonęli. Dla Leona liczyły się znajomości, które wnoszą coś i dają. Wendy odbierała to trochę inaczej. Czasami dawanie uważała za emocjonalnie wypełnienie pustki, którą gdzieś tak ukrywała przed całym światem; taki też funkcje w jej życiu pełnił ten Shercliffe.
Nathaniel Bloodworth należał do tych pierwszych, akceptowanych przez jej rodzinę, ale i też do tych drugich, wspierających Wendy gdzieś na poziomie uczuć. Mimo to nie przywiązywała się do ludzi, nawet jeśli wiązali ją jakoś przy sobie emocjonalnie. Nie płakała, kiedy znikali z jej życia, podobnie było z Nathanielem. Trzymała go na dystans, zwłaszcza że za szczeniackich czasów toczyła się między nimi rywalizacja. Później ich "dobra" strona znajomości nie trwała zbyt długo, zwłaszcza że Bloodworth wyjechał sobie na studia; gdzieś na koniec świata.
Nie spodobało jej się to, że musiało mu to zająć te dłuższą chwilę, żeby ją rozpoznał. Dupek, pomyślała. Ponownie rozpoczęła stawianie nowych fundamentów trzymania się na dystans. Ludzie szybko lubili znikać. Obawiała się, że on zaraz zniknie. Jednak nie potrafiła gniewać się na niego, nie teraz. Nie na Saharze, która jakby ofiarowała im to spotkanie.
- Jaki z Ciebie dżentelmen. - Ciągnęła nadal swoje niezadowolenie z jego postawy, gdy on niespodziewanie chwycił ją w ramiona. Zaskoczył ją, widocznie Riverside zmieniało. - ...zaczynasz powitanie od nazwiska. Już myślałam, że zapomniałeś jak mam na imię. - W jego uścisku czuła się jak mała dziewczynka przytulana przez półolbrzyma.
- Opiekunem? Nawet nie wiesz, jakich masz podopiecznych. - Obruszyła się, ale zaraz to uśmiechnęła się nieśmiało, czując, budzące się w niej pozytywne odczucie z tego spotkania. Obserwowała Nathaniela, kątem oka zauważając, że coś jest nie tak z tymi świergotnikami. Niebezpiecznie zaczęły się do nich zbliżać. Na pewno nie do Wendy skierowały przyjazne spojrzenia. Zaczęła rozglądać się niespokojnie, aż wpadła na Bloodwortha.
- O co im chodzi...? - Powiedziała z lekkim niepokojem, nie odsuwając się od mężczyzny. Bardziej zwracała uwagę na te ptaki niż na to, że właśnie prawie wlazła na Nathaniela. - Skoro przyjechałeś za mną aż na Saharę, aby dbać o moje bezpieczeństwo... Broń mnie przed nimi. - Chwyciła go za rękę całkowicie na poważnie. Przed chwilą ptaki chciały ją zaatakować, a teraz niebezpiecznie zbliżały się do nich. Co więc sobie mogła myśleć biedna Wendy.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Zakątek świergotników  QzgSDG8




Gracz




Zakątek świergotników  Empty


PisanieZakątek świergotników  Empty Re: Zakątek świergotników   Zakątek świergotników  EmptyWto Lip 30 2019, 19:46;

