Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Kawiarnia Solace

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 11 z 20 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 15 ... 20  Next
AutorWiadomość


Victoria Silverstone
avatar

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 207
  Liczba postów : 338
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty18/11/2011, 15:25;

First topic message reminder :


Kawiarnia Solace

Kawiarnia idealna dla pasjonatów kawy i dobrej muzyki. Od razu gdy wejdziesz do Oazy poczujesz się spokojny i odprężony. W powietrzu unosi się cudowny zapach świeżo zmielonej kawy.  Małe, okrągłe stoliki z ciemnego drewna zwrócone są ku tyłowi kawiarni gdzie znajduje się mała scena dla ewentualnych muzyków chcących jeszcze bardziej umilić czas spędzony w tym miejscu. Wokół pomieszczenia stoją beżowe sofy, a najwięcej przy scenie, dla tych, którzy wolą wygodnie usiąść i posłuchać muzyki niż siedzieć przy stoliku. Dla pragnących napić się czegoś mocniejszego w mniejszym, oddzielnym pomieszczeniu widnieje barek, który obsługuje pewien młody, przystojny barman. W Oazie można spokojnie usiąść, pomyśleć, spotkać się z przyjaciółmi, napić się wielu rodzajów kaw i zjeść deser. Przydymione światło nadaje pomieszczeniu jeszcze bardziej specyficzny nastrój. Gdy już tam wejdziesz nigdy nie będziesz chciał wyjść.

Dostępny asortyment:


Ostatnio zmieniony przez Victoria Silverstone dnia 4/12/2011, 15:13, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Anastazja Mallory
Anastazja Mallory

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 35
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : jasnowidz
Galeony : 747
  Liczba postów : 269
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7177-anastazja-m-mallory#204602
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7220-listy-anastazji
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7251-anastazja-melissa-mallory
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty23/1/2014, 15:56;

-Nie masz u mnie szans... Teraz wiem że się nie doceniasz. -Ścisnęła jego dłoń i uśmiechnęła się. -Nie wszystko ma drugie dno, nie było w tym żadnych podtekstów. Pytałam całkiem szczerze. -Zaśmiała się. -Tak czytałam. Ten wpis na prawdę mnie rozbawił, ani to plotka, ani to prawda. Za bardzo się nim nie przejmuje. -Uśmiechnęła się.
Czy obchodziło ją to? Nie. Czy uważa to za stek bzdur i kłamstw? Owszem. To co napisał o chłopaku było po prostu bezpodstawne. Chyba Obserwator nie miał już pomysłów na nowe kłamstwa. Obserwator... słynne badziewie które niszczy ludziom życie. Kobieta bardzo gardziła tymi wpisami. Zawsze były przesadzone, lub całkowicie bez sensu. Czytała je tylko dla tego, że każdy je czytał. Zapewne znalazły by się osoby które także nim gardzą, ale jest ich bardzo mało. Kobieta nie lubiła plotek, a w każdym razie które kogoś obrażały. Uścisnęła mocno dłoń chłopaka i wgapiała się w jakiś obiekt za nimi. Miała nie obecny wzrok.
Ciemny pokój
Dwoje ludzi
Mężczyzna i kobieta
Trzymają się za rękę
Tłumaczą się przed blondynem
Dziewczyna podchodzi całuje tego którego trzymała za rękę
Wychodzi z trzaskiem drzwi

Pomrugała szybko parę razy, poluzowała uścisk i wzięła głęboki oddech. Odsunęła się od chłopaka. Oparła się. Upiła łyka kawy. Dobrze znała to uczucie. Zmęczenia, ciężaru i niezręczności. Miała właśnie wizje. Nie wiedziała co oznacza. Dziewczyna i chłopak zdawali się być jej znajomi. Znała skądś ich twarze, lecz chłopaka przed którym się tłumaczyli już nie. Poleciało parę niezręcznych słów, ale to mężczyźni się kłócili. Ona tylko trzymała chłopaka za rękę i wpatrywała się w blondyna. Był bardzo niski, a wyglądał na studenta. Brunet próbował być spokojny, ale widać było że taki nie jest. Jednak dziewczyna pocałowała go, przeprosiła blondyna i wyszła. Eh.. widać że ktoś się będzie kłócił. Żeby Anastazja miała na tyle widoczną tą wizje, żeby zobaczyć dokładniej ich twarze. Czasami tak bywa.. nienawidziła tych nie widocznych.
Oh nie! Zapomniała o Ambroge który wpatrywał się właśnie w nią. Przybliżyła się i znów ujęła jego dłoń. Uśmiechnęła się, a raczej wymusiła uśmiech.
-Hej, czemu posmutniałeś? -Doskonale znała odpowiedz na to pytanie. Przecież żartowała, śmiała się, a w sekundę zmienił jej się wyraz twarzy i zachowanie. Miała rozbiegany wzrok i nie wiedziała co się dzieje. Próbowała wrócić do poprzedniego tematu, ale zupełnie nie wiedziała o czym rozmawiali. Przechyliła głowę, próbowała się uśmiechać. Zjebałam, zjebałam wszystko, pomyślała. Ale czy to była prawda?
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty24/1/2014, 00:05;

Nie doceniał… Nie sądzę. Raczej.. nie myślał o sobie jako o potencjalnym kochanku, chłopaku, mężu i tak dalej, panny Mallory. Po pierwsze była jego nauczycielką i nie ma co ukrywać. No, byłoby to niezbyt mile widziane. Przynajmniej ona mogłaby to źle widzieć. Jemu tam niezbyt by coś takiego przeszkadzało. Jak się jednak przekonał, jej również. A sytuacji miał już kilka. Po pierwsze to w gabinecie, po drugie list, po trzecie ten pocałunek pod gabinetem, po czwarte dzisiejsze spotkanie..
Na jej uśmiech odpowiedział oczywiście tym samym, jednak z nieco mniejszym przekonaniem. Cóż, no nie chciał, żeby o niej pisano, jako o kolejnej kochance Piątka. Zwłaszcza, że tak nie było. Po prostu, spotkali się na kawie i ciastku. Cóż.. Widać są w Hogwarcie osoby bardziej mu nieprzychylne niż on sam przypuszczał. Swoją drogą to ciekawe, że uczepili się go akurat kiedy zaczął studia.. Może to dlatego, że po prostu wcześniej prowadził zwykłą, szarą egzystencję? Kto wie? On nie.
A kiedy tak odpłynęła, to nie tyle się wpatrywał, co nawet do niej mówił. Kilkakrotnie bez skutku powtarzał jej imię, aż w końcu odzyskała kontakt z rzeczywistością. Nie ma co, kamień z serca. W sumie, nie wiedział co to było. Może była na coś chora? A może.. może to coś innego? Może nawiedził ją duch święty. A może po prostu zapowietrzyła się biedna? – Coś się stało? – wydukał jedynie, przyglądając się nadal nauczycielce. To było.. dziwne? Tak dziwnie się zachowywała, jakby odleciała, a teraz tak o, rozmawiała sobie z nim i pytała jego czemu jest smuty. Może dlatego, że odrobinę się zmartwił?
- Generalnie, to niestety będę musiał się zbierać. Mam do zrobienia jeszcze kilka rzeczy… - główne wyprowadzenie psa. Nie chciał bowiem obciążać nowego kolegę takim zmartwieniem, jak Roman. Jeszcze by go biedny zjadł i znowu musiałby szukać współlokatora, biedak. Nie, nie. Nie. – Zatem.. Jeśli nie masz nic przeciwko. Będę się zbierał. No.. chyba, że chciałabyś się przejść ze mną? W końcu lubisz zwierzęta. No i poznałabyś mojego psa? – rzucił zachęcająco w stronę Anastazji. – To jak będzie?
Powrót do góry Go down


Anastazja Mallory
Anastazja Mallory

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 35
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : jasnowidz
Galeony : 747
  Liczba postów : 269
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7177-anastazja-m-mallory#204602
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7220-listy-anastazji
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7251-anastazja-melissa-mallory
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty24/1/2014, 17:12;

-To nie czas, ani miejsce na takie rozmowy. -Powiedziała całkiem spokojnie. Patrzyła chłopakowi prosto w oczy.
No nie wiem czy chciał by słuchać jak to dziewięcioletnia Anastazja dowiedziała się że jest Jasnowidzem. Nie wiem czy ktokolwiek chciałby o czymś takim być poinformowany. A na pewno nie w jakieś knajpce, o nie. Jeśli już musisz komuś o tym powiedzieć lepiej żebyście byli sami. Ściany mają uszy..
-Z przyjemnością. -Uśmiechnęła się i dopiła swoją kawę. Wcisnęła książeczkę do swojej torebki i ruszyła wraz z Ambroge w stronę drzwi. -Nie wiedziałam że masz psa. -Tak właściwie mało o nim wiedziała. Teraz jakoś to zauważyła. W między czasie założyła swój płaszcz. Kiedy tylko chłopak się ubrał wyszli w knajpki.


[zt] To teraz do mieszkanka xD
Powrót do góry Go down


Césaire Weatherly
Césaire Weatherly

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1236
  Liczba postów : 468
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6002-cesaire-bernard-weatherly#171006
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6010-cezarowa-sowa#171255
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7381-cesaire-weatherly#207517
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty27/1/2014, 16:56;

