Zapomniała o wielu rzeczach w swoim życiu, stawiając priorytety być może nie tam, gdzie faktycznie powinna. Przestała się skupiać na dawnych przyjaźniach, patrząc tylko w jednym kierunku, który miał jej dać wszystko. Nie sądziła jednak, że to
wszystko obejmie nie tyle wspaniale prosperującą karierę, co również upadek jej małżeństwa. Zdawało się, że dążyła do czegoś, co nie istniało, jakby ideał, który chciała osiągnąć był jedynie imaginacją, nigdy nie osiągalną. Całe życie wmawiała sobie, że to jedyny sposób, by faktycznie coś osiągnąć. Pragnęła wszystkiego, nigdy nie mając dość. I być może jej życie musiało legnąć w gruzach, by pojęła jak złudne to wszystko było, ale czy naprawdę to zrozumiała?
Lekko drgnęła, kiedy usłyszała głos. W pierwszej chwili go nie rozpoznała, choć tembr zdawał jej się dobrze znany, to nie potrafiła przypisać do niego twarzy. Powoli rozchyliła powieki, spoglądając na mężczyznę, a kiedy dotarło do niej kim był – nie mogła powstrzymać uśmiechu rozciągającego jej pełne wargi. Uniosła brew, kręcąc głową, nie mogąc właściwie uwierzyć, że to był on. Już dawno przestała sądzić, że jeszcze kiedykolwiek się spotkają. Zatracona w codziennych, szpitalnych obowiązkach i piętrzących się problemach, nie pozwalała sobie na myśli o przeszłości. Po studiach wszystko się zmieniło, każdy poszedł własną drogą i nic nie było w stanie tego zatrzymać.
—
Bloodworth, nie sądziłam, że jeszcze żyjesz — rzuciła równie ironicznie co on, wspomnieniami wracając do lat kiedy wszystko było poniekąd łatwiejsze, choć teraz oboje musieli zmierzyć się z cieniami, które na stałe na nich osiadły —
Całe szczęście jestem przyzwyczajona, bo nie mam już dokąd uciec — dodała, nieznacznie się uśmiechając, aż w końcu podeszła do niego i bez chwili zastanowienia objęła swojego starego przyjaciela.
Odsunęła się po chwili i oparła o fontannę, mrużąc lekko oczy i oceniając jego ogólny stan. Jakby w uzdrowicielskim przyzwyczajeniu, a jednak przy wspomnieniu studiów, kiedy Nathaniel bywał w różnym stanie. Część niej nie wierzyła, że to się zmieniło, choć druga za wszelką cenę miała nadzieję, że było inaczej. Jej wzrok opadł na czarną rękawiczkę, uniosła brwi.
—
To taka nowa angielska moda? Czy zgubiłeś drugą? — zapytała nieco się przekomarzając, choć w głębi serca czuła ulgę. Dobrze było go widzieć, miała wrażenie, że był jedną z nielicznych osób jej przeszłości, która wcale nie będzie jej oceniać na podstawie błędów, które popełniła. A może się myliła? Ostatnio zdarzało jej się to coraz częściej, rzeczywistość brutalnie jej to uświadamiała.