>> inny czas - tylko na kilka postów i nas nie ma :P <<

kostka: 1

Z oddali zobaczył Leonela, którego nie widział przez dobre parę miesięcy. Nie kontaktował się z nim w żaden sposób, a i trzeba przyznać, że urwał kontakt nagle, bez żadnego wyjaśnienia. Widząc go na Saharze uznał, że warto zadbać o tę znajomość wszak Leo miał coś, na czym Finn mógłby wiele zyskać. Z drugiej strony ostatnio obracał się w damskim towarzystwie i choć nie miał nic do dziewcząt, to potrafiły wprowadzić mętlik w myślach,a to nie było mu teraz na rękę. Rozmowa z Leonelem mogła być obiecująca. Zaskoczył siebie samego, bowiem naprawdę był ciekawy co słychać u starego Flaminga. Widząc go z daleka, przyspieszył kroku, by się z nim zrównać.
- Cześć, Leonel. - nie zatrzymywał go, tylko dotrzymał tempa nie interesując się gdzie tak na dobrą sprawę idzie. - Też skusiłeś się na Saharę, która ma ochotę nas wszystkich ukatrupić i pozamieniać w inferiusy? - zagaił na powitanie, by w ten sposób wyrazić aprobatę ich przypadkowego spotkania. Ożywił się nieco na jego widok przypominając sobie bardzo pouczające i miłe spotkania ze starszym kolegą. - Nie czujesz się staro przy bandzie smarkaczy? - uniósł brew i odważył się na delikatne zażartowanie i nawiązanie do leonelowej postawy kontaktowania się z młodszymi od siebie o dobre pięć lat. Sam Finn nie czuł nigdy tej różnicy wieku, skoro znali się już tyle czasu. Gdy wspięli się po górce dźwięk drących dzioby ptaków stał się na tyle słyszalny, iż nie dało się już ich ignorować. Z niechęcią popatrzył na malowniczą okolicę po której śmigały kolorowe ptaszki. Skoro nie ma tu memortka, to Finn nic stąd nie wyniesie oprócz bólu głowy. Gdy się zatrzymali, zerknął w lewo i miał okazję dojrzeć jak jeden ze świergotników zdradza swym pisklakom tajniki latania. Brwi chłopaka powędrowały ku górze. Gdzieś na tyłach głowy odnosił wrażenie, że rzadko która osoba ma zaszczyt oglądać coś tak epickiego, jednak należał do grona osób darzących wszelaką florę niechęcią. Nie przejął się tym, co widział w przeciwieństwie do świergotnika, który na widok spojrzenia Finna rozdarł się na pełną gębę uruchamiając cały łańcuch ptasich wrzasków. Wykrzywił się od upierdliwego dźwięku.
- Masz ochotę pogadać w jakimś cichszym miejscu bez tego cuchnącego ptactwa? - zapytał z grymasem na twarzy. Kątem oka widział jak ptaszyska wiercą się energicznie, machają skrzydłami i wlepiają w niego ślepia. Instynkt nakazywał ewakuację, ale póki co zlekceważył to. Ot, wyciągnął dyskretnie różdżkę.
Powrót do góry Go down


Leonel Fleming
Leonel Fleming

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179 cm
C. szczególne : blizna po lewej stronie żeber
Dodatkowo : oklumencja
Galeony : 1037
  Liczba postów : 622
https://www.czarodzieje.org/t17243-leonel-fleming
https://www.czarodzieje.org/t17250-leonel-fleming#482708
https://www.czarodzieje.org/t17245-leonel-fleming
Zakątek świergotników  QzgSDG8




Gracz




Zakątek świergotników  Empty


PisanieZakątek świergotników  Empty Re: Zakątek świergotników   Zakątek świergotników  EmptySro Lip 31 2019, 14:26;

Nie znał jeszcze pobliskich terenów, więc nie obrał sobie żadnego konkretnego celu podróży. Opuszczając teren obozowiska stwierdził po prostu, że pójdzie tam, gdzie go nogi poniosą, a może dzięki temu uda mu się odkryć jakieś ciekawe miejsce. Nie spodziewał się, że po drodze napotka Finna, co właściwie nie było aż tak zaskakujące, zważywszy na to, że pojechał na szkolną wycieczkę. W każdym razie dawno chłopaka nie widział. Jeszcze przed końcem roku szkolnego kompletnie urwał im się kontakt, choć trudno było wskazać powód takiego stanu rzeczy. Prawdopodobnie żaden z nich nie miał po prostu czasu czy to na wspólne treningi, czy tym bardziej na luźne pogawędki. Leo był jednak ciekaw, co słychać u młodego Garda i jak ten radzi sobie w życiu. Również skierował więc swe kroki w jego kierunku.
- Gdybym wiedział, gdzie nas zabiorą, jeszcze raz przemyślałbym wygląd swojego urlopu. – Odpowiedział mu, ocierając pot z czoła. Początkowo miał mu podać rękę, ale stwierdził, że nie będzie to najlepszy pomysł, skoro obaj najpewniej lepili się od tego przeklętego upału. Sahara… ukatrupić, to on chętnie by akurat ukatrupił tego, kto wpadł na tak idiotyczny pomysł. Mieli tutaj wypocząć? Dobre żarty.
- A jak myślisz? – Dodał zaraz na kolejne pytanie Finna. Nie czuł się najlepiej w towarzystwie tak młodych duszyczek, chociaż nie miał też co narzekać. Aż tak stary nie był, a jednak w obozie znajdowało się również wielu studentów. Z niektórymi z nich akurat można było jeszcze porozmawiać na poziomie, więc towarzystwo zdawało się i tak lepsze od panującej tutaj aury pogodowej.
Szli dalej przed siebie, nie zatrzymując się nawet na krok, a szkoda… gdyby mieli świadomość tego, co ich czeka pewnie zawróciliby już parę metrów wcześniej. Do uszu Leonela dobiegł świergot ptaków, a mężczyzna nie zdawał sobie jeszcze sprawy z tego jak zgubny w skutkach okaże się dla niego samego. Ten dźwięk zadziałał na niego wręcz hipnotyzująco. Zapomniał o bożym świecie, a kolejnej wypowiedzi swojego towarzysza nawet nie usłyszał. Poczuł się jak legendarny żeglarz, który ma do spełnienia ważną dla całego świata misję, a kierunek jego podróży wyznaczać miał śpiew świergotnika. Mimowolnie kierował się w stronę niebezpiecznego ptactwa, a wszystko wokoło niego mieniło się przeróżnymi kolorami. Widział wszystko tak, jak gdyby był na haju, chociaż sam nie przyjmował takiej wersji do swej świadomości.
- Chodź, bo się spóźnimy. – Odezwał się do Finna dopiero po dłuższej chwili, ale jego słowa nie miały żadnego sensu. Były tak samo oderwane od rzeczywistości, jak i jego umysł, który w tym momencie podpowiadał mu, że wśród tych świergotników odnajdzie swoje szczęście.