Najwyraźniej los nigdy nie był po stronie członków kanadyjskiej mafii, w której wszystko tylko pozornie w cudowny sposób składało się w piękną całość – w oczach postronnego, nie mającego żadnych osobistych powiązań z grupą obserwatora, Reemy z Riverside stanowiły świetnie zgrany zespół nie tylko na boisku, ale także poza nim, będąc tego rodzaju znajomymi, którzy staną za sobą murem bez względu na okoliczności, pocieszą w chwilach słabości, pomogą wygrzebać się z tarapatów i będą w jak najlepszych kontaktach aż do końca życia. Dopiero gdy ktoś zacznie się dogłębniej przyglądać relacjom Kanadyjczyków, dostrzeże po pewnym czasie, że na idealnie gładkiej tafli szkła, zza której prezentuje się przepiękny sielankowy obrazek, jest pełno rys, wszak żadne znajomości nie mogą przebiegać aż tak bezproblematycznie i ta zasada znajduje odwołanie także w przypadku kanadyjskiej reprezentacji, wśród której napięte relacje i prowadzące do tragedii niedopowiedzenia są na porządku dziennym, skandaliczne romanse z wielkimi dramatami w tle wybuchają cyklicznie, skutecznie nadkruszając kontakty poszczególnych zawodników, zasiewając tym samym ziarna niepewności i braku zaufania, które przynoszą później opłakane w skutkach plony. Nie ma ideałów i Reemom również do ideału było daleko. Weatherly w całym swoim rozgoryczeniu był przeświadczony o tym, że jest chyba jedną z nielicznych osób w drużynie, które są świadome absolutnie wszystkich tych aspektów i całego zepsucia, z którym przychodzi im obcować. Może też właśnie z tego powodu od wielu lat z uporem godnym maniaka odcinał się od tego wszystkiego, jednak tak jak już zostało wspomniane, są takie rzeczy, o których się pamięta na zawsze i ma się ten cholerny sentyment i słabość. Jak się okazuje, nie od wszystkiego można się odciąć i chyba właśnie to jest najbardziej irytująca myśl ze wszystkich.
Jak na razie cała sprawa mogła zostać względnie owiana tajemnicą, ponieważ to nie ich wybryk spowodował wyjazd Jovena do Kanady, a jedynie opóźniał jego powrót o czas bliżej nieokreślony (ale pewnie dążący w stronę nieskończoności hehs). Wszyscy ich znajomi wiedzieli, gdzie przebywa Indianin, chociaż oprócz jego braci nie znał prawdziwego powodu jego nieobecności, ale od jakiegoś czasu przestały już krążyć pytania z cyklu „dlaczego” albo „kiedy” i Kanadyjczycy sprawiali wrażenie mniej więcej pogodzonych z sytuacją i akceptujących obecny stan rzeczy. Co jednak nie pozwalało zostawić wszystkiego tak jak było, w końcu trzeba wszystko chociaż w jakimś stopniu wyjaśnić, żeby w późniejszym czasie tej dwójce było przynajmniej trochę łatwiej przebywać w swoim towarzystwie. Jakby nie patrzeć, przez jakiś czas, aż do zakończenia rozgrywek i powrotu do szerszego grona znajomych w Riverside, są na siebie skazani.
Weatherly był nie mniej zdziwiony od Marceline, kiedy do ich stołu podszedł Filip, wyjątkowo wesoły i żywiołowy, najwyraźniej nieświadomy napiętej atmosfery przy ich stoliku, jednak Kanadyjczyk całkiem zgrabnie owe zaskoczenie zamaskował, posyłając tylko koledze z drużyny spokojny, może wręcz odrobinę leniwy uśmiech, pozwalając Delacroix odgrywać scenkę ekscytacji z powodu pracy Stone’a za ich oboje. Pokiwał jeszcze głową, jakby przytakując jej i dołączając się do gratulacji, grzecznie podziękował za następną kawę, po czym z pewną ulgą odprowadził spojrzeniem oddalającego się Filipa. Jeśli ktoś miał złe wyczucie czasu, to Stone zdecydowanie zaliczał się do tej grupy, przerywając ich już i tak cholernie ciężką rozmowę, która szła tak opornie, jak tylko mogła.
- Kto by pomyślał, święty Joven naruszający tajemnicę korespondencji. – mruknął niezbyt uprzejmie, raczej sam do siebie niż do Marc, odchylając się przy tym lekko na krześle i upijając z namysłem łyk szybko stygnącej kawy. – Nie czuj się winna, to był po prostu przypadek, niczym nie zawiniłaś. – dodał po chwili, jakby na wypadek, gdyby jego wcześniejsze słowa okazały się być niewystarczająco jasne, bo w końcu niewylewny Weatherly przekazywał różne wiadomości w wyjątkowo osobliwy sposób, który nie zawsze był rozumiany przez wszystkich.
- Mam nadzieję, że nigdy się nie okaże przydatny. No chyba że postanowisz dolać go komuś do picia, żeby urwał mu się film, wtedy to inna sprawa. – już w momencie wysyłania prezentu świątecznego czuł, że być może nie jest to najlepszy pomysł, ale zaślepiony swoją irytacją i chęcią bawienia się w uszczypliwości, nie mógł sobie tego odmówić, mimo że dosłownie pięć sekund po wypuszczeniu sowy miał ochotę krzyczeć ile sił w płucach, żeby wracała. Nie wydał z siebie ani jednego dźwięku, zduszając palące uczucie w gardle, tak samo jak wyrzuty sumienia, których przecież nie powinien mieć. Przecież on nic nie czuje, nigdy przenigdy, dlaczego więc miałby czuć coś akurat teraz?
- Nic wielkiego, tylko podważył sens i prawdziwość całej naszej przyjaźni oraz moją szczerość i lojalność, wyraził ogromny żal z powodu tego, że pozwolił sobie obdarzyć mnie zaufaniem, po czym wziął winę na siebie i stwierdził, że sobie na to zasłużył. W między czasie jeszcze pisał coś o jakiejś terapii i problemach, o których nigdy wcześniej nie wspominał, że wszystko poszło na marne i nie będzie wracał, co jednak nie jest dla nikogo żadną stratą, że teoretycznie chciał, żebyś znalazła sobie kogoś lepszego, ale na pewno nie miał na myśli mnie, dodatkowo zasugerował, że mam problemy z czytaniem ze zrozumieniem, a na koniec życzył szczęścia i żebym się Tobą opiekował. Mam nadzieję, że w korespondencji z Tobą był trochę łaskawszy. – odpowiedział na pytanie Delacroix tonem tak nieadekwatnie niefrasobliwym, jakby opowiadał śmieszną historyjkę z dzieciństwa, a nie relacjonował kwintesencję listu Jovena zrywającego ich przyjaźń.
- Na pewno to miało jakieś znaczenie, że obojgu nam go brakuje i to nas pchnęło do siebie, no po ognistej i skrętach w sposób dosyć niekontrolowany, ale… Nie wiem, listownie na pewno nie da się tego wyjaśnić, ale wątpię, żeby Jov miał w najbliższym czasie choć cień chęci na to, by ze mną rozmawiać, więc na razie pozostaje chyba tylko czekać, może kiedy wszyscy ochłoniemy łatwiej nam przyjdzie o tym porozmawiać i wyjaśnić. W zasadzie to wam, nie nam, bo ja tu jestem klinem, który się wbija pomiędzy was. Tobie przebaczy, może nie od razu, ale przebaczy, bo za wiele dla niego znaczysz i to się nie zmieni, ale nie ma żadnego powodu, żeby się ze mną dogadał i to jest definitywny koniec naszej znajomości, dał mi to wyraźnie odczuć w listach. – następne wypowiedzi tonem już trochę mniej lekkim, jednak wciąż dalekim do powagi sytuacji, jakby Kanadyjczyk po prostu nie był w stanie zdobyć się na otwartą rozmowę, ze wszystkimi kartami wyłożonymi na stół, jakby bezustannie musiał dawać całemu światu do zrozumienia, że jest okej, że nic go to nie rusza, mimo że słowa diametralnie zaprzeczały czynom, a Cesaire był świadomy tego, że lada moment może zrazić Marceline swoim podejściem do dalszej konwersacji. – Tylko, Marc, to jest wszystko nie tak. Próbujemy sobie to wszystko wyjaśnić, więc jeśli ma być szczerze, to niech tak będzie. Kiedyś mieliśmy bliskie kontakty, co się zmieniło z biegiem lat, ale nie myśl, że potraktowałem Cię jak następną dziewczynę, z którą można na jeden wieczór zapomnieć o całym świecie, a później zapomnieć i o niej, bo to nie tak. To nie były tylko procenty i tęsknota za przyjacielem, nie dla mnie. – dodał na sam koniec, ściszając trochę głos i wyrzucając z siebie poszczególne słowa tak szybko, jakby z obawy, że zaraz się rozmyśli i zamilknie. Może nie powinien w ten sposób obarczać Delacroix dodatkowym ciężarem jakiś swoich mniej lub bardziej klarownych wyznań, jednak zrobił to zupełnie wbrew sobie pod wpływem tajemniczego impulsu. Panie i panowie, koniec świata, Cesaire Bernard Weatherly mówi coś od siebie!
Powrót do góry Go down


Marceline Delacroix
Marceline Delacroix

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 244
  Liczba postów : 452
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5569-marceline-ava-delacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5573-poczta-marceline
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7266-marceline-delacroix
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty28/1/2014, 20:08;

Tak, kanadyjska drużyna faktycznie była pełna wszelkich niesnasek, niedomówień, dziwnych relacji, ale koniec końców, wszyscy nawzajem stanęli by za sobą murem. Oczywiście to nie tak, że Marceline kochała każdego z kadry, bo tak idealnie nigdy nie było, ale atmosfera solidarności była odczuwalna. Z niektórymi trzymała bliższe kontakty, jak na przykład z Mads czy Filipem, z niektórymi dość neutralne, a i część osób działa jej na nerwy, taka Penelope na przykład. I wiecie co? Mimo, że też przynajmniej zdawało jej się, że ogarnia wszystkie dramy w ich paczce, to sama nigdy w nich nie uczestniczyła. Jej życie było stosunkowo poukładane: żadnych przelotnych romansów, awantur ani innych wybryków, przez które mogłaby się znaleźć na językach. Była tylko miłość do Jovena, która pokomplikowała się w wieczór po imprezie, paradoksalnie zorganizowanej na jej cześć. O tym co zaszło, poza Mads, Quaylem i samymi zainteresowanymi nie wiedział nikt, ale była pewna, że gdyby wyszło to na jaw, to ona byłaby wzięta za tą złą. Przynajmniej tak oceniała samą siebie, ale to już chyba też zależało od jej skłonności do obwiniania samej siebie. To takie żałosne!
- Nie oskarżaj go, proszę. – dlaczego broniła Indianina? Co jak co, on też nie powinien przeczytać tego listu, ale…złość, jaka przez kilka dni ją ogarniała, dawno już minęła. Teraz była już zła wyłącznie na samą siebie. I tym bardziej nie chciała, aby Cezar jakimiś ironicznymi tekstami próbował zrzucić winę z siebie samego i z niej rzecz jasna na Quaylego. Na brodę Merlina, Delacroix chyba nie zdawała sobie sprawy z całej beznadziejności jej sposobu myślenia. Był on zresztą mocno poplątany, trochę desperacki, odrobinę masochistyczny, ale na pewno nie jasny, pozytywny i trzeźwo oceniający sytuację. Chociaż może to kwestia tylko świeżości tej sprawy.
Z uwagą wsłuchiwała się w słowa chłopaka, który opisywał treść listu. Cóż, nie zdziwił ją fakt, że Joven jak zwykle wziął wszystko na siebie. To było bardzo, ale to bardzo w jego stylu. I jak łatwo się domyślić, wcale nie pomagało nikomu się z niczym uporać. A jeszcze wręcz przeciwnie. Jaka terapia? Jakie problemy? Przecież on tylko pomagał rodzicom. Ale… może użył tych słów nie w dosłownym znaczeniu. Może tą terapią była faktycznie spokojna egzystencja w rodzinnym domu. Głupia nie zastanowiła się nad tym dłużej, a jakby nie patrzeć, była to bardzo znacząca część wypowiedzi Cesaira. Ma się nią zaopiekować? Zabolało. Czyżby całkowicie już ją przekreślił? To nie fair, bardzo nie fair. Westchnęła, spuszczając wzrok na kant stołu i upiła ostatni łyk swojej kawy.
- Przykro mi, że musiałeś usłyszeć takie słowa. – sama nie potrafiła sobie wyobrazić, co czułaby, gdyby z takim tekstem wyjechała jak Madison. – Ja z nim nie korespondowałam. Pokłóciliśmy się tam, w Kanadzie i od tego czasu cisza. Chyba zakończył to wszystko, sama nie wiem. – dokończyła, patrząc na Weatherly’ego poważnym wzrokiem. Wcześniej, chyba przez coś w rodzaju egoizmu nie pomyślała o tym, że on też coś stracił. Przyjaciela. A przecież przyjaźń jest niesamowicie ważną częścią życia każdego człowieka. Nie zwracała uwagi, że może to przeżywać tak samo jak ona. Chyba faktycznie ich uczucia na chwilę obecną niewiele się różniły, oj tak.
- Nie jesteś klinem, przestań. Po prostu… stało się, tyle. Chciałabym, żeby mi wybaczył, ale nie jestem aż taką optymistką. A co do waszej przyjaźni to sama nie wiem. Wiesz… on zawsze bardzo cię cenił, widziałam to. Byłeś dla niego ważny i myślę, że mimo tego, że teraz jest zły, to też nie jesteś mu obojętny. Zwłaszcza, że kiedyś stracił już Adama, on docenia wartość przyjaciół. A takie silne relacje pomimo tego, że czasami się psują, to zawsze jest szansa na ich odbudowanie. – nawet nie pomyślała, że ta wzmianka o Adamie może trochę dobić Weathelyego. Może by to sprostowała, gdyby nie kolejne słowa Kanadyjczyka, które kompletnie wybiły ją z rytmu. KOMPLETNIE.
- Ale… Cesaire. Nie wiedziałam, że widzisz we mnie kogoś więcej, niż zwykłą koleżankę. – nic mądrzejszego nie przychodziło jej do głowy. Wpatrywała się tylko uważnie w niego tymi swoimi szarymi tęczówkami. Była zaskoczona. Nigdy, przenigdy nie pomyślałaby, że Cesaire Weatherly, najlepszy przyjaciel jej byłego chłopaka może nie traktować jej jako koleżanki z drużyny. Faktycznie, kiedyś bardzo się przyjaźnili, ale przecież to było tak dawno! Kurde, chyba musi coś jeszcze powiedzieć. Milczenie trwało już zdecydowanie za długo.
- Nie umiem ci odpowiedzieć, przepraszam. Co mam Ci powiedzieć? Jesteś dla mnie ważny, od małego byłeś, ale nie wiem, czy teraz jest dobry czas na… no wiesz. – totalnie nie umiała znaleźć słów. – Po prostu nie potrafię teraz jasno myśleć, bo mam wrażenie, że zaślepia mnie uczucie do kogoś innego. – wydusiła z siebie, choć z trudem. – Jeśli szczerość to szczerość.
Powrót do góry Go down


