Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Kawiarnia Solace

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 9 z 20 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 14 ... 20  Next
AutorWiadomość


Victoria Silverstone
avatar

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 207
  Liczba postów : 338
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptyPią 18 Lis 2011 - 15:25;

First topic message reminder :


Kawiarnia Solace

Kawiarnia idealna dla pasjonatów kawy i dobrej muzyki. Od razu gdy wejdziesz do Oazy poczujesz się spokojny i odprężony. W powietrzu unosi się cudowny zapach świeżo zmielonej kawy.  Małe, okrągłe stoliki z ciemnego drewna zwrócone są ku tyłowi kawiarni gdzie znajduje się mała scena dla ewentualnych muzyków chcących jeszcze bardziej umilić czas spędzony w tym miejscu. Wokół pomieszczenia stoją beżowe sofy, a najwięcej przy scenie, dla tych, którzy wolą wygodnie usiąść i posłuchać muzyki niż siedzieć przy stoliku. Dla pragnących napić się czegoś mocniejszego w mniejszym, oddzielnym pomieszczeniu widnieje barek, który obsługuje pewien młody, przystojny barman. W Oazie można spokojnie usiąść, pomyśleć, spotkać się z przyjaciółmi, napić się wielu rodzajów kaw i zjeść deser. Przydymione światło nadaje pomieszczeniu jeszcze bardziej specyficzny nastrój. Gdy już tam wejdziesz nigdy nie będziesz chciał wyjść.

Dostępny asortyment:


Ostatnio zmieniony przez Victoria Silverstone dnia Nie 4 Gru 2011 - 15:13, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Joans Watson
Joans Watson

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 28
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : wilkołak lunarny
Galeony : 35
  Liczba postów : 88
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptyPon 18 Lut 2013 - 10:40;

Siedziałam sobie grzecznie przez dłuższy czas. Szczere mówiąc nigdy nie byłam na nudniejszej imprezie, chociaż fakt faktem na mało której byłam. Nie kręcili mnie takie rzeczy, ot co wlewanie w siebie hektolitrów alkoholu nic nadto. Nie zjawiłabym się tu nigdy gdyby nie Hayden. Dla samego widoku Graves' gotowa była m się poświęcić. Wszystko dłużyć mi się niemiłosiernie a nieobecność gryffona jeszcze postępowała to uczucie. Leniwie sączyłam sok ze szklanki zbyt nieśmiała by sięgnąć po coś mocniejszego. Cóż, taka już byłam nie uznawała m alkoholu jako złotego środka na wszystko. Pomyśleć, że nudziło mi się teraz plułabym sobie w brodę, że też musiałam tu przyjść. Skąd te nerwy? Niespełna chwilę później poczułam ogromny ból w okolicy karku. Zawyłam przerażona spadając z krzesła. Łzy wręcz machinalnie popłynęły mi z oczu, niczym małe perełki zdobią ce moją jasną twarz. Wilkołak?! Co się do cholery tu działo. Niespełna chwilę później usłyszałam głos mojego przyjaciela. Odwróciła m głowę w jego stronę gdy spotkała mnie jeszcze większa niespodzianka. Bowiem Hayden został zaatakowany przez Fabiano w damskich spodniach który wcześniej tulił się do Ioannisa. Ci ludzie powariowali. Wykrzyknęlam imię Gravesa nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Atakować Wilkołaka czy ruszyć ku Haydenowi. Gdy próbowałam się podnieść poczułam narastający ból w okolicy tego ugryzienia, znowu. Spojrzała m na lunetę. Czymkolwiek była nie chciałam jej oddawać temu czemuś.
-Drętwota!-