Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Kawiarnia "Kalina"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Courtney Anderson
Courtney Anderson

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 377
  Liczba postów : 1211
http://www.dom-nocy.my-rpg.com
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptySob Sty 14 2012, 00:23;


Kawiarnia Kalina

Niby na pozór urocze miejsce, gdzie możesz zamówić ciepły napój dowolnego rodzaju, ale to co się dzieje nad kawiarnią przechodzi zmysły. Wszak górne partie budynku zamieszkiwane są przez czarodzieja w sędziwym wieku, którym zwykł gromadzić różne skarby.

Powrót do góry Go down


Shenae Halvorsen
Shenae Halvorsen

Student Ravenclaw
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172.5cm
C. szczególne : zimne, zdystansowane spojrzenie
Dodatkowo : ścigająca, kpt
Galeony : 4500
  Liczba postów : 2821
https://www.czarodzieje.org/t7146-shenae-d-angelo#204090
https://www.czarodzieje.org/t7148-shenae-d-angelo#204119
https://www.czarodzieje.org/t7244-shenae-d-angelo#204981
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptySro Sty 27 2016, 16:04;




Kurs - rzeczoznawca artefaktów

Kurs dzieje się w Słowacji!

Wymagania:
• Kurs płatny: 100G (zapłać)
• Poprawa: 5G
• Do podjęcia kursu należy posiadać min. 10pkt z OPCM lub CM
Ukończenie kursu:
• nagroda: +4pkt z OPCM lub CM
• Po ukończeniu kursu po certyfikat zgłoś się w tym temacie.

Dostałeś jasne instrukcje, masz zdobyć Znicz Bowmana. Pierwszy znicz stworzony w Dolinie Godryka, który miał służyć grze. Tak naprawdę został skradziony i zamknięta w nim została klątwa, która potrafi odebrać całą magię od tego, kto trzyma go w rękach. Dzięki temu skrzydełka znicza wirują co raz szybciej i szybciej, a ich magia może zesłać na czarodzieja charłactwo. Podobno teraz w posiadaniu tego przedmiotu jest mężczyzna zamieszkujący górną kondygnację kawiarni odwiedzaną przez turystów.

Dostanie sie na gore:
Kości:

Na górze zastajesz dość spory salon zagracony meblami, które wydają się rozpaść się przy mocniejszym uderzeniu. Kto wie może Bombarda rozniosłaby wszystko. Jednak lepiej nie ryzykować. Nikogo tu nie ma, możesz rozejrzeć się po wnętrzu. Na ścianach wiszą nie magiczne obrazy przedstawiające walki, ale nie warto zaczepiać zbyt długo na nich wzroku. Przecież to co świeci za gablotą wygląda ciekawiej. Czyżby to miecz Godryka, a może idealna jego kopia? Nim zdążyłeś się dobrze przyjrzeć do środka wszedł już starzec wspierający się o laskę. Obiło Ci się w barze o uszy, że trzeba na niego uważać, zaklęcia bezróżdżkowe ma opanowane do perfekcji.
- Czego chcesz? – Pyta bez ogródek, a kiedy mu odpowiadasz starzec udaje, że nie rozumie o co Ci chodzi. Wpierw nie chce z Tobą rozmawiać na jakiekolwiek tematy dotyczące z czarnej magii, jednak…

Dowiedz się jak przebiegła rozmowa:
Kości:
Powrót do góry Go down


Arcellus S. Greengrass
Arcellus S. Greengrass

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 1669
  Liczba postów : 324
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7898-arcellus-s-greengrass
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8235-arcellus-s-greengrass#228042
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7911-arcellus-s-greengrass#221187
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptySob Mar 26 2016, 19:23;

Kurs na rzeczoznawcę

Podróż do Słowacji wydawała mu się koniecznością. Dostał takie zalecenie od Ministerstwa, ze niby brakuje mu kwalifikacji. Jemu…? Widocznie Ministerstwo nie do końca miało pojęcie o tym, czym Arcellus się zajmował i co było przedmiotem jego handlu. Skoro jednak uznano, ze tak być powinno, Greengrass wolał założyć, że Słowacja była mu bardzo po drodze. W końcu tylko setki mil od domu. Obrał od razu kierunek kawiarni nigdzie nie zatrzymując się po drodze. W knajpie panowała dziwna atmosfer. Jego wejście potraktowano jak wstąpienie do czeluści piekielnych największego intruza, którego należało przechrzcić, ale zanim ktokolwiek zdążył wpaść na to jak, młody mężczyzna udał się na górę sklepu, zgadując, że zwykle właśnie tam znajduje się właścicieli. Przynajmniej jego spanie znajdowało się właśnie tam. Wkroczył do dość zaśmieconego pomieszczenia, które widocznie dawno już przeżywało swoje dni chwały. Było ono chyba niemalże tak wiekowe, jak twarz staruszka, którego tam spotkał.  Oczywiście w typowy dla siebie sposób zlekceważył mężczyznę.Rozpoczął jałowa dyskusję na temat przedmiotów, które znajdowały się w gablotkach. Oparł się o jedną z nich, wpatrując się w jej wnętrze, decydując się, że to, co znajdowało się za szybką byłoby niezastąpionym elementem do sprzedaży w jego sklepie. Uśmiechnął się nawet piąco pod nosem, co w sumie mało miało w sobie z uśmiechu, a bardziej było zwykłym, mrożącym krew w żyłach grymasem. Zaraz potem wyprostował się, bezpośrednio zadając mężczyźnie pytanie o Znicz. To był jego błąd. Staruszek kompletnie zrezygnował z dyskusji. Arcellus niecieszący się szczególną cierpliwością wrócił tutaj kilka dni później, bez refleksji, mocno rozgoryczony, ze swoją nadgorliwościa grożąc starcowi, wbrew plotkom, jakoby ten znał się na zakęciach bezróżdżkowych i mógłby mu w łatwy sposób wyrządzić krzywdę. Jak się okazuje, to były tylko potki, bo wyczuwając niebezpieczeństwo w zgłoszeniu go do Ministerstwa (po co Arcellus miał się sam męczyć, jak mógł wykorzystać do tego władze, manipulując dwa durne organy jednocześnie) zrezygnował ze stawiania oporu i wręczył Greengrassowi oczekiwany przedmiot, karząc mu już tu więcej nie wracać.
Wbrew temu Arcellus pomyślał, że część z tutejszego zaopatrzenia byłaby dobrym nabytkiem do Borgina&Burkesa. Kiedyś, najpewniej, jego stopa znów tu postanie, a o ile staruszek będzie jeszcze żył, będzie go z czego okraść.

I. 2
II. 4, 2 >>> 6


zt
Powrót do góry Go down


Shawn E. Reed
Shawn E. Reed

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 752
  Liczba postów : 1197
https://www.czarodzieje.org/t13596-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t13600-wrona-shawna
https://www.czarodzieje.org/t13601-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t19478-shawn-e-reed-dziennik
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptyNie Lis 06 2016, 14:06;

Kurs na rzeczoznawcę

5 lat temu, trzy miesiące po ukończeniu szkoły

Shawn dostając zlecenie, którego wykonanie równało się z ukończeniem kursu, początkowo myślał, że będzie łatwo. Potrafił manipulować ludźmi, a starzec nie mógł być dla niego problemem. Miał zdobyć Znicz Dowmana. Zleceniodawca powiedział mu, że przetrzymuje go pewien człowiek, mieszkający na piętrze w kawiarni „Kalina”. Która znajdowała się w Słowacji, więc Shawn od razu się tam udał.
Wchodząc do kawiarni, nie wydawała mu się bardziej wyjątkowa od innych, w których miał okazję być. Także nie zastanawiał się zbytnio, od razu ruszył w kierunku schodów na pierwsze piętro… lecz nigdzie nie mógł ich znaleźć. Coś tu było nie tak. Młody Reed zaczął rozmowę z kobietą za barem, prosząc ją o rozmowę z właścicielem. Odesłała go z tą prośbą do kelnera, lecz ten nie wiedział o co chodzi. Zapytał się raz jeszcze, może kelner był niezbyt kumaty, kiedy na równoległej do niego ścianie zauważył, że mapa, zawieszona na niej, lekko faluje. Ruszył w jej stronę… Następnie wszystko potoczyło się dosyć szybko, lecz Shawn znany ze swojej szybkiej reakcji, odpowiedział szybkim zaklęciem blokującym, kiedy w jego stronę poleciała Drętwota. Zaczyna się chaos, lecz Shawn ze swoją dosyć twardą determinacją pobiegł i odgiął mapę, nie zwracając uwagę na resztę co się działo w kawiarni. Zobaczył za nią tajemne przejście, w które Shawn natychmiast się rzucił, oczekując, że na końcu znajdzie to, czego szukał.
Znalazłszy się w dość sporym salonie, mężczyzna rozejrzał się po całym pomieszczeniu. Wszędzie były tu meble, dość wiekowe, sprawiały wrażenie mocno nietrwałych.
Nikogo tu nie było, nie widział również żadnego przejścia do kolejnego pomieszczenia, więc zanim cokolwiek postanowił, rozejrzał się wokoło, na meble i rzeczy tutaj umieszczone. Były w nim najrozmaitsze rzeczy, od mugolskich potretów, przedstawiających walki, według niego, w okresie XVII wieku, może XVIII. Jednak jego uwagę przyciągnął przedmiot, wiszący nad gablotą, który był albo idealnie zrobioną repliką Miecza Godryka Gryffindoru, albo rzeczywiście wisiał tu oryginał. Już miał ruszyć w jego stronę, kiedy usłyszał kroki za sobą, a następnie dosyć chrapliwy głos pytający go o jego zamiary. Shawn nie ukrywał ich, bez ogródek zapytał go o Znicz Bowmana. Starzec rzekomo nie wiedział o czym mówi, lecz Reed wiedział, że to nieprawda. Postanowił zastosować na nim pewien chwyt, nie mógł być całkowicie pewien, że to wypali. Zaczął opisywać, komentować, wszystko co widział w tym pokoju, po stosunkowo krótkim czasie, starszy od niego mężczyzna wdaje się z nim w dyskusję, lecz Shawn próbował nakierować rozmowę na Znicz, co w pewien sposób zgubiło chłopaka, starzec ochłonął i kazał mu wyjść. Reed odszedł, wiedział, żeby nie startować do tego czarodzieja, który słynął z zaklęć bezróżdżkowych.
Następnego dnia postanowił spróbować raz jeszcze, nie miał zamiaru rezygnować, tym razem wybierając inną strategię na starca.
Wchodząc do kawiarni, nie było już takiego problemu, kobieta tak jakby go nigdy nie poznała, tak jakby w ogóle Shawna tu nie było. Ten spokojnie przeszedł przez dziurę za mapą i wrócił do właściciela kawiarni, by zdobyć Znicz.
Siedział w owym salonie, paląc fajkę. Tym razem inaczej manipulował czarodziejem, próbując zdobyć Znicz. Zaczął komplementować jego pracę, jego kolekcję, wszystko co mógł, Shawn podziwiał i chwalił. Ten sposób manipulacji był dla chłopaka nawet prostszy od poprzedniego, a zadziałał, w następnej chwili starzec podszedł do niego z chustą, w której zawinięty był znicz. Bingo. Robota wykonana. Teraz tylko wrócić i otrzymać dyplom za wykonanie kursu. Wyszedł z kawiarni, wcześniej rzucając kilkoma słowami pożegnania do staruszka.

