Każdy mugol zna to miejsce i doskonale wie, że wolny czas najlepiej spędzać w murach kina, które może dostarczyć niesamowitej rozrywki. Wiadomo, czasami ciekawscy czarodzieje również zapuszczają się w takie miejsca, ale najważniejsze jest to, by każdy wyszedł stąd zadowolony! Pasjonaci wszelkich filmów znajdą tu z pewnością coś dla siebie, wszak oferta jest niezwykle szeroka i może zostać dopasowana do każdego; zarówno do młodego jak i starszego widza.
WAŻNE Warto pamiętać, że w mugolskim świecie płacimy funtami, ale tu macie przełożenie na galeony! Jednak jeśli ktoś się decyduje na wejście do kina, musi pamiętać, że nie posługuje się czarodziejską walutą!
Atrakcja
Spoiler:
Maszyna z fantami Rzucasz 4 kostkami, by przekonać się, co zostanie twoją nagrodą z maszyny pełnej misiów i innych niespodzianek, które mogą cię trochę zaskoczyć! Każda gra kosztuje 5 galeonów
4-6 - pluszowy miś 7-9 - kulka, w której ukryte jest 15 galeonów 10-12 - srebrny pierścionek 13-15 - świecąca piłeczka kauczukowa 16-18 - breloczek "multitool" 19-21 - kulka, w której ukryte jest 30 galeonów 22-23 - zabawkowa różdżka, której końcówka rozgrzewa się przy dotyku 24 - bilety na kolejny seans do kina dla dwóch osób - nieograniczona ilość przekąsek gratis!
Każdą opłatę ureguluj w tym temacie. Po swoje nagrody również zgłoś się w odpowiednim miejscu.
Autor
Wiadomość
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku, leworęczność
- Jako rzetelne źródło informacji - Tu wykonała sugestywne ruchy palcami, imitując w powietrzu znak cudzysłowu. - Nie mogę udzielać fałszywych informacji - dokończyła przekornie, na moment robiąc poważną minę, jakby mówiła samą prawdę i tylko prawdę, zupełnie jak w tym sądzie, ale po chwili odpuściła tę maskę, nie wytrzymując rozbawienia, które ogarnęło ją w związku z tym przekomarzaniem się. - Oczywiście, że przygotuję dramatyczną przemowę! Nauczę się dla Ciebie płakać na zawołanie - zaproponowała jeszcze entuzjastycznie, bo akurat w tej kwestii mogłaby mieć niezłe predyspozycje. Może nie płakała często, ale wiele emocji potrafiło zesłać w jej oczy cały tabun łez gotowych wylać się rzewnie, począwszy od radości, przez wzruszenie i smutek, na złości skończywszy. Najwyżej myślałaby o jakichś biednych zwierzątkach, żeby jej było smutno albo o Veronice Seaver, żeby się wkurwić ot co. Spojrzała na niego wymownie, gdy tak sugerował jej korzystanie z uroków słonecznych Włoch, bo jak on mógł n i e w i e d z i e ć, jak wyglądają takie babskie wypady wakacyjne? - Otóż muszę Cię zasmucić, R o j s i e, ale był to wyjazd absolutnie pozbawiony samczego pierwiastka - powiedziała najpoważniej, jak umiała, wyciągniętą w górę dłonią jasno pokazując mu, by nie komentował w żaden sposób jej celowego doboru słów, bo przekaz wybrzmiał dokładnie tak, jak miał wybrzmieć i nic by w nim nie chciała zmieniać. - Poza tym zrobiłam sobie kolczyk w pępku - poinformowała go jeszcze jako bardzo istotną informację, którą należało wpleść w ich rozmowę, bo skoro nie widział jej wyuzdanych zdjęć, mógł zyskać choć jeden dodatkowy element, by dołożyć go do swoich wyobrażeń na ich temat. Przyjacielska agresja była dla niej jednym z lepszych sposobów na wyrażanie kłębiących się w niej emocji, szczególnie tych związanych z ekscytacją i rozbawieniem, a teraz śmiała się głośno i cieszyła z jego sukcesu, bo wiedziała, ile to dla niego znaczyło. Nie było w tej radości ni krzty zawiści czy zazdrości, a wyłącznie duma i podziw, że dopiął swego w tak młodym wieku i zamierzał rozpocząć profesjonalną karierę, po raz kolejny wysławiając nazwisko Baxter w ich ukochanej dyscyplinie sportowej. - Lepiej nie śnij o nich, tylko łap je! - skomentowała, ostatni raz zdzieliwszy go pięścią w ramię, żeby chociaż jakiś siniak mu został na pamiątkę tego wyjścia. Musiała zanotować w pamięci, by końcem października wypatrywać sowy i obiecanych biletów na prywatną trybunę! W kinie dość szybko doszli do konsensusu, wybierając z dostępnych opcji tę, która potencjalnie miała dać im najwięcej rozrywki. Przyjęła od niego mugolską walutę i wywróciwszy oczami (ale tak miło, po koleżeńsku) poszła do okienek załatwiać wszystkie potrzebne sprawy, od biletów na seans począwszy, na przekąskach i piciu skończywszy. - N a c h o s y poprosimy - powiedziała do obsługującej ich dziewczyny, szczerząc się ukradkiem do Baxtera, a ramiona jej drżały od powstrzymywanego chichotu na wspomnienie tych jego Nimbusów, które chciał przegryzać podczas filmu. - Musimy iść tam - powiedziała, wskazując kierunek prowadzący do sali, w której mieli grać ten kiepski horror. Przegryzała już po drodze popcorn, bo przecież wiadomym było, że brało się go po to, by przetrwać reklamy. A sam film zaczął się od całkiem dobrego jump scare'a, na który Kate dała się złapać, ręką sięgając do przedramienia Ślizgona, ściskając je nagle, gdy na ekranie działa się jakaś krwawa masakra. Parsknęła pod nosem i schowała twarz w swoim ramieniu, zakrywając się włosami i chichocząc bez opanowania. - Kurwa, przepraszam - wyszeptała do niego w całym tym ataku śmiechu, puszczając go, bo drugiego siniaka już zostawić nie chciała. Dobrze, że nie wysypała mu tych nachosów!
Czuję lekkość na sercu, jakiej nie miałem w sobie od dawna. Nie widać po mnie, żebym był zestresowany czy zapracowany, bo długie lata spędziłem na umiejętnym tworzeniu maski tego, który zawsze jest wyluzowany i beztroski. Tak jest po prostu łatwiej. A teraz, gdy tak idziemy do kina i dyskutujemy o potencjalnym artykule w Psidwaczku i moim pobycie w więzieniu za błędy młodości, gębę mam wyszczerzoną, a w oczach wyraźnie widoczne ogniki rozbawienia. - No nie możesz kłamać, bo pewnie jako urzędniczka ślubowałaś szczerość, miłość i uczciwość ministerską aż do śmierci - z udawaną powagą cytuję zmodyfikowany fragment przysięgi małżeńskiej, bo z mojej perspektywy praca w Ministerstwie jawi się jako ta poważna, oparta na wiedzy, ambicji i pełnym oddaniu. Łapię się za serce, gdy słyszę ile poświęceń Kate jest w stanie przyjąć. - Omg, byłabyś pierwszą kobietą, którą doprowadziłem do łez. No, pośrednio, ale nieważne. Czujesz ten zaszczyt i prestiż? - pytam ubawiony tą wizją. Unoszę brew w ramach reakcji na jej oceniające spojrzenie. Może i mało słyszałem o babskich wyprawach, tym bardziej za granicę, ale doskonale wiem jak wyglądają te męskie. I nie wierzę, że mogą różnić się aż tak. - Chcesz mi powiedzieć, że siedziałyście se cały ten czas w jakimś domku i rozmawiałyście o.. nie wiem, numerologii? Albo wpływie działań czarodziejów na magiczny ekosystem? Błagam cię, może i dostałem parę razy tłuczkiem w łeb, ale aż tak głupi nie jestem - punktuję to, co myślę, bo nikt mnie nie przekona, że Kate wraz z przyjaciółkami spędziła włoskie wakacje bez samczego pierwiastka. I pewnie kontynuowałbym swoją tyradę dalej, ale Gryfonka bardzo sprytnie zmieniła temat. - Tym bardziej to skandal, że nie dostałem nawet jednego marnego zdjęcia - jęczę, teatralnie kiwając głową. Takie rewelacje, a ja n i c nie wiem! Z klasą przyjmuję kolejny cios, mruczę cicho nie w szczepionkę! i śmieję się, bo Milburn ma słuszność - moje marzenia były już rzeczywistością, a nie snem. I to jest coś, co będzie mi towarzyszyło podczas najbliższych meczy. Teraz jednak skupiam się na wybraniu seansu i ignoruję jej przewracanie oczami, gdy zwalam na nią całą odpowiedzialność za załatwienie formalności przy okienku. - Nachosy! - wykrzykuję ku zdziwieniu kasjerki i grupce mugoli stojących za nami, gdy odpowiednie słowo wskakuje na swoje miejsce. Poruszanie się po niemagicznym świecie wciąż jest dla mnie trudne i nienaturalne, ale Merlin jeden wie, że się staram. W porównaniu do Kasi, która ostro chichocze z mojej pomyłki. Pakuję do mordy garść popcornu, kiedy ruszam w stronę, którą wskazuje mi przyjaciółka. Seans rozpoczął się na tzw. pełnej piździe - bardziej od jump scare’a wystraszyła mnie reakcja Milburn, po której pewnie będę miał pręgi na przedramieniu po jej mocno zaciśniętych palcach. - Zapowiada się dosko. Czemu oni zawsze w tych filmach pytają KTO TAM JEST, co najmniej jakby oczekiwali, że morderca odpowie “jestem w kuchni, czekam na ciebie, kochana”? - próbuję powstrzymać wybuch śmiechu poprzez zapchanie sobie ryja nachosami. - To tak jakbyśmy my pytali dementora co do chuja z nadzieją, że usłyszymy, że.. MATKO - zaczynam filozoficzną dysputę, ale przerywa mi ją kolejna pełna napięcia akcja, którą wieńczę krzykiem. Z zaskoczenia wylewam na siebie i Kate połowę dipu serowego. - No i chuj, nimbusy na sucho to nie to samo.
