Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Kamienna ławka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 7 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  Next
AutorWiadomość


Twan Nguyen
Twan Nguyen

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : wilkołak lunarny
Galeony : 237
  Liczba postów : 511
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1020-twan-nguyen
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1021-twanowa-poczta
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptyWto 28 Sie 2012 - 22:19;

First topic message reminder :


Gdzieś tam na moście, kawałek od punktu widokowego jest sobie taka kamienna ławeczka, z której również rozciąga się całkiem ładny krajobraz z tym, że można tutaj też usiąść.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Casper Angel Tease
Casper Angel Tease

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 30
Wzrost : 185cm
C. szczególne : "Puste" spojrzenie; lewa ręka w geometrycznych tatuażach ze słowem "PAST" na kłykciach; zapach
Galeony : 819
  Liczba postów : 373
http://czarodzieje.org/t13550-casper-angel-tease#360782
http://czarodzieje.org/t13562-anielska-poczta#361164
https://www.czarodzieje.org/t13561-casper-angel-tease#361163
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptyNie 27 Lis 2016 - 11:39;

Anastasya była osobą, która nie miała trudności z pochwyceniem uwagi Caspra. Miała w sobie coś oryginalnego i nieprzeniknionego. Sama jej postawa - taka drobna, biała niczym zbłąkany płatek śniegu, z różańcem w dłoni i tajemniczym spojrzeniem dwukolorowych oczu. Tease lubił tak barwne postacie, lubił wiedzieć o nich jak najwięcej.
Dziewczyna nawet mówiła zupełnie inaczej, niż wszyscy. Jej rosyjski akcent zmieszał się z walijskim i mężczyzna aż minimalnie przekrzywił głowę, wsłuchując się w każde wypowiedziane przez nią słowo. Na sam koniec uśmiechnął się promiennie. Ba, nawet wyrwał mu się cichy śmiech!
Był osobą słowną, jeśli chodziło o interesy. Nie mylił się, nie oszukiwał. Dawał i brał dokładnie tyle, ile powinien. Oczywiście, że negocjował. Oczywiście, że w skrajnych przypadkach naciągał na wysokie ceny. Ale nie zmieniał wtedy wcale wartości sprzedawanego produktu, a jedynie mieszał kupującemu w głowie. Jednak w takich sytuacjach Casper po prostu nie dopuszczał się oszustw, bo zbyt wysoko cenił sobie swoje usługi. Ryzykant jakich mało, ale żyjący zgodnie z ustawionymi przez siebie zasadami.
- Spokojnie. Upewniam się tylko, że zrozumieliśmy się co do produktu. Było trochę zamieszania ze zdobyciem go... Następnym razem poproszę o dokładniejsze informacje. Będzie szybciej i wygodniej dla każdego. - oświadczył stonowanym głosem. Humor miał niezły, jak narazie wszystko szło jak z płatka. Po części faktycznie chciał upewnić się, że ma dobre papierosy... Ale jednocześnie ciekaw był zachowania Nastyi. Lubił sprawdzać lubi.
Wyciągnął z kieszeni niewielki kamyk i mruknął nad nim "Reparifage", lekko pociągając przy tym różdżką. Zaklęcie to odczyniło działanie "Duro" i kamyk wrócił do swojej prawdziwej formy - eleganckiej, czarnej torebki z zapakowanymi starannie paczkami papierosów. W dokładnie takiej ilości, jaką zażyczyła sobie panna Moscova.
Rozchylił lekko torebkę, aby jego towarzyszka mogła dostrzec zawartość, po czym dopakował do niej tę paczkę, którą dał jako pokazową.
- Wszystko się zgadza? - zapytał jeszcze grzecznościowo, bo przecież wiedział, że tak jest.
Powrót do góry Go down


Nastya Moscova
Nastya Moscova

Rok Nauki : V
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 51
  Liczba postów : 37
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13630-anastasya-moscova
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13640-halo-sowa
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptyPon 28 Lis 2016 - 22:34;

Nie dała po sobie poznać, że cichy śmiech mężczyzny nieco wytrącił ją z równowagi. Nie mogła nad tym zapanować, ale za każdym razem, gdy była w takiej sytuacji miała wrażenie, że to właśnie z niej się naśmiewają. Boże, jak ona tego nie znosiła! Usta automatycznie zaciskały jej się w wąską linię... Ale tylko to było oznaką jakichś innych uczuć poza bezbarwnością... O ile "bezbarwność" jest jakimś uczuciem. Czasem to, co czuła było niemalże tak blade, jak jej włosy; jakby nie tylko jej ciało miało albinizm, ale i dusza. Właściwie, to było czasem problematyczne, bo chciała krzyczeć, chciała śmiać się głośno i chciała okazywać uczucia... Ale chyba nie potrafiła. Wychowywana była w rodzinie, gdzie wszystko było przytłumione, jak pod grubą warstwą śniegu i nie miała gdzie nauczyć się krzyczeć. No, była też druga opcja i Nastya po prostu nie znalazła jeszcze osoby, która doprowadzi ją do momentu, w którym zacznie wrzeszczeć ze złości i bezsilności, bo ten człowiek będzie tak irytujący, że tylko to jej zostanie.
Wracając jednak do tematu papierosów. Miała nadzieję, że mężczyzna chociaż przyniesie jej resztę, cokolwiek... Klient płaci, klient wymaga, tak? Już miała zamiar dodać, że niech zapomni o zapłacie, ale sprawa się wyjaśniła. No cóż, panna Moscova była ukontentowana takim obrotem sprawy. Pozwoliła sobie nawet na to, by kącik ust drgnął jej ku górze.
- Rozumiem. - skomentowała krótko, przyglądając się mężczyźnie z ledwo widocznym zainteresowaniem. Biały nosek zmarszczył się, gdy kamień zamienił się w opakowanie. No, no, no... Zmyślne czary, to musiała przyznać. Pokiwała głową z uznaniem i zaczęła grzebać po kieszeniach. Nie lubiła w sobie tej cechy, ale zdarzało jej się gubić rzeczy. Tym razem, na szczęście, nie miała tego problemu i wkrótce wyjęła z kieszeni sakiewkę. Podała Mu ją.
- Tak, wszystko się zgadza. Pieniądze także powinny się zgadzać, przeliczyłam trzy razy. - powiedziała, odbierając od Niego swoje papierosy. Wyjęła jedną paczkę i obróciła ją w palcach. W końcu schowała ją za pazuchę, by mieć ją przy sobie, gdy zachce jej się palić. Resztę schowa do kufra w dormitorium, tam będą bezpieczne.
- Miło było robić z Tobą interesy. - oświadczyła takim tonem, jakby było jej raczej wszystko jedno, niżby faktycznie było jej miło.
Powrót do góry Go down


Casper Angel Tease
Casper Angel Tease

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 30
Wzrost : 185cm
C. szczególne : "Puste" spojrzenie; lewa ręka w geometrycznych tatuażach ze słowem "PAST" na kłykciach; zapach
Galeony : 819
  Liczba postów : 373
http://czarodzieje.org/t13550-casper-angel-tease#360782
http://czarodzieje.org/t13562-anielska-poczta#361164
https://www.czarodzieje.org/t13561-casper-angel-tease#361163
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptyPon 19 Gru 2016 - 15:58;

Ta "bezbarwność" otaczająca Nastyę była czymś, co niemalże przyciągało Caspra. Ta inność była czymś, co uwielbiał zgłębiać i poznawać. Dziewczyna nie była w jego typie jako partnerka - zresztą, uznawał ją w pewnym sensie za zbyt młodą. Tak czy inaczej, najważniejszą kwestią nie był w tej chwili pociąg seksualny. Panna Moscova była zwyczajnie intrygująca, miała w sobie coś niesamowitego. Tease najprawdopodobniej chętnie zostałby tą osobą, która wyzwalałaby z niej różne emocje. Chciał zobaczyć ją wybuchającą płaczem równie mocno, co zwijającą się ze śmiechu. Chciał dowiedzieć się, jak wygląda gdy rozsadza ją złość. Przy tym wszystkim miał wrażenie, że to porcelanowa lalka, którą mógłby zniszczyć zupełnie przez przypadek. Ściskało go w żołądku, że choćby przy dotknięciu mogłaby roztopić się jak delikatny płatek śniegu. Jednocześnie chciał się zbliżyć i zachować dystans.
Coś niemalże niepokojącego pojawiło się w jego umyśle, jakby chciał przetestować ją niczym królika laboratoryjnego.
Ale powstrzymał się i po prostu przyjął sakwę z pieniędzmi, otrząsając się z rozmyślań. Chyba sen jest bardziej potrzebny, niż mu się wydawało... Podrzucił sakiewkę raz delikatnie, a potem zajrzał do środka. Odruchowo musnął dwie monety opuszkami palców, jakby dla pewności, że wszystko się zgadza. Nie był osobą ufną. W pewnym sensie widział, że Nastya by go nie oszukała, ale sprawdzić musiał.
- Polecam się. Mogę może w czymś jeszcze pomóc? - Poprawił przy tym kołnierz swojego płaszcza, bo zapowiadało się już na koniec spotkania. Wiedział, że nie zapomni o Ślizgonce i już czuł, że nie może doczekać się kolejnego spotkania.
Powrót do góry Go down


Nastya Moscova
Nastya Moscova

Rok Nauki : V
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 51
  Liczba postów : 37
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13630-anastasya-moscova
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13640-halo-sowa
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptyWto 3 Sty 2017 - 14:57;

Huh, nigdy nie myślała, że coś takiego może przyciągać. Była zdania, że to właśnie te najbarwniejsze osoby mają najwięcej znajomych i to właśnie to jest czymś, co najintensywniej przyciąga. Ona pozostawała w swojej bezbarwności niemalże sama i jakoś... Nie narzekała. Cisza i spokój to coś, co panna Moscova kochała z całego serca. Może dlatego tak dobrze czuła się w kościele czy cerkwi? Tam nie było tego zbędnego szumu, rabanu, gadulstwa. Tam mogła w świętym spokoju skupić się na modlitwie i najzwyklejszym na świecie myśleniu. Lubiła Hogwart, ale czasem miała dosyć tego, że niemalże wszędzie natykała się na jakichś ludzi. Może miała pecha? Albo po prostu nie potrafiła szukać... No tak! Tak! Tak! Właśnie zdała sobie z czegoś sprawę. To, czego najbardziej brakowało jej w roku szkolnym to niemożność gry na pianinie, które kochała całą sobą! I oto pojawił się przed nią Casper Tease, który przecież przeszmugluje dla niej to, czego chce! To znaczy, w tym przypadku nie chodziło o szmuglerstwo, a całkiem zwykłą pomoc. Jak wspomniałam - Nastya nie potrafiła szukać. Wiedziała, że gdzieś w Hogwarcie musi być miejsce z tym instrumentem, ale nie miała zielonego pojęcia gdzie. On będzie wiedział.
Zaczesała za ucho kosmyki włosów i utkwiła w twarzy mężczyzny różnobarwne tęczówki. Niewzruszoną twarz Ślizgonki rozjaśnił blady, trochę krzywy uśmiech, który jak zwykle nie obejmował oczu.
- Myślę, że mógłbyś mi się jeszcze przydać. Nie wiem, ile byś za to chciał... Ale potrzebuję pianina. To znaczy, nie, że masz je tu przynieść, a pomóc mi je znaleźć, bo w Hogwarcie ono na pewno jest, tylko ja nie umiem szukać. - ostatnie zdanie powiedziała z nutką goryczy i irytacji na swoją życiową nieporadność. - A jeśli nie ma, co jest możliwe... Możesz po prostu pomóc mi się wymykać, żebym mogła pograć trochę raz czy dwa razy w tygodniu. Muszę ćwiczyć.
Teraz wyglądała na nieco bardziej ożywioną, niż wcześniej. Cóż, wizja gry na pianinie była wyjątkowo kusząca! Zwłaszcza, że tak rzadko miała okazję to robić, kiedy była w szkole. W Durmstrangu było pianino i znalazła je samodzielnie! W jednej z zakurzonych klas, stało samotnie i niszczało. Musiała nieźle się nagłowić, jak je nastroić i naprawić ubytki, ale jakimś cudem się udało. Nie od parady ma mózg i różdżkę.
- Tylko nie wiem, ile byś za to chciał.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32432
  Liczba postów : 102322
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Specjalny




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptyNie 17 Wrz 2017 - 14:43;

THERIA

Zdecydowałeś zapisać się do Klubu Therii i teraz masz szansę przekonać się, czy okazało się to mądrą czy nierozsądną decyzją! W tej grze spotkać może Cię wszystko - dlatego bądź czujny. Panuje zasada kto pierwszy ten lepszy, dlatego którekolwiek z was może napisać post jako pierwsze. Najważniejsze informacje są tu  a zasady tu.
Proszę o wklejanie pod postem kodu:

Kod:
<zg>Kostka</zg>: [url=LINK DO LOSOWANIA]LICZBA OCZEK[/url]
<zg>Pole</zg>: NUMER POLA
<zg>Efekt</zg>: EFEKT POLA
Powodzenia!