Césaire Weatherly
Césaire Weatherly

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1236
  Liczba postów : 468
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6002-cesaire-bernard-weatherly#171006
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6010-cezarowa-sowa#171255
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7381-cesaire-weatherly#207517
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty1/2/2014, 15:05;

Jasne, nie ma takiej opcji, żeby każdy z każdym dobrze się dogadywał, skoro wszyscy mają tak zróżnicowane poglądy i upodobania czy osobowości i zachowania, które często są ze sobą sprzeczne. Było tak nawet w przypadku Cezara, który teoretycznie powinien być elementem obojętnym w całej tej układance, skoro prawie zawsze zachowywał swoje opinie tylko dla siebie, nie próbował pokazywać całemu światu, jaki to jest fajny ani zdobywać na siłę czyjejś sympatii, ani nie ględził o wszystkim i o niczym absolutnie bez przerwy, nie licząc się z tym, że może kogoś zamęczać swoją osobą, jednak jak się okazuje, potrafił doprowadzać niektórych do szewskiej pasji praktycznie bez żadnego działania z jego strony i, jak w przypadku jego znajomości z Percym, po pewnym czasie i jemu w jakimś stopniu udzielała się irytacja i antypatia do takiego osobnika. Ale patrząc na życiorys Marceline i na to, w jak niemiły położeniu się aktualnie znalazła, wychodzi na to, że nieważne czy ktoś jest szalonym imprezowiczem, który na dodatek czasami wdaje się w romanse z dziewczynami będącymi w związkach, czy poukładaną i spokojną osobą, która będzie starała się pomóc każdemu w nawet największej pierdole świata – koniec końców i tak wszyscy równo obrywają po dupie i cała wzniosła teoria o karmie może się gonić.
- Nie oskarżam, po prostu się dziwię. – a może i trochę oskarżał? W sumie nie ważne jak bardzo nagrzeszyli i jak źle postąpili, mieliby więcej czasu na wyjaśnienie sobie wszystkiego na spokojnie, gdyby Quayle nie postanowił przeczytać listu, który nie był mu przeznaczony, a teraz owszem, spotkali się i rozmawiali, ale już w innych okolicznościach, pod presją i z odciśniętym jakimś niewidzialnym piętnem, praktycznie bez szans na dogadanie się w satysfakcjonującym stopniu, a działając raczej na zasadzie „damage control”.
Weatherly również nie rozumiał, co Joven miał na myśli pisząc o jakiejś terapii, problemach i wysiłku, który poszedł na marne. Przecież z wcześniejszych listów Indianina jasno wynikało, że chorował, a później musiał zostać z rodzicami i im pomagać, co było całkiem logiczne, skoro był najstarszym z rodzeństwa. Ta część była niejasna i w jakiś nieznośny sposób przypominała o sobie cyklicznie, nie dając Cezarowi spokoju i zmuszając go do przemyśleń o tym, co, kiedy i dlaczego przeoczył, skoro Joven był jego najlepszym przyjacielem i mógł mu powiedzieć o wszystkim. Dlaczego więc nigdy nie powiedział?
- Zasłużyłem. – to pojedyncze oschłe słowo zabrzmiało obco nawet w jego uszach, będąc czymś na kształt okropnego mea culpa, które nigdy nie wydobywało się z ust Cezara. Ale chyba nigdy wcześniej nie musiał się przyznawać do winy, nawet przed samym sobą. – Cóż, chyba nie będzie przesadą, jeśli stwierdzę, że lepiej dla Ciebie. Mimo wszystko lepsze jest milczenie, a potem rozmowa twarzą w twarz niż listowne zakończenie znajomości. – zdecydowanie, korespondencyjne „zerwanie” było bardzo bardzo nieprzyjemne. Jasne, z drugiej strony nieprzyjemne dla Jovena było to, że jego zapijaczony przyjaciel pod jego nieobecność przystawiał się do jego byłej-prawie-obecnej czy jak to określić dziewczyny, ale po tym wszystkim, po tych latach przyjaźni, która wbrew twierdzeniom Indianina, była jak najbardziej szczera, zasługiwał chyba przynajmniej na to, żeby usłyszeć decyzję o zerwaniu kontaktów osobiście.
- Jestem, jestem. Rozmawiałem z nim tyle razy o tym, że powinien coś zrobić, a ostatecznie stanąłem pomiędzy wami i nic nie poszło tak, jak powinno. – smutek, tyle sowich analogii przy okazji rodzinnych spacerków z Brutusem i Moragg poszło na marne! – Nie wiem, dość łatwo to wszystko odrzucił. Ale nieważne, to już nie ma znaczenia. – machnął lekceważąco ręką, nie chcąc się zagłębiać w temat jego utraconej przyjaźni chyba jedynej osoby, która rozumiała go tak dobrze, jak jego brat bliźniak. Albo może momentami nawet i lepiej. Ale było, minęło, a on nie chciał o tym teraz myśleć, jakby nagle miała go dopaść świadomość, że przez kilka chwil głupiego, ale jakże przyjemnego zapomnienia, stracił wszystko. - Tak tak, stracił już Adama. Chyba byłoby lepiej, gdybym też umarł. Trochę by popłakał nad moim grobem, ale nie cierpiałby z powodu świadomości, że jego przyjaciel wbił mu nóż w plecy. – mruknął jeszcze na wzmiankę o Adamie, może w dość nierozsądny sposób reagując na słowa Marceline. Trochę jakby szydził ze zmarłego, ale to nie było jego intencją.
Wychodzi na to, że nie było to jedyną nieprzemyślaną rzeczą, jaką dziś powiedział, tyle przynajmniej mógł wywnioskować po widoku zmieszanej i wręcz zszokowanej Kanadyjki, która wpatrywała się w niego rozszerzonymi ze zdziwienia oczami, jakby to nie miało sensu. Miało. Znali się i byli sobie bliscy od zawsze, a w pewnym momencie Weatherly doszedł do wniosku, że Marc stoi w hierarchii nieporównywalnie wyżej od tych wszystkich idiotów, którzy tylko na okrągło drą mordy, szukają afer, imprezują i zakochują się równie szybko co zmieniają obiekt swoich zainteresowań. Może w którymś momencie wybrał złą drogę, oddalając się od niej coraz bardziej, jednak to było jedynym wyjściem, jakie widział, kiedy sam nigdy nie dał jej powodów do myślenia, że jest dla niego kimś więcej, licząc jakby na to, że samo wszystko pójdzie po jego myśli, a okazało się, że jego najlepszy przyjaciel czuje coś do Kanadyjki. To nie tylko miało sens, to było cholernie logiczne w jego oczach.
- Nie musisz nic mówić. Nie powinienem Cię obciążać tą świadomością, to zły moment. Wiem, jak wszystko wygląda i wiem, że jeśli już w ogóle, to powinienem powiedzieć coś wieki temu, kiedy to jeszcze miało jakiś sens i zanim wszystko się poplątało. Po prostu chcę, żebyś wiedziała, że nie traktuję Cię jak następnej dziewczyny, której imienia nawet nie próbuję zapamiętać. – wyjaśnił, starając się za wszelką cenę zachować spokojny i rzeczowy ton i nawet próbując się uśmiechnąć lekko, jakby to było zupełną błahostką i czymś, co go nie obchodzi, by nie zmieszać Delacroix jeszcze bardziej i możliwie odciąć od siebie napływające myśli o tym, że może jednak nie zawsze postępuje tak super jak mu się wydaje i może jednak kiedyś tam w swoim życiu popełnił błąd. Postawił na złą kartę. I przegrał.
Powrót do góry Go down


Charlie Watson
Charlie Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 325
  Liczba postów : 297
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7384-charlene-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7386-wendy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7387-charlie-watson
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty29/3/2014, 16:20;

Nadszedł czas, aby coś zrobić ze swoim życiem. Ostatnio dla zabawy postawiła pieniądze na Znikaczy i niestety je przegrała. Nie była dzieckiem szczęścia, wiedziała to nie od dziś. Los lubił z niej kpić. Postanowiła jednak coś z nim zrobić. Praca. Przydadzą jej się pieniądze. Może zamiast ciągłego żerowania i kombinowania mogłaby sama zarobić sobie na... no właśnie, na co? Tak na dobrą sprawę nic jej nie było potrzebne do szczęścia. Oprócz paru rzeczy, ale ich i tak nie dało się kupić. Za żadne skarby świata. W każdym razie długo walczyła ze sobą. Chciała wziąć tabletkę. Tak piękną i kolorową. Ale wszyscy od razu wiedzieliby, że jest naćpana. Nie mogła więc tego zrobić. Tylko jak uśmiechać się do ludzi, skoro świat rzeczywisty jest taki szary i smutny? Próbowała się przygotować tak, aby wyglądała na zadbaną, szczęśliwą osobę. Tylko jej dusza chciała płakać rzewnymi łzami. Ale musiała znaleźć siłę. Choć nie wiedziała na co. Zostanie sama z Ollie'm. Bała się tej pustki, która miała nastąpić. I którą rodzeństwo już nie wypełni.
Weszła do kawiarni, przywdziewając swój uśmiech numer jeden. Mogłaby wygrać jakąś aktorską statuetkę. Nie mniej jednak skierowała się do lady, a kiedy oznajmili jej, aby poczekała na właściciela, to tak właśnie zrobiła. Po krótkiej rozmowie i prezentacji swej osoby zgodzili się ją przyjąć. W końcu sprawiła wrażenie ładnej, wesołej dziewczyny pełnej zapału do pracy. Nieważne, że miała ochotę stąd uciec jak najszybciej. Uzgodniła, że pracę zacznie od jutra. Dziś zaś miała przejść krótkie szkolenie bhp, które nie trwało dłużej jak godzinę. Świetnie.
Czuła się emocjonalnie wyczerpana, ale może nazajutrz będzie lepiej?
Nie, nigdy nie jest. Nieustanny kac.

z/t
Powrót do góry Go down


Joshua Williams
Joshua Williams

Student Slytherin
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 157
  Liczba postów : 271
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6277-joshua-williams#177107
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6445-allelujah
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7176-joshua-williams#204364
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty7/4/2014, 11:21;

Nie była to wymarzona praca Joshua, ale nie mógł wpaść na nic innego. Z resztą tyle dobroci w jednym miejscu, to gardziłby taką robotą? Zjawił się na rozmowę kwalifikacyjną, którą przeszedł. Starał się zrobić jak najlepsze pierwsze wrażenie, ale jedyne z czym ludzie go kojarzyli, to z piękną przegraną na meczu. Czuł jak jego duma odlatuje tylnymi drzwiami. Obrócił wszystko w żart, odpowiedział, dlaczego w zasadzie zostaje w Wielkiej Brytanii i krótko przedstawił swoją osobę. On do pracy zawsze był chętny. Musiał się jakoś utrzymać, a w dzisiejszych czasach, kiedy zrezygnował z kariery sportowej, było to cholernie trudne. Przeszedł krótkie szkolenie jak obsługiwać każdą z maszyn. Zrozumiał, że nie może palić przy jedzeniu ani pić alkoholu. To było oczywiste w końcu. Nie chciał czekać już do jutra, więc poprosił pracodawce o jakieś asystowanie osoby, która teraz jest na zmianie. Zgodził się. Stanął więc grzecznie za ladą i zaczął obsługiwać klientów. Nawet podobała mu się ta praca. Tyle znajomych! Szkoda, że nogi wchodziły mu do tyłka. Mimo wszystko, jak pracodawca oczekiwał, był miły dla klientów, starał się im doradzać. Ach, Jezus!
Powrót do góry Go down


Tanner Chapman
Tanner Chapman

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : szukający
Galeony : 765
  Liczba postów : 682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6588-tanner-chapman
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6592-sowka-tannera#185458
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7242-tanner-chapman
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty15/8/2014, 15:39;

Chapman i praca? Ciekawe połączenie, bardzo ciekawe, szczególnie, że jak wszystkim było wiadomo, nie potrzebował on dodatkowych galeonów. Jego rodzina była bardzo bogata i dostawał właściwie wszystko co chciał. Po co więc miałby pracować? Otóż w jego głowie przez całe wakacje tworzył się jeden, mały, niezawodny plan. Uzbierać sobie sumkę pieniędzy, która będzie tylko jego, o którą nie będzie się musiał nikogo nigdy prosić. Po prostu chciał mieć swoje pieniądze - czy to może kogoś dziwić w dzisiejszych czasach? Długo zastanawiał się nad miejscem, w którym chciałby pracować. Na początku brał pod uwagę tylko i wyłącznie Londyn, jednak po dłuższym przemyśleniu sprawy, Hogsmeade wydawało mu się o wiele bardziej odpowiednie. Szkoda tylko, że wszystkie propozycje pracy były dla niego nieodpowiednie. Wreszcie zdecydował się przyjąć zaproszenie na rozmowę z kawiarni Solace, którą osobiście bardzo lubił. Był jej gościem kilka razy i klimat oraz atmosfera kawiarni przypadły mu do gustu. Dlaczego miałby więc nie spróbować swojego szczęścia? Lekko zestresowany, z miłym, prawie nie ślizgońskim uśmiechem na twarzy, wszedł do kawiarni i od razu skierował się do osoby, która miała przeprowadzać z nim rozmowę kwalifikacyjną. Wiedział, że sobie poradzi.