- Na szczęście na świeżakach takich przysięg nie wymagają. A powinni - powiedziała ze śmiechem, bo Merlin jej świadkiem, miała dostęp do informacji, których nie powinno się powierzać nikomu bez umowy lojalnościowej i takiej o zaufaniu poufności. I może ona niekoniecznie zamierzała ich używać w złej wierze, bo teraz sobie tylko z Roycem żartowali, ale nie musieli mieć na tyle szczęścia z inną osobą na jej miejscu. - Pierwszą? Niemożliwe, schlebiasz mi - udawała, że to oczywiście było wielkie wyróżnienie, zdecydowanie warte uronienia choćby jednej łzy, niezależnie od tego, jak udawana by była. Prychnęła, gdy zaczął głowić się o tym, o czym mogły rozmawiać dziewczyny w swoim gronie, jeśli nie o chłopakach. Jasnym było, że o nich też rozmawiały, ale przecież cały ich życie nie kręciło się wokół szkolnych amantów. Postanowiła jednak nie wprowadzać go w zawiłości kobiecych relacji i mnogość poruszanych kwestii, więc po prostu przytaknęła, zachowując front, jakby dokładnie przejrzał to, jak wyglądał ich babski wypad. - Tak, o numerologii i wojnach goblinów - dorzuciła do siebie jeszcze bardziej absurdalną opcję. A gdy zaperzył się, że tym bardziej powinien dostać zdjęcie, wywróciła tylko oczami. Gdyby działał wtedy, kiedy mógł, może mógłby pooglądać co nieco na żywo, a tak? Musiał polegać na wyobraźni, bo absolutnie niczego nie zamierzała mu ułatwiać. Seans sam w sobie okazał się być dokładnie taki, jak obstawiali - stanowił idealną mieszankę jump scare'ów i dennych dialogów. W międzyczasie nie tylko dip im wypadł, ale prawdopodobnie połowa popcornu znajdowała się na ziemi, bo w połowie uznali, że zrobią sobie konkurs wrzucania go do ust, a jako że było wokół dość ciemno, nie szło im zbyt dobrze. Na szczęście szkody wyrządzone przez nimbusy nie były duże i tuż po wyjściu z kina mogli się swobodnie ogarnąć z użyciem magii, by nie łamać kodeksu, bo choć siedzieli wcześniej w ciemności, jednak otaczali ich niemagiczni ludzie, a Kate nie zamierzała łamać kodeksu tajności. Zahaczyli jeszcze po jakieś picie i wrócili do zamku.
/ztx2
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Wyszli z Pokątnej, kierując się Merlin wie gdzie. Max oczywiście od razu wyjął paczkę szlugów, oferując najpierw jednego Kate, a później samemu wkładając sobie papierosa do mordy i podpalając go. Wolną rękę schował do kieszeni i choć pozornie wyglądał na dość wychillowanego, to jednak póki nie opuścili magicznej części Londynu, czuł się mocno zestresowany. Kątem oka spojrzał na majaczący w oddali szyld hotelu, co wywołało u niego nieprzyjemny skurcz żołądka, jaki zaraz zabił nikotynowym strzałem. -Spieszy Ci się? - Zapytał między zdaniami, kiedy do głowy przyszedł mu pomysł. Może i durny, może i kompletnie zaprzeczający wszystkiemu co teoretycznie ustalali, jak wiele ich dzisiejszych działań, ale ogarniała go dzisiaj jakaś nostalgia i przyszło mu na myśl, że mogli ogarnąć kolejną rzecz, której nie robił od wieków. Wskazał więc na znajdujące się nieopodal kino, rozjaśniając dziewczynie, co się za jego pytaniem kryło. -Niby mocno siedzę w mugolskim świecie, ale jestem zajebiście do tyłu z obecną popkulturą. - Uśmiechnął się pod nosem. Bolało go, że tak wiele czasu poświęcał na magiczną sferę swojego życia, co ani trochę nie wychodziło z jego własnej woli. Zawsze więc chętnie szukał powrotu do swoich korzeni, odnajdując w nich coś więcej niż tylko rozrywkę. Fakt, że Kate też poniekąd była wychowana w ten sposób sprawiał, że łatwiej było mu podobne rzeczy proponować, bez wizji, że będzie musiał tłumaczyć co i jak działa i dlaczego preferuje akurat to od magicznych odpowiedników, które jego zdaniem wcale nie były lepsze.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku, leworęczność
Prędko okazało się, że ich wyjście z lodziarni nie było zapowiedzią rychłego końca spotkania, bowiem udali się na spacer wzdłuż Pokątnej, popalając leniwie po papierosie. Dała się poczęstować, ten wyjątkowy raz napoczynając fajkę samodzielnie, a nie jedynie biorąc buchy wyłącznie z tej już przez kogoś odpalonej. Widziała w nim jakieś napięcie, ale to prędko ulotniło się wraz z wydychanym dymem, prowadzoną luźno pogawędką o niczym konkretnym, a gdy wyszli w mniej magiczne rejony, cała jego postawa zdawała się rozluźniać. - Nie - odparła lekko, bo nie posiadała na dzisiejsze popołudnie żadnych konkretnych planów. Po cichu liczyła, że to właśnie Solberg wypełni jej powstałą w grafiku lukę, aczkolwiek sama na razie nie miała pomysłów, gdzie mogli się jeszcze udać i co chłopak miałby ochotę robić. Na dobrą sprawę nie wiedziała, czy miał w zamiarze po prostu powłóczyć się po okolicy, czy też podjęta przez nich droga prowadziła ku czemuś konkretnemu. Powiodła spojrzeniem do wskazanego szyldu i rozpromieniła się na widok dobrze znanego jej kina. - O, super! O tej godzinie zazwyczaj nie ma dużo ludzi, więc da się oglądać w spokoju - skomentowała ich nowo obrany cel, entuzjastycznie przyjmując wizję seansu filmowego. Wychowała się w świecie mugoli, więc faktycznie nie musiał jej nic tłumaczyć. Parę miesięcy temu była w tym samym miejscu z Baxterem i on, choć twierdził, że dużo się po mugolskim Londynie szlajał, nie ogarniał nawet płatności. - Obawiam się tylko, że mogę nie mieć przy sobie funtów. Ale zawsze mogę wskoczyć do Gringotta - zaproponowała, bo przecież nie wyłoży w okienku galeonów.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Włóczenie się było bardzo w jego stylu, ale zazwyczaj kończyło się jednak jakimś bardziej zajmującym pomysłem. Nie inaczej było teraz, kiedy dostrzegł kinowy szyld. Od kiedy podjął się nauki w Hogwarcie nie miał zbyt wiele okazji, by usiąść na seansie, z popcornem w ręku. Czasem w wakacje wybrał się na coś do kina, ale częściej oglądał filmy przez aplikacje streamingowe w domu Stacey i Nicka. Tak było wygodniej i szybciej, a do tego w pewien sposób dla niego bezpieczniej. Kolejnym plusem tego rozwiązania był fakt, że najebanego z chaty go nie wyrzucili, a z kina już się kiedyś zdarzyło. Musiał się jedynie liczyć z ewentualnymi bitwami o pilota z Hugo. -Stała bywalczyni? - Podłapał sugestię, że ta miejscówka nie była jej obca. On akurat tego konkretnego lokalu nie znał, a w Inverness to różnie bywało. Często kina były pełne młodzieży, która akurat wybrała rozrywkę zamiast szkolnych lekcji. Stanął pod wejściem, żeby dokończyli w spokoju palenie, zaraz przewracając oczami, kiedy wspomniała o braku mugolskiej gotówki. -Daj spokój, nie będziemy się cofać. Ja zapraszam. - Dla niego było to akurat oczywiste, a że zawsze nosił przy sobie trochę funtów, to tym bardziej nie widział problemu. Może powody takiego przyzwyczajenia nie były najbardziej szlachetne, ale nie raz już ta metoda okazała się przydatna. -Masz ochotę na coś konkretnego? - Zapytał, utylizując peta i patrząc na wywieszone przed kinem plakaty z granymi akurat filmami. Opcji było wiele i chociaż na niektóre seanse musieliby poczekać kilkanaście minut, miał wrażenie, że niespecjalnie robiło im to większy problem. Ostatecznie Kate przecież uznała, że nigdzie się nie spieszy, a i on nie miał na ten dzień innych planów.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku, leworęczność