Kostka: 4
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Zakątek świergotników  QzgSDG8




Gracz




Zakątek świergotników  Empty


PisanieZakątek świergotników  Empty Re: Zakątek świergotników   Zakątek świergotników  EmptySro Lip 31 2019, 19:38;

- Celowo zatajono miejsce wakacji. Byłoby okej, gdyby nie te anomalie. Jakby było nam ich mało. - skomentował wsuwając obie dłonie do kieszeni krótkich spodenek. Całkiem dobrze czuł się na pustyni wbrew temu jak się prezentował. Trochę się nawet opalił, co przy jego bladości znacznie przemawiało na korzyść. Lubił ciepło i gorące klimaty, a pustynia mogła mu to zagwarantować. Sam się przed sobą nawet przyznał, że to miejsce ułatwia mu uciekanie przed wewnętrznym zimnem, a więc nie narzekał jakoś specjalnie.
- Sądząc po twojej minie masz już wszystkich po dziurki w nosie, a minął dopiero miesiąc. - ale jak wiadomo, to co Leonel z zewnątrz pokazywał nie zawsze miało się do faktycznego stanu rzeczy. Wieloletnia znajomość pozwoliła mu to zauważyć, a i bardzo docenić. Uboga mimika i tak zwany poker face to dobry sposób na zatajenie pewnych odruchów, których widok nie jest przeznaczony dla byle których oczu. Sam się sobie dziwił jak dobrze było zobaczyć Leonela. Próbował nie myśleć tylko o ich wspólnych treningach, z których wiele wyniósł. Miał tu w końcu kogoś, z kim mógł bez przeszkód porozmawiać, a nawet jeśli zachowa się dziwnie, to Leonela to nie ruszy. Warto doceniać takie znajomości.
- Mam na myśli ekspresowe oddalenie się z tego miejsca, więc czemu tam idziesz? - czy nie wyraził się jasno? Powiedział to po szwedzku? Przyspieszył za Leonelem, który zlekceważył jego słowa, a przecież nie dało się nie wyczuć intencji świergotników. Gdy te zobaczyły, że Finn się przybliża zamiast oddalać, wiele z nich poderwało się z gałęzi i zbiło w chmarę. Położył rękę na ramieniu Leonela, aby go zatrzymać.
- Stary, serio się stąd zabierajmy. Skoro masz się nie spóźnić to spadajmy w drugą stronę, co? - mówił do niego, ale nie odrywał czujnego spojrzenia od ptactwa. Coraz trudniej było mu zebrać myśli przez upierdliwą krzykliwą melodię, która wywoływała u niego zimne dreszcze i za chwilę silny ból głowy. Sądząc po postawie ptactwa zapewne lada moment wzbogaci się o liczne rany dziobane, tylko czemu Leo chce tam iść? Nie przypominał sobie, by facet był masochistą. Nagły, donośny ptasi wrzask wywołał u Finna reakcję obronną. Widząc jak zaczynają pikować w ich stronę zamachnął się, tworząc zaklęcie - Accenure. - wokół nich. - Leo, spadajmy. - nie puszczał go,bo jeśli ten się ruszy, to wyjdzie spoza teren działania zaklęcia, które stworzyło wokół nich niewidzialny mur. Ptaki zderzyły się z nim i to niestety... wywołało w nich furię. Lubił obserwować wściekłe i bezradne zwierzęta, co mu się ostatnio znacznie nasiliło, jednak w chwili obecnej wolałby nie być na ich celowniku. Zaklęcie nie potrwa długo...
Powrót do góry Go down


