Ten nieduży sklep znajdujący się w samym centrum ulicy Pokątnej, jest stworzony z myślą o miłośnikach i graczach Quidditcha. Można tu dostać zarówno starsze modele mioteł jak i te najnowsze. Do kupienia są tu także przybory do konserwacji mioteł, specjalistyczne książki oraz szaty do Quidditcha. W sklepie zawsze panuje lekki tłok, w końcu to najpopularniejsza dyscyplina magicznego sportu, a to najlepiej zaopatrzony pod tym względem sklep w Londynie.
Pałka Kafel Tłuczek Złoty Znicz
Kask quidditchowy – 40 g Sportowe rękawice ochronne ze skórki cielęcej – 50 g Wyrzutnia kafli – 50g Magiczna koszulka quidditchowa – 60g Sportowe ochraniacze – 60 g Gogle quidditchowe – 80 g Kompas miotlarski – 80 g Podróżny zestaw do Quidditcha (PZQ) mniejszy – 150 g Podróżny zestaw do Quidditcha (PZQ) większy – 200 g
Miotły: Miotły użytkowe (+2 pkt do Gier Miotlarskich) - 100 g Miotły sportowe lat XX-tych (+4 pkt do Gier Miotlarskich) - 200 g Światowej klasy miotły wyścigowe (+6 pkt do Gier Miotlarskich) - 600 g*
* jeżeli próbujesz kupić miotłę trudną do zdobycia (zagraniczną z premią +6 do Gier Miotlarskich), przed wejściem rzuć kością-k6:
Zagraniczne miotły:
1, 3, 5 - nie udało się, sprzedawca mówi Ci, żebyś przyszedł za tydzień, może wtedy któryś model się pojawi. 2 - w tym tygodniu dostępna jest dla Ciebie miotła Starsweeper XXI. 4 - w tym tygodniu dostępna jest dla Ciebie miotła Varápidos. 6 - w tym tygodniu dostępna jest dla Ciebie miotła Yajirushi.
Po rzuceniu kością, ponowny rzut przysługuje Ci najwcześniej w poniedziałek rozpoczynający kolejny tydzień.
Nie ma możliwości zamawiania zagranicznych mioteł listownie.
Szczegóły dotyczące dostępnych modeli mioteł znajdziesz w spisie.
C. szczególne : Białe włosy, brwi i rzęsy, jasna cera. Akcent cockney. Umięśniona sylwetka. Blizna na jednej brwi po dawnej bójce. Blizny po odmrożeniach na lewej ręce i udach.
Wahała się nad tym, czy powinna wysłać list, czy jednak przyjść osobiście. Ale wybór miotły to coś, czego nie można pozostawiać przypadkowi. Ubrała się zatem ciepło i wyszła z dormitorium, szczęściem nie trafiając na nikogo po drodze. A potem zaginęła pomiędzy wystawami mioteł. Chciała napatrzeć się na nie. Odciągnąć myśli od złych wydarzeń, poczuć podniecenie na myśl o lataniu na każdej z nich. Tego chyba dziewczynie było trzeba. Rozmowy ze sprzedawcą o miotłach, niezobowiązującego przerzucania się żartami. Był bardzo miły. Pomocny. Z resztą, nie wahała się nad niczym w kwestii kupna szczoty. "Najlepsza", powiedziała. Najszybsza, jaką mają. Najlepiej wykonana. Nie może jej zawieść, musi spełniać wysokie wymagania i pod żadnym pozorem nie rozpaść się przez... No, najlepiej cały okres użytkowania. Miesiącami pracowała, oszczędzając pieniądze na ten jeden moment. Ze sklepu wyszła, niosąc pakunek z Nimbusem 2015. Oraz zostając bez grosza. Ale nie miało to dużego znaczenia. Ścisnęła mocniej miotłę, nie potrafiąc przestać się uśmiechać.
zt
Hemah E. L. Peril
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Białe włosy, brwi i rzęsy, jasna cera. Akcent cockney. Umięśniona sylwetka. Blizna na jednej brwi po dawnej bójce. Blizny po odmrożeniach na lewej ręce i udach.