Nie miała nic przeciwko bezcelowemu włóczeniu, bo zawsze przy takich okazjach coś jednak wpadało w oko i nagle stanowiło wcześniej nieznany cel. Kino zawsze było dobrą alternatywą, a Kate lubiła oglądać filmy w ciemnej sali na dużym ekranie, z bijącymi po uszach głośnikami i w towarzystwie, z którym choć nie można było gawędzić, na bieżąco doświadczało się fabuły. - Byłam tu parę razy - przyznała, bo choć to konkretne kino nie było najbliższe jej miejscu zamieszkania, czasem z Albertine wybywały na dalsze wyprawy po Londyńskich dzielnicach. Ostatni raz na seansie była w czasie przerwy świątecznej, o czym zresztą zdążyła mu pokrótce opowiedzieć - jej historia co prawda nie spotkała się z jakimkolwiek odzewem, jako że Max w tamtym czasie zniknął na blisko tydzień, nim ponownie podjął z nią kontakt. Prawdopodobnie nawet nie pamiętał, że w niedawnym czasie siedziała w czerwonym fotelu i chrupała popcorn z babcią. Przystanęła wraz z nim niedaleko wejścia, gdzie w towarzystwie śmietnika dokańczali papierosy, co jej szło niestety wolniej niż jemu. - Rozpieszczasz mnie - rzuciła z uśmiechem i też lekko wywróciła oczami. Zrozumiała jednak, że miał przy sobie mugolską walutę, co zrodziło w jej głowie parę pytań, ale jednocześnie nie wydawało się specjalnie dziwną rzeczą w jego kontekście. Wiedziała, że też wychował się w podobnych warunkach, może po prostu nie odciął do końca tych łączących go z mugolami więzów? Ona dawno temu wyciągnęła z portfela funty, które teraz leżały wyłącznie w mieszkaniu jej rodziny i używane były jedynie od święta. Wyrzuciła zgaszony niedopałek, po czym powiodła spojrzeniem po wywieszonych plakatach. - Jeśli bardzo byś chciał, poświęcę się - powiedziała, wskazując poster z Judem Law, który obecnie stanowił ulubionego aktora Albertine. W jej oczach krył się jednak ognik rozbawienia i sugestia, że niekoniecznie miała ochotę iść na ten seans ponownie. - Nie mam ochoty na to - dodała, wskazując ckliwy obrazek reklamujący komedię romantyczną. - Mam takie ciche zamiłowanie do bardzo kiepskich horrorów - wyznała mu, przekrzywiając lekko głowę, bo nie wiedziała, jak zapatrywał się na straszne filmy. Choć te kiepskie straszne filmy finalnie były trochę jak komedia?
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Oczywiście, że pamiętał o tych jej wypadach z Albertine. Każda informacja o tej kobiecie zostawała w jego umyśle, bo to, jak przedstawiała ją Kate, budziło jego zainteresowanie jej osobą. Babcia Milburn wydawała się żwawą laseczką mimo swojego wieku, a jej małe dziwactwa ponieką wpasowywały się w typ ludzi, których Max lubił poznawać. Oczywiście wszystko oscylowało na ten moment w ramach żartów, bo poznawanie wzajemnie ich własnych rodzin nawet nie figurowało w top 80 rzeczy, jakie przychodziły mu teraz na poważnie do głowy. -Tak już mam. - Wzruszył ramionami, ale uśmiech nie schodził mu z mordy. Dla niego podobne rzeczy były jednak oczywiste. Może popełniał w życiu wiele błędów i często na to nie wyglądało, ale jak chciał, to potrafił uszanować drugiego człowieka. Szczególnie kobietę. Pieniądze również miał przy sobie, więc tym bardziej problemu tutaj nie widział żadnego. -Kurde, nie dziwię się, że Albertine ma do niego słabość. - Odpowiedział, patrząc na plakat ze znanym aktorem. Urody mu na pewno nie brakowało, ale czy jedno z nich musiało się poświęcać dla przyjemnego dla oka obrazka? Niekoniecznie. Ochoczo przyjął też odrzucenie komedii romantycznej, zaraz skupiając się bardziej na jej słowach o horrorach. -Bardzo kiepskich? - Zapytał ze znajomym błyskiem w oku, po czym przyciągnął ją do siebie, obejmując dziewczynę w talii. -Te dobre są dla Ciebie za straszne? - Trochę się z nią droczył, bo nie podejrzewał jej o to, ale jakoś nie mógł się powstrzymać. On sam specjalnie nie bał się horrorów, bo jego życie nie było nic lepsze. Trochę grozy zawsze dobrze robiło, a że jednak byli w mugolskim kinie, to nie spodziewał się, że natkną się na historię o pustnikach, czy innych ciężkich dla niego tematach.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku, leworęczność
- Farciara ze mnie - odrzekła, uśmiechając się lekko, zamykając w tych słowach zarówno kwestię dzisiejszego deseru i kina, jak i poprzednie aluzje o ratowaniu z wieży i innych takich. Kate nie miała wątpliwości, że Albertine przeżyje je wszystkie i jeszcze ochoczo zatańczy na stypie każdej z osobna. Posiadała w sobie tyle życia i odwagi, że przekraczało to wszelkie normy. Dziewczyna jednak cieszyła się z faktu, że mogła dorastać pod okiem tak żywiołowej i ekscentrycznej kobiety, a, co tu dużo mówić, stanowiła oczko w jej głowie i wyjątkowo ochoczo korzystała z każdej okazji, by gdzieś z babcią wyskoczyć. Cieszyła się też, że jej persona tak silnie zagnieździła się w umyśle Ślizgona i była niemal pewna, że gdyby ją poznał osobiście, stałby się jej ulubionym młodzieńcem i kto wie, może nawet wykurzyłby Jude'a Law z piedestału jej stawianego w domu ołtarzyka? Oczywiście w alternatywnej rzeczywistości, bo na ten moment nie widziała opcji, by miała się z nim stawić w progach mieszkania Milburnów. Gdy tylko dał sygnał, że skojarzył, dlaczego nie miała ochoty na powtarzanie tego seansu, rozpromieniła się jeszcze bardziej. - No nie, Ty też? - jęknęła z udawanym zawodem. Nie powinna się dziwić, że komentował urodę aktora, wszak nie od dziś wiedziała, że nie gustował jedynie w kobietach. Szybko jednak przekierowali uwagę na horrory. Wyznanie, że preferowała te kiepskie, było jak zdradzenie mu wrażliwej tajemnicy - z której on oczywiście postanowił drzeć łacha. - Tak, na tych dobrych strasznie głośno krzyczę - odparła z przekąsem, ale zaraz jej lico rozjaśniło się, gdy przyciągnął ją do siebie bliżej. - A z Ciebie taki chojrak? - droczyła się w odpowiedzi, choć dopiero po wypowiedzeniu tych słów poczuła, że chyba stąpała po cienkim lodzie. - Te złe są czasem tak złe, że paradoksalnie dobre. Przeskakują kategorie od horroru po komedię - zmieniła więc temat, rozwijając istotę swojej sympatii do złego kina grozy.