Etap I: 1
Etap II: 5>4; 4>2
Powrót do góry Go down


Cordian Smith
Cordian Smith

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 13
  Liczba postów : 12
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13606-cordian-smith
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13622-cordian-smith
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13626-cordian-smith#362734
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Cordian Smith kurs  Kawiarnia "Kalina" EmptySob Lis 12 2016, 23:05;

Smith był w trakcie kursu na rzeczoznawcę artefaktów, gdy dostał zadanie, które decydowało o jego zakończeniu. Musiał znaleźć pierwszy stworzony Znicz Bowmana. Został on skradziony, a następnie zaklęty. Cordian dostał informację, że znajduję się on u człowieka, który mieszka na piętrze pewnej słowackiej kawiarni. Gdy dotarł na miejsce oraz wszedł do lokalu dziwnie się poczuł, ludzie patrzyli na niego jak na ducha. Ten nic sobie z tego nie robił, ale nie mógł znaleźć schodów prowadzących na górę, stwierdził, że najlepszym sposobem będzie zapytanie barmanki o drogę, ta dziwnie miła i uprzejma pani odesłała go do młodego człowieka rozdającego kawę gościom. Smith bez namysłu podszedł do niego i zapytał o to samo. Nie do końca spodziewał się takiej odpowiedzi, mężczyzna od razu zaprzeczał, że nie wie o co mu chodzi, gdy ten się tłumaczył, Cordian kątem oka zauważył, że mapa wisząca na ścianie zaczyna falować. Omijając delikwenta ruszył w jej stronę. Nie zdążył nawet tam dojść, bo zza pleców usłyszał „Drętwota!”. Został wyrzucony z lokalu i stwierdził, że na dzisiaj ma dość. Gdy wrócił nazajutrz, nie widział już tego faceta. Jego oczom ukazały się schody, których wcześniej tam nie było. Od razu wszedł na górę, gdzie zobaczył duży salon, który wyglądał jak schowek na stare meble, na ścianach wisiały magiczne obrazy przedstawiające walki. Rozglądnął się, nikogo tu nie było. Nagle zobaczył miecz wyglądający identycznie, jak ten Godryka. Smith gdy mu się przyglądał usłyszał tylko „Czego chcesz?!” z ust starca poruszającego się o lasce. To o nim obiło mu się o uszy, że zaklęcia bez różdżki ma opanowane do pefekcji. Cordian zaczął tłumaczyć o co mu chodzi, lecz starzec zachował się jak typ z wczoraj. Udawał, że nic nie wie oraz, że nic nie chce słyszeć o czarnej magii. Były ślizgon zagadał go o książkach stojących na szafkach wokoło. Bohater wdał się w dyskusje z nieznajomym, sprawiło to, że magowi rozplątał się język, zdradził, że to on jest w posiadaniu przedmiotu. Chłopak wmówił obcemu, że znicz jest teraz nic nie warty, ale wie jak rozmnożyć jego wartość kilkukrotnie. Mężczyzna był bardzo zaciekawiony propozycją jaką złożył mu Smith oraz przystał na nią. Cordian obiecał mu, że gdy już zdobędzie pieniądze powróci tutaj i podzieli się z nieznajomym. Chłopak powoli zaczął drogę do zleceniodawcy żeby otrzymać dyplom za kurs.

Etap I: 4>>5
Etap II: 5>>1
Powrót do góry Go down


Niklaus Hamilton
Niklaus Hamilton

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 28
  Liczba postów : 44
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14141-niklaus-hamilton#373776
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14188-niklaus-hamilton#374176
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14187-niklaus-hamilton#374175
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptyCzw Lut 16 2017, 20:52;

Znicza Bowmana. Pierwszy stworzony w Dolinie Godryka, który miał służyć magicznej grze. Prawda jednak była taka, że został skradziony a sam był obiektem dość niemiłej klątwy odbierająca magię każdego, kto odważył się trzymać przedmiot w dłoni. Zadanie? Odnalezienie go.
Jaki jednak był tego powód? Pewne układy jakie Niklaus nawiązał, chcąc zyskać konkretną specjalizację. Problemów było jednak kilka a jednym z nich, że nie było to zatwierdzone przez Ministerstwo Magii. Zdawał jednak sobie sprawę doskonale i był przygotowany na zbliżające się komplikacje. Rzekomo pewien mężczyzna był w jego posiadaniu i zamieszkiwał górną kondygnację kawiarni dla turystów. Teleportacja była niezbędna bo bez niej straciłby zbyt wielką ilość czasu a miał przecież szkołę na głowie, nie mówiąc o swoich "obowiązkach".
Hamilton wyszedł dużo wcześniej z inicjatywą i zdążył zaaranżować spotkanie, bez potrzeby opłacania łapówek czy bezsensownego pojedynku z tutejszą ochroną. Nazwijmy to pewnymi znajomościami, jakie posiadała jego rodzina.. czysta krew i długoletnia historia potrafią otworzyć wiele drzwi na czarnym rynku. Jak nie szacunek czy strach to ilość posiadanych pieniędzy.
Drugi etap to konwersacja ze starcem. Klaus radził sobie całkiem dobrze nie tylko w zaklęciach czy w byciu wilkołakiem... potrafił rozmawiać i nakierować dialog w większości przypadków tak, jak tego dokładnie chciał. Mężczyzna wpierw wysłuchał komplementów i obniżył swoją gardę a później gdy zaczęli omawiać znicz, "przeklęty" bawił się słowami na tyle sprawnie, że otrzymał swoją nagrodę. Oczywiście zdawał sobie sprawę z wartości obiektu i niebezpieczeństwa jakie ze sobą niósł. Zabrał skrzynkę i powrócił gdzie należało z uśmiechem na twarzy.
-Ufam, że to załatwia kwestia naszej umowy. - powiedział na głos.  

I Etap - 2 (automatyczne przejście do drugiego)
II Etap - 2,2 sukces
Powrót do góry Go down


Aiden Mograine
Aiden Mograine

Wiek : 31
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Wypalony numer 158263 na prawym przedramieniu, leworęczność
Galeony : -738
  Liczba postów : 230
https://www.czarodzieje.org/t15018-aiden-mograine#399718
https://www.czarodzieje.org/t15030-anis#399904
https://www.czarodzieje.org/t15025-aiden-mograine#399873
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptyPon Sie 28 2017, 00:00;

Kurs na rzeczoznawcę artefaktów - 06.07.2013r

Zanim rozpoczął pracę u Borgina musiał przejść sprawdzian swoich możliwości. Został wysłany do Słowacji w celu zdobycia Znicza Bowmana. Otrzymał z góry nieco informacji o samym artefakcie i kto prawdopodobnie go ma. Po dotarciu na miejsce i zaczerpnięciu języka zlokalizował swój cel na górnej kondygnacji pobliskiej kawiarni. Pierwsza próba skończyła się na podbitym oku i sakiewce galeonów mniej. Nie wiedząc co ma robić zamówił w kawiarni kawę i powoli pijąc obserwował otoczenie. Siedział tak dobrą godzinę i przez cały ten czas nic się nie stało. Mając dość czekania wstał i podszedł do lady by wyciągnął informację od barmanki. "Podarował" jej sakwę galeonów by nieco ułatwić komunikację. Dziewczyna z szerokim uśmiechem zniknęła za ladą a jej miejsce w rozmowie zajął osiłek. Konwersacja zamieniła się w monolog wielkoluda i biedny Aiden wylądował przed wejściem kawiarni. No, pozytywna strona tej sytuacja to taka, że trafił we właściwe miejsce. Po doprowadzeniu zakrwawionej twarzy i podartego płaszcza do porządku wszedł ponownie. Zaczął szukać jakichś schodów które zaprowadziłyby go na górę. Po przeglądnięciu całej kawiarni ze zdziwieniem odkrył, że nie ma najmniejszego śladu po jakimkolwiek sposobie dostania się wyżej. Jeszcze raz zagadnął barmankę i poprosił o właściciela lokalu. Rozmowa z nim również nic nowego nie wniosła, facet w wielkimi oczami spojrzał na Aidena i zaczął tłumaczyć, że nie wie o czym mówi. W tym samym momencie Mograine dostrzegł ruch...falującej mapy? Olał właściciela i ruszył w kierunku tego dziwnego zjawiska. Ten widocznie niezadowolony z takiego zachowania potraktował Aidena Drętwotą. Zaklęcie odbiło się od szybko wyczarowanej tarczy ochronnej i narobiło niezłego zamieszania w lokalu. Zbytnio tym nie zainteresowany Mograine oderwał mapę zakrywającą tajemne przejście i nie patrząc się do domu ruszył naprzód.
Na górze znajdował się pokój cały zawalony rzeczami. Niektóre z nich były bardzo rzadkie jak nie jedyne w swoim rodzaju, co świadczyło o bogactwie lub sprycie właściciela. Przez głowę przeleciała myśl żeby zabrać co nieco z tego zbioru, ale usłyszał za sobą stukot laski i gwałtownie się odwrócił. Stanął przed nim staruszek, ten którego prawdopodobnie szukał i miał okraść. Rozmowa która się wywiązała wystawiła spryt i intelekt Aidena na próbę. Zaczął snuć opowieści by zmęczyć dziadka. W pewnym momencie popełnił błąd i z przestrachem spojrzał na swojego rozmówcę, ale ten kompletnie nic sobie z tego nie zrobił. Postanowił wtedy przejść do sedna i naopowiadał starcowi o możliwości zwiększenia ceny jego artefaktu. Ten oczarowany oddał znicz Aidenowi i pożegnał go jak kochanego wnuka. Po powrocie do Londynu i oddaniu przedmiotu Borginowi został przyjęty na stanowisko.

Kostki:
Etap I - 3, 1
Etap II - 3(6)
Powrót do góry Go down


Edgar T. Fairwyn
Edgar T. Fairwyn

Nauczyciel
Wiek : 47
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : kamienny, lekko znudzony i pogardliwy wyraz twarzy
Galeony : 1291
  Liczba postów : 833
https://www.czarodzieje.org/t14352-edgar-tobias-fairwyn?nid=1#379672
https://www.czarodzieje.org/t14365-golebie-pocztowe-fairwyna#380360
https://www.czarodzieje.org/t14355-edgar-t-fairwyn#379705
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptyPią Wrz 29 2017, 09:54;

KURS NA RZECZOZNAWCE ARTEFAKTÓW
1993

Nie do końca taki był jego plan. Miał posłusznie pracować jako różdżkarz u rodziców przez całe studia, a dopiero potem, zaoszczędziwszy w tym czasie dość, żeby stanąć samemu na nogi, poświęcić się historii starożytnej. Ale wtedy Benedict i Eilis musieli wyskoczyć z tymi zaręczynami. Edgar podejrzewał nawet, że przeczuwali, że go tracą. Cóż, ich plany jeszcze bardziej spaliły na panewce.
Słysząc o swoim rychłym ożenku z jakąś pierwszą lepszą idiotką, którą ściągnęli mu chyba z ulicy, po prostu spakował najpotrzebniejsze rzeczy i opuścił rezydencję Fairwynów. Tragedii nie było – to tylko 3 lata wcześniej niż i tak miał zamiar.
Potrzebował jednak pracy. Na szybko. Najłatwiej byłoby mu zatrudnić jako różdżkarz, nie po to jednak uciekał z domu. Był to w końcu dobry moment  na zajęcie się tym, co naprawdę go pasjonowało. Nigdzie jednak nie chcieli zatrudnić go z miejsca, a pieniędzy potrzebował natychmiast. Wszystkie kursy przygotowawcze do upragnionych zawodów trwały zbyt długo. Aż w końcu trafił na ofertę zostania rzeczoznawcą artefaktów. Nie do końca legalną, ale kogo to w tym momencie obchodziło.
Pierwsze zlecenie – znaleźć znicz Bowmana. W Słowacji. Posiadając już dokładne namiary udał się w wskazane miejsce. Górne piętro pewnej kawiarni. Sam lokal odnalazł łatwo. Problemem okazało się piętro. W pomieszczeniu nie było żadnych schodów, drabiny, ani nawet klapy w podłodze. Edgar spokojnie pił zamówioną kawę i paląc papierosa, lustrował uważnie pomieszczenie. Wraz z Hogsem skończyła mu się jednak cierpliwość. Podszedł do kelnerki na oko w jego wieku i tak jak zrobiłby każdy chłopak na jego miejscu… wręczył jej łapówkę. No dobrze – Edgar nie był jak każdy chłopak. Może właśnie dlatego mu się nie udało. Dziewczyna pieniądze zabrała, ale zamiast wskazać mu drogę na górę, zawołała kolegę – dużego kolegę. Edgar z obitą twarzą wylądował za drzwiami kawiarni.
Nie zniechęciło go to jednak, a wręcz przeciwnie. Teraz miał dodatkową motywację, żeby tam wrócić. Wręczona wczoraj łapówka, była jego ostatnimi pieniędzmi.
Ponownie usiadł za stolikiem i cierpliwie badał wnętrze. W pewnym momencie dostrzegł, że mapa wisząca na ścianie lekko faluje. Jak mógł tego wcześniej nie zauważyć. Wstał spokojnie i ruszył w jej kierunku. Kątem oka zauważył, że ściągnął na siebie uwagę młodego mężczyzny obsługującego turystów. Przyśpieszył, ale mężczyzna już celował w niego różdżką. Edgar wyjął swoją, ale nie zdążył. Po raz kolejny wylądował na bruku. Nie było jednak tego złego – przynajmniej wiedział już, gdzie jest przejście na drugą kondygnację.
Trzeciego dnia spędził w kawiarni kilka godzin, czekając na odpowiedni moment. Spoją drogą obsługa do najbystrzejszych nie należała. Wreszcie udało mu się niepostrzeżenie dotrzeć do mapy i znaleźć za nią przejście.
Na górze znajdował się spory salon, aż przepełniony ciekawymi artefaktami. Mimo rozlatujących się mebli, to miejsce ze wszystkich dotychczasowo poznanych wydało się najbliższe raju. Mógłby na tych wszystkich zebranych przedmiotach pracować do końca śmierci i jeszcze by nie skończył. Tak się przynajmniej wydawało siedemnastolatkowie, którego dopiero czekały podróże po całym świecie.
Oględziny przerwało mu wejście starszego mężczyzny. Podsłuchał o nim nieco w barze. Dobre z nich było połączenie: starzec i siedemnastolatek; bezróżdżkowiec i dyplomowany różdżkarz. Spotkanie, które aż się prosiło o opisanie, chociaż wiele zależało od jego dalszego przebiegu.
"Čo chceš", zapytał starzec, a chłopak odpowiedział mu w jego własnym języku. Mężczyzna mimo wszystko udawał, że nie wie o co mu chodzi. Można było się tego spodziewać. Edgar nigdy nie spodziewał się, że posiadacz Znicza, odda go tak po prostu. W zanadrzu miała jednak pełen arsenał wiedzy, sczytywanej z zapomnianych przez ludzkość pergaminów, o czarnej magii i klątwach, tak starych i strasznych, że nawet starzec o nich nie słyszał. Wiedza ta była wprawdzie czystko teoretyczna, jednak chłopak był tak dokładny i wymowny w swych opisach, że mógłby oszukać bystrzejsze umysły od starego gospodarza. W końcu starzec uległ i oddał mu Znicz. Oboje wiedzieli, że nie była to najcenniejsza rzecz, którą tu chował, ale Edgar nie zamierzał naciskać dalej. Uniósł lekko brwi, kiedy starzec zrównał go z młodym Voldemortem. Niewątpliwie był to komplement, mimo, że Edgar nie miał w planach czarnoksięstwa. Mówiąc szczerze właśnie rozpatrywał zupełnie nową ścieżkę kariery.