______________________

Kamienna ławka - Page 8 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Aleksander Cortez
Aleksander Cortez

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Galeony : 148
  Liczba postów : 901
https://www.czarodzieje.org/t13688-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t13741-cortez-aleksander-korespondencja
https://www.czarodzieje.org/t13704-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18718-aleksander-cortez-dziennik#53
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptyNie 17 Wrz 2017 - 17:56;

Na brodę Merlina jak bardzo nie mógł się doczekać rozpoczęcia rozgrywek w grze Theira. Rok temu skupił się tylko i wyłącznie na klubie pojedynków, ale teraz zamierzał naprawić ten błąd. W końcu i tak cierpiał na brak adrenaliny do której przywykł już od najmłodszych lat. Był przez to pewny, że sędziwego wieku to nie dożyje, ale nie martwiło go to jakoś za bardzo. Zbyt mocno uwielbiał to uczucie, lepsze niż alkohol, lepsze niż największa faza po narkotykach. Dostał informację o wyznaczonym miejscu gdzie miałby z kimś zagrać. Słyszał wiele opowieści o tej grze, dlatego też nie zabrał swojej różdżki, a tę którą zdobył po pojedynku z prefekt Gryffindoru. Zresztą po tak długim już użytkowaniu tej różdżki posługiwał się jak swoją własną.
Przybył w końcu na wyznaczone miejsce ubierając się jak zwykle w spodnie od garnituru w szarym odcieniu i koszulę z długim rękawem. Tym razem w odcieniu bardzo jasnego błękitu. Szedł z miotłą opartą na ramieniu, kilka spojrzeń śledziło tą dziwaczną kombinację, lecz po krótkiej wymianie spojrzeń odganiał natrętnych gapiów. Usiadł na ławce gdzie leżała gra. Otworzył pudełko i przeczytał instrukcje. Uśmiechnął się półgębkiem do siebie. Zapowiadała się naprawdę ciekawa zabawa. Klątwę którą opisano w zasadach bardzo dobrze była mu znana i wolałby chyba wyjść z tego cały połamany niż być pod jej wpływem. Zamknął pudełko i odłożył je obok siebie czekając w spokoju na drugiego gracza. Nie zastanawiał się nad tym z kim będzie gał, przynajmniej do czasu, aż ten nie pojawił się.
- Drama? - Uśmiechnął się kpiąco, lecz na końcu uśmiechnął się życzliwie i poklepał miejsce na ławce po drugiej stronie opakowania z grą.
- Siadaj, to może być jeszcze ciekawsza rozgrywka niż się spodziewałem - powiedział do koleżanki, chociaż tutaj słowo koleżanka było raczej mocnym nadużyciem.
Nie wiedział czy dziewczyna znała zasady tej zabawy, więc podał jej opakowanie z jej opisem, sam zaś zaczął rozkładać planszę i wyciągać kostki, oraz pionki.
- Który chcesz? - Dał jej wybrać pierwszej kolor pionka, chociaż te były już nieco wyblakłe i podniszczone przez czas, oraz niespodzianki jakie Theria oferowała. Zresztą wyglądały tak samo jak cała plansza, ale to nawet na chwilę go nie zniechęciło do podjęcia tego ryzyka.
- Gotowa? Rzucam pierwszy. - powiedział do dziewczyny i kładąc swojego pionka na start wziął kości i rzucił je na planszę. Zaraz po tym wyciągnął różdżkę, która przecież cały czas znajdowała się w jego kieszeni.
Pionek poruszył się sam, przesuwając się o siedem pól do przodu, tak jak pokazała łączna suma oczek na dwóch kostkach.
Przeczytał na głos tekst który pojawił się na środku planszy. Nie musiał go zresztą doczytać do końca by wiedzieć z czym będzie miał do czynienia.
Nie zdążył się nawet podnieść jeszcze z ławki, a coś zaczęło się już dziać. Z kamiennego podłoża zaczęły wysuwać się ręce, chude, sine ręce nieumarłych.
- Inferiusy - wycedził przez zęby tylko, a ten już stał przed Cortezem. Wysunął ręce do jego szyi lecz w tym czasie ślizgon wyrzucił z siebie zaklęcie.
- Relashio! - Błysnęło światło, a wilgoć w powietrzu zamieniła się na żar ognistej kuli która wyrzuciła do tyłu potwora, który zawodząc rozpłynął się w powietrzu. Poczuł jak coś chwyta go za ramię i zrozumiał, że popełnił ogromny błąd - uznał, że gra stworzy tylko jednego przeciwnika do pokonania. Inferius już sięgnął mu swoimi kościstymi łapami do szyi. Poczuł jak lodowate ręce zaczynają się zaciskać, ale nie zamierzał stać bezczynnie. Odwrócił się na pięcie i wymierzył cios z łokcia prosto w szczękę nieumarłego, drugą ręką przykładając mu różdżkę do piersi i znów wypowiedział poprzednio rzucone zaklęcie.
Poczuł swąd palonych zwłok, przez co trochę zieleniał na twarzy. Kolejne dwa te same zaklęcia spowodowały, że dwa ostatnie stwory zniknęły z mostu.
Odetchnął głęboko spoglądając się na Ślizgonkę. Roześmiał się nagle nerwowo i opadł na ławkę opierając się o ściankę. Przeniósł wzrok na planszę i chwycił za kostki. Wyciągnął otwartą rękę w stronę dziewczyny i ciągle się uśmiechając rzucił:
- No to teraz twoja kolej. - Po czym oddał jej kostki czekając na to co pokaże pole na środku planszy.

Kostka: 4 i 3 później parzysta - 6
Pole: 7
Efekt: „TRUP, KTÓRY ZACZYNA JUŻ ŚMIERDZIEĆ, ALE JESZCZE CIĄGLE ZASTANAWIA SIĘ NAD SWOIM POWROTEM DO ŻYCIA - UPARTY TRUP.”
Powrót do góry Go down


Dreama Vin-Eurico
Dreama Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185 cm
C. szczególne : Wyjątkowo szczupła, posiada kilka drobnych tatuaży, kolczyk w nosie.
Galeony : 84
  Liczba postów : 665
https://www.czarodzieje.org/t13697-dreama-vin-eurico
https://www.czarodzieje.org/t14451-dramatyczne-listy
https://www.czarodzieje.org/t13852-dreama-vin-eurico
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptyWto 19 Wrz 2017 - 18:30;

Dreama dalej miała problem na przestawienie, z czasu wakacyjnego na szkolny. Godziny wydawały płynąć całkowicie inaczej, w ślimaczym tempie wręcz, co sprawiało, że posiadała zdecydowanie zbyt dużo czasu. Uczy jej się nie chciało, bo ile można. Gadać z ludźmi też niezbyt, bo ile można przesiedzieć - ciąglę w tym samym towarzystwie - można dużo, ale ona chciała poznawać nowych ludzi. Nawet jeśli mieli to być ludzie z jednej placówki, których widywała dzień w dzień na tych samych korytarzach.
Kiedy po szkole rozeszła się plotka, że jest możliwość, że jakiś śmiałek pomimo powszechnych zakazów, organizuje rozgrywki Therii od razu się zgłosiła. Do odważnych należała i chociaż nie była to typowo pusta, gryfońska brawura - to nie bała się o swoje życie, a Theria zdecydowanie należała do gier, w czasie których można było je stracić. No, co najmniej zostać bardzo mocno uszkodzonym.
Na miejscu pojawiła się trochę po czasie. Ostatnio nie mogła się nigdzie wyrobić i właściwie ciągle się spóźniała, a naprawdę - nienawidziła kiedy ktoś musiał na nią czekać. Jak wielkie było zdziwienie ślizgonki, kiedy zobaczyła swojego przeciwnika.
- Wiem, wiem, cieszysz się niezmiernie, ja zresztą też - delikatnie podrapała się po policzku. Cortez nie wyglądał na takiego co to lubił grać w planszówki. Może ich gra różniła się od tych mugolskich, bo w tamtych nie było magicznych bajerów, jednak to dalej była gra. Nigdy nie była świadkiem rozgrywek na żywo, dlatego dość sceptycznie podchodziła do niebezpieczeństw o których opowiadali inni ludzie. No, ale wszystko mogło się zdarzyć - byli w Hogwartcie.
Uwagę dziewczyny na chwilę odwróciła miotła, którą chłopak położył na ziemi. Czy on miał zamiar sobie polecieć w momencie, gdyby zaczęły się dziać, jakieś grubsze akcje?
- O kochany, chyba nie myślisz, że Ci pozwolę korzystać z tej miotły - uśmiechnęła się delikatniej i zagarnęła rękawy mocno pomarańczowej, ciepłej bluzy, którą postanowiła tego dnia założyć. - Albo gramy sprawiedliwie albo wcale, ślizgon, ślizgonem, ale jakieś zasady muszą istnieć - siadła na ławce naprzeciwko. - Zresztą, nie powiesz mi, że tak bardzo boisz się konsekwencji złych ruchów, że musisz ratować się z opresji własnie w taki sposób - Drama wzruszyła niewinnie ramionami. Vin-Eurico raczej nie miała zbyt wiele wspólnego z Aleksandrem. Wiedziała, że istnieje i sobie żyje, ale raczej nie wchodziła mu w paradę. On zresztą też nie, więc jakoś bardzo dziewczynie nie przeszkadzał. No czasem dochodziło między nimi do wymiany zdać, ale nastolatka nie mogła nic poradzić na to, że chłopak chwilami tak bardzo irytował.
Kontynuowała bez słowa, patrząc z boku na jego ruchy, co jakiś czas rzucając wzrokiem na planszę.
Pierwszą rzeczą, która pojawiła się przed nimi były inferiusy. Potwory były naprawdę przerażające, gorsze nawet od zombie z filmów, które tak lubiła. Śmierdziały niemiłosiernie, a zapach wzmocniło dodatkowo zaklęcie, które rzucił ślizgon żeby je pokonać.
- Jakbym wiedziała to bym wzięła maskę gazową albo posmarowała jakimś ładnie pachnącym kremem pod nosem - mocno zmarszczyła brwi na samo wspomnienie wyglądu obrzydliwych istot.
Westchnęła głęboko i wzięła w dłoń kostki. Zamknęła je pomiędzy dłoniami, chuchnęła na szczęście, parę razy nimi wstrząsnęła i rozrzuciła na ławeczce. Zacisnęła usta w cienką linię, oczekując na to co się przydarzy. Poczuła delikatnie drżenie podłoża, drżenie, które przypominało Dramie stukot stada, z którym miała już do czynienia. Dziewczyna pobladła trochę i spojrzała na planszę, hasło które pojawiło się na niej nie nasuwało do głowy zbyt wielu pomysłów, a ona modliła się w duszy, by przypuszczenia, okazały się fikcją. Skierowała swoje spojrzenie na krajobraz, który ich otaczał, kiedy nagle, jakby znikąd wyrosły przed nimi buchorożce. Stado zwierząt pędziło na nich z zawrotną szybkością. Wielkie zwierzęta, silne i niebezpieczne - pędziły dokładnie na nich. Nie było ucieczki, a ją jakby sparaliżowało. Czy właśnie tak miała zginąć? Wybuchnięta przez róg?
Przymknęła oczy w oczekiwaniu na ból, kiedy stado było już bardzo blisko i nic się nie stało. Zdziwiona otworzyła powieki i aż westchnęła z wielką ulgą. Przeżegnała się nawet po mugolsku i mocno pokręciła głową, jakby przecząc sobie samej.
- Mam nadzieje, że nie rzucisz czegoś gorszego - przeraziła się nie nażarty i oddała mu kostki po czym wytarła spocone dłonie, o czarne jeansy.

Kostka: 1 i 3, później 6
Pole 4 :<
Efekt: "KTO NA LUDZI PATRZY JAK NA STADO I UCIEKA PRZED NIM CO SIŁ W NOGACH, TEGO ONO Z PEWNOŚCIĄ DOPĘDZI I WEŹMIE NA ROGI. "
Powrót do góry Go down


Aleksander Cortez
Aleksander Cortez

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Galeony : 148
  Liczba postów : 901
https://www.czarodzieje.org/t13688-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t13741-cortez-aleksander-korespondencja
https://www.czarodzieje.org/t13704-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18718-aleksander-cortez-dziennik#53
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptySro 20 Wrz 2017 - 12:42;

Tak naprawdę to nikt nie wiedział co taki Cortez lubił, a to dlatego, że nie dopuszczał nikogo do siebie na tyle blisko. Były oczywiście jakieś pojedyncze wyjątki od tej reguły. Te osoby mógłby policzyć na palcach jednej ręki. Więc wcale by się nie zdziwił jakby mu to powiedziała.
- W pewnym sensie wolę grać z tobą niż z osobą z innego domu - odpowiedział dziewczynie, w pewnej chwili ta zwróciła uwagę na miotłę którą położył na ziemi opierając ja o murek. Sam zerknął na nią i potrząsnął głową, na znak, że nie zgadła.
- Nie siebie bym nią ratował, lecz ciebie - powiedział spokojnie i spojrzał się w oczy dziewczyny. Nie kłamał, a tak przynajmniej dało się wyczytać z jego spojrzenia.
- Jakby umknął ci fakt tego, że przyszło nam grać na moście i wystarczy jedno głupie zadanie przez które wali się most i już po grze. I po nas, a ja nie zamierzam umrzeć podczas tej gry. Dziwi mnie raczej fakt, że tylko ja na ten pomysł wpadłem. - Znów zerknął na miotłę, a później złapał za pudełko.
- Nie wiem, czy czytałaś instrukcje, ale lepiej dla każdego z nas będzie jeśli dokończymy tę grę, ponieważ nie chciałbym być ukaranym za przerwanie jej. - Po tych słowach rzucił za pierwszą turę.