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Obydwoje takiej opcji nie widzieli i dobrze, bo przynajmniej unikali niepotrzebnych nieporozumień. Zdecydowanie jednak wolałby poznać Albertine, niż matkę Kate, bo ta wydawała mu się już nieco bardziej surowa. Oczywiście rozumiał, że chciała dla dziewczyny jak najlepiej, ale widział tu większe pole do niedogadania się z kobietą niż w przypadku babci. On w życiu nie byłby w stanie przedstawić nikogo swojemu nieżyjącemu już dziadkowi, bo mężczyzna, choć troszczył się o chłopaka, miał bardzo przestarzałe poglądy i raczej nie sprawiał wrażenia najbardziej sympatycznego. Nie mówiąc już o tym, jak bardzo wypierał to, kim jego wnuk na prawdę był, nawet w momencie, kiedy wydawał ostatnie tchnienie. Inaczej miała się sprawa z babunią z Hiszpanii. Tę kobietę kochał ponad życie i cieszył się, że los pozwolił mu ją poznać. -No co, nie jestem ślepy. - Odparł obronnie, ale nie naciskał na ten wybór, bo aż tak to mu nie zależało. Szczególnie, że zaraz miał w ramionach równie przyjemny dla oka widok. -To akurat mi nie przeszkadza. - Dodał łobuzerskim tonem, nie mogąc się powstrzymać od dwuznaczności tych wypowiedzi. W mugolskiej części Londynu mógł poczuć się o wiele swobodniej nie tylko pod względem słów, ale i skierowanych ku dziewczynie czynów, z czego teraz beztrosko sobie korzystał. -Większość życia mieszkam w zamku, gdzie kręcą się duchy i chodzę na lekcje do Pattola. Nie boję się byle zjaw z ekranu. - Wybrnął w zupełnie innym, choć równie logicznym kierunku. -No dobrze. Niech Ci będzie. Przekonajmy się. - Zgodził się na wybór takiego filmu, bo przecież nie robiło mu to specjalnie różnicy, a to też nie tak, że gdyby film okazał się chałą, straciłby majątek. Zanim jednak postanowił ją puścić i udać się do okienka kasowego, pochylił się, łącząc ich usta w pocałunku. Merlin mu świadkiem, że już od dawna miał na to ochotę, ale dzielący ich w lodziarni stolik i inne okoliczności, nie ułatwiały im tego.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku, leworęczność
Biorąc pod uwagę ilość niedopowiedzeń w ich stale rozwijającej się relacji, dążącej oczywiście wyłącznie do spełniania ich fizycznych zachcianek, podejmowanie podobnych kroków byłoby niezwykle szaloną myślą, a choć oboje mieli na swój sposób nierówno pod sufitem, aż tak zaawansowanie ich jeszcze nie pojebało. Nieustannie zdawali się balansować na cienkiej granicy i podobne czyny mogłyby ich z niej zepchnąć prosto w przepaść. Nie przewidywała takiego rozwoju spraw o ile tu i teraz przed jej oczami nie wyrosłaby postać jej babci lub jej matki, a z dwojga złego zdecydowanie wolałaby Albertine, chociaż niezależnie od wyboru prędko obie wiedziałyby, co w trawie piszczy. W sensie - nic specjalnego. Ot, miała kolegę. - O Albertine już tego samego nie mogę powiedzieć - zażartowała, a gdyby ją babcia usłyszała, dostałaby przez łeb. Cóż jednak mogła rzec więcej w kwestii okularów grubości denka od słoika, za którymi skrywała swoje równie zielone, jak jej własne oczy? Posłała mu strofujące spojrzenie, gdy zabawił się drugim dnem jej wypowiedzi i gdyby nie fakt, że już ją do siebie przytulił, pewnie dałaby mu jakiegoś kuksańca w bok. Zamiast tego pacnęła go tylko lekko ręką w pierś. - Myślałam, że kończymy z przedstawieniami w miejscach publicznych - zażartowała. Ciężko było mu nie przyznać racji, bo na co dzień otaczały ich naprawdę przeróżne zagrożenia i strachy, do których od małego przyzwyczajała ich szkoła. Było coś urzekającego w oglądaniu z perspektywy mugoli, co jawiło się dla nich jako przerażające. Kate była pewna, że pojedyncze nagranie z byle których obchodów nocy duchów mogłoby startować w festiwalu na najstraszniejszy horror, podczas gdy w rzeczywistości młode dzieciaki biegały wśród duchów z uśmiechami na ustach. - Cudownie! - z ulgą przyjęła jego decyzję o wyborze filmowym, z nie mniejszą odwzajemniając złożony na jej ustach pocałunek, którego też pragnęła właściwie od chwili, gdy tylko zobaczyła go dziś pod Florianem. Za każdym razem, gdy dochodziła do wniosków, że coraz lepiej panowali nad samokontrolą, któreś z nich udowadniało, że jeszcze wiele pracy przed nimi. Byli jednak w mugolskiej dzielnicy, z dala od szkoły i wszystkich znajomych, więc cóż miało im przeszkadzać w sięgnięciu po tę bliskość?
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
To na pewno nie byłoby niekomfortowe spotkanie, gdyby teraz natknęli się na kogoś takiego. Na szczęście raczej nie było czego się obawiać i mogli ten czas spędzić na luzie ze sobą, casualowo oddając się tej, czy innej rozrywce. Nie wszystko przecież od razu musieli kończyć w łóżku. Nie żeby Max i o tym nie myślał, ale też czasami doceniał te bardziej przyziemne, wolniejsze momenty. -Weź, żeby tak o babci mówić. - Skarcił ją ze śmiechem, zaraz dodając tę informację do portretu Albertine, jaki jego głowa sobie malowała. Ślepa, ale doskonale widząca wdzięki przystojnych mężczyzn. Brzmiało jak dobry układ dla niego. -Ja słyszałem tylko coś o szkole. - Zaraz się odgryzł, a choć myślał o zmniejszeniu fizycznego dystansu między nimi, co też zresztą zaraz zrobił, to raczej nie planował tutaj żadnej popisówki namiętności, czy innych czynów grożących mandatem. Życie w magicznym świecie kompletnie różniło się od tego, co znali mugole. Gdyby nie to, że od małego wystawiano ich na pewne widoki, zapewne połowa czarodziejów wcale nie czułaby się tak swobodnie w szkolnych murach, czy na głupiej lekcji ONMS, gdzie widywali na prawdę paskudne kreatury. Choćby taka sklątka tylnowybuchowa, mogła być dobrym materiałem na jakiegoś potwora w mugolskich mediach, a dla nich? To już prawie jak codzienność. On z kolei nie myślał już o samokontroli, skoro nie było już tego, przed czym teoretycznie powinni się kryć. Owszem, na Pokątnej wolał zachować ostrożność, nie wiedząc, czy przypadkiem nie są obserwowani i martwiąc się nieco o bezpieczeństwo Kate, ale poza tym nie zamierzał sobie już tak żałować jak jeszcze miesiąc temu. Nie rozmawiali o bardziej otwartym pokazywaniu ich układu publice i w opinii Maxa nie musieli. Dobrze mu było tak, jak teraz, co tylko potwierdzał, z taką swobodą obcując z nią w przestrzeni publicznej i oddając się tym prostym gestom i pocałunkom. -Chyba musimy iść, jak chcemy zdążyć. - Wyszeptał z żalem, gdy oderwał się od jej ust, choć zaraz ponownie ku nim sięgnął, tym razem na krócej. Przepuścił ją przodem do wnętrza budynku, a gdy jego oczy zauważyły maszynę z fantami uznał, że mały hazardzik przed seansem nie zaszkodzi. -Kupisz bilety? Ja ogarnę żarcie. Duży popcorn? - Zapytał, wyciągając z portfela pieniądze i dając Kate, żeby mogła na spokojnie opłacić ich wejściówki.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku, leworęczność
Uśmiechnęła się przepraszająco, choć to nie jemu należały się te przeprosiny, a Albertine, której na pewno urośnie krostka na języku w myśl przesądów dotyczących bycia obiektem plotek. Potem prychnęła cicho, bo mógł mieć rację i rzeczywiście wspominali wyłącznie o szkole, w której nie potrzebowali dodatkowej publiczności. Tu z kolei wśród częściowo pustych ulic i z dziesiątkami zupełnie obcych im ludzi wkoło, nie zwracających na nich uwagi - ot, znajomi pod kinem, nie musieli się chować po kątach lub udawać, że ich spojrzenia wcale nie pragną się skrzyżować, a ich ciała zbliżyć. Że wcale nie chcieli wdać się w kolejną pogawędkę i pozwolić palcom dłoni spleść się ze sobą za ten krótki moment, który umknąłby uwadze mniej uważnych gapiów. Mogli robić dokładnie to, na co mieli ochotę i najwyraźniej brakowało im tych czułych gestów między rutynowymi dawkami dokuczania sobie nawzajem. - Niech Ci będzie - uznała lekko, spoglądając miękko w jego oczy. Osobiście też nie miała wobec niego niecnych zamiarów, niezależnie od tego jak pusta i ciemna miałaby być sala kinowa. Mogli robić dużo różnych rzeczy w swoim towarzystwie i kto wie, może właśnie byli w trakcie budzenia w sobie instynktu kinomaniaka