Kostki:
I) 6, 4+5 x2
II) 6
Powrót do góry Go down


Rosaline Zakrzewski
Rosaline Zakrzewski

Nauczyciel
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 31
  Liczba postów : 93
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15498-rosaline-cordelia-zakrzewski?nid=2#416487
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15505-borowka#416528http://czarodzieje.my-rpg.com/t15505-borowka#416528
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15499-rosaline-cordelia-zakrzewski
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptyWto Gru 26 2017, 02:32;

KURS NA RZECZOZNAWCĘ,
maj 2015

Znicz Bowmana. Cel pozornie prosty jak i znany każdemu kto choć odrobinę zainteresował się magicznymi artefaktami. Rosaline znała tą nazwę bardzo dobrze, tak samo jak i ten przedmiot widziała na niejednej ilustracji. Dlatego kiedy dostała namiary na kawiarnię "Kalina" od razu wrzuciła do magicznie powiększonej torebki najpotrzebniejsze ubrania i teleportowała się do Słowacji. Miała jasne wskazówki. Dostać się a górę, wziąć co należy od dziadka który miał tonę magicznych przedmiotów i pojawić się z nim w Londynie. Zadanie pozornie proste i nieskomplikowane, ale czuła, że czai się w nim mnóstwo haczyków, dlatego na wszelki wypadek zarezerwowała pokój w niewielkim hoteliku w górach i ubrała się w ładną sukienkę chcąc wykorzystać fizyczność jako swój atut.
Od razu po wejściu do kawiarni rozejrzała się w poszukiwaniu schodów na górę. Schodów jednak nie zobaczyła. Nie było też drzwi, ani czegokolwiek wskazującego na obecność drugiego piętra, choć z zewnątrz piętro było jak najbardziej widoczne. Postanowiła jednak skorzystać ze swoich wysoko rozwiniętych umiejętności interpersonalnych więc najzwyczajniej w świecie podeszła do młodej kobiety za barem.
- Czy mogłabym porozmawiać z właścicielem lokalu? - zapytała uprzejmie przy okazji zdradzając swoje amerykańskie pochodzenie. Dziewczę wskazało jedynie mężczyznę który właśnie serwował kawę gościom. Poczekała aż wróci do baru by napełnić swoją kelnerską tacę i kiedy znalazł się już w zasięgu słuchu zapytała grzecznie:
- Czy jest pan właścicielem? Wydawało mi się, że właściciel ma już swoje lata. Gdzie mogę go spotkać? - chociaż pytanie było wyraźne, on zaczął coś wyraźnie kręcić. Mówił, że nie rozumie, zaraz mówił, że rozumie, ale nie wie o co chodzi, że przecież jest właścicielem.
- Gdzie znajdę właściciela?- zapytała już bardziej stanowczo i w tym momencie zauważyła jak mapa na ścianie za nim delikatnie faluje. Zmarszczyła nieco czoło, ominęła młodzika i ruszyła szybkim krokiem w tamtą stronę. Dźwięk jej obcasów nie zagłuszył jednak głośnego zaklęcia rzuconego w jej stronę. Bez zastanowienia rzuciła zaklęcie tarczy i kątem oka dostrzegła jak zadziałało. W kawiarni zapanował niezwykły ruch, ale ona już odsuwała mapę i biegła schodami na górę.
Zagracone pomieszczenie absolutnie fascynuje Rosaline która sama starała się traktować życie bardziej minimalistycznie. Uważnie obserwowała księgi i przedmioty leżące najbardziej na wierzchu, aż nie pojawił się właściciel tego miejsca które ona bez zastanowienia nazwałaby "pierdolnikiem". Nie przejmując się zbytnio początkową niechęcią zaczęła rozmawiać ze starcem szarżując wiedzą zdobytą na zajęciach szkolnych, z gazet dla maniaków i książek dla jeszcze większych fanatyków antyków. Mówiła ładnie, zgrabnie, ale na sam koniec popełniła błąd, wspominając o użyciu znicza Bowmana podczas meczu. Ledwie wspomniała o użyciu, a rozmowa przestała się kleić i została odprawiona zaskakująco szybko. Kiedy wyszła zdała sobie sprawę, że spędziła w środku godziny.
Następnego dnia przyszła znów. Tym razem wiedziała już gdzie są schody i wiedziała co czeka ją na górze. Była o wiele lepiej przygotowana, rozmowa kleiła się coraz lepiej, aż znów doszli do punktu w którym wspomniała o zniczu. Tym razem nie wspomniała o jego użyciu.
- Teraz to niewiele warty grat, ale za parę lat będzie wart miliony. Wiem jak łatwo wrzucić go na czarnomagiczną giełdę żeby pomnożyć jego wartość. Trzymanie go w szafie to strata pieniędzy - powiedziała lekko i widziała jak mężczyzna zaczął w głowie liczyć zyski. O tak, trafiła na najprawdziwszego biznesmena który nie przegapi okazji na zarobienie galeonów. Kilka minut później wstał i przyniósł w specjalnym woreczku to o czym była mowa. Podziękowała mu, obiecała, że wróci z zyskiem, dopiła herbatę i wyszła, nie oglądając się za siebie.

Etap I: 4, 2
Etap II: 5, 4
następny dzień: 3

klik do kostek.
Powrót do góry Go down


Aurora Therrathiel
Aurora Therrathiel

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : Znamię w kształcie listka na barku, tęczówki zlewające się ze źrenicami
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 747
  Liczba postów : 819
https://www.czarodzieje.org/t15543-aurora-therrathiel#417307
https://www.czarodzieje.org/t15571-necessitas#418867
https://www.czarodzieje.org/t15522-aurora-hestia-therrathiel#416768
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptyWto Sty 16 2018, 11:30;

Zima 2015

Do wyjazdu na Słowację zachęciła mnie długa, aczkolwiek bardzo powściągliwa rozmowa z ojcem, podczas której bardzo zachęcał mnie on do zgłębienia wiedzy przydatnej w naszym biznesie. Nikt po za nim nie wiedział, dlaczego na kilka dni opuściłam studia – przed znajomymi udawałam chorobę. Nie mogli wiedzieć jak naprawdę spędzałam ten czas.
Zima w Słowackich górach była naprawdę ciężka, więc miałam nadzieję, iż uda mi się załatwić sprawę szybko. Moim zadaniem było uzyskanie ważnego artefaktu tzw. Znicza Bowmana – cennego przedmiotu, który swoją magią mógł zesłać na czarodzieja charłactwo. Był on w posiadaniu starego zbieracza artefaktów, który był właścicielem górskiej kawiarenki i zamieszkiwał jej pietro.
Pojawiłam się w lokalu odpowiednio zamaskowana – przebrałam się za górskiego wędrowca, gdyż mój zwyczajny strój przyciągałby zbyt wiele uwagi. Po wejściu do lokalu zaczęłam się rozglądać za jakimiś schodami, których ku mojemu zdziwieniu nigdzie nie było. Podeszłam do baru pytając podającą tam kobietę o możliwość kontaktu z właścicielem – spojrzała na mnie dziwnie i skierowała mnie do jednego kelnerów. On również nie wiedział o co chodzi, a przynajmniej udawał, że nie wie. Zdecydowałam się zapytać jeszcze raz i w tym samym momencie dostrzegłam delikatnie wibrowanie mapy wiszącej na ścianie. Ominęłam mężczyznę i poszłam w tamtą stronę – gdy kelner zobaczył co robię rzucił na mnie Drętwotę, na szczęście udało mi się odeprzeć zaklęcie. Korzystając z zamieszania odchyliłam mapę i wskoczyłam pod nią.
Weszłam po schodach do zniszczonego pomieszczenia zawalonego pozornie bezwartościowymi przedmiotami – dopiero po przyjrzeniu się można było dostrzec, ze to bardzo cenne artefakty, a przynajmniej ich wierne kopie. Po chwili w pomieszczeniu pojawił się starszy mężczyzna. Opierał się o laskę, lecz miałam świadomość, że słabość jest jedynie pozorem, a starzec doskonale włada magią bezróżdżkową.
- Czego chcesz? – spytał niskim, zachrypniętym głosem. Początkowo nie chciał ze mną dyskutować na temat czarnej magii, dopiero po dłuższej chwili udało mi się go przekonać. Zaczęłam udawać zainteresowanie czarnomagicznymi księgami, które stały u niego na pólce. Mówiłam o kolejnych rzeczach, aż w końcu dał mi się sprowokować do dyskusji. Moja szeroka (jak na młody wiek) wiedza związana z wychowaniem i urok osobisty spodowały, że w końcu przyznał się do posiadania przedmiotu. Omotałam go dość mocno wmawiając mu, że stracił on na wartości i że doskonale wiesz jak pomnożyć jego cenę. Mag wręczył mi znicz wymuszając na mnie obietnicę powrotu z pieniędzmi. Glupi! Kto normalny ufałby komuś takiemu jak ja?


Kostka: 1, 4 (parzysta), 5 i 1
Powrót do góry Go down


Casius M. Reeves
Casius M. Reeves

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : -200
  Liczba postów : 78
https://www.czarodzieje.org/t16153-casius-malachai-reeves#442267
https://www.czarodzieje.org/t16156-gbur#442326
https://www.czarodzieje.org/t16148-casius-reeves#442178
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptySob Cze 02 2018, 21:31;

Kurs na rzeczoznawcę artefaktów
lipiec 2015 roku

Dobrze, że matka nie wiedziała.
Chociaż z drugiej strony mogłaby się ucieszyć z tego, że jej syn zrezygnował z kariery w ministerstwie, aby pogłębiać swoje zainteresowanie czarną magią. Co prawda w jego domu się jej nie praktykowało, nie było nawet o niej mowy (nad czym Casius niezmiernie rozpaczał przez cały czas), ale przecież jego nazwisko było też nazwiskiem jednego z popleczników Voldemorta. A to mówi samo za siebie, doskonale pokazuje to, z jakiej rodzinki pochodził Cass. W sumie ciekawiła go reakcja jego matki na newsa, że robi taki, a nie inny kurs. Co prawda na razie nie zamierzał jej tego mówić, ale może kiedyś...
Zadaniem w owym kursie było przechwycenie cennego przedmiotu, którym był zaklęty znicz, który według podań robił charłaka z każdego, kto go dotknął. Casius zrobił naprawdę duży research o tym artefakcie, zanim zdecydował się podjąć tego ciężkiego dla zwykłego dwudziestolatka zadania. Wszedł do restauracji pewnym krokiem, starając się wyglądać najmniej podejrzanie, jak tylko się da. Od razu zaczął się rozglądać w poszukiwaniu schodów na piętro, w poszukiwaniu czegokolwiek, co ułatwiłoby mu wejście do miejsca docelowego. Niestety przeliczył się, myśląc, że cokolwiek z tego wyjdzie, ponieważ po schodach ani jakimś innym przejściu nie było nawet śladu. Podszedł więc do barmanki, uśmiechnął się czarująco i zapytał o to, czy mógłby się widzieć z właścicielem. Urok osobisty szatyna jednak na nią o dziwo nie zadziałał i odesłała go do młodego kelnera. Postanowił jednak nie marudzić, bo wiedział przecież, że jego zadaniem nie było zbajerowanie tej dziewczyny, a przechwycenie czarnomagicznego artefaktu. Podszedł do kelnera, uprzejmie zapytał, a ten zaczął tłumaczyć mu to, że nie wie, o co mu chodzi. Nie poddając się, ponowił pytanie i jednocześnie zauważył, że mapa na ścianie lekko faluje. Przekrzywił lekko głowę, wysunął różdżkę z rękawa i wyminął chłopaka. Ten próbował go zatrzymać, rzucając w niego Drętwotę, jednak Casius był szybszy. Odchylił mapę i nie oglądając się za siebie na zamieszanie w knajpie, wszedł przez ukryte przejście.
Gdy znalazł się już na górze, zaczął oglądać uważnie wszystkie przedmioty, uśmiechając się przy tym pod nosem. Kusiło go, aby coś z tych rzeczy ukraść, ale musiał się powstrzymywać. Nie po to tam przecież przyszedł, prawda? Usłyszał głos starca dokładnie w chwili, gdy rozważał schowania jednej z rzeczy do kieszeni. Od razu odwrócił się w jego stronę, uprzejmie się przywitał, przedstawił fałszywym imieniem i nazwiskiem i zaczął z nim rozmawiać. Naturalnie zastosował swój urok osobisty i typowe lizanie dupy komplementami, co... Nie oszukujmy się, podziałało. To znaczy, podziałało na początku. Cass został zbity z tropu, gdy rozmowa zboczyła na temat znicza. Mężczyzna zaczął zadawać setki pytań i choć Casius z początku miał ochotę zacząć panikować, po zaledwie kilku sekundach na nowo wszedł w rolę i rozmowa znów zaczęła iść po jego myśli. Po kilku zaś minutach starzec już niósł w jego stronę szkatułkę ze zniczem.
Szatyn nie mógł powstrzymać uśmiechu, który sam cisnął mu się na usta, gdy już teleportował się z baru.