Uśmiechnął się słysząc komentarz. - Nie byłoby ci w niej do twarzy. - O ile pamiętał opisy wojen mugoli to podczas pierwszej wojny światowej z nich przeważnie korzystano. Wtedy szlamy lubiły się wzajemnie truć gazami. Naprawdę, czasami miał wrażenie, że im więcej się pozabijają tym lepiej będzie dla nich czarodziei.
- Oby to było najbardziej śmierdzące zadanie, bo patrząc na twój wrażliwy nosek to nie wytrzymasz nawet do połowy gry - rzucił z złośliwym uśmieszkiem patrząc się na to jak czaruje kostki. Chciał coś dodać wrednego, ale powstrzymał się od tego. Nie chciał by przyjemna rozgrywka przerodziła się w nieprzyjemne dogryzanie sobie i przez to nie dawała nikomu satysfakcji.
Przeczytał jej zagadkę czując jak podłoże zaczyna drgać. Złapał za planszę by nie spadła i wtedy je zauważył. Szarżujące w ich stronę buchorożce, podniósł się z ławki i trzymając planszę wcisnął ją w ręce dziewczyny. Sam zaś chwycił za miotłę by wyskoczyć przez okno pociągając za sobą Dramę, nie zdążyłby jednak. Wszystko stało się tak błyskawicznie, że zdążył się jedynie przytulić plecami do ściany i za pomocą trzonka miotły przycisnął też dziewczynę do ściany. Głupia zamknęła oczy, to najgorsze co można było zrobić w takiej chwili.
Los chciał, że trzonkiem miotły przycisnął właśnie jej piersi i tak trzymał do czasu, aż stado przebiegło im przed samymi nosami. Spojrzał się dopiero teraz na dziewczynę i na to gdzie naciskał miotłą, przez co błyskawicznie ją zabrał od koleżanki i udając, że o niczym nie wiedział odłożył ją obok siebie.
Drama zaczęła wykonywać te mugolskie znaki, na co Aleksander uniósł jedną brew wyżej niemo pytając się co ona odwala.
- Za dużo spędzasz czasu z mugolami, nawet zaczynasz przejmować ich nawyki - skomentował surowo, lecz to nie były jedyne słowa jakie do niej skierował:
- No i nie zamykaj oczu, to najgorsze co możesz zrobić. Nie widzisz zagrożenia, a tym samym pozbawiasz się ostatniej szansy by zrobić jakikolwiek unik - dodał po czym opadł znów na ławkę i chwilę tak posiedział by ochłonąć.
- Nie lubisz zwierząt? - rzucił niezwykle łagodnie w jej stronę. Była to niezwykle ważna wiedza, nie tylko dla niego, nie tylko by to wykorzystać, lecz też właśnie po to by pomóc jej wspólnie przez to przebrnąć.
Z początku przyszedł tutaj w konkretnym celu, by zwyciężyć. Teraz jednak widząc z czym mogą mieć do czynienia jego główną myślą było to by ukończyli tę grę w jednym kawałku. Chociaż nie był wcale tego taki pewny, że myślałby w identyczny sposób jeśli by grał z kimś innym. Cortez był niezaprzeczalnym dupkiem i członkiem, ale w jednym przypadku jego charakter był całkowicie odmienny.
Rozłożył planszę i ułożył pionki znów na ich poprzednich polach, zaczął rozglądać się za kostkami które gdzieś stoczyły się podczas trzęsienia się całego mostu. Znalazł je pod ławką i potrząsnął zamkniętą ręką rzucając kości na planszę. Dwie trójki, skrzywił się lekko. Słaby wynik. Gra jeszcze trochę potrwa. Jego pionek przesunął się o kolejne pola i zatrzymał się na trzynastce. Miał wrażenie, że to będzie pechowa liczba. Przeczytał na głos zagadkę i w tym czasie już wyrosły horklumpy wyrzucając z siebie obłąki trujących gazów. Które błyskawicznie wypełniły most i zaczęły wychodzić też przez poza niego.
Zachłysnął się trującym gazem, przez co zaczął kaszleć. Łzy napłynęły mu do oczu i rzucił głośno do dziewczyny:
- Paad... nij... na zie...mię - zdołał wypowiedzieć, chociaż musiał przerywać przez kaszel. Po czym nie wypowiedział już ani słowa tylko wyrzucił nad swoją głowę Expulso korzystając z zaklęcia niewerbalnego, nie chcąc złapać większej ilości gazu do płuc. Usłyszał głuchy wybuch, coś jakby pojedyncze uderzenie kamienia o kamień i mocne uderzenie wiatru zgięło go jeszcze bardziej. Podmuch jednak skutecznie wypchnął całe opary przez wszelkie otwory w moście.
Zakaszlał po raz ostatni wypluwając przy tym ślinę by pozbyć się tego irytującego smaku jaki pozostał mu w ustach.
- Kurwa... Wiesz co Drama, chyba jednak przejdziemy się wpierw po te maski gazowe, a później na spokojnie dokończymy grę - roześmiał się przewracając się na plecy. By jakoś nazbierać sił które musiał włożyć w to zaklęcie, oddychał głęboko i spokojnie, w końcu podnosząc się z ziemi.
- Mam jakieś takie przeczucie, że im dalej tym będzie gorzej - powiedział do koleżanki i zajął swoje wcześniejsze miejsce. Przedtem upewniając się, że już nie ma żadnego szkodnika, który to by chciał ich dalej potruć.

Kostka: 6 i później parzsta
Pole: 13
Efekt: „CZUŁA JAK TRUCIZNA, TRAWI JĄ OD ŚRODKA, OGŁUSZAJĄC I POZBAWIAJĄC TCHU.”
Powrót do góry Go down


Dreama Vin-Eurico
Dreama Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185 cm
C. szczególne : Wyjątkowo szczupła, posiada kilka drobnych tatuaży, kolczyk w nosie.
Galeony : 84
  Liczba postów : 665
https://www.czarodzieje.org/t13697-dreama-vin-eurico
https://www.czarodzieje.org/t14451-dramatyczne-listy
https://www.czarodzieje.org/t13852-dreama-vin-eurico
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptyNie 24 Wrz 2017 - 19:59;

Uważnie przyglądała się Cortezowi układającemu pionki na odpowiednich polach. Lubiła każdego ślizgona, jednak ni cholery mu nie ufała. Był jedną z niewielu osób, które wzbudzały niej tak bardzo sprzeczne uczucia. Drama nie potrafiła nienawidzić, ba nawet nie lubić było ciężko, bo raczej podchodziła do relacji między ludzkich na wielkim ludzie. Wszyscy dokoła mówili o tym, że Aleksander jest jednym, wielkim rasistą, ale jej trudno było patrzeć na to z tej strony. Ona osobiście nie zaznała z jego strony żadnych aktów przemocy. A przecież miała matkę mugolkę, logicznym więc dla niej było, że Ślizgon prędzej czy później się przyczepi. Jednak tak nie było.
Jak się potem okazało wykazywał ludzkie odruchy. Zasłonił ją miotłą i o dziwo strasznie speszyło go miejsce w którym ją umieścił. Dreama zaśmiała się pod nosem. Nie spodziewała się, że z niego taka wstydnisia, co to prawie rumieni się na myśl o tym, że przed chwilą w jakiś nie bezpośredni sposób trzymała rękę na cyckach przypadkowej panienki.
- Spoko, ja to typ artysty, biologa, a nie wojownika, jeśli nadejdzie wojna to wyślą mnie na front, do pierwszego rzędu. Będę mięsem armatnim. - rzekła dumna. Siadła po turecku na ławce, spojrzała na swojego towarzysza.
- Kocham zwierzęta, mój ojciec to biolog, matka zajmuje się tym samym i od zawsze miałam z nimi wiele wspólnego - wzruszyła niewinnie ramionami - A ty? Nie wyglądasz na takiego co piszczy na widok małego kociaka - dodała na koniec i spojrzała na pole rozgrywki.
Życie okazało się wyjątkowo przewrotne, a Drama poczuła się prawie jak jasnowidz. No tego, że jedno z pul będzie mówić o gazie, a oni będą zmuszeni, dusząc się - paść na ziemię. Trochę jak u Hitlera, tylko zamiast żołnierzy gra, która utrudnia Ci życie. Super.
- Ta zjebana gra chyba serio chce nas zabić. - brunetka mocno zmarszczyła brwi i powoli podniosła się z ziemi, kiedy gaz całkowicie zniknął. Otrzepując bluzę z piasku, klęła w myślach na zielone plamy, które zostawiła na niej trawa. - A za bluzę to kto mi odda, Święty Mikołaj? - prychnęła niezadowolona i aby nie przedłużać szybko rzuciła kośćmi.
Nie zdążyła nawet przeczytać słów, które znajdowały się na tarczy, bo nagle zrobiło jej się bardzo, bardzo przykro. W jednej chwili wokół niej pojawiło się całe stado latających skurwysynów, które nie chciały się odczepić. Nie czuła użądleń, nie wiedziała co się dzieje i całkowicie nie znała powodu nagłego smutku. Wiedziała, że jest on bardzo irracjonalny, ale nie potrafiła go powstrzymać. Przypomniała sobie o wrednym krukonie, w którego rzuciła kupskiem, o tym, że Max w każdym momencie może zniknąć z jej życia i o tym, że Leo chyba bardziej kocha Fire niż ją i poczuła łzy spływające po policzkach. Wytarła oczy w rękaw, ale to dalej nic nie dawało. Czyżby była zmuszona do złego humoru właściwie do końca rozgrywki? Mocno pociągnęła nosem i niepewnym głosem powiedziała do swojego towarzysza w katordze.
- Szybko Cortez, bo coś mi się wydaje, że przez te owady będę taka zjebana już do końca rozgrywki. - Zaczesała włosy do tyłu i zacisnęła usta w cienką linię. Nienawidziła takich stanów, kiedy nie wiadomo było co się dzieje.

Kostka: 1 i 1 i 5
Pole: 6
Efekt: „MELANCHOLIA JEST ROZPACZĄ, KTÓRA NIE ZDĄŻYŁA DOJRZEĆ. RÓŻNICA WYNIKA Z CZASOWOŚCI. CZAS ROZPACZY JEST CZASEM BEZ JUTRA. CZAS MELANCHOLII JEST CZASEM DEGRADUJĄCEGO SIĘ JUTRA.”
Powrót do góry Go down


Aleksander Cortez
Aleksander Cortez

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Galeony : 148
  Liczba postów : 901
https://www.czarodzieje.org/t13688-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t13741-cortez-aleksander-korespondencja
https://www.czarodzieje.org/t13704-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18718-aleksander-cortez-dziennik#53
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptyWto 26 Wrz 2017 - 19:25;

Większość osób która posiadała instynkt samozachowawczy nie ufała Cortezowi. Ten był samolubny i bez problemu był w stanie dążyć po trupach do celu. Nie raz i nie dwa już to pokazywał, na zajęciach. Podczas pojedynków. Lubił zabawę, ale niekiedy chęć wygrania była zbyt wielka, że podłość Aleksandra przybierała na sile i korzystał z bardzo nieczystych zagrywek lub po prostu podłych ciosów, odbierających możliwość kontynuowania walki.
Tak było choćby podczas walki z Gryfonką. Ale to była bardzo specyficzna walka, jak i powód by miał tak postąpić. Nie żałował jednak niczego co tam zrobił i pewnie gdyby miał ku temu okazję to by to jeszcze raz powtórzył.
- Jeśli umiesz się posługiwać różdżką, to bez problemu to ty będziesz w stanie przerobić na mielonkę tamte oddziały - rzucił pewnie w stronę dziewczyny nawet nie spoglądając na nią. Zajęty był wtedy szukaniem kostek.
- To dlaczego aż tak się ich przestraszyłaś? Bo skoro są Ci tak bliskie to powinnaś wiedzieć jak się przy nich zachować - Odpowiedział, patrząc się na nią zaskoczony. On od dziecka był szkolony, dla takich momentów, jego zachowania były już wyuczone, instynktownie wykonywał pewne ruchy. I dla niego takie zachowania powinny być oczywiste również dla kogoś pokroju właśnie Dramy. Nie przychodziło mu nawet do głowy, że ich nauki na ten sam temat wyglądały kompletnie inaczej.
- Ja? Nawet dużych kotów się nie boję... Oczywiście wszyscy mamy swoje nemezis, mój przybiera kształt zarówno zwierzęcy jak i ludzki - odpowiedział dodając na końcu niewielką zagadkę. Zbyt prostą, zbyt oczywistą nawet dla debila. Ale miał w tym oczywiście swój cel.
Pewna osoba kiedyś dobrze powiedziała podczas rozmowy, że on może za wiele się nie odzywa, za wiele nie mówi, a już tym bardziej o sobie. A jeśli już to zrobi, to z jakiegoś konkretnego powodu. Z jakiegoś celu, który był tylko mu znany.