***

Oczywiście, jak mógłby się mylić? Po dwudziestu minutach bardzo szczegółowej rozmowy, ze wszystkimi możliwymi pytaniami na temat jego życia osobistego, pragnień, marzeń oraz oczywiście standardowego pytania: dlaczego wybrał pan akurat tę pracę, Tanner wyszedł z kawiarni, oddychając z ulgą. Oczywiście dostał możliwość podjęcia pracy, co nie było dla niego niczym dziwnym. Miał jednak ogromną nadzieję, że takiemu przesłuchaniu poddał się pierwszy i ostatni raz. Nienawidził przesłuchań.

/zt
Powrót do góry Go down


Rience Hargreaves
Rience Hargreaves

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : pół-wil, szukający
Galeony : 2879
  Liczba postów : 763
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9116-rience-hargreaves
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9130-sowa-rienca
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9128-rience-hargreaves
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty15/8/2014, 15:50;

Rience był dość luźno nastawiony do spotkania, które go czekało. Podczas treningu nie zwrócił jakiejś specjalnej uwagi na tę całą Amelię Wotery, dlatego niespecjalnie wiedział cóż takiego zrobił, że zapragnęła się z nim spotkać. Dobra, doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale miał nadzieję, że chociaż raz prawda nie jest taka… okrutna i nie chodzi znowu o jego geny. Niestety była to płonna nadzieja, bo kiedy wędrował uliczkami Hogsmeade to już czuł, że może to być ciężki dzień. Miał na sobie czarną, skórzaną kurtkę, pod którą skrywała się biała, prosta koszulka z nadrukiem „zaczaruję Twój świat” i wycelowaną w spoglądającego na nią człowieka różdżką. Do tego miał zwyczajne, ciemne jeansy, w których jego tyłek wyglądał nieprzyzwoicie dobrze. Włosy zostawił luźno, nie kłopocząc się pętaniem ich gumkami, a na samym miejscu zjawił się trochę przed czasem. Nie lubił się spóźniać i wiedział jaki frustrujące bywa czekanie na kogoś, dlatego zajął miejsce przy jednym ze stolików, ignorując wszystko wokół i po prostu przeglądając sobie kartę, żeby już teraz zastanowić się co dla siebie zamówi.
Powrót do góry Go down


Amelia Wotery
Amelia Wotery

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : wilkołactwo
Galeony : 493
  Liczba postów : 846
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2239-amelia-wotery?highlight=Amelia+Wotery
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5271-sowka-amelii
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7243-amelia-wotery
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty18/8/2014, 13:02;

Dziewczyno, co Ci strzeliło do głowy? Po co spotykasz się z kimś, kto wygląda tak dobrze? Przecież z pewnością wiesz, nawet jeśli tylko gdzieś w głębi duszy, jaka jest tego przyczyna. Wiesz, dlaczego zwróciłaś na niego uwagę i to dość przykre, prawda? Ogromna szkoda, że jesteś tak płytka. Gdybym nie miał w swojej krwi genów wili, to nawet byś na niego nie spojrzała, przyznaj to otwarcie.
Takie mniej więcej myśli pałętały się po głowie panny Wotery, która kompletnie nie wiedziała dlaczego zdecydowała się napisać do Rienca. Przecież już wcześniej spotkała potomków wili. Nie potrafiła się oprzeć urokowi żadnego z nich, ale gdy spotkanie już minęło, wiedziała, że chce się trzymać od nich z daleka. Nigdy do nich nie pisała. Co się stało? Co ją zmieniło? Tego nie wiedziała i szła na spotkanie z Krukonem z nadzieją, że wreszcie się dowie. Przemieszczając się dość wolnym krokiem, przynajmniej jak na nią, wreszcie dotarła do kawiarni Solace, którą jako miejsce spotkania zaproponował chłopak. Ubrana była w czarną sukienkę i wysokie, czarne szpilki, doskonale kontrastującą z jej bladą cerą i burzą blond, prawie białych, włosów. Stając przed drzwiami przejrzała się jeszcze w szybie, uśmiechając się lekko. Wyglądała.. dobrze. Kilku facetów odwróciło się za nią na ulicy i już wiedziała, że wybrała odpowiedni strój na to spotkanie. Z dziwną niepewnością i ciekawym uczuciem w żołądku otworzyła drzwi, wchodząc do kawiarni. Całkiem miłe miejsce, przynajmniej tak jej się wydawało. Ciekawe jak je zapamięta po dzisiejszym spotkaniu? Nie musiała długo się rozglądać - chłopaka bardzo łatwo było dostrzec. Podeszła do niego wolnym krokiem, z lekkimi rumieńcami na twarzy. Rany, jak to się stało, że jakiś facet działał na nią aż tak bardzo, gdy nawet nie wymieniła z nim jeszcze żadnego słowa? Starając się opanować zajęła miejsce naprzeciw niego.
- Cześć. Całkiem ładne miejsce, nie wiedziałam, że takie istnieje w Hogsmeade, a jakby nie patrzeć spędziłam w Hogwarcie jakieś dziewięć lat - uśmiechnęła się lekko, zerkając na zegarek. Spóźniła się jakieś pięć minut, całkiem ładnie. Nienawidziła na kogoś czekać, a gdyby Krukon okazał się niepunktualny, to chyba oszalałaby, siedząc w kawiarni sama. Dlatego właśnie postanowiła przyjść odrobinę później. Teraz, siedząc naprzeciw niego, poprawiła dłonią swoją grzywkę i wzięła kartę, przeglądając ją z zainteresowaniem. Za nic nie chciała spojrzeć w jego oczy, ponieważ wiedziała, że gdy tak się stanie, nie będzie potrafiła wypowiedzieć nawet słowa.
Powrót do góry Go down


Rience Hargreaves
Rience Hargreaves

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : pół-wil, szukający
Galeony : 2879
  Liczba postów : 763
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9116-rience-hargreaves
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9130-sowa-rienca
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9128-rience-hargreaves
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty18/8/2014, 18:42;

Prześlizgiwał leniwie spojrzenie od jednej strony menu do drugiej, nie potrafiąc szybko podjąć odpowiedniej decyzji. Wiele pozycji z menu znał, zwłaszcza, gdy przyszło mu do zapoznania się z tym dotyczącym kawy, chociaż wcale nie kojarzyły mu się dobrze. Zapach palonych ziaren niemalże natychmiast przywodził mu na myśl nie uczucie odprężenia czy relaksu, jak to bywało w przypadku innych, a powodował stres i nagłą chęć zmiany planów. Pijał napoje kofeinowe tylko wtedy, gdy przychodziło mu do uczenia się do egzaminów lub ogólnie określanej nauki „czegoś nowego”, na przykład gry na fortepianie, której nigdy jednak nie opanował czy rozprawiania nad logiką rozstawiania namiotu bez pomocy różdżki. Między jego jasnymi brwiami pojawiła się mikroskopijna zmarszczka, jak zawsze gdy się czymś martwił lub wspominał niemiłe incydenty, lecz szybko zniknęła, bo w tym czasie, w którym on zastanawiał się co zamówić, dosłyszał szczęk zamka i ciche skrzypnięcie klamki. Drzwi otworzyły się, a Rience oderwał spojrzenie od menu, aby przesunąć je na wchodzącą o środka jasnowłosą dziewczynę w czarnej sukience i wysokich butach. Opuścił powoli kartę na stolik, a na jego twarzy wykwitł przyjazny i zachęcający, ale być może też odrobinę onieśmielający uśmiech, którym uraczył ją szczodrze kiedy wstawał z miejsca, aby odsunąć jej krzesło niczym prawdziwy dżentelmen. Takie szczegóły były dla niego ważne. Gdy już z kimś się spotykał, chciał aby ich wspólnie spędzany czas został zapamiętany jak najprzyjemniej, a w takich sytuacjach chyba sprawdza się zasada od szczegółu do ogółu, dzięki której mógł zbudować pozytywną atmosferę poprzez podobne odsunięciu krzesła detale. Zajął ponownie swoje miejsce, aby w spokoju wysłuchać słów, jakie wyrzucała z siebie przez delikatne, pełne wargi, a jego spojrzenie leniwie przesunęło się od nich wprost na jej oczy, jakby swoim spojrzeniem chciał zmusić ją do tego, aby i ona skoncentrowała swoje na nim.
- Witaj. - zaczął miękko, kreśląc niewielkie kółka palcem na wciąż otwartym menu. Robił to raczej w zamyśleniu, niż w sposób zamierzony. - Zawsze warto poszerzać swoje horyzonty. Cieszę się, że Ci się podoba.
Wygiął wargi w lekkim, niezobowiązującym uśmiechu i dodał:
- Hogsmeade skrywa w sobie jeszcze wiele tajemnic.
Po tych słowach i zarejestrowaniu ruchu mającego ułożyć we właściwy sposób jasną grzywkę układającą się przez chwilę nieco niesfornie, utkwił wzrok właśnie we włosach Amelii.
- Masz piękne włosy. - powiedział, po czym na chwilę zamilkł, jakby zdając sobie sprawę z tego, że powiedział to na głos - Trochę takie jak ktoś ważny w moim życiu. Są naturalne?
No cóż, może to nie był zbyt fortunny temat na pierwsze spotkanie, ale słowa wypłynęły z niego szybciej niż zdążył pomyśleć o tym co robi. Ponownie skupił wzrok na menu, po czym wymownie rozejrzał się po sali, chcąc tym samym ściągnąć na siebie spojrzenie obsługi.
- Więc czemu nie możesz przestać myśleć o moich dziwnych oczach? - zapytał nagle, bardzo ciekaw odpowiedzi, gdy już skierował ponownie spojrzenie na Amelię i uśmiechnął się rozbawiony, najpewniej z tego, że bardzo dosłownie przytoczył fragment jej listu, jaki niedawno otrzymał, a który dobrze pamiętał.
Powrót do góry Go down


Amelia Wotery
Amelia Wotery

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : wilkołactwo
Galeony : 493
  Liczba postów : 846
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2239-amelia-wotery?highlight=Amelia+Wotery
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5271-sowka-amelii
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7243-amelia-wotery
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty19/8/2014, 14:21;