Kostki na wejście na górę: 4
Kostki na uzyskanie znicza: 2, 2
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3633
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptyPon Lip 30 2018, 19:06;

KURS NA RZECZOZNAWCE ARTEFAKTOW
28.07.18r.

Zsiadła z motocyklu cała obolała od długiej jazdy. Zgasiła pojazd, wyciągnęła kluczyki i postawiła stopkę, żeby zsunąć się na spękaną, suchą ziemię. Dłoń w smukłej rękawiczce pomknęła ku obolałej kości ogonowej, a soczyste przekleństwo wymknęło się gładko z ust Szkotki. Pomyśleć by można, że jednak lipcowa podróż z Europy do Azji powinna przyzwyczaić dziewczynę do niewygód spędzania całego dnia na siedzeniu Bestii. Z drugiej strony rozleniwienie Meksykiem prawie przysłoniło Fire to, jak wiele planów musiała jeszcze wprowadzić w życie. Pewne nielegalne - oczywiście - przedsięwzięcie chodziło Gryfonce po głowie od bardzo dawna. Być może nawet ponad rok myślała, jak wkupić się w łaski przestępczego półświatka, żeby zyskać tak upragnione informacje i długo wyczekiwaną przepustkę.
Teraz znalazła się w Słowacji, o dziwo znacznie bardziej gorącej niż Meksyk. Przez pęd motocykla nie mogła skupić się na rosnącej temperaturze, a jednak słońce przypiekało znacznie mocniej i Blaithin musiała otrzeć czoło z potu. Cholera, tego lata zdecydowanie zdąży utracić niezdrową bladość swojej skóry i nie była przesadnie z tego powodu zadowolona. W gruncie rzeczy rudowłosa miała znacznie bardziej poważne sprawy na głowie niż to, jak wyglądała. Nie miała pojęcia czy kawiarnia, w której miała się znaleźć według tajemniczego korespondenta była wyłącznie dla czarodziejów czy też mogła spotkać tu mugoli. Niemniej weszła do środka i zamówiła zimną wodę, bo zdążyła wypić wszystkie swoje zapasy.
A podejrzewała, że trochę zostanie w tych górach, stanowiących odskocznię od meksykańskich plaż. Dobrze, że sporo turystów się tu kręciło i osobliwa ruda dziewczyna nie rzucała się w oczy aż tak mocno. Słyszała naprawdę wiele języków dookoła i próbowała wyłapywać jakieś konteksty u Francuzów, Rosjan i Niemców, ale nie było to nic podejrzanego.
Instrukcje otrzymała bardzo jasne, choć jeszcze ukradkiem przejrzała swój notes, gdy wyszła na zewnątrz kawiarni, żeby zatopić się w czekoladowym Wizz-Wizzie. Nie zamartwiała się tym, jak jej pójdzie. Wyzbyła się wszelkich wątpliwości już kilka godzin temu. Liczyła na sprawną akcję i to, że następnym razem wyjdzie z budynku ze Zniczem Bowmana. Oczy dziewczynie lśniły, gdy tylko myślała o przeklętym przedmiocie. Mógł odebrać tak wiele... Czy istniał czarodziej, który potrafiłby pogodzić się z utratą czarodziejskich umiejętności? Życie bez magicznej mocy byłoby dla Fire strasznym utrapieniem. Choć pewnie dla niektórych niosło swego rodzaju ulgę to nie potrafiła patrzeć na nich z kpiną. Mugole byli słabi, to nie ulegało wątpliwości. Charłacy różnili się tylko tym, że byli skazani na świadomość wszystkich nadnaturalnych wydarzeń na świecie. A Blaithin i słabość nie szły ze sobą w parze.
Czy jednak wyszła ze Zniczem? Nie. Wyleciała z hukiem, z rozwaloną wargą i przetoczyła się boleśnie po kamiennej ścieżce. Skurwysyn! Fire popełniła błąd myśląc, że łapówka skusi dziewczynę stojącą za barem do udzielenia paru wskazówek. Cóż, błędy nowicjusza. Podniosła się z klęczek, wytarła obolałą od ciosu wielkiego osiłka twarz i splunęła. Kiedy jednak rzuciła okiem w kierunku kawiarni, zobaczyła, że nie ma sensu ponownie podchodzić. Jeśli nie chce tym razem dostać klątwę, a nie pięścią. Rozzłoszczona wytarła pobrudzone kurzem ubrania i wróciła do miasteczka, szukając odpowiedniego noclegu. Zastanawiała się czy w Meksyku zorientują się, że zniknęła. Tylko opiekunów poinformowała, że musi na trzy dni wyjechać, ale wróci. Następnego dnia wyglądała lepiej, choć dalej nosiła wyraźny ślad w postaci zranionej wargi i nieco opuchniętej szczęce. Weszła do środka spokojnie, zamówiła herbatę i dopiero później poszła na górę. O dziwo, nikt już rudowłosej Szkotki o zaciętym, zimnym spojrzeniu nie zaczepiał. Trochę przyspieszył jej puls, gdy już rozglądała się po salonie na górze... pustym. To obudziło najwyższą czujność Fire, ale oszczędnie rozglądała się po eksponatach. Stare meble, nieruchome obrazy, miecz Godryka... Miecz Godryka? Blaithin odruchowo podążyła w kierunku gabloty, bo wiele słyszała i czytała o tym magicznym przedmiocie. Nie drgnęła nawet, gdy do środka wszedł starzec, a jedynie poprawiła mankiety koszuli.
- Prawdziwy? - zapytała, starając się utrzymywać beznamiętny wyraz twarzy. Musiała załatwić to profesjonalnie, pomimo że kończyła jedynie dziewiętnaście lat za trzy dni. Pomimo, że mógłby ją zabić i nikt by ciała Blaithin już nie odnalazł w słowackich górach. Przełknęła ślinę, słysząc pytanie i zaczęła mówić. A raczej komplementować mężczyznę i przypominać mu o wszystkich dokonaniach w dziedzinie czarnej magii. Fire nawet od ojca słyszała trochę o tym człowieku - odgrywał ważną rolę w świecie ludzi zafascynowanych wszystkim, co zakazane. Ciągle z tyłu dziewczyny odbijała się jednak myśl o tym, jak Casper by to załatwił... Fire uczyła się manipulacji słowem i uczuciami starego człowieka. Choć nie była do tego przyzwyczajona, żeby kryć swoje sarkastyczne poczucie humoru i cięty język to teraz udawała zachwyconą spotkaniem z taką osobliwością. Niestety, gdy starzec przyparł Gryfonkę napływem podejrzliwych pytań ta nieco pogubiła się w tym, jak odpowiednio kłamać. W efekcie niewiele się dowiedziała i znów musiała odejść z pustymi rękami. Ale przynajmniej nikt jej ponownie nie uderzył.
Po kolejnej nocy skrapianej niewielką ilością snu wśród zupełnie innego otoczenia Fire zdążyła przemyśleć naprawdę wiele. Nie tylko swoje wszystkie motywy, a także możliwości jakimi dysponowała. Nie tylko to, jak wiele postępów zdążyła już zrobić.
Zdążyła też uświadomić sobie to, czego chce.
Ponownie weszła na górę, odnalazła człowieka do którego swobodnie się uśmiechnęła. Tylko ktoś znający Fire dobrze mógł dostrzec to, że uśmiech ten nie miał sobie zbyt wiele ciepłych nut, ale starzec pewnie miał już uszkodzony wzrok. Zaczęła rozmowę swobodnie, gładko przeskakując z tematu do tematu, operując własnymi słowami, jak bronią, którą w końcu stanowiły. Delikatnie roześmiana wplątała się w grę słów, która jeszcze wczoraj Dear przerosła - teraz zdawała się znacznie prosta. W końcu położyła dłonie na ciężkiej, zdobionej chuście pod którą krył się Znicz. Czuła krążącą w nim mroczną energię, niemalże przesiąkającą przez materiał i drażniącą palce dziewczyny.
Zmrużyła błękitne oczy, gasząc powoli uśmiech na wygiętych wargach, jeszcze noszących ślad po brutalnym rozcięciu.


Wejście na górę: 6, 5
Zdobycie artefaktu: 4 i 5, 4 i 2

______________________

Co z Fire?:

Kindness is weakness

Compassion made me lower my wand. Loyalty made me lose my eye. Hope made me put the poison away.
Never again.


Playlista
Powrót do góry Go down


Isabelle L. Cortez
Isabelle L. Cortez

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 163
C. szczególne : leworęczna, blizna na ramieniu zakryta tatuażem, hiszpański akcent, szczupła, długie brązowe włosy, brązowe oczy .
Galeony : 666
  Liczba postów : 725
https://www.czarodzieje.org/t16449-isabelle-l-cortez
https://www.czarodzieje.org/t16500-skrzynka-pocztowa-i-l-c#453646
https://www.czarodzieje.org/t16459-isabelle-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18678-isabelle-luna-cortez#534230
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptyNie Kwi 14 2019, 11:20;