i teraz co tydzień będą siadali przed wielkim ekranem? Nie wiedziała, że jego wcześniejsza powściągliwość miała związek z próbą ochrony jej osoby, nawet jeśli nikłej, bowiem po dziś dzień nie znała dokładnej tożsamości jego byłego partnera, a tym bardziej nie podejrzewała, by był on właścicielem luksusowego hotelu przy Pokątnej. Rzeczywiście lokalizacja ich spotkania była w jakiś sposób ryzykowna, bowiem mogli być zauważeni, a Kate nie miała pojęcia, jakie za tym czynem mogły iść implikacje. - Chcemy, chcemy - przyznała, choć nie bez cienia żalu w głosie, bo niestety wrażenie zatrzymującego się czasu, gdy trzymał ją w objęciach, było wyłącznie ułudą, której ulegała. Oddała mi ten krótszy, niemniej słodki pocałunek, nim przeszli do środka i rozdzielili się z jasnymi zadaniami. - Największy! - powiedziała na odchodne, wskazując na niego palcem w geście, że wiedział, co miał zrobić. Potrzebowali nie tylko przekąski, ale też amunicji, gdyby film okazał się być jeszcze bardziej denny, niż z plakatu zakładała. Przy kasie biletowej nie było dużo ludzi, więc prędko obskoczyła tamtejszą kolejkę i kupiła dwa bilety na rychło zaczynający się seans, a potem stanęła z boku, szukając go wzrokiem.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Choć w Inverness nie mógł na to liczyć, kochał anonimowość, jaką dawał mu mugolski świat. W tym magicznym czuł się o wiele bardziej na celowniku głównie dlatego, że nie było wielu takich miejsc, w których by się kręcił, a w każdym z nich mógł być kojarzony z czegoś. Tutaj, pod tym przypadkowym kinem, był tylko kolejnym przypadkowym klientem, z przypadkową dziewczyną, w swoich objęciach i uwielbiał to. Oczywiście nie zakładał, żeby ten wypad miał przerodzić się w coś regularnego. Lubił oglądać filmy, ale też nie byłby w stanie aż tak się temu oddać, choć nie wykluczał, że mogli odnaleźć z Kate wspólne zainteresowania, odchodzące od magicznych gier i zabaw. Ogólnie niewiele tego dnia myślał, a jak już mu się zdarzało, to miało to związek z jego byłym partnerem. Kate mogła go nie znać, ale Max dobrze wiedział, że Paco bez problemu poznałby ją, gdyby mu na tym zależało. Owszem, Morales nie był wobec Maxa aż takim chujem, ale biorąc pod uwagę wszystkie inne czynniki, jakaś obawa zatruwała serce młodego ślizgona. Dlatego też, póki jeszcze nie minęło wiele czasu, wolał nie afiszować się ze swoim romansem z Kate, czy kimkolwiek innym. Zgodził się na największy popcorn i taki też zamówił, pozbywając się kolejnych funtów. Zauważył, że będzie musiał uzupełnić ich ilość po tym wyjściu, bo zostało mu ich zaskakująco mało. Zaraz jednak przypomniał sobie, na co wydał jednego piątaka i uśmiechnął się pod nosem na to idiotyczne, choć mocno mgliste wspomnienie. Załatwił popcorn i podszedł do automatu z fantami, losując jedną z kulek. -Milburn, łap. - Rzucił jej tajemniczą paczuszkę, kiedy znów się spotkali. Był ciekaw, co takiego wartościowego w tym automacie rozdawali. -Jak trafisz na gumę kulkę, to oddawaj. Resztę możesz sobie zabrać. - Zaznaczył, bo jednak jakieś świętości w życiu istniały. Może niewiele, ale dobra guma zdecydowanie do nich należała. A raczej taka, co smak miała jedynie przez pierwsze dwie sekundy, zamieniając się później w bezsmakową breję. -To co dokładnie będziemy oglądać? - Zainteresował się w końcu, gdy już rozsiedli się w fotelu, czekając na rozpoczęcie seansu.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku, leworęczność
Jej umysł pozostawał niezmącony kwestią jego byłego partnera, przynajmniej w kategoriach własnego bezpieczeństwa, bo w tym przypadku niewiedza była dla niej błogosławieństwem i na pewno spała lepiej bez obawy, że jakiś gangster będzie jej chuchał w kark ze względu na rozwijający się z Solbergiem romans. Jednocześnie nie do końca wiedziała, na czym stali w tej sferze, bowiem zakończenia sprawy jedynie się domyślała patrząc na to, w jakim stanie zastała go po świętach u Walshów. Może było to tylko czczą nadzieją? W pierwszej chwili nie dostrzegła go przy stanowisku z przekąskami, więc odwróciła się, a tam jej uwagę rozproszył stojak z broszurami na temat obecnie puszczanych w kinie filmów. Wzięła karteczkę o tym, na który się wybierali, a wtedy została zawołana. Obróciła się do niego zaskoczona, a później ledwo udało jej się złapać rzuconą jej kulkę, która w pierwszej chwili odbiła się od jej palców, na szczęście prosto w górę, dzięki czemu mogła poprawić chwyt. Spojrzała na niego spode łba, ale uśmiechnęła się, otwierając kulkę, w której zamiast gumy znalazła jakiś breloczek. - Ciekawe ustrojstwo - stwierdziła, oglądając jakiś wielofunkcyjny wichajster, który będzie należało rozpracować przy dłuższej wolnej chwili, bo teraz musieli spieszyć się do sali kinowej, by zająć odpowiednie miejsca. - Wybrałam tak w miarę pośrodku, nie za daleko, ale też nie za blisko - powiedziała, śmiejąc się pod nosem z własnych słów, gdy prowadziła ich do umieszczonych na biletach numerków siedzeń. Zadbała, by przed nimi nie było żadnych zajętych miejsc, więc przerzuciła płaszcz przez oparcie fotela naprzeciwko, zyskując tym samym większą swobodę ruchu. - Otóż - zaczęła, wyciągając ulotkę, której nie zdążyła nawet do końca przeczytać. - To film o jakimś morderczym clownie, który masakruje ludzi. Trzecia część, świąteczna, poprzednia była Halloweenowa. To może nawet lepiej, że zobaczymy świąteczną... - mruknęła końcówkę pod nosem, wczytując się szybko w opis, by streścić mu fabułę. - Jakieś rodzeństwo próbuje odbudować swoje życie po poprzednim ataku tego klauna i myślą, że są bezpieczni, ale jednak nie, bo on chce "zamienić ich świąteczną radość w nowy koszmar" - dokończyła, ostatnie słowa cytując, a następnie uśmiechając się szeroko i zerkając na niego, by zobaczyć, co o tym wszystkim sądzi. Bo ona czuła, że będzie się bawiła przednio. - Piszą, że to slasher, wspaniale - dodała z cichym śmiechem, podając mu broszurę, jeśli chciał zobaczyć na własne oczy jakie wspaniałe kino dla nich wybrała.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
-Niezły refleks. - Skomentował z uśmiechem. Mogła nie złapać, a jednak jej wyszło mimo, że została wzięta z zaskoczenia. Musiał to uszanować, czy tego chciał, czy nie. -Ustrojstwo? - Spojrzał na nią, mrugając oczami, nie będąc pewnym, czy sobie jaja robi, czy serio pierwszy raz ma do czynienia z tak niezbędnym narzędziem. Wiedział, że wychowała się z samymi kobietami, ale nawet one wiedziały, czym było to ustrojstwo. -Będziesz mogła siać terror na dzielni. - Zauważył zaraz, bo pierwsze co sam zauważył to fakt, że multitool posiadał niewielkie ostrze. Przydatne i to bardzo w jego opinii. -Idealnie. - Pochwalił jej wybór miejsc, choć wszystko mu było jedno, bo ślepy nie był i z każdego miejsca sali kinowej dobrze widział. Docenił jednak bardzo pustą przestrzeń wokół nich, bo akurat to było mocno w cenie. Sam zdjął kurtkę i rzucił ją na fotel obok, zaraz rozsiadając się wygodnie w fotelu, co znaczyło mniej więcej tyle, że nogi położył na oparciu siedzenia przed sobą, bo tylko tak te jego długie kończyny nie cierpiały w podobnie ciasnej przestrzeni. W tej pozycji słuchaj opisu filmu, jaki Kate mu przedstawiała. -Cudownie. Czyli dużo krwi i debilnych decyzji ze strony bohaterów. Moje ulubione Święta. - Zażartował, ale niekoniecznie było to też dalekie od prawdy. Akurat Gwiazdka była dla niego o wiele mniej przychylna niż halloween mimo, że poprzednie zapewniło jemu i Kate dość przykre wrażenia. Świąteczna radość przerodzona w koszmar mogłaby być jego życiowym mottem, ale oddalił od siebie te myśli, przejmując od niej ulotkę, by zobaczyć, czy coś ciekawego jeszcze z niej wyniesie. -Jaka szpetna morda. Widzę, że budżet też mieli niskiej klasy. Ciekawe ile wpadek uda nam się wyłapać. - Zauważył, odkładając ulotkę i stawiając na oparciu między ich fotelami, zakupiony wcześniej popcorn.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku, leworęczność