Nadszedł dzień, w którym Franklin postanowił udać się do sklepu z profesjonalnym sprzętem do Quidditcha i zakupić nową miotłę. Na gwiazdkę dostał w prezencie dwa bony zniżkowe, jeden do sklepu na Pokątnej, drugi do sklepu w Hogsmeade. Postanowił jednak skorzystać z tego w Londynie, jako że posiadał w nim znajomości w postaci starszego brata, który zawsze mógł mu jeszcze doradzić. Nie że nie znał się wystarczająco na miotłach, no bez przesady, jako Eastwood posiadał rozległą wiedzę na temat sprzętu do gry. Niemniej jednak Clayton, jako właściciel znacznie lepiej wiedział, który z modeli, czy też nawet która sztuka z danego modelu była najlepsza. No i może spuści mu jeszcze odrobinę z ceny mimo bonu? Wyszedł z zakupów bardzo zadowolony, dzierżąc pod pachą owinięty w papier model Nimbusa 2015. Ostrzył sobie ząbki na najnowszą Błyskawicę, lecz niestety nie udało mu się położyć na niej swoich zachłannych rąk. Nimbus był tak czy siak dobrym wyjściem. Zresztą zbliżał się mecz, ileż można było latać na szkolnych zmiataczach?
/zt
Kupuję Nimbusa, korzystam z 50% zniżki dzięki świątecznemu bonowi.
Ravena i jeszcze jednego z chłopaków rozłożyło jakieś paskudne choróbsko, więc reszta nie była w stanie samodzielnie obskoczyć wszystkich godzin. Nie miałem więc wyjścia - zamiast wychodzić do klientów sporadycznie, tak jak zazwyczaj, musiałem na kilkadziesiąt godzin tygodniowo przejąć pracę wykwalifikowanego sprzedawcy. Wiedziałem, że wzbudzam zaufanie ludzi swoją wiedzą i łatwo mi sprzedawać miotły oraz sprzęt ze względu na moją lekko przebrzmiałą sławę i kalectwo, niemniej jednak nie lubiłem tego robić - sięganie do płytkich intencji moich klientów obrzydzało mnie i wprawiało we wstyd (zresztą tak jak większa część interakcji z ludźmi), więc wolałem zarządzać sklepem z boku kompletując zamówienia czy reperując sprzęt. Najchętniej rzuciłbym to wszystko w pizdu, ale poza miotłami i maleńką krztyną talentu plastycznego nie posiadałem niczego, co mogłoby mi pozwolić na utrzymanie na poziomie do którego przywykłem, a przy okazji szukanie nowych metod leczniczych. Trudno powiedzieć czy to mój wyjątkowy talent do sprzedaży czy wzbudzająca litość postawa sprawiły, że tego dnia sprzedałem masę sprzętu - mimo, iż jeszcze nie było wieczoru w kasie leżały już ponad dwa tysiące galeonów. Mimo wszystko czułem jakiś skrawek zadowolenia - w końcu duży zysk oznaczał więcej pieniędzy na leczenie. W końcu znalazłem chwilę na odpoczynek, zasiadłem więc za ladą wlewając w siebie kolejną porcję kawy, tak jakby zapominając, że jeszcze nic dzisiaj nie jadłem.