kurs na rzeczoznawcę 


Zawsze uwielbiała podróżować. Wyjazdy były dla niej odskocznią od codziennych trosk i problemów. Będąc w innym kraju na chwilę mogła zapomnieć, że była Cortez. Mogła... No właśnie nic nie mogła. Nieważne gdzie by nie pojechała lub w jakim miejscu by się nie znalazła zawsze musiała być przykładną panienką Cortez. Tego od niej wymagano, a ona starała sie sprostać tym wymaganiom. Zresztą, nie przeszkadzało jej to. Wręcz przeciwnie, widziała w tym same pozytywy. 
Nie spodziewała się, że wyjazd do słowacji może być... przyjemny. Nigdy też nie była w państwie słowiańskim, żadnym. Mieli rodzinę w Rosji i niejednokrotnie rodzice wyjeżdżali tam z jej starszym bratem jednak ona nigdy nie miała okazji wybrania się tam. 
Instrukcja którą dostała była jasna - znalezienie znicza. Pierwszego znicza stworzonego w Dolinie Godryka. A przynajmniej tak uważano bo prawda o tym przedmiocie była bardziej mroczna. Każdy kto dotknął go stawał się charłakiem. Znicz wysysał całą magię z czarodzieja. Osobiście uważała ten przedmiot za jedne z najsilniejszych. Wystarczyło go posiadać aby każdy czarodziej lękał się ciebie. Wystarczyło położyć go na ręce wroga aby ten stracił całą swoją moc. Można było w ten sposób pozbyć się kilku niewygodnych osób jednak ona nie chciała go dla siebie. Niby co miałaby z nim robić? Odbierać magię? Czy nie ciekawiej było patrzeć jak czarodziej przegrywa z nią w pojedynku przez ufność do swoich zdolności? Oczywiście, że było ciekawiej. Taka osoba mogła na długi czas pogrążyć się w czarnych myślach. 
kawiarnia nie byłą duża ale z pewnością przyjemna. Zapach kawy roznoszący się po pomieszczeniu wypełniał każdy zakątek. Z przyjemnością stanęła trochę na uboczu wdychając ten przyjemny zapach. Musiała przyznać, że to co dawali we francuskim pocałunku było zdecydowanie gorsze. Może warto byłoby podpytać o to, w jaki sposób robią takie cudo? Jednak nie po to tutaj była. Rozglądając się dookoła wodziła wzrokiem po pomieszczeniu w poszukiwaniu schodów lub jakiegokolwiek innego sposobu dostania się na górę, jednak niczego takiego nie zauważyła. To wzbudziło jej podejrzenia. Podchodząc do baru miała tylko jeden cel - wyciągnąć od kobiety się tam znajdującej jak najwięcej informacji. Mimo to zadała tylko jedno pytanie - właściciel lokalu. Kobieta była na tyle zajęta, że jedynie kiwnęła ręką w stronę mężczyzny stojącego obok jednego ze stolików. To był właściciel? Nie wyglądał na takiego. Mimo to podeszła do niego zadając pytania i mając nadzieję na uzyskanie odpowiedzi. Każde z pytań zostało przez niego zbyte. Isabelle jednak nie miała zamiaru się poddać. Wiedziała doskonale, że nie jest to możliwe aby niczego nie wiedział. Mimo to nie potrafiła zmusić go do rozmowy, a użycie zaklęć czarnomagicznych byłoby nierozważne zważywszy na to ile osób znajdowało się w środku. Kątem oka jednak zauważyła ruch. Szybko odwróciła głowę w tamtą stronę i mogła by przysiąż, że mapa falowała delikatnie, jakby poruszana za pomocą podmuchów wiatru. Nie zastanawiając się długo ruszyła w tamtą stronę analizując to zjawisko. Być może właśnie dlatego nie zauważyła jak mężczyzna za nią rzuca zaklęcie. Obróciła się zbyt późno i niestety skończyło się to źle. 
Wróciła do lokalu na następny dzień. Tym razem nie miała zamiaru rozmawiać z właścicielem, a od razu skierowała swoje kroki w stronę mapy. I tym razem mężczyzna zareagował, jednak ona była przygotowana na to. Szybko rzuciła zaklęcie tarczy przez co w lokalu zawrzało. Nikt nie wiedział co się dziej i każdy miał na ten temat swoją teorię, jednak ślizgonka nie słuchała. Była już w tunelu prowadzącym ,jak miała nadzieję, na górę. 
Szła długo. Trudno jednak było jej określić dokładny czas, gdyż nie zabrała żadnego urządzenia mierzącego go. Nawet zagarek byłby odpowiedni w takiej sytuacji. 
Drzwi na samym końcu tunelu nie były objęte żadnym zaklęciem. Bez problemu je otworzyła wchodząc do pozornie dużego pomieszczenia. Z początku sądziła, że trafiła na jakieś wysypisko, jednak gdy bardziej się przyjrzała poszczególnym przedmiotów wiedziała, że była w błędzie. Pokój był zawalony drogocennymi magicznymi przedmiotami. Nigdy w życiu nie widziała tak wielu w jednym miejscu. Zafascynowana nie zauważyła starca. Dopiero jego głos kazał jej spojrzeć w jego kierunku. Bez owijania w bawełnę i bez zbędnych ogródek wytłumaczyła mu po co tutaj przyszła. Jego mina mówiła jedno - nie miał pojęcia o czym mówiła, lecz Isabelle doskonale wiedziała, że kłamał. 
Każdy komplement jaki usłyszawszy od innych czarodziei starała sie wykorzystać w rozmowie z tym starcem odnosił skutek. Wręcz rozpływał się pod jej głosem. Ją samą to bawiło. Jak można było być takim narcyzem? Jednak przydało się jej to. Wystarczyło kilka minut, a starzec dał jej to po co przyszła. Zadowolona wyszła z pomieszczenia chcąc jak najszybciej teleportować się do Londynu. Zadanie wykonane. 

etap I:  13 -> 14
etap II:  23
Powrót do góry Go down


Leonel Fleming
Leonel Fleming

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179 cm
C. szczególne : blizna po lewej stronie żeber
Dodatkowo : oklumencja
Galeony : 1037
  Liczba postów : 622
https://www.czarodzieje.org/t17243-leonel-fleming
https://www.czarodzieje.org/t17250-leonel-fleming#482708
https://www.czarodzieje.org/t17245-leonel-fleming
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptySob Kwi 20 2019, 23:52;

Retrospekcja – 13, 14, 15 i 17 marca 2016 roku

Praca przemytnicza bez odpowiedniej wiedzy o artefaktach nie była najłatwiejsza. Leonel musiał się o tym przekonać na własnej skórze, kiedy kilkukrotnie został oszukany przez swoich kontrahentów. Po którymś razie stwierdził, że szkoda mu marnować cenne galeony i że musi nadrobić zaległości. Swój nieoficjalny kurs rozpoczął na Słowacji, gdzie dostał od swojego zleceniodawcy dokładne instrukcje: miał zdobyć znicz Bowmana, który został niegdyś zaklęty i mógł zesłać na czarodzieja charłactwo. Straszna zabawka, co? Fleming uzyskał informację, że przedmiot ten znajduje się podobno w posiadaniu mężczyzny zamieszkującego górną kondygnację kawiarni często odwiedzanej przez turystów. Niby brzmiało łatwo, ale coś czuł, że napotka na swojej drodze wiele komplikacji.
O dziwo jednak pierwsza część zadania poszła mu jak po maśle. Bez większych problemów przemknął się niepostrzeżenie na górę i rozpoczął swoje skrzętne poszukiwania. No właśnie, i tutaj niestety zaczęły się już schody. Kiedy Leo spotkał jegomościa, którego szukał, zaczął mu wciskać kit o tym, że interesuje się księgami spostrzeżonymi wcześniej na półkach pośród innych cennych przedmiotów i magicznych artefaktów. Początkowo szło nawet nieźle, jako że Fleming kojarzył paru autorów i ciekawe opowiastki o ich życiu. Facet wdał się z nim w rozmowę i chyba nawet nie zauważył, że Leo przekręcił nazwisko szanowanego historyka.
- …no i ten znicz Bowmana. Zabawnie byłoby uwolnić jego klątwę podczas któregoś z meczów quidditcha, czyż nie? – Były Ślizgon próbował podejść swojego rozmówcę podstępem, zainteresować tak podłym zachowaniem, ale chyba źle go ocenił. Mężczyzna pokręcił głową ze zrezygnowaniem, a kiedy Leonel próbował naprawić sytuację, jego partner wyglądał na znudzonego i zniecierpliwionego. Chłopak wiedział już, że nic nie wskóra, więc pożegnał się i postanowił przyjść tutaj kolejnego dnia.
Jak zadecydował, tak tez zrobił, ale tym razem miał inny pomysł na osiągnięcie swojego celu. Zaczął wygrażać facetowi, że jak nie dostanie znicza Bowmana, to spali tę budę, a właściciel będzie mógł zapomnieć o turystach. Tylko jego działania nie przyniosły większego efektu, a gość nie wydawał się wcale przerażony. Fleming wpadł więc na inny plan. Wyciągnął pokaźną sumkę galeonów w płóciennym woreczku i położył przed swym towarzyszem, chcąc go w ten sposób przekupić. Ten jednak chciał mu opchnąć inny przedmiot i ostatecznie nie doszli do porozumienia. Cóż, przynajmniej facet zapomniał o groźbach i pożegnał się z nim w przyjaznej atmosferze.
Nie chciał tracić czasu, więc przyszedł już następnego dnia, od wejścia próbując złapać dobry kontakt ze starcem.
- Słyszałem, że jest pan jednym z najpotężniejszych czarodziejów w okolicy. Mało kto potrafi opanować magię bezróżdżkową. – Miał nadzieję, że nieznajomy jest łasy na komplementy i lubi, kiedy ktoś docenia jego pozycję i poczynania. Nie pomylił się, bo rozmowa wyglądała zupełnie inaczej niż ostatnio, kleiła się wręcz jak nigdy. Niestety jednak, kiedy Leo tylko wspomniał o zniczu Bowmana, wszystko posypało się jak domek z kart, a facet zaczął go zarzucać setką pytań co do powodu, dla którego Fleming chce wejść w posiadanie tego przedmiotu. Chłopak starał się zmieniać temat, nie odpowiadać na te zaczepki, ale niestety właściciel potężnego artefaktu zwęszył jego podstęp i nie było mowy o tym, by wyciągnąć od niego ten przedmiot.
Były Ślizgon był już tym wszystkim porządnie zmęczony, toteż postanowił zrobić sobie dzień przerwy i na górnej kondygnacji kawiarni pojawił się dopiero 17 marca. Wiedział, że ostatnim razem, omijając odpowiedzi na pytania starca, sporo przegrał, więc tym razem podszedł do zadania nieco inaczej.
- Wie pan co, ja to mam już pana serdecznie dosyć. Nawet nie wie pan z iloma zaklętymi przedmiotami miałem do czynienia, a czarna magia nie ma przede mną żadnych tajników… - Rozpoczął swój wywód i bogu dziękował, że jednak trochę już tych rzeczy od początku stycznia zdążył przemycić. Mógł dzięki temu zabłysnąć wiedzą, a że do tego znał naprawdę wiele czarnomagicznych zaklęć, opowiadał mężczyźnie o wszystkim ze szczegółami.
- Dawaj pan ten znicz albo inaczej będziemy rozmawiać. Voldemort to była tylko płotka w naszym półświatku. – Dodał wreszcie, kiedy widział już po oczach faceta, że zaczyna się poważnie zastanawiać nad tym czy woli stracić wyłącznie znicz, czy może jeszcze życie. W końcu chłopak otrzymał zawiniątko, ale ile się przy tym napracował, to będzie chyba pamiętał do końca swojego życia.

zt.
 
Kostki – część pierwsza: 2
Kostki – część druga: 5, 4 (płatna poprawka), 1, 3 (niepłatna poprawka), 3 (ignorowana), 4, 5 (płatna poprawka), 1 (ignorowana), 6 (wreszcie zdany)

Dowód uiszczenia opłaty za kurs i poprawki: link
Powrót do góry Go down


Caesar T. Fairwyn
Caesar T. Fairwyn

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192 cm
C. szczególne : Brak dwóch palców, wysoki wzrost, skupiona twarz, zimne spojrzenie, wyraźna nieśmiałość wobec młodych dam.
Galeony : 562
  Liczba postów : 309
https://www.czarodzieje.org/t14590-caesar-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t14621-cezarowe-sowki
https://www.czarodzieje.org/t14619-caesar-t-fairwyn#390077
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptySob Paź 19 2019, 21:37;

Kurs na rzeczoznawcę artefaktów

marzec, 2019, Słowacja

Śmiesznie, że życie Cezara potoczyło się właśnie w taki sposób. Kiedy szedł do szkoły, nie myślał, że będzie podróżować. Nie ciągnęło go do odwiedzania odległych krain i nieznanych terenów, wszystko miał dobrze zaplanowane. Własny biznes, tworzenie różdżek, nudne życie w Anglii. Samotne, spokojne, w ciszy i ciągłym ukryciu. Z dala od niepotrzebnych mu ludzi. No, może czasem wpadłby do matki do Doliny odwiedził starych przyjaciół czy do Nessy na herbatę z rumem, ale to tyle.
No, ale musiał stracić te palce, matka mu zmarła i wszystko, wszyściutko szlak trafił, więc wyjechał z tej pieprzonej Anglii, która nagle przestała być Cezara oazą spokoju.
Za granicą wchodził w różne interesy, mniej czy bardziej legalne, nieważne. Ważne było, że dostawał od tych ludzi pieniądze potrzebne do jedzenia, na życiu jakoś bardzo mu już nie zależało, więc by ogólnie zadowolony.
Do szczęścia brakowało mu tylko jakiegoś dziwnego kursu, który troche kuriozalny mu się wydawał, szczególnie że nielegalny był, ale no cóż. Nie miał zamiaru narzekać, potraktował go bardziej jak kolejne zadanie.
Pojechał na Słowację, musiał znaleźć bardzo interesujący, ale i wyjątkowo mroczny przedmiot magiczny. Bez problemu trafił na miejsce, do jakiegoś dziwnego słowackiego baru. Coś tam po słowacku klepał, ale raczej bez większego sensu, więc kiedy dane mu było rozmawiać z właścicielem przybytku, bo schodów jakiś szukał czy przejścia dalej do osoby przedmiot posiadającej, nie do końca się zrozumieli. Zauważył jednak dziwaczny obraz, przejście najwyraźniej to było i jak debil niedoświadczony ruszył do przodu, żeby posunąć się dalej w swoich poszukiwaniach. To wszystko nie spodobało się chłopaka poprzedniemu rozmówcy, bo prawie by oberwał Drętwową, gdyby nie refleks wyjątkowy, którego się nabawił podczas swoich ostatnich podróży.
Zamieszanie wywołane zaklęciem pozwoliło Fairwynowi spokojnie i niepostrzeżenie ulotnić z miejsca całego zamieszania.
Wszedł po schodach w górę, z różdżka wyciągnięta przed siebie przeszukiwał pomieszczenia w poszukiwaniu jakiejś wskazówki. Wreszcie dodał do cudownego w jego oczach przybytku. Mnóstwo tam było rupieci, starych śmieci pozornie, chociaż dla sprawnego oka Cezara to były idealne łupy, godne najlepszego kolekcjonera. Chyba nie rozmawiał z byle jaką rybką.
Rozmowę zaczął zwyczajnie, kulturalnie, spokojnie. Nie chciał oberwać zaklęciem, nie chciał klątw rzucać, to chyba dało się załatwić polubownie. Dziadek jednak nie chciał z nim gadać i z każdym kolejnym normalnym słowem chłopaka, wydawał się być coraz bardziej zniechęconym. Postanowił więc, że użyje słów trochę bardziej dosadnych, po improwizuje korzystając z niebanalnej wiedzy an temat Czarnej Magii i złych przedmiotów czy klątw samych własnie. Dziadek się chyba przeraził, bo po tej wiązance oddał mu wszystko bez słowa sprzeciwu, nazywając młodego mężczyznę następcą Voldemorta. No cóż, ciekawa posadka, ale zdecydowanie nie dla niego.
Z powrotem na szczęście było dużo łatwiej, spokojnie wyszedł z lokalu, w którym dalej trwało zamieszanie i wrócił do swego zadaniodawcy.
A podobno to całe życie gangstera było takie ciężkie.