Panna Wotery uśmiechnęła się grzecznie do chłopaka, gdy ten odsunął jej krzesło. Kiedyś spojrzałaby na niego krzywo, mówiąc, że sama potrafi poradzić sobie z tak prostą czynnością jak odsuwanie krzesła, jednak dzisiaj, kiedy była już przyzwyczajona do takich uprzejmości, jedynie kiwnęła głową w podziękowaniu zajęła miejsce, starając zrobić się to z jak największą gracją, co chyba całkiem dobrze jej się udało. Nie potknęła się, nie zahaczyła o nic sukienką, nie uderzyła w krawędź stołu. Wieczór zaczął się dla niej zaskakująco pozytywnie. Nie chciała jednak zdradzać, jak bardzo jest zadowolona z tego, że jej niezdarność nie dała dziś o sobie znać, więc skupiła się na przeglądaniu karty i uśmiechnęła się szeroko, gdy już wiedziała, co ma zamówić. Syrenie Latte i porcja lodów były tak bardzo kuszące, że Amelia nie potrafiła się im oprzeć. Rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu kelnera, lecz gdy nigdzie go nie znalazła, musiała wreszcie przenieść swój wzrok na Rienca. Ciężko było jej to przyznać, ale nie mogła patrzeć na niego zbyt długo. Zapominała wtedy co ma powiedzieć, a jej twarz robiła się wręcz czerwona. Westchnęła cicho i zabrała się za klejenie jakichś zdań, czasami brzmiących nie do końca logicznie.
- Nie wątpię. Szkoda, że nie wszyscy mają ochotę, aby je odkrywać - rzuciła lekko, nawiązując do jej znajomych, którzy woleli raczej Londyn niż tą małą, czarodziejską wioskę. Ona osobiście chętnie zamieszkałaby tutaj po ukończeniu szkoły. Niestety, jeden dom już miała i znajdował się on w Londynie. Mimo że dostała go "w spadku" po Gabrielu, to chciała w nim mieszkać. Był cudowny, wielki, dokładnie taki, o jakim zawsze marzyła w młodości. Odtrąciła jednak od siebie bolesne wspomnienia i przez moment skupiła się na palcach Rienca, zataczających kółka po karcie dań. Przełknęła ślinę, starając sobie nie wyobrażać jego palców na jej dłoni. Musiała skupić się na czymś innym, jeśli chciała wyjść żywa z tego ich spotkania.
- Mam nadzieję, że nie dlatego zgodziłeś się ze mną spotkać - zaśmiała się cicho, ale po chwili dodała odpowiedź na jego pytanie: - Tak, są naturalne - uśmiechnęła się przyjaźnie. Już, już chciała dodać od siebie coś błyskotliwego, gdy chłopak wyskoczył z kolejnym pytaniem, a ona poczuła, jak krew w jej ciele zaczyna się gotować. Na policzkach miała teraz dość spore rumieńce, a swoim pytaniem Krukon sprawił, że panna Wotery podniosła na niego wzrok i spojrzała prosto w oczy. Był to ogromny błąd, bo teraz nie mogła wykrztusić z siebie słowa.
- E.. no.. tego.. miała nadzieję, że wiesz.. że Ty mi odpowiesz na to.. e.. pytanie - po tym, co udało jej się wreszcie powiedzieć, odwróciła wzrok i poczuła się tak, jakby ktoś zdjął z niej jakiś urok. Cholera. Czy właśnie tak będzie się przy nim czuła do końca życia?
Powrót do góry Go down


Tanner Chapman
Tanner Chapman

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : szukający
Galeony : 765
  Liczba postów : 682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6588-tanner-chapman
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6592-sowka-tannera#185458
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7242-tanner-chapman
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty22/8/2014, 12:51;

Cudownie, jaka piękna para zaszczyciła nas swoją obecnością. On z pewnością jest potomkiem wili, ale ona? Jest tak samo piękna i nie do uchwycenia jak on. Ciekawe jak wyglądałyby ich dzieci? Wiadomo, do najbrzydszych nie należę, ale z pewnością do tego faceta wiele mi brakuje. Boże, że też akurat ja muszę iść ich obsłużyć. Nie jestem przyzwyczajony do przebywanie w towarzystwie nadnaturalnie pięknych. Chapman, uspokój się i weź się w garść, z pewnością nie chcesz stracić tej pracy już w jej pierwszym dniu, co?
Tak więc Tanner ruszył wolnym krokiem do stolika, zabierając ze sobą mały notesik i pióro, coby szybko naskrobać zamówienie i jeszcze szybciej wrócić za ladę, gdzie czuł się odrobinę pewniej niż na sali. Nie znał jeszcze wszystkich zakamarków tej kawiarni ani ludzi, którzy tu przychodzili. Z podziwem patrzył na drugiego sprzedawcę, który miał pokazać mu wszystkie tajniki ich sprzedaży. Doskonale wiedział, co kto zamówi i tak właściwie nie musiał nawet zbierać zamówienia. Czuł się w tej pracy jak ryba w wodzie - w przeciwieństwie do Chapmana, który chciał jak najszybciej opuścić ten lokal i udać się do zamku. Trudno. Czas na małą grę aktorską.
- Dzień dobry. Czy mógłbym już przyjąć Wasze zamówienie? - na twarzy Tanner'a pojawił się uśmiech firmowy numer jeden, którego nauczył się specjalnie na potrzeby kawiarni Solace. Jego głos brzmiał przyjemnie i zniknęła z niego nutka pogardy, z którą zawsze zwracał się do osób, które nie są jego znajomymi. Stał się taki z pewnością tylko podczas godzin pracy w kawiarni, jednak to zawsze coś, prawda? Taktownie spojrzał najpierw na białowłosą dziewczynę, która wyglądała jakby zaraz miała stanąć w płomieniach.
Spokojnie, dziewczyno. Nie masz się czym przejmować, dorównujesz mu w byciu idealną. Jeśli ten piękniś ma się z kimś związać, to z pewnością będzie to ktoś, kto wygląda równie dobrze jak on sam. Nie możesz jednak czuć się taka skrępowana, bo to niszczy Twoje szanse na szczęśliwe zakończenie. Dobry wujek Tanner Ci to mówi.
Powrót do góry Go down


Rience Hargreaves
Rience Hargreaves

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : pół-wil, szukający
Galeony : 2879
  Liczba postów : 763
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9116-rience-hargreaves
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9130-sowa-rienca
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9128-rience-hargreaves
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty22/8/2014, 19:13;

Nie potrafiłby się zachować, gdyby komuś przeszkadzały jego wysublimowane maniery. Odkąd przyszedł na świat uczono go tego jak ma zachwycać ludzi swoją osobą, a mimo tego, że odrzucał te nauki, jak widać coś jednak sobie przyswoił. Co prawda zadziało się to mimowolnie, ale mimo wszystko był za to wdzięczny, bo jak na razie wszystko działało na jego korzyść. Uprzejmość zawsze zmiękczała serca, zwłaszcza jeśli bywało się tak hipnotycznie ujmującym jak Hargreaves, a jeśli jednak tego nie robiła to chociaż nie wpędzała w żadne kłopoty. Nie zaszkodziło mu nigdy to, że odznaczał się nienagannymi manierami, dlatego gdyby musiał się tego wyzbyć w czyimś towarzystwie najpewniej poczułby się nieswojo, ale czy w gruncie rzeczy zdecydowałby się na tak nieprzychylny mu krok? Raczej nie. Rience lubił dobrze się czuć ze sobą i właściwie to pewnie by nie porzucił swoich przyzwyczajeń nawet wtedy, gdyby się dowiedział o tym, że są przyjmowane niechętnie. Wystarczyło popatrzeć na to jak odnosił się do Shenae. Wyraźnie irytowało ją zdrabnianie jej imienia, ale Krukon ani myślał zwracać się do niej po nazwisku, a jej odwet w postaci „Harry’ego” ani trochę mu nie przeszkadzał. Wile mają wiele osobowości, więc i dla takiego Harry’ego znajdzie się miejsce tuż przy tej uwodzicielskiej i kapryśnej.
Reakcje Amelii były dla niego czymś w rodzaju swoistej rozrywki. Jednocześnie trochę go bawiły jak i intrygowały, chociaż w dużej mierze też irytowały. Można by powiedzieć, że w chłopaku wręcz kipiało od emocji, gdy ta się czerwieniła i szybko odwracała wzrok. Dobrze wiedział, że gdyby chciał to mógłby już w tej chwili poprosić ją o opuszczenie kawiarni i jak nic mógłby wziąć ją w posiadanie jak pierwszą, lepszą dziewczynę lekkich obyczajów, ale mimo wszystko odrzucał od siebie tę myśl, zniesmaczony tym, iż w ogóle się pojawiła. Czy to dlatego, że zachwyciła go swoją osobowością czy sposobem bycia? Nie, no raczej, że nie, a to dlatego, iż jej nie znał. Po prostu nie zdążył w jakikolwiek zapoznać się z Amelią, dlatego te chwile były dla niego co najmniej cenne. Jej wygląd też nie zachęcał go do postępowania w tak okrutny sposób i traktowania jej przedmiotowo, ale to wcale nie dlatego, że sądził, że nie jest ładna. Sam dopiero co sprawił jej komplement i to dotyczący tego aspektu, który wzbudził w nim największe zainteresowanie panną Wotery. Przypominała mu trochę jego matkę. Ona również miała długie, srebrzystoblond włosy i nieprawdopodobnie niebieskie oczy, a chyba wszyscy w rodzinie wiedzą jak bardzo ją kocha i jak jest dla niego ważna. Nie potrafiłby skrzywdzić kogoś kto tak bardzo mu ją przypomina… no, przynajmniej nie w pełni świadomie. Nie jest aż tak wyrachowany. Czy to właśnie dlatego zgodził się na spotkanie?
- A Ty masz na to ochotę? - zapytał ją nagle po jej wypowiedzi, wciąż uśmiechając się lekko, w uprzejmy sposób. Zupełnie tak jakby gawędzili sobie pod gołym niebem o pogodzie, a nie siedzieli razem w kawiarni, przy czym jedno z nich było dziwacznie stremowane. Po jej kolejnych słowach jedynie wykrzywił wargi w dość bliżej niesprecyzowany wyraz, który nadał jego twarzy nieco tajemniczości, a atmosferę wręcz zamieniłby w konspiracyjną, gdyby nie to, że nie gościł długo na jego buźce.
- Być może tak, a być może nie. - rzucił zagadkowo, a potem całe to lekkie napięcie ulotniło się, a przynajmniej z jego strony. Oparł łokieć na stoliku, chociaż teoretycznie trzymanie ich w tej pozycji było uważane za pewien nietakt. Nie przejmował się jednak tym w tej chwili i oparł policzek na zaciśniętej pięści złożonej ze szczupłych, długich palców. Widząc jej reakcję momentalnie odwrócił spojrzenie w głąb sali. Tym razem zareagował irytacją, którą można było poznać jedynie po delikatnym marszczeniu jakie pojawiło się między jego oczami, jednak zważywszy na to, że dziewczyna również nie patrzyła w jego stronę, Rience doszedł do wniosku, że i tak niczego nie zauważyła.
- Nie wiem jak. - wyznał po chwili milczenia - Jak dla mnie nie ma w nich nic dziwnego ani nawet interesującego. Wydają się być po prostu zwyczajne.
Obserwował jak kelner zaczyna lawirować między stolikami, najwyraźniej porzucając temat rozmowy na czas złożenia zamówienia. Odsunął dłoń od policzka i ponownie złożył na stoliku obie dłonie, nie spoglądając już w kartę. Zaczekał aż Amelia złoży zamówienie, po czym sam podyktował Tannerowi swoje i chociaż skupił na nim spojrzenie to zrobił to dość niechętnie. Wolałby, żeby chociaż on zachował zimną krew w jego towarzystwie, więc kiedy stało się to możliwe, spojrzał w stronę okna. Zdecydował się na Sen Memortka i tradycyjne w jego okolicach ciasto czekoladowo - kawowe, które powstaje z udziałem kieliszka whisky. Miał nadzieję, że smak który zna od dzieciństwa trochę go otrzeźwi. To nie jest jego matka. Zaczął się zastanawiać na co w ogóle liczył, decydując się na to spotkanie. Przecież i tak będzie jak zawsze
Powrót do góry Go down


Amelia Wotery
Amelia Wotery

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : wilkołactwo
Galeony : 493
  Liczba postów : 846
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2239-amelia-wotery?highlight=Amelia+Wotery
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5271-sowka-amelii
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7243-amelia-wotery
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty26/8/2014, 10:50;