Leonel Fleming
Leonel Fleming

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179 cm
C. szczególne : blizna po lewej stronie żeber
Dodatkowo : oklumencja
Galeony : 1037
  Liczba postów : 622
https://www.czarodzieje.org/t17243-leonel-fleming
https://www.czarodzieje.org/t17250-leonel-fleming#482708
https://www.czarodzieje.org/t17245-leonel-fleming
Zakątek świergotników  QzgSDG8




Gracz




Zakątek świergotników  Empty


PisanieZakątek świergotników  Empty Re: Zakątek świergotników   Zakątek świergotników  EmptySro Lip 31 2019, 19:59;

Finn coś tam paplał, ale do Leonela dochodziły może pojedyncze słowa, a i tak nie potrafił ich przetrawić. Można więc powiedzieć, że chłopak prowadził bezsensowny monolog, bo od chwili, w której zapiał pierwszy ze świergotników stracił już swojego rozmówcę. Młody Fleming znajdował się teraz w zupełnie innym świecie. Myślał, że jest żeglarzem, który musi udać się na spotkanie Rady Morskiej, żeby tam wypełnić misję, dzięki której uratuje całą ludzkość. Jaka to była misja? Jeszcze nie wiedział, miał uzyskać wszelkie niezbędne informacje właśnie tam, gdzie zebrało się najwięcej ptactwa. Mimo że Puchonowi wydawało się to dziwne, szedł w tamtym kierunku z uporem maniaka. Kto by pomyślał, że podczas zwyczajnej przechadzki z dziewiętnastolatkiem postrada zmysły. Z jego pokerowej twarzy nie pozostało aktualnie nic, bo przecież nie miał nic do ukrycia.
- Kapitan na nas czeka. – Mruknął gdzieś pomiędzy kolejnymi zdaniami wypowiadanymi przez Finna, co powinno dać chłopakowi do zrozumienia, że z Flemingiem stało się coś złego. A Leo nawet nie widział tego, że pakuje w ich tarapaty i że bezwzględne świergotniki upodobały sobie jego towarzysza. O dziwo, jego nie atakowały, być może dlatego, że sam tak chętnie do nich lgnął, nie wymagając żadnego specjalnego zaproszenia. Po chwili były Ślizgon poczuł jednak dłoń swojego kolegi na ramieniu i to sprawiło, że cała jego wizja z żeglarstwem nagle legła w gruzach. Przez moment wydawać by się mogło, że wszystko powróciło do normalności, bo nawet odwrócił się szybko na pięcie, chcąc posłuchać puchońskiego głosu rozsądku, ale nie, gdzieżby. To był fałszywy alarm. Zaraz po tym znów się zatrzymał i zaczął spoglądać na świergotniki.
- Dlaczego ktoś wypuścił tyle zniczy na raz? Słyszysz ten świst? Nie wiem, którego złapać. – Zaczął zadawać kolejne pytania, które nijak się miały do rzeczywistości. Dało się jednak domyślić, że w umyśle Fleminga świergotniki wyglądały dokładnie tak jak złote piłeczki, a ich jazgotliwy śpiew przypominał właśnie trzepot maleńkich skrzydełek. Przyjemny dźwięk, szkoda tylko, że nieprawdziwy.
- Cholera, nie mam miotły. Proszę podać mi moją miotłę. – Zwrócił się do Finna, ale w historii pisanej przez jego omamy chyba wcale chłopaka nie rozpoznawał. Ot, nawinął się ktoś, kto mógł mu załatwić coś do latania, to skorzystał, ale poza tym, nadal nie miał żadnego kontaktu z realnym światem. Jego wizje jawiły się oczywiście jako absurdalne, ale on sam także nie dostrzegał, że kompletnie się do siebie nie kleją. Wierzył w to, co widzi i słyszy, a że padł ofiarą przeklętego świergotnika… Cóż, dobrze, że spotkał po drodze kogoś, kto mógł wyciągnąć go z tego bagna, bo aż strach pomyśleć, co by się wydarzyło, gdyby przyszedł tu całkiem sam.

Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Zakątek świergotników  QzgSDG8




Gracz




Zakątek świergotników  Empty


PisanieZakątek świergotników  Empty Re: Zakątek świergotników   Zakątek świergotników  EmptySro Lip 31 2019, 20:23;

Będąc zbyt zajętym obserwacją świergotników nie mógł zauważyć dziwnego spojrzenia Leonela. Brak jego reakcji skłonił go do wyprzedzenia go i pojawienia się na linii jego wzroku. Uniósł brwi widząc rozszerzone źrenice i jego nieobecny wzrok.
- Leo? - zapytał głośniej, dosadniej, ale tym razem kładąc też drugą rękę na jego ramieniu, by go zatrzymać. Coś było ewidentnie nie tak, Flaming w ogóle nie zwracał uwagi na otoczenie i wyglądał jakby... żył we własnym świecie? Wzmianki o kapitanie, a po chwili o zniczach utwierdziły go w przekonaniu, że Leo padł ofiarą jakiegoś czaru.
- Zabieram cię stąd. - zakomunikował i ledwie to wypowiedział, a zaklęcie muru pękło pod naporem rozwścieczonych świergotników. Rzuciły się chmarą na ich dwóch, choć to Finn został najbardziej zaatakowany. Poczuł na ramieniu i policzku ból od ataku ostrych dziobów lecz nie dał się mu opanować. Zacisnął palce i trzymając mocno Leonela deportował ich obu. Zaklął po drodze, gdy zdał sobie sprawę, że mógłby się rozszczepić będąc atakowany bólem głowy i mając na ciele dwie rany dziobane. Trudno, Leonel zachowuje się dziwnie i pragnie iść w sam środek rozwścieczonego ptactwa uznając je za złote znicze. Takiego efektu spotkania się nie spodziewał.

zt
Powrót do góry Go down


Leonel Fleming
Leonel Fleming

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179 cm
C. szczególne : blizna po lewej stronie żeber
Dodatkowo : oklumencja
Galeony : 1037
  Liczba postów : 622
https://www.czarodzieje.org/t17243-leonel-fleming
https://www.czarodzieje.org/t17250-leonel-fleming#482708
https://www.czarodzieje.org/t17245-leonel-fleming
Zakątek świergotników  QzgSDG8




Gracz




Zakątek świergotników  Empty


PisanieZakątek świergotników  Empty Re: Zakątek świergotników   Zakątek świergotników  EmptySro Lip 31 2019, 20:33;

Biedny Finn. Sam pewnie też nie spodziewał się, że przypadkowe spotkanie z Leonelem przerodzi się w konieczność niańczenia tego drugiego. Co jeszcze bardziej zabawne, sporo starszego i bardziej doświadczonego życiem. Jak widać w obliczu przerażających świergotników nawet zdolności Fleminga zdawały się na nic. Nie zdążył rzucić żadnego zaklęcia, kiedy ptasi śpiew przeniósł go do innego wymiaru. To zwierzę powinno być skategoryzowane jako przynajmniej „niebezpieczne”.
- Leo, Leo. – Powtarzał po swoim towarzyszu, nie zdając sobie chyba nawet sprawy z tego, że to jego imię. Żeglarzem już nie był, ale tym razem pretendował do światowej gwiazdy quidditcha. Wizje zmieniały się jednak jak w kalejdoskopie i nawet młody Fleming zmartwił się, kiedy przestał słyszeć charakterystyczny trzepot skrzydeł przynależny złotemu zniczowi. Nadal widział złote piłeczki, ale coś ewidentnie było nie tak. Coś się zmieniało, a jego umysł nie nadążał za jego własnymi omamami. Dopiero po chwili złote znicze zaczęły się przeobrażać przed jego oczami. Przestały być już uroczymi, złotymi piłeczkami, a stały się wściekle łypiącymi na nich tłuczkami.
- Kurwa, zaraz mnie któryś walnie. Uciekamy na drugą flankę! Może jakiś pałkarz ogarnie temat. – Mruknął do Finna, odwracając się w jego stronę. Chłopak też miał zamiar stąd spadać, choć z zupełnie innych niż Leonel pobudek. Cóż, w tym momencie nie było to takie ważne. Po prostu musieli zniknąć z zasięgu świergotników, które wreszcie zdołały przebić się przez stworzony przez Puchona magiczny mur. O dziwo, ptaki znów ominęły Fleminga, zamiast tego boleśnie dziobiąc ramię stojącego obok niego czarodzieja. Na szczęście młody Gard zachował zimną krew. Złapał Fleminga i teleportował ich jak najdalej stąd, co wydawało się dobrym pomysłem, gdyby nie spojrzeć na ich opłakany stan. Finn poraniony, z przeogromnym bólem głowy, Leo z pierwszymi objawami szaleństwa. Niewiele brakowało, by ich ciała uległy rozszczepieniu. Wyglądało jednak na to, że los postanowił im sprzyjać, bo w jednym kawałku dotarli na piaszczyste wzgórze, które może i nie zachęcało do zwiedzania, ale niewątpliwie było lepsze niż zakątek pełen niebezpiecznego ptactwa. Problem tkwił w tym, że nawet po rozstaniu ze świergotnikami Fleming wcale nie odzyskał trzeźwości umysłu, nadal żyjąc w swojej własnej bajce.