Zmiana pracy służyła Cherry. Podobało jej się w Muzeum Quidditcha, ale to był jedynie początek kariery - opcja doszkolenia się. Z czasem przekonała się, że to jej w pełni nie satysfakcjonuje i dopiero siedząc na miotle odnajduje szczęście. Pierwsze lęki i niepewności związane z dostaniem się na pozycję pałkarki w drużynie Os z Wimbourne prędko odeszły w zapomnienie; ekscytacja wzięła górę ponad negatywnymi odczuciami Puchonki. Bądź co bądź, osiągnęła coś sama, niemal wbrew rodzicom... W końcu doskonale wiedziała, że ojciec kompletnie w nią nie wierzy, a matka quidditcha uznaje za coś nie dla kobiet. Duma rozpierała Eastwoodównę i nie zmieniały tego żadne siniaki, zakwasy czy inne oznaki bolesnego zmęczenia notorycznymi treningami. Przytłamszona trudem związanym z podjęciem się posady, zdawała się rozkwitać. I nie zapominała wcale o tym, co pomogło jej pozostać w formie. Prawda była taka, że Wiśnia niezwykle dużo zawdzięczała szkolnej drużynie Hufflepuffu. To właśnie z uczniami Hogwartu mogła doskonalić swoje umiejętności, które w domu nie były mile widziane. To właśnie Gemma pokazała prawdziwą zawziętość, to właśnie uzyskana później odznaka kapitana rozbudziła w dziewczynie szczerą pasję i pomogła ją ukierunkować. Puchonka nie zamierzała ze względu na przynależność do Os olać swojej ekipy i dbała o nią tak jak wcześniej, o ile nie bardziej. A teraz, przed meczem z Ravenclawem, zdołała uzbierać pokaźną sumkę galeonów, przeznaczoną specjalnie na sprzęt dla współzawodników. Niezwykle cieszyła się ze wszystkich donacji, dzięki którym mogła szarpnąć się na coś więcej niż marne koszulki, albo ochraniacze. Z torbą przepełnioną pieniędzmi, skoczyła świstoklikiem do Londynu. Gdzieś z tyłu głowy kołatała jej się myśl, że wydaje własne oszczędności (które miały pójść na zakup własnej miotły) wydaje na rzecz innych, ale to chyba dlatego była tak podekscytowana. Potrafiła pokonać własne marzenia i zrobić coś dobrego dla ogółu, a to... to powinno się liczyć, prawda? W imię tej zasady, po drodze do sklepu brata weszła do knajpy MC Magic. Z dwoma hamburgerami i apetycznie pachnącymi frytkami udała się do Markowego sprzętu do Quidditcha. Czekały ją zakupy trzech googli i koszulek, czterech kasków, kompasów, rękawic i ochraniaczy... a także sześciu nowiutkich Nimbusów. - Clayton! - Wyszczerzyła się na widok brata, niezbyt rozumiejąc czemu siedzi za ladą, ale nie tracąc przez to dobrego humoru. Spodziewała się znaleźć go gdzieś na zapleczu, zaszytego w bezpiecznym kąciku... gdzie mogliby w spokoju zjeść. Tak czy tak, pomachała mu siatką z jedzeniem, podchodząc bliżej. - Jeśli ta buźka ma wspomóc sprzedaż, to może się chociaż uśmiechnij, co? Głodnyś?
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu wielka i paskudna blizna, ukrywana metamorfomagią i ubraniami
chciałbym zamówić cztery Nimbusy 2015, trzy kaski oraz kompas miotlarski. Odpowiednia kwota załączona jest w kopercie. Proszę wysłać wszystko na adres znajdujący się na jej odwrocie.
- Cherry? – mruknąłem odrobinę zdziwiony widząc siostrę wyłaniającą się zza drzwi. Byłem w naprawdę złym humorze (chociaż powiedzmy sobie szczerze – czy ja kiedykolwiek bywałem w dobrym humorze?), a pojawienie się młodej Eastwoodówny jeszcze powiększyło mój dyskomfort – oczywiście bardzo kochałem siostrę i cieszyłem się z jej wizyty, jednak nie chciałem, żeby widziała mnie w tak paskudnym stanie. W moim mniemaniu starszy brat miał imponować, a nie wzbudzać litość w siostrze, ja sam zaś (przynajmniej w mojej własnej opinii) byłem obrazem nędzy i rozpaczy. Mimo to na widok jednej z najbardziej ulubionych twarzy lekko zaświeciły mi się oczy – choć było głupio mi się do tego przyznać łaknąłem jej towarzystwa. - Co cię sprowadza do starego brata? – zażartowałem ze zaskakującą jak na mnie swobodą, by po chwili jednak znów ukryć się za maską chłodnego sarkazmu – Po co mi uśmiech, skoro mogę brać ich na litość i przebrzmiałą sławę? Nienawidziłem tych litościwych spojrzeń, a jednak nie potrafiłem podejść do tego z odpowiednim dystansem i mimowolnie nie umiałem powstrzymać ironicznej uwagi. Mimo że w towarzystwie Cherry, która była moim oczkiem w głowie wyjątkowo nie chciałem sprawiać wrażenia mruka, to mimo wszystko ta strona mojej natury w niektórych sytuacjach brała górę. Miałem nadzieję, że nie miała mi tego za złe i potrafiła czasem postawić się w mojej jakże paskudnej sytuacji. Abstrahując jednak od ogólnego wrażenia jakie sprawiałem jako sprzedawca, na świeczniku pojawił się temat jedzenia. Gdy Puchonka zadała pytanie o mój głód, a do moich nozdrzy dotarł tak dobrze znany, smakowity zapach fastfooda, wtedy zupełnie niespodziewanie poczułem gwałtowne burczenie w brzuchu, które zapewne dotarło nawet do uszy mojej siostry. W takiej sytuacji nawet ja nie byłem w stanie powstrzymać śmiechu. - Jak słyszysz – odparłem parskając cicho. Regularne posiłki nie były moim konikiem, ale nawet ja, tak obojętny na wszelką życiową przyjemność, miałem czasem ochotę na dobrego burgera.