Faktycznie, uprzejmość to cecha, którą warto posiadać. Panna Wotery zauważyła, że ludzie, którzy zostali obdarzeni przez los tą cechą zawsze mają w życiu łatwiej. Swoim wdziękiem i urokiem osobistym potrafią oczarować każdego, sprawić, żeby nawet najbardziej sztywna i trzymająca się zasad osoba odrobinę je nagięła i jadła im z ręki. Będąc uprzejmym można zdziałać bardzo wiele, trzeba tylko wiedzieć, jak tą swoją uprzejmość wykorzystać. Amelia chociaż potrafiła być miła i uśmiechnięta, to na ogół nie korzystała z tego daru. Nie miało dla niej sensu męczenie się i udawanie kogoś, kim naprawdę nie jest. Nie była kimś, kogo ludzie od razu, bez wahania, wskażą jako najmilszą osobę, jaką poznali w życiu. Z pewnością znacie takich ludzi - nie można ich niczym urazić, uśmiech nie schodzi im z twarzy i zawsze mają jakieś wytłumaczenie dla złych uczynków ich znajomych, nie chcąc wierzyć, że może po prostu Ci ludzie są źli. Nie ma nic bardziej wkurzającego i mylnego jednocześnie, przynajmniej dokładnie takie zdanie miała Krukonka.
To, jak Amelia reagowała na Rienca było najpewniej spowodowane jego korzeniami. Wiedziała, że gdyby chciał mógłby zrobić z nią co tylko zechce.. i właściwie jej to nie przeszkadzało. Po treningu, gdy spadła z miotły i wylądowała na murawie dosłownie gapiąc się na chłopaka, była tak onieśmielona jego obecnością, że ciężko było jej w ogóle myśleć, a co dopiero odpowiadać i sklecać jakieś sensowne zdania. Jeśli już coś jej się udawało, to z pewnością tylko dlatego, że mogła spłonąć rumieńcem i dać upust swoim emocjom, które skrywała wewnątrz przez całe to ich spotkanie. O tym, jak ważna była dla Rienca jego matka i jak bardzo Amelia ją przypominała, dziewczyna nie miała oczywiście zielonego pojęcia. Myślała, że po prostu podobają mu się jej włosy. Nie szukała w tym żadnego głębszego sensu, głębszego znaczenia. Pewnie kiedyś dowie się o wszystkim, taką miała przynajmniej nadzieję. Z zamyślenia wyrwało ją pytanie Krukona. Po raz kolejny musiała walczyć z chęcią uśmiechnięcia się jak idiotka.
- Tylko jeśli będę miała odpowiednio miłe i tak samo chętne jak ja towarzystwo - uśmiechnęła się lekko i po raz pierwszy mrugnęła do niego wesoło, podtrzymując jakoś ich rozmowę. Jakimś cudem udało jej się nie zarumienić przez dłużej niż pięć minut. Wszystkie wysiłki i próby zniszczyło jednak spojrzenie w hipnotyzujące oczy Rienca. Wreszcie zdecydowała się to zrobić i tak, jak podczas treningu, zapomniała o całym świecie. Otrząśnięcie się z jego uroku zajęło jej chwilę. Właściwie, o wiele więcej niż chwilę. Cholera, Wotery, ogarnij się. Chłopak pomyśli jeszcze, że jesteś jakaś opóźniona umysłowo i tyle będzie z Twojej dziwnej, pokręconej i pewnie mało owocnej znajomości.
- Wiele rzeczy można o Tobie powiedzieć i chociaż o większości nie mam pojęcia, to na pewno mogę stwierdzić, z ręką na sercu, że nie jesteś zwyczajny. Prości i nudni ludzie kompletnie nie przyciągają mojej uwagi - ups, takie wyznanie na pierwszym spotkaniu? To chyba nie wróży nic dobrego. Panna Wotery dopiero po chwili uświadomiła sobie, że powiedziała chłopakowi dokładnie to, co pojawiło się w jej myślach. Cudownie! Teraz pomyśli sobie, że jest jakimś dziwadłem, które kolekcjonuje ludzi. Na szczęście jej rozmyślania i panikę przerwał kelner, podchodzący do ich stolika. Musiał mieć niezły ubaw, gdy zobaczył jak czerwona jest Amelia. Starając się odgonić od siebie tą myśl panna Wotery postanowiła wreszcie złożyć zamówienie. Chochlikowe cappuccino i porcja szarlotki wydawały się odpowiednim wyborem. Gdy Tanner oddalił się w stronę lady, Amelia znów przeniosła swój wzrok na Rienca.
- Dlaczego zgodziłeś się na to spotkanie? Nie wiem czy chciałabym widzieć się z kimś, kto napisał do mnie taki list. Tylko szczerze poproszę - rzuciła lekko, jakby odpowiedź w ogóle jej nie dotyczyła, jakby nie było to coś, o czym tak bardzo chciała wiedzieć. Na jej twarzy, po raz kolejny i z pewnością nie ostatni tego dnia, pojawił się rumieniec, dodając jej nieco koloru.

9 + 7 = 16g
Powrót do góry Go down


Rience Hargreaves
Rience Hargreaves

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : pół-wil, szukający
Galeony : 2879
  Liczba postów : 763
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9116-rience-hargreaves
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9130-sowa-rienca
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9128-rience-hargreaves
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty26/8/2014, 12:04;

Odwracanie kota ogonem od wielu lat było specjalnością Hargreavesa, a to już chyba wykraczało poza zwyczajną, ogólnie przyjętą uprzejmość. Potrafił zakręcić słowami w taki sposób, aby ostatecznie się wybielić i postawić wręcz w odwrotnej sytuacji. Taki biedny i skrzywdzony wil, a człowiek tak bardzo oprawca. Jak to się dzieje, że można być jednocześnie takim egoistą jak i nienawidzić tego w sobie? Huh, teoretycznie się tak da, ale w praktyce często ludzie godzą się ze sobą, bo tak jest łatwiej. W końcu bez akceptacji samego siebie naprawdę trudno jest wytrzymać na tym ziemskim padole. Wciąż wtedy coś przeszkadza czy zawadza i niemożliwie irytują drobiazgi jakie się zauważa w codziennym życiu, dlatego dla jego samego jego chęć walki o siebie była czymś co najmniej najważniejszym na świecie. Nie potrafiłby się poddać swojej naturze, wszak to zaprzecza jednemu z elementów jego osobowości. Miał silne poczucie dążenia do bycia kimś lepszym, ale nie w typowo samolubnym znaczeniu tego słowa. On po prostu chciał się doskonalić dla siebie samego, a nie po to aby przewyższać w jakiś sposób innych ludzi. To, że nie zawsze mu to wychodziło to już zupełnie odrębna historia.
Słysząc jej odpowiedź uśmiechnął się znowuż radośnie, jakby jej słowa sprawiły mu naprawdę wielką przyjemność i właśnie takich oczekiwał.
- Świetnie! - klasnął lekko w dłonie i już zaczął planować ich następne spotkanie, jakby zawsze robił podobnie. Wystarczyła jedna iskierka, aby rozbudzić w nim zainteresowanie, jakiego z kolei nie chciał przerywać, a właśnie wprost przeciwnie - ciągnąc dalej i rozwijać.
- W takim razie musimy niedługo przejść się po Hogsmeade! Mieszkasz tutaj dłużej, więc pewnie znasz jakieś ciekawe miejsca, które koniecznie musisz mi pokazać, a ja się odwdzięczę jeśli kiedyś znajdziemy się w Irlandii. - wybiegł myślami w przyszłość, już układając im wielogodzinną wycieczkę po najciekawszych elementach irlandzkiej kultury i sztuki, a także po tajemniczych miejscach niedaleko jego miejsca wychowania, które zachwycały już nie bogactwem kunsztu i warsztatu plastycznego, a raczej wręcz zaczarowaną aurą leniwie utrzymującą się w powietrzu. Magiczne kąciki można było znaleźć wszędzie, a to w opuszczonym domku na drzewie, a to nad przejrzystym i symetrycznym jeziorem czy chociażby na zwyczajnej plaży, którą mile spędzone chwile zamieniają w nadzwyczajną. Chciał się z nią podzielić swoimi wspomnieniami a propos ojczyzny i dać jej możliwość nadania im również innego charakteru.
Paradoksalnie jej kolejna uwaga jedynie go rozbawiła. Parsknął krótkim śmiechem i spojrzał na nią jak na interesujący program telewizyjny.
- Lubisz nadzwyczajność? - zapytał przyciszonym głosem, wkładając w to pytanie zdecydowanie zbyt dużą kusicielską nutę, przez to zabrzmiało to niemalże jak sugestia. Nie przejął się tym jednak, postanawiając kontynuować wypowiedź już normalnym tonem. - Masz coś na wymianę? Skoro nie interesują Cię ludzie zwyczajni to w jakiś sposób musisz przekonywać do siebie tych niezwykłych, prawda? Jak to robisz? Na co powinienem zwracać uwagę?
Wydawał się dość szybko odzyskiwać dobry nastrój, co zresztą nie było specjalnie dziwne w jego przypadku. Kapryśna natura jaką odziedziczył po swoich zacnych przodkach poniekąd sprowadzała się do tego, że łatwo mu było wpadać w różne stany emocjonalne bez najmniejszego wysiłku. Po jej pytaniu zmarszczył czoło, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią.
- Zawsze jestem szczery, kotku. - pouczył ją jak uczennicę na korepetycjach po czym w zamyśleniu wpatrzył się w jasne włosy Amelii. - Zdaje się, że z ciekawości. Chciałem wiedzieć czemu Ty chciałaś zobaczyć się ze mną, o co chodzi z tymi oczami i tak dalej.
Nie okłamał jej, ale i nie dał jej całej prawdy na tacy, oto i cały Rience.
Powrót do góry Go down


Amelia Wotery
Amelia Wotery

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : wilkołactwo
Galeony : 493
  Liczba postów : 846
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2239-amelia-wotery?highlight=Amelia+Wotery
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5271-sowka-amelii
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7243-amelia-wotery
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty26/8/2014, 20:55;

Amelia właśnie nie posiadała takiej cechy jak Rience. Ona chciała przewyższać innych. Chociaż samodoskonalenie się i bycie najlepszym ze wszystkich możliwych dziedzin było jej marzeniem, to mimo wszystko nie potrafiła tego robić bez pokazywania, kto jest górą. Było to bardzo niekrukońskie zachowanie, a jej upartość, pewność siebie i chęć do pokonania każdego, kogo spotkana swojej drodze pasowała o wiele bardziej do Ślizgonów. Może nie była jednak aż tak bardzo żądną zemsty, wredną i pozbawioną uczuć osobą, żeby trafić do Slytherinu? Może jej charakter ukształtował się dopiero bardzo długo po pierwszej uczcie w Hogwarcie i tiara przydziału zwyczajnie się pomyliła? Wszystkie te pytania musiały niestety pozostać bez jakiejkolwiek odpowiedzi, ponieważ panna Wotery nie była już uczennicą Hogwartu i nie należała do żadnego domu. Właściwie to utknęła między byciem uczniem, a byciem nauczycielem. Bo czy rola praktykantki nie była właśnie czymś pośrednim? Cały czas musiała uczyć się nowych rzeczy, ale mimo wszystko miała już jakąś kontrolę nad dzieciakami będącymi w szkole. Wygląda na to, że utknęła nie tylko między byciem człowiekiem a potworem. Westchnęła ciężko i wróciła myślami do rozmowy, jaką musiała stoczyć z tym czarującym człowiekiem, a uwierzcie mi na słowo, nie było to wcale łatwe zadanie.
- Kilka takich miejsce owszem, znam, jednak nie jestem pewna czy spodobają się akurat Tobie. Wiesz, jakiś czas temu wcale nie byłam spokojną Krukonką, a lubiącą ostro imprezować dziewczyną, która nie przejmowała się.. cóż, właściwie niczym. Na szczęście sytuacja w moim życiu zmusiła mnie do zmiany stylu życia, za co jestem wdzięczna - niestety, nie jestem jeszcze gotowa, żeby wyznać Ci jaka to sytuacja, więc błagam, błagam, pomiń ten fragment mojej opowieści i zainteresuj się czymkolwiek innym. Tak właściwie, nie sądziła, że kiedykolwiek będzie gotowa, żeby powiedzieć o tym komukolwiek innemu niż Wave. Nie był to jednak temat do rozważań na ten moment ich znajomości i odrzuciła od siebie tą myśl w mgnieniu oka, skupiając się po raz kolejny na tym, jak bardzo jej policzki stały się czerwone.
- Uwielbiam - rzuciła cicho, ledwo mogąc wydobyć z siebie głos. Jego uwodzicielskie spojrzenie i głęboka sugestia, jaka pojawiła się w tym pytaniu była tak zadziwiająca, że Amelia ledwo przypomniała sobie o tym, że powinna oddychać. Z trudem udało jej się złapać powietrze, czemu towarzyszył głośny świst. - Nawet nie wiesz jak wiele mam do zaoferowania.. oczywiście nie pokaże Ci wszystkiego na pierwszym spotkaniu, o ile nie użyjesz na mnie jakiejś tajemniczej mocy, którą z pewnością posiadasz. Musisz mnie lepiej poznać, żeby to wszystko odkryć - panna Wotery wydała się wreszcie powoli przyzwyczajać do towarzystwa Rienca i jego uroku osobistego. Nie potrafiła jeszcze spojrzeć mu spokojnie w oczy, a kolor jej twarzy zmieniał się niczym flaga Polski: biały i czerwo, biały i czerwony. Jeśli ma zamiar kiedykolwiek ponownie się z nim spotkać, będzie musiała nad tym popracować. Na razie jednak była dumna z faktu, że w ogóle daje radę przebywać w jego towarzystwie.
- Wiesz, chciałam się dowiedzieć, dlaczego spadłam z miotły przez chłopaka, którego widziałam pierwszy raz w życiu. Ciekawiło mnie, dlaczego nie mogłam oderwać od Ciebie wzroku, tak samo zresztą jak i teraz.. - no i na tym by się skończyła jej odpowiedź, ponieważ na jej twarz po raz kolejny wpłynął ogromny rumieniec. Zacięła się też na końcu zdania, nie potrafiąc już wykrztusić z siebie ani słowa. Spojrzała mu w oczy i zapomniała o wszystkim, co wcześniej przyszło jej na myśl.
Powrót do góry Go down