zt.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1811
  Liczba postów : 2359
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Zakątek świergotników  QzgSDG8




Gracz




Zakątek świergotników  Empty


PisanieZakątek świergotników  Empty Re: Zakątek świergotników   Zakątek świergotników  EmptyCzw Sie 08 2019, 18:47;

Z tymi ojcami to rzeczywiście coś było na rzeczy. Cholerni przebiegli staruszkowie. Nathaniel należał do osób, które potrafią ukryć przed światem wszystkie, nawet silne emocje, ale przed swoim ojcem zawsze ostatecznie wymiękał. Może była to kwestia tego, że to właśnie on nauczył go zakładania najdogodniejszych dla danej sytuacji masek? Był w tym mistrzem, on zaś zaledwie uczniem. No i należy pamiętać o tym, że Christopher Bloodworth wzbudzał w swoim synu nie tylko bardzo silne, ale przede wszystkim skrajne i sprzeczne uczucia, wybijając go tym samym z rytmu. Nikt nie umiał mącić w głowie tak wprawnie jak on.
Byli pod tym względem bardzo do siebie podobni i nie ma co ukrywać, prawdopodobnie właśnie to ostatecznie zbliżyło ich do siebie. Bo choć żadne z nich nie mówiło o swoich problemach otwarcie, a już na pewno wylewnie, prawda była taka, że wcale nie musiało – byli w stanie zrozumieć siebie bez zbędnych słów. Był w pewnym sensie ciekaw czy jego nagły wyjazd nie zniszczył doszczętnie tej więzi, którą udało im się nawiązać; patrząc na nią, nie potrafił odpowiedzieć sobie na to pytanie... mieli jednak czas, prawda? Przynajmniej kilkanaście minut nim na dobre zwariują... od śpiewu świergotników, oczywiście.
— Nikt nie powiedział, że jestem dobrym opiekunem — uniósł kącik ust w ironicznym uśmieszku, który był już chyba jego wizytówką — chociaż przy takich podopiecznych może powinienem zastanowić się nad poprawą.
Nie spodziewał się takiej wylewności, myśląc, że czułość skończy się raczej na uścisku, w którym zamknął ją przed momentem, ona tymczasem zbliżyła się nagle, sprawiając, że gęsta brew powędrowała ku górze, wyrażając zdziwienie. Relacja Wendy ze świergotnikami była chyba bardziej skomplikowana niż w przypadku normalnych ludzi.
— Lecisz na mnie — nie zapytał, a stwierdził. Puścił do niej oczko i nienachalnie otoczył ją ramieniem, by dać jej choćby namiastkę poczucia bezpieczeństwa, po czym sam również się rozejrzał. W istocie ptaki zdawały się nie być zachwycone obecnością Wendy, choć na niego samego nie zwracały większej uwagi... choć nie, podfruwały coraz bliżej i wydawały się być przy tym przyjaźnie nastawione. Ich śpiew wypełniał jego uszy i stawał się nieprzyjemny... a dziewczyna była tutaj przecież dłużej niż on.
— Za Tobą? — zaśmiał się dźwięcznie — szybko mnie przejrzałaś, Royal. Ale zobacz, wcale nie trzeba się przed nimi bronić — nachylił się nad jej uchem — po prostu staraj się ich nie słuchać. Mogę mówić w taki sposób żeby było Ci łatwiej — ni to mruknął, ni szepnął, niemalże zbliżając wargi do miękkich włosów Ślizgonki. Zacieśnił uścisk otulającego ją ramienia, drugą ręką sięgnął natomiast do kieszeni, w której schował zakupione specjalnie na tę wycieczkę przysmaki.
— Zobacz — szepnął znów w okolicy jej ucha i wyciągnął przed nich dłoń w której trzymał ziarenka.