Później wyszły roślinki, on rzucał zaklęcia. Znów się uspokoiło, a komentarz dziewczyny całkowicie go rozwalił.
- Hahah... No co ty nie powiesz Drama. O ile dobrze pamiętam, to właśnie z tego powodu zakazali grania w nią - Powiedział przerywając co chwila przez kolejną dawkę śmiechu.
- Możesz spróbować, może tym razem pan Mikuś wysłucha prośby? - Rzucił drwiąco, wszem i wobec wiedziano, że Cortez nie obchodził mugolskich świąt. Nie bawił się w prezenty. Oczywiście wiedział o czym mówili w takich momentach, po prostu były to dla niego kolejne mugolskie brednie i próby wytłumaczenia czegoś magicznego, co nie byli w stanie pojąć.
Po tym naleciały jakieś owady, na szczęście dla Aleksa te skupiały się na dziewczynie, więc wystarczyło kilka razy pomachać ręką by odgonić od siebie te stworzenia.
Drama zaczęła ryczeć, na co na jego ustach już pojawił się drwiący uśmieszek i jakiś wredny komentarz. Ale znów się powstrzymał. Przestał się uśmiechać i potrząsnął głową, na znak że się zgadza z dziewczyną.
Podniósł kości i rzucił znów na planszę. Wypadły dwie szóstki, na co jego usta na moment przybrały wygląd podkowy skierowanej do góry.
- Prosisz i masz - powiedział jedynie i most zaczął się trząść. Nie zdążył zrobić nic, podłoga pod jego stopami zawaliła się przez co wpadł do niej po sam pas i wtedy poczuł też jak dostał czymś twardym w głowę. Zamroczyło go na chwilę i nie wiedział jak się znalazł po tym znów na stabilnym podłożu. Czy jakoś sam się wyczołgał, czy dziewczyna go wyciągnęła.
Masował jedynie głowę czując jak już wychodzi mu siniak.
- Auuu - syknął kiedy go tylko dotknął.
- Jeszcze tylko kawałeczek - rzucił raczej do siebie niż do koleżanki, chociaż patrząc na jej stan, tej też już było obojętne kto to wygra, oby tylko ten efekt jej minął.


Kostka: 6 i 6, nieparzysta
Pole: 25
Efekt: 25 – „TRZĘSIENIA ZIEMI SĄ GRYMASAMI ŚWIATA.”
Powrót do góry Go down


Misty Sinclair
Misty Sinclair

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 51
  Liczba postów : 27
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15280-misty-sinclair
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15397-precel
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15270-misty-sinclair
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptyPon 25 Gru 2017 - 20:50;

/jeszcze przed wyjazdem na święta

Kocham zimę. Jestem zdecydowanie typek osoby, która uwielbia ujemne temperatury, zabawy w śniegu czy ogólne jaraniem się płatkami, spadającymi z nieba. Męczę się przy upałach, gdzie już nawet dwadzieścia trzy stopni Celsjusza to dla mnie udręka. Optymalna temperatura, jaka powinna panować na zewnątrz, bym prawidłowo funkcjonowała, to maksymalnie dwadzieścia jeden stopni Celsjusza. Jako że niestraszna mi zima (mam na sobie gruby sweter od babci), wybrałam się na przechadzkę po błoniach, by w efekcie końcowym wylądować na ławce (usiadłam na górnej poręczy, drewno niestety było przykryte śniegiem, a nie chcę później łazić z mokrym tyłkiem, czy tam płaszczem, jak kto woli). Wzdycham sobie ciężko chyba z trzy razy, patrząc na widok przede mną. Od ostatniego spotkania z @Calum O. L. Dear zaczęłam rozglądać się za nowym hobby. Moje żenujące pożegnanie (głupi Irytek!) zablokowało moją wenę twórczą tak, że nawet kadzidełka z szałwii nie pomagają. Próbowałam zbierać kamyczki, ale niestety biały puch przykrył ziemię i moja kolekcja skończyła się na dwóch bardzo ładnych egzemplarzach. Później próbowałam malować ilustracje (wydawało mi się to bardzo pożyteczne – mogłabym sama projektować okładki swoich książek dla dzieci), ale niestety moje postacie bardziej przypominały trolle niż księżniczki. Wszystko skończyło się tak, że fusy od herbaty z piramidek (autorski pomysł wróżenia – kiedyś go opatentuje, a potem będę już tylko super bogata) powiedziały mi, abym dała sobie czas. Może niekoniecznie to widziałam na dnie ulubionego kubka, bo właściwie to chyba była rózga, ale podpięłam to pod to, że moje pożegnanie było bardzo niegrzeczne, więc teraz muszę odpokutować, a potem wszystko się jakoś ułoży. Ulla na pewno też by to tak odczytała. Niestety nigdzie nie mogłam jej znaleźć, dlatego też na spacer wybrałam się sama. Zostawiłam jej karteczkę na łóżku, może dołączy.
Powrót do góry Go down


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
Galeony : 822
  Liczba postów : 1276
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptySro 27 Gru 2017 - 1:03;

Najbardziej nie lubiłem przechodzenia między miejscami zajęć, jeśli wymagały one wychodzenia poza teren zamku. To znaczy mam na myśli opuszczanie czterech ścian i ogrzewanych pomieszczeń. Wciąż nie rozumiałem, czemu w czasie zimy na błoniach nie było magicznego ogrzewania - teraz może działałoby to kiepsko ze względu na magiczne zakłócenia, lecz przez wszystkie poprzednie lata, mimo dobrze funkcjonującej magii nie zaobserwowałem niczego podobnego. Przez to musiałem targać ze sobą na zajęcia płaszcz i szalik, do tego czapkę i parę rękawiczek, upychaną gdzieś po kieszeniach, nigdy nie wiadomo których, bowiem nawet Accio już nie ufałem. Ja przywołam, a moje rzeczy wylecą na środek jeziora. Nie, dziękuję.
Stałem przed wyjściem na kamienny most, wdziewając na siebie wierzchnie odzienie i zapinając się po samą szyję, niemal wijąc turban z szalika i czapki, a na koniec próbowałem odszukać rękawiczki. Wyszedłem na zewnątrz i od razu twarz smagnął mi chłodny wiatr. Zacisnąłem zęby i ruszyłem przed siebie, nadal macając swoje ciało, czy też raczej kieszenie w poszukiwaniu rękawiczek. Jak na złość nie było ich. Niemal zakląłem pod nosem, bo powstrzymał mnie jedynie widok tej blondynki, którą niedawno spotkałem na korytarzu.
- Siema, przymarzłaś, że tak siedzisz bez ruchu? - powiedziałem, podchodząc do niej i rzucając jej zawadiacki uśmiech znad szalika. - Mam chuchać?
Powrót do góry Go down


Misty Sinclair
Misty Sinclair

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 51
  Liczba postów : 27
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15280-misty-sinclair
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15397-precel
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15270-misty-sinclair
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptyPią 29 Gru 2017 - 11:00;

Onie, nie mogą zrobić magicznego ogrzewania na błoniach, bo gdzie wtedy będę nosić śmieszne swetry od babci? Zima jest jedyną porą roku, gdzie nakładam pięć warstw ubrań, a pod jedną z nich są te gryzące, dziergane na drutach swetry ze świątecznymi motywami. Gdy byłam mała opierałam się rękami i nogami przed ich nałożeniem, ale kiedy skończyłam dwanaście lat, to babka dołącza do nich pięć galeonów. Potraktowałam to jako zapłatę za żywą reklamę jej ubrań.
Podziwiałam właśnie widok, rozprzestrzeniający się przede mną i myślałam nad tym, co kupić Hurry’emu na święta (jestem jedną z tych osób, które kupują świąteczne prezenty na ostatnią chwilę), gdy z książek o Quidditchu, nowej parze rękawic czy też toną słodyczy, wyrywa mnie twój głos. Dopiero teraz rzeczywiście zaczęłam siedzieć bez ruchu – mam omamy, czy ty naprawdę po naszym ostatnim spotkaniu chcesz jeszcze się do mnie odzywać? Wszystko z mojej strony było tak żenujące, że na twoim miejscu po prostu ulotniłabym się z tego miejsca, jak tylko bym zorientowała się, że to ja siedzę na ławce. Ale ty jednak odezwałeś się do mnie? Może nabijasz się ze mnie albo masz jakiś zakład. Czytałam kiedyś książkę (okej, to był harlequin) o chłopaku, który dla zakładu założył się z kumplami, że uwiedzie jakąś laskę, ale potem zakochał się w niej, wzięli ślub i mieli trójkę dzieci. Nie zmyślam, naprawdę istnieje taka książka!
- Nie – szczerze się jak głupi do sera – ale możesz się przysiąść – proponuję. – Myślę nad prezentem dla Hurry’ego. – Celowo nie mówię, że dla brata. Może zrobisz się zazdrosny i będziemy jak w tym harlequinie (jeśli w ogóle istnieje jakiś zakład).
Powrót do góry Go down


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
Galeony : 822
  Liczba postów : 1276
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptySob 30 Gru 2017 - 1:25;

Mówiąc całkiem szczerze nie nosiłem do tej szalonej dziewczyny żadnej urazy, nie miałem również w pamięci przykrych wspomnień. Nasze ostatnie spotkanie było dosyć niefortunne w związku z pojawieniem się Irytka, lecz to niczego nie przekreślało, a ja swoją drogą zacząłem coraz częściej myśleć o tym zakłopotanym, rumieniącym się skrzacie. Poltergeist wykrzyczał wtedy coś o jakimś pamiętniku, w którym rzekomo pisała o mnie historyjki i o ile nie wierzyłem w to, bo umówmy się, kiedy Irytek mówił coś prawdziwego i mającego sens, lecz mimowolnie poczułem swojego rodzaju zainteresowanie jej osobą.
Odwzajemniłem ów szeroki uśmiech, nie mogąc się powstrzymać przed szczerzeniem własnych zębów, po czym przysiadłem na brzegu ławeczki nieco niżej od niej. Mimo tego poziom naszych twarzy wciąż znajdował się mniej więcej na równi.
- I co tam wymyśliłaś? - zapytałem, całkiem zainteresowany. W sumie nie zawracałem sobie głowy, kim był Hurry dla niej. Kojarzyłem kolesia z korytarzy, był wiecznie zabiegany, zmierzwiony i roztrzepany, cieszył japę do każdego i wydawał się mieć ADHD. Na moment się zastanowiłem. - Może jakąś flaszkę eliksiru uspokajającego? Albo meliskę? Zawsze wygląda na przeładowanego energią - stwierdziłem, podsuwając jej możliwości prezentów.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptySob 12 Paź 2019 - 19:10;

Ostatnio miał totalny mętlik w głowie. Wakacje zakończyły się dla niego pobiciem, o którym nikomu jeszcze nie mówił z wielu powodów. Po pierwsze wstydził się, że nie miał żadnych szans. Po drugie nie chciał, żeby Nei miał jakiekolwiek kłopoty. Obowiązki prefekta przytłaczały go, uświadamiając mu, że jest za miękki do tej funkcji. Idiotycznie czuł się z akcją, którą odwalił na zajęciach z transmutacji i teraz cały czas stresował się jak szybko plotki się rozniosą. Najbardziej martwił się o reakcję Dunbara, ale ten pewien plotek za szybko nie wyłapie. Praca w piekarni wykańczała go fizycznie, a narastająca góra prac domowych dobijała psychicznie. Do tego kompletnie nie wiedział jak powinien podejść do zachowania Finna, a nie potrafił tak po prostu zignorować całej sprawy. Musiał mu jakoś pomóc, tylko najpierw musi wymyślić jak. W całym tym stresie palił zdecydowanie więcej, niż zdarzało mu się to przez wakacje. Oparł się o most i zgasił niedopałek, po czym zaciągnął się, tym razem nie dymem, a świeżym, chłodnym powietrzem. Powoli robiło się ciemno, ale Skyler nie zamierzał jeszcze wracać do zamku. To był jego ulubiony moment doby. Przeszedł się kawałek i usiadł na kamiennej ławce, odchylając się do tyłu i krzyżując ręce na piersi. Zmarszczył nieco brwi, przyglądając się krajobrazowi, po czym spojrzał w prawie bezchmurne niebo, odnajdując duży księżyc, który zdawał się być już prawie w pełni. Jego babcia zawsze wystawia na dwór butelki wody w noce, gdy księżyc zbliża się do pełnej widoczności. Powtarzała mu "woda wystawiona na światło miesiąca zyskuje magiczne właściwości". Uśmiechnął się pod nosem na to wspomnienie i sięgnął do paczki po kolejnego papierosa, orientując się, że zostały mu już same mugolskie. Zaklął cicho, wkładając jednego do ust.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptySob 12 Paź 2019 - 19:34;