Rience Hargreaves
Rience Hargreaves

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : pół-wil, szukający
Galeony : 2879
  Liczba postów : 763
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9116-rience-hargreaves
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9130-sowa-rienca
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9128-rience-hargreaves
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty30/8/2014, 17:45;

Kimże by był gdyby od tak po prostu zrezygnował z możliwości pozyskania informacji? Zdaje się, że dociekliwość i swoista upartość w kolekcjonowaniu ich była już tak przyklejona do wizytówki Krukona, że nawet nie trzeba było się dziwić, że i Hagreavesa zaczęło z tej ciekawości skręcać, gdy tylko rzuciła mu jeden, luźny komentarz a propos tej całej „trudnej sytuacji”. Jego oczy rozbłysły, a przez sekundę nawet sam ze sobą walczył, jakby się zastanawiał czy wielkim nietaktem byłoby, gdyby wymusił na niej udzielenie odpowiedzi. Smakował takie postępowanie, wpatrując się w dłonie dziewczyny, aż wreszcie podjął decyzję. Może delikatna sugestia? To zawsze działa na korzyść pytającego, bo nawet jeśli nie wyzna mu prawdy to chociaż da jej do zrozumienia, że jest gotów ją przyjąć i w razie czego chętnie wysłuchałby rozmówcy. Ta całą wewnętrzna walka ze sobą nie trwała dłużej niż kilka sekund, więc zachowała się cała płynność konwersacji.
- Jeśli będziesz chciała kiedyś opowiedzieć o tej sytuacji to jestem do dyspozycji. Jestem ciekaw co zmusza piękne, młode kobiety do rezygnacji z imprezowego trybu życia. - powiedział, ale zaraz przyszło mu coś jeszcze do głowy. - Ale chyba nie byłaś w ciąży, co?
Uśmiechnął się w taki sposób, jakby sądził, że istniała taka możliwość, ale i jednocześnie był rozbawiony. Niezłe sugestie na pierwszej randce, nie ma co Rience.
Głośny świst powietrza, jaki wydobył się spomiędzy jej warg jakby nieco go otrzeźwił. Powinien zwracać większą uwagę na to jak postępuje, bo dopiero teraz chyba naprawdę zrozumiał jak mocno miesza jej w głowie. To było dla niego już nie dziwne, a po prostu przykre. Czy nigdy nie będzie w stanie normalnie na nią oddziaływać? Niespecjalnie tego świadom, zaczął w myślach rozważać różne sposoby na to, jak mógłby z Amelią porozmawiać bez tego całego słowiańskiego wpływu. Może gdyby zawiązał jej oczy jakąś opaską? Niespecjalnie wiedział czy jego zapach i dotyk działają podobnie do wyglądu, ale to sprawiło, że zapragnął nagle to sprawdzić. Zbliżyć się do dziewczyny i potraktować ją trochę jak naukowy eksperyment, ale żeby do tego doszło, musiałby jej chyba wcześniej wyznać kim jest… a może nie? Zaprosić do domu i oszołomić urokiem, zmuszając do utraty wzroku na potrzeby eksperymentu. Sunąc palcami po jej bladych ramionach i zatapiać nos w jej jasnych lokach. Na samą myśl czuł nieprzyjemnie seksualne gorąco. Czy to już był fetysz? Lubił jasne, długie włosy? W sumie dopóki nie robił w tym kierunku niczego perwersyjnego, uznał to po prostu za upodobanie.
- Chciałabyś, abym użył tej mocy? - zapytał ją po prostu, naprawdę ciekaw co o tym sądzi i ponownie spojrzał w jej jasne oczy, starając się wyczytać z nich wszystkie emocje jakie tylko przeszłyby jej przez głowę. Mimo, że nie był wielkim fanem korzystania ze swoich wrodzonych zdolności, tak teraz czuł do tego niepohamowaną chęć, spowodowaną chęcią odkrycia fragmentu siebie, jak i jej tajemnicy. Uśmiechnął się lekko po jej kolejnych słowach, ale mimo tego nic nie mówił, chcąc najpierw aby udzieliła mu odpowiedzi. Zdaje się, że nawet byłby na to gotów, zwłaszcza, że raczej nietrudno jest zauważyć, że coś jest z nim nie tak, więc czemu miałby iść w zaparte. W taki sposób chociaż będzie wiedziała, że to nie ona jest stuknięta, a on jest epicentrum problemu…
Powrót do góry Go down


Amelia Wotery
Amelia Wotery

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : wilkołactwo
Galeony : 493
  Liczba postów : 846
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2239-amelia-wotery?highlight=Amelia+Wotery
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5271-sowka-amelii
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7243-amelia-wotery
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty3/9/2014, 19:19;

Byli do siebie tacy podobni! Panna Wotery też lubiła wiedzieć wszystko, odkrywać jakieś tajemnice nowych ludzi i zastanawiać się czy skrywają coś więcej. Zgadywanie jaka jest ich historia, układanie scenariuszy, domysły - wszystko to znała doskonale z autopsji. Dokładnie taka była przed wypadkiem. Może właśnie to doprowadziło ją do tego momentu w jej życiu? Może przez jej chorą ciekawość i chęć poznania wszystkiego, co ją otaczało stała się tym strasznym potworem? Odrzuciła od siebie te myśli z tak samo wielką prędkością, z jaką udało jej się na nie wpaść. Po co ma teraz się nad tym zastanawiać? Teraz, kiedy siedziała sobie w kawiarni Solace z Riencem, tym miłym człowiekiem przez którego zleciała z miotły, nie pierwszy z resztą raz podczas swojej krótkiej, latającej kariery. Lepiej będzie poznać jego tajemnice - na pewno jakieś w sobie skrywa. Każdy człowiek je ma.
- Jeśli będziemy mieli zamiar spotkać się kiedyś po raz kolejny i kolejny, i kolejny, to z pewnością o tym usłyszysz.. ale teraz po prostu Ci nie ufam - powiedziała szczerze, uśmiechając się przy tym przepraszająco. Naprawdę chciała, żeby zrozumiał. Chciała, żeby wiedział, że jest to na tyle ważna sprawa, że nie może rozpowiadać o tym pierwszej lepszej osobie, a to, że nie ufa mu, bo spotykają się dopiero drugi raz w życiu? Cóż, o to chyba nie powinien się pogniewać, jest człowiekiem, zna realia tego paskudnego życia. Zachichotała jednak cicho, nie mogąc powstrzymać tej jakże spontanicznej reakcji i niechcący spojrzała mu po raz kolejny prosto w oczy, jednocześnie tracąc na chwilę kontrolę nad całą sytuacją. Jej rumieniec był już tak ogromny, że właściwie nie dało się rozpoznać, gdzie się zaczyna, a gdzie kończy. - Nie, nie byłam w ciąży i nie zamierzam być przez jeszcze długi czas. Jeśli w ogóle zdecyduję się na dzieci, to na pewno nie będzie to przez najbliższe dziesięć lat - o ile wcześniej nie zdarzy się wpadka, co jest całkiem możliwe. Swoją odpowiedź dokończyła w myślach, uśmiechając się pod nosem z lekką drwiną. Ona i wpadka? W życiu. Jest chodzącą reklamą bezpiecznego seksu. Przecież gdyby się odpowiednio nie zabezpieczała, miałaby już z pewnością tuzin dzieci, szczególnie, że nie żałowała sobie zabawy podczas swoich pierwszych lat studiów.
- Nie - pokręciła zdecydowanie głową, opuszczając wzrok na swoje złączone razem dłonie. - Nie chcę być pod niczyim wpływem, nigdy. Wystarczy, że muszę znosić wiele innych rzeczy - smutny ton, jakim wypowiedziała ostatnie zdanie powinien dać chłopakowi wiele do myślenia. Zrezygnowana zaczęła wpatrywać się w jeden punkt: konkretnie bransoletkę na swojej lewej dłoni. Gdzie ten cholerny kelner z ich zamówieniami? Zawsze potrafi przeszkodzić w najbardziej ciekawym momencie ich rozmowy, a tu proszę, jak do potrzeba, to nigdy go nie ma.

/zt x2


Ostatnio zmieniony przez Amelia Wotery dnia 15/9/2014, 21:27, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Tanner Chapman
Tanner Chapman

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : szukający
Galeony : 765
  Liczba postów : 682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6588-tanner-chapman
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6592-sowka-tannera#185458
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7242-tanner-chapman
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty3/9/2014, 20:24;

Chapman dokładnie zanotował zamówienie na karteczce, uśmiechając się do nich na odchodnym. To bycie miłym było takie uciążliwe! Cały czas musiał się tylko uśmiechać, przytakiwać, nadskakiwać, żeby wszyscy byli zadowoleni. Wiedział, że innej pracy dorywczo, jako student, z pewnością nie znajdzie, więc zaciskał zęby z za każdym razem zakładał nową maskę. To akurat świetnie potrafił - przecież miał tyle odcieni swojego "ja", że nikt nie potrafiłby tego zliczyć. Nawet on sam nie wiedział jeszcze o tym, ile ich wszystkich jest. Parka, którą właśnie obsługiwał zdecydowała się na Sen Mamrotka, ciasto czekoladowo-kakaowe, chochlikowe cappuccino oraz szarlotkę. Całkiem dobry wybór, akurat to sam mógłby zamówić i zjeść. Ciasto czekoladowe było przepyszne, a szarlotka.. - któż nie lubi szarlotki? Uśmiechnął się pod nosem, przygotowując ich zamówienie. Gdy już skończył, uniósł głowę i trafił na spojrzenie panny Wotery, która zdecydowanie chciała, żeby wreszcie przyniósł ich jedzenie. Zrobić to czy poczekać jeszcze chwilę, sprawiając, że blondyneczka będzie jeszcze bardziej zdezorientowana i zestresowana? Chapman zdecydował się oszczędzić jej tych cierpień i wolnym krokiem ruszył do stolika, lewitując za sobą tacę. To i wiele bezpieczniejszy sposób na nie wylanie napoi. Postawił ją na stole i, tym razem ręcznie, podał każdemu z nich zamówienie.
- Proszę bardzo. Życzymy smacznego - uśmiechnął się grzecznie, nie wkładając w to jednak żadnych swoich emocji. Po co ma się angażować, skoro i tak żadne z nich nie zwraca na niego uwagi? Są tak zapatrzeni w siebie, że lepiej, żeby w ogóle nikt im nie przeszkadzał, nigdy. Odchodząc, zabrał ze sobą tacę i udał się za ladę, czekając na przybycie innych gości, coby mógł po raz kolejny poudawać trochę "grzecznego", "miłego" i "ułożonego" Tannera. Na samą myśl zrobiło mu się niedobrze. Gdyby Ci wszyscy ludzie wiedzieli, co sobie myśli, obsługując ich..
Powrót do góry Go down


Rience Hargreaves
Rience Hargreaves

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : pół-wil, szukający
Galeony : 2879
  Liczba postów : 763
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9116-rience-hargreaves
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9130-sowa-rienca
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9128-rience-hargreaves
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty3/9/2014, 21:38;