Etap pierwszy: 4 i parzysta (6)
Etap drugi: 6
Powrót do góry Go down


Damien D'Arcy
Damien D'Arcy

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 35
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : drobna blizna przecinająca prawą brew
Galeony : 723
  Liczba postów : 104
https://www.czarodzieje.org/t19547-damien-darcy-montgomery#579603
https://www.czarodzieje.org/t19551-viera#579860
https://www.czarodzieje.org/t19524-damien-d-arcy#578596
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptyNie Wrz 06 2020, 14:40;

Kurs – rzeczoznawca

Rok 2011

Kara za łapówkę okazała się bolesna dla twarzy, ale ciepła dla ducha. urokliwy uśmiech kelnerki wynagradzał wszelkie krzywdy na ciele. Pęknieta warga, obite oko? Nic, potrafił to znieść. I chciał nawet wrócić, jeśli nie po artefakt Bowmana, to po kontakt z piękną Panią przy ladzie. Doceniony za wytrwałość, został wpuszczony na górę do właściciela lokalu.
Trochę ku swojemu zawodowi, ponieważ nie zdazył z kobietą zamienić wiele słów. Od razu wchodząc do pomieszczenia, podjął się gładkiej rozmówki na temat ksiag, których nigdy w życiu nie widział na oczy, a co dopiero ich nie czytał i chociaż peirwsza część rozmowy przebiegła bez zarzutu i mężczyzna nie wyczuł podstepu, im bardziej łechtał pewnosć Damiena, który pogrążał się w tej dyskusji coraz głębiej, tym bardziej Bowman miał pewność, że młody mężczyzna wcale nie znał historii w nich zawartych. Trafił na biegłego w retoryce staruszka, bardziej manipulującego niż on sam.
Jak się jednak okazało kilka dni później, mniej odpornego na komplementy. Jeśli nie jednej metody, Damien trzymał się zupełnie innej, tylko po to aby osiągnąć zamierzone cele.
Magiczny artefakt trafił w jego ręce, gotowy do rzeczoznawczej oceny.

Część I
Kostki: 6, 3 (poprawa)

Część II
Kostki: 3 i 4, 2 i 2 (poprawa)

| zt
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3010
  Liczba postów : 3046
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptySro Kwi 21 2021, 22:52;

Część I: 5
Część II: 6

  Świstoklik z banku Gringotta pociągnął Darrena za pępek do środka dziwnego tornada, które po paru chwilach zmaterializowało się - razem z Krukonem w środku - przed drzwiami niewielkiej kawiarenki na Słowacji. Shaw odetchnął i poprawił nieco cienką marynarkę - w środkowej Europie było nieco cieplej niż się spodziewał, a może raczej niż przyzwyczaiły go do tego Wyspy Brytyjskie. Dodatkowo tutejszego języka nie znał ni w ząb - na całe szczęście jednak wiedział, że jego cel posługiwał się doskonale angielskim, a z barmanem czy gospodynią, którzy zapewne i tak byli jedynie przykrywkami, a cała kawiarnia "Kalina" była tylko kryjówką dla przemytnika, któremu złotego znicza - podobno wykutego przez samego Bowmana - odebrać miał Darren.
Na górę dostał się bez większych problemów, nie poświęcając zbyt wiele uwagi parterowi kawiarenki.
  Na piętrze Shaw zastał prawdziwą graciarnię - pełno podróbek sławnych artefaktów oraz parę przedmiotów, które albo były oryginałami, albo były tak idealnie skopiowane, że za pierwowzory mogły uchodzić. Tak czy siak, celem Krukona był jedynie znajdujący się w - nielegalnym, nawiasem mówiąc - posiadaniu starca złoty znicz. Starca, który zaraz za Shawem wmaszerował do pokoju, chrząkając znacząco.
  Rozmowa, która nastąpiła potem była jedną z najdziwniejszych konwersacji w życiu Darrena. Mężczyzna, dzięki pracy w Biurze Bezpieczeństwa, miał pewne umiejętności w znajdowaniu informacji na temat innych czarodziejów. Wiedział, że staruszek, mimo pokaźnej kolekcji magicznych przedmiotów, krył się na takim odludziu ze strachu przed czarnoksiężnikami łasymi na jego przedmioty - i właśnie taką osobę postanowił odegrać Shaw, insynuując kilkukrotnie, że pierwsze lepsze czarnomagiczne zaklęcie przebiłoby się przez osłony postawione na szafkach, a z rozpylonym 'prochem namiaru' - czymkolwiek by to nie było - Darren nie musiałby się nawet starać by znaleźć ponownie nie tylko kolekcję, ale też starca, w jakimkolwiek zakątku planety. To najprawdopodobniej przelało czarę strachu, gdyż mężczyzna nie tylko wcisnął Krukonowi do ręki złoty znicz, ale też obsypał go pochlebstwami podczas uprzejmego odprowadzania do drzwi.
Powrót do góry Go down


George Walker
George Walker

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 177
C. szczególne : intensywny zapach cygara na ubraniu, dobrej jakości ubrania, spod kołnierza, przy szyi wystaje gruba warstwa bandażu.
Galeony : 167
  Liczba postów : 265
https://www.czarodzieje.org/t20293-george-walker#636736
https://www.czarodzieje.org/t20294-skrytka-pocztowa-g-w#636761
https://www.czarodzieje.org/t20292-george-walker#636733
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptyNie Kwi 25 2021, 10:34;

kostki: góra: 4 -> dorzut - parzysta - udało się

rozmowa: 2 -> 1 (wszystko podlinkowane wyżej jeden post po drugim)

(rok 2009)

Zapał George'a nie miał sobie równych kiedy miał zająć się odnalezieniem Znicza Bowmana. Zebrał wszystkie dostępne informacje dotyczące przedmiotu, wykuł to na pamięć i choć potrafiłby wyrecytować wszelkie właściwości znicza to jednak miał przy sobie potrzebne papiery i dokumenty, bowiem zawsze musiał być przygotowany na wszelkie okoliczności. Miał odnaleźć mężczyznę, będącego właścicielem tej kawiarni. Nie spodziewał się problemów, jednak je napotkał. Zapytał jednego jegomościa wprost co do poszukiwanego zaginionego artefaktu lecz uzyskał wzruszenie ramion i brak odpowiedzi, choć czuł wyraźnie w kościach, że coś tu jest nie tak. Może nie powinien pytać wprost? Podrapał się po lekkim zaroście i zastanawiał jak się tutaj dostać do właściciela. Jego wzrok padł na mapę wiszącą na ścianie. Wystarczyło jedno mrugnięcie okiem, aby zrozumieć, że patrzy na obiekt zaczarowany. Swobodnym i powolnym krokiem podszedł w tamtym kierunku i już miał dotknąć palcami mapy kiedy usłyszał za sobą świst mknącego zaklęcia. Oto też udowodnił, że choć flegmatyczny to w sytuacji tego wymagającej potrafi wykazać się szybkością. Zasłonił się Zaklęciem Tarczy, a różdżkę zdołał wyciągnąć z rękawa - wystarczył do tego jeden ruch, a drugi do zaklęcia. Odwinął mapę i zniknął za tajnym przejściem, a potencjalne wzburzenie turystów i kelnera nie zrobiło na nim wrażenia. Przyszedł tu za pracą więc nic nie mogło go powstrzymać. Wsunął różdżkę za ucho i przemknął przejściem po schodach na górę. Dotarł do starego acz pięknego salonu, pełnego obrazów i gablot, które go zainteresowały. Zachłysnął się powietrzem dostrzegłszy w jednej z nich miecz Godryka... nie, to niemożliwe. To musiała być kopia! Palce go świerzbiły, oczy płonęły z fanatycznym zachwytem lecz zostało to przerwane przybyciem staruszka. Dziw, że ten się jeszcze trzymał w całości. Odwrócił się do niego, przedstawił, łagodnie wyjaśnił kim jest i po co przyszedł. Spodziewał się oporów i umywania rąk, dlatego pospiesznie zapewnił, że mężczyznę nie spotka żadna konsekwencja prawna za możliwość rozmowy na temat dotyczący zakazanego artefaktu. Udało mu się żonglować słowami w taki sposób, iż staruszek koniec końców uśmiechnął się z uznaniem, wszak starsi ludzie lubią słuchać komplementów. Musiał wzbudzić jego zaufanie, a być może zaparcie, fascynacja i determinacja Walkera zadziałały na jego korzyść bowiem otrzymał artefakt. Zabezpieczył go ośmiokrotnie, niósł w dłoniach owiniętych specjalnie odpornymi na działanie rękawicami. To nic, że znicz schowany jest w skrzynce. W tej kwestii był nadgorliwy. Ukłonił się nisko, podziękował i opuścił kawiarnię, spod której się deportował.

| zt
Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptySob Cze 05 2021, 00:40;

Kurs – Rzeczoznawca artefaktów
[marzec 2021 roku]

Kiedy znajomy opłacił mu kurs na rzeczoznawcę artefaktów, nie spodziewał się, że będzie musiał pofatygować się aż na Słowację. Theo nie mógł powiedzieć, że nie jest mu wdzięczny za okazane wsparcie, ale nie zdołał jeszcze do końca pozbierać się po wydarzeniach, jakie miały miejsce po stażu aurorskim. To wszystko zupełnie nie było mu na rękę. Wyjazd w nieznane, zaciągnięty u kumpla dług i mętlik w głowie, przy którym trudno było mu pozytywnie myśleć o ewentualnych wynikach kursu. Mimo tego nie poddawał się. Nigdy się nie poddawał. Przeczytał więc uważnie otrzymanie instrukcje, według których miał odzyskać stworzony w Dolinie Godryka Znicz Bowmana skradziony niegdyś przez mężczyznę zamieszkującego górną kondygnację odwiedzanej przez turystów kawiarni. Cóż, wychodziło na to, że ma trochę ułatwione zadanie, skoro od razu podali mu lokalizację…
Po przybyciu do małego, słowackiego miasteczka rozpakował się w pokoju obskurnego motelu (tylko na taki było go niestety stać), a dzięki uprzejmości napotkanych przechodniów niedługo po tym trafił pod poszukiwany budynek. Pewnym krokiem wszedł do środka, poszukując jakichś schodów lub drabiny, ale nie zauważył żadnego przejścia na piętro. Nie była to chyba zbyt roztropna decyzja, ale postanowił zapytać o nie kobiety przy barze, która to z kolei odesłała go do młodego baristy, który akurat polewał kawę gościom. Tak jak się spodziewał, facet próbował wymigać się od odpowiedzi na pytanie. Rozmowa go męczyła, ale nie zamierzał odpuszczać. Zapytał jeszcze raz, kiedy nagle wyczuł falujący ruch na ścianie naprzeciwko swoich oczu. Chwila, czy ta mapa nie wisiała wcześniej pod innym kątem? No tak… Szybko połączył kropki i wystrzelił w jej kierunku niczym z procy, wymijając niezbyt pomocnego interlokutora.
Nie spodziewał się, że ten będzie próbował go powstrzymać. Na szczęście czujność uratowała go przed utratą zębów. Do jego uszu dobiegł bowiem głośny świst, który sprowokował go do sięgnięcia po różdżkę. – Protego. – Mruknął pod nosem, w ostatniej chwili odpierając atak przeciwnika. Nie interesował go jednak bezsensowny przelew krwi. Zaraz po tym jak odżegnał zagrożenie, wspiął się na górę, próbując się odnaleźć w zagraconym meblami salonie, które niewątpliwie wymagały renowacji.
Próbował odszukać w tym bałaganie cokolwiek, co przypominałoby Znicz Bowmana, ale nim zdążył się rozejrzeć, przed jego oczami wyrósł jakiś starzec. Starzec, o którym przypomniał sobie z lekkim opóźnieniem. Przecież mówili o nim coś w barze… mistrz magii bezróżdżkowej? No świetnie, chciał tylko zdać ten kurs i oddać kumplowi kasę, a teraz będzie musiał jeszcze modlić się o swoje życie. „Spokojnie, po prostu mu odpowiedz.” – przekonywał samego siebie, że nie ma o co się obawiać, ale po raz kolejny natrafił na kogoś, kto bezceremonialnie robił z niego głupka. Właściwie nie dziwił mu się, że nie chce rozmawiać z obcymi na temat skradzionego, czarnomagicznego przedmiotu, ale jednocześnie wiedział, że musi go jakoś przekonać do zdradzenia jego lokalizacji. Co zabawne, jego wiedza o tej zakazanej dziedzinie magii nie była zbyt rozległa. Zaczął więc paplać o wszystkim, o czym zasłyszał w plotkach, nie wiedząc nawet, czy to co mówi ma jakikolwiek sens. Jego gra aktorska chyba stała jednak na wysokim poziomie, bo dość szybko zyskał sobie posłuch. – Avada jest dla słabeuszy. Szatańska Pożoga i Cruciatus, to są sposoby. Gdybym miał kogoś zamordować, wolałbym najpierw popatrzeć jak ginie w męczarniach… – Nie wierzył, że to mówi, ale jeżeli coś było głupie, a działało to wcale nie było głupie. Problem w tym, że gadał już chyba zbyt długo, bo jego towarzysz zaczął ukrywać za plecami jakieś zawiniątko. – Nie radziłbym. Kto raz mnie spotka, naznaczony jest prochem namiaru, a uwierz mi, wolałbyś nie dowiedzieć się, co mogę zrobić z tym prochem. – Blefował jak w pokerze, ale jakimś cudem nastraszył jegomościa, który nie tylko oddał mu Znicz Bowmana, ale jeszcze zaczął wygłaszać peany na jego cześć, mówiąc coś o tym, że doścignie samego Voldemorta.
Zabawne. Zabawne po fakcie, bo musiał przyznać, że przygoda na Słowacji wzbudziła w nim pewien dreszczyk emocji, a momentami naprawdę myślał, że przedwcześnie kopnie w kalendarz. Nie ma jednak tego złego, co by nie wyszło na dobre. Chyba potrzeba było mu takiego kopa adrenaliny, bo nagle poczuł, że żyje i że to całe rzeczoznawstwo może okazać się dziedziną, która zagości w jego sercu na dłużej. Po powrocie do kraju wymienił więc odzyskany znicz za stosowną licencję, z satysfakcją i niecierpliwością oczekując na rozpoczęcie stażu.

zt.

Kostka – I etap: 1 (+25 pkt OPCM w kuferku)
Kostka – II etap: 6
Powrót do góry Go down


Egon Franke
Egon Franke

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
C. szczególne : charakterystyczny, niemiecki akcent
Dodatkowo : Jasnowidz
Galeony : 751
  Liczba postów : 102
https://www.czarodzieje.org/t20409-egon-franke#645703
https://www.czarodzieje.org/t20411-krokiet#645809
https://www.czarodzieje.org/t20408-egon-franke#645699
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptyWto Cze 29 2021, 12:15;

Kość I: wynik - 1
Dorzut na obronę przed drętwotą: parzysta
Kość II: wynik - 6

Nigdy nie pomyślałby, że w drodze do Anglii będzie zwiedzał Europę. Kiedy tylko przekroczył granicę państwa Niemieckiego poczuł się, jakby ktoś mu przywrócił pięćdziesiąt zaginionych procentów objętości płuc. Znów mógł oddychać. W czarnej marynarce, czarnym kaszkiecie, z czarną żałobą wciąć ciągnącą się za nim jak wolaka śmierci i odorem lawendy, który mógłby przysiąc już wgryzł się w jego skórę niczym tatuaż potarł palcami czoło krzywiąc się na twarzy. Nasilający się ból głowy nie był niczym przyjemnym, ale też żadną, absolutnie, nowością.
Wyciągnąwszy z kieszeni niewielki zwitek pergaminu doczytał szczegóły informacji o Zniczu Bowmana, jego domniemanej lokalizacji, którą zdołał wyciągnąć z jednego szulera jeszcze przed wyjazdem. Mu samemu nie przyszło by do głowy, że jakiś dziad na Słowacji będzie ukrywał przeklęte artefakty miotlarskie, ale też kim on był, by kwestionować ludzkie dziwactwa. Zasadniczo sam miał kilka własnych i to wcale nie takich, które można by rozpatrywać w kategorii normalnych.
Świstoklikiem udał się w słowackie góry w poszukiwaniu pewnej obskurnej, jak się miało za chwilę okazać, kawiarni. Po przekroczeniu progu, nasz pedantyczny esteta, wzdrygnął się na widok stanu podłogi i ścian, a jego bujna wyobraźnia, którą szczycił się od dzieciństwa podsuwała mu co rusz to różne wizje tego jak tynk osypuje się tu ludziom z sufitu do filiżanek i serników.
Zgodnie z instrukcjami osoba będąca obecnym, wątpliwie szczęśliwym posiadaczem artefaktu mieszkała nad kawiarnią, niestety, wszedłszy do środka (i nie będąc pod wrażeniem przestrzenności lokalu) nie zauważył w nim ani schodów, ani niczego sugerującego jakąkolwiek kondygnację ponad tym co obejmował wzrokiem. Rozeznanie się w swojej sytuacji zajęło mu moment, rozejrzał się po pomieszczeniu, ignorując cisnącą się na skronie migrenę ocenił stopień potencjalnego zagrożenia każdego z obecnych klientów, odległość okien, drzwi, założył co może czyhać w zacienionych kątach pomieszczenia. Zamieniwszy dwa słowa z barmanką skierował się do właściciela lokalu, usłużnie oferującego kawę swoim klientom, a Egon, ignorując ponowną wizję sypiącego się tynku, okrutnie silnym, niemieckim akcentem zapytał, czy może dostać się na górę.
Człowiek wyglądał jakby nic zupełnie nie zrozumiał, a miną sugerował, że gość spadł z dzika i uderzył się w głowę. Franke uznał, że tak nieścisłość pewnie wynikała z jego koszmarnie słabej znajomości Słowackiego (bardzo głupi język, tak jak polski, czy jakikolwiek słowiański, ogromnie szeleszczący i za miękki, jego gardło zdawało się być niezdolne do dukania tego typu zgłosek), powtórzył więc pytanie raz jeszcze. Tym razem jednak, kątem oka dostrzegł coś, co podświadomie zignorował na początku biorąc to za element wystroju lokalu. Wielka mapa służąca za obraz na przeciwległej ścianie zafalowała lekko na tym minimalnym wietrze jaki wdzierał się przez uchylone kawiarniane okna.  Wskazał więc, jak na głupiego turystę próbującego dogadać się z lokalsami, palcem mapę pytając krótko: Tędy? I wtedy dostrzegł, że właściciel lokalu sięga po różdżkę.
Pierwszym co przychodziło do głowy w tak nieczystych zagraniach było protego i niewiele myśląc rzucił je w stronę uzbrojonego baristy jednocześnie sadząc długie kroki w kierunku mapy. Chwilę później trzask odbitego od tarczy zaklęcia wymieszał się z chaosem pomiędzy stolikami - nic go to już jednak nie obchodziło. Widział schody, a u ich szczytu miał znaleźć to, po co tu przyjechał.

Na pierwszy rzut oka miejsce przypominało salon Hildy i to skojarzenie sprawiło, że ścierpła mu skóra na barkach. Powstrzymując przekleństwo cisnące mu się na usta ruszył powoli między komodami z uwagą przyglądając się wszystkiemu, nawet niepozornie wyglądającym kłakom kurzu w kątach pokoju. Nie takie przypadki poznawał na uczelni, kiedy nieroztropny i nieuważny gamoń wdepnął w coś sądząc, że to śmieć i stracił nogę, głowę czy bóg jeden raczy wierzyć co jeszcze.
Z zainteresowaniem śledził wzrokiem kolekcję, nachylając się bliżej gabloty skrywającej oręż złudnie podobny do miecza Gryffindora.
- Czego chcesz? - ostry ton głosu nie był w zasadzie żadnym zaskoczeniem. Zazwyczaj ludzie parający się tą branżą należeli do gburowatych, niekulturalnych i ostrych w obejściu. Zazwyczaj. W większości, do której Franke nie należał.
Niespiesznie wyprostował swoje dwa metry, robiąc z nich użytek tak jak z szerokości barków i wygładził poły marynarki. W milczeniu przyglądał się staruszkowi wiedząc, że nie ma do czynienia z byle dziadkiem. Siłowali się na spojrzenia jak dwa durnie przez dobrych kilka minut, nim w końcu określił co jest celem jego podróży tutaj i bez żadnego zaskoczenia dziadek zgrywał głupa nie wiedząc o co chodzi.
Nie był tym wcale zaskoczony. Właściwie zdziwiłby się, gdyby to było zbyt proste i prawdopodobnie wątpił w wiarygodność handlarza artefaktami. Uśmiechnął się uprzejmie, uczony niemieckiej kultury i usiadł na jednym z rozklekotanych zydelków zwracając uwagę na co poszczególne elementy kolekcji dziadka. Powoli i sukcesywnie opisując ich potencjalne pochodzenie, działanie, niebezpieczeństwa związane z ich posiadaniem, unikatowość, proces tworzenia podkreślał raz za razem jak nieprawdopodobnym mu się wydaje, by w tak paskudnej kolekcji zabrakło akurat poszukiwanego przez niego znicza. Zdawało mu się, że właściciel lokum po każdym zdaniu robił się odrobinę bledszy, co jedynie było oliwą na jego bajdurzenie, a kłamcą przecież od dziecka był doskonałym. Lał więc tej oliwy, drylował ile mógł by ostatecznie zostać przyrównanym do czarnego pana. To chyba jakich lokalny komplement.  
Z uśmiechem przyjął poszukiwany przez siebie artefakt, na pożegnanie nachylając się w kierunku dziadygi by konspiracyjnym szeptem zapewnić go, że jeszcze tu wróci i zapakowawszy ostrożnie towar do jednego ze swoich podróżnych tobołków uznał, że skoro prezent już ma to może w końcu, powoli, jechać do tej zasranej Anglii.

zt
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptySro Sty 19 2022, 23:11;

Kurs – Rzeczoznawca artefaktów
Październik 2012 roku

Handlowanie magicznymi artefaktami na czarnym rynku wymagało wiedzy nie tylko o przedmiotach pochodzących z wysp brytyjskich, ale również i ogólnego rozeznania w najsmakowitszych kąskach rodem z zagranicy. Chcąc rozwinąć biznes, musiał również i rozwinąć skrzydła, dlatego jesienią odpuścił sobie na jakiś czas nokturnowe aleje, udając się w mroczne czeluści Słowacji na polecenie jednego z zaznajomionych z tym krajem sprzedawców. Dostał od niego proste instrukcje. Miał zdobyć Znicz Bowmana, który niegdyś powstał w Dolinie Godryka, ale już od dawien dawna utknął na obcych ziemiach, skradziony przez słowiańskiego czarnoksiężnika. Wbrew swej nazwie przedmiot nie miał ponoć nic wspólnego z quidditchem, za to zdolny był zesłać na czarodzieja klątwę charłactwa. Brutalne, a to oznaczało, że Salazar tym bardziej chce to cacko odzyskać.
Nie próżnował. Ledwie wylądował w pobliskiej wiosce, a już zaczął wypytywać podejrzanie wyglądających typów o to, gdzie może znaleźć niejakiego Szarowąsa. Zabawne, jak plotki szybko się rozchodzą. Porozmawiał sobie z czterema, może pięcioma niedorostkami i tyle wystarczyło, by poznać dokładną lokalizację kawiarni, na której górnej kondygnacji ukrywał się poszukiwany przez niego jegomość. Niewiele myśląc, teleportował się pod wskazany przez nich adres, a po przekroczeniu progu przybytku, od razu spostrzegł zakurzoną drabinę i bezproblemowo wspiął się po niej na piętro.
Przed jego oczami wyrósł kompletny bałagan. Pomieszczenie zagracone było starymi meblami, które wyglądały dokładnie tak, jakby miały się za chwilę rozlecieć, ale poza tym dało się tutaj spostrzec również kilka interesujących dzieł sztuki, przedstawiających czarodziejskie bitwy. Na dłużej jego uwagę przykuła również gustowna broń, do złudzenia przypominająca miecz Godryka. Oryginał czy replika? Nie zdążył się przyjrzeć, bo nagle do środka wparował staruszek, wspierający się o drewnianą laskę, który – przynajmniej według plotek zasłyszanych przez Paco przy barze – biegle posługiwał się magią bezróżdżkową. Niebezpieczny typ, na którego lepiej było uważać.  
Nie był pewien, jaką taktykę powinien przyjąć, bo i nigdy nie miał styczności z tym człowiekiem. Ostatecznie stwierdził, że najlepiej będzie połechtać jego ego. Mówił więc kwieciście o tym, jak wiele o nim słyszał, jak bardzo docenia jego osiągnięcia, czym najwyraźniej przypadł mu do gustu. Rozmowa trwała bowiem w najlepsze, przynajmniej do momentu, w którym nie wspomniał o Zniczu Bowmana. Facet nagle stał się bardziej podejrzliwy, zasypał go lawiną pytań, na które Meksykanin wcale nie chciał odpowiadać… zapewne nierozsądnie, bo właśnie w jego grobowym milczeniu rozmówca zwierzył podstęp, a w konsekwencji wygonił go z budynku knajpy.
Salazarowi nie trzeba było powtarzać dwa razy. Rozumiał, że nie ma czego tutaj szukać… przynajmniej dzisiejszego popołudnia. Dokładnie tak, powrócił do kawiarni nazajutrz, ani myśląc o tym, żeby dać za wygraną. Tym razem jednak obrał zupełnie inną strategię. Nie zbywał Siwowąsa półsłówkami, wręcz przeciwnie, raczył go kolejnymi barwnymi historiami nawiązującymi do leżących na jego półkach ksiąg… a że nie miały one nic wspólnego z rzeczywistością… cóż, drobne kłamstwo jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Potrafił przyciągnąć uwagę, budować napięcie, a starzec chyba nawet nie spostrzegł, że przypadkiem przekręcił nazwisko słynnego historyka. Popisał się elokwencją i sprytem, wciągając mężczyznę w dyskusję, w której temu mimowolnie rozwiązał się język i sam przyznał mu uczciwie, że jest w posiadaniu upragnionego przez niego znicza. Morales postanowił wykorzystać skrzętnie budowane zaufanie i wkręcił chłopinie, że ta zabawka obecnie nie jest nic już warta, ale z jego możliwościami mogą przemnożyć uzyskaną za niego kwotę przynajmniej kilkukrotnie. Zabawne, ale czarnoksiężnik jakimś cudem mu uwierzył, myśląc chyba że odnalazł lojalnego przyjaciela. Cóż, nie wiedział jeszcze jak bardzo się pomylił…
Salazar ukrył przedmiot w kieszeni, ale wcale nie planował go sprzedać, ani tym bardziej oddawać właścicielowi potencjalnie otrzymanej za nie kwotę. Zamiast tego powrócił do Londynu, przekazując tajemniczy znicz swojemu zleceniodawcy, który w zamian przekazał mu kilka cennych książek o rozmaitych artefaktach, pozwalających mu poszerzyć swoją wiedzę.

zt.

Kość - I Etap: 5 [sukces]
Kości - II Etap: 2 -> 5 [porażka] / 5 -> 1 [sukces]
Opłata: klik
Powrót do góry Go down


Yuri Sikorsky
Yuri Sikorsky

Przyjezdny
Wiek : 34
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178
C. szczególne : Liczne tatuaże, lewa noga pokryta bliznami po walce z mantykorą
Galeony : 781
  Liczba postów : 404
https://www.czarodzieje.org/t22182-yuri-sikorsky
https://www.czarodzieje.org/t22190-poczta-yuriego
https://www.czarodzieje.org/t22183-yuri-sikorsky#729667
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptySob Maj 20 2023, 22:17;

Etap1: 6
Poprawka: 4
Etap2: 5
Poprawka: 3
Przerzut: 1
Rozmowa: parzysta

Jako, że do zostania pełnoprawnym Łamaczem Klątw była jeszcze długa droga pierwszy kurs jaki postanowiłem odbyć był kursem na rzeczoznawcę magicznych artefaktów. W tym celu wysłano mnie na Słowację. Mój kurs polegał na znalezieniu Znicza Bowmana. Oczywiście podejrzewałem, że cała sytuacja jest jedynie ułożonym testem - w końcu nie powierzonoby tak ważnego zadania kursantowi. Kiedy pojawiłem się we wskazanym lokalu nic nie wzbudziło mojego podejrzenia. Nigdzie nie widziałem schodów prowadzących na górę, gdzie według przekazanych mi informacji znalazłbym mężczyznę posiadającego znicza. Po wypiciu kawy i dyskretnym rozejrzeniu się po barze stwierdziłem, że muszę zasięgnąć języka. Podszedłem do barmanki i z czarującym uśmiechem powiedziałem, że chciałbym udać się na górę. Jednocześnie dyskretnie podałem jej sakiewkę pełną galeonów, którą dostałem od osób prowadzących kurs. Również odpowiedziała mi pięknym uśmiechem i kazała chwilę poczekać po czym udała się na zaplecze. Po chwili zamiast kasjerki obok mnie wyrosła dwumetrowa góra mięśni.
-Wynoś się gościu! - warknął po czym zamachnął się na mnie ręką.
Zanurkowałem pod ciosem i przyłożyłem gościowi w żebra aż ten zwinął się z bólu w kłębek. W tym samym czasie jednak ja również dostałem. Nie zauważyłem drugiego ochroniarza, który podszedł do mnie od tyłu i zdzielił mnie w tył głowy. Na chwilę mnie zamroczyło i to wystarczyło. Poczułem jak jestem kopany, a na koniec ocknąłem się w bocznej alejce obok śmietnika. Obok mnie stał mężczyzna z samonotującym piórem.
-Yuri Sikorsky - kurs niezdany - powiedział po czym deportował się.

***************

Po zapłaceniu za poprawkę następnego dnia ponownie udałem się do baru. Wiedziałem już, że łapówka nie jest najrozsądniejszym pomysłem. Podszedłem ponownie do baru. Po drodze zobaczyli mnie ochroniarze i ruszyli w moim kierunku jednak nawet nie zwalniając jednego trafiłem go w splot słoneczny i zostawiłem z trudem łapiącego oddech na podłodze, natomiast drugiego znokautowałem silnym podbródkowym.
-Prowadź mnie do właściciela - warknąłem do barmanki.
Ta ze strachem wskazała mi mężczyznę podającego kawę gościom w sali obok. Kiedy wyłożyłem mu z czym przybyłem ten zaczął się migać, że to nie tak, że on tu nigdy żadnego przejścia nie widział, że piętro to tylko ozdoba, a tak naprawdę to nie istnieje... I wtedy dostrzegłem falowanie mapy. Szybko  ruszyłem w jej stronę kiedy usłyszałem "Drętwota". Ledwo zdążyłem się odwrócić z różdżką w dłoni i rzucić Protego. Uratował mnie tylko mój refleks nabyty podczas treningów sztuk walki. Zaklęcie zostało odbite i wybuchło zamieszanie. Korzystając z niego wkroczyłem za mapę i przygotowałem się na pościg. Nic takiego jednak się nie wydarzyło. Widać staruszek potrafi o siebie sam zadbać lepiej niż minięte przeze mnie osoby. A to nie wróży dobrze.
Starca spotkałem w pokoju zawalonego starymi meblami oraz księgami. Początkowo udawał, że nie wie o co mi chodzi kiedy powiedziałem o Zniczu więc postarałem się go podejść. Zacząłem rozmawiać z nim na temat ksiąg, po czym zszedłem na temat Bowmana, jego Znicza i ciążącej na nim klątwy... I to był mój błąd. Staruszek nabrał wody z usta i wyprosił mnie z mieszkania. Pamiętając o jego umiejętnościach magii bezróżdżkowej wyszedłem bez sprzeciwu.

***************

Po zapłacie za poprawkę wróciłem następnego dnia. Ochroniarz i właściciel baru najwidoczniej mieli przykazane żeby mnie nie tykać. W zasadzie to udawali, że mnie nie widzą. Szczególnie ochroniarze uciekali wzrokiem na boki. Nieco mnie to rozbawiło. Pewnie pierwszy raz trafili na kogoś kto był w stanie ich położyć. No cóż - trafiła kosa na kamień. Kiedy wszedłem na górę mężczyzna zrobił zniechęconą minę jednak ja od razu chwyciłem go za ręce, by nie mógł rzucić na mnie zaklęcia i spojrzałem mu prosto w oczy.
-Słuchaj dziadek. Mógłbym ci spalić cały ten zbiór i odebrać to czego potrzebuję ale po co? Przecież oboje możemy na tym zyskać prawda? I to niemałą kwotę - dodałem puszczając jego ręce i wyciągając sakiewkę.
Widziałem jak z biegiem mojej przemowy w oczach starca zapala się błysk chciwości, a kiedy jego wzrok spoczął na sakiewce aż oblizał spierzchnięte wargi. Co prawda nie chciał sprzedać Znicz tylko coś innego ale po długich pertraktacjach udało mi się zdobyć przedmiot na którym mi zależało i wreszcie mogłem poszczycić się zdanym egzaminem.
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 214 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 476
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptyWto Paź 03 2023, 16:43;

Etap I: 6,3 - zdane
Etap: II 2 (dorzut nieudany, 4

Nie wiedział jak to wyszło, ale jednak dał się namówić na udaniu się na kurs rzeczoznawcy. W końcu szczerze mówiąc zbierał artefakty i magiczne przedmioty z zamiłowania. Miał nawet na stanie kilka czarnomagicznych przedmiotów, z którymi umiał się obchodzić dzięki kurowi łamacza klątw, który ukończył jakiś czas temu. Poza tym skoro planował pracę w Hogwarcie, to coś kurs rzeczoznawcy mógł się przydać. Nawet jeśli sam kurs ostatecznie odbywał się za granicą. Miał tłumaczki jeszcze z Arabi, więc nie przejmował się barierą językową
Pierwsze wbicie do kawiarenki niezbyt mu się udało. Miał nadzieję, że przekupstwo rozwiąże sprawę. Zamiast tego spotkał się z... ochroniarzem, który próbował go wyprowadzić z lokalu. Musiał się wycofać i spróbować ponownie. Spróbował więc następnego dnia. Nieco bardziej bezpośrednio. I dzięki bogom celtyckim, tym razem mu się udało wejść na górę.
Niemalże natychmiast usłyszał "czego chcesz" skierowane w jego stronę. Nie było to miłe, jednak nie na tyle żeby Drake miał odpuścić. Wilkołak lawirował między pytaniami, jednak był nieustępliwy i to.... Doprowadziło do tego że staruszek zorientował się że coś jest nie tak i odprawił gryfona. A więc wyszedł i wrócił kolejnego dnia. Tym razem się nie cackał i nie odpuszczał aż mężczyzna w końcu uległ. Udało się, a zadanie zostało wykonane
Powrót do góry Go down


Medusa O. A. Nyx
Medusa O. A. Nyx

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156cm
C. szczególne : Codziennie inny kolor włosów i fryzura; mocny makijaż;
Galeony : 50
  Liczba postów : 89
https://www.czarodzieje.org/t22506-medusa-o-a-nyx-kp#746712
https://www.czarodzieje.org/t22520-poczta-medusy-nyx#747157
https://www.czarodzieje.org/t22507-medusa-o-a-nyx-kuferek#746734
https://www.czarodzieje.org/t22522-medusa-o-a-nyx-dziennik#74716
Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8




Moderator




Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" EmptyPon Paź 09 2023, 18:44;

Kurs rzeczoznawcy
Pierwsza część: 4 i 6
Druga część: 2 i 1

Od samego początku wiem, że ten kurs będzie przygodą samą w sobie - nie ma tu przecież testu, nie ma żadnego konkretnego egzaminatora. Nikt nie obserwuje gdzie pomknie mój wzrok i której myśli ulegnę. Jestem zupełnie sama, wysłana na poszukiwania przeklętego znicza, mogąc wiedzieć tylko z własnego researchu ile ten będzie warty. Gdzieś z tyłu głowy przemyka mi myśl, że to jednak musi być sprawdzian, więc może nie jestem pierwszą wchodzącą do kawiarni osobą, która próbuje rozwikłać zagadkę...
Muszę wejść na wyższe piętro, ale nigdzie nie widzę schodów - zakładam, że te nie są dostępne dla turystów, więc dopytuję o właściciela, by z nim wyjaśnić o co chodzi. Zostaję przekierowana do młodego mężczyzny, ale ten jest zdecydowanie mniej pomocny od tajemniczej mapy, która przyciąga moją uwagę. Idę w tamtą stronę już całkiem pewna, że to magiczna sztuczka; uskakuję pierwszej Drętwocie rzuconej w moją stronę, a drugą odbijam Protego, by wreszcie pociągnąć za kraniec mapy i odnaleźć przejście, którym uciekam z zatłoczonej i pokrytej chaosem kawiarni.
Rozglądam się po pokoju, który przypomina muzeum; jestem zachwycona i nie wstydzę się przyznać tego mężczyźnie, który znikąd pojawia się gdzieś za mną. Po błysku w jego oku widzę, że takie słodzenie i komplementy to dobra droga, więc kontynuuję i przy okazji dopytuję o znicza Bowmana - wychodzi na to, że moja gadka robi swoje, bo zaraz otrzymuję pieczołowicie zabezpieczone zawiniątko. Wychodzi na to, że zadanie zostało wykonane, a ja mogę pracować nad wyceną przeklętego artefaktu w bezpiecznym zaciszu gabinetu w Gringocie.

/zt
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Kawiarnia "Kalina" QzgSDG8








Kawiarnia "Kalina" Empty


PisanieKawiarnia "Kalina" Empty Re: Kawiarnia "Kalina"  Kawiarnia "Kalina" Empty;

Powrót do góry Go down
 

Kawiarnia "Kalina"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Kawiarnia "Kalina" JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Slowacja
 :: 
Gory
-