To był niewątpliwie zły dzień. Jeden z gorszych odkąd pojawił się znów w Wielkiej Brytanii. Dotychczas tłumił całą wewnętrzną fasadę beznadziejności, odnajdując w szarym życiu drobne barwy, jarzące się niczym pulsacyjny sygnał, że w życiu jest jeszcze coś, dla czego warto oddychać. Dzisiaj był znów na granicy. Nie miał nawet sił podnieść różdżki. Cały dzień wegetował, bo życiem tego nazwać się nie dało. Spędził wiele godzin na studenckich wykładach, jednak nie pamiętał o czym była mowa. Prowadził jakieś dialogi, ale chyba odpowiadał zbyt zdawkowo, aby miał je zapamiętać. Kilka osób pytało go czy dobrze się czuje na co nie umiał odpowiedzieć. Powłóczył nogami i kierował się ku wyjścia z Hogwartu, aby wrócić do Londynu, zaszyć się w swojej kawalerce i po prostu zasnąć. Oczywiście bez eliksiru Słodkiego Snu mu się nie uda. Deski mostu skrzypiały pod podeszwami jego butów, zimny wiatr siekał go po bladych policzkach, a więc zasłonił je puchońskim szalikiem. W pewnym momencie zatrzymał się, aby oprzeć rękę o filar i złapać oddech. Fizycznie dolegało mu jedynie niewyspanie, do którego się przyzwyczaił. Inna historia z mentalnością. Myśli miał takie ciężkie, ospałe, spowolnione... Przełknął rosnącą w gardle gulę i zmusił się do otwarcia oczu. Gdy to zrobił, dostrzegł w ostatnich promieniach słońca czyjąś sylwetkę - na ławeczce, od której dzieliło go kilkanaście kroków. Po chwilach oględzin rozpoznał w nim Skylera. Co dusza towarzystwa robi w odosobnieniu? Skierował się w tamtą stronę czując, że musi usiąść, jeśli nogi mają go później zanieść do kawalerki. Most wydawał się nie kończyć, a trasa do ławki była niczym maraton. Nabrał powietrza do płuc, aby przygotować swoje struny głosowe do mowy.
- Chowasz się? - zapytał, zdradzając swoją obecność, której trudno było nie zauważyć. Skręcił za drewniany filar i zbliżył się, by po chwili usiąść obok chłopaka z cichym westchnięciem pełnym ulgi. Miał przekrwione gałki oczne, a na twarzy było widać monstrualne zmęczenie.
- Dobry pomysł. - przytaknął papierosom, nie zwracając szczególnej uwagi na fakt, że Skyler był prefektem i aktualnie łamał regulamin. Sięgnął do głębokiej kieszeni spodni i wyciągnął stamtąd biało-zieloną paczkę volde-mortków. Wyciągnął fajka, przytrzymał między zębami i krańcem różdżki podpalił. Końcówka jarzyła się wściekłą czerwienią, zaś dym papierosowy zielenią. Pochylił się, by oprzeć łokcie o kolana i w tej wygodnej pozycji odciążać trochę mięśnie. - Co palisz? Jakieś nowe na rynku? - zapytał, przenosząc na Skylera zmęczone spojrzenie. Nikotyna przynosiła namiastkę ukojenia, a więc nie miał oporów przed złamaniem punktu regulaminu. To było teraz takie nieistotne i banalne.
- Kiepsko wyglądasz. - mruknął po chwili, a sam przecież aż zanadto odbiegał aparycją od normy. Skyler również wyglądał jakby dzień go zeżarł, przeżuł i wypluł. Ciekawe co chodziło mu po głowie.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptySob 12 Paź 2019 - 21:52;

Usłyszał kroki i od razu odwrócił wzrok w tamtą stronę, mrużąc oczy w skupieniu. Ta sytuacja za bardzo przypominała mu sytuację w parku, która nie skończyła się dla niego za dobrze. Odruchowo zacisnął rękę na różdżce, drętwiejąc i wstrzymując oddech, wargami wciąż przytrzymując niezapalonego papierosa. Gdy rozpoznał w tajemniczej sylwetce Finna, (nie tylko przez nagłe uczucie ulgi) uśmiechnął się odruchowo, unosząc dłoń w górę w geście krótkiego przywitania. Mina jednak mu zrzedła, gdy zobaczył w jakim stanie znajduje się Gard, ale nie zdobył się na skomentowanie tego w jakikolwiek sposób.
- Nie przed wszystkimi - mruknął, podpalając różdżką papierosa, chociaż zazwyczaj robi to zapalniczką. Nie zależało mu na pochwaleniu się, że się wystraszył, więc musiał znaleźć jakieś wytłumaczenie dlaczego właściwie trzyma różdżkę w dłoni. Zaciągnął się, po czym wypuszczając dym zarzucił rękę za oparcie ławki, obracając się nieco w stronę chłopaka. Czuł, że taka pozycja jest mniej krępująca, niż siedzenie na wprost, gdzie w przypadku spojrzenia sobie w oczy ich twarze byłyby zdecydowanie zbyt blisko jak na koleżeńską rozmowę.
- Lucky Strike - odpowiedział mu z lekkim rozbawieniem, po czym zaciągnął się średnio zadowolony. - Mugolskie paskudztwo - dodał wypuszczając dym do góry, odchylając głowę do tyłu, czerpiąc przyjemność z uczucia napinającej się na szyi skóry. (Oczy Finna są czerwone od zmęcznia?) - Nie stać mnie na nasze. Czasami je kupuję i palę co kilka mugolskich - przyznał się nieco ściszając głos. Nie było nic przyjemnego w mówieniu, że brakuje Ci na coś kasy. (A może płakał i od tego popękały mu naczynka?) - Niebieskie Gryfy. A Ty... - zrobił pauzę, przyglądając się zielonkawej barwie dymu. (A może nie mógł spać całą noc, stąd to zaczerwienienie i zmęczenie?) - Voldemorty, zgadłem?
Właściwie to sam Skyler nie myślał nawet o tym, że jako prefekt powinien ukarać Finna za palenie, a już na pewno nie powinien sam zaciągać się właśnie kolejną dawką nikotyny. Ten zakaz zawsze wydawał mu się idiotyczny, skoro są już pełnoletni, więc nawet zapomniał już, że stanowi element regulaminu.
- Dzięki - prychnął ze śmiechu, pokaszlujac dymem. Sam był zdziwiony, że aż tak go to rozbawiło. Już pomijając, że nie był to najlepszy komplement, na jaki dziś liczył. Rozśmieszyło go to, że był tak skupiony na zastanawianiu się czemu Finn wygląda źle, że nawet nie pomyślał, że on może reprezentować podobny stan. Przyłożył do warg papierosa trzymanego nieco drżącymi dwoma palcami, zaciągnął się i wypuścił dym uśmiechając się lewą stroną ust. - Wzajemnie. Ale u Ciebie to nowość. Insomnia?
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptySob 12 Paź 2019 - 22:22;

Napotkał uniesioną dłoń, której nie potrafił odwzajemnić podobnego gestu. Poza tym spóźnił się z jakimkolwiek powitaniem, które należało zastosować tuż po zauważeniu jego obecności. Zaczynał zapominać o zwrotach grzecznościowych i jedynie ograniczał się do zastosowania sporadycznego "przepraszam" i jeszcze rzadziej "proszę". Powoli tracił umiejętności nienagannego zachowania się wśród ludzi. Gdy na wczorajszej transmutacji chciał, aby Caelestine została w ich ławce to po prostu to powiedział. Dwoma słowami. Siadaj. Poczekaj. Brzmiało jak nakaz, a on dopiero po fakcie zrozumiał, że tak się nie robi. Małe rzeczy, detale, szczególiki, a od nich się wszak wszystek zaczynało. Psuł się coraz bardziej, a zwłaszcza dzisiaj nie miał sił udawać, że jest dobrze. Dobre to były serca Puchonów, a reszta się popierdzieliła.
- Czyli mam farta. - mruknął, zapominając, iż powinien zabrzmieć entuzjastycznie. Faktycznie Skyler zaczął mu się kojarzyć ze świętym spokojem, brakiem natarczywości, a i prowadzenie z nim dialogu nie było tak trudne jak z innymi. Ostatni list od niego... to było coś, czego się nie spodziewał i na co odpowiedział zbyt wylewnie jak na swoje dotychczasowe możliwości. Czyżby już wczoraj wieczorem wypruwał z siebie resztki sił? Nie chciał niczyjej troski, bowiem nie umiał już jej przyjmować. Oznaczała niebezpieczeństwo przed wykryciem lecz dzisiaj... dzisiaj miał już wszystko powyżej uszu.
Nazwa papierosów niczego mu nie mówiła, jak się okazało słusznie. Mugolskie produkty. To znaczy, że Skyler pochodził z niemagicznej rodziny. On też. Poniekąd. Pociągnął zbyt szybko i gwałtownie łokcie w stronę tułowia, prostując plecy i opierając łopatki o ławkę. Potrząsnął głową, rozmasował skroń, aby pozbyć się uporczywych myśli. Rozbawione nuty w głosie Shuestera przywróciły go do rzeczywistości za co był mu dozgonnie wdzięczny. - Tak. Chcesz? - zapytał, zapominając o podaniu mu paczki papierosów. Zbyt zesztywniałe mięśnie uniemożliwiały wykonanie tak skomplikowanego ruchu. Popiół papierosa trzymanego między palcami spadł na czubek jego buta. Jak się unosi rękę? Czy to aby na pewno jego ręka? Zmusił umysł do myślenia. Brak kasy był mu obcy, a jednak nie należał do rozpieszczonych książąt. Pracował wszak u Olivandera, z własnej woli odcinając się od wsparcia finansowego rodziców. - Polecasz te swoje lucky strike? - zapytał zapominając o popatrzeniu w oczy swojego rozmówcy. Mówił, ale nie czuł własnych słów. Jak się podnosi tę cholerną rękę? Czemu zaciska palce na papierosie miażdżąc nieznacznie flirt? Spoglądał na swoją dłoń, na której uwydatniła się rozgałęziona żyła. Powoli, bardzo powoli zaczynał ją rozluźniać.
Kolejne pogodne nuty w głosie Puchona niejako przywołały go do porządku. Popatrzył na jego twarz przesłoniętą dymem papierosowym. Szare mieszało się z zielenią tworząc blado-burą mieszankę produktów pochodzących z dwóch różnych światów.
- Wybacz, nie pomyślałem co mówię. - zreflektował się i w końcu przypomniał sobie jak się porusza dłonią. Uniósł ją do ust, by wtłoczyć do płuc zapas cuchnącej nikotyny. Truł się, zabijał w ten sposób, skoro zawsze było "coś", co kazało się zatrzymać. Wytężył wzrok, jego źrenice odrobinę zmniejszyły się, gdy z twarzy Skylera zeszły promienie słońca. Nie wiedział czemu się uśmiecha, nie wpadł na pomysł naśladowanie tego gestu. - Ta. Pieprzona i długa. Bez eliksiru nie zasnę. A opaski nasenne gówno dają. - odparł, ciężko wzdychając. Przetarł dłonią twarz jakby miało to zmyć z niej całe zmęczenie. - O co ci chodziło na transmie? - zapytał znienacka, nawet sam siebie zaskakując tym pytaniem. Wspominał o dziwnym pytaniu dotyczącym Gabrielle, ale zapewne trudno było to zrozumieć z faktu, iż tego absolutnie nie sprecyzował. Do jego uszu dotarły w końcu pogłoski o wylewności uczuć Skylera w zeszłym roku szkolnym. Typ, co skacze z kwiatka na kwiatek, a wolałby, aby nie zrobił niczego przykrego jego kuzynce. Nawet jeśli sam z nią nie rozmawiał ze... strachu. Wyprostował nogi w kolanach, opierając wygodnie pięty o drewniane podłoże. Odpoczywały, a ciało przygotowywało się do wieczornej teleportacji.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptyNie 13 Paź 2019 - 12:28;