@Wendy A. Royal ← oznaczam Cię, bo może straciłaś już nadzieję na odpis XD
Powrót do góry Go down


Aiden Jenkins
Aiden Jenkins

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 182
C. szczególne : rozcięty nos, długie nogi
Galeony : 84
  Liczba postów : 228
https://www.czarodzieje.org/t17444-aiden-jenkins
https://www.czarodzieje.org/t17485-aiden-jenkins
https://www.czarodzieje.org/t17449-aiden-jenkins
https://www.czarodzieje.org/t19429-aiden-jenkins-dzienni
Zakątek świergotników  QzgSDG8




Gracz




Zakątek świergotników  Empty


PisanieZakątek świergotników  Empty Re: Zakątek świergotników   Zakątek świergotników  EmptyPon Sie 19 2019, 19:24;

/kosteczka: 5, w innym czasie niż akcja reszty/

Aiden planował ten dzień nieco inaczej. Chciał rozpocząć wyprawę badawczą na pustynię, tak żeby dowiedzieć się o tutejszych okolicach czegoś więcej. W dłuższej perspektywie planował nawet opisanie i wydanie swoich wspomnień z tej podróży, choć było to raczej mało prawdopodobne, by coś takiego spotkało się z jakimkolwiek odzewem, żeby zbyt wielu ludzi to kupiło... W końcu prawie wszyscy tutaj mieli takie same odczucia jak on, prawda? No, prawie wszyscy, bo Aiden zdecydowanie unikał takich rozrywek jak ostatnia rozgrywka w bludgera, o której słyszał co prawda, jednak puścił to mimo uszu. Co pociąga ludzi w tej brutalności?

Jego pierwotne plany zweryfikowały jednak warunki atmosferyczne. Burza piaskowa skutecznie uniemożliwiła mu podróż, przynajmniej dzisiaj... Nie wiedział też z kim ma się zabrać, a ostatnia awantura w opuszczonej chacie na obrzeżach wioski tylko uświadczyła go w przekonaniu, że po tych terenach lepiej nie poruszać się samodzielnie. Uznał więc, że wykorzysta ten dzień do odwiedzenia zakątka świergotników. Czytał ostatnio trochę o tych stworzeniach, zresztą który młody czarodziej kolekcjonujący karty nie słyszał o Ulryku Niegodziwym i jego dziwnych próbach udowodnienia nieszkodliwości tych ptaków? Aiden aż tak szalony nie był i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jakie środki ostrożności należy zachowywać w tym miejscu.

Szedł więc przed siebie, spokojny i opanowany, jak zwykle zresztą. Bo czego tu niby się bać? Jeśli nie będzie irytował ptaków, czego zresztą robić nie zamierzał, one nie zrobią mu krzywdy. Był iście zachwycony widokiem świergotników, wydały mu się najpiękniejszymi ptakami, jakie kiedykolwiek widział: wspaniale upierzone na różne jaskrawe kolory, cudownie ćwierkające... No właśnie, ich śpiew. Na to trzeba uważać, ale przecież zawsze można któregoś uciszyć zaklęciem (tym samym, którego miał ostatnio wątpliwą przyjemność użyć...), ale to tylko i wyłącznie kwestia nie wsłuchiwania się w ten śpiew zbyt długo. Spędził więc tu trochę czasu na obserwacji świergotników, po czym odszedł czując, że wszystko przebiegło po jego myśli.

/zt
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Zakątek świergotników  QzgSDG8








Zakątek świergotników  Empty


PisanieZakątek świergotników  Empty Re: Zakątek świergotników   Zakątek świergotników  Empty;

Powrót do góry Go down
 

Zakątek świergotników

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Zakątek świergotników  JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Sahara
 :: 
Oaza
-