Wypuścił powietrze z płuc i cieszył się, że nie było to wymowne westchnięcie. Dopadało go deja vu - identycznie łatwo i przyjemnie wyciągało się informacje z Ceda. Z tą różnicą, że przyjaciel próbował współpracować i koniec końców wylewał z siebie potok słów. Z Benjaminem to będzie dłuższa i cięższa przeprawa.
-
Wszystko jest ważne, Ben. Nie lubisz być bagatelizowany a sam siebie teraz tak traktujesz. - odparł ale nie drążył bo widać było ukrywaną niechęć do jakiejkolwiek rozmowy na trudniejsze tematy. Postarał się uzbroić w cierpliwość i dać mu po prostu czas. W ciągu tygodnia nie zdoła dowiedzieć się o nim wszystkiego a sadząc po tempie ich relacji, potrzebuje znacznie więcej czasu aby odkryć co temu chłopakowi siedzi w głowie. Na wzmiankę o wspólnym języku mimowolnie się uśmiechnął i pochylił do tych zaciśniętych ust, aby je rozchylić pod naporem własnych i dosłownie znaleźć wspólny język w dosyć głębokim, pożądliwym i niezbyt przyzwoitym pocałunku gdzie spijał z niego gorąc i wilgotny smak... ale tylko jednym, aby narobić mu apetytu i wzbudzić jego ciekawość. To dostateczny dowód, że całowanie miał dosyć dobrze obcykane. To było tak przyjemne, aż przeszedł go przyjemny dreszcz, a drewniane molo stało się całkiem wygodne i nie wpijało się w kość biodrową.
-
Potwierdzam, jest wspólny język. - najwyżej będzie mieć dobry humor za ich dwóch. Złapał oddech i rozejrzał się po okolicy na tyle na ile dawał radę w pozycji bocznej leżącej. Dzień był młody a wizja spaceru... nie była tak kusząca bo jednak wolał działać i robić coś aktywnie, przeżywać, chwytać dzień i chwile skoro przez ostatni tydzień nie dawał rady.
-
Zgodzę się na spacer o ile pójdziemy gdzieś, gdzie jeszcze nie byliśmy. Odkryjemy jakieś nowe miejsce, złapiemy trochę dnia za rogi. - proponował, snuł wizję przeżycia czegoś z szybciej bijącym sercem. Kolejny raz brzmiał jak pierworodny Godryka Gryffindora, a wszak Tiara uznała, że jest bardziej mądry niż odważny. Być może tę jego żądzę przygód warto przypisać nienasyconej ciekawości?
Przeszedł go przyjemny dreszcz od tej jego ręki, co dowodziło, że te przyciągnie było głębsze niż myśleli. Z początku był pewien, że to tylko jednorazowo i to z powodu różnic temperatur te kilka dni temu, gdy dali się porwać emocjom. Teraz stwierdzał, że mają potencjał.
-
Zróbmy coś ciekawego a rozważę obietnicę zredukowania pytań jakie chciałem ci dziś zadać. - nęcił i choć oferował szukanie przygód, patrzył na jego usta z kolejną dawką utęsknienia. Nie zmienia to faktu, że chciał go rozruszać i wyciągnąć z tego dziwnego cienia, który krył się w jego oczach. Beztroscy, bezproblemowi i bez traum nastolatkowie są aktualnie legendą.
+