Miał dobry humor, naprawdę. Na tak swobodny śmiech pozwalał sobie jedynie w te dobre dni i w małej grupie osób, których musiał w miarę dobrze znać i lubić. Teraz jednak dodatkowo chodziło o coś jeszcze. Czuł, że jego pogodne podejście automatycznie weszło na rejony zarezerwowane do pracy, gdzie od humoru klienta zależy jego premia od sprzedanych bułek. U Skylera nie było to zachowanie wyrachowane i świadome, a po prostu odruchowe i instynktowne. Tak jak próba rozweselenia chorego, aby nie myślał o śmierci, chociaż Twoje własne serce krwawi od zmartwienia. Nie kontrolował tego, ale czuł, że tak powinno być.
- Jak się nie ma co się lubi... - mruknął w odpowiedzi, unosząc lekko swojego papierosa i uśmiechnął się krzywo, gdy dotarło do niego, że równie dobrze, mogłoby to być jego mottem życiowym. - Mój ojciec je palił i jakoś tak... - nie dokończył tej myśli, sam nie wiedząc jak to o nim świadczy. Przecież był nawet za mały, żeby to pamiętać. Czy jego wybór był tylko przypadkiem czy już podświadomą decyzją? Odgonił natrętne myśli o daddy isssues, zaciągając się zdecydowanie zbyt mocno, czując ciężar na płucach.
- Jak one dla Ciebie pachną? - zapytał wskazując brodą na trzymanego przez Finna papierosa. Zdecydowanie wolał Gryfki, dzięki którym cały dzień pachniał chociaż po części miętą. Koniecznie będzie musiał jutro uzbierać jakieś drobne na nową paczkę, ale na pewno z chęcią poczęstuje się później i papierosem od Garda. W końcu takie są najlepsze. Takie tzn. darmowe. - Ja czuję naftę, ale możliwe, że to inny zapach, który przypisuję nafcie - gadał, aby gadać, żeby rozluźnić Finna, bo jego napięcie było silnie widoczne. A może tylko jemu tak się zdawało? Może Puchon też zmienił się przez wakacje i to było jego naturalne zachowanie? Król smalltalku nie zamierzał jednak tak łatwo odpuścić.
- Hmmm - mruknął w zamyśleniu - Umiesz już sam zrobić Eliksir Słodkiego Snu? Mogę Ci go czasami uwarzyć, jeżeli chcesz - zaproponował, zdradzając przy okazji na co idzie większość jego zarobków. Nie na ten konkretny eliksir, ale na różne składniki i potrzebne przedmioty, jak chociażby nowe kociołki. Szkoła nie udostępniała niestety wszystkich potrzebnych półproduktów, a to przecież nie może go powstrzymać przed ćwiczeniami i eksperymentami. Na razie jakoś nie wpadł na genialny pomysł, żeby sprzedawać efekty swojej pracy. - Ja akurat teraz jestem w fazie, że zasnąłby nawet podczas Bitwy o Hogwart - dodał, strzepując nadmiar popiołu gdzieś w bok. - Odstawiam eliksir czuwania - dopowiedział ciszej, z nutą pogardy dla tego eliksiru. Chciałby wymyślić coś równie silnego, ale krócej działającego. Takie trzydziestominutowe shoty. To byłoby coś.
Odchrząknął nieco nerwowo słysząc pytanie kolegi. O co konkretnie pytał? O to dlaczego nagle wyskoczył z takim wyznaniem? O to dlaczego rzucił tekstem sugerującym, że interesuje się Gabrielle? O to czy naprawdę jest o niego zazdrosny? Bał się po prostu o kuzynkę? Naprawdę uważał go za osobę, która przyznałaby się, że woli mężczyzn, po czym i tak podrywałby kobiety? Nie odpowiadał mu przez chwilę, nie potrafiąc zebrać myśli, po czym zwilżył usta i zaciągnął się powoli. Zmarszczył delikatnie brwi, wypuścił dym i odwrócił głowę w stronę chłopaka, wbijając w niego wzrok niebieskich oczu.
- Wierzysz w plotki, Finn? - zapytał w końcu, a kącik jego ust drgnął ni to w rozbawieniu, ni to z nerwowego zmartwienia. Pytanie nie dotyczyło żadnych konkretnych historii, ale jakakolwiek rozmowa o jego zachowaniu na zajęciach nie miałaby sensu, jeżeli nie będzie znał myśli Garda na jego temat. Co słyszał, w jaką część uwierzył, jak to wpłynęło na jego pogląd o Schuesterze? Może i nie wyglądało to za dobrze, ale przecież, gdy już jest po fakcie, on też wcale nie jest szczęśliwy. A przecież po to za każdym razem próbuje - żeby przynieść tym sobie szczęście. Po części zdał sobie sprawę, że dokonał po prostu wielu bardzo złych wyborów, ale nie tak łatwo jest... odpowiednio wcześnie zdać sobie sprawę, że relacja jest toksyczna.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptyNie 13 Paź 2019 - 21:55;

Intrygująca jest ilość i rodzaje uśmiechu wiszących na ustach Skylera. Nie przyglądał się im jakoś natarczywie, a jedynie zerkał w chwili, gdy unosił na niego wzrok. To chyba pierwsza osoba uśmiechająca się bez oporów w jego towarzystwie pomimo nieprzystępnej miny jaką mu serwował.
- To zabawne, bo palę też te, które moje ojciec zwykł popalać poza wzrokiem matki. W sumie od niedawna wpadłem w nałóg. Paskudna sprawa. - przyznał spoglądając na cienki i zielony strumień dymu nikotynowego wijącego się przed jego twarzą niczym wąż. Wychodzi na to, że naśladowanie zachowania rodziców ma się nie tylko we krwi. To też kwestia wychowania, bo jak inaczej wyjaśnić, że poszedł w ślady ojca, który nie był jego biologicznym rodzicielem?
- Cuchną paloną gumą ale poczujesz to dopiero jeśli zapalisz. - odparł, objął palcami pudełko papierosów i wysunął je w kierunku Puchona, by się częstował jeśli taka jego wola i jest świadomy jakie zapachy będą się wokół nich roztaczać. On powoli już się przyzwyczajał do specyficznego zapachu, a i na rękę mu było, że ten się nie utrzymywał na ubraniu zbyt długo. Po chwili Sky pospieszył z wyjaśnieniami, co o dziwo… wywołało na ustach Finna przelotny i naprawdę delikatny uśmiech. Będąc w takim stanie mentalnym był zaskoczony własną wylewnością.
- Ja zamawiam eliksiry. Nie mam cierpliwości do składników. Hm, jeśli chcesz to mogę zamawiać u ciebie, jeśli nie postanowisz mnie bez uprzedzenia otruć. - wzruszył ramionami, bowiem nie miało to dla niego aż takiego znaczenia skąd bierze eliksir Spokojnego Snu. Ważne, aby była dostawą bo inaczej cierpiałby na dotkliwą bezsenność. Pozostało jedynie wierzyć, że jego organizm nie przyzwyczai się do Eliksiru i nie uodporni na niego… inaczej będzie miał spory problem.
- Nawet latające avady cię nie zbudzą? Zazdroszczę. - marzył o zdrowym i regenerującym śnie bez udziału produktów farmakologicznych. Rodzice wiedzieli o jego problemach z sennością i wyraźnie naciskali na wizytę u uzdrowiciela. Bardzo niechętnie myślał o świętym Mungu, ale musiał przyznać, że jedna wizyta nie zaszkodzi. Poza tym cóż rzec - robiło się coraz zimniej, a jedna z jego blizn była bardzo wrażliwa na chłód i dokuczała mu przez cały okres jesienno-zimowy. Musi zaopatrzyć się w maści… a już dzisiaj rano czuł dyskomfort, co go tylko dodatkowo rozdrażniło. Te niestety musiał nabywać od zaufanego źródła, więc nie mógł prosić znajomych o uwarzenie. Eliksiru czuwania nie znał, jednak nie miał sił o zapytanie co to jest. To nie jest naukowa pogawędka, a taka, co trzyma świadomość w cienkich ryzach. Dokończył palenie, a peta przerzucił przez drewniane szczebelki, aby ten wpadł do jeziora. Wypuścił spomiędzy ust kłęby zielonego dymu oddychając już nieco lżej. Nikotyna pomogła, a może to luźna rozmowa? Trudno było mu to określić. Mimo ospałości umysłu nie umknęła mu nerwowa reakcja Skylera. Nieopatrznie zwrócił na siebie uwagę, przez co spoglądał na niego z bardziej przytomnym wzrokiem. Zapytał jedynie o zajęcia z transmutacji, a ten już się zdenerwował. Ucieknie czy nie ucieknie?
- To nie jest odpowiedź na moje pytanie. - wytknął mierząc go wzrokiem. Wyjątkowo dym papierowy zaczął mu przeszkadzać. Robiło się ciemno, zimno, a to nie ułatwiało zrozumienie skąd u Skylera zdenerwowanie. Czyżby faktycznie planował poderwać Gabrielle dla zabawy? A może obawiał się, że mógłby zostać w zęby od opiekuńczego jej kuzyna? Z pewnością nie dostanie, wszak stronił od własnoręcznej przemocy. Cokolwiek chodziło mu po głowie, musiało to być stresujące. Westchnął cicho, czując, że jednak wypada odpowiedzieć na pytanie. - Czy wierzę? Niezbyt. Chyba, że są naprawdę głośne to warte wówczas zastanowienia i analizy. Ale co to ma do rzeczy? - kolejny nerwowy uśmiech. Czyżby go stresował? To go tylko sfrustrowało. Wplótł palce pomiędzy kosmyki swoich włosów i tak pozostawił rękę w tej pozycji na kilka chwil. - Pytam, bo nie ogarniam czemu pytałeś o szanse u.. u… Gabrielle skoro wolisz facetów. - patrzył jak ze stoickim spokojem, nie dając po sobie poznać co sądzi o innych orientacjach. Cóż rzec, to był delikatny temat, zwłaszcza dla Finna, który nigdy przenigdy w życiu nie sądził, że może pokochać przyjaciela do szaleństwa. Sama myśl o tym doprowadziła do ponownego wywołania spięcia mięśni. Nie chciał do tego wracać. Nie chciał się tym dobijać. Nie miał już sił. Nie dziś. - Zresztą… - westchnął uciekając wzrokiem w kierunku odbijającego się od tafli jeziora pomarańczowego słońca. Nie miał nic do powiedzenia w kwestii Gabrielle. Żyła własnym życiem, a on musiał tylko mieć się na baczności czy nie namiesza mu w głowie własnym ciepłem. Obawiał się swojej odporności a bardziej… cholernego deficytu...
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptyPon 14 Paź 2019 - 0:04;

Skyler już dawno przestał postrzegać papierosy jako nałóg. Tak samo jak nie postrzega się tak potrzeby oddychania. Musi palić by jakoś funkcjonować. Cały czas powtarza się, że palenie zabija, a jednak to nie papierosy wybiły mu zęby, tylko pięść drugiego człowieka. Na to wspomnienie odruchowo przejechał językiem po tylnych zębach, sprawdzając czy wszystkie są na miejscu. 
 - Otruć może nie... ale potrafię uwarzyć amortencję, więc na Twoim miejscu bym uważał - mruknął poważnie, podnosząc na niego ospały wzrok, nie chcąc dać po sobie poznać, że żartuje. Bawiła go sama wizja, że miałby wciskać komukolwiek eliksir miłości. To by było jeszcze smutniejsze od bycia samotnym całe życie. Po prawdzie sam wypił kiedyś z własnej woli taki eliksir, ale to historia na zupełnie inną okazję. 
Wolał przez jakiś czas milczeć, dać czas Finnowi na znalezienie odpowiednich słów i przede wszystkim dać czas sobie na... poskładanie myśli i wyciszenie swoich obaw. Jego lęki społeczne, tak skrupulatnie ukrywane pod wyrobionymi nawykami, szalały teraz w najlepsze, szepcząc mu same najgorsze przypuszczenia. Gdyby się ich teraz posłuchał, skończyłby z tatuażem "all my friends hate me and they think I'm an idiot" na swoim puchońskim czole lub zadku. Podniósł ponownie wzrok na Finna, który wsunął właśnie palce między włosy, trwając w tej pozycji przez jakiś czas. Ten widok zdekoncentrował jego myśli, przez co zaciągnął się odruchowo, nie zauważając, że tytoń już się skończył. 
 - Kurwa - warknął, błyskawicznie upuszczając niedopałek na ziemię i przyciskając nadgarstek do piekącej od oparzenia wargi. Westchnął, przygniatając butem lekko żarzący się punkt na ziemi, po czym pochylił się do przodu, opierając łokcie na kolanach i zawieszając głowę w dół. - Byłem ciekawy Twojej reakcji. Myślałem, że na nią lecisz i - zrobił krótką pauzę, kładąc dłoń na swoim karku, po czym przesunął nią po włosach - sam nie wiem co chciałem osiągnąć. Nie zamierzałem na serio jej podrywać, ani z Tobą konkurować i nie będę tego robił, ona... Nie żebym coś miał do Gabrielle. Jest naprawdę ładna i miła, ale... - zamotał się w swoich myślach, więc odchylił się do tyłu, kierując twarz w stronę jasno świecącego księżyca. - Z kobietami to wszystko jest łatwiejsze - powiedział w końcu zrezygnowany, bo w ciszy czuł pulsujący ból na dolnej wardze - Wiem co mam im powiedzieć, nie tracę przy nich rozumu, wiem czego oczekują, widzę kiedy są zainteresowane... 
Poczuł, że serce zabiło mu szybciej z nerwów, tym bardziej starał się zachować pokerową twarz z typowym dla siebie zmęczeniem odbijającym się w oczach. Dopiero po wakacjach dotarło do niego jaką różnicę robi to w jego życiu. Zawsze miał kogoś na oku, zawsze na kogoś "polował", a teraz nawet nie wie u kogo miałby mieć szansę. Jego gej-radar kompletnie szwankował, zapewne zdezorientowany posuchą w jego życiu uczuciowym. Co chwilę musiał się tylko powstrzymywać, żeby nie podrywać własnych przyjaciół i nie zjebać jedynych relacji, które naprawdę mu w życiu wyszły. Pochylił się w stronę Finna, sięgając dłonią do jego paczki, w końcu siląc się na uśmiech. 
 - "Zresztą"...? - podłapał, wkładając magicznego papierosa do ust, ale nawet nie myśląc o tym, że powinien go teraz zapalić.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptyPon 14 Paź 2019 - 10:11;

Ten dzień był trudny pod wieloma względami. Wypalenie emocjonalne i zmęczenie fizyczne nakładały się na siebie, wpływając na intensywność reakcji na różnorakie bodźce. To był bodajże pierwszy raz, gdy Skyler na wpół świadomie sprawił, iż w jego towarzystwie Finn wyprostował się, zacisnął szczękę i mięśnie twarzy przez co jej rysy wyraźnie się wyostrzyły. Nabrały niecodziennej surowości, co przecież nie pasowało do jego jasnej karnacji, odcienia oczu czy ogólnie przyjętej życzliwości, którą się zazwyczaj odnosił do swoich rozmówców. Uniósł wyżej podbródek i wbił w Puchona świdrujące spojrzenie, w którym błysnęło coś, co miłe w żadnym wypadku być nie mogło. Czujność? Nieme ostrzeżenie? Rozchylił usta lecz nie od razu zareagował. Potarł brodę szukając odpowiednich słów. Coś w jego duszy się poruszyło, co miało być ewidentnie uśpione. Wewnętrzny potwór nadstawił uszu. Gdyby był w pełni sił fizycznych i wydajności mentalnych z pewnością Skyler wywołałby w nim czynną reakcję. Tak jak chciał ukryć żart, tak mu się to bezbłędnie udało, przez co Finn odebrał jego słowa poważnie. Chyba zapomniał wspomnieć iż jego poczucie humoru naprawdę kulało, zwłaszcza dziś. Gdyby nie ogólne zmęczenie, z pewnością wstałby z ławki. Zwinąłby palce na jego krawacie, a jego plecy docisnąłby do drwnianego filara, szepcąc pełne niezadowolenia słowa wobec tego typu gróźb. A teraz? Ciemne brwi zbiegły się ku sobie, gdy popatrzył z zastanowieniem na chłopaka. W żadnym wypadku nie zamierzał się jeszcze podnosić. Zbyt wygodnie było mu siedzieć na tej ławce.
- Stosowanie na mnie eliksiru amortencji może skończyć się w przykry sposób. - odparł, nie precyzując dla kogo. Zapewne dla obu. Porzucił zatem opcję zamawiania u niego czegokolwiek skoro był w stanie wypowiedzieć tego typu słowa w dobrze zakamuflowanym żarcie. Najbardziej na świecie stronił od alkoholu, używek i magii mogącej wpłynąć na jego emocje. Za bardzo zależało mu na ich ukryciu, aby dać je pobudzać niezdrowymi sposobami. Nie wyobrażał sobie samego siebie całującego kogokolwiek pod wpływem magii. Resztki serca zamieniłby się w proch. Spoglądał na niego, a przy tym ledwie co mrugał. Przeklinał po mugolsku, utwierdzając go w kwestii wychowania wśród niemagów. Musnął jedynie spojrzeniem poparzone usta, a nie poświęcał im zbyt wiele uwagi. Próbował rozgryźć intencje Skylera skoro dawał mu sprzeczne bodźce.
- Przecież wspominałem, że to tak jakby moja kuzynka i nie mogę na nią… lecieć. - sprostował czując, że chyba zbaczają lekko z tematu i to za inicjatywą Skylera. Ułożył obie dłonie na swoich udach, a tylko palcami jednej wystukiwał bezgłośną melodię.
- Dziwne wszak mówi się o dziewczynach zupełnie co innego. Nie da się ich zrozumieć ani nadążyć za ich nastrojami. Może napisz książkę z poradami to komuś uratujesz tym tyłek. - wciąż miał zmarszczone czoło, jakby miewał pewne trudności z nadążeniem za tokiem jego rozumowania. Wypuścił powietrze z płuc czując, iż wcześniejsze spięcie zelżało. - Okej. To wyjaśnione. Dzięki. - ale wciąż odnosił wrażenie, że Skyler chce coś powiedzieć. Zapewne mylił się, a jednak coś mu nie pasowało. Czegoś brakowało w tej rozmowie. Czym się on tak przejmował? Machnął ręką na zachętę do dokończenia zaczętego zdania. Nie było to istotne. Przysunął kraniec różdżki w kierunku jego papierosa, zasłonił go z boku dłonią przed wiatrem i gdy Skyler był gotowy, zaklęciem niewerbalnym podpalił końcówkę. - A co z tymi plotkami? Coś tam Puchoni o tobie wcześniej gadali, ale nie zwróciłem na to szczególnej uwagi. - nie zachowywał się jak człowiek, który w jakikolwiek sposób okazuje dyskomfort związany z obecnością kogoś o innej orientacji. Wydawało się jakby… to go nie ruszało. Albo jakby było to dla niego poniekąd oczywiste. A przecież uchodził w Hogwarcie za wiecznego samotnika. Nie rozumiał zatem rozterek Skylera mimo, że widział, że coś jest na rzeczy. Miał nadzieję uzyskać więcej wyjaśnień, a więc osaczył go swoim wyczekującym spojrzeniem. Próbował przypomnieć sobie co o nim mówiono w maju lub czerwcu. Niestety w tamtym czasie sam umierał z rozpaczy więc wydobycie tego z pamięci było trudne.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptyPon 14 Paź 2019 - 12:35;

Widział, że reakcja na jego żart nie była zbyt pozytywna i zaklął w duchu na swój brak wrażliwości. Widział przecież, że z Finnem działo się coś złego, ale nie potrafił się do tego dostosować. Mimowolnie odebrał to też w kontekście jego orientacji, przez co chwilowo napięcie udzieliło się też jemu.
- Stosowanie amortencji zawsze kończy się w przykry sposób - odpowiedział, przymykając na chwilę oczy, czując jakby jego powieki nagle stały się cięższe o wszystkie doświadczenia życiowe. Nie potrafił zrozumieć jak do tego doszło, że opatentowano ten eliksir, a nawet sprzedawano go legalnie. Przecież w pewnym sensie jest to kontrolowanie czyjegoś życia, uzależnienie go od siebie. Czym to się różni od niektórych zakazanych zaklęć? Chociażby od imperiusa? Może i w jakimś stopniu przysłużył się do zalążku miłości na początku kilku związków, wciąż jednak większość jego użyć była plejadą egoizmu i braku jakiegokolwiek szacunku do uczuć drugiego człowieka.
- Naaaah - zaprzeczył przeciągle, zarzucając rękę za oparcie ławki, znów wykręcając się nieco w stronę Finna. - Cały urok polega na tym, żeby nie było tak prosto - wytłumaczył, uśmiechając się nieznacznie. - Tego mi chyba brakowało - dodał cicho, marszcząc lekko brwi w zamyśleniu. Czy faktycznie chodziło o to? Czy może odzywała się jego słabość do toksycznych związków? Dlaczego niby nie mogłoby być prosto? Czy to nie byłoby przyjemne? Poznać kogoś i od razu poczuć, że to TO. Po prostu połączyć się błyskawicznie, z obustronną świadomością, że do siebie pasujecie. Bez ciągłej walki, rywalizacji, gry pozorów i nieporozumień. Z resztą zdawał sobie sprawę, że poradnik byłby niewykonalny. Nie dałoby się tak po prostu posegregować ludzi w kategorie, żeby spojrzeć i być pewnym jaka reakcja byłaby odpowiednia. To cały system, którego Skyler instynktownie uczył się całe życie, po prostu... obserwując. Najwidoczniej do mężczyzn zabrakło mu do tego obiektywnego spojrzenia.
Uniósł brew zaskoczony obecnością dłoni Finna przy jego twarzy, jednak szybko uśmiechnął się prawym kącikiem ust, zaciągając się, żeby ułatwić podpalenie papierosa. Wykorzystał chwilę, w której wzrok chłopaka skupiony był na papierosie i sam przyjrzał się jego zmęczonej twarzy i lekko opuszczonym powiekom.
- Dzięki - mruknął, wypuszczając pierwszy, ledwo widoczny obłok dymu. Po chwili zaciągnął się mocniej, wypuszczając zielony dym do góry, przyglądając się brzydszemu bratu mrocznego znaku, który powoli znikał przez wiatr. - Ta, nadal nafta - skomentował, marszcząc nieco nos. Po jego Gryfkach żadne inne papierosy nie miały "tego czegoś". Strzepnął popiół w bok i na razie oparł dłoń z papierosem o swoje udo. Może i dzień był średni, ale wypalenie trzech papierosów w tak krótkim czasie nie było zbyt dobrym pomysłem, więc chociaż tego musi wypalić powoli, co było tym trudniejsze, że słysząc słowo "plotki" miał od razu ochotę się zaciągnąć.
- A, zjebałem trochę - przyznał się, wolną ręką rozmasowując sobie kark. - Powinienem sobie odpuścić kilka razy podboje miłosne - odpowiedział wymijająco, przykładając filtr do ust, ale po chwili opuszczając ponownie rękę, rezygnując z niemal automatycznej czynności. Chciał powiedzieć tak wiele, ale nie potrafił tego wszystkiego ubrać w słowa. Chciał przywołać jakąkolwiek historię, ale żadna nie świadczyła o nim dobrze. Podjął w życiu wiele złych decyzji, wiedział o tym, ale żadnej nie podjął ze złymi intencjami. - Ludzie myślą, że próbuję, bo nie mam uczuć - zaczął, nawiązując do tego co usłyszał już kilkukrotnie - a co jeżeli ciągle próbuję, bo mam ich za dużo? - zapytał, tym razem zaciągając się naprawdę, aby ukryć zażenowanie za zasłoną dymu. Przecież to nie tak, że chciał kogokolwiek skrzywdzić. On po prostu wykorzystywał okazje, chciał zapełnić lukę, zająć czymś myśli. Czemu nikt nigdy nie pomyślał, że najbardziej rani przy tym samego siebie? - Ale pewnie masz na myśli tę sytuacje z Krukonem - uśmiechnął się odruchowo, jakby faktycznie wspomnienie tego przypadku sprawiało mu przyjemność. - Jego dziewczyna się dowiedziała i się wściekł. Tak po mugolsku. Po prostu przywalił mi prosto w twarz na dziedzińcu. - zamilkł znów na chwilę, rozważając jak to wszystko dalej się rozwinęło, po czym prychnął ni to rozbawiony, ni to z pogardą. - Uwierzysz, że woleli powtarzać, że się do niej dobierałem, niż przyznać, że on... - umilkł, nie chcąc kończyć tej myśli. Plotka to potężna broń. Ile mogło dać powtarzanie, że nie musiał wcale dobierać się na siłę do żadnych dziewczyn?