Och, był tak ciekawy. Miał ochotę wyginać i wyłamywać sobie palce lub stukać gładko spiłowanymi paznokciami o drewnianą, lakierowaną powierzchnię stolika, okazując tym samym, że jest zniecierpliwiony i chce poznać prawdę. Potem z kolei chciał zmusić ją do tego aby spojrzała mu w oczy. Wyciągnął by szczupłą dłoń i pochwycił ją mocno i raczej mało delikatnie za brodę, kierując ją nieco do góry, niemalże napastując intensywnością spojrzenia, zupełnie mieszając szyki, gwałcąc wolność wyboru. Nienawidził bycia niepoinformowanym, a jej odpowiedź chociaż niesatysfakcjonująca, nadała jego życiu tymczasowy cel. Zapragnął nagle zbliżyć się do niej, niespecjalnie frapując się tym czy środki jakie ku temu posłużą będą uważane za właściwe czy nie i poznać prawdę, chociażby miało się okazać, że na plecach wyrosła jej trzecia ręka. Mimowolnie po tej myśli zerknął na ramię Amelii, jakby się spodziewał, że zza jej sukienki wychyną palce, z paznokciami o barwie świeżej posoki. Jednakże zamiast drążyć temat, Rience nagle zmienił zdanie, jak przystało na kapryśnego wila, postanawiając odpuścić, na ten moment oczywiście. W zamyśleniu wsunął palce we włosy i przesunął niespiesznie dłonią.
- A chciałabyś się spotykać regularnie? - zapytał, jakby to było jakieś pytanie o wzięcie udziału w korepetycjach z transmutacji. Aby poznać tę tajemnicę, był gotów nawet na to, aby dzień w dzień zapraszać ją na herbatę czy kupować jej najdroższe ciastka w najlepszej cukierni w Hogsmeade. Mógłby jej nieba przychylić, jeśli tylko miałby gwarancję, że otrzyma odpowiedź na swoje pytania. Żar, jaki zatlił się w jego oczach był bardzo intensywny i skierowany wprost na blondynkę. Brak zaufania był normalny, więc zupełnie go to nie obeszło. Nieważne jak bardzo był ciekawski to ona i tak miała prawo do prywatności.
Purpura jaka wstąpiła na jej twarz nie sprawiła, że jakoś specjalnie zareagował. Odnotował ją spojrzeniem, ale zaraz skierował je w głąb kawiarni, jakby i on wypatrywał kelnera. Niecierpliwił się nieco, ale nie było to dla niego specjalnie dziwnym stanem, więc nie zainteresował się tym wcale, koncentrując uwagę na słowach Wotery.
- Wstępnie nie planujesz potomstwa? W sumie jeśli naprawdę prowadziłaś taki imprezowy tryb życia to się nie dziwię. - zapytał, a potem niemalże sam odpowiedział sobie na pytanie i cicho westchnął, jakby zupełnie tego się spodziewał. On nie chciał mieć dzieci. Nigdy. Być może właśnie dlatego unikał stosunków seksualnych niemalże tak zawzięcie jak ognia. Nie potrafiłby później spojrzeć w lustro, gdyby się okazało, że jego potomek będzie musiał żyć z aktywnym genem wili. Może niektórzy uważali to za wspaniały dar od losu, ale szczerze powiedziawszy, Hargreaves nie wyobrażał sobie potężniejszego i tak nieznośnie męczącego piętna, jakie można otrzymać w chwili narodzin.
Jej kolejne słowa skwitował krótkim kiwnięciem głową, zupełnie tak, jakby zadowoliła go jej odpowiedź. On też nie chciał pozostawać pod czyjąś władzą i być może właśnie dlatego tak bardzo bronił się przed korzystaniem ze swoich cudownych zdolności perswazyjnych, ale wbrew pozorom uśmiechnął się zaraz z lekkim rozbawieniem.
- W takim razie muszę Cię przeprosić. To jest w dużym stopniu niezależne ode mnie. - odpowiedział, uświadamiając sobie, że zabrzmiało to trochę jak wymówka. W sumie czuł się właśnie trochę tak, jakby Amelia przyłapała go na czymś i miała zaraz uderzyć linijką po rękach.
Z zadowoleniem odnotował pojawienie się zamówionych napitków oraz deseru. Podziękował chłopakowi za obsługę i wbił widelczyk w ciasto, odłamując kawałek, lecz nim wsunął je pomiędzy wargi, zadał jeszcze jedno pytanie, najwyraźniej szukając też trochę luźniejszego tematu, dającego większe pole manewru odpowiedzi na tak niskim stopniu zaawansowania ich znajomości.
- Więc znacie się z Shenae ze szkoły? Grałaś w drużynie Krukonów, tak? Jak Ci szło?
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32411
  Liczba postów : 101888
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Specjalny




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty31/10/2014, 19:07;


Kawiarnia Solace


Kawiarnia Solace postanowiła zrobić halloweenową promocję i sprzedaje dzisiejszego wieczoru wszystkie napoje za jedyne 3 galeony, a do tego ciasto gratis! Jest to też ostoja dla tych, którzy chcieliby się ogrzać lub odpocząć od wszelkich atrakcji.
Kelnerki przebrane są dziś w peleryny ze stojącymi kołnierzami niczym wampiry i rozdają gościom dzisiejsze specjały.

Rzuć kostką, by zobaczyć, jakie zamówienie otrzymasz.

Kostka:
1 - Wampirza kelnerka przynosi ci napój o nazwie Krwawica, a wraz z nim kawałek Nietoperka. Okazuje się że to niezwykle pyszna herbata malinowa o intensywnie czerwonej barwie i ciasto czekoladowe z rodzynkami ułożonymi na kształt nietoperza.
2 - Dyniowe paszteciki to niezbyt dobre połączenie z Wilkołaczym Kłem, czyli gorącą białą czekoladą. Niestety nie zostało już więcej deserów, więc musisz pocieszyć się tym.
3 - Otrzymałeś Zestaw Frankensteina. Napój w twoim kubku ma zieloną barwę, natomiast ciasto szarawy odcień z białą błyskawicą na wierzchu. Nie do końca pewny, próbujesz tego, czując w ustach smak pistacji. Herbata jest przewspaniała, a ciasto orzechowe z śmietankowym kremem tylko dodaje jej efektu.
4 - Klątwa Czarownicy – taką nazwę usłyszałeś z ust kelnerki, gdy na twoim stoliku postawiła kakao o złocistej parze i ciasto żurawinowe, które dało się czuć w niemal całej kawiarni. Jeśli to naprawdę zły urok, to chyba nie będziesz się nim zbytnio przejmował
5 - W twoich rękach wylądował kubek Dusznego Półmroku, czyli piernikowego cappuccino, którego para zmienia się w różne kształty. W całym zgiełku kelnerka zapomniała podać ci ciasto, ale nie masz jej tego za złe.
6 - Na twoim stoliku pojawia się Dyniowy Sorbet w towarzystwie kubka parującego napoju o nazwie Specjał Wilka. To cappuccino orzechowe z bitą śmietaną, naprawdę pyszne.


Kod:
<zg>Kawiarnia Solace</zg>
<zg>Wyrzucona kostka:</zg> wpisz
<zg>Link do losowania:</zg> [url=wpisz tutaj]link[/url]


______________________

Kawiarnia Solace - Page 12 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Angelus Scorpion
Angelus Scorpion

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 1,85
Galeony : 219
  Liczba postów : 425
https://www.czarodzieje.org/t7754-angelus-scorpion
https://www.czarodzieje.org/t7758-angelus
https://www.czarodzieje.org/t7786-angelus-scorpion#216618
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty3/11/2014, 22:07;

Kawiarnia Solace
Wyrzucona kostka: 5
Link do losowania: klik

To tutaj właśnie drzwi się otworzyły i do środka wpadł Balthazar ciągnąc za sobą Rajskiego Ptaka.
-Przepraszam, tu było najbliżej. Nie lubię dyniowej wojny. Niebezpieczna zabawa, no i to zombie i mózgi do mnie nie przemawiają. Bardziej smakowite są dla mnie dusze- wyjaśnił siląc się na uśmiech. Poprowadził ją przy okazji w stronę jednego ze stolików i złożył zamówienie. Kelnerka z uznaniem patrzyła na jego przebranie co nawet raczył zauważył po jej spojrzeniu.
-Zdam się na ciebie, przynieś mi coś świetnego, godnego Balthazara- powiedział władczym tonem, a gdy tak czekali na swoje zamówienie.
Wreszcie kelnerka przyniosła mu kubek dymnego półmroku, czyli jednym słowem piernikowe capuccino. Zapomniała jednak o ciastku, jednakże Balthazar tego nie dostrzegł. Był zbyt wpatrzony w Rebeccę.
Powrót do góry Go down


Shenae Halvorsen
Shenae Halvorsen

Student Ravenclaw
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172.5cm
C. szczególne : zimne, zdystansowane spojrzenie
Dodatkowo : ścigająca, kpt
Galeony : 4500
  Liczba postów : 2821
https://www.czarodzieje.org/t7146-shenae-d-angelo#204090
https://www.czarodzieje.org/t7148-shenae-d-angelo#204119
https://www.czarodzieje.org/t7244-shenae-d-angelo#204981
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty1/10/2015, 20:51;

Dzień w pracy był jej wybitnie nie na rękę, ale skoro ostatnio pozwoliła sobie większość swoich oszczędności wydać na miotłę, postawiła się przed przykrym, słusznym stwierdzeniem, że potrzebowała tej pracy i tych pieniędzy bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Co prawda właściciel lokalu zanim ją zatrudnił, dał się zwieść jej niewinnemu wyglądowi atrakcyjnej dziewczyny, bo kiedy przyszło co do czego, okazało się, że nie potrafiła się zachowywać wobec ludzi inaczej niż nieprzystępnie. Dlatego, kiedy akurat kończyła zapamiętywać zamówienie (tak, bo to była poważana kawiarnia, więc musiała wszystko pamiętać) i w momencie, w którym kiwnęła głową na zrozumienie, a klient się nagle rozmyślił, posłała mu nienawidzące spojrzenie, na tyle mrożące, że nie śmiał powiedzieć nic więcej. Zadowolona, ze zadziałało wróciła na bar, składając zamówienie, z westchnieniem opierając się przedramionami na ladzie, póki szef nie patrzył. Zaraz jednak znów stała jak struna, ze ściągniętymi łopatkami, odnosząc jedno z zamówień na stolik. Nie spodziewała się jednak, że z rozmachem obracając się w miejscu (jako, że zostało jej dwóch klientów i kończyła się jej zmiana) wpadnie wprost na kogoś. Stęknęła żałośnie. Udało jej się wydusić tylko:
Złap…
I dalej nie zdążyła skończyć.
Powrót do góry Go down


Alan C. Payne
Alan C. Payne

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 54
  Liczba postów : 243
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9550-alan-christopher-payne
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9552-moj-listonosiciel
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9553-alan-christopher-payne
Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty4/10/2015, 11:43;

Jak zwykle bywa takimi wieczorami, był jeden z tych zwyczajnych dni Alana, które upłynęły mu na kompletowaniu podręczników potrzebnych do szkoły... fakt, że przez okoliczności nie do końca zależne od niego były to dość spóźnione zakupy, ale zawsze coś. Ostatnim punktem dnia była oczywiście podróż do samego Hogwartu, ale wbrew pozorom dzień Alana obfitował w różnego rodzaju mniej, lub bardziej przyjemne atrakcje. Więc nic dziwnego, że był wykończony i postanowił w trakcje drogi dodać jeden przystanek przeznaczony specjalnie do odpoczynku. A czyż nie ma lepszego miejsca na odpoczynek koło Hogwartu od Hogsmeade?
Wybór kawiarni był już czystym przypadkiem. Po prostu gdy był już wykończony, pokój na noc był już zaklepany, Alan nie myślał już o niczym innym jak dobrej kawie i wybrał lokal na chybił trafił. Jakie było jego zdziwienie, gdy po kilku kroków od wejścia wpadł na znajomą Krukonkę... i to jeszcze Shenae!
-Cześć... - Cóż, jego umysł pracował już na nieco wolniejszych obrotach, przez co na razie nie był w stanie wymyślić jakiejś bardziej konstruktywnej wypowiedzi.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Kawiarnia Solace - Page 12 QzgSDG8








Kawiarnia Solace - Page 12 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 12 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 12 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Kawiarnia Solace

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 11 z 20Strona 11 z 20 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 15 ... 20  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Kawiarnia Solace - Page 12 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-