Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Antykwariat

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Rience Hargreaves
Rience Hargreaves

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : pół-wil, szukający
Galeony : 2879
  Liczba postów : 763
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9116-rience-hargreaves
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9130-sowa-rienca
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9128-rience-hargreaves
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyCzw Sie 21 2014, 20:34;

First topic message reminder :


Antykwariat

Maleńki antykwariat zlokalizowany w Londynie. Wystawa jest bardzo zadbana, obstawiona dziesiątkami starych książek, a wnętrze mimo, że bardzo klaustrofobiczne jest czyste. Niespecjalnie dba się tutaj o alfabetyczne ułożenie tomów, ale od czego jest magia? Wystarczy, że właściciel machnie różdżką, a książka od razu przylatuje do jego dłoni, także nie ma problemu z ewentualnymi zaginięciami cennych tomiszczy.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Matthew Alexander
Matthew Alexander

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 42
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizny na nadgarstkach, pogodne spojrzenie, towarzystwo Euthymiusa oraz zapach wody kolońskiej.
Galeony : 688
  Liczba postów : 1311
https://www.czarodzieje.org/t16392-matthew-alexander#449540
https://www.czarodzieje.org/t16400-matthew-alexander#449655
https://www.czarodzieje.org/t16387-matthew-alexander
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyPon Lis 12 2018, 22:25;

Myśli niczym ostrze
rozcinały jego umysł.
Co powinni tak naprawdę zrobić? Jakich akcji się podjąć? Mimo choroby zbierającej żniwo, myślał w miarę trzeźwo, choć próba uwolnienia się z łańcuchów oraz ich zrzucenia na podłogę wydawała się być w przypadku Matthewa irracjonalna. Nadal coś mu śmierdziało, nadal nie wiedział, co mogło być spowodowane tymże faktem, aczkolwiek pozostawał ostrożny w swoich przekonaniach, nie dzieląc się nimi z towarzyszami. Rozdzielenie się zawsze niosło ze sobą ryzyko - i chociaż ostatnimi czasy uzdrowiciel kompletnie nie kwestionował własnego życia, to jednak nie mógł sobie pozwolić na żaden gwałtowny krok, jeżeli nie był pewien tego, co chce uczynić. Równie dobrze mógłby pójść sam, poddać się w pełni zrządzeniu losu, choć wydawało się to być wyjątkowo idiotyczne oraz egoistyczne. Na zaklęciach znał się średnio, a do tego dochodziły te cholerne zakłócenia. Mógłby jednak wyjątkowo szybko się uleczyć i tym samym wytrwać znacznie dłużej. Co prawda najlepszą obroną jest atak, ale i tak byłby w stanie samodzielnie uporać się z problemem, gdyby tylko zaszła taka potrzeba. Alexander chwyciłby się w tym momencie za łeb oraz przeczesał kędzierzawe włosy, jakoby narzekając na umysł, który pozwalał mu wyjątkowo jasno analizować każdy przypadek - mimo iż z każdym upływającym dniem i wschodzącym następnie słońcem się wyłączał, stawał niezdolny do jakiejkolwiek akcji; chodził niczym zombie.
Martwe zwłoki?
Nie widział. Całe szczęście - kiedy zwrócił uwagę na podłogę, nie zauważył ich. Na szczęście umysł nie płatał figli, choć potrafiły być one w niektórych momentach szokujące. Wtopił się w słowa należące do piegowatego mężczyzny, kiwając głową na przeczenie w sprawie patronusa. Kiedyś było z nim lepiej, kiedyś potrafił, parę miesięcy temu - teraz był kompletnie upośledzony, jakby ktoś zawiązał mu opaskę na oczy oraz tym samym odebrał tę niezwykłą zdolność. Ze strony różdżki pojawiała się tylko nikła, dającą mało światła kropka, która ewidentnie nie mogła zostać uznana za strażnika służącego do przekazywania wiadomości. Pomysł z Zaklęciem Proteusza wydawał się być jak najbardziej w porządku - tylko nie za pomocą książki, broń Boże. Niepraktyczne to, kompletnie pozbawione sensu, podczas walki nie będą przecież pisać. Najchętniej to by usiadł, kiedy to starszy mężczyzna nie udzielił żadnej odpowiedzi. - Te pomysły są niezłe - przyznał, jakby doceniając tym samym trud rudzielca włożony w całokształt wymyślenia wspólnej komunikacji; szkoda, że czarodzieje nadal byli upośledzeni na technologię mugolską - aczkolwiek nadal znajduje się cień niepewności. - chyba zaaprobował pomysł ze strony Ceasera, mimo wcześniejszego postanowienia o rozdzieleniu się. Owszem, to było taktyczne, jednak posiadanie na sumieniu któregokolwiek z nich nie szło mu w parze z chwiejnym umysłem, który mógł w każdej chwili się rozpaść na milion kawałków oraz odejść w zapomnienie, porzucając tożsamość. Nie mógł pokazywać tego, że ma jakiekolwiek problemy. Nie.
- Chodźmy w trójkę. - odrzekł ostatecznie, kiedy to opierał się o ścianę, gdy dzień zdawał się być wyjątkowo pod tym względem krótszy. - Jeżeli złodziej ma ochotę pozbyć się przedmiotu, wszystko będzie obstawiane. Transakcja odbędzie się pewnie przy udziale więcej niż dwóch osób. - podzielił się swoimi obawami z towarzyszami; nie mogli ryzykować niesprawiedliwego pojedynku. Owszem, liczył się czas, ale czy porzucone zdrowie oraz życie można odzyskać ze względu na chęć załatwienia zlecenia w o wiele szybszym tempie?
Niezbyt.

Ekwipunek:

| Zdecydujcie, gdzie iść, Mattowi to obojętne jest!
Powrót do góry Go down


Claude Faulkner
Claude Faulkner

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 184
C. szczególne : miedziane włosy, piegowata twarz
Galeony : 270
  Liczba postów : 667
https://www.czarodzieje.org/t15209-claudius-faulkner
https://www.czarodzieje.org/t15222-claude-faulkner#406465
https://www.czarodzieje.org/t15208-claudius-faulkner
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyWto Lis 13 2018, 19:44;

W rudej głowie już zaczęły się przewijać możliwe scenariusze tego dnia i jego własnych dalszych losów. Już widział, jak samodzielnie wchodzi do piwnicy pod peleryną niewidką i niepostrzeżenie podsłuchuje ważną rozmowę lub znajduje coś cennego, potrzebnego do dalszej misji. Już widział oczyma wyobraźni siedzących przy barze Caesara i Matthew, czuwających nad sytuacją, może czekających na dobrą okazję do zadziałania. Okazało się jednak, że był w swoich zamysłach samotnym strzelcem. Nikt nie chciał go poprzeć. Staruszek nie raczył wyrazić swojego zdania, bo "cóż on mógł wiedzieć, jest tylko antykwariuszem". Pozostali mężczyźni opowiedzieli się za pójściem w trójkę. Patrzył to na jednego, to na drugiego przez kilka sekund, po czym westchnął i wzruszył ramionami.
- Jak chcecie - skomentował wyłącznie, po czym przeniósł spojrzenie na starca, oczekując jeszcze jakichś uwag. Lecz czy on miał im jeszcze coś do powiedzenia? Może powinni już po prostu wyjść? Claude milczał przez moment, po czym powiedział: - To może zaczniemy od tego pubu? Rozejrzymy się tam, może natkniemy się na coś ciekawego?
To mógłby być dobry sprawdzian ich współpracy. Jako że sprzeciwów nie było, mężczyźni wyszli i skierowali swoje kroki do podejrzanego pubu.

/ekwipunek ten sam, nie chce mi się pisać xD
/ztx3
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32411
  Liczba postów : 101889
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Specjalny




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyWto Sty 15 2019, 17:44;

@Dimitri Dragović & @Hector Therrathiél

Praca w Antykwariacie wymagała przede wszystkim dobrej znajomości przedmiotów, określania ich stanu, daty wykonania oraz ostatecznej wyceny. Na szczęście na stanowisku pracownika liczy się przede wszystkim komunikatywność z klientem podczas wydawania towaru końcowego - jakby nie było, pewne perełki były zarezerwowane dla szczególnej grupy czarodziejów, którzy przejawiali zaintrygowanie w mniej popularnych aspektach dziedzin zahaczających o magię. Dbanie o najróżniejsze przedmioty w tymże miejscu zdawało się być żmudną, aczkolwiek ostatecznie rutynową czynnością, która nie dostarczała Wam większej radości - ileż można robić w kółko to samo? Przewertowanie kolejnych ksiąg, zadbanie o ich odpowiedni stan, naprawienie ewentualnych usterek, zamknięcie, zaksięgowanie wszystko w jeszcze innej księdze… Oczywiście czasami pojawiali się klienci, aczkolwiek więcej było z tego problemów niż pożytku - czyszczenie podłogi, wszędobylski śnieg połączony z błotem na ulicy nie sprawiał Wam żadnej frajdy, a krajobraz za szybą zdawał się być o wiele bardziej ciekawy tego dnia, niż kolejne spędzanie następnych godzin za ladą, rodząc tym samym ciche nadzieje na to, że wszystko stanie się jak po Waszej myśli. Obowiązki należało odbębnić; jakby nie było, pokazywanie się z najlepszej strony szefowi w pracy wydawało się być najlepszą wówczas opcją - gdyby nie fakt, że ten zwyczajnie udał się na urlop…

Brak ruchu; ponownie, raz jeszcze, z niebywałą nudą, która witała z dosłownie każdej strony, nie miałeś nic do roboty. Śnieg sypiący na zewnątrz, kolejne minuty upływające zgodnie z rytmem wskazówek zegara umiejscowionego na ścianie - starego, drewnianego, wręcz ogromnego - nic nie zdawało się stoić Wam na przeszkodzie. Nie bez powodu zatem młodszy z Was postanowił na chwilę wyjść na zaplecze, coby zająć się innymi rzeczami, jak chociażby sprawdzeniem stanu spisu ksiąg, o co szef poprosił. W międzyczasie, kiedy to Hecotr był pochłonięty kompletnie czymś innym, do sklepu, cicho oraz praktycznie niezauważalnie, do lokalu wtargnął odziany w ciemny płaszcz jegomość.

Dima:

Hector:

| Śmiało możecie poprowadzić to wszystko w formie wątku - powodzenia!

______________________

Antykwariat - Page 2 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Dimitri Dragović
Dimitri Dragović

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 167
  Liczba postów : 42
https://www.czarodzieje.org/t16988-dimitri-filon-dragovic
https://www.czarodzieje.org/t16990-pani-sowa#474621
https://www.czarodzieje.org/t16989-dimitri-filon-dragovic
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyWto Sty 15 2019, 19:12;

Dzień był nudny w ch… ”W cholerę, Dimitri, w cholerę! Zachowuj się!” Zamknij się, Karen! Jest taki, jak mi się podoba! Albo, jak w tym przypadku, nie podoba. Tak więc, dzień był nudny w cholerę. Nikt w taką pogodę chyba nie wychodził z domu, a tym bardziej nie szedł na zakupy do antykwariatu. Tak była przynajmniej teoria Dimy, który siedział przy ladzie z rozwiniętym pergaminem i pieczołowicie pisał. Co chwilę wrzucał swoje pióro do kałamarza, no bo przecież nie można go normalnie zanurzyć, trzeba z rozpędem, bo wena jeszcze ucieknie, a tak uciekał tylko kałamarz. Powstawał kolejny wiersz. Dimitri jeszcze się oszukiwał, że będzie dobry. Normalnie zapytałby Matta, ale w obecnej pobalowej sytuacji zwyczajnie nie miał ochoty tego robić. Przez napięcie w domu i w głowie, nieco bardziej naciskał na młodego. Jak? No chociażby zwalając na niego obowiązek wycierania podłogi. Był tu dłuższy stażem! Nie po to pracuje w tym zakichanym antykwariacie od sześciu lat, żeby podłogi szorować z śniegu. Nie żeby wcześniej to robił częściej niż raz dziennie przed zamknięciem. Naprawdę, dlaczego on tu jeszcze pracuje?
Drzwi otworzyły się, ale Dima nie zwrócił na to większej uwagi. Ludzie przychodzili często żeby się tylko pogapić. – Witamy w antykwariacie… – zdążył powiedzieć tylko tyle, bo coś go podkusiło żeby spojrzeć na klienta znad zatkniętych na nos okularów. Coś mu nie pasowało. Już po chwili wiedział co. Z półki zniknęło kilka przedmiotów. Momentalnie zrzucił okulary na ladę i zerwał się ze swojego drewnianego stołka – Hej! Co to ma być?! – okrążył ladę, bo jednak nie zależało mu tak bardzo, by przez nią przeskakiwać i wtedy runęło na niego wyjątkowo grube tomiszcze. Dimitri wrzasnął. Tylko odruchowo podniesiona ręka uratowała go przed oberwaniem książką prosto w jego dyskusyjnie piękną twarz. – Hector! – zawołał młodzika chociaż ten musiałby być głuchy, żeby nie usłyszeć tej wrzawy. Dragović wydobył swoją różdżkę. Ramię bolało, w końcu stare książki to nie przelewki! – Episkey! – zaklęcie podziałało i już po chwili mógł w pełni poświęcić się pogoni. Wybiegł na ulicę i rozejrzał się próbując dostrzec ciemnego jegomościa. A taki fajny dzień się zapowiadał!

E & Episkey 4
Powrót do góry Go down


Hector Therrathiél
Hector Therrathiél

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : półwil
Galeony : 399
  Liczba postów : 80
https://www.czarodzieje.org/t16878-hector-therrathiel
https://www.czarodzieje.org/t17005-julius
https://www.czarodzieje.org/t16925-hector-zephyrus-therrathiel
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyPią Sty 18 2019, 01:14;

Wylosowane: 5, 5 iksde obrywam dowód hańby

Codzienność. Rytuały schematów, szarość wpleciona w tło kompozycji życia. Nic - okrytego aurą wyjątkowości. Drobiny śniegu, tańcujące za oknem. Mróz, malujący wciąż arabeski na szklanym obliczu szyby. Cisza, królująca i błoga, przerywana wyłącznie misternym drganiem zegara i cyklicznością oddechów. Nic więcej, nic absolutnie - zdolnego przejąć uwagę.
Prześlizgnął się na zaplecze jak kot.
Drzwi zamknęły się cicho; odgrodziły doszczętnie jego sylwetkę. Zanurzył się, pośród fali półmroku; chłonął intensywniejszą znacznie woń kurzu. Uciekał wówczas w samotność, choć nie uciekał od obowiązków - przeglądał wszelkie zapiski w kwestii asortymentu - zgodnie z zaleceniami szefa.
Zerwał się nagle; intuicja zawrzała, przeszyła impulsem mięśnie. Dysonans krzyku. Trzask - nieuchwytny świadek zaistniałego wypadku. Zareagował prędko - dosłownie wypadł z już-nie zacisza swojej wcześniejszej kryjówki. Wyprzedził Dimitriego.
Niepotrzebnie.
Nie zdołał umieścić twarzy w obrębie zwojów pamięci - mężczyzna, w ułamkach przepływających wartkim strumieniem sekund, odwrócił się oraz rzucił atakujące zaklęcie. Nim Therrathiél dobył różdżki, świetlisty strumień ugodził w klatkę piersiową. Szlag. Szlagszlagszlagszlag. Co tutaj się wyrabiało?
- Och - wydobył z siebie - cholera - dodał, chociaż na usta cisnęły się znacznie bardziej wymyślne twory. Oparł się odruchowo o ścianę. Nieznaczna duszność była ciężarem dla normalności; świat rozwarstwiał się, deformował kształty.
Jesteś tam, Hector?
Godzina? Czas? Miejsce? Pamiętasz? Pamiętasz wszystko?
- Czyżbyśmy… byli… - wyrzucił po chwili z siebie - nie do końca świadomi… - dodał; z trudem artykułował głoski. Ciężko wyrzucał zdania, żałośnie; zupełnie, jakby już nie był sobą. Swoje spojrzenie, nareszcie wbił w twarz mężczyzny. Współpracownika. Utrzymywał zupełnie, jakby chciał sczytać z niej odpowiedzi - na każde z żywionych zwątpień. Jak gdyby była - ostatnią deską ratunku w drżącym u podstaw obrazie rzeczywistości. Zmysły zadrwiły z niego. Zadrwiło przeklęte zaklęcie.
- …wartości jednego z egzemplarzy? - wreszcie. Zakończył. Nie widział innej przyczyny - jak drogocenne tomiszcze, drogocenny artefakt - dla której ktoś mógłby targnąć się w owym miejscu na kradzież.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32411
  Liczba postów : 101889
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Specjalny




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyNie Mar 24 2019, 21:45;

Choć początki pracy @Asa Turner w antykwariacie przebiegały raczej spokojnie, to nie da się ukryć, że z każdym kolejnym dniem miał on coraz więcej do roboty i bez wątpienia nie nudził się w pracy. Mimo wszystko dotąd zajmował się głównie obsługą klientów, sprzedażą i porządkowaniem produktów, dlatego mógł poczuć się lekko zaskoczony, gdy pewnego poranka do antykwariatu zawitał klient chcący odsprzedać kilka naprawdę wartościowych przedmiotów - aparat fotograficzny, lunaskop, tablicę Quija oraz ogniste kastety. Przedmioty były w średnim stanie, niemniej jednak wykonanie drobnych napraw i przeczyszczenie ich mogło nadać im nowego życia. Pytanie tylko czy Asa był gotowy na ryzykowną inwestycję bez wiedzy szefa i kilka godzin pracy, aby doprowadzić przedmioty do porządku?

W zależności od tego jakie podejmiesz działania - możesz zyskać galeony, przedmiot lub punkty do kuferka. Zachowaj ostrożność w kontakcie z klientem i obcowaniu z przedmiotami - nieprzemyślane działanie może skończyć się wizytą na izbie przyjęć w Szpitalu Świętego Munga lub innymi nieprzyjemnymi konsekwencjami.

W odpowiedzi na post Mistrza Gry koniecznie oznacz @Vivien O. I. Dear - dzięki temu szybko otrzymasz zamknięcie ingerencji i odpowiednią do Twojej reakcji nagrodę/karę.

______________________

Antykwariat - Page 2 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Asa Turner
Asa Turner

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 187
C. szczególne : Tatuaże na rękach; lekko umięśniony
Dodatkowo : Jasnowidz
Galeony : 85
  Liczba postów : 104
https://www.czarodzieje.org/t17119-budowa#477991
https://www.czarodzieje.org/t17127-ghost-post#478114
https://www.czarodzieje.org/t17121-asa-turner#478005
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyNie Mar 24 2019, 23:07;

Praca w antykwariacie niezwykle przypadła Turnerowi do gustu. Zdawał się rozkwitać, otoczony przez starocia, o których cały świat zapomniał. Nie przeszkadzały mu żadne aspekty tej pracy, bowiem przecież podczas sprzątania można było znaleźć najwięcej skarbów, zaś zabawa z inwentarzem pozwalała na poznanie sekretów dawnych właścicieli najprzeróżniejszych bibelotów. Sama w sobie obsługa klienta również nie stanowiła przeszkody - w końcu Asa uznawany był (pewnie nawet całkiem słusznie) za kontaktowego i sympatycznego chłopaka, który nie ukrywał swoich starań podczas dogadywania czegokolwiek z innymi. Chyba wszystko wychodziło względnie dobrze, a atmosfera w antykwariacie do nieprzyjemnych nie należała.
Asa nie spodziewał się żadnych poważniejszych zleceń. Stawiane przed nim zadania były proste i przyjemne; niewymagające, ale przecież nie było w tym niczego dziwnego. Ogromnym zaskoczeniem było dla niego bezpośrednie podejście jednego z klientów, który nie oczekiwał przekierowań do właściciela... i o przeznaczonych do odsprzedania przedmiotach mówił właśnie do Gryfona.
- Widzę, że ma pan tutaj prawdziwe skarby - uśmiechnął się przyjaźnie, próbując ukryć niepokój związany z własnym brakiem doświadczenia. Potrzebował chwili, aby podjąć decyzję co z tym wszystkim zrobić - spędził ją, rzecz jasna, na oglądaniu przedmiotów. - Będę z panem szczery... potrzebuję czasu. Wszystkie przedmioty trzeba dokładnie przejrzeć, być może odnowić, dopiero potem odpowiednio wycenić. Nie chcę, żeby w którąkolwiek stronę coś wyszło niesprawiedliwie... Jeśli zostawi pan te przedmioty na noc, to z pewnością uda się to lepiej załatwić. Przyjdzie pan jutro, ja pracuję akurat calutki dzień - omówimy szczegóły. - Czekała go jeszcze papierkowa robota, bowiem nie ma co wierzyć na słowo. Asa wypełnił parę kwitków, obdzielając nimi zarówno własną kieszeń, jak i tę należącą do klienta. Ostatecznie wszystko wskazywało na to, że został sam ze skarbami, których wartości przerastały najśmielsze oczekiwania.
Miał mało czasu... i postąpił pewnie zbyt lekkomyślnie, tak chętnie przystając do pracy nad tymi przedmiotami. Nie potrafił się powstrzymać, rozpoznając pomiędzy sprzętami tablicę Quija. Cudo, o którym marzył od tak dawna; cudo, na które uparcie zbierał galeony. Jego poprzednia tablica służąca do kontaktu z duchami niezbyt nadawała się już do pracy, a zresztą brakowało jej tej prawdziwej magii. Jeśli tylko mógł poświęcić chwilę na zbadanie tablicy, to gotów był zarwać nockę.
Tak też miało się stać. Turner skorzystał z pierwszej przerwy w pracy, jaka mu się nawinęła, aby wybiec na ulice Londynu i odnaleźć jakiś supermarket. Nie były to typowe zakupy, ale mugolskie pochodzenie mocno na chłopaka wpłynęło. Z torebką jednorazowych rękawiczek, farbek, ścierek, pędzelków, patyczków higienicznych, sody oczyszczonej, octu, a także jakichś miękkich wacików, wrócił do antykwariatu. Podekscytowany, jak cholera. Czekał na koniec zmiany, a potem już został sam, żeby posprzątać i pozamykać. Inna sprawa, że zaszył się na zapleczu i to tam planował zabawę z odnawianiem przyjętych uprzednio skarbów.
Kastety, o których nie wiedział wiele (poza tym, że są magiczne i niebezpieczne) odłożył na bok. Zawinięte w chusteczkę czekały w bezpiecznej obecności, aby nic ich nie naruszyło. Asa zaplanował skorzystanie z zapobiegawczego Chłoszczyść na pozostałych przedmiotach, ale różdżka się zbuntowała i nie okazała znaku życia. Zaniepokojony czarodziej postanowił rozgrzać się na czymś mniej wartościowym, toteż własne buty potraktował tym samym zaklęciem; pewnie słusznie, bo zamiast pozbyć się z nich piasku, to tylko powielił jego ilość. Kolejne Chłoszczyść jedynie pogorszyło sprawę.
- Raz się żyje, cholera jasna - fuknął sam do siebie pod nosem, kiedy już zamiótł wyrządzony zaklęciami bałagan. Teraz machnął różdżką nad przedmiotami, w końcu otrzymując upragniony efekt. Pierwszym na jego liście był aparat fotograficzny - założył rękawiczki, jakby był chirurgiem (to jest, bardzo uważnym uzdrowicielem!) planującym poważną operację. Nie znał się za dobrze na mechanice, ale swoje wiedział. Ostrożnie porozbierał na części to, co mógł, a następnie czyścił wszystkie zagięcia i wgłębienia za pomocą higienicznych patyczków. Jeśli gdzieś znalazł rdzę, to dodatkowo korzystał z rozwodnionej sody oczyszczonej, coby się jej pozbyć. Szklane powierzchnie potraktował namoczoną w odrobinie octu szmatką, co potem rzecz jasna wytarł na sucho. Podobnie zadbał o lunaskop, mając szczerą nadzieję, że jego delikatne działania nie wpłyną w żaden sposób na magiczne aspekty przydatności przedmiotów. Bądź co bądź, nie stosował niczego inwazyjnego...
Przy tablicy Quija miał ochotę sobie nucić pod nosem ze szczęścia, ale koncentracja zrobiła swoje i w antykwariacie dalej panowała cisza. Asa pozbył się rdzy, jeśli takową znalazł, a miękkimi szmatkami poprzecierał pozostałe powierzchnie. Farbkami i drobnymi pędzelkami gotów był bawić się w subtelne poprawianie literek, które mogły się wytrzeć na tablicy. Mieszał kolory, tracąc czas i powoli ślepnąc przy sztucznym świetle kilku poustawianych przy głowie lampek. Szukał odpowiednich barw, później pędzelkami i patyczkami poprawiał wszelkie niedogodności naniesionych kresek.
Spędził w antykwariacie całą noc, czekając aż literki wyschną. Poprawiał, sprawdzał, wszystko jeszcze raz czyścił i obserwował. Tylko kastetów nie ruszał, próbując wymyślić co z nimi zrobić. Dzięki ekscytacji nie był nawet taki zmęczony, kiedy rano powitał właściciela lokalu.
Zaczął wyjaśnienia od przeprosin. Chciał, żeby jego pobudki były jasne - wiedział, że na przedmiotach sklep wiele może zarobić, o ile tylko odpowiednio się o nie zadba. Nie był pewien tego, co zrobił, ale mógł zapewnić, że intencje miał czyste i jego poczynania nie powinny niczemu zaszkodzić... I wspomniał również o kastetach, nietkniętych i schowanych. Bądź co bądź, przedmiot śmierdzący czarną magią mógł nie być mile widziany w antykwariacie, ale o tym decydować powinien właściciel.
- Mam nadzieję, że to wszystko nie jest nazbyt problematyczne, zwyczajnie nie wiedziałem jak odmówić... Myślę, że przedmioty są w znacznie lepszym stanie, a nawet jeśli dalej potrzebują naprawy, to już mniejszej. - Nie ukrywał faktu, że odnowiona tablica Quija miała stanowić za dzieło jego życia. Liczył się z konsekwencjami... cóż, wszystkiego. Nawet, jeśli jeszcze nie miał o nich pojęcia.

Kostki: 5, 1, 3, 4
MG: @Vivien O. I. Dear
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32411
  Liczba postów : 101889
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Specjalny




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyPon Mar 25 2019, 19:28;

Wbrew obawom @Asa Turner szef okazał się zadowolony z jego decyzji - początkowo trochę narzekał na samowolne zakupy, jednak kiedy zobaczył w jaki dobrym stanie są przedmiotu i jak tanio zostały odkupione to nie mógł się powstrzymać od gorących pochwał. Nie dość, że Asa profesjonalnie zadbał o umowę z klientem i odświeżenie przedmiotów, to miał na tyle dużo rozumu, by pracować w rękawicach - w przypadku kastetów brak ich użycia mógł przynieść tragiczne skutki. Ze względu na wyjątkowo korzystną transakcję oraz fakt, że akurat tego przedmiotu mieli w nadmiarze, szef w ramach premii podarował Turnerowi tablicę Quija.

Otrzymujesz 1 punkt z działalności artystycznej oraz wymieniony przedmiot. Oba elementy zostaną przyznane do kuferka.

______________________

Antykwariat - Page 2 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Virgil H. Turner
Virgil H. Turner

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178cm
C. szczególne : dysharmonia znamion; cienie zmęczenia osiadłe pod linią oczu; niesforne, kręcone włosy
Dodatkowo : Jasnowidz
Galeony : 110
  Liczba postów : 79
https://www.czarodzieje.org/t18880-virgil-h-turner
https://www.czarodzieje.org/t18927-nietzsche
https://www.czarodzieje.org/t18879-virgil-turner
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyWto Maj 12 2020, 21:23;

Woń kurzu, który osiadał na pożółkniętych od piętna czasu stronicach, który pokrywał niczym patyna grzbiety ozdobnych opraw tomiszczy - zdawała się nieodzownie obecna. Chwytał ją każdym czerpanym cyklicznie wdechem, mimo ogólnie panującego ładu w tak przepełnionym różnorodnością miejscu; kurz nieodzownie wydawał się towarzyszyć jak niezatarta aura, liczącym dekady przedmiotom rozsianym po skromnym lecz klimatycznym wnętrzu antykwariatu. Przedmiotom osamotnionym których pierwsi nabywcy mogli już dawno utracić pierwiastek życia, które czekały w posłusznym i nienachalnym milczeniu aż przylgnie do nich wnikliwe spojrzenie klienta. Doceniał tę pracę, spokojną i wyważoną, pomimo swojej schematyczności uznaną za osobliwą. Doradzał i spełniał swoją obserwatorską pasję; od kiedy sięgał pamięcią, uwielbiał przyglądać się ludziom, patrzeć do których obiektów przylega najintensywniej ich wzrok, oglądać proces decyzji. Tak, praca w antykwariacie z pewnością nie była nużąca, a klientela zwykła przechadzać się dość spokojnie; nie cierpiał na nadmiar ruchu i obowiązków, o wiele częściej uważnie sortując pokłady oferowanych woluminów, płyt bądź niepozornych drobiazgów niż obsługując natrętną skumulowaną kolejkę niecierpliwiących się ludzi. Wielu początkujących, którzy przybyli tutaj przez kaprys losu, zdawało się przytłoczonych ogromem asortymentu. Tych obserwował dyskretnie jednak najbardziej wnikliwie; zdecydował się również zapamiętywać stałych bywalców; jeden, sędziwy czarodziej, pojawiał się zawsze w czwartki o identycznej porze i zawsze wybierał książki. Niekiedy zdołał zamienić z nim kilka słów, przeprowadzić niewielką chociaż niezwykłą dyskusję na temat sztuki. Był poruszony bystrością przygarbionego i poczciwego starca - w przyszłości chciał posiąść równie imponującą wiedzę, gromadzić ją, niegasnącą, we wnętrzu skarbca pamięci.
Obecny, kolejny dzień w rozpoczętej od stosunkowo niedawna pracy przejawiał się dość leniwie. Od dłuższego już czasu antykwariat był pozbawiony gości; Turner, gdyby wyłącznie zamarł, był przekonany, że mógłby wsłuchiwać się w układ własnego oddechu i kurczącego się serca, które dzierżyło w walecznej, mięśniowej pięści pojęcie jego istnienia. Dopiero później do jego uszu wpadł odgłos otwierających się drzwi. Zaciekawiony, natychmiast uniósł spojrzenie spod lady.
Powrót do góry Go down


Freja Nielsen
Freja Nielsen

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 169cm
C. szczególne : śnieżnobiałe włosy; pojedyncze rzemyki na nadgarstkach
Galeony : 742
  Liczba postów : 520
https://www.czarodzieje.org/t18384-freja-nielsen
https://www.czarodzieje.org/t18412-freja-nielsen#524470
https://www.czarodzieje.org/t18386-freja-nielsen#523423
https://www.czarodzieje.org/t18418-freja-nielsen-dziennik#524592
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyNie Maj 17 2020, 19:56;

Londyn witał ją nieszczególnie często w swych progach; jeśli już decydowała się na odwiedziny miasteczkowych zaułków, to głównie w celu nabycia konkretnych przydasiów lub przycupnięcia wśród mugolskiej społeczności. Magiczna część miasta wkradała się w jej umysł chaotycznie, osaczała ogromem różnokolorowych witryn i kakofonii podburzonych głosów rozpościerającego się przed jasnymi tęczówkami tłumu, którego osądy mieszały się ze skłaniającymi do zakupu nawoływaniami tutejszych handlarzy. Doskonale znała ściany najpopularniejszej w Londynie księgarni, wypełnionej szczelnie licznymi sylwetkami nawet w okresie nienaznaczonym nadchodzącym rozpoczęciem roku szkolnego. Tym razem nie zaszczyciła swą obecnością ulicy Pokątnej, chcąc schronić drobne ciało przed mało rozentuzjazmowanymi uwagami na temat nieprzychylnej społeczeństwu brytyjskiej pogody. Wystawka skryta za szklaną powłoką prezentowała się jak zwykle - papierowe wnętrza opasłych tomiszczy rozpościerały się wśród przykurzonych nieco upływem czasu regałów. Nieidealne grzbiety, które nieraz rozchylały swe poły w celu prezentacji wyjątkowej zawartości zaintrygowanym czytelnikom, naznaczone dotykiem i ciekawskim spojrzeniem karty – antykwariat miał swój klimat, zapach i aurę, która nie przyciągała klienteli niesionej ciekawością odnośnie najnowszej beletrystyki, a szukającej egzemplarzy wyjątkowych, może zapomnianych, a już na pewno wypełnionych konkretną historią dotychczasowego istnienia wśród ludzkich dłoni.
Weszła do środka bez konkretniej sprecyzowanego planu, bez ukształtowanego w głowie obiektu poszukiwań, za którym mogłabym wodzić wzrokiem. Najbardziej w podobnych miejscach lubiła element zaskoczenia, który wkradał się samoistnie w jej dłonie, jakby samemu wybierając sobie następnego właściciela. Po cichutku na podobny scenariusz liczyła i tym razem, a jej ewentualne zagubienie z łatwością mogła zażegnać majacząca za ladą sylwetka.
- Virgil – wypowiedziała jego imię, otaczając zgłoski składające się na jego personalia intonacją charakterystyczną dla międzyludzkich powitań. Rozejrzała się mimowolnie wśród tutejszych regałów uginających się od dźwiganych na barkach tomów, przejechała opuszkami palców bo pierwszych z brzegu księgach, które nieraz chowały w swych zakamarkach tajemnicę plecioną najróżniejszymi więzami – kiedyś Turner napomknął jej o znalezionym wśród stronic testamencie zagubionej kobiety, która nie miała komu przekazać stworzonego przez życie dobytku, innym razem ktoś wraz z dziecięcą książeczką przekazał koślawe rysunki pozbawionych swej anatomii hipogryfów. Jednak w miarę zgodnie twierdzili, że najciekawszym prologiem pozostawianych lektur były dedykacje. - Przyjąłeś w ostatnim czasie coś ciekawego? - zapytała cichutko, nie chcąc przecinać brutalnie tutejszej aury. Przechyliła delikatnie głowę na bok i taksowała spojrzeniem postać Virgila w żywym zainteresowaniu. Nie wiedziała dlaczego, ale przez myśl jej przeszło, że swą osobą idealnie wpisuje się w otoczenie, zupełnie jakby jego sylwetka stanowiła kolejną z ciekawych historii, które tak licznie usiane tkwiły wśród tutejszych ścian.

@Virgil H. Turner
Powrót do góry Go down


Jasper 'Viro' Rowle
Jasper 'Viro' Rowle

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 174/184
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 724
  Liczba postów : 409
https://www.czarodzieje.org/t19678-jasper-viro-rowle#589315
https://www.czarodzieje.org/t19843-odyseusz#603942
https://www.czarodzieje.org/t19815-jasper-viro-rowle#600997
https://www.czarodzieje.org/t19841-jasper-viro-rowle-dziennik
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptySro Lis 18 2020, 23:07;

Przez ostatnie kilka lat faktycznie tkwię gdzieś pomiędzy. Z jednej strony chcąc być dorosłym, nie przyjmując pieniędzy od ojca, a z drugiej wciąż jednak nie radząc sobie zupełnie, żyjąc od deadlinu do deadlinu, zdecydowanie więcej pijąc, niż jedząc, a i to nawet, nie za bardzo za swoje własne pieniądze. Choć... Lubię myśleć, że zmieniając swoją aparycję, subtelnie wdzięcząc się do wybranej ofiary przy barze, w pewien sposób pracuję. Sprzedaję obrazy, piękne widoki, najczęściej obiecujące uśmiechy, choć czasem i całe rozmowy, pozwalając swojemu klientowi samemu wyznaczyć cenę.
Ale nawet ja nie jestem w stanie wyżyć na samym winie.
Musiałem spojrzeć prawdzie w oczy. Mam dwadzieścia trzy lata. Nie mam stałej pracy. Jestem spłukany i poza rodziną, nie mam zupełnie nikogo. Jakby na to nie spojrzeć, to właśnie pod tym nagłym uświadomieniem sobie żałosności swojego istnienia, zatrzymałem się gwałtownie, by kucnąć przy smutno skomlącym psiaku (Shepherdess?), w jego wdzięcznych oczach szukając swojej nowej prawdy.
- A jesteś pewien, że on by tak za Tobą tęsknił? - pytam się cicho drapanego za uchem zwierzaka, łatwo wpadając w mechaniczność tych drobnych czułości, zanim nie uniosłem głowy, by sprawdzić szyld sklepu, w którym tkwić miał właściciel stworzenia porzuconego na całą wieczność zakupów. I właśnie w tym momencie uśmiechnąłem się szeroko, szczerze wierząc w to, że los jak zwykle prowadzi mnie sam, już za chwilę chętnie zanurzając się w zapachu starych książek i ciekawskim spojrzeniem przemykając po książkach porzuconych w przypadkowych stosach na równo ułożonych półkach.
I gdzieś przy tej magii, która kryła się w przeczytaniu losowo wybranych słów, w książce zgarniętej jeszcze większym przypadkiem, naszła mnie myśl, by przetestować się w tej nowej roli; nie szukaniu słów, a próbie ich sprzedania, niemal skradając się między regałami w szacunku dla niezmąconej ciszy antykwariatu, w której posłyszane szepty zdawały się tak naturalne, jakby należały do samych książek.
Zielonymi tęczówkami uparcie szukałem odpowiedniej ofiary, czekając na jakiś znak od losu lub chociaż najdrobniejsze przeczucie rozbudzonego instynktu, aż w końcu pojawiłeś się Ty. W pierwszej chwili nawet Cię nie rozpoznałem, ale ta oczywistość podświadomej znajomości uderzyła we mnie silnie, więc bez wahania ruszyłem w Twoją stronę, jak zawsze niesiony spontanicznością, by dopiero z bliska rozpoznać ten układ rysów twarzy, na długą sekundę faktycznie wybijając się z przywdzianej roli sprzedawcy.
- No proszę, sam Ezra Clarke, co za zaszczyt - wypalam jednak, uśmiechem i pewnym spojrzeniem w Twoje oczy nadrabiając to, jak mam nadzieję, niewidoczne zachwianie. - Mogę jakoś pomóc? Naprowadzić? Zainspirować? Dopiero co otrzymaliśmy nową dostawę ze zlikwidowanej biblioteki w Glasgow - kłamię, czy może raczej, gram gładko, popychając głos ku miękkiemu aksamitowi cichych tonów.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyCzw Lis 19 2020, 14:14;

Każdy prędzej czy później tu trafiał.
I osoby, których nie stać było na pachnące nowością i próżnością egzemplarze serwowane w Esach i Floresach, i pasjonaci, już po zrozumieniu, jak płytka w rzeczywistości potrafiła być oferta popularnych księgarni. Ezra swego czasu znajdował się na pograniczu tych grup, co wzmogło przyzwyczajenie. Z tego powodu półki regałów w jego domowej biblioteczce uginały się pod tomami właśnie z tego miejsca, nawet jeśli od czasu skupienia się na nowym zajęciu, jakim była asystentura w Hogwarcie, nie miał zbyt wiele czasu na wizyty w londyńskim antykwariacie.
Cichym "dzień dobry", nieporuszającym nawet drobinek kurzu na wierzchach książek, powitał w zasadzie pustą przestrzeń i plecy zajętego pracownika. W maleńkim antykwariacie i tak nie było miejsca na wiele więcej, więc nie chcąc blokować przejścia, zaszył się w samym rogu wraz ze swoją nadzieją na zdobycie jakiegoś unikatu.
Zatopiony we własnych myślach, raczej nie wyglądał, jak osoba, która chciała, by jej przeszkadzano. Najwyraźniej jednak inne czynniki okazały się być dominujące. Bo wielkość człowieka miała przedziwną miarę; wydawało się, że wszelkie dokonania i dobre uczynki zostaną mu zapisane jako prawda uniwersalna, podczas gdy w rzeczywistości ustępowały pierwszego planu konkretnym liczbom - temu, jak wiele głów zwróciło się ku niemu na ulicy danego dnia, temu, ile osób w ogóle go rozpoznało. W Hogsmeade Ezra był człowiekiem doprawdy małym. Zbyt wiele osób znało go od strony prywatnej, by mógł wzbudzać swoją osobą jakiekolwiek poruszenie. Nawet mieszkańcy Doliny Godryka przywykli już do spotykania młodego aktorzyny w sytuacjach zupełnie prozaicznych. W Hogsmeade ani Dolinie Godryka Ezra nie spodziewałby się danego mu miana "zaszczytu", podczas gdy najwyraźniej Londyn dalej w jakiś sposób cieszył się jego obecnością.
- Tak mówią, ale nie wiem, czy bym w to wierzył. Moje eksperymentalne pan con tomate rano chyba nie poczuły się szczególnie zaszczycone, że to ja je przygotowywałem... - zdradził, odrywając wzrok od stosu książek, tylko po to, by zrobić w stronę chłopaka zabawną minę w zastępstwie dla wzruszenia ramion.
W zieleni spojrzenia zdążyło zaistnieć już uprzejme zainteresowanie i dopiero po nim do ezrowego umysłu doszło, że rozpoznaje sylwetkę zaczepiającego go chłopaka. Przez Hogwart przewijało się wiele ludzi i nie wszyscy zapadali w pamięć, tych z własnego roku w jakiś sposób się jednak nie zapominało. Jako że Rowle nie podszedł w roli znajomego, a sprzedawcy, także Ezra nie zdecydował się na zmianę granic podsuniętej relacji - nawet jeśli gdzieś z tyłu jego głowy pojawiło się zdziwienie, jak wcześniej mógł nie zauważyć chłopaka na tak małej przestrzeni.
- Radzę sobie - stwierdził krótko, na tym zamierzając zakończyć rozmowę. Gdzieś tam w odmętach świadomości pieczołowicie przechowywał jednak wspomnienia własnej pracy w sklepie, które teraz zechciały o sobie przypomnieć. Wspomnienia tych cisnących się na usta słów i niezadowolenia, gdy ktoś mieszał w porządnie ułożonych przez niego przedmiotach. Z chwilowym ociąganiem, jakby spodziewał się wycofania, które nie nadeszło, dodał: - Cóż, jeśli już, to bardziej interesują mnie przekazane prywatne zbiory niż zlikwidowanej biblioteki, za którą nikt nie zdecydował się wstawić. I kompendium wiedzy na temat obróbki drewna dla opornych.   - Cień uśmiechu zatańczył na jego wargach w charakterystycznym grymasie, po którym trudno było powiedzieć, czy Clarke żartuje, czy też mówi w pełni poważnie.
Powrót do góry Go down


Jasper 'Viro' Rowle
Jasper 'Viro' Rowle

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 174/184
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 724
  Liczba postów : 409
https://www.czarodzieje.org/t19678-jasper-viro-rowle#589315
https://www.czarodzieje.org/t19843-odyseusz#603942
https://www.czarodzieje.org/t19815-jasper-viro-rowle#600997
https://www.czarodzieje.org/t19841-jasper-viro-rowle-dziennik
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyPią Lis 20 2020, 18:12;

Jest w tym zawsze coś abstrakcyjnego, gdy po pewnym czasie spotyka się kogoś, kogo niby się zna, a jednak nie na tyle, by w jakikolwiek sposób odczuć jego brak przez te wszystkie lata. Kogoś, komu zapewne nie poświęciło się świadomie ani jednej myśli, a jednak mając go już przed sobą, niemal drży się z ciekawości, czy ten ktoś poświęcił ją Tobie. Właśnie takie uczucie we mnie wywołałeś i chyba rozumiesz, że poczułem to irracjonalne rozczarowanie, że nie dostrzegłeś we mnie więcej od kreowanej przeze mnie maski pracownika. I nagle poczułem się głupio z tym, jak nieprzygotowany przed Tobą występuję, bez żadnego namysłu podchodząc do Ciebie jako, cóż, po prostu Viro, zdradzając się tym uśmiechem w reakcji na Twoją pamiętną charyzmatyczność i mimowolnie pozwalając Ci wkraść się do mojej głowy wyobrażeniem sobie znanych mi doskonale pan con tomate. Tym z pozoru beztroskim zdaniem rozbudzasz moje zmysły, które wyginają się już ciekawsko, byle domyślić się samemu w jaki sposób można zepsuć tak prostą przekąskę, niemal czując na języku smak doprawionych czosnkiem pomidorów.
- Zazdroszczę - mruczę cicho pod nosem, bardziej do siebie, niż w jakikolwiek sposób odpowiadając na tę odmowę, która tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że wielki Ezra Clarke widział w przez ostatnie lata zbyt dużo twarzy, by pamiętać kogoś, z kim raptem kilka razy trafił do pary podczas hogwarckich zajęć. I może właśnie przez tę drobną irytację tak nijakim ucięciem interakcji, w której potencjał zawierzyła moja impulsywność, pomyślałem, że nie, nie radzisz sobie. Nie możesz sobie radzić w tym wieku, w tych czasach, w tym społeczeństwie. Nikt sobie nie radzi.
Długo zbieram się z tego rozczarowania, bezmyślnie pocierając opuszki palców o siebie, tylko z szacunku dla ciszy tego miejsca nie pozwalając sobie na donośne ich pstryknięcie, aż w końcu znów się odezwałeś, gdy tylko zupełnie losowo wybrałem jedną z książek w leżącym obok nierównym stosiku.
- Proponowałbym najpierw zakupić Cocina para tontos - zauważam, ściągając brwi  drobnej irytacji, która nie chciała mnie opuścić, tym silniej się we mnie zakorzeniając, im mocniej uświadamiałem sobie, że faktycznie nie nadaję się nawet do tak banalnej pracy, jaką było sprzedawanie cudzych wypocin, szczerze wierząc w to, że to w mojej szufladzie kryje się prawdziwe dzieło warte uwagi. I dopiero ta myśl, rozbudza mnie nieco na powrót, kiełkując zupełnie nowy pomysł.
- Czyli wartość dzieł jest zależna od zainteresowania? - dopytuję się, postukując palcami po twardej okładce książki, którą pochwyciłem losowo w dłonie,  na chwilę uciekając spojrzeniem w bok, po części z konieczności zerknięcia na sprzedawcę, by upewnić się, że ten gdzieś ma interakcję między jego klientami, a po części potrzebując zwilżyć wargi, by to na nich odszukać odpowiednie słowa, dopiero z nimi mogąc powrócić do Twoich oczu. - Mam do zaproponowania rękopis z prywatnego zbioru, ale jego wartości nie da się zamknąć w żadnej liczbie galeonów. Nie ma klucza odpowiedzi do interpretacji, ani recenzji krytyków, które mogłyby zarządzić osądem. Czysty tekst. Sztuka w sześciu aktach, czy może dokładniej... sześć światów w jednej sztuce - przedstawiam Ci ofertę, mimowolnie unosząc nieco kącik ust pod przyjemnością wymówienia w końcu tych słów głośno, czując jak te szybko i płynnie układają się w moich ustach dokładnie tak, jak tego chcę; po tylu latach udoskonalania w końcu wybierając pierwszą ofiarę. Znajomą, ale obcą. Wsiąkniętą w sztukę, ale nie profesjonalnego krytyka. Nie zamykającej mi żadnych drzwi w razie porażki i otwierających choć jedne w wypadku wygranej.
Ciebie.
- Ceną jest szczera recenzja - dodaję w końcu, nie wypadając wcale z cichych tonów, a jednak czując tę zdradzającą mnie ekscytację w subtelnych wibracjach mojego głosu, starając się nie zdradzać jak bardzo gotowy do negocjacji jestem, byle tylko spełnić nagłą zachciankę, bezgranicznie wierząc, że fortuna z instynktem prowadzą mnie w dobrą stronę.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyPią Lis 20 2020, 23:58;

Wszyscy ludzie kłamią; gdyby Ezra miał wybrać jedną rzecz, która leżała u podstawy ludzkości, prawdopodobnie stwierdziłby, że była to właśnie ta nieśmiertelna obłuda. Powszechność zjawiska wcale nie okazywała się pomocna w jego obnażeniu, a wręcz przeciwnie - tak wielu ludzi codziennie potykało się o kłamstwa, bez zupełnej refleksji, skąd wzięła się przeszkoda. Ezra nie miał powodu, by nie wierzyć Jasperowi Rowle; nie chodziło o to, że go nie doceniał i licha praca w antykwariacie pasowała do jego obrazu pozostałego w ezrowej głowie, z pewnością jednak również go nie przeceniał, nie mając w garści argumentów za tym przemawiających. Tym bardziej, że cokolwiek myślał o sobie Jasper Rowle, rolę wybrał naprawdę szablonową, bo każda skóra i każda postawa w jakiś sposób wpasowywała się w ogólną koncepcję "sprzedawcy". Rolę zbyt prostą, by jej nie zawierzyć.
Niewypowiedziane pytanie wzniosło nieznacznie jedną z jego brwi tuż po tym komentarzu natychmiast pochłanianym przez ciszę, dodatkowo zagęszczaną drobinkami kurzu. Trochę nawet się dziwił, że chłopak nie odczuwał jej ciężaru - lub po prostu tak dobrze go ignorował. W pomieszczeniu było jednak zbyt mało przestrzeni, by żaden z nich się nie ugiął.
- Touché, będę miał to na uwadze! - przyjął jego radę z aktorskim entuzjazmem, nie szanując tego miejsca w taki sposób, jak robił to Rowle. Jego śmiech - nazbyt głośny, nazbyt życzliwy - wcisnął się pomiędzy drewniane deski, by swoim echem mało subtelnie podsuwać odbiorcy zadowolenie. Dopiero kolejne pytanie zmyło z tej wymuszonej interakcji odrobinę niezręczności, gdyż Ezra bardzo łatwo dał się złapać w pułapkę teoretycznej dyskusji, zbyt mocno kochając się we własnym głosie przepełnionym przekonaniem, by żałować go rozmówcy.
- Nie, zainteresowanie jest zbyt zmienne, by mu zawierzać w kwestii wartości. Przy takim założeniu musielibyśmy uznać Lady Morganę za ponadczasową artystkę, a tego nie ośmielę się zrobić. Musisz mi jednak pozwolić być słabym człowiekiem, pełnym zachwytu dla pasji wkładanej w zbieranie własnej kolekcji. Nawet jeśli jest w tym coś nadętego. - Nie wiedział, do czego prowadzi ta rozmowa, z każdą chwilą stawał się jednak trochę bardziej ciekawy. Ewidentny cel plątał się na końcu języka chłopaka, najwyraźniej nie potrafiąc się przystroić w odpowiednie słowa. Nie pospieszał go, niezachwiane spojrzenie zawieszając na twarzy Jaspera, wpierw na jego profilu, gdy uciekł spojrzeniem do prawdziwego sprzedawcy, potem na zielonych oczach.
Nie spodziewał się oferty, która została mu przedstawiona, dlatego milczał długo po tym, jak już wypowiedź wybrzmiała. Musiał przyznać - ten chłopak wiedział w jaki sposób się zareklamować. I Ezra skłamałby, mówiąc, że nie poruszył w nim struny bardzo wrażliwej, odpowiedzialnej za pokłady krukońskiej ciekawości.
Ale skoro Rowle podszedł do niego z kłamstwem na ustach, dlaczego miał nie zrewanżować się podobnym zabiegiem?
Bez słowa odwrócił więc twarz ku porzuconym tomom, palcami muskając ich grzbiety i chowając intensywne myśli pod wzrokiem spokojnie wodzącym po tytułach.
- Nie wiem, czy to wiesz - zaczął trochę gawędziarsko, niemal od niechcenia - Szekspir, nim stał się jednym z najsilniejszych głosów teatru, przez wielu uznawany był za autora tworzącego dla ludzi bez gustu, a jego sztuki, przesiąknięte brakiem wykształcenia, mogły wedle znawców wzbudzić zgrozę i wstręt.
Nie był krytykiem, nie czuł się uprawniony. Elementu oceny najbardziej nie lubił w pracy nauczyciela i wzbraniał się przed etykietowaniem, jak tylko potrafił - a Rowle przychodził do niego, by dokładnie o taką przysługę go poprosić, w dodatku wmawiając mu, że to tylko uczciwa transakcja.
- Nie oceniam sztuk, ja je gram, Jasper. - Pierwszy raz imię chłopaka wybrzmiało pomiędzy nimi i to tylko za sprawą przypadku; gdyby nie dał się ponieść rozważaniu propozycji, prawdopodobnie lepiej pilnowałby wypowiadanych słów. Uśmiechnął się lekko na tę zdradę własnych ust, wyciągając wreszcie dwie książki z półek, byle tylko nie stać z pustymi rękami. - Dlaczego chcesz, żebym to ja próbował zarządzać osądem innych? - Skoro nigdy nie łączyła ich bliska relacja, nie mógł oczekiwać, że drogę szczerości przetnie lojalność, że Ezra własnym nazwiskiem poleci coś, w co nie będzie wierzył. Bo choć Rowle mówił o "szczerej recenzji", Clarke nie wiedział na ile prawdziwe to było.
Powrót do góry Go down


Jasper 'Viro' Rowle
Jasper 'Viro' Rowle

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 174/184
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 724
  Liczba postów : 409
https://www.czarodzieje.org/t19678-jasper-viro-rowle#589315
https://www.czarodzieje.org/t19843-odyseusz#603942
https://www.czarodzieje.org/t19815-jasper-viro-rowle#600997
https://www.czarodzieje.org/t19841-jasper-viro-rowle-dziennik
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptySob Lis 21 2020, 22:23;

Gdybym tylko mógł Ci powiedzieć, że się mylisz. Że nie masz racji z tą swoją udawaną skromnością, nazywając swoje podejście nadętym. Że dobierając takie, a nie inne słowa; prywatną kolekcję, zamiast tej publicznej, tak naprawdę nie jesteś nadęty, a zwyczajnie chcesz taki być. I zapewne nie zwróciłbym na to uwagi, gdyby nie ta potępiona Twoją wyższością Lady Morgana. To jedno zdanie wystarcza mi, by przypomnieć sobie, że taką właśnie osobą jesteś. Głośno oceniasz gusta innych, jakby ludzi naprawdę dało się podzielić w każdym wypadku na dwie kategorie, wyraźnie stawiając między nimi znak większości. Jesteś tym człowiekiem, który chętnie sprawi, że ktoś inny poczuje się źle z własnym gustem, niezależnie od tego czy chodzi o wybór książki, muzyki, rodzaju kawy czy nawet procentu kakao w czekoladzie. W końcu ważne jest to, że Ty i Twoje gusta, stoicie po tej lepszej stronie.
I zanim zdąży przez moją głowę przejść myśl, że robię dokładnie to samo, upominam sam siebie, by milczeć, zachować swoje przemyślenia dla siebie, bo nie - powtarzam - nie mogę Ci powiedzieć, że się mylisz. Mogę sobie tłumaczyć, że robię to dlatego, że w ten sposób jesteś ciekawszy; że nie powinno się próbować zgasić gwiazdy, która w ten sposób przyćmiewa inne; że nie mogę pozbawić Cię tej tarczy, którą bronisz się przed myślą, że mógłbyś nie być lepszy.
Prawda jest jednak taka, że nie mogę Ci tego powiedzieć, bo oceniając Lady Morganę, oceniasz Jaspera Fallata, pisarzynę dla ubogich dusz. Oceniasz mnie.
Rozchylam już usta i nabieram powietrza, chcąc wyraźnie zaznaczyć, zgodnie z prawdą(!), że nie chcę być Lady Morganą, a jednak zamykam je, dając zbić się z tropu nową uwagą. Mrużę nieco oczy, zdecydowanie nie z podejrzliwości, a raczej skupienia, by uważnie wychwycić sens Twoich intencji, mimowolnie dając się zachwycić aktorską erudycją i... nienawidzę tego. Nienawidzę tego, że trafiasz tak idealnie w to, kim chcę być i jak się czuję. Nie masz prawa tego wiedzieć, więc wiem, że to czysty strzał; przypadkowy dobór słów, a jednak po mojej twarzy musi być widać, że trafiłeś w samo sedno i właśnie to  irytuje mnie nawet bardziej. Chcę się okrzyknąć Van Goghiem pisarzy, niedocenionym, natchnionym, wszechmocnym stworzycielem papierowych światów, kreatorem ludzkości i aż śmiech ciśnie mi się na usta, bo choć czuję to tak silnie, to przecież nie mam nic, co mogłoby podeprzeć te tytuły. Cokolwiek wyszło spod mojego pióra, co byłoby warte mojej miłości, nie zostało wydane pod żadnym z moich imion.
- Viro - poprawiam Cię automatycznie, mimowolnie uśmiechając się pod tym zdradzieckim odruchem, który błyskawicznie rozwinął się po powrocie do domu, nie mogąc pogodzić się z ciągłym jasperowaniem rodziny.  - Mów mi Viro, proszę - dopowiadam, by moje wtrącenie dopełnić i nie pozostawić wątpliwości, że nie jest to przyzwolenie do spoufalenia, a istotna zmiana, zaraz już wzdychając cicho przy instynktownym skrzyżowaniu rąk na piersi, gdy wsparłem się tyłem o jeden z masywnych regałów. Czuję, że nieco się wycofuję, zamykam, ale nie do końca rozumiem w czym problem, ani od czego chcę uciec. Przed oceną, o którą sam poprosiłem? Przed własnym imieniem?
- Na Merlina... Nie chcę byś zarządzał osądem kogokolwiek poza sobą - odpowiadam w końcu, wzrokiem przemykając po grzbietach książek, jakbym z widocznych tytułów mógł ułożyć poprawną odpowiedź. - I sam nie wiem, czemu akurat Ty. To tylko myśl... uczucie? Przeczucie za którym podążyłem - zaczynam tłumaczyć, mimowolnie ściszając głos, ale wcale nie z zawstydzenia, a z przywołania swobody nakreślania własnych myśli na papierze, jakbym próbował wytłumaczyć Ci to wszystko listownie, ostrożnie dobierając słowa ze zmrużonymi od skupienia oczami, by nie dokonywać już żadnych skreśleń. - To tak, gdy piszę i po prostu wiem, że kierowana przeze mnie postać, po prostu musi coś zrobić i jej na to pozwalam, a czasem nawet nieco popycham w odpowiednią stronę - kontynuuję, zawieszając się na chwilę z cichym prychnięciem rozbawienia nad tym, że nawet samego siebie muszę traktować jak bohatera powieści, by chociaż spróbować zrozumieć swoje intencje. - Wolę myśleć, że kieruje mną przeznaczenie, a nie fatum i każda spontaniczna, instynktownie podjęta decyzja, prowadzi mnie ku satysfakcjonującemu mnie zakończeniu - podsumowuję ze wzruszeniem ramion, nie sądząc, byś faktycznie mógł to zrozumieć, bo w końcu jesteś tylko aktorem, odtwórcą roli; nie wiesz jakie to uczucie, gdy Twój umysł samoistnie tworzy przed Tobą scenariusze... Czyżbym właśnie przez chwilę spojrzał na Ciebie z góry? Nie, przecież nie mam do tego prawa. To tylko stwierdzenie oczywistych różnic między nami.
- Może po postu chcę sprawdzić, czy dostrzeżesz w tej sztuce rolę dla siebie - zgaduję, przekrzywiając nieco głowę z zainteresowaniem, wciąż szukając tego, czym mógł zwabić mnie do Ciebie mój instynkt. - Po prostu mam przeczucie, że jej nie skrzywdzisz. Że doświadczenie pozwoli Ci rozdziewiczyć ją delikatnie i z szacunkiem, doceniając jej odmienność.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyNie Lis 22 2020, 18:37;

Lubił siebie. Uważał swoje poglądy za interesujące - nie nieomylne, nie będące jedyną wyrocznią w tym pogmatwanym świecie, ale jednak zasługujące na to, by wybrzmieć i zasiać ziarno wpływu. I gdy kolejny raz bez mrugnięcia okiem wydawał ostre sądy, wznosząc się ponad gusta innych ludzi, nie robił tego, aby poczuć się lepszym, nie robił tego nawet dlatego, że czuł się lepszy, a przynajmniej nie w sposób całkowicie sobie uświadomiony. Robił to, ponieważ po tylu latach walki z obciążającą przeszłością już wiedział, w przeciwieństwie do większości spotykanych ludzi, że nie był gorszy.
Drobna różnica w odpowiednim kontraście potrafiła przybrać ogromne rozmiary, tym bardziej, kiedy było się w posiadaniu wyjątkowego daru, jaki było zmienianie rzeczywistości pod samego siebie. Ezra być może nie był pisarzem, nie potrafił przelać na kartkę pięknych słów w akcie tworzenia, potrafił się jednak nimi obudować, jak gdyby były jego fortecą. Z przerażającą trafnością dobierał skojarzenia - nie dlatego, że znał Viro, a dlatego, że znał ludzi. Był koneserem ludzkich słabości, znał i rozumiał pragnienia, tak często powtarzalne w swej indywidualności. Czy nie te same myśli towarzyszyły mu podczas długich godzin, gdy okiełznywał melodie i własne myśli, aż w końcu stały się zachwycającą jednością? Gdy niewłaściwe pochodzenie odbierało mu możliwości, choć przecież on czuł rozpierający go od środka żar potencjału.
I wykorzystywał to całe doświadczenie, by w jak najpiękniejszej obudowie podarować Jasperowi odmowę.
Kiedy został poprawiony, na końcu jego języka od razu uformowało się pytanie, tak typowe i oczywiste, że zawstydził się, że prawie je wypowiedział. Bez namysłu, jak robiła to większość ludzi. Gdyby tylko dłużej się zastanowił, doszedłby do wniosku, że zupełnie nie miało dla niego znaczenia, dlaczego Rowle decydował się na tak ostentacyjne przecinanie więzów łączących go z przeszłością. W dodatku znalazłby na swój brak zainteresowania silne argumenty. Ale nie powstrzymał go rozum; zamiast motywów Ezra miał coś, z czym trudniej było polemizować, lepką składową charakteru, spajającą poszczególne cechy, a przez to naturalnie przejawiającą się przy każdej z nich - Ezra miał złośliwość.
- Nie - odrzekł więc prosto i choć nie uniósł podbródka wyżej, dla podkreślenia swojej wyższości i nie wplótł wyzwania w układające się w półuśmiech usta, dało się wyczuć, że żadne słowo nie miało już mocy, by przekonać go do zmiany zdania. Można było wyrażać się na różne sposoby, ale Ezra wcale nierzadko robił to przez nazewnictwo; i na tej samej zasadzie pełne imię Leonardo zostało przez niego zawłaszczone, jako jego własna przestrzeń, której początkowo sam Vin-Eurico nie chciał mu odstąpić. Z uporem unikał form używanych przez wszystkich, potrzebując się wyróżnić nawet na tak błahym polu, więc paradoksalnie Viro był sobie winny tej odmowy.
Skinął za to powoli głową, gdy Rowle spróbował wyjaśnić swoje motywacje. Nie mógł powiedzieć, że w jakimś stopniu nie pojmował tego porównania; chyba każdy artysta miewał momenty, gdy jakaś wizja nieznośnie pchała się na pierwszy plan i zaczynała dominować nad nim samym, spychając go jedynie do roli naczynia. I czasami to było właściwe, podążyć za intuicją i dać się wykorzystać czemuś większemu. Viro używał jednak bardzo dużych słów.
- Wolę myśleć, że sam sobą kieruję i sam siebie kreuję - wytknął, lekko krzywiąc się na wspomnienie o przeznaczeniu, zbyt bliskie wszelkim pojęciom spotykanym we wróżbiarstwie, których Ezra nie lubił przyjmować. Więc w istocie - nie rozumiał. Nie szedł przed siebie z zamkniętymi oczami, naiwnie licząc że dobre rzeczy po prostu mu się przydarzą. Rozum i ludzką siłę sprawczą stawiał ponad gwiazdami. - W takim razie z ilu zakończeń jesteś już usatysfakcjonowany? - Uszczypliwość zawibrowała nieprzyjemnie, jak pszczoła bez powodu kąsająca dłoń. Byli rówieśnikami i podczas gdy Ezra mógł śmiało powiedzieć, że odniósł sukces na tak wielu polach, zawodowych i prywatnych, czy i Rowle odważyłby się na podobne oświadczenia?
Uśmiechnął się lekko, nie krępując się prowadzoną przez rozmówcę obserwacją, a potem nawet się zaśmiał, bo prawdopodobnie chłopak nie zdawał sobie sprawy z tego, jak oderwany od normalności wydawał się w swoich wypowiedziach.
- O pogodzie też zawsze mówisz tak poetycko? - dociekł Clarke, na moment jeszcze odwracając uwagę Viro od sedna sprawy. W końcu jednak musiał przestać się opierać. - Dobrze. Ale nie mogę ci obiecać, że nie sprzedajesz jej cnoty bardzo tanio.
Powrót do góry Go down


Jasper 'Viro' Rowle
Jasper 'Viro' Rowle

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 174/184
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 724
  Liczba postów : 409
https://www.czarodzieje.org/t19678-jasper-viro-rowle#589315
https://www.czarodzieje.org/t19843-odyseusz#603942
https://www.czarodzieje.org/t19815-jasper-viro-rowle#600997
https://www.czarodzieje.org/t19841-jasper-viro-rowle-dziennik
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyPon Lis 23 2020, 21:32;

Nie wiem, czy widzisz moje rozdrażnienie. Nie wiem, czy słyszysz to ciche cmoknięcie niezadowolenia, gdy na sekundę wzrok ucieka mi nie tyle w bok, co w górę, ku niepełnemu wywróceniu oczami. Nie wiem nawet, czy robisz to z czystej złośliwości czy faktycznie masz jakiś powód; czy jakkolwiek mógłbyś to wyjaśnić. Wiem za to, że gdy Charłak prosi Cię, by tak go nie nazywać, to powinno przyjąć się te mniej wygodne określenia. Wiem też, by niewidomego nie nazywać ślepym, a prostytutki nie określać kurwą. To wszystko to tylko słowa, nie są niczym fizycznym, a jednak ich ciężar na barkach czy sercu zdaje się realny. Wolę myśleć, że gdybyś znał moje uczucia i powód tej prośby, to Twoja odpowiedź brzmiałaby inaczej, ale oczywiście nie zamierzam tego sprawdzać. Czasem lepiej nie wiedzieć i nie podchodzić zbyt blisko.
Jakkolwiek bym się przed tym uczuciem wzbraniał, to zrobiło mi się po prostu niewygodnie we własnej skórze, jakbyś tą odmową przypomniał mi, że to właśnie z Jasperem próbuję walczyć i jego z siebie się pozbyć, jakbym dopiero w bezjasperowej esencji swojego ego mógł odkryć kim jestem i kim chcę być. Nie widzę; nie wiem też, czy Ty widzisz, ale zdecydowanie czuję to znajome mrowienie, zdradzające, że magia podąża za moją myślą, nie wybuchając wcale buntem, a sącząc się delikatnie, niemal niepostrzeżenie z sekundy na sekundę, byle skręcać i rozjaśniać kosmyki ciemnych włosów, pozwalając im wydłużać się za moją cichą zgodą, skrytą w ruchu dłonią, odgarniającym jeden z kosmyków za ucho.
- Prawdziwe zakończenie jest tylko jedno... Te wszystkie rozdziały po drodze... - urywam niespiesznie, czując jak ręka sama rwie mi się do zapisania tej myśli, by ułożyć ją odpowiednio, bez pokracznego wykrzywienia tej metafory, a jednak mogę jedynie zwilżyć usta, musząc pogodzić się z tym, że mój odbiorca jest już [przede mną tu i teraz. - Na razie bawię się samą drogą - zbywam w końcu, rozplątując ręce, by wzruszyć ramionami w pełni ekspresyjnych możliwości tego gestu, nie mogąc ustać w tym bezruchu choćby chwili dłużej i czując, że drobne ramy antykwariatu zaczynają dusić mnie swoimi ograniczeniami.
Niemal w te samej chwili, gdy myślę sobie, że nie ma tu wystarczająco dużo przestrzeni dla mojej duszy, która potrzebuje regularnego rozprostowania skrzydeł, postanawiasz wytknąć mi to, z czym czuję się najmniej pewnie, co chwilę zadając sobie pytanie czy jestem sobą, mówiąc w ten nienaturalny dla innych sposób, czy może wręcz przeciwnie, właśnie to jest najgrubszą z moich masek, jedną z tych najgłębiej wtopionych w moje istnienie. Dlatego też natychmiast uruchamiam system obronny - wybucham śmiechem - krótkim, ale pełnoprawnym z tym niedowierzającym kręceniem głową.
- Nie podoba Ci się to, jak dobieram słowa? - odpowiadam pytaniem na pytanie, chowając jakąkolwiek irytację, by ukryć się zupełnie instynktownie za uśmiechem i pogodnym rozbawieniem, w pewnym sensie nawet ciesząc się z tego Twojego krytycyzmu, który utwierdzał mnie w tym, że przeczucie wybrało odpowiednią osobę na rolę pierwszego krytyka.  - Wywołują w Tobie poczucie wyższości, uznając, że robię z siebie idiotę czy może chcesz się przeciw nim buntować, bo mi ich zazdrościsz? - dopytałem, szukając ciekawsko Twoich oczu, szczerze zainteresowany nie tylko odpowiedzią, ale i jakąkolwiek mimiką Twojej twarzy, swoją już zaraz zdradzając zaskoczenie - nie tyle z tego, że się zgadzasz, ale że zgadzasz się już teraz, a jednak nie zamierzając dać Ci ani sekundy na wycofanie się z tej decyzji, klasnąłem zadowolony w dłonie, po raz drugi łamiąc swój szacunek do ciszy tego miejsca, stawiając podarowane Ci emocje na najwyższym piętrze podium.
 - Oh, nie oczekuję, że zaczynając będziesz dla niej dobry. Raczej... Wierzę, że przed końcem zdążysz się zakochać - wyjaśniam, nie wstrzymując wcale uśmiechu, który barwił każde moje słowo zadowoleniem, gdy jedną ręką zaczesywałem włosy w tył, drugą walcząc o wciśnięcie między drobną szparę zbyt dorodną na to książkę, jakbym potrzebował w ten sposób zwizualizować sobie, że zupełnie jednak nie pasuję do tego miejsca. -Miłość do ludzi wcale nie warunkuje delikatności ani szacunku, ale miłość do tekstu... To ten lepszy rodzaj miłości i chcę wierzyć, że między Wami po prostu zaiskrzy - kończę z dużo subtelniejszym już wzruszeniem ramion, porzucając książkę na jeden ze stosów obok, podejmując już decyzję, że zdecydowanie muszę rzucić tę pracę, którą zdążyłem podjąć jedynie w swoich myślach.
- Chociaż... muszę przyznać, że nie widziałem Twojego nazwiska w Magarcie już od jakiegoś czasu, więc... - urywam, przechylając ciekawsko głowę w bok, budując już kilkadziesiąt odmiennych teorii skąd u Ciebie ta mieszanka niechęci i uległości w wyrażonej zgodzie. - Romans ze sztuką zaczął się wypalać?
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyCzw Gru 03 2020, 21:15;

Nie zwróciłby uwagi na subtelne magiczne zmiany, gdyby sam Jasper nie zdradził się gestem. Zgodnie z podświadomą sugestią wzrok Ezry pochwycił od razu ten psotny kosmyk, zwijający się bez niczyjej ingerencji jak niedorosła żmijka. Być może podobnie niewinna zdawała się grecka Meduza na chwilę po dokonanej na niej przemianie. Z trudem oderwał wzrok od tej osobliwości, by skoncentrować się na twarzy - odczytywanie mimiki było mu bliższe niż próba zrozumienia wymykającej się spod kontroli metamorfomagii. Nawet nie pamiętał, czy zawsze wiedział, że Rowle miał tę zdolność, a jednak nie potrafił się zdziwić, bo w jakiś sposób było to oczywiste, jak pasujący element układanki.
- Słusznie, słusznie... - przytaknął mu wreszcie, ponieważ każdy miał prawo przeżywać życie na swój własny sposób. I nie wiedząc, co dalej powiedzieć, złapał się dość oczywistego punktu zaczepienia, byle tylko nie wpadać jeszcze w tę ciszę, która dla ich dwójki nie mogłaby być komfortowa.
Obecność Jaspera sprawiała, że Ezra czuł się, jakby cały czas przebywał na scenie i to z aktorem lepiej przygotowanym od niego samego; w głównej mierze improwizował, podczas gdy Rowle składał słowa z motylą lekkością, jakby wcześniej ponad ramieniem reżysera zerknął na scenopis. Nie zawtórował chłopakowi dalej śmiechem - w zastygłym na ustach wyrazie czaiło się rozbawione oczekiwanie nie na odpowiedź, ale na ripostę. Bo najwyraźniej Rowle nie był zdolny do niczego innego, jak skrywania się za swoją śliczną fasadą, udekorowaną i wykończoną niemal barokowo. I może chłopak miał rację, gdy prosił Ezrę o uszanowanie przybranego nowego imienia - tyle że Viro nie był wszechmocnym stworzycielem papierowych światów ani nawet natchnionym kreatorem. O wiele bardziej przypominał mu teraz samozwańczego króla na tronie utkanym z fałszywych słów, stworzonym tylko po to, by wzbudzać zazdrość erudycją i kunsztem. Clarke przewrócił więc oczami na ten niesłuszny zarzut z przedzierającą się gdzieniegdzie odrobiną zniecierpliwienia.
- Podoba mi się, nie podoba... Myślę, że naturalność może być taką samą pozą jak jakakolwiek maniera. Więc nie, nie przeszkadzają mi. Chociaż teraz się zastanawiam, czy czasem się pieprzysz czy tylko poetycko kochasz - celowo podkreślił wpleciony wulgaryzm, jakby chciał doświadczeniem sprawdzić, czy ich nieprzyzwoity wydźwięk skala w jakiś sposób literacką duszę. I być może eksperyment powiódłby się lepiej, gdyby tylko jeszcze zachował Rowle'a w niepewności; zamiast tego miał prezentację radości w bardzo czystej jej postaci. I jako obiekt ją wywołujący, czuł pewien ciężar niezręczności, wywołany niewspółmiernością reakcji do własnego nastawienia.
I był przekonany, że rozbieranie tekstu na części pierwsze, szukanie w nim tropów i ponadczasowych toposów może dawać satysfakcję na pewnym poziomie porównywalną do rozbierania mężczyzny. Nie miał jednak pewności, czy Viro nie przeceniał jego dojrzałości na tym polu. Uważał jednak, że każda ewentualność mogła tu mieć skutek pozytywny; lubił czasem zerknąć na zupełną amatorszczyznę. To pozwalało jeszcze lepiej docenić klasykę.
- Byle z tej iskry pożaru nie było, skoro dajesz mi jedyny rękopis - zażartował ostrzegawczo. Kolejne dociekliwe pytanie Viro było nie na miejscu po tej całej otoczce, którą wybudował wokół swojej prośby, Ezra więc uniósł brew, czy rzeczywiście Rowle w tym momencie będzie powątpiewał w jego kompetencje.
- Być może, ale wciąż raz na jakiś czas wygrywam Najbardziej Czarujący Uśmiech w Czarownicy. -  Na jego ustach natychmiast zagościła swego rodzaju młodzieńcza kokieteria, jakby musiał potwierdzić, jakby musiał udowodnić, że nie bez powodu panie domu w średnim wieku z zaangażowaniem oddawały na niego swoje głosy w plebiscycie czasopisma. Ten kolejny żart był łatwiejszy niż przyznanie się do tego, że i on przeglądał wiernie Magarta, karmiąc próżną duszę nadzieją, choć przecież nie robił nic, by mieć prawo tego oczekiwać. Zaraz jednak potrząsnął głową, czując się w obowiązku, by wyjaśnić, skoro widział jak ciekawość przedziera się do oczu Rowle'a.
- Nazywać romansem to, co jest między mną a sztuką, to jakby Ministra Magii wozić w Latającym Weasley'u. To zbyt dojrzały związek, Jazz - skarcił - ponownie zresztą - jego dobór słów, wykorzystując nowy ton, nabyty ostatnio w Hogwarcie za sprawą krnąbrnych pierwszorocznych. - Wzmocnionym tym, że zostałem asystentem działalności artystycznej w Hogwarcie i to normalne, że muszę się temu teraz trochę bardziej poświęcić. Ale jak już wrócę na scenę, to nawet The New York Ghost uzna to za wydarzenie.
A z jego słów biła taka pewność siebie, że tylko głupiec ośmieliłby poddać to w wątpliwość.
Powrót do góry Go down


Jasper 'Viro' Rowle
Jasper 'Viro' Rowle

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 174/184
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 724
  Liczba postów : 409
https://www.czarodzieje.org/t19678-jasper-viro-rowle#589315
https://www.czarodzieje.org/t19843-odyseusz#603942
https://www.czarodzieje.org/t19815-jasper-viro-rowle#600997
https://www.czarodzieje.org/t19841-jasper-viro-rowle-dziennik
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyPią Gru 04 2020, 18:57;

Tak, naturalność może być taką samą pozą jak jakakolwiek maniera. I właśnie tą udaną naturalnością chciałem spróbować się wybronić z zakłopotania, którego mnie złapało, gdy usta już rozchyliły się do odpowiedzi, która przecież wcale nie należała do mnie. Nie. Nie kochałem się, nie pieprzyłem, nie uprawiałem miłości, ani na Merlina, nie przespałem się z nikim. Niby poznałem to wszystko, ale przecież kradnąc z cudzych żyć, w obcym, wykreowanym przez siebie ciele, nie w tym, w którym powinienem. Przełknąłem tę chwilę porażki i powstrzymałem dłoń od zaczesania włosów w tył czy sięgnięcia do szyi, panując nad swoim ciałem na tyle, by nie zdradzać zakłopotania w tak oczywisty sposób, nawet spojrzenie mobilizując do utkwienia w zielonych oczach, by nie uciekało teraz nigdzie w bok.
- Przyjemność stawiania pytań polega na szukaniu odpowiedzi, więc pozwolę zastanawiać Ci się dalej - odpowiedziałem jak najszybciej, byle nie dać kolejnym sekundom ciszy przeciągać się w nieskończoność, lekkim uśmiechem próbując zapewnić nas obu, że każde z tych słów wypowiedziałem z naturalną swobodą.
Śmieję się cicho, palcem badając przyjemnie łaskoczący wzór na grzbiecie jednej z książek, myśląc już, że muszę zadbać o kopię, ale przecież wiedziałem to już od dawna. W końcu od zawsze tworzę w tym przekonaniu, że oryginalny rękopis należy się tej osobie, która jako pierwsza po mnie poznaje go w pełni. Muszę oddać swoje dzieło z pełnoprawną pokorą, gotowy na to, co się z nim stanie, będąc na łasce najważniejszego, bo pierwszego, wybranego przez los krytyka, oddając mu wszelkie prawo do poszanowania (bądź wręcz przeciwnie) kilkuset godzin mojego życia.
I może niekoniecznie daję Ci się oczarować, gdy spoglądam na prezentowany przez Ciebie uśmiech, bo choć w głowie słowa same układają mi się w zgrabne zwrotki komplementów, zahaczając o banały przyrównań do świeżości wiosennego poranka, to wiem przecież jak puste jest to osiągnięcie. To tylko wygląd, trafna mieszanka genów, odpowiedni układ rysów twarzy. Jak nikt wiem, jak niewiele to znaczy, choć z pewnością wmawiasz sobie, że to nie łaską natury zyskałeś swój tytuł, a charyzmą i talentem. I może właśnie ta świadomość powstrzymuje mnie od komentarza, w pewien sposób godząc się z tym, że może nawet potrafiłbym przyznać Ci rację.
- Och, Hogwart - daję się zaskoczyć, nie kryjąc się z tym wcale, pozwalając brwiom unieść się nieco w górę i zdradzić, jak abstrakcyjna wydała mi się ta myśl, co chwila dając się złapać na to odrzucane poczucie dorosłości. - A już chciałem proponować, że mogę załatwić Ci sesję w Playwitch, jeśli brak Ci uwagi tabloidów, ale przyszłemu profesorowi chyba nie wypada. Nawet jeśli jest Tobą - komentuję, gubiąc się gdzieś między własnymi intencjami, nieco niezadowolony z tego, że instynktownie wbiłem się w tę obronną postawę. Czego się boję? Przed czym bronię? W jaki sposób mnie atakujesz, Clarke, że poczułem chęć osłony? Chcę Ci coś udowodnić? Do czegoś sprowokować? Przekonać, że możesz sobie pozwolić na złośliwość? Że to nie Twoja pozycja estradowa kazała mi zaproponować Ci moją sztukę? Nie wiem, nie rozumiem, ale czuję i trawię, więc uciekam spojrzeniem do pierwszej lepszej książki, odgrywając zainteresowanie opisem z tyłu okładki, którego nawet nie czytam, a prześlizguję się tylko wzrokiem po nieskładających się w słowa literach.
- Jeśli do tego dojdzie, będę tego świadkiem - dodaję powoli, pewny tego twierdzenia, choć dość silnie napędzam je pychą, że to właśnie moja sztuka popchnie Cię znów na sceniczne deski, więc nie nakreślam wcale, czy stawiam się w pozycji widza, czy twórcy Twojej roli. Liczę w głowie drobną ciszę przerwy, jakbym sam kierował się dokładnymi wytycznymi reżysera, udając, że wiem, co mną kieruję, gdy przekładam na regale kilka ułożonych na sobie książek, dopiero wtedy mogąc podeprzeć biodro o dębową półkę i spojrzeć Ci znów w oczy. - Rękopis mogę wysłać Ci sową, ale gdy go przeczytasz, chcę się z Tobą umówić - przyznaję wprost, bo niezależnie od tego, jak cenię sobie słowo pisane, chcę poczuć Twoje emocje, gdy mówisz mi o czymś tak dla mnie ważnym, niezależnie od tego, jak bolesne czy przyjemnie zawstydzające ma to być. - Co powiesz na kawę?
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyPon Sty 04 2021, 23:02;

Był lepszy w lawirowaniu pomiędzy odpowiedziami niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka; nie zwlekał na tyle długo, by Ezra mógł posądzać go o robienie uników, a jednocześnie jego wypowiedzi brzmiały przemyślanie, nie wystawiając go zbyt mocno na poznanie. Zapanował nawet nad gestem, gdy zaczął zdawać sobie sprawę, jak zdradliwy w obecności Clarke'a potrafił być. Wobec tego Viro zasługiwał z pewnością na uznanie, a być może nawet zainteresowanie.
- Touché. Pytanie, czy ty będziesz czerpał przyjemność z moich metod szukania odpowiedzi. - Ezra wiedział, że było to ostrzeżenie bez pokrycia; tak wiarygodne jak mosiądz jedynie pokryty zwodniczą warstwą złota. Nawet jeśli wiedział, w jaki sposób przyprzeć do ściany, pozostawał skrępowany ograniczeniami innych relacji. Jednej konkretnej relacji, której nie chciał zaprzepaścić dla chwili rozrywki.
Trzymane w rękach książki zaczęły mu ciążyć, jakby przypominając, że czas nie stał w miejscu, nawet jeśli Rowle miał szczególny dar przekłamywania rzeczywistości na swoją korzyść - Clarke nie wątpił, że jego srebrzysta mowa z pewnością niejednej osobie zawróciła w głowie, podstępnie zmuszając do zapomnienia o własnych planach. I jemu trudno było powrócić myślą do tego, co było przed przestąpieniem progu antykwariatu przez Viro. Jakby tamten Ezra już nie istniał, choć przecież stał dokładnie w tym miejscu kilka minut temu, tak samo pewny swoich pragnień, jak ten obecny.
Nie miał innego wyboru, jak odłożyć książki dla tych, którzy bardziej doceniają ich staromodny powab.
- Hej! Twoje zdziwienie mnie rani. -  Przyłożył rękę do klatki piersiowej, usta próbując przyozdobić smutkiem, ale nawet na jego profesjonalnych wargach grymas ten nie chciał się utrzymać, ześlizgując się na skutek zbyt grubej warstwy dobrego humoru. I dał się ponieść temu nastrojowi, nie dostrzegając lub po prostu nie rozpoznając w postawie Rowle'a wycofania. - Uznam to za komplement, ale wierz mi, są lepsi ode mnie do sprzedawania swojego ciała. I przyszła profesura jest tą mniejszą przeszkodą. - By zrobić wrażenie, trzeba było eksponować swoje mocne strony, ale nigdy przesadnie chwalić się tymi słabszymi, a Ezra zbyt skrupulatnie każdego wieczoru badał ciało prawdziwego modela, by mieć śmiałość obnażać się w tak dosłowny sposób. I też po prostu nie chciał, dając w takich sprawach decyzyjny głos temu wewnętrznemu, mało komu znanemu Ezrze, często przytłoczonemu wymaganiami kariery, którą sobie wybrał, temu, który ponad wszystko cenił sobie prywatność.
Odetchnął, czując, że ich spotkanie zbliża się ku końcowi. Mimowolnie uciekł spojrzeniem poza antykwariat, niekoniecznie wyczekując ostatnich słów, lecz obawiając się przeciągniętego pożegnania; to one najbardziej psuły ogólne wrażenie. Niedosyt stanowił najlepszą przyprawę ze wszystkich.
- Wreszcie przeszedłeś do sedna! Bardzo wymyślnie, bardzo... - podchwycił jeszcze okazję do zabawienia się przypadkową dwuznacznością, pstrykając palcami głośno i gwałtownie; a był to gest przepełniony tak wyzywającą chełpliwością, jaką tylko mogło pomieścić w sobie coś tak nieznaczącego. Nie był tak zadufany w sobie, by szczerze wierzyć, że rękopis był tylko pretekstem i pierwszorzędnie użytym rekwizytem; lecz Jasper nie musiał tego wiedzieć, od początku zalewany subtelnymi sygnałami podkreślającymi nierówność ich pozycji. Nie przyjmował tego, że to Viro własną decyzją w jakiś sposób go wyróżniał, wolał narrację, w której to Ezra robił mu przysługę, podarowując swoją uwagę i swoje myśli. Swój czas - najcenniejszą walutę XXI wieku. I cała zabawa polegała na tym, by takie przekonanie zasiać nie w samym sobie, a w rozmówcy.
- Powiem, że pozwolę ci sobie postawić, ale to ja wybiorę miejsce, zgoda? - Mrugnął do niego żartobliwie i wyciągnął rękę, by uściskiem dłoni przypieczętować tę nietuzinkową transakcję.
Powrót do góry Go down


Jasper 'Viro' Rowle
Jasper 'Viro' Rowle

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 174/184
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 724
  Liczba postów : 409
https://www.czarodzieje.org/t19678-jasper-viro-rowle#589315
https://www.czarodzieje.org/t19843-odyseusz#603942
https://www.czarodzieje.org/t19815-jasper-viro-rowle#600997
https://www.czarodzieje.org/t19841-jasper-viro-rowle-dziennik
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyPią Sty 08 2021, 19:27;

Zabawne jak wiele błędnych założeń potrafimy wymyślić, gdy czujemy się zagrożeni. I z jakiegoś powodu tak właśnie się czuję. Z a g r o ż o n y. Ciągle w trybie bojowym, wyczekując ciosu, by zablokować go w porę. Tym razem jednak nie zdążam, daję się zaskoczyć i unoszę zielone spojrzenie pełne zaskoczenia, że wiesz. I tym szybciej uśmiecham się, przykrywając spojrzenie sztucznym zobojętnieniem, by nie dać Ci podpowiedzi, że trafiłeś mnie strzelając ślepakami, powtarzając już sobie w myślach, że nie, nie wiesz, nie możesz wiedzieć, ani się tym interesować. Nie masz bladego pojęcia na jak wiele sposobów można sprzedawać nieswoje ciało i że poznałem je już wszystkie. Ba! Poszedłem krok dalej i zaprzedałem też duszę. Ale i o tym nie wiesz zupełnie nic.
Ciekawski wzrok niespiesznie w końcu powraca do Twojej sylwetki, chcąc zbadać jak daleko tak naprawdę znajdujesz się od tych "lepszych" w modelingowej karierze, dopiero później podążając za nitką Twoich myśli na uliczkę przed antykwariatem, instynktownie wyczuwając, że szukasz już ucieczki od naszego spotkania, dusząc się w pachnącym starością pomieszczeniu. Tak zresztą jak dusiłem się ja, tak licznie otoczony obcą literaturą, której nie mogłem kształtować swoją myślą, pozwalając rozkwitać niespiesznie planowi na pożegnanie Cię w wygranym dla mnie pojęciu.
- Mhm, wyobraź sobie ile rozmowy mi zajmie zaciągnięcie Cię do łóżka, skoro tyle zajęła mi zwykła kawa - przytaknąłem, wywracając oczami z uśmiechem, bo co innego mi pozostało, zawsze niby mogąc spłoszyć się niczym małoletnia panienka, a jednak zdaje mi się, że nastały czasy, gdy i takie zaprzedały już swój wstyd. Bo sam przed sobą mogę przecież przyznać, że nie spodziewałem się tak płynnego podłapania przez Ciebie tej niewinnej gry słownej, gdzieś tam głęboko naprawdę licząc na wiążący charakter spotkania. W końcu może bez grzejących Cię na scenie magicznych świateł i Ty poczułeś chłód samotności.
- Zatańczę tak, jak mi zagrasz - zgadzam się, myślami błądząc już w domysłach czego właściwie oczekujesz i chcesz, gubiąc się w tym na co dokładnie się umawiamy. Instynktownie czuję jednak, że nie ma to większego znaczenia, bo i tak będę zadowolony. W końcu lubię niespodzianki. Niezależnie od ich rozmiaru potrafią przeobrazić się samoistnie w ekscytującą przygodę, a ja wcale nie wątpię w to, że w każdej sytuacji uda mi się znaleźć coś dla siebie.
W końcu nie mam nic do stracenia.
Ściskam Twoją dłoń, przypieczętowując wypowiedziane słowa z uśmiechem i sylwetką wyprostowaną z zadowolenia, zaraz już z głośnym trzaskiem odkładając trzymaną książkę, powiększając w ten sposób wieżyczkę woluminów na chyboczącym się niestabilnie stołku obok.
- E, szefie! - zaczynam, błyskawicznie wchodząc na nowo w po macoszemu potraktowaną rolę  pracownika antykwariatu, błyskawicznie zwracając na siebie uwagę podstarzałego właściciela przy kasie. - Rzucam tę robotę. Za mało płacicie, a ja muszę uzbierać na kawę dla gwiazdora. Adiós! - wołam, teatralnie wyrzucając dłoń w górę, by półpiruetem okręcić się w miejscu, wraz z nim pozwalając powrócić na twarz szerokiemu uśmiechowi, przed wyjściem nachylając się jeszcze do Ciebie na dużo cichsze: - Hasta pronto, Estrella.
+
[zt]
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Antykwariat - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 EmptyCzw Sty 14 2021, 22:32;

Nie spodziewał się, że może trafić, wcale nie celując, więc gdy spojrzenie Viro wypełniło się zaskoczeniem, klatka piersiowa Ezry jednocześnie ścisnęła się ze skierowanym ku sobie wyrzutem na podobnie krótki moment. Nie w biografii Jaspera grzebał w myślach Clarke, a w swojej własnej, nie mogąc powstrzymać wypływającego na wierzch wspomnienia, gdy ten jeden raz złamał się, wybierając drogę na skróty. I choć był przekonany, że listowna pogróżka, którą otrzymał jakiś czas temu, nie mogła trafić do gazet, ziarenko niepewności zakuło go prosto w godność. Wcale więc nie drążył tematu, być może i z tego powodu ostatecznie uciekając wzrokiem, jakby w ten sposób mógł dać myślom dodatkową przestrzeń.
- Być może mniej niż podejrzewasz. Czego w twoim towarzystwie nie zrobi się dla chwili ciszy... - wytknął mu, raz jeszcze kwestionując przyjemność słuchania wymyślnych, jasperowych słów. Ten, kto znał Ezrę lepiej niż jego rozmówca, zapewne od razu wyłapałby jak złośliwa przekomarzanka mimo wszystko coraz wyraźniej rozbrzmiewała przyjacielskim ciepłem.
Za obietnicą nie stał żaden konkretny plan - wiedział, że odpowiednie miejsce samo mu się nasunie, czy to na skutek inspirującej lektury pióra Rowle'a, czy ze względu na zwykłą zachciankę, pojawiającą się w odpowiednim czasie. Nad pewnymi rzeczami nie warto było po prostu pochylać się zbyt wcześnie.
Ezrowa brew drgnęła sceptycznie, gdy nowa energia wstąpiła w Viro, nie potrafił się jednak nie uśmiechnąć, gdy mężczyzna cały zapłonął teatralną przesadą; nawet huk odkładanej książki zabrzmiał aplauzem. A Ezrze nie pozostawało nic innego, jak z uznaniem skinąć głową, by stonowanym zadowoleniem okazać szacunek wobec wielkiego wyjścia.
Kiedy stał tak w samotności, mała powierzchnia antykwariatu wydała mu się bardziej nużąca i monotonna niż kiedykolwiek.
- Nie żałowałbym go, na pierwszy rzut oka widać było, że nie będzie walczył o miano pracownika miesiąca - pocieszył właściciela, mimo że ten wcale nie wyglądał na zdruzgotanego poniesioną stratą. Raczej duża dawka niezrozumienia zdominowała poszarzałe od antykwariackiego kurzu spojrzenie, kiedy przeniósł je na Clarke'a; nie mógł być świadomy, że właśnie został rekwizytem w nieco kabaretowym wystąpieniu Rowle'a. Być może do końca tego dnia miał się już zastanawiać, czy to on poddany został przedziwnej magii, która odebrała mu pamięć o zatrudnieniu Viro, czy też po prostu próg sklepu tego dnia przekroczył szaleniec - w świecie czarodziejskim obie te opcje wykazywały się zbyt wysokim prawdopodobieństwem, by którąś móc zignorować. Nie było to jednak zmartwieniem Ezry; z cichym życzeniem "miłego dnia" pchnął wyjściowe drzwi. Paradoksalnie z jeszcze lepszym humorem niż kiedy tu przychodził, był gotów zmierzyć się z resztą tego dnia.

[zt]
+
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Antykwariat - Page 2 QzgSDG8








Antykwariat - Page 2 Empty


PisanieAntykwariat - Page 2 Empty Re: Antykwariat  Antykwariat - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Antykwariat

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Antykwariat - Page 2 JHTDsR7 :: 
londyn
-