Chciałabym zamówić: 6 nimbusów 2015, 4 kaski quidditchowe, 4 pary gogli quidditchowych, 4 kompasy miotlarskie, 5 magicznych koszulek quidditchowowych, 5 sportowych ochraniaczy. W kopercie znajduje się odliczona kwota i kupon zniżkowy do Państwa sklepu (50%). Na odwrocie podałam adres. Z góry dziękuje,
Heaven O. O. Dear
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu wielka i paskudna blizna, ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Pragnę złożyć zamówienie na kilka elementów wyposażenia miotlarskiego: kask quidditchowy rozmiar uniwersalny, sportowe ochraniacze na łokcie i kolana, gogle quidditchowe damskie i rękawice sportowe z cielęcej skórki o rozmiarze S. Dołączam sakiewkę z płatnością i uprzejmie proszę o wystawienie kwitka zakupu. Z tyłu koperty zapisałam adres, na który proszę wysłać paczkę.
Chciałabym złożyć zamówienie w Państwa sklepie na następujące przedmioty z wysyłką pod wskazany adres, który znajduje się na odwrocie koperty.
Kask quidditchowy dwie sztuki - 80G 6 par rękawic ze skórki cielęcej- 300G Koszulka w rozmiarze M 60G Ochraniacze uniwersalne na łokcie oraz kolana- 60G 2 pary gogli - 160G 2 kompasy- 160G
Dziękuję, miłego dnia.
Nessa M. Lanceley
*Do nóżki sowy przyczepiona była sakiewka z kwotą 820 galeonów
Wiedział, że Bonnie pewnie go zatłucze, gdy dowie się, że wywalił tyle kasy na odrobinę bezokazyjny prezent dla Loulou, ale nie mógł się powstrzymać. Dołączenie do drużyny i pierwszy wygrany mecz były jego zdaniem wystarczająco prezentowym wydarzeniem, ale obawiał się, że siostra nie podzieli jego entuzjazmu, a najpewniej oskarży go o nagradzanie Lou za to, że musiała zmienić szkołę. On patrzył na to trochę inaczej. Wcale nie rozpieszczał siostrzenicy, tylko inwestował w jej przyszłość. Nie mówiąc już o tym, że przecież lepszą opcją było, żeby zajęła się sportem niż czarną magią. Specjalnie wybrał się do sklepu osobiście. Wolał dobrze obejrzeć sprzęt, na którym mała miała podbijać przestworza. Nie szukał go też nigdzie okazyjnie, tylko od razu poszedł obejrzeć markowe miotły. Na bezpieczeństwie nie można było oszczędzać. Nimbusy 2015 robiły wrażenie i z całą pewnością były warte swej ceny. Za namową sprzedawcy dokupił do niej jeszcze zestaw do jego konserwacji, a po chwili zastanowienia dorzucił do zakupów quidditchową koszulkę. Chodziły mu też po głowie porządne ochraniacze, ale nie chciał od razu pójść z torbami i zdecydował się na zakup tylko jednego dodatkowego prezentu. Ochraniacze wydawały się co prawda ważniejsze, ale na litość boską, nie musiał być przecież cały czas taki w stosunku do Loulou poważny. Magiczna koszulka może i nie była absolutnym niezbędnikiem, jednak wydawało mu się, że nastolatka, która dopiero co zmieniła szkołę, ucieszy się ze stroju, którego kolor i oznaczenia będzie mogła sobie dopasować, tak by nigdzie nie czuć się obco.
tym razem poproszę sportowe ochraniacze, kask oraz gogle quidditchowe. Adres znajduje się na odwrocie koperty. Serdecznie dziękuję i życzę miłego dnia
Ezra T. Clarke
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
chciałabym zamówić u Państwa miotłę sportową Nimbus 2015 z opcją dostawy do Hogwartu. Do listu załączam ponadto sakiewkę z odpowiednio wyliczoną kwotą. Liczę na szybką odpowiedź z Państwa strony.
Chciałbym zamówić u Państwa kask quidditchowy. Odpowiednia suma znajduje się w kopercie, proszę o wysłanie przesyłki na adres podany na odwrocie.
David Fairwyn
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
chciałabym dokonać u Państwa wysyłkowego zamówienia na dwie pary rękawic do Quidditcha oraz magiczną koszulkę quidditchową. W sakiewce przytwierdzonej do nogi sowy znajduje się kwota, która powinna pokryć koszta tego zakupu.
Z poważaniem, Violetta Strauss
Yuuko Kanoe
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
chciałabym zamówić u Państwa zestaw sportowych ochraniaczy wraz z wysyłką pod wskazany adres. Do listu dołączono odpowiednią kwotę, która powinna pokryć wszystkie koszty.
Z wyrazami szacunku, Yuuko Kanoe
Nancy A. Williams
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Ostatnio przeżywała czas intensywnych zmian. Podejmowała decyzje, które jeszcze niedawno wydawały się jej zupełną abstrakcją. Zaczęło się od decyzji o wyprowadzce z zamku, później zaczęła rozglądać się za pracą, a teraz jeszcze została kapitanem szkolnej drużyny Puchonów. Sama nie wiedziała skąd w niej nagle tyle odwagi, by zmieniać to, do czego była od tylu lat przyzwyczajona, a jednak gnana jakąś niezrozumiałą siłą, podejmowała kolejne kroki w kierunku swojego dorosłego życia. Pierwsze dni w pracy miała już za sobą, ale wciąż dzień w sklepie wywoływał w niej podekscytowanie zamiast nudy. Jak na pierwsze miejsce pracy w swoim życiu trafiła całkiem nieźle, bo udało jej się dostać posadę w miejscu, w którym mogła rozwijać swoją pasję do quidditcha. Kiedy nie było ruchu, siadała za ladą i czytała czasopisma, starając się nadążyć na quiddithowymi nowościami. W tej branży ciągle coś się zmieniało, od składów narodowych drużyn, po nowinki sprzętowe. Przerzuciła kolejną stronę gazety, podziwiając najnowszy model nimbusa. Westchnęła cichos spoglądając znad stron na gablotkę, w której leżała dokładnie ta sama miotła, wciąż poza jej zasięgiem finansowym. Już dawno zdecydowała, że pierwsze wypłaty będzie odkładać dokładnie na ten cel. W końcu kapitan musi mieć porządną miotłę, żeby godnie reprezentować siebie i swoją drużynę. Odłożyła gazetę, by sięgnąć pod ladę po sprzęt do konserwacji mioteł i korzystając z braku klientów postanowiła zadbać nieco o wystawę. Przywołała jedną z Błyskawic, wciąż czekającą na swojego właściciela i z wyczuciem zaczęła polerować rączkę, by jeszcze lepiej się prezentowała i zachęcała do kupna. Delikatnie wygładziła i tak idealnie już przylegające witki i wysmarowała je jakimś mazidłem, zapewniającym drewnu piękny połysk. Dokładnie w ten sam sposób zajęła się Nimbusami i tymi miotłami z nieco niższej półki, które tym bardziej musiały nienagannie się prezentować. W momencie kiedy uporała się ze wszystkim i ułożyła je pieczołowicie na wystawie, z dbałością o najdrobniejsze szczegóły, usłyszała dzwoneczek świadczący o pojawieniu się klienta! Z szerokim uśmiechem na ustach podeszła do starszego czarodzieja i młodej dziewczynki, by pomóc im w wyborze pierwszej miotły dla przyszłej zawodniczki. Po dłuższej chwili Nancy już pakowała nimbusa 2001 do pudełka, a w małym kociołku na napiwki zadźwięczało kilka monet. Pożegnała się z klientami uśmiechając się ciepło na widok radości wypisanej na twarzy dziewczynki i usiadła za ladą zadowolona z udanej transakcji. "Jeszcze trochę..." Westchnęła w myślach spoglądając na gablotkę przed sobą i wróciła do przeglądania gazety.
Przy Twoich zainteresowaniach praca w z klepie z markowym sprzętem do Quidditcha to rzeczywiście czysta przyjemność. Nie dość, że jesteś na bieżąco ze wszystkimi ciekawymi nowinkami sportowymi to jeszcze bywają dni, kiedy spotykasz wśród klientów ludzi naprawdę zakręconych w tematyce tego sportu, chętnych do dyskusji i wymianą różnych uwag. Mały chłopiec, który wpada z impetem do środka zaczyna jak dziki dziczek wszystko oglądać, zachwycać się, podskakiwać radośnie i przymierzać się do włażenia na najnowszy model miotły, jaki dopiero niedawno do was trafił. Furia to miotła prototypowa i wiesz, że taki bombelek z pewnością nie powinien nawet się zabierać za dosiadanie takiego demona prędkości, widząc jednak entuzjazm dzieciaka nie możesz odgonić od siebie uczucia jakiegoś rozczulenia. To chyba fajnie, że ma taką pasję w sobie już będąc takim małym dzieciaczkiem? Wychodzisz zza lady by pokazać chłopcu modle dziecięcych mioteł, ten jednak uparcie chce jednak tę Furię i tę Furię. Nie wiesz kompletnie jak sobie z urwisem poradzić, bo choć świetnie znasz się na sprzęcie i możesz doradzić w wielu kwestiach, to jednak umiejętność przemawiania do dzieci nie była w zakresie obowiązków, kiedy zapisywałaś się do tej pracy! W końcu w lokalu pojawia się ojciec chłopca, z wielce zatroskaną miną, krzycząc "Krystian! Co ty wyrabiasz!" biegnie w waszą stronę.
Rzuć kością:
1,5 - Ojciec łapie Krystiana jak worek ziemniaków i przerzuca sobie przez bark. Rzuca Ci dwa uprzejme słowa pożegnania, mówi chłopcu, że ten nigdy nie będzie latać, zostawia Ci 10G napiwku za fatygę zajmowania się urwisem i wychodzi. 2,4 - Ojciec dopytuje się, co się chłopcu spodobało. Uważnie słucha Twoich odpowiedzi chcąc wiedzieć czy rzeczywiście znasz się na rzeczy, czy jedynie próbujesz wcisnąć klientom najdroższe badziewie,żeby nabić sobie sprzedaż.
rzuć jeszcze raz:
parzyste - uznaje, że znasz się na rzeczy, z zadowoleniem kupuje chłopcu poleconą przez Ciebie miotłę i zostawia napiwek 50G! nieparzyste - nie przekonuje go to co mówisz, wychodzi zniesmaczony i na pożegnanie mówi tylko, że jeszcze o nim usłyszysz
3,6 - Mężczyzna przypina chłopcu magiczną smycz, z której najwyraźniej dzieciak się urwał kiedy tu przyszedł. Tłumaczy coś o nadpobudliwości chłopca i jego wielkich marzeniach bycia mistrzem quidditcha. Wywiązuje się między wami przemiła dyskusja, otrzymujesz dodatkowy 1 pkt z Miotlarstwa.
Praca w sklepie, choć interesująca to była jednak zazwyczaj dość nudna. Wykładanie towaru, sprzątanie wystawy, polerowanie mioteł, wszystko to prędzej czy później powodowało znużenie, bo jak długo można się zachwycać sprzętem, który jest poza zasięgiem kieszeni. Siedziała za ladą, przeglądając czasopismo z nowinkami sportowymi, kiedy zadzwonił dzwoneczek zwiastujący nowego klienta. Radośnie odrzuciła gazetę gdzieś na bok, by zająć się czymś ciekawszym, ale w pierwszej chwili nikogo nie zauważyła. Dopiero kiedy wstała i wychyliła się nad blatem, jej spojrzenie napotkało chłopca, który już dobierał się do trzonka najnowszej miotły. Wyskoczyła czym prędzej zza swojego stanowiska pracy i przykucnęła przy niesfornym kliencie. - Cześć kolego! Ciekawy wybór, ale myślę, że dla takiego świetnego zawodnika będę miała bardziej odpowiedni model! - Zaproponowała łapiąc szybko za Furię, by zapobiec ewentualnej katastrofie. To nie był sprzet na który wsadziłaby dzieciaka, nie zamierzała zbierać go z podłogi. Wydawało jej się, że ma całkiem niezłe podejście do dzieci, w końcu miała sporo doświadczenia z całą gromadką młodszego rodzeństwa, ale trafił jej się wyjątkowo uparty egzemplarz, który nie dał się tak łatwo podejść. - Chcę tą! - Oznajmił tupiąc noga z niezadowoleniem. - No dobrze, ale do tamtego modelu mamy czekoladową żabę gratis. - Powiedziała wskazując ręką na jeden z modeli dziecięcych, do którego oczywiście nie było żadnych gratisów, ale była gotowa poświęcić swoje własne zapasy. - Dla ciebie to może znajdą się dwie, ale ćśśś... - Dodała konspiracyjnym szeptem, przykładając palec do ust, jakby zdradziła właśnie jakąś ważną tajemnicę. Tylko, że mały cwaniaczek wcale nie poddawał się tak łatwo i zaczął licytację. Całe szczęście chwilę później w sklepie pojawił się ojciec chłopca, bo sześciu żab niestety Williams nie posiadała. Czarodziej przypiął dzieciaka na smycz, na co puchonka zareagowała zdziwionym uśmiechem. Jeśli rodzice muszą sobie pomagać w ten sposób, żeby Krystian nie właził tam gdzie nie powinien to nie miała żadnych szans na odciągnięcie go od upatrzonej miotły. Mężczyzna okazał się bardzo sympatyczny, na co Nancy odetchnęła w duchu. Obawiała się, że za małym potworkiem do sklepu wpadnie awanturująca się kobieta, żądająca wsadzenia swojego bąbelka na miotłę. Niestety i takie przypadki się zdarzały. Tym razem jednak spotkanie przebiegło w bardzo miłej atmosferze, a z rozmowy z klientem udało się wynieść parę sportowych ciekawostek. Wyglądało na to, że chłopiec marzył o wielkiej karierze i kto wie, może za parę lat będzie można go zobaczyć na narodowym stadionie. Nancy nie pozostało nic jak tylko trzymać kciuki, zapewnić, że chętnie pomoże w doborze miotły w odpowiednim czasie, a na pożegnanie poczęstowała Krystiana swoją czekoladową żaba i pożegnała się z osobliwą rodzinką, by wrócić do mniej interesujących zajęć. Znowu trzeba było wypolerować Furię, bo zostały na niej tłuste ślady małych rączek...
Chciałabym złożyć zamówienie na bon podarunkowy do państwa sklepu, o wartości 100g. Dołączam do listu odpowiednią sumę galeonów i proszę o dostarczenie bonu na aleję Amortencji, dom nr 2, Hogsmeade.
Pozdrawiam,
Nancy Ava Williams
Alexander D. Voralberg
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Chciałbym zakupić u państwa po jednej następujących przedmiotów: kask quidditchowy, magiczna koszulka quidditchowa, sportowe ochraniacze, gogle quidditchowe, kompas miotlarski, a także cztery sztuki sportowych rękawic ochronnych ze skórki cielęcej. Odliczone pieniądze pozostawiam w sakiewce przy nóżce sowy.
Alexander D. Voralberg
Alise L. Argent
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : dołeczki w policzkach przy uśmiechu, zawsze nosi bransoletkę ze smoczym akcentem i łańcuszek z zawieszką z Irlandzką Koniczynką
chciałabym zamówić u państwa rękawiczki z cielęcej skóry, kompas oraz koszulkę. Do nózki sowy dołączona jest odpowiednia kwota w sakiewce, proszę wysłać na adres na odwrocie. Dziękuje, miłego dnia.