Refleks refleksem, jednak coś tam ćwiczyła, żeby łapać piłki, co teraz jej się przydało przy lecącej do niej kulce, ale co kompletnie zgubiło ją w bludgerze. I to nie tak, że nigdy w życiu nie widziała urządzenia multitool, choć przyznać należało, że po raz pierwszy miała w ręce brelok tego typu. Wyszczerzyła się, gdy powiedział o sianiu terroru, bo jej wzrok też padł na niewielki "nożyk", którym prawdopodobnie jedynie mogłaby kogoś połaskotać, bo niezwykle wątpiła w jego ostrość. - Odpowiedni prezent dla odpowiedniej osoby! - Bo przecież była taka straszna i aspirowała do bycia nożowniczką, czyż nie? Z rozbawieniem schowała nowy nabytek w kieszeń, w której prawdopodobnie dokona on swojego żywota aż do chwili, gdy w najmniej spodziewanym momencie Kate sięgnie głębiej i przypomni sobie o tym wypadzie. Spojrzała na jego wyciągnięte na oparciu fotela nogi i wywróciła oczami tak mocno, że jeszcze chwila i z własnego siedzenia by spadła, tak jej się w głowie zakręciło. - Chłopie, osłabiasz mnie - mruknęła jedynie, klepiąc go w udo, choć podejrzewała, że miał mieć jej uwagę absolutnie gdzieś i skłonny był siedzieć w podobnej pozycji do końca seansu. O ile nikt z obsługi nie przyjdzie mu zwrócić uwagi wcześniej, bo jak na razie światła jeszcze nie zgasły. - Tak, dokładnie. Dużo krwi, flaki, krzyki i kolędy w tle - przytaknęła mu, również rozpierając się nieco w swoim fotelu, co mogło stanowić nieco zabawny obrazek, jako że ubrana była jak na eleganckie wyjście. O ile na tym eleganckim wyjściu akceptowano spódnice preferowanej przez nią długości. - Co za przegapiona okazja na jakąś dobrą grę z piciem - jęknęła z udawanym zawodem, bo gdyby oglądali podobny chłam w innych warunkach, mogliby wychylić szota za każdy wychwycony błąd. Wzięła w palce trochę popcornu, lecz zanim zdołał on dotrzeć do jej ust, jeden kawałek wypadł jej z ręki i odbił się od oparcia fotela, lądując na jego podołku. - Sorry - powiedziała beznamiętnie, pakując do buzi resztę przekąski i uśmiechając się do niego milutko. Zaraz też zaczęły gasnąć światła, a na ekranie pojawiły się pierwsze reklamy i zapowiedzi, przez które musieli przebrnąć, nim faktycznie przekonają się o tym, jak koszmarne święta mieli mieć bohaterowie filmu.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Ostrze zawsze można było doprowadzić do lepszej kondycji, a i czymś tępym dało się zrobić krzywdę, jeśli człowiek chciał i wiedział jak. Poza nożykiem znajdowały się tam też inne ważne rzeczy, jak chociażby otwieracz do piwa i gdyby nie fakt, że sam kiedyś dostał od Nicka porządny scyzoryk, to może nawet by Kate pozazdrościł tego prezentu. Nie była to jednak guma kulka, więc zgodnie ze swoimi słowami, przedmiot należał teraz do niej. -No co? - Spojrzał na nią, ale chwilowo usiadł bardziej przyzwoicie, żeby jej te oczy z czaszki nie wyleciały. Owszem, miał zamiar powrócić do uprzednio zajętej pozycji, kiedy już wszyscy inni, wraz z obsługą, rozproszą się seansem. -I clown. Nie zapominaj o clownie. - Wytknął jej pominięcie tego szalenie istotnego fragmentu. Sam nie był fanem clownów, ale nie bał się ich. Po prostu uważał ich żarty za durnawe, ale on też nie miał specjalnie wygórowanego poczucia humoru, więc nie jemu było oceniać. -Wiedziałem, że czegoś nam zabrakło. Do następnego filmu koniecznie trzeba ogarnąć flaszkę. - Pstryknął palcami, bo pomysł to miała niegłupi, ale jego piersiówka obecnie świeciła pustkami, więc nie mogli sobie potajemnie popijać Ognistej za każdym razem, jak zobaczyli błędy produkcji. Sam sięgnął po popcorn, biorąc sobie garstkę i pakując po jednym do mordy, gdy poczuł dłoń Kate na swoich spodniach. -Poczekałabyś chociaż do pierwszej sceny, bezbożnico. - Zaśmiał się, nie wiele robiąc sobie z tego gestu. Kino było malutkie i ich fotele były dość dobrze rozdzielone. Gdyby siedzieli w jakimś lepszym multipleksie pewnie pokusiłby się o bilety na dwuosobowych kanapach, ale tutaj musieli pogodzić się z mniej przyjaznymi warunkami. Choć szczerze, Max na prawdę cieszył się z samego faktu, że mógł usiąść i cieszyć się zwykłym seansem, bo na prawdę wiele czasu minęło, aż miał ku temu sposobność. -Blondi zginie ostatnia, zobaczysz. - Wyszeptał do niej, kiedy pierwsze postaci tego dramatu zostały już im przedstawione na ekranie.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku, leworęczność
Ponownie parsknęła śmiechem, gdy się poprawił, prędko rozumiejąc, dlaczego w pierwszej kolejności w ogóle wystawił te nogi na oparcie fotela. Kino rzeczywiście było małe i może niekoniecznie dostosowane do ludzi rozmiarów Solberga, który miał zdecydowanie zbyt długie nogi, by zmieściły się one w przestrzeni między rzędami bez siedzenia w absurdalnie szerokim rozkroku, co pewnie w jego mniemaniu było tym przyzwoitym siedzeniem. Nawet pożałowała go nieco, bo ona gdy założyła nóżkę na nóżkę, nawet jeśli obie z nich były długie, mogła lekko zrotować biodra i siedzieć we względnym komforcie, a chłopina się męczył. - Jak mogłabym zapomnieć o klaunie? - rzuciła retorycznie, imitując jakoby chciała uderzyć się w czoło z plaskacza w związku ze swoim karygodnym pominięciem tak istotnego elementu tej fabuły. Bohatera głównego wręcz, bo to on i jego szkaradna morda zdobiły broszurę, która miała ściągnąć zaciekawionego widza do sali kinowej. I co? W sumie podziałało, skoro oboje tu siedzieli. Wyławianie popcornu z jego spodni jeszcze było dla niej możliwe, bo wraz ze zgaśnięciem świateł każda przekąska, która wypadnie jej z ręki lub ust będzie już musiała pozostać nieodnalezioną. Uśmiechnęła się szerzej, gdy ją tak skarcił za to sięgnięcie w kierunku jego rozporka, ale co miała poradzić na to, że właśnie tam wylądował popcorn? - To się więcej nie powtórzy, słowo - odrzekła, na końcu mają ochotę dodać "słowo Gryfonki", by wiedział, jak solennie kłamała w tej chwili. Wraz z przygaszeniem świateł i mijającymi reklamami, na ekranie zaczęły wyświetlać się pierwsze kadry filmu, podczas których reżyser przedstawiał widzom owe rodzeństwo liczące na spokojne święta i zapomnienie o halloweeenowej masakrze z klaunem w roli głównej. - Ja myślę, że oboje przeżyją, bo będą potem kręcić czwartą część na walentynki - odpowiedziała mu szeptem, wczuwając się w motyw psucia absolutnie każdego święta obrazami krwiożerczego klauna z piłą mechaniczną lub maczetą. W spin-offie walentynkowym mógłby wyrywać serca prosto z piersi, tak romantycznie. Zaraz jednak akcja zaczęła się nieco zagęszczać i już po raz pierwszy w filmie pojawił się rzeczony morderca z czerwonym nosem, a Kate skrzywiła się nieco, bo charakteryzacja dawała popalić po oczach. - Obrzydliwy - skomentowała, w kontraście do tego stwierdzenia napychając usta popcornem.