Ostatnio zmieniony przez Skyler Schuester dnia Pon 14 Paź 2019 - 14:35, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptyPon 14 Paź 2019 - 13:07;

Komplikowanie sobie relacji miało w sobie jakiś urok - tworzyło się wówczas coś niepowtarzalnego, co zapamięta się na całe życie. Proste uczucia? To było wbrew pozorom trudniejsze niż mogłoby się zdawać. Znaleźć kogoś, poczuć " to coś " i bez zastanowienia dać się temu porwać. Poślizgnął się na tym i cholernie dotkliwie rąbnął na ziemię. Minęło pół roku i jeszcze do siebie nie doszedł. Rozmawianie o tak zwanych podbojach miłosnych wpędziło go w dyskomfort. Nie czuł się dobrze w tym temacie, to wywoływało dziwny ból za mostkiem. - Urok. - powtórzył cicho, bez mocy w głosie. Urokliwość… oryginalność… nie, to bardzo zły tor rozmowy. Poruszył niespokojnie barkami, poprawił się na ławce a i tak było mu już niewygodnie. Dawał Skylerowi dużo czasu na zastanowienie w towarzystwie jego oczekującego spojrzenia. Niepowodzenia w życiu miłosnym… serce zaczęło bić szybciej w jego piersi, a czuł, że przy każdym uderzeniu wykręcało mu przeponę w marynarski supeł. Oddychał płycej powietrzem znów zabarwionym drażniącym zapachem voldemortów.
- A może ludzie ci zazdroszczą, że umiesz próbować, ale że są niektórzy skończonymi idiotami to wolą rozsiewać negatywne ploty. - mówił powoli, ciszej, ostrożniej, a zwijał się w środku ze zdenerwowania. Skyler miał za dużo uczuć w sobie? Dużo ciepła i szukał kogoś, komu może dać? Nie czekał aż miłość sama przyjdzie a jej aktywnie szukał. Kojarzył mu się… bardzo kojarzył mu się z kimś niegdyś cholernie bliskim, kogo dopuścił do siebie z takim trudem. A potem była ciemność, krew i ból. Skyler chciał kochać, oferował swoje uczucia bez wahania… może niezbyt odpowiednim osobom, ale jednak… otwartość. Chęci, poszukiwania. To takie… znajome i jednocześnie mu obce. Czy to ukłucie zazdrości dźgnęło go w żebra? Zacisnął usta z taką siłą, aż mięśnie wokół nich pobielały. Zęby bolały już od szczękościsku. To wszystko brzmiało niebezpiecznie znajomo. Patrzył na Skyler'a, ale go nie widział. Kształt jego sylwetki rozmazywał się, a więc zamrugał, aby widzieć go wyraźniej. Zasłonił się dymem i mówił dalej, co poniekąd ocuciło Finna. W jego trzewiach rozlała się fala dokuczliwego zimna przez co zadrżał.
- Ludzie powtarzają to, co jest dla nich wygodne. - szepnął pobladły i dotknął łopatkami oparcia ławki. Jej chłód mu nie pomagał. Mugolskie bijatyki brzmiały interesująco a jednak nie zniżyłby się ku nim. - Próbują siebie chronić obwiniając kogoś innego… czyli ciebie w tym przypadku. - przeniósł spojrzenie bez wyrazu na Puchona. Od którego momentu oddychanie i spoglądanie na niego było takie trudne? Wolałby zmienić temat, ale nie umiał znaleźć toru. Nie potrafił zrozumieć skąd u Skylera ta chęć ciągłego szukania. Przecież nie raz i nie dwa musiał być odtrącany, skoro nikogo teraz nie ma. Dlaczego szuka dalej, skoro serce musiał mieć albo podziurawione albo zahartowane. To Finn nie dawał sobie rady z jedną ogromną dziurą, a Sky opowiadał o podbojach miłosnych w liczbie mnogiej. To było dla Garda niemalże abstrakcją. - Więc czemu cały czas szukasz? Nie masz dość? Uczucia można przekierować albo przekuć je w coś innego. To też jest wyjście. Wygodne, bo wtedy nikt cię nie uderzy z powodu własnego egoizmu ani nie odrzuci. - mówił niby do niego a niby do siebie. Nie zauważył jak mocno naciska palce na rdzeń różdżki, z której krańca wydostały się trzy pojedyncze iskierki.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptyPon 14 Paź 2019 - 17:29;

Uniósł brwi, zbliżając je do siebie i uśmiechnął się niemrawo. Jakoś nie potrafił sobie wyobrazić, że ktokolwiek zazdrościłby mu czegokolwiek, ale zapominał też o tym, że z zewnątrz wygląda to inaczej. Trzeba mu też przyznać, że jest stosunkowo stabilny emocjonalnie i potrafi przykryć swoje złe samopoczucie, jeżeli tylko ma przed kim zachować pozory. Tak, ta stabilność w połączeniu z determinacją do ponawiania swoich błędów... próbowania mimo niepowodzeń, zachowując nadzieję na poprawę, to akurat element, który mógłby w sobie polubić.
Słuchał Puchona w skupieniu, mimowolnie pochylając się nieco w jego stronę i kiwając powoli głową, nie tyle w geście poparcia, co zrozumienia jego słów. Nie potrafił rozszyfrować jego zachowania, napięcia, zdenerwowania... Próbował jego słowa odbierać w szerszym kontekście, chcąc wydobyć z nich ukryte znaczenie, które pomogłyby mu zrozumieć przez co przechodził, gdy Skylera nie było obok. Czy Finna ktoś skrzywdził, żeby ratować własne cztery litery? Czy chodzi o ojca? Nie, takie wnioskowanie jest zbyt niepewne. W swoim czasie może dowie się wszystkiego. Pewnie łatwiej byłoby, gdyby po prostu zadawał pytania, jednak podczas tak... prywatnych rozmów, zdecydowanie wolał powiedzieć coś o sobie i czekać, aż ktoś odwdzięczy się tym samym. Słowa Garda sprawiały, że czuł się spokojniej i przestawał się martwić tym, co mówią o nim plotki. Prawdziwy Puchon. Bardzo chciał, żeby i Finn mógł się tak uspokoić, jednak kompletnie nie wiedział jak się do tego zabrać. Właśnie dlatego uważał, że z kobietami bywało łatwiej. W większości przypadków naprawdę pomocne byłoby zwykłe objęcie, żeby ktoś poczuł się lepiej. Myśląc o tym Skyler odruchowo wyciągnął rękę w stronę Puchona, pesząc się jednak i niezbyt przekonująco udając, że chciał jedynie zmienić pozycję, w której siedzi. Ostatecznie osunął się nieco niżej na ławce i, zostawiając papieros w ustach, skrzyżował ręce na piersi.
- Nie jestem bez winy - powiedział, starając się brzmiąc wyraźnie, mimo dostępności jedynie połowy ust. - W pewnym sensie sam się o to prosiłem - dodał, chcąc dać do zrozumienia, że gdyby nie uganiał się za niewłaściwymi osobami, to oszczędziłby sobie wielu nieprzyjemności.
Zamyślił się na moment nad słowami kolegi(?), zaciągając się i leniwie wypuszczając drażniący dym nosem, przez chwilę nie widząc przed sobą nic oprócz zielonej ściany z mgły. Szwed miał racje. Teoretycznie. A jednak nie wyobrażał sobie, że miałby przestać, póki nie uda mu się znaleźć kogoś, kogo pokocha ze wzajemnością. Cały ten proces, ta droga.... to  było bolesne, ale momentami było też cholernie przyjemne, satysfakcjonujące i uzależniające. A może po prostu był masochistą?
Zaciągnął się po raz ostatni, wyrzucając niedopałek za barierkę, żegnając go ostatnią strużką dymu. Zrobiło mu się słabo, ale nie wiedział czy od dawki nikotyny czy od ciężaru, który czuł teraz na sercu.
- Wiesz, to jest tak, że gdy pierwszy raz się zakochasz i to stracisz... - zaczął, próbując pozbierać wszystko co miał na myśli w kilka zdań - to wydaje Ci się, że już nigdy więcej nie poczujesz się w ten sposób. Ale potem zakochujesz się znów i wydaje Ci się, że to uczucie jest dziesięć razy mocniejsze od poprzedniego - przerwał na chwilę, zastanawiając się czy brzmi to zrozumiale dla kogoś, kto nie przeżył tego na własnej skórze i jakby na sprawdzenie tego spojrzał w niebieskie oczy Finna. - I gdy już to do Ciebie dotrze, to chcesz po prostu znów to poczuć. Nawet jeżeli po drodze będziesz musiał zaliczyć i z dziesięć potknięć.
Chciał dodać: Odrzucenie nie jest najgorsze, ale zabrakło mu odwagi. Jak miałby opowiedzieć o uczuciu, gdy to Ty kogoś ranisz i wiesz, że prawdopodobnie to zrobisz, już w momencie, gdy się komuś przedstawiasz? Gdyby mógł cofnąć czas, to prawdopodobnie zmieniłby wiele, ale na pewno zmniejszyłby ilość kobiet, do których powiedział o jedno słowo za dużo.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 EmptyPon 14 Paź 2019 - 18:47;

Sęk w tym, że u Finna rzadko działała zasada wymiany informacji na swój temat. Gdzieś zagubił się w chwili, gdy miał się nauczyć opowiadać o sobie i choć doceniał fakt, że Skyler się poniekąd przed nim otwierał to niestety nie był pewien czy potrafiłby odpowiedzieć tym samym. Nie chciał, bowiem mogło się to zakończyć przerażonym spojrzeniem jego oczu, gdyby odkrył z kim właściwie rozmawia. Nie miał tak... ciepłego wnętrza jak on. Nie miał już takiej pasji, dzięki której rozumiałby skąd zamiłowanie Skylera do kucharzenia. Czuł się przy nim taki... zepsuty, niczym wadliwy element na taśmie produkcyjnej. Jakby postawić ich obok siebie i ocenić, to oczywistym było, iż bardziej przystępny i pozytywny był Shuester. Ukłucie zazdrości ponownie dźgnęło go w okolicy żeber. Tęsknił do normalności, gdzie jego największym problemem było obliczanie minimalnej ilości snu, by resztę móc przeznaczyć na spisywanie i redagowanie nut. Nie radził sobie, cholernie nie radził sobie sam ze sobą i nie potrafił poprosić o pomoc. Wstrzymał oddech widząc kątem oka jego ruch, gest dłoni, który nigdy się nie wydarzył. Znieruchomiał i popatrzył z zaskoczeniem na jego rękę, wędrującą jednak ku własnym ramionom. To było... to było coś... coś czego sobie zakazał w ramach kary za zniszczenie uczucia jakim został obdarzony przez... Marlowa. Jego imię nie przejdzie mu przez gardło. Chciał mu odpowiedzieć, jednak struny głosowe odmówiły mu posłuszeństwa. Wzbierały się w nim fale emocji, które tak dzielnie i cholernie długo powstrzymywał. Budował mury, tamy wokół własnego umysłu, byleby nie dopuścić ich do siebie. Nie mógł pozwolić sobie na konfrontację, a teraz... był jeszcze bliżej przekroczenia tej granicy i to był moment, w którym uzmysłowił sobie, iż musi jak najszybciej opuścić towarzystwo Shoustera, jeśli nie zamierzał zaserwować mu ataku lodowatego cichego gniewu z naleciałościami ciągnącymi ku samobójstwu. Nim jednak poruszył się i otworzył usta, by o tym napomknąć Skylerowi, ten uprzedził go ze słowami. Takimi, które przygwoździły go siłą do ławki i sparaliżowały całe ciało. Już nawet nie starał się ukryć emocji, bo zwyczajnie dał się... podejść. Oczywiście Skyler o niczym nie miał pojęcia, a jednak dotknął bardzo czułej struny i zastosował słowa, które odnosiły się i do jego życia. Do aktualnych problemów, które go zabijały. Wiesz jak to jest kiedy pierwszy raz się zakochasz a potem to stracisz... Potwór ryknął w jego trzewiach, drapał pazurami płuca, a więc każdy oddech wywoływał ból w jego piersi. ...chcesz znów to poczuć... Fala emocji walnęła go prosto w twarz sprawiając iż gwałtownie poderwał się do pionu. Znienacka przeciął powietrze swoją osobą, oddalił się od ławki te dwa metry i dopadł do drewnianej balustrady mostu. Trzymał się go i wbijał wzrok w ciemną taflę jeziora, a twarz wykrzywiał w cholernym bólu. Trafił go w samo serce, wyduszając z jego gardła jęk. Potrząsnął głową.
- Inte, inte, inte, inte, inte, inte... - szeptał do siebie w ojczystym języku. Zaciskał oczy i zmuszał się do oddychania. Doprowadzał się do porządku, aby się opanować na tyle, by stąd odejść i się teleportować. A czemu by nie popływać w ciemnej toni wody? Kochasz pływać. Przyda ci się trochę adrenaliny... Otworzył szerzej oczy spoglądając na jezioro. Przesunął dłonią po balustradzie i wykrzywił się, czując jak ryje po niej paznokciami. Ruch za plecami wyrwał go z chęci realizacji szalonego pomysłu podsuniętego przez wybudzonego potwora. Ucztował.
- Skyler, jag måsteatt lugna ner... - rzucił w jego kierunku, nawet na niego nie patrząc. Warknął coś pod nosem i poprawił się na angielski. - Muszę iść. - szeptał gorączkowo z wyczuwalną w głosie paniką. Czemu tak trudno było oderwać ręce od balustrady mostu? - Nie mogę rozmawiać o... nie mogę, fy fan... - szlag go jasny trafił. - Fatalnie... fatalnie się czuję. - zamrugał zdziwiony tymi słowami. To jego głos je wypowiedział? Przełknął głośno ślinę, a jego ramiona zatrzęsły się od zimnego dreszczu. Próbował zabrać dłonie, a były tak zaciśnięte i skostniałe, iż nie słuchały go. - Pogadamy... jeśli... wrócę. - od trzech miesięcy nie zdarzyło mu się jeszcze tak stracić panowania nad sobą. A jednak słowa Skylera huczały mu w głowie i dawały opcję, aby zapytać go jak to się dzieje, iż mimo krzywdy dalej odnajduje w sobie siły, kiedy jemu samemu ich braknie. Chciał zapytać, ale wiedział, że wówczas tama na dobre puści. Musi najpierw się uspokoić, wypić dwa eliksiry słodkiego snu i obudzić się po upływie doby. Ospały, zaspany, zmęczony, osłabiony ale spokojny. Musi przerwać swoje myśli i oderwać wzrok od tafli wody, a nie potrafił. Oddech za oddechem i dopiero za dziesiątym udało się oderwać od balustrady jeden palec.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Kamienna ławka - Page 8 QzgSDG8








Kamienna ławka - Page 8 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 8 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 8 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Kamienna ławka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 11Strona 7 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Kamienna ławka - Page 8 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
 :: 
most wiszący
-