Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Studio Tatuażu '666'

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Kayleesi N. Lannister
Kayleesi N. Lannister

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 766
  Liczba postów : 58
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9425-kayleesi-nemezis-lannister?highlight=kayleesi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9449-ja-nie-sowa-kotem-jestem-bardzo-grubym#262762
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9450-kayleesi-nemezis-lannister#262764
Studio Tatuażu '666' QzgSDG8




Gracz




Studio Tatuażu '666' Empty


PisanieStudio Tatuażu '666' Empty Studio Tatuażu '666'  Studio Tatuażu '666' EmptyPon Sie 25 2014, 14:08;


Studio Tatuazu '666'


Witamy w Studiu Tatuażu 666!
Oferujemy bogatą ofertę rysunków na ciele, począwszy od tych standardowych, po te w których zawarta jest odrobina magii i poruszają się zupełnie jak obrazy czy fotografie! Nie zdziw się więc drogi kliencie gdy wybierzesz tą drugą opcję, a wizerunek Twojej ukochanej kobiety powędruje do kogoś innego (wtedy jednak radziłabym się zastanowić kto to i czemu to zrobiła, bo zierenko prawdy kryje się w nawet najmniejszym geście!).

O ceny należy pytać właścielki Kayleesi Lannister poprzez sowę, bądź osobiście, a są one uzależnione od wielkości, w mniejszej mierze sesji i oczywiście za magiczne płacimy dwa razy drożej.

Enjoy yourself!

Powrót do góry Go down


Axel C. Sadler
Axel C. Sadler

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 289
  Liczba postów : 38
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9467-axel-ares-sadler
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9474-sowa-ares-a
Studio Tatuażu '666' QzgSDG8




Gracz




Studio Tatuażu '666' Empty


PisanieStudio Tatuażu '666' Empty Re: Studio Tatuażu '666'  Studio Tatuażu '666' EmptySob Sie 30 2014, 10:16;

Szybkie potrząśnięcie dłoni i uśmiechu, które tym razem były naprawdę szczere. Lubił tego faceta, pierwsza z niewielu osób, która go słuchała. I nawet nie patrzał na fakt, że to jego praca. Nie dostawał w końcu za to kasy, przynajmniej nie od niego. Pamięta ich pierwszy raz, te mordercze spojrzenia, wręcz błagał o to aby go zabrali. Potem przeszli w fazę milczenie.. A później jakoś to szło. Wciąż nie wiedział o Axel'u wszystkiego. Wiedział, że mężczyzna nigdy nie pozwoli wejść mu głębiej niżeli sam tego chciał. Nie był zamknięty, po prostu nieprzystępny. Nikt nie był wstanie pomóc mu w ten dobry dla niego sposób. Wciąż i zapewne zawsze, będzie posiadał w sobie tę ciemną... Otchłań? Która pożerała go gdy je na to pozwolił. Teraz się nie wychyla. A Peter? On był jedynie od słuchania, czasem nawet zdobędzie się na żarty.. Nie miał kija w dupie jak wszyscy ci specjaliści, z którymi miał do czynienie. Dlatego postanowił, że zostanie. Dla towarzystwa. Nie pomocy.
Miał cholernie dobry humor. Czemu? Dlatego,że te ciągłe upały dobiegły końca? Niczego tak bardzo nie pragnął jak poczuć na swojej skórze odrobiny jesiennego chłodu. A ta pora już się zbliżała... Niemalże czuł na sobie wrześniowy wiatr. Dlatego pierwsze co zrobił po wyjściu z piętrowego budynku, to założenie swojej spłowiałej kurtki i odpalenie papierosa.
Szedł ulicami Londyn'u, przechodząc do tej bardziej znanej mu części. Jego uwadze nie umknął świecący się napis studia tatuażu. Powoli zaczynało się ściemniać a Ax nie zamierzał jeszcze wracać. A może by tak... Już od dawna się zastanawiał, gdzie umieścić nowe to arcydzieło. Jego ciało było jeszcze pełne wolnego miejsca, więc czemu nie? Poza tym, jego obsesja była tym razem całkowicie zdrowa.
Wszedł do pomieszczenia(oczywiście, uprzednio wyrzucając swojego małego niezdrowego przyjaciela), w którym nie było ani jednej żywej duszy, przynajmniej tutaj, gdzie stał. Niewiele go to obeszło, dlatego ruszył dalej, w kierunku kilku rysunków na ścianie. Ręce skrzyżował na klatce piersiowej i zmarszczył lekko brwi, doszukując się w nich czegoś szczególnego... Nie powie. Spodobały mu się...
Powrót do góry Go down


Kayleesi N. Lannister
Kayleesi N. Lannister

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 766
  Liczba postów : 58
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9425-kayleesi-nemezis-lannister?highlight=kayleesi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9449-ja-nie-sowa-kotem-jestem-bardzo-grubym#262762
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9450-kayleesi-nemezis-lannister#262764
Studio Tatuażu '666' QzgSDG8




Gracz




Studio Tatuażu '666' Empty


PisanieStudio Tatuażu '666' Empty Re: Studio Tatuażu '666'  Studio Tatuażu '666' EmptySob Sie 30 2014, 17:06;

Tak jak inni pragnęli chłodu, tak Kayleesi potrzebowała odrobiny spokoju. Nie powiecie mi przecież, że samotne wychowywanie małego chłopca, prowadzenie studia tatuażowego i na dobitkę tak młody wiek szły w parze z prostym życiem. Jeżeli coś tutaj było proste to dzisiejsze śniadanie, które sobie przygotowała. Nic nadzwyczajnego, płatki z mlekiem. Jedna z niewielu rzeczy, które wychodziły spod jej rąk i były zdatne do spożycia. Była fatalną mamą i gospodynią. Najgorsze w tym wszystkim jednak było to, że miała osobę która ją odciążała i kiedy szła do pracy opiekowała się małym Maxxiem, ale tą osobę również trzeba było opłacić. Nadia była Ukrainką, a przy tym charłakiem. Za wszelką cenę próbowała pozostać w magicznym świecie, który z jakiegoś powodu wcale jej do siebie przyjąć nie chciał. Na jej drodze jednak pojawiła się Lannister, której wszystko leciało z rąk, a życie w wielu przypadkach z niej kpiło. Cwana kobietka ze wschodu wykorzystała sytuację i zaoferowała pomoc. Szczerze jej współczuję, bo zaledwie 3-letni chłopiec miał w sobie mnóstwo wigoru i temperamentu, który potrafił przytłoczyć nawet jego matkę, która kolejkę po spokój zdecydowanie ominęła. Nie obyło się bez kilku sesji hipnozy, po których dziewczyna miała jeszcze większe wyrzuty sumienia, no bo co to za matka która wychowuje dziecko, wgrywając sobie to co chce do jego mózgu. Tak to przynajmniej widziała ona. Nadia oczywiście o niczym nie wiedziała, bo trochę smutne by to było i żałosne, więc cały sekret pozostawał w ukryciu, tak jak się od tajemnicy tego oczekuje.
Dzisiaj nie było zbyt wielu osób. tak na dobrą sprawę całe popołudnie spędziła na zapleczu popijając kawę i paląc jointy. Jej oczy były lekko zmrużone i przekrwione, a na twarzy malował się błogostan. Jeżeli ma taką możliwość to korzysta z niej jak należy. Każdemu przysługuje odrobina relaksu i spokoju, którego Kay rzadko kiedy doznaje w domu.
Z zamyślenia wyrwało ją trzaśnięcie drzwi wejściowych do salonu, co na dobrą sprawę gdyby nie czysty fart umknęłoby jej tak samo jak wiele innych rzeczy dzisiejszego dnia. Wzięła kilka głębszych wdechów, odstawiła pusty kubek i wyszła z zaplecza, o ile tak można było nazwać wnękę w ścianie, zasłoniętą kotarą w kolorze burgunda. Na jej twarzy majaczyło coś po części podobnego do uśmiechu, co by zachęcić potencjalnego klienta, nigdy jednak nie szczerzyła się promiennie, bo po prostu jej się nie chciało. pełen chill.
- Cześć, marzy się jakiś nowy tatuaż? - zapytała wesoło, stając przodem do pleców mężczyzny, który przyglądał się jej obrazkom wywieszonym na ścianie. Jej mózg podpowiadał jej, że coś w nim jest znajomego, ale zbyła to tak szybko jak sama myśl się pojawiła.
Powrót do góry Go down


Axel C. Sadler
Axel C. Sadler

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 289
  Liczba postów : 38
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9467-axel-ares-sadler
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9474-sowa-ares-a
Studio Tatuażu '666' QzgSDG8




Gracz




Studio Tatuażu '666' Empty


PisanieStudio Tatuażu '666' Empty Re: Studio Tatuażu '666'  Studio Tatuażu '666' EmptyNie Sie 31 2014, 13:36;

Ostatnie dwa lata... Były męczące. Uczucie straty było tym nieodstępującym go, nawet na chwilę. Czy chodziło o niego, o tę nieporządną przez społeczeństwo tendencje do denerwowania się. Czy chodziło o poczucia straty w postaci osobowej? Rodzina, której nigdy tak naprawdę nie posiadał. Poczucie zrozumienia i bliskości. Czy można czuć stratę czegoś, czego nigdy się nie miało? Czasem wydaje nam się, że to czego pragniemy, jest tym czego chcemy. Jednak to nie jest prawda. Chciał tak wielu rzeczy. Tak bardzo pragnął. Czy to wszystko zostało wypalone? Czy to przez wizyty u Peter'a lub trzymanie się z dala od kłopotów? Nie był tym, kogo tak zawsze bardzo podziwiał. Nie widzisz zmian, które zachodzą, gdy na niego patrzysz. Co się jednak stanie jak wejdziesz tam do środka? Mała otchłań, początkowo niegroźna, bo każdy jest w taką wyposażony. Jednak gdy widzisz jak się porusza i żyje własnym życiem...
Kiedyś chciał ułatwić życie ludziom, chciał ich poznać i zrozumieć... Teraz?
Prace jak prace, prawda? Był ciekaw, czy dalej znajdzie coś interesującego. Może inne prace? Kiedyś nie zwracał na to uwagi, ba, w końcu tak powstały jego pierwsze tatuaże. Po kryjomu, gdzieś w zapyziałym kącie, zapewne po spożyciu dużej ilości alkoholu. Nie pamięta. Jednak jakoś nigdy nie skończyło się to tragicznie. Jeden nawet zrobił sobie sam, dzięki za możliwości nokturnu.
Zesztywniał, kiedy do jego uszu doszedł dźwięk głosu, zapewne, jak można zgadywać, właścicielki tego miejsca. Nie. To nie może być prawda. Pokręcił lekko głową, jakby to, o czym właśnie pomyślał było niedorzeczne a wręcz śmieszne. To jest coś co tak naprawdę nigdy nie istniało. Odwrócił się, pozwalając sobie na rozluźnione rysy twarzy, przygotowujące się niemal nawet do lekkiego uśmiech.
Kurwa.
Czy to są jakieś pierdolone żarty?! Może coś w stylu Ukryta Kamera. Podłożyli kogoś niesamowicie podobnego i stwierdzili, że zabawnie będzie się temu przyglądać. Tak jak zawsze jego myśli odbijały się od jednej do drugiej, lub znajdowały nową to rzecz, na której się chciały skupić. Tak teraz miał pustkę w głowie, jakby każdy jego organ skupił się tylko na jednej rzeczy. Kayleesi. Jej oczy, tak bardzo mamiące... Tak bardzo. NIE! Dosłownie w jednej chwili ogarnęła go furia. I pieprzył to, że nie powinien kierować się emocjami, to, że powinien oddychać, skupić się na czymś, co odciągnie jego uwagę. Pierdolił wszystko, co ćwiczył przez niespełna dwa lata... Chuj bombki strzelił. A on ponownie był...
-CO TO KURWA MA BYĆ?!-Zawołał, ba, nie można tego było tak nazwać. Wołasz kogoś kto znajduje się na równoległym chodniku... To było podobne do wydarcia się. Nie zamierzał być spokojny, nie zamierzał stać bezczynnie. Wszystkie pytania, mocowanie się z samym sobą, obwinianie wszystkich i wszystko... Peter mówi, że czasem dobrze jest wyrzucić z siebie to, co kumulujemy przez długi okres czasu. Ax był zdania, że burdel z głowy, po prostu wychodzi i roi kolejny burdel, tylko, że już na zewnątrz. A wtedy dotyka i innych. Więc nie. Wcale mu to nie pomagało.
Był na nią wściekły, ba, może nawet zraniony... Choć do tego nigdy by się nie przyznał, nawet kiedy groziliby mu kolejnym pobytem w Mungu... Uciekła bez żadnego słowa... Po tym wszystkim. Po tych wszystkich chwilach, gównianych i tych, których nawet podświadomość, wie, że są złe ale się ich nie pozbywa. Bo tkwiło w nich coś innego.
Teraz stał przed nią. Mając ochotę po prostu w coś przywalić, uczucie tłumione bardzo długo, a teraz... Nie widział przeszkód aby to zrobić. Miał do tego cholerne prawo.  Nie chciał dłużej na nią patrzeć, jednak nie zdobył się na wyjście czy odwrócenie wzroku. Jak za pierwszym razem.
Chciał wiedzieć.
Powrót do góry Go down


Kayleesi N. Lannister
Kayleesi N. Lannister

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 766
  Liczba postów : 58
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9425-kayleesi-nemezis-lannister?highlight=kayleesi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9449-ja-nie-sowa-kotem-jestem-bardzo-grubym#262762
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9450-kayleesi-nemezis-lannister#262764
Studio Tatuażu '666' QzgSDG8




Gracz




Studio Tatuażu '666' Empty


PisanieStudio Tatuażu '666' Empty Re: Studio Tatuażu '666'  Studio Tatuażu '666' EmptyNie Sie 31 2014, 19:10;

Lekcja jaką Kayleesi wyniosła z życia głosiła, że jeżeli umiesz liczyć to licz na siebie, bo nawet Ci którzy są Tobie bliscy mogą władować Cię w gówno. Nie żeby to ją pozostawiono. Miała świetnych rodziców, nawet ma, a to że nie są biologiczni nic nie znaczy. Może Ci prawdziwi też byliby genialni, ale nigdy ich nie poznała i nie pozna. Nie żyją. Opuścili ją zanim pojawiła się u niej w ogóle jakakolwiek świadomość posiadania takich osób w życiu. Trzymało się jej szczęście, które nie pozwoliło jej zamarznąć wśród piętrzącego się dookoła śniegu, zawieruchy. Jednak to ona właśnie była tą osobą, która potrafiła zrobić komuś z życia brudną breję. Nie była jednak potworem, więc i to odbiło się na jej psychice. Potem pojawiło się swiatełko w tunelu. Mung nie był jakąś najzajebistszą miejscówką na spędzenie tam bitego roku. Zazwyczaj studenci, biorący urlop dziekański spędzają go w nieco przyjemniejszy sposób, gdzieś gdzie jest słońce, śmiech, a nie surowe ściany, chłod i wiecznie dochodzące Twoich uszu, przeraźliwe wrzaski.
Zaraz po tym jak tam trafiła poznała kogoś. Może to on był zasługą dobrego przebiegu terapii, może ona również mu w jakiś sposób pomogła, ale przede wszystkim świetnie się pieprzył. Uroczo. Później dopiero Lannister odkryła kolejne przyjemne aspekty nowej znajomości. Oprócz tamtej umiejętności, posiadał również szeroką gamę zalet w postaci cech charakteru, nieprzeciętnej urody i gotowości do wpadania z nią w odmęty szaleństwa za każdym razem kiedy pojawiali się obok siebie.
Chyba nawet sama Kay nie potrafiła sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego uciekła. Wczuj się jednak w jej rolę. Patrzysz na wynik testu, pozytywny. Panika, gniew, a w końcu rezygnacja ogarnia Ciebie i Twoje ciało, pozbawiając Cię resztek sił. Nie jesteś w stanie walczyć. Już nawet nie wiesz o co. Potem chwila słabości, hej, przecież nie tak dawno temu doprowadziłaś kogoś do obłędu! Nie jesteś w stanie tego teraz udźwignąć, ale to życie które rośnie w Tobie, wiesz że doda Ci sił do walki o lepsze życie, o osiągnięcie czegoś więcej, dlatego decydujesz się je zatrzymać przy sobie. Nie wiesz jak zareaguje ten, który siedzi z Tobą w tym gównianym interesie. Nie chcesz tego wiedzieć, nie chcesz żeby Cię to obchodziło. Ucieczka wydaje się najlepsza. Tak, to dobry plan. Nie zastanawiać się nad niczym i nikim.
Potem właśnie okazało się, że tak jest łatwiej żyć. Nie oglądając się za siebie, nie przejmując się niczym i wykorzystując władzę jaką daje Ci właśnie ta glupia hipnoza, przez którą wylądowałaś w psychiatryku. To wlaśnie to zadecydowało o tym żeby nakłamać rodzicom o złym Axelu, który nei chciał dziecka i ją zostawił. Później już było tylko prościej. Usamodzielnienie się, znalezienie mieszkania z dala od rodziców. Studio na Nokturnie wydało się przyjemnym miejscem. Tu zaczęła swój nowy rozdzial życia, który póki co skutecznie kontynuowała.
Ona też zesztywniała kiedy dotarło do niej kim jest osoba, która przed nią stała. Na dźwięk jego głosu wyskoczyła do góry w powietrze na kilka centymetrów, bo co jak co, ale jego wrzask potrafił umarłego przywrócić do życia.
- To jest studio tatuażu. Jeśli szukałeś burdelu to nie tutaj, tylko musisz wyjść i skręcić w uliczkę obok. Też jest fajnie - stwierdziła spokojnie z pokerową twarzą, nie dając po sobie poznać jak bardzo poruszyła ją jego obecność. Tyle lat. Była pewna, że nigdy więcej się już nie zobaczą. Zwłaszcza tutaj. Hej, niespodzianka! Doskonale zdawała sobie też sprawę z tego, że jej powaga na twarzy i nieco zlośliwa odopowiedź tylko doleją oliwy do ognia.
Powrót do góry Go down


Axel C. Sadler
Axel C. Sadler

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 289
  Liczba postów : 38
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9467-axel-ares-sadler
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9474-sowa-ares-a
Studio Tatuażu '666' QzgSDG8




Gracz




Studio Tatuażu '666' Empty


PisanieStudio Tatuażu '666' Empty Re: Studio Tatuażu '666'  Studio Tatuażu '666' EmptyPon Wrz 01 2014, 15:57;


Rodzina. Pojęcie względne a dla Axel'a wręcz nieistniejące. Temat drażliwy i bardzo niepokojący. Nigdy nie lubił o tym rozmawiać, bo ilekroć wracał wspomnieniami do lat dziecięcych, brała go konkretna kurwica. Przed jego oczami pojawiała się twarz, twarz, którą rozpoznaje kiedy codziennie patrzy w lustro. Może dlatego nie posiada luster, a kiedy je jeszcze miał... Uderzał w nie z całych sił. Harry. Imię dawcy spermy, bo inaczej nie da się tego nazwać. Pseudo idealny człowiek, z idealnie czystą krwią i idealną nową rodziną. Pamięta jedynie odrazę, do samego siebie, do matki, kiedy wylądowali na ulicach Gladstone, nie mając ze sobą praktycznie niczego. Obwinianie siebie a w ostateczności matki, która w tym wszystkim była jedynie ofiarą. Choć czy jej zachowanie nie miało na to żadnego wpływu? Miało. A później? Starała się... Jednak czy człowieka tak bardzo zniszczonego i zmarnowanego, można przywrócić do porządku dziennego? Już nigdy nie będzie tą samą osobą. Tak samo jak on nigdy nie będzie tym idealnym synem, z idealną średnią i idealną pracą. Ideały nie istnieją, mówiłem to już? To jedynie pozory, chęć zaimponowania ludziom, którzy lubują się w wzajemnej zazdrości o nasze dobrobyty.
Wszystko się pieprzy.
Jakim prawem decydowała za niego? Skąd mogła wiedzieć jak zareaguje? Skąd mogła wiedzieć, że nie chciał być tego częścią? Doskonale wiedziała, że nienawidził kiedy ktoś rządził tym, co jest związane z jego osobą. Tak trafił do św. Munga, ktoś zadecydował, że ma tam trafić i tak go zamknęli. Najpierw przez miesiące siedział w odosobnieniu, bijąc się z myślami a nawet z samym sobą. Nigdy nie zapomni zgrzytu paznokci o szorstki kamień, plam krwi na brudnych szarych ścianach izolatki. Później go zakneblowali i już tego nie robił. Krzyki, wrzaski... Bezradność. Miał wszystkiego dosyć a kiedy już wyszedł do ludzi, czuł się jeszcze bardziej samotny. Wśród innych, niby podobnych do niego. Wtedy zjawiła się ona... Przyciągająca każdą uwagę, nieważne jakiej płci czy konkretnego przedziale wieku. Wiedział, że musi zsunąć się z jej drogi ale ona napierała... A on, poddał się jej... Bo inaczej nie potrafił. Na początku było łatwo, później zaczynało się robić intensywniej.. Ale czy narzekał? Może to przez tamto miejsce, tam naprawdę mieli tylko siebie. Robiła co chciała, a on jej pozwolił... I to nawet nie przez oczy, które ogrzewały go za każdym razem kiedy w nie spoglądał. Za słowa. Za obecność. Za bliskość, której nie czuł od tak dawno. Czuł się lepszy? Szczęśliwy? Kto wie. To co mieli, było ich. A ona postanowiła po prostu to zniszczyć. Oderwać swoją część, przy okazji niszcząc i jego...
Oczywiście, bronienie się, jest rzeczą naturalną, jednak proszę nie pieprzyć mi tutaj głupot. Ułożyła sobie życie, dobrze się jej wiedzie, ale co z nim? Nigdy nie pomyślała, co by było gdyby teraz tam był? Może udałoby by im się udźwignąć to razem. W końcu siedzieli w tym razem. Coś mu się należało...
Kiedy nie zastał jej w ich standardowym miejscu, czuł, że coś poszło nie tak. I wszystko zaczęło się od nowa, uczucia sprzed dziesięciu lat. Wątpliwości. Tylko tym razem, nie został wyrzucony, a raczej pozostawiony. A gdy na to patrzy... Wyglądała to tak samo.
Przez niecałe dwa lata, byli tak blisko siebie, a nigdy się nie spotkali. Przechodził przez tę ulicę z milion razy, tylko dlatego, że było szybciej, łatwiej... I nigdy nie zauważył jej za oknem studia. Nigdy się nie zatrzymał, a wiele razy miał ku temu sposobność.
Gdyby wiedział.
No właśnie. Gdyby wiedział, wszedłby?
Po prostu stał, wpatrując się w nią... Niemalże z niedowierzaniem. W co ona grała? Sprawdzała go? A może jednak jest to jakiś chory żart? Wyminął ją szybko i wszedł w głąb salonu. Może dlatego, aby nie stać za blisko, nie czuć jej obecności... Nieprzewidywalność. Coś, czego w tym momencie się obawiał. Nikogo nie było. To dlaczego to dziwne uczucie go nie opuściło? Nie chciał aby to było prawdziwe. Co jak jest? Boże...
Jego dłonie najpierw opadły a później znalazły się na głowie, przeczesując i tak za krótkie włosy. Mocno zagryzł wargę i utkwił w niej swoje spojrzenie. Był napięty, niemalże gotowy do ataku czy obrony?... Cholera.
-Powiedz, że to jakiś pierdolony żart... To nie jest prawda... Bo jak jest...-Powiedział, wściekły. Po prostu złość i frustracja się z niego wylewała. I nie zamierzał jej ukrywać, nie zamierzał mówić, że to nic nie znaczy. Nie spływało to po nim...
Gdzieś podświadomie chciał, aby powiedziała, że wszystko będzie okey. Podeszła do niego bez obawy, którą widział widział w oczach innych. Objęła go i powiedziała, że żałuje, że to był cholerny błąd a później po prostu się wstydziła. Nie wiedziała jak zareaguje... Tak było łatwiej? Tak bardzo pragnął znów to czuć..
Jednak czy byłoby to dobre?
-Powiedz coś, do cholery!-Wciąż trzymał dłonie na głowie, jakby chowając swoją twarz gdzieś w ramionach.
Zaciskał palce, jakby w obawie, że zaraz coś oberwie. Nie wszczynaj burd, nie daj się ponieść emocjom.... A pieprz się Peter. Daj mi spokojnie pomyśleć.
Nie da jej znowu odejść. Nie bez odpowiedzi, wyjaśnień...
Powrót do góry Go down


Kayleesi N. Lannister
Kayleesi N. Lannister

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 766
  Liczba postów : 58
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9425-kayleesi-nemezis-lannister?highlight=kayleesi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9449-ja-nie-sowa-kotem-jestem-bardzo-grubym#262762
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9450-kayleesi-nemezis-lannister#262764
Studio Tatuażu '666' QzgSDG8




Gracz




Studio Tatuażu '666' Empty


PisanieStudio Tatuażu '666' Empty Re: Studio Tatuażu '666'  Studio Tatuażu '666' EmptyCzw Wrz 04 2014, 01:32;

sorki za moje tempo, ale wrzesień i sesja poprawkowa<3

Cóż, każdy w życiu popełnia jakieś błędy. Może teraz po upływie tych paru lat Kay wydawała się niczego nie żałować. Co po niektórzy mogli myśleć, że jest kobietą bez wstydu, która nie poczuwa się do winy. To by tłumaczyło, dlaczego jej drugie imię to Nemezis. W każdym razie pozory zwykle bywają mylne, a i ona potrafiła skrywać swoje żale głęboko za jakąś piękną maską, która obiecywała wspaniałe życie i dobrobyt. Na takie rzeczy jednak trzeba było ciężko pracować, a Ci którzy dostawali je od razu w przyszłości będą mieć przesrane. Tak samo jak Sadler, Lannister miała na koncie lepsze i gorsze historie, które pozostawiły po sobie piętno w życiorysie. W jej przypadku skończyło się na tym, że postanowiła decydować sama za siebie i przekładać własne dobro nad cudze. Pech chciał, że w momencie swojej metamorfozy trafiła na Axela i mimo, że w międzyczasie targały ją przeróżne sprzeczności postanowiła pójść tą nową ściężką, która otworzyła w jej życiu nowy rozdział.
To nieprawda, że nie zastanawiała się co się z nim dzieje, jak sobie poradził. Wiele raz przez jej głowę przewijały się różne scenariusze, dotyczące tego jak zakończyła ich znajomość. Czasami zdarzały się drastyczniejsze, bogate w bolesne przemowy, innym razem ich wspólna wędrówka wcale się nie kończyła, a rozkwitała w coś pięknego. Kayleesi była jednak realistką, dlatego wizja kochającej się rodzinki z masą dzieciaków i domowych zwierzątek była dla niej zupełnie tak samo abstrakcyjna jak jego obecność w tym miejscu. Najbardziej skłonna była uwierzyć w ich dalsze losy, w których pojawiała się historia dwójki narkomanów z psychicznymi odchyłami, którym bardzo prędko opieka społeczna odebrała dziecko. Badum tss. Koniec szczęśliwej historii.
Oczywiście były to jedynie obrazy podsyłane przez jej podświadomość, a tego co wydarzyłoby sie w przyszłości nie była w stanie przewidzieć, bo nie na tym jej dar polegał. Doskonale również zdawała sobie sprawę z tego, że to co zrobiła było cholernie samolubne, ale była najwidoczniej pieprzoną egoistką, która sama przed sobą nie potrafiła przyznać się do tego, że boi się stanąć na krawędzi ryzyka. Tłumaczyła to sobie przez całe życie w ten sposób, że nie ona powinna poddawać ryzyku życie nienarodzonego dziecka, bo jeżeli rzeczywiście najczarniejsze ze scenariuszy miałyby się spełnić... To właśnie ich wizja pozwalała jej na dobre uciszyć sumienie. Z czasem po prostu nauczyła się chować takie rzeczy głęboko w szczelne pudełka i chować w najskrytszych, zapomnianych zakamarkach duszy czy pamięci.
Wcale nie ułożyła sobie życia. Dalej było ciężko. Zdarzały się puste miesiące, w których na tatuaż umawiało się niewiele osób, a jej skromna osóbka nie była w stanie nawet zaklepać wolnego miejsca dla jej kapeli zeby chociaż dorobić sobie graniem. Wtedy nie starczało jej na czynsz, a ona uczyła się tego jak być niewidzialną i unikać osób, które byłyby chętne ściągnąć od niej długi. Do perfekcji opanowała sztukę nagłej zmiany w cień żeby bezszelestnie przemykać wśród osób, które były zainteresowane jej personą. Kiedy jednak na odwrót - miała mnóstwo pracy, wtedy z kolei nie miała czasu na widywanie się z małym Maxxiem, a kiedy już wracała do domu on słodko spał. Czasami zastanawiała się czy chłopiec jeszcze ją pamięta, a Nadia, jego opiekunka w pewnym momencie nie zostanie obdarzona słowem 'mama'. Takie życie. Nie na to się pisała podczas ucieczki w nową drogę życia.
Teraz jakby wszystko wróciło ze zdwojoną siłą. Głupie, zamknięte na cztery spusty pudełka eksplodowały wewnątrz niej, uwalniając wszystkie wspomnienia i zebrane emocje, które wzbierały w nich przez te lata. Przez chwilę zrobiło jej się niedobrze i tęsknie omiotła wzrokiem drzwi, prowadzące do łazienki, w które w spokoju mogłaby wyrzygać swoje wnętrzności i całą tą historię włącznie z Axelem, o której dawno przecież już zdążyła zapomnieć. To głupie, ale teraz to ona była zła na niego. Za to, że miał już nigdy więcej się nie pojawić w jej życiu, a jednak tu stał, teraz przemykając obok niej wgłąb salonu. Czuła jak wszystko jej się wymyka spod kontroli. Za żadne skarby nie chciała żeby dowiedział się o Maxxiem. Zwłaszcza teraz. Najlepiej w ogóle. Niech zniknie znowu i już się więcej nie pojawia. Na chwilę zacisnęła oczy, modląc sie w duchu żeby to wszystko okazało się tylko głupim snem, ale nie. On dalej tu był. Teraz stał nieco dalej, ale wciąż czuła jego znajomy zapach.
- Też bym chciała żeby to był jakiś głupawy sen. Serio. Ale nie jest, więc co teraz? No co zrobisz? - skwitowała krótko ze zmarszczonymi brwiami, przybierając pozycję z lekka bojową. Miała świadomość tego, że ostatnim razem kiedy się widzieli to ona zjebała i zostawiła go. Żadna siła jednak nie zmusiałby jej do konfrontacji z własnymi winami. Mogła go w tym momencie zahipnotyzować. Kazać spierdalać i zapomnieć o niej, o tym wszystkim, ale znowu jej pieprzone sumienie się odzywało, nie pozwalając jej wcielić myśli w czyn. Ta twarda sztuka, która tatuowała na Nokturnie w tym momencie była wręcz pewna, że nie potrafiłaby tego zrobić. Ojej, serio? Stara miłość nie rdzewieje?
- Ehm... Co u Ciebie? - zapytała głupio po dłuższej chwili milczenia, w jakiś pokraczny sposób, próbując rozluźnić atmosferę, ominąć temat jej zniknięcia i nie wiadomo czemu zatrzymać go tutaj z nią jeszcze chwilę dłużej. Spłonęła rumieńcem, mimo że rzadko jej się to zdarzało. To pytanie byo tak idiotyczne, że teraz miała ochotę się zapaść pod ziemię. Cierp ciało, żeś chciało.
Powrót do góry Go down


Axel C. Sadler
Axel C. Sadler

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 289
  Liczba postów : 38
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9467-axel-ares-sadler
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9474-sowa-ares-a
Studio Tatuażu '666' QzgSDG8




Gracz




Studio Tatuażu '666' Empty


PisanieStudio Tatuażu '666' Empty Re: Studio Tatuażu '666'  Studio Tatuażu '666' EmptyPią Wrz 05 2014, 19:31;

Błędy? Nie lubił tego słowa. Oznacza to, że żałujemy. Ax nie chce żałować swoich decyzji, nawet tych złych. Czy żałuje? Żałuje, że jego losy potoczyły się tak a nie inaczej? Nie. Gdyby nie ona, nie byłby teraz tutaj, w tym miejscu. Czy żałuje tego, że zniknęła? Nie miał na to wpływu, ta decyzja była podjęta bez jego wiedzy... Choć czy na samym początku odpowiedz na to przychodziła tak łatwo? Nie. Do pewnych rzeczy dochodziło się dopiero po upływie miesięcy, lat... Tak jak on teraz.
Oh, Kayleesi, czy to właśnie nie ja rozumiałem Cię najbardziej? Czy muszę rozumieć Cię i tym razem?
Posiadali wiele twarzy, wiele wcieleń, które znali wszyscy... Jednak nikt nie widział tego, co jest prawdziwe i szczere. Kiedyś, jako dziecko, myślał, że jest to takie proste. Wyjść do ludzi i być po prostu sobą. Jego złudne marzenia szybko zniwelował ojciec... A kiedy już dopiął swego, wszyscy mieli to w dupie. Dopiero wtedy myśleli, że to co prawdziwe, okazuje się obłudą i kłamstwem. Czy to on jest idiotą, że w nich wierzył czy to oni są głupcami i ślepcami, nie potrafiącymi dostrzec nawet najprostszej rzeczy. Wtedy na jego drodze pojawiła się osoba, tak bardzo popierdolona jak on, z bagażem podobnym do niego... A później wszystko się zjebało i utwierdził się w fakcie, że ludzkie zakłamanie nie zna granic. Czy on kiedykolwiek wierzył w coś tak naprawdę? Ufał temu prześmiesznemu marzeniu? Zapewne nigdy. Jednak czy matka mu kiedyś nie powiedziała, że warto w coś wierzyć? Jak w wielu sprawach, bardzo się myliła.
Przeszłość znajduje się za zamkniętymi drzwiami. Teraźniejszość żyje swoim życiem, nieprzerywanie. A przyszłość... Przyszłość stoi pod wielkim znakiem zapytania. Nie znasz jej losów, a snucie historyjek jej dotyczących jest wierutną głupotą i podstawowym błędem. On sam nie wyobrażał siebie za kilka lat, czasem trudno mu było wyskakiwać o tydzień do przodu... Nie chciał znać tego, co jeszcze nie nadeszło. Nie chciał posiadać złudnych wizji, które jak się nie spełnią, głęboko się w nim wyryją. Pozostawią dziurę, która z czasem będzie się powiększać. Po co to komu?
Nie mógł postawić się w je sytuacji, wtedy, dwa lata temu. Czy chciał? Sam nie wiedział. Irytowała go myśl, że mogłaby mieć rację. Co jeżeli koniec końców, wylądowaliby gdzieś w podrzędnym rowie? Kto jednak powiedział, że tak to miałoby się skończyć? Czemu to zawsze te najczarniejsze scenariusze przychodzą do nas? Zaszczycając nas swoją niechcianą obecnością? Bo tak jest wygodniej. Jakbyśmy podświadomie bronili się przed tym, co może nas czekać. Egoiści czy nie... Mogła tak się nazywać, skoro w grę wchodziło dobro innego człowieka? Czy to robiło z niej egoistkę?
Pozbawi ją wszelkich złudzeń. Pozbawi ją tej szczelnej skorupy, którą się otoczyła. Zniszczy to wszystko i wejdzie tam, zdobywając to co zechce. Nieważne czyim kosztem. Wliczał w to również i siebie... Kto powiedział, że był bezdusznym, pozbawionym uczuć dupkiem? Wobec innych. Mów co chcesz. A Kay? Była jego własną otchłanią.
Czy jednak w jej głowie nie jest to jakiś ułożony plan? Mówiąc o powodzeniu, miał na myśli jej idealny plan. Zniknięcia, radzenia sobie po swojemu, jakby nikt nie był jej potrzebny do pomocy. Gdyby tylko wiedział... Tak, gdyby wiedział, co by zrobił? Zamieszkaliby razem za pub'em, w którym pracuje? Obudź się człowieku. Gdzie do takiego miejsca z dzieckiem. To była centralna część Nokturnu. Ale... Ale... Nie, zamilcz.
Gdyby wiedział, dałby sobie nieźle po mordzie, za to, że nie szukał jej dostatecznie długo i wytrwale. Nie pozwoliłby na to, co ma miejsce teraz. Ale czy to nie dla niej poszedł tam gdzie poszedł? Przyjął ofertę, tak bardzo godzącą w jego dumę?
Wkurzające myślenie. Lepiej z tym skończyć.
Dobrze. Niech będzie zła, niech się na nim wyżyje, zacznie krzyczeć. Lepsze jakiekolwiek uczucia od beznamiętnej obojętności. Niczego tak bardzo nie pragnął, jak poczuć niewielkie pięści uderzające o jego pierś. W złości, czystej, nieskalanej agresji... Której tak bardzo mu brakuje, której zapach go przyciąga i skrada się po jego skórze, wywołując tak bardzo znajome podniecenie. Zrób cokolwiek, cokolwiek, abym to ja nie musiał zrobić tego kroku.
Nie wiedział, co by zrobił.
Nie chciał jej słuchać... Mimo tego, że wcześniej wręcz żądał odpowiedzi. Czy jest to możliwe? Wie, że to co usłyszy nie będzie niczym, czego naprawdę chciałby słuchać. Jakieś brednie, próby wybronienia siebie w tej beznadziejnej sytuacji, jeszcze więcej kłamstw. Tylko aby dał jej spokój. A wiesz co on zrobi? Nie da Ci spokoju, bo na to kurwa nie zasługujesz. Nie mógłby tego zrobić, tak po prostu wyjść, odpuścić. Dowie się wszystkiego, bez względu na to, jak ta prawda będzie brzmieć. Wiercenie dziury w brzuchu dobrze mu wychodzi. Nie wiadomo jakimi środkami, ale zdobędzie to czego chciał. Zrobi to dla siebie, bo teraz przyszedł czas aby on wykazał się swoją egoistyczną naturą. Ba! Zawsze był egoistą, patrzącym jedynie na swoje potrzeby. Uczucia czy zdanie innych? Nawet matka nie wywarła na nim tego wrażenia. Dopiero kiedy na jego drodze pojawiła się Kay, przyhamował. Byli jak dwie bomby, tykające w ten sam takt... Jedynie czas wybuchu się nie zgadza.
Będzie ją męczył.
Będzie jej najgorszym koszmarem.
Będzie tym, którego pragnie a jednocześnie odrzuca.

-No Tobie byłoby zdecydowanie łatwiej!-Czy nie wiedziała, że każde jej słowo pogarsza sytuację? Nie? To się dowie.-Wciąż mogłabyś żyć w Tym swoim wyimaginowanym świecie, udając, że wszystko jest dobrze. Dla Ciebie, owszem.-Patrzył na nią, nawet na  moment nie spoglądając w innym kierunku. Nie wie, niech poczuje na sobie jego spojrzenie. Miała czuć to co on... Pieprzoną pustkę. Nicość.-Przykro mi, że zniszczyłem Twój pieprzony plan!-Rozłożył ręce, w nerwowej gestykulacji. Ponownie schował dłonie pod pachami.
Żadna hipnoza jej nie pomoże. Wszystko da się przełamać. A czy coś, co siedzi tak głęboko, tak mocno, można po prostu, od tak się pozbyć? Czy on w ogóle chciał się tego pozbywać? Zapomnieć? Żyć życiem, które wiedzie teraz? Czy pojawienie się Kay... Co to oznacza? Dla niego? Dla nich? Czy było coś takiego jak MY?
Przez długi moment jedynie na nią spoglądał, jakby się zastanawiał czy pyta serio. Serio? Pokręcił lekko głową i z tym dziwnym otępieniem odpowiedział.
-Praca... Niedaleko, na Nokturnie. Zamierzam kiedyś wykupić lokal aby był mój...-Co on mówi? Czemu jej to odpowiada? Mógł powiedzieć cokolwiek. Dlaczego zdecydował się na prawdę? Co ten wariant mu dawał? Kompletnie nic. A może? Czas? Jeszcze chwilę temu był gotowy do destrukcji tego miejsca i jej osoby. A teraz?
Zrobił kilka kroków w bok, w drugi bok... Chwycił w dłonie niewielki przedmiot, zapewne wazon? Nie znał się na tym, chodziło jedynie o to aby zająć czymś ręce. Dlaczego? Nie był pewien tego, do czego byłby zdolny.
Czego chcesz Ax? Jak długo jeszcze będziesz tutaj tylko stał, w tej niezręcznej sytuacji, kiedy atmosfera z minuty na minutę robi się jeszcze gęstsza? Zmarszczył lekko brwi i obracał w palcach przedmiot, który wyglądał na tak kruchy... Tak, słaby.
-Dlaczego?-Spytał jedynie, o dziwo, spokojnie... Nie tak jak wcześniej, uniesionym tonem, gardłowo... Słowo ledwie z niego wyszło a wzrok wciąż utkwiony był w przedmiocie, jakby nie wiedział czy powinien na nią spojrzeć. Pytanie, za którym kryło się jeszcze więcej pytań. Dopiero po chwili zdołał ponownie spojrzeć w jej oczy. jak można w jednym momencie czuć wszystko i jednocześnie nic?
Uczucie niepewności nie jest tym, który lubi.
Powrót do góry Go down


Kayleesi N. Lannister
Kayleesi N. Lannister

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 766
  Liczba postów : 58
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9425-kayleesi-nemezis-lannister?highlight=kayleesi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9449-ja-nie-sowa-kotem-jestem-bardzo-grubym#262762
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9450-kayleesi-nemezis-lannister#262764
Studio Tatuażu '666' QzgSDG8




Gracz




Studio Tatuażu '666' Empty


PisanieStudio Tatuażu '666' Empty Re: Studio Tatuażu '666'  Studio Tatuażu '666' EmptyPon Wrz 15 2014, 21:36;

/Twój pierwszy akapit idelanie opisuje mój tatuaż, tak btw xd

W tej jednej kwestii się ze sobą zgadzali. Ona też niczego nie żałowała. Mimo, że milion razy potrafiła się zastanawiać nad tym jak mogłyby się potoczyć ich losy, nie uważała tego co zrobiła za złe. Wybrała słusznie. Już przerobiliśmy czarne warianty, a w życiu nie ma czasu na przystanek 'co by było gdyby?'. W życiu jest jak w kalejdoskopie, wszystko zmienia się nagle i gwałtownie i nie wiesz co Ci przyniesie. Wyborów musisz dokonywać szybko i racjonalnie, ale ciężko jest to zrobić kiedy Ty sam wiesz, że racjonalizm jest daleki od Twojej osoby.
To było fajne, spotkać kogoś tak bliskiego Twojemu charakterowi. Podobno mówi się na to druga połowa. Czy życie jednak nei powinno polegać na przeciwstawnościach? Oni byli tak bardzo podobni do siebie, że może aż destrukcyjni? Tego nigdy się nie dowiedzieli. Kayleesi przecież uciekła. Z drugiej strony czy nie działali dla siebie jak lekarstwo? Czy nie byli pierwszymi i jedynymi osobami, z którymi chcieli mieć cokolwiek wspólnego do czynienia? Tak było, a jednak sprowadzało się to do uzależnienia, a to niezdrowe. Lannister nie chciała być zależna od niczego ani nikogo. Możecie nazwać to strachem, bo na pewno pewna jego forma to była. Bała się przywiązania, bala się tego co to ze sobą wiąże. Chciała być silna i niezależna zupełnie jak ojciec. Chciała pokazać wszystkim, że potrafi. Potrafiła. Dała sobie radę z małym dzieckiem. Co prawda nie była najlepszą matką pod slońcem, a jego ojciec nawet o nim nie miał zielonego pojęcia, co świadczyło o niej nieco negatywnie, no i jeszcze te incydenty z hipnozą własnego malucha... Nikt nie jest doskonały.
W tym momencie była daleka od agresji. Paliło ją od środka jakieś dziwne uczucie. Była zmieszana, nie chciała tutaj być, czuła się jakby miała najwyżej trzynaście lat, a jakis szczerbaty chłopiec pytał ją o to jakie majtki dzisiaj zalożyła. Serio. To było najbliższe temu co teraz czuła. Emocje wzbierały w niej, chcąc wydostać się na zewnątrz, a ona tylko stała jak slup soli z chwili na chwilę robiąc się coraz bardziej czerwona. Z jednej strony miała ochotę na to żeby rzucić mu się na szyję i już nigdy więcej nie musieć go opuszczac. Mogła mu powiedzieć o dziecku. Może zaczęli by od nowa, stworzyli nawet rodzinę?
Z drugiej strony chciala na niego nakrzyczeć. Walić jego klatkę piersiową pięściami za to, że się pojawił i zburzyl wszystko co tak starannie przez ostatni czas wybudowała. Znowu uśpione bomby zaczęły tykać, a ich czas destrukcji był policzony.
- Byłoby łatwiej? Mi?! Nie wiesz o czym mówisz, więc nawet nie zaczynaj... - syknęła w jego stronę. W tym momencie rzuciła by się na niego z pazurami i wydrapała oczy. Nie miał kompletnie pojęcia jak się czuła przez te ostatnie lata. Nic nie było proste. Wciąż coś się sypało na jej drobne ramiona, przytlaczając ją swoim ciężarem. Poradziła sobie tylko i wylącznie dlatego, że miała motywację. Miała dla kogo to zrobić i miała narzędzie, które umożliwiało jej manipulację ludźmi, która była niezwykle przydatna w tych czasach, zwlaszcza dla matki z dzieckiem, szukającej pracy na Nokturnie. - Nie miałam żadnego planu. Po prostu... Nie spodziewalam się, że Cię jeszcze kiedykolwiek spotkam... - bąknęła pod nosem , wzruszając ramionami. Tak na dobrą sprawę nie planowała uników. Po prostu zdala się na los, który w jej mniemaniu nigdy więcej nie postawiłby już na jej drodze Axela. No cóż, trochę się pomyliła.
- O... no to super. Trochę się ogarnąłeś co? A jaki lokal? - zapytała głupio, drobiąc prawą nogą w miejscu. Jak najdlużej chciala przeciągać tą niekomfortową, żenującą rozmowę, która w tych okolicznościach wydawała się być absurdalna. Po prostu ta druga część jej była jeszcze gorsza. Zupełnie jak rozdrapywanie świezych ran pomimo, że te były tak naprawdę już bardzo stare. Przeżywali je jednak na nowo.
- Przepraszam... Po prostu... To nie miało żadnej przyszłości. Uwierz mi, że tak było dla nas... Dla Ciebie lepiej - wydukała z siebie, opadając bez siły na fotel, ktory za nią stał. Nie byla w stanie powiedzieć więcej. Nie chciała zeby poznał prawdziwe powody jej ucieczki. Nie mogla mu powiedzieć o Maxxiem. Jego w ogole nie powinno tu być. Czuła jak krew odplywa z jej twarzy, a ta robi się kredowobiała. Miała wrażenie, że zaraz odpłynie.

Powrót do góry Go down


Axel C. Sadler
Axel C. Sadler

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 289
  Liczba postów : 38
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9467-axel-ares-sadler
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9474-sowa-ares-a
Studio Tatuażu '666' QzgSDG8




Gracz




Studio Tatuażu '666' Empty


PisanieStudio Tatuażu '666' Empty Re: Studio Tatuażu '666'  Studio Tatuażu '666' EmptySob Wrz 27 2014, 21:39;

Nie trzymajmy się tego, co racjonalne a co nie. My nie chodzimy tymi ścieżkami. Nie znamy tego pojęcia, choć jego ogólna definicja jest znana wszem i wobec. Ale co z tego, jak nie potrafimy tego wdrążyć w życie?
Axel kieruje się tym, co jest słuszne dla niego. Co w jego mniemaniu jest odpowiednie. Jeżeli on uzna, że tak jest i tak powinno być. Nie widzę tutaj innego wariantu. Idzie ślepo według swoich zasad... O ile jakiekolwiek posiada. Bo czy nawet swoimi wytycznymi nie jest poniekąd ograniczony?
Raz, dwa, trzy. Uf.
Przeciwności, druga połowa. Kto w ogóle się tym kieruje? Jest to jedynie usprawiedliwienie pewnych rzeczy, wmawianie sobie. Skoro są do siebie podobni, to znaczy, że do siebie nie pasują? Nie uzupełniają się? "Nie, przepraszam, to nie wyjdzie bo jesteś tak samo pojebany jak ja..." Chwyćmy to co chcemy, bo ryzyko wiąże się z każdym naszym nawet najmniejszym ruchem. Zastanawianie się jest złe. Spowalnia. Ogranicza.
Skąd miał wiedzieć czy nawet zrozumieć jej postępowanie, skoro nie zna prawdziwego powodu jej zachowania? Wciąż nie wie dlaczego to zrobiła. Co takiego zrobił on. Nawet nie zdawała sobie spawy, jak długo obwiniał wszystko wokół o to co się stało. Wtargnęła w jego życie, zrobiła sobie tam miejsce i po prostu uciekła. Wyrywając wszystko co stworzyła... Pozostawiając zionącą pustkę. Nigdy nie potrafił jej zakleić, poskładać tego do kupy... Bo nawet nie chciał. Nie chciał o niej zapomnieć. Czemu chciał się zadręczać?
To polegało na tym samym, co z jego wiecznym wchodzeniem w jakieś gówno. Czuł. Tylko wtedy prawdziwie czuł, że żyje, że coś się dzieje. Codzienność była dla niego niewystarczająca... Nudna. Nijaka. Bez szczególnego koloru... A ona? Miała wiele kolorów, łączyły się ze sobą, mieszały, niekiedy jedne były jaśniejsze, innym razem wyróżniały się inne.
na tle szarych ścian, od których odbijał się ludzki lament... Przyciągała. Nigdy tego nie zapomni. Tej dziwnej guli, która pojawiła się w jego żołądku, kiedy znalazła się na jego oddziale. Narastająca, wraz z jego starannym unikaniem. Ale w końcu go dosięgnęła. Nie wiedział jak i kiedy, ale gdy już raz tego spróbował. Nie potrafił przestać. Podobała mu się taka forma uzależnienia. Nie miał nic do tego, aby być uzależnionym właśnie od niej. Bo Kayleesi go nie ograniczała a wręcz otwierała... Nawet nie wie, jak bardzo potrafiła się mylić.
To, że chciał właśnie jej. W całej swojej okazałości, z każdą skazą wypisaną w jej życiorys. Brał to. I nie był słaby. Nie czuł się uwiązany. Bo to właśnie przy niej czuł się wolny. Stan, w którym się znajdował nie był złudny. Był bardziej prawdziwy i realny od tego, co go otaczało. Zewsząd widział jedynie obłudę i kłamstwo, chęć zysku kosztem innych.
Nie mógł wierzyć w to, że po prostu tutaj stała i niczego nie czuła. Bo tak właśnie wyglądała w pierwszym momencie. Może dlatego, że jeszcze jemu wydawało się to po prostu nierealne. Jednak rzeczywistość uwielbia dawać im popalić. Robiła z nimi co chciała, a oni mają się dostosować. On nie chciał. Tym razem to on będzie pieprzył tę rzeczywistość aż będzie miała dosyć i odpuści. Bo on nie zamierza tego zrobić... Poddać się.
Podejdź. Zrób ten pierwszy krok.
-Nie wiem?! To mi kurwa wytłumacz. Bo jakbyś nie zauważyła, to Twoja wina, że nie mam zielonego pojęcia przez co przechodziłaś!-Była niemożliwa. Wzbudzała w nim wszystko, co zostało dawno uśpione. Usilnie skrywane przez godziny pierdolenia o niczym. Owszem, nie miał pojęcia co się z nią działo. Ale chciał wiedzieć, przez miesiące szukał i wypytywał. A ona mu to utrudniała... Nie wiedział jak, dlaczego. Było tyle pytań, na które odpowiedz zna jedynie ona. Nie zauważyła? To od NIEJ wszystko zależy. ONA ma go w rękach. ONA ma odpowiedzi. Niemiłosiernie go to irytowało... Bo nie chciał wiedzieć, że to również jest jedną wielką bujdą.
-Super. Niezmiernie mi przykro, że zniszczyłem Twoje wyobrażenie -Mruknął, jakby bardziej zirytowany. Nie zastanawiaj się nad tym dłużej, Axel... Bo jeszcze źle na tym wyjdzie. Bo w ogóle co to miało być, co?
"Trochę się ogarnąłeś"... No kurwa mać... Nie wiedziała co ma mówić i z jej ust wypływało wszystko, co przyjdzie jej do głowy, tak? Nawet nie wiedział, jakby miał odpowiedzieć. Bo nie było dobrej odpowiedzi. I tyle. Wszystkie byłyby równie żałosne.
-Skąd mogłaś wiedzieć, co jest dla mnie kurwa lepsze! No skąd!-Jakim prawem to mówiła? Chciała go jedynie bardziej rozjuszyć? Czy nie widziała, jak bardzo się starał? Starał ponownie znaleźć spokój. Ten cholerny spokój. Nijakość... Teraz wiedział... Podszedł do niej w jednej chwili, po prostu stanął przed jej fotelem a raczej kucnął dosłownie przed nią. Opierając ręce na oparciach fotela. Wpatrywał się w nią, chciał aby czuła jego spojrzenie... Każdą komórką swojego ciała, każdą jego częścią. Miał ją palić... przeszyć. Czemu jej nie wierzył? Czemu czuł, że to wszystko to jeden wielki pic na wodę... Nie potrafił jej zaufać, czy po prostu kierował się intuicją? Znał Kay... Lepiej niżeli jej się wydaje, niż jemu się wydaje. Nie odejdzie, wiedząc, że ona tutaj jest... -Jakim prawem decydowałaś za mnie.-Doskonale wiedziała, jak bardzo tego nienawidził. Pałał szczególną nienawiścią do pojęcia "kontrola" a ona właśnie to zrobiła. Kontrolowała swoje życie, przy okazji robiąc to z jego. Zacisnął palce, wbijając je w oparcie fotela. Bycie tak blisko niej...
Powinien wstać.
Powinien odwrócić się i odejść.
Powinien zapomnieć.
Dwa lata...
Tyle mu było potrzeba aby ogarnąć, że tego nie potrafi.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Studio Tatuażu '666' QzgSDG8








Studio Tatuażu '666' Empty


PisanieStudio Tatuażu '666' Empty Re: Studio Tatuażu '666'  Studio Tatuażu '666' Empty;

Powrót do góry Go down
 

Studio Tatuażu '666'

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Studio Tatuażu '666' JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
smiertelny nokturn
-