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Niestety wysoki wzrost wcale nie łączył się z samymi benefitami i choć mógł patrzeć w te jej wielkie ślepia z góry, to jednak w kinie, czy innym samolocie, czuł się trochę jak sardynka w puszce. I to takiej wyjątkowo małej. -Skleroza już łapie. To się zdarza na starość. - Dobrze, że on był od niej młodszy i nie miał absolutnie problemów z pamięcią spowodowanych latami nadużyć wszelkiego rodzaju substancji. To dopiero byłaby hipokryzja, gdyby tak jej wypominał, a sam nie był nic lepszy. Na szczęście wcale tak nie było i mógł uświadomić koleżankę na temat jej starczego stanu. Stan ten jednak nie odbierał mu radości z dotyku jej dłoni w miejscu, gdzie znalazł się popcorn. W ciemności na pewno trudniej by jej było znaleźć przekąskę, ale też nie tak, że byłoby to w pełni niemożliwe. Musiałaby tylko bardziej zapalczywie poszukać, choć film mógł być na tyle wciągający, że nie pomyśleliby o tym. Nie żeby się zapowiadał, bo dobrze wiedzieli przecież, co wybrali. -Yhym, bo Ty taka wstrzemięźliwa. - Podroczył się z nią jeszcze, bo wierzył jej równie mocno, co ona sama sobie, co do czego chyba nie było między nimi najmniejszej wątpliwości. W końcu seans się zaczął, a oni, jak na kulturalną młodzież przystało, zaczęli komentować to, co miało miejsce na ekranie, rozpoczynając od predykcji co do losów bohaterów. -Ja to bym zrobił inaczej. - Powiedział z popcornem w mordzie. -Zajebałbym blondi i na Walentynki zrobił love story tej Rudej z typem, który się okaże tym klaunem bez maski. By darła japę jakby się dowiedziała bardziej, niż w momencie wyrywania flaków z jej siostry. - Przedstawił swoją wizję Walentynkowej części tego czegoś. Wiedział, że nie ma co liczyć na bardziej skomplikowane wątki w podobnym kinie, ale pomarzyć jeszcze nikt mu nie zabronił. -Może ma piękne serce, czy coś. - Prychnął, bo clown faktycznie był paskuda i nawet chyba dobra dusza by go niespecjalnie uratowała.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku, leworęczność
Szturchnęła go tylko w odpowiedzi piąstką, w której zatknięty był popcorn, nim nie wpakowała go sobie do buzi, bo dobrze wiadomo, że smakował on najlepiej na reklamach. Zawsze w momencie największej akcji w środku czy pod koniec filmu nie było już czego przeżuwać i się przez to bardziej człowiek stresował. Nieprzemyślane to. Może kwestia tego, że wziął im największą z opcji uratuje ich nerwy w przyszłości, ale tego nie dane im będzie wiedzieć aż do chwili, gdy akcja osiągnie kulminacyjny punkt. - Od dziś praktykuję wyłącznie subtelny flirt - zapowiedziała, ledwie powstrzymując się od śmiechu, próbując zachować poważny wyraz twarzy, jakby rzeczywiście mu to zapowiadała. W myśl poruszonej podczas aukcji kwestii, że niewiele mieli z tą sztuką wspólnego, może najwyższa pora, by spróbowała swoich sił? Ostatecznie w sowiarni nawet jej się to udało. Słuchała jego wynurzeń, kiwając głową w uznaniu dla jego reżyserskiego zmysłu, znajdując w nim kolejną zaletę, a tym samym alternatywny plan na przyszłość, gdyby okazało się, że ani prowadzenie klubu nocnego, ani eliksirowarstwo nie będzie już obieraną przez niego ścieżką. Budowanie scenariuszy dla serii kiepskich horrorów - to było to! - Albo dużego - odpowiedziała mu, już kompletnie zapominając o swoich zapowiedziach ery subtelności, a zaraz na dodatek prawie się udławiła tym popcornem, bo zaserwowany im na ekranie jump scare nie był tym, czego się spodziewała w tym filmie zobaczyć. Czyżby miało się okazać, że nie był tak denny, jak sądziła pierwotnie? Serce biło jej w szybkim tempie, ale sama nie wiedziała, czy ze strachu przed nacierającym na bohaterkę klaunem, który wyskoczył zza roku jak Filip z konopi, czy przez widmo utraty tchu w podrzędnym, mugolskim kinie i możliwą resuscytację, gdyby rzeczony popcorn wpadł nie w tę dziurkę co trzeba. - Tego to się nie spodziewałam - dodała półgębkiem, gdy już zwalczyła tłumiony atak kaszlu i cisnące się do oczu łzy. Zaraz też na pierwszym planie pojawił się tryskający krwią kikut, a Kate odwróciła twarz, chowając ją w jego ramieniu.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Oczywiście, że popcorn był do jedzenia na reklamach. Później człowiek już musiał radzić sobie z pustym żołądkiem i tyle. -Au! - Zareagował, rozmasowując sobie miejsce, w które go uderzyła, choć oczywiście z bólem nie miało to absolutnie nic wspólnego. Nie czuł się też specjalnie winny, bo prawił samą prawdę i oboje o tym dobrze wiedzieli. -Uwierzę, jak zobaczę. - Zaznaczył ten brak wiary w jej podobne umiejętności. Sam nie uważał ich interakcji w sowiarni za bardzo subtelną, ale mogło to być dlatego, że za dobrze już się w tym temacie znali i jakkolwiek by nie podeszli do tych swoich gierek i tak dobrze wiedzieli co jest pięć. Wyobraźnię miał bogatą to prawda. Nie tylko była to jego naturalna cecha, ale też mieszkając tyle lat pod dachem z pisarką, pielęgnował w sobie tę umiejętność opowiadania i wymyślania historii. Nie zawsze szło mu to specjalnie elokwentnie, ale pomysłów akurat zawsze w jego głowie było pełno. -To jest ta Twoja subtelność? - Parsknął śmiechem, bo nie potrafił sobie wyobrazić w tej chwili tego, co widocznie umiała ona. Klaun niespecjalnie leżał w jego zainteresowaniach, ale nie oceniał. No może trochę miał zamiar drzeć z niej łacha w tym temacie przy pierwszej lepszej sposobności. Humor szybko mu jednak uciekł, choć nie z powodu samego jump scare. Ten ledwo go ruszył, w przeciwieństwie do widoku odciętej kończyny, na widok której zrobiło mu się niedobrze i zaczął się trząść. Odwrócił więc wzrok, próbując z całych sił przenieść uwagę na wtuloną w niego Kate. W końcu to był tylko durny film. Tylko film... -Jednak nie tylko te dobre horrory Cię ruszają. - Wychrypiał, próbując nadać swojemu głosowi uprzednią nutę humoru, ale niespecjalnie mu to wyszło, gdy czuł tę znajomą gulę w gardle. Odsunął popcorn krawędź oparcia, kładąc dłoń na udzie dziewczyny, trochę jakby chcąc pocieszyć ją, a trochę jednak odnajdując w tym ugruntowanie dla samego siebie. -No już. Teraz bawią się w ogrodzie, patrz. - Sam odważył się w końcu spojrzeć na ekran i z ulgą stwierdził, że kikuta nie było już w zasięgu jego wzroku, a zamiast tego klaun robił podchody zza krzaków.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku, leworęczność
Absolutnie nie wierzyła w to, że mogłaby mu tym kuksańcem sprawić jakąkolwiek krzywdę, bo po pierwsze nie próbowała, a po drugie nawet przy podjęciu realnego wysiłku i włożeniu faktycznej siły w uderzenie i tak nie spodziewała się zostawić większego śladu niźli nikłego siniaka, a takie obrażenia Solberg zjadał na śniadanie. Wystawiła mu tylko czubek języka w odpowiedzi, ale niestety równie prędko, co złożyła tę żartobliwą deklarację, zdążyła o niej zapomnieć. Rzecz jasna klauny również nie leżały w zakresie jej zainteresowań, ale nie pierwszy i nie ostatni raz mu się podłożyła, dając mu pożywkę do kolejnych żartów. Nie żeby ona sama zapomniała o sowim steku, co to, to nie! Czekała jednak na lepszy moment, by przytyk wybrzmiał ze zdwojoną siłą i rozbroił go wtedy, gdy najmniej się tego spodziewał! Kikut najwyraźniej powalił obojga, choć z zupełnie różnych powodów. Kate wtulała twarz w jego ramię, patrząc na ekran jedynie przez bardzo cieniutką, poprzetykaną rzęsami szparę w powiekach jednego oka. Poczuła, że Max również odwracał się od ekranu, a to znaczyło, że albo miał ochotę się z niej pośmiać, albo też nie mógł znieść tego, co działo się w filmie. Skoro nie usłyszała śmiechu, uznała, że może się czuć usprawiedliwiona za ten moment słabości, gdy tryskająca wszędzie krew sprawiła, że sama straciła kolory na twarzy. Na szczęście w ciemnej sali nikt tego nie widział. Poczuła ciepło jego dłoni na własnym udzie, na którym zacisnął lekko swoje palce, w jej mniemaniu dodając jej otuchy. - To było mega obrzydliwe - mruknęła w odpowiedzi, szukając wymówek, choć mógł mieć rację, że nie tylko te dobre horrory trzymały ją w napięciu. Odważyła się otworzyć oczy, wciąż niepewna tego, co przed nimi zastanie, ale rzeczywiście było na razie znośnie. Nie odsunęła się jednak od jego ramienia, wciąż przytulając do niego głowę w razie gdyby ponownie zechciała schować się w połach jego bluzy.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Domyślał się, że nie wybaczyła mu tamtego potknięcia, choć w tej chwili zdecydowanie nie myślał o sowiej anatomii, ani za bardzo o jedzeniu, choć popcorn raz po raz machinalnie znikał w jego ustach. Szybko jednak Max przestał odczuwać jakikolwiek głód, wraz z pierwszą odciętą kończyną, która przywołała bardzo nieprzyjemne wspomnienia do jego umysłu. Wolał, by Kate myślała, że go ta scena obrzydziła, niż faktycznie przyznać się do tego, czemu akurat tak zareagował, choć nie raz już dawał jej znać, że akurat krew nie robiła na nim wrażenia. Szczególnie, że sam bardzo często swoją widywał, gdy oddawał się aktom autoagresji. Sam zbladł niesamowicie, łapiąc głębsze oddechy, by się uspokoić. Kompletnie zapomniał, z czym jadły się slashery, skupiony bardziej na spędzeniu czasu z gryfonką i teraz nieco żałował, że nie postawił jednak na przystojną mordę Juda Law. -Nie było to najprzyjemniejsze. - Zgodził się, wciąż dość nieobecnym tonem, odnajdując nieco spokoju w dotyku jej uda pod swoimi palcami i ułożonej na jego ramieniu głowie dziewczyny. Nieświadomie dodawała mu otuchy, w czym była zawsze zaskakująco dobra. -Oho. Pa na tego typa. Amant jebaniutki, bohater. Gryfon jak nic. - Zwrócił uwagę na kolejną postać, która bohatersko chciała ocalić siostry przed morderczymi zapędami clowna. Nie trzeba było być geniuszem, by domyślić się, jak mu to pójdzie. -Ciekawe kto skończy w jeziorze. Zawsze ktoś kończy w jeziorze. - Dodał jeszcze, gdy zobaczył majaczącą w oddali scenerii wodę.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku, leworęczność
Zawsze chodziło o kontekst i sama miała dość ambiwalentny stosunek do dużych ilości krwi naraz. Zależało, w jakiej scenerii ją oglądała, skąd ta krew pochodziła, a także czyja była, bo inaczej reagowała na potok krwi z nosa, inaczej na odciętą kończynę, a zupełnie inaczej na swoją własną, przy której zawsze robiło jej się najgoręcej. Nie tylko na nią źle zadziałały wyświetlane na ekranie obrazy i czuła pod policzkiem napięcie jego mięśni, a także drżący z lekka oddech, przez co w jej duszy zakiełkowało ziarenko zmartwienia o stan Maxa. Ten jednak dość szybko pozbierał się do kupy, nie miała więc powodów, by stwierdzić, że był to jedynie efekt wyjątkowo dobrych jak na ten film efektów specjalnych. Okazywało się pomału, że slasher był z prawdziwego zdarzenia, a nie byle popierdółka. Po cichu też żałowała, że nie poszła ponownie na film akcji z Judem Law i mimowolnie zatęskniła za widokiem twarzy aktora, gdy ponownie wyeksponowano z bliska paskudną facjatę klauna uśmiechającego się złowieszczo. - Ej, uważaj na słowa - mruknęła tylko zaczepnie, też przesuwając jedną z dłoni na drugą stronę podłokietnika, spoczywając nią na jego udzie, które ścisnęła lekko w karcącym geście. Bohater zachowywał się wyjątkowo irracjonalnie w prezentowanej scenie i jej gryfońskie serduszko poczuło się urażone przyporządkowaniem podobnego idioty do jej domu. - Może tym razem będzie to klaun? - zasugerowała półgłosem, ale za parę minut przekonała się, że jednak nie miała racji i zamiast morderczego klauna w jeziorze wylądował "jebaniutki amant", w dodatku martwy. - Świetnie - skomentowała, choć akurat tę scenę obejrzała od początku do końca. Zjadła jeszcze trochę popcornu, a akcja zagęściła się na tyle, że spoczywające na jego nodze palce dziewczyny zaczęły się pomału zaciskać, kurczowo trzymając się materiału dżinsów. - Ja pierdole, co on robi?! - wyraziła zgrozę jedną z ostatnich scen, podczas których mogło się okazać, że nie tylko nie czekał ich happy end, ale blondi faktycznie mogła pożegnać się z życiem. Cholerny klaun i jego wielki tasak!
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Pozbierał się pozornie, ale tyle mu na ten moment wystarczyło. Inne sceny grozy nie robiły na nim takiego wrażenia, ale odcięte kończyny były jego słabością. Nie tylko one, bo miał też problem z cmentarzami, ale na całe szczęście tutaj nie było żadnego. Przynajmniej nie takiego z prawdziwego zdarzenia, bo jednak zwłoki walały się na prawo i lewo w różnym stanie. -Zabolało? - Zapytał z uśmiechem, jak zwykle, gdy wypowiadał się o gryfonach. Na szczęście żadne z nich nie brało podobnych przytyków do siebie. Zdziwił się, gdy zamiast klasycznej muki ścisnęła tylko jego udo. Najwygodniej może tu nie mieli, ale nawet w takich okolicznościach dążyli gdzieś do tego fizycznego kontaktu. -A co z Walentynkami? - Zapytał, bo nie narzekałby gdyby ten pajac wylądował w worze, a ten w jeziorze, ale jakoś nie sądził, by tak miała się ta historia skończyć. Do tego potrzebowaliby choć pół inteligentnej postaci, a nie dostrzegł żadnej na ekranie. Niestety niedługo później pływał już sobie bez życia amancik, więc dziewczyny znów musiały radzić sobie same. A szło im przynajmniej chujowo. Akcja zaczęła się robić jeszcze bardziej pojebana i gdy Max poczuł zaciskającą się na jego udzie dłoń, objął ją swoją drugą ręką, tym razem tylko w geście pocieszenia siedzącej na sąsiednim fotelu dziewczyny. -Wygląda, jakby chciał jej rozjebać głowę. Powiem Ci jak skończą. - Zaproponował, by ponownie schowała twarz w jego ramieniu, bo faktycznie zapowiadało się na wyjątkowo brutalną i nieprzyjemną do oglądania scenę. W międzyczasie tym razem to on splótł swoje palce z jej, ściskając je mocniej.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees