Ciemna i brudna sala do run świeciła pustkami. Na oknie stał jeden zwykły kwiat, którego można często spotkać w domach mugoli. Światła w sali prawie nie było i sprawiała ona wrażenie bardzo ponurej i zimnej. Gdyby nie ławki, można by było pomyśleć, że robi ona za kostnicę.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Starożytne runy
Wchodzisz do Klasy Starożytnych Run, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Starożytne Runy. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Howard Forester oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Tecquala. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoi czara, z której unosi się niebieski dym. Na niej świeci się napis „teoria. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować dwa pytania i odpowiedzieć na nie. Gdy sięgniesz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z historii magii i run można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
pytanie nr 1:
Pierwsza kostka:
1 – Wypisz i opisz symbole związane z runą Algiz (łoś, łapy łabędzia, człowiek stojący na ziemii z wyciągniętymi w górę ramionami). 2 – Wypisz runy znajdujące się w kręgu Ognia (Kenaz, Fehu, Thurisaz, Sowilo, Gebo). 3 – Wymień kręgi energetyczne, do których należą runy (wody, powietrza, ziemi, ducha). 4 – Jakie rośliny symbolizuje Thurisaz? (nasturcja, rojnik) 5 – Która z run jest związana z grecką Temidą? Wytłumacz, w jaki sposób jest powiązana (Ehwaz). 6 – Opisz znaczenie runy Mannaz oraz przyporządkuj, do jakiego kręgu energetycznego należy.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
pytanie nr 2:
Pierwsza kostka:
1 – Narysuj i nazwij runy, energetycznie należące do Ziemi (Uruz, Iwaz, Berkano, Ingwaz, Odala). 2 – Podaj znaczenie trójki run: Algiz, Ingwaz, Raido. 3 – Narysuj runę, której symbolem jest orzeł i rubin (sowelo). 4 – Opisz, jak Runa Perdo wpływa na zdrowie człowieka (wzmacnia witalność, pobudza do pracy układ immunologiczny, dodaje sił i energii życiowej, pomaga walczyć z nałogami). 5 – Przypisz poszczególnym surowcom (kamień księżycowy, koral, hematyt) runy, które symbolizują. 6 – Narysuj wszystkie runy, które są nieodwracalne (Gebo, Hagal, Naudiz, Isa, Jera, Ehwaz, Sowelo, Ingwaz, Dagaz.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - historia i runy:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 1:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 2:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za pytania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Lena weszla dziś do klasy trochę wcześniej niż zazwyczaj. Chciała dowiedzieć się czy wszyscy uczniowie odrobili zadaną prace i czy wszystkie trafią dziś do jej rąk. Weszła spokojnie, nie śpieszyła się. No, bo niby po co? Usiadął jak zawsze przy swoim biurku. Może i było stare, ale prawdopodobnie miało jakąś ciekawą historię na swoim koncie. Kobieta zbarbiła się lekko, a jej długie wlosy opadły na twarz. Chwila skupienia i jedna myśl: co dzisiaj zaproponuje uczniom na zajęciach?
Bridget powoli traciła cierpliwość do samej siebie. Czego ona nie dostrzegała? Co było powodem jej ciągłego niepowodzenia? Przecież wydawało jej się, że po wprowadzeniu poprawek będzie w porządku, a Fairwyn ponownie odsyła ją do ławki? Kończył jej się czas, a trzeba było przyznać, że na zadaniu bardzo jej zależało. W zasadzie odkąd profesor zjawił się w szkole, Bridget ponownie polubiła chodzenie na runy i stanęły one właśnie na liście jej priorytetów jeśli chodziło o owutemy. Usiadła w ławce i zaczęła się uparcie wpatrywać to w swoją kartkę, to w kartkę z podręcznika. Co było powodem jej błędów? I wtedy ją olśniło! Szybkim ruchem wyciągnęła kolejną kartkę z torby i zaczęła szybko kreślić nową transliterację, którą oddała kilka minut później i miała nadzieję, że nie zostanie odesłana po raz trzeci, bo chyba by się poddała.
Było mi tak piekielnie wstyd, że znowu muszę coś poprawiać - Fairwyn po raz pierwszy zwrócił na mnie swoją uwagę, a tego zdecydowanie wolałam unikać. Wzięłam pergamin od nauczyciela i ze zbolałą miną zaczęłam przeglądać zapiski. Po długich poszukiwaniach udało się odnaleźć trzy błędy, które pośpiesznie poprawiłam. Nie miałam pojęcia czy coś jeszcze zrobiłam źle zdecydowałam się jednak oddać pracę - nie mogłam już znaleźć więcej błędów, poza tym miałam za mało siły na to by kolejne sto razy czytać ten tekst. Podeszłam do biurka nauczyciela i oddałam kartkę, a moim śladem poszła @Lotta Hudson i @Lysander S. Zakrzewski. Miałam szczerą nadzieję, że udało mi się wyeliminować błędy i że na tle klasy wypadłam znośnie.
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Fire przesiadła się bez zbędnego gadania tylko dlatego, że tego dnia i tak była w podłym humorze, więc nawet na przekomarzanie się nie miała ochoty. Słuchała Fairwyna z umiarkowanym zainteresowaniem, dłubiąc przy okazji piórem w blacie ławki. Nie mógł zadać im czegoś łatwego, nie wymagającego myślenia? Westchnęła cicho, spoglądając na tekst, który miała przetransliterować. Wydawał się dość skomplikowany, ale pierwsze runy napisała całkiem szybko. Miała wrażenie, że im dalej brnie w tekst tym prostszy się staje, chociaż nadal nie mogła odgadnąć czego dotyczy. Fire zainteresował ostatni wers z pojedynczym słowem, a kiedy już je odszyfrowała, coś ją tknęło. W końcu domyśliła się co ma przed sobą i spokojnie dokończyła resztę. Nie spieszyła się, uważnie dobierając runy i jednocześnie zerkając na innych uczniów, których Fairwyn obrzucał tymi swoimi edgarowymi spojrzeniami, odsyłając do poprawek. Fire miała nadzieję, że ona żadnych nie będzie musiała nanosić, bo zwyczajnie nie chciało jej się przepisywać całego tekstu po raz kolejny. Skończyła jako jedna z ostatnich, sprawdzając jeszcze dwa razy runy i wyłapując przy okazji parę małych błędów. Kiedy stwierdziła, że więcej wymyślić nie zdoła, podniosła się i podeszła bez słowa do biurka Fairwyna, żeby oddać swoją pracę i wysłuchać komentarza, jeśli w ogóle zamierzał to komentować.
______________________
Co z Fire?:
O dziwo - utrzymuje kontakty ze znajomymi, zwłaszcza z Leo oraz swoim młodszym bratem! Ale rzadko bywa w Wielkiej Brytanii. Ponownie wróciła do podróżowania po świecie, głównie Azji i Afryce, nie tłumacząc nikomu prawdziwego powodu... Wpadła w tarapaty, jak to zwykle. Powiązane z przestępczością i czarną magią, jak to zwykle. Wykonuje różne niebezpieczne zadania, za towarzysza mając Ravingera, którego bez cienia wyrzutów sumienia porzuci, jak tylko jej Tease opuści Azkaban. Ach i adoptowała ośmioletnią dziewczynkę - Fleur.
Kindness is weakness
Compassion made me lower my wand. Loyalty made me lose my eye. Hope made me put the poison away. Never again.
Playlista
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Zadanie nie było specjalnie trudne tylko, że runy po jakimś czasie dwoiły i troiły się w oczach. Ettie jakieś trzy razy zaczynała wszystko od początku, gubiąc miejsce, na którym skończyła. W końcu przyszło jej do głowy, że może spróbować to przetłumaczyć. Przepisywanie tekstu, którego się nie rozumiało, było przecież sto razy trudniejsze, a poza tym chyba trochę bez sensu. Obawiała się, że zajmie jej to za dużo czasu, ale pocieszał ją fakt, że sam Fairwyn co chwila odsyłał kogoś do ławki, mówiąc mu, żeby się nie śpieszył. Dodatkowo tekst wcale nie był skomplikowany ani zupełnie obcy, więc przy pomocy podręcznika szybko załapała co jak powinno mniej więcej wyglądać. Nie śpieszyła się jednak z oddaniem pracy, widząc jak profesor mniej lub bardziej uprzejmie odsyła wszystkich do ławek. Umarłaby, gdyby obstawił ją tak jak siostrę Lysa. Sprawdzała pracę milion razy, chociaż była już właściwie pewna, że ma wszystko dobrze. Siedziałaby tak może do końca lekcji, gdyby nie fakt, że Wittenberg dostała dodatkowe zadanie. Też chciała! Myślała, że nic poza transliteracją nie będą robić, a tu proszę! Uwielbiała tłumaczyć. Do tego Wittenberg… nie mogła być przecież gorsza od niej. Poderwała się z ławki i prawie podbiegła do nauczyciela, wciskając mu pracę pod nos. Próbowała dojść jak jej poszło z wyrazu twarzy Fairwyna, kiedy czytał, ale wyglądał jak pomnik. Do tego niezbyt zadowolony pomnik… Była już pewna, że coś ma źle i aż zbladła, kiedy w końcu na nią spojrzał.*
Nie no jasne. Dlaczego w swojej działalności skrajnie prewencyjnej na tym pięknym przedmiocie Ruth nie wpadła na pomysł, że Fairwyn nie naje się jedną pracą i wszystkich mędrków, którzy wyrwali się z oddaniem zadania trochę wcześniej nagrodzi kolejnym? Czy ona jego zdaniem miała za dużo czasu? Pewnie tak, w końcu runiarz zachowywał się jakby w jego opinii uczniowie nic innego poza gapieniem się bezmyślnie w sufit nie robili. Ależ oczywiście, że Ruth to przetłumaczy! Przecież na sto procent kolejny Sebek sprzed prawie dwóch tysięcy lat chciałby zostać zauważony (wraz ze swoim typowym sebkowym rytem: 'tu byłem'). Zabrała się za translację całkiem szybko, bo naiwnie wierzyła, że uda jej się skończyć przed końcem lekcji, ale z racji niepokoju duszy, który wywoływało niemiłe uczucie, jakoby ten czterdziestolatek z zaburzeniami psychicznymi miał recenzować jej pracę, wolała mu nie podpadać kolejnym marnym zadaniem. Ruth sprawdzała to chyba ze cztery razy i kiedy już zdecydowała się na oddanie, do końca zajęć nie zostało więcej niż trzy minuty. Bez słowa oddała mu zapiski, pozostawiając książkę wciąż w rękach swojej koleżanki w niedoli @Tequila I. M. Evermore.
Okazało się, że miałem jakieś tam błędy, ale kiedy siadłem do tego jeszcze raz, moje myśli podążyły w zupełnie innym kierunku i jakkolwiek chciałem się skupić, nie potrafiłem. Dwoiły mi się te znaczki przed oczami, jakoś tak nie chciało mi się, ogarnęła mnie zupełna stagnacja. Trudno. Wpatrywałem się w papier, potem w okno, potem na Ruth, potem znów w okno i jakoś tak minął mi czas. W chwili, gdy każdy musiał już oddać kartkę, nie wiedziałem nawet, czy moje pióro ponownie dotknęło pergaminu odkąd Fairwyn oddał mi pracę. Pewnie nie. Cóż, straciłem wiarę w poprawienie tego tekstu, oddałem to, co miałem wcześniej i przygotowałem się na jakiś nędzny czy okropny. Sumując z wybitnym z kartkówki wychodzę miernie, ale wciąż pozytywnie.
Edgar T. Fairwyn
Wiek : 47
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : kamienny, lekko znudzony i pogardliwy wyraz twarzy
Nie mylił się. Nie minęła minuta, kiedy do jego biurka wróciła panna Fox. Tym razem przynajmniej z porządnie poprawioną pracą. Odłożył na bok jej translację, pogrzebał chwilę w biurku i wyjął plik papierów i wybrał jeden z niedługą inskrypcją w starszym futharku. - Tłumaczenie – polecił krótko. Następna podeszła Pourbaix. Ona również poprawiła literówki, a Edgarowi powoli wracała nadzieja, że może nie naucza jednak kompletnych ameb. Mimo wszystko oddał dziewczynie pergamin. - Proszę się zastanowić nad tłumaczeniem tekstu – zakładał, że tego nie zrobiła, widząc kilka rozdzielonych w połowie wyrazów. Widząc zmierzającą w jego stronę Bridget Hudson, przejechał ręką po twarzy. Który to już raz? Miał wrażenie, że co najmniej piąty, ale może z tego wszystkiego zaczęły mu się plątać siostry. Wziął jej kartkę i przeczyta z nieskrywanym zniechęceniem. - No – odłożył pergamin na biurko – Można jak widać… Może pani dołączyć do panny Fox. Następnie dostał jeszcze trzy poprawne prace należące do Henderson, Zakrzewskiego i drugiej Hudson. To pozwalało przypuszczać, że jednak posiadali mózgi i trzeba ich tylko było zmusić do ich używania. Fairwyn wybrał dla każdego z nich inskrypcję z wyjętego wcześniej pliku i odesłał do ławek. Kolejna praca należała do panny Dear i na szczęście była już bezbłędna. - Proszę się dosiąść do kogoś kto ma translację i zająć tym samym. Ledwie skończył mówić, przy jego biurku wyhamowała panna Wykeham, niemal wpychając mu transliterację pod nos. Edgar obrzucił ją tylko poirytowanym spojrzeniem i przeczytał tekst. Jemu również nie miał nic do zarzucenia. Odesłał dziewczynę do pracy nad translacją. Spojrzał na zegarek. Zostało im jeszcze kilkanaście minut.
------------------------------- @Ruth Wittenberg i @Calum O. L. Dear, zakładam, że jeszcze mi tych prac nie oddaliście, ale spoko, pamiętam o Was i uwzględnię przy zamknięciu lekcji. @Erin Fox, FIRE i ja– tłumaczycie coś tam ze starszego futharku. Nie jestem aż tak okrutna, żeby faktycznie Wam coś dać (jestem, ale siebie mi szkoda), więc tylko piszecie posta, że to robicie. Zakładacie, że zajmuje Wam to czas do końca lekcji i pod koniec lekcji Edek Wam to zabierze i obczai jak poszło. Jeżeli nie napiszecie tego postu, to stwierdził, że tak o, a jeżeli napiszecie, to stwierdzi, że nie źle i jakimś bonusem w przypływie łaski rzuci. @Lucienne Pourbaix – Ty musisz poprawić odstępy, czyli obczaić co to za tekst, czyli masz wszystko w postach wyżej. @Lotta Hudson i ferajna – jedno z Was już ma zaliczone to zadanie dodatkowe jako że się narobiłaś dużo. Tylko napisz mi które. Pozostała dwójka, patrz Erin i Fire @Bridget Hudson – Ty mi już nic nie pisz xD Bri ma zaliczone dodatkowe. Caluma mogę Ci naciągnąć na W, tylko daj znać czy chcesz ;p @Evie Hemmer, @Bocarter Hamilton (zwłaszcza Ty, bo powiedziałeś, że chcesz egzaminy zdawać, więc będzie przyps), @Roksana Delamar, @Dreama Vin-Eurico, @Larissa I. Sharewood i druga ja – zostało Wam 27 godzin…
Przy pierwszym oddaniu tylko jedna literówka i kilka odstepów do poprawienia, za drugim razem wszystko dobrze i dodatkowe zadanie. Z pierwszym wyrobiła się na tyle szybko, że na dodatkowe zadanie miała wystarczająco. Wróciła do ławki i szybko wyjęła dwa pergaminy. Zaczęła tłumaczyć tekst, zapisując sobie przy poszczególnych słowach uwagi, jeśli nie była czegoś pewna. Całkowitą pewność uzyska zapewne dopiero po przetłumaczeniu tekstu. Kiedy ktoś dosiadł się do niej, przesunęła otrzymany od profesora tekst i bez słowa kontynuowała swoje zadanie. Nie napotkała na jakieś większe problemy w trakcie tłumaczenia, więc zostało jej jeszcze sporo czasu na sprawdzanie. Nie znalazła wielu błędów, ale te, które zauważyła poprawiła i jeszcze kilka razy sprawdziła tekst pod różnymi kątami. W końcu stwierdziła, że gotowe i zabrała się za przepisywanie na drugi pergamin. Skończyła kilka minut przed końcem lekcji i położyła kartkę na rogu ławki.
Ostatnio zmieniony przez Erin Fox dnia Czw 22 Cze 2017 - 19:01, w całości zmieniany 1 raz
Na ustach Evermore natychmiast pojawił się uśmiech pełen wyższości, kiedy Fairwyn odprawił @Bianca Zakrzewski z szyderstwem, natomiast jej własna praca okazała się być pozbawiona błędów. Na ogół Tea nie cieszyła się z niepowodzeń innych, jednak dzięki temu ona sama wypadła lepiej... A Bianca sama sobie była winna, skoro wykazywała się taką głupotą, by nie skorzystać z podręcznika. Nie tracąc czasu, dosiadła się do Ruth, bo kolejny tekst, który dał im Fairwyn nie nadawał się na końcówkę lekcji. Chociaż może była to dobra metoda, bo gdyby profesor dał im więcej czasu, bez wątpienia by go wykorzystała. A tak skrobała po pergaminie jak szalona, żeby tylko zdążyć (przez co niektóre literki trochę się przekoślawiły). Nawet to tłumaczenie nie było takie trudne, ale chodziło o to, że musiało wyjść idealnie, więc na sprawdzanie Tequila nie szczędziła czasu. Swoją pracę wcisnęła Fairwynowi dosłownie w ostatniej minutce lekcji, mając cichą nadzieję na wybitny (albo pochwałę? Ostatecznie brak krytyki też w sumie byłby na wysokim poziomie ważności.)
Zakładam, że @Lotta Hudson ma zaliczone, Lysem i Florką piszę.
Byłem zadowolony, że tym razem praca okazała się bezbłędna i z satysfakcją wziąłem od nauczyciela tekst ze starszego futharku - ku mojej radości okazało się, że przerabiałem ten tekst u Edgara w poprzednich latach, więc bez problemu przełożyłem go na angielski. Wiedziałem jednak, że nie ma co oddawać pracy Edgarowi - skoro powiedział, że zbierze je pod koniec lekcji lepiej było zaczekać - wiedziałem, że jeśli Fairwyn będzie nie w sosie to może się wkurzyć o to, że ktoś oddał wcześniej. Zostało mi jeszcze sporo czasu, więc sprawdziłem zadanie trzy albo cztery razy, a potem zająłem się przeglądaniem czegoś innego czekając aż Fairwyn przyjdzie odebrać moją pracę. Byłem niemalże pewien, że mam wszystko dobrze, ale nie chciałem pochopnie latać do biurka nauczyciela.
Spróbowała podsuniętych roladek i uśmiechnęła się lekko do Lucienne. - Jak następnym razem będę organizować imprezę, to zatrudnię cię jako katering - powiedziała, nie przejmując się faktem, że zabrzmiało to, jakby miała wykorzystywać Puchonkę jako swoją tanią siłę roboczą. Przecież Pourbaix powinna być zachwycona, że Larissa proponuje jej pracę u siebie. Nie każdy mógł sobie pozwolić na taki prestiż. Zadowalający z kartkówki w pełni ją usatysfakcjonował, bo nie spodziewała się niczego więcej, a wystarczyło, żeby nie wylecieć i nie narobić sobie wstydu. Idealnie! Utratą punktów się nie przejęła, w końcu niejeden raz je straciła. Poza tym nie zrobiła nic takiego, a to, że profesor był sztywny jak kij od miotły, to już jego sprawa. Odczytała karteczkę od Lucy, ale nie miała zamiaru na nią odpisywać, bo uznała to za dziecinne i niemodne. Otworzyła za to podręcznik na wskazanej stronie i zabrała się za transliterację, która swoją drogą była okropna. Te wszystkie znaczki strasznie się jej plątały i chciała jak najszybciej skończyć, więc nie sądziła, że poszło jej dobrze. Ważne, że zrobiła cokolwiek.
Wydawało mi się, że nigdy nie skończę transliteracji - Fairwyn odsyłał mnie odnajdując ciągle nowe błędy. Nie mogłam się skupić, zapewne gdybym była bardziej wylewna to rozpłakałabym się, ale nie należałam do tego typu ludzi, więc trzymałam emocje w sobie. W końcu udało mi się napisać transliterację dobrze i zabrałam się za tłumaczenie tekstu ze starszego futhraku. Mimo, że byłam niezła z run to szło mi bardzo powoli - zwyczajnie byłam tego dnia zbyt rozedrgana by szlo mi lepiej. Na szczęście udało mi się skupić na tyle, że zrobiłam całe tłumaczenie, aczkolwiek nie udało mi się go sprawdzić, gdyż zakończyłam zadanie akurat w momencie gdy Edgar zaczął zbierać nasze prace.
Edgar T. Fairwyn
Wiek : 47
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : kamienny, lekko znudzony i pogardliwy wyraz twarzy
Elo ziomy! Sprawa jest taka, że przedłużam lekcję do godz. 23.59 dnia dzisiejszego, bo przez mecz nie ogarnęłam. Nie patrzyłam co mi dziś powysyłaliście, więc możecie jeszcze przejrzeć i ewentualnie odesłać z poprawkami. To chyba tyle. Edgar out.
Egzamin ten był dla niej tak samo ważny jak Eliksiry. Uważała, że jest do niego przygotowana, ale na Eliksirach myślała to samo i o ile teoria poszła gładko, to na praktyce trafiła na coś, czego ani trochę się nie spodziewała. Tutaj może będzie lepiej i oba pytania jej wyjdą. Weszła do sali i się przywitała oraz przedstawiła. Pierwsze pytanie wykonała szybko i bez problemu, może wyszło delikatnie krzywo, ale nawet nie było tego widać. Z drugim pytaniem wyszło gorzej, stras ją zjadł i jedynie hasłowo wymieniła wpływ runy na zdrowie człowieka. Miała to opisać, ale totalnie wyleciało jej z głowy. Zaliczone ale tylko na dwa punkty. Prawie wszystkie OWTMy zdawała na zadowalający i tym razem nie było inaczej. Może Edgar jej nie zabije... oby.
//zt
Kuferek - historia i runy: 4 Wyrzucone kostki - pytanie 1: 3 i 4 Wyrzucone kostki - pytanie 2: 4 i 2 Suma: 4 + 2 = 6 Ocena: Zadowalający Strona - losowania: Tutaj
Pisania nie widziałam końca, chyba w pośpiechu nie zapisałam jakieś literki w wyrazie, a może zapisałam? Nie wiem, koniec lekcji zbliżał się nieubłagalnie a ja byłam dopiero w połowie. Rozejrzałam się po klasie, wszyscy już chyba oddali. Zerkałam cały czas to na ruiny to na ściąga ze znaczeniem i w końcu udało mi się skończyć. Podeszłym do profesora i oddałam prace. Nigdy aż tak nie bałam się oceny mojej pracy. Czekacie służyło się nieubłaganie. Postanowiłam wyjąć kartkę i porysować przez chwilkę.
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Fire tylko odrobinę zaskoczyło to, że nie miała żadnego błędu. Spodziewała się, że Fairwyn mimo wszystko znajdzie coś, do czego będzie się można przyczepić. Najwyraźniej jednak udało się, nawet jeśli wyjątkowo mało korzystała z podręcznika. Może to po prostu zasługa tego, że szybko rozpoznała tekst. Może po prostu tego dnia miała jakieś szczęście. Tak czy siak skwitowała to wzruszeniem ramion, zbywając słowa profesora milczeniem. Wolała cierpieć i dobijać się ponurymi myślami w samotności, ale miała zrobić jakąś translację, więc dosiadła się do pierwszej lepszej osoby. Blaithin zostało trochę czasu, więc zabrała się za zadanie bez pośpiechu. I tak nie robiłaby nic, co mogłoby zirytować Fairwyna, równie dobrze mógłby dać jej święty spokój. Patrzyła na runy, coraz bardziej licząc na rychły koniec lekcji. Załatwiła, co miała załatwić? Załatwiła. Zostało jednak parę zdań do przetłumaczenia, więc dopisała je starannie i dopiero kiedy czas dobiegł końca, oddała pracę profesorowi. Poprawiła torbę, chcąc już ewakuować się z tej sali. Mogła zaszyć się w dormitorium z Ignis i Avadą. Ich towarzystwo było o wiele milsze niż jakiegokolwiek człowieka z lekcji. Na szczęście Fairwyn nie lubił marnować głosu, więc pewnie tylko mruknie coś do nich krótko i zwięźle.
______________________
Co z Fire?:
O dziwo - utrzymuje kontakty ze znajomymi, zwłaszcza z Leo oraz swoim młodszym bratem! Ale rzadko bywa w Wielkiej Brytanii. Ponownie wróciła do podróżowania po świecie, głównie Azji i Afryce, nie tłumacząc nikomu prawdziwego powodu... Wpadła w tarapaty, jak to zwykle. Powiązane z przestępczością i czarną magią, jak to zwykle. Wykonuje różne niebezpieczne zadania, za towarzysza mając Ravingera, którego bez cienia wyrzutów sumienia porzuci, jak tylko jej Tease opuści Azkaban. Ach i adoptowała ośmioletnią dziewczynkę - Fleur.
Kindness is weakness
Compassion made me lower my wand. Loyalty made me lose my eye. Hope made me put the poison away. Never again.
Playlista
Gemma Twisleton
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : vel ENEMA - one man band, prefekt fabularny
Niewątpliwie miała szczęście. Może i nadrobiła materiał, ale jej braki z tego przedmiotu były tak potężne, że wątpiła w to, że jakimś cudem dotrwa tu do końca zajęć. Tłumaczenie tych wzorków było dla niej zupełną czarną magią. Gorzej. O czarnej magii miała przynajmniej jakieś blade pojęcie w teorii. Ja kto jednak mówią: głupi ma zawsze szczęście i na tej lekcji nie mieli nic tłumaczyć, a przepisać po prostu tekst dopasowując literki. Nudne, ale do zrobienia. Dość miała już przy drugim rzędzie, ale nie śpiesząc się i co kilka słów robiąc sobie przerwę, jakoś dobrnęła do końca. Co do tłumaczenia, które polecał zrobić Fairwyn, to nie miała nawet po co zaczynać. Nie miała żadnego doświadczenia w tłumaczeniu staronordyckiego czy co to tam było. Siedziała więc tylko, gapiąc się w pergamin (mowy nie ma, że podejdzie z tym do profesora. Jeszcze coś mu się nie spodoba, o coś ją zapyta i się wyda, że nic nie umie). I jak tak się patrzyła, to coś jej przyszło do głowy. Dzięki temu ostatniemu "aman". Pierwsza modlitwa, która przyszła jej do głowy i właściwie jedyna, którą znała od początku do końca, nawet pasowała. Angielski jakby nie patrzeć był też z rodziny germańskich języków, więc na czuja można było sobie jakoś te wyrazy poukładać. Jak już miała jako taki pomysł, przyjrzała się tylko tym spacjom dokładniej. Nie mogła uwierzyć w to, że zupełnie sama ogarnęła tekst w wymarłym jeżyku. Nie była pewna czy wszystko ma dobrze, ale i tak uważała to za niesamowity wyczyn. Dumna jak paw, oparła się na krześle i cierpliwie czekała na koniec lekcji, który na szczęście niedługo miał nastąpić.
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Dosiadła się do Lysa, który też dostał tekst do tłumaczenia, ale nie tracąc czasu na zbędne rozmowy, szybko wzięła się za tłumaczenie. Tekst nie był jakoś bardzo trudny, chociaż część wyrazów widziała pierwszy raz w życiu i trochę zajęło jej odkrycie znaczenia. Trochę ubódł jej ambicje fakt, że Lys skończył wcześniej, ale pocieszała się tym, że zaczął wcześniej i że ma nad nią 3 lata przewagi studiowania run. Jeszcze bardziej dotknęło ją to, że Wittenberg oddała pracę wcześniej, ale powstrzymała się przed podkręcaniem tempa własnej pracy. Wychodziła z założenia, że lepiej mniej a dokładniej. Zapewne nie dał im do translacji żadnej magicznej formuły, ale gdyby przyszło jej kiedyś taką tłumaczyć, drobne pomyłki robiły ogromną różnicę, więc lepiej było nauczyć się jakiejś cierpliwości. Runy były prawdopodobnie jedyną rzeczą na ziemi, która mogła skłonić ją do wyciągnięcia takich wniosków.
---------------------------------------------------------------- TIME'S UP! NIE PISAĆ NIC JUŻ I NIE EDYTOWAĆ! Jestem jakoś w połowie, dokończę jak wstanę xDD
Chyba, że ktoś z OWUTemami, to proszę bardzo ;p
Edgar T. Fairwyn
Wiek : 47
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : kamienny, lekko znudzony i pogardliwy wyraz twarzy
Prace nadal napływały, ale tym, którym zostało tylko kilka minut nie dawał już żadnych translacji tylko kazał im czytać jakiś rozdział w podręczniku. Ostatnie o czym marzył, to żeby mu się z nudów rozgadali. Pięć minut przed końcem lekcji przeszedł się po klasie, zatrzymując się przy ludziach, którzy jeszcze nie oddali transliteracji i szybko sprawdzał je na miejscu. W większości przypadków nie było nawet czego sprawdzać... Zaczął od @Bianca Zakrzewski. Miała na poprawienie tyle czasu, że spokojnie mogła wyrobić się z wymyśleniem własnej modlitwy i przełożeniem jej na staronordyjski. Wystarczyło mu jedno spojrzenie na kartkę, żeby stwierdzić, że dziewczyna nic w tym czasie nie zrobiła. - Może mi pani wyjaśnić, czym tak bardzo była pani zajęta, że przez kwadrans nie była pani w stanie znaleźć kilku błędów w tak banalnym tekście, panno Zakrzewski? - zapytał lodowatym głosem, posyłając jej ostre spojrzenie znad pergaminu - Do egzaminów również zamierza podchodzić pani z takim zapałem? - milczał przez moment, tak, że trudno jednoznacznie stwierdzić czy miło to być pytanie retoryczne - Strata czasu - wycedził w końcu przez zęby - Rozumiem, że nie ceni pani swojego, ale proszę mieć na uwadze, że w komisji egzaminacyjnej są jeszcze trzy osoby, które mogłyby go lepiej spożytkować. Okropny. Następna była panna Twisleton, która, o dziwo, miała wszystko poprawnie. Przeszedł do ławki @Calum O. L. Dear, który jak na swój żałosny zazwyczaj poziom, napisał całkiem znośnie. Ponieważ chłopak i tak nie zamierzał zdawać egzaminów, odpuścił sobie komentarz i przeszedł do @Bocarter Hamilton. To już był jakiś żart. Edgar zaś nie miał ani uncji poczucia humoru. - Co to ma znaczyć, panie Hamilton? - rzucił mu pergamin pod nos. Nadal mówił cicho i względnie spokojnie, ale słychać było, że musiał się kontrolować – Zamierza pan zdawać egzaminy, a przerasta pana przepisanie literek? To było najłatwiejsze zadanie, jakie mogliście dostać. Nawet nie wymaga myślenia. W sam raz dla pana – teraz brzmiał już na zupełnie opanowanego, chociaż fakt, że kontynuował wyraźnie świadczył o tym, że jest inaczej. Zdarzało się, że przez tydzień powiedział mniej niż teraz za jednym razem do Hamiltona, a nawet nie był jeszcze w połowie - Jeżeli wydaje się panu, że zaliczy pan egzamin samą swoją obecnością, to muszę pana rozczarować. Na pana miejscu w ogóle byłoby mi wstyd stanąć przed komisją. Dobrze panu radzę podejść do tematu poważnie, bo do OWUTemów już pana nie dopuszczę – obwieścił tak bezbarwnym tonem, jakby informował go, która godzina. Odchodząc od ławki Ślizgona dodał jeszcze: - Troll. Tylko dlatego, że niżej się nie da. Podszedł do @Lucienne Pourbaix i wziął jej pracę. Tłumaczenie ją oczywiście przerosło. Jak leniwym lub głupim trzeba było być… Wciąż jednak była to jedna z lepszych prac, a ponieważ dziewczyna nie zamierzała zdawać egzaminu z run, bez słowa wstawił jej Powyżej Oczekiwań. Nie skomentował także translacji siedzącej obok @Larissa I. Sharewood, oceniając ją na Zadowalający. Została jeszcze jedna Puchonka i dwie Ślizgonki, przy czym te drugie(@Dreama Vin-Eurico, @Evie Hemmer) nawet nie podjęły się zadania. Nie podchodziły do egzaminów, więc właściwie nie był to jego problem, ale pojąć nie mógł, w jakim celu tu siedziały. Nie potrzebował sztucznego tłumu na zajęciach. Wprost przeciwnie – im mniej było ich w klasie, tym mniej zaburzona była harmonia tego miejsca. - Panno Vin – Eurico, panno Hemmer, po co w ogóle panie tu przyszły. Nie ma już lepszych miejsc na siedzenie i bycie bezużytecznym? – spytał bez cienia emocji w głosie, nie patrząc nawet na nie, a w pergamin @Roksana Delamar. Mając przed sobą pracę, do której mógł się przyczepić, zupełnie stracił zainteresowanie dziewczynami. - Brawo – mruknął sarkastycznie, nie odrywając wzroku od transliteracji – Więcej błędów niż wyrazów. Trzeba być wybitnie uzdolnionym… Okropny. Właściwie to była za wysoka ocena, ale dziewczyna przynajmniej próbowała coś zrobić. Poza tym trochę przesadzał – połowa inskrypcji była zrobiona dobrze. Wrócił do biurka i oparła się o nie tak jak na początku lekcji. - Reszta ma Wybitne – skinął głową na niewielki stosik prac na stole – Jak część z was już się zorientowała była to modlitwa "Ojcze nasz". Powinni też państwo zdać sobie sprawę, że to było banalne zadanie i każda ocena poniżej PO jest uwłaczająca. Do jego biurka podeszła Wittenberg z gotowa translacją. Jej się chyba nudziło. Trzech minut nie potrafiła usiedzieć w miejscu bez rzucania się w oczy? Gdyby był złośliwy, dałby jej coś jeszcze do zrobienia i to na ocenę. Chwilę później dostał kolejne tłumaczenie, tym razem od Evermore. Rzucił okiem na obie prace i bez słowa odłożył je na biurko. - Uwaga z lekcji do egzaminu: macie się nie śpieszyć – zerknął wymownie na wspomniane wcześniej dziewczyny – Jeżeli odkryjecie kiedyś jakąś nową inskrypcje, możecie mi wierzyć, że jej interpretacja zajmie wam lata. Jeżeli brakuje wam do tego cierpliwości, to zastanówcie się, po co w ogóle chcecie zdawać ten przedmiot. Odsunął się od biurka i wolnym krokiem przeszedł się po klasie zbierając pozostałe dodatkowe prace. - Po drugie: skupienie – kontynuował – Transliteracja nie wymaga niczego poza koncentracją. Wy mieliście jeszcze o tyle ułatwione zadanie, że tekst jest całkiem znany i mogliście go łatwo przetłumaczyć – zrobił krótką przerwę, przyglądając się pracom Zakrzewskiego i Wykeham – Przypominam, że w rzeczywistości jest to pierwszy etap interpretacji starożytnego tekstu i na ogół nie zna się jego znaczenia – przebiegł spojrzeniem po translacjach Fox i Dearówny – Jeżeli zrobicie błąd na tym etapie, cała reszta nie ma już znaczenia - przejrzał tłumaczenia panien Henderson i Hudson, po czym podjął – Jeżeli skupienie się na czymś przez półgodziny, to dla was zbyt wiele, nie macie po co wchodzić do sali egzaminacyjnej – wrócił do biurka i schował wszystkie prace z dzisiejszej lekcji do szuflady - To tyle. Możecie już iść. Wykeham, Henderson, panna Dear i obie Hudson po pięć punktów dla domów. Do widzenia.
------------------------------------------------------------------------------------------------ TRANSLACJE (podkreślone są błędne wyrazy)
Poprawne:
fathaey uoy som ast i himlym halgath varthae thit nama tilkommae ethit rikiae skiae ethin uiliae so_som i himmalan so oh bo iordannae vort dahliha broth gif os i_dah Oh foylat os uora skulday so_som oh ui foylatae thaem os skyldihi arae Oh inlaeth os ikkiae i fraestalsan utan fraels os ifra ondo ty rikiath ar ethit oh mahtan oh harlihhaetaen i aefihhaet aman
Larka - Z (0pkt):
fathaey voy som ast i himlym falgath varthae thit nama tilkommae thit rikiae skiae thin filiae so somi himmalan so oh bo iord annae fort dahliha broth gif os i dah oh faylat os vora skvlday so som oh vi foylatae thaem os skyldihi arae oh inlaeth os ikkiae i fraestalsan vtan fraels os ifra ondo ty rikiath ar thit oh mahtan oh harlihhaetaen i aefihhaet aman
Roks - powinien być T, ale coś napisałaś i się narobiłaś, więc O (-10pkt):
fathaey voy som ast i himlym halgaph farthae thit hama . ailqommaequiit rikiae . sqiae quiih viliae so som i himmalah so oh bo iordahhae . vort dahliha broth gif os i dah . oh foylat os vora skvtday so som sh vi foylatae thaem os skyldihi arae . *oh inlaeth* os ikkiae i fraeslatsau . vtan fraels os ifra ondo . ly rikiath ar quiitmahlan oh harlihhaetaen i aefihhael . aman .
Calum - Z (0pkt):
fathaey voy som asti himlym halgath varthae thit nama. tilkommae ethit rikiae. skiae ethin viliae so somi himmalan so oh boiordannae. vori dahliha broth gif osi dah. oh foylat os vora skvlday so som oh vi fomlatae thaem os skyldihi arae. oh inlaeth os ikkiae i fraestalsan. utan fraels os ifra ondo. ty rikiath ar ethit oh mahtan oh harlihhaetaen i aevihhaet. aman
Bianca - O (-10pkt):
FATHAEY UOY SOM ASTI HIMLYM HALGATH FARTHAE THIT NAMA . TILKOMMAEETHIT RIKIAE . SKIAETHIN UILIAE SO SOM I HIMMALAN SO OH BO IORDANNAE . VORT BAHLIHA BROTH GIF OS OBAH . OH FOYLAT OS UORA SKULBAY SO SOM OH UI FOYLATAETHAEM OS SKYLDIHI ARAE . OH INIAETH OS IKKIAE I FRAESTALSAN . UTAN FRAELS OS IFRA ONBO . TY RIKIATH AR ETHIT OH MAHTAN OH HARLIHHAERAEN I AEFIHHAET . AMAN .
Lucy (bezbłędnie, podkreślone są te, gdzie spacje się nie zgadzają; PO (+5)):
Fathæy uoy som ast i himlym halgath farthæ thit nama. Tilkommæ ethit rikiæ skiæ ethin uiliæ so som i himmalan so oh bo iordannæ. Vort dahliha broth gif os i dah. Oh foylat os uora skulday so som oh ui foylatæ ethæm os skyld ihi aræ. Oh inlæth os ikkiæ i fræstalsan. Utan fræls os ifra ondo. Ty rikiath ar ethit oh mahtan oh harlih hætæn i æfih hæt. Aman.
Ruth, Tequila, Gemm, Ette, Lys, Bri, Lotka, Flo, Erin, Fire - Wybitny (+10) Evie, Bocarter, Drama - brak pracy = Troll (-15)
ZDANIE DODATKOWE
Edgar napisał:"Zakładacie, że zajmuje Wam to czas do końca lekcji (...)"
A ponieważ jestem w bitch moodzie przy każdym kto założył inaczej, zakładam, że miał rażące błędy czy coś w ten deseń Możecie hejcić.
Bridget przed egzaminem ze starożytnych run stresowała się chociażby dlatego, że okazało się, iż profesor Fairwyn kojarzył jej nazwisko i dziewczyna straciła swoje wcześniejsze poczucie anonimowości. Wiadome było, że prędzej czy później nauczyciel dowie się o jej wynikach i gdyby były one mniej niż wybitne... Cóż, prawdopodobnie musiałaby przyzwyczaić się do pewnego rodzaju społecznego ostracyzmu lub zrezygnować z przedmiotu, a na żadną z tych opcji nie była przygotowana. Natomiast czuła się nieźle nauczona na faktyczne owutemy. Powinno jej pójść dobrze, co nie? Weszła do sali i przywitała się z całą komisją kurtuazyjnym "dzień dobry", po czym podeszła do wylosowania pierwszego pytania z czary. Dotyczyło ono wypisania oraz opisania symboli, które związane były z runą Algiz. Kamień spadł Bridget z serca - jest dobrze, wiedziała to! Czym prędzej zapisała odpowiedź (łoś, łapy łabędzia, człowiek stojący na ziemii z wyciągniętymi w górę ramionami), po czym wylosowała drugie pytanie. Również nie było złe - miała narysować i nazwać runy energetycznie należące do Ziemi. Akurat ten temat nieco zgłębiała, w dodatku całkiem niedawno, toteż poczuła się znacznie pewniej, gdy przeszła do faktycznego odpowiadania na zadanie. Poszło jej świetnie i napisała wszystkie z wyjątkiem Berkano, które kompletnie wyleciało jej z głowy. Ostatecznie jej wynik należał do tych najlepszych i Puchonka z szerokim uśmiechem pożegnała się z komisją i wyszła z sali, będąc pewną, że nie zawiedzie profesora Fairwyna swoim wynikiem owutemów.
Pierwszą lekcję w Hogwarcie Boo uznawał za pewnego rodzaju początek całej przygody. Z niebywale optymistycznym nastawieniem wybrał się na poszukiwania klasy starożytnych run, upierając się, że pytanie o drogę zostawi sobie jako ostateczność. Nie był to wcale jego ulubiony przedmiot, ale Merlinie, strasznie chciał w końcu usiąść w ławce. Z tym swoim entuzjazmem przypominał pewnie pierwszoroczniaków... Ciężko było jednak opanować emocje, kiedy w końcu spełniało się marzenia. Brzmiało to wyjątkowo głupio i niezrozumiale dla większości, ale Runner faktycznie strasznie cieszył się na wizję pójścia do szkoły. W ogóle niezbyt się wyspał, bo pół nocy spędził na ekscytowaniu się z powodu zaszczytnego przydziału do Hufflepuff (i zdążył już zapomnieć o dziwnym zachowaniu Tiary Przydziału). Nie typował sam dla siebie żadnego domu, ale z dziwną ulgą odetchnął, słysząc werdykt. Cóż, może coś tam przewidywał? Wszedł do sali i z przerażeniem doszedł do wniosku, że jest pierwszy i nawet profesora nie ma. Nowiutki Puchon szybko zajął pierwsze lepsze miejsce (trzecia ławka wyglądała bezpiecznie). Wyjął sobie kałamarz, pióro i pergamin, żeby w razie czego nie szukać w pośpiechu niezbędnych przyrządów. Obracał pióro niecierpliwie w palcach, nieświadom zupełnie tego, na czyją lekcję się wpakował. To jest, słyszał wiele o Edgarze Fairwynie i czytał wszystkie jego książki! Gdy dowiedział się, że mężczyzna naucza w Hogwarcie, o mało nie zemdlał z wrażenia. Wypadało jednak zachować jakieś pozory, prawda? Poza tym, nie miał jeszcze pojęcia o trudnym charakterze profesora.
Zadowalający...
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Naturalnie na runach Fire nie mogło zabraknąć. Kiedy nie było jeszcze Fairwyna w Hogwarcie zdarzało jej się opuszczać te lekcje. Zdecydowanie bardziej lubiła historię magię, ale teraz chętniej chodziła na zajęcia Edgara. Normalnie to oschłe zachowanie powinno odrzucać ludzi, ale na Blaithin praktycznie wcale nie wywierało wrażenia. Mógł jej odejmować punkty, grozić morderstwem na jej salamandrze, wyganiać ją z gabinetu itd. itp., ale w ogóle nie zmieniało to faktu, że lubiła runy. Weszła do klasy, męcząc się z zapięciem naszyjnika, który otrzymała od Dante i do tej pory go nie zakładała. Może w końcu warto przekonać się, jakie tajemnicze właściwości posiada? Po kilku przekleństwach pod nosem w końcu udało się go ładnie zawiesić na szyi jasnowłosej. - Hej - rzuciła odruchowo w stronę jedynej obecnej osoby w pomieszczeniu. Byłoby dziwacznie, gdyby usiadła gdzieś daleko, więc zbliżyła się do Puchona, odruchowo . - Emm... Boo - przypomniała sobie imię chłopaka. Klapnęła na siedzenie obok i odchyliła się na krzesełku, żeby nogę oprzeć o ławkę. Ziewnęła lekko, odwracając głowę w stronę wejścia. To nie było normalne, że Fairwyn sobie gdzieś wyszedł. Blaithin miała nadzieję, że nie jest to jakiś żart, bo chętnie wykorzystałaby wolny czas na trochę biegania. Przeniosła błękitne spojrzenie na Puchona, a w tym samym czasie także naszyjnik poruszył się i utkwił swoje lśniące, niebieskie oko w chłopaku. Fire kojarzyła ludzi, a Runner wydawał się kompletnie odstawać od hogwarckiego grona. Może przyjechał na studia? Tylko, że teraz mugole wymyślili jakieś brexity, ale Szkotka nie wnikała. Zresztą, Boo żadnego słyszalnego akcentu nie posiadał... - Pierwszy raz na lekcji Fairwyna? - zapytała leniwie. Zapaliłaby.
Owutemy na Wybitny, ocena końcoworoczna Zadowalający Nie napisałaś owutemów, oszuścicho XD jestem leniwa XD
______________________
Co z Fire?:
O dziwo - utrzymuje kontakty ze znajomymi, zwłaszcza z Leo oraz swoim młodszym bratem! Ale rzadko bywa w Wielkiej Brytanii. Ponownie wróciła do podróżowania po świecie, głównie Azji i Afryce, nie tłumacząc nikomu prawdziwego powodu... Wpadła w tarapaty, jak to zwykle. Powiązane z przestępczością i czarną magią, jak to zwykle. Wykonuje różne niebezpieczne zadania, za towarzysza mając Ravingera, którego bez cienia wyrzutów sumienia porzuci, jak tylko jej Tease opuści Azkaban. Ach i adoptowała ośmioletnią dziewczynkę - Fleur.
Kindness is weakness
Compassion made me lower my wand. Loyalty made me lose my eye. Hope made me put the poison away. Never again.
Playlista
Ostatnio zmieniony przez Blaithin ''Fire'' A. Dear dnia Nie 3 Wrz 2017 - 19:45, w całości zmieniany 1 raz
Po wakacjach przyszedł czas na pierwszą lekcję ze starym Edziem. Szanowałem tego kolesia i lubiłem jego lekcje, mimo, że był wrednym dupkiem. Tak naprawdę nie byłem jakąś wybitną jednostką w kwestii run, jednakże dzięki temu, że uczyłem się z Edgarem rok w Tecquali i rok w Trausnitz wypadałem w tej materii znacznie lepiej niż większość hogwartczyków, co sprawiło, że udało mi się zdać poprzedni semestr na Wybitny. Wyjątkowo pojawiłem się na lekcji za wcześnie. Sala była jeszcze pusta, więc skinąłem w stronę Fire, która siedziała z jakimś drobnym chłopaczkiem, po czym zająłem miejsce z boku. Dziwiło mnie, że Edgara jeszcze nie było, ale po chwili przypomniało mi się, że pewnie kończy przygotowywać testy. Uczniowie Hogwartu o tym nie wiedzieli, ale ja po poprzednich latach byłem odrobinę mądrzejszy - miałem świadomość, że czeka nas dzisiaj wielki sprawdzian z całego roku i szczerze powiedziawszy niespecjalnie się stresowałem. Po pierwsze nie byłem jakimś kujonem, poza tym sądziłem, że będzie on na podobnym poziomie co testy z poprzednich szkół.
Wszedł do sali obwieszonej tablicami z alfabetem runicznym, rozglądając się wokół. W ławkach siedziało kilkoro uczniów. - Cześć wszystkim.- mruknął zajmując swoje zwykłe miejsce w pierwszej ławce przy biurku nauczyciela. Zaraz też wyciągnął na ławkę podręcznik i przybory do pisania, oczekując na przybycie nauczyciela.
Lotta Hudson
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Większość ludzi nie cieszyła się z powrotu do szkoły - ja jednak byłam zadowolona, gdyż lubiłam się uczyć - ze wszystkich przedmiotów oprócz historii magii miałam wybitne, a i z niej udało mi się zdobyć Powyżej Oczekiwań, poza tym nie mogłam się doczekać powrotu do pracy - uwielbiałam moje smoczki. Zarówno szkoła, jak i praca dawały mi sporo radości i były równie fajne co leżenie na plaży. Pojawiłam się sporo przed czasem, jednakże mimo to zaskoczyło mnie, że Fairwyna nie ma - przecież zawsze wysiadywał w klasie wcześniej i łypał na wszystkich złowieszczo, zakazując rozmów. Nie przeszkadzała mi jednak jego nieobecność. Dopiłam herbatę i witając się ze znajomymi zajęłam miejsce z boku, w przedniej części sali. Rzuciłam torbę na podłogę pod ławką i rozłożyłam moje rzeczy, po czym zaczęłam kartkować notatki - nie żebym spodziewała się pytania, po prostu chciałam być przygotowana do kontynuacji materiału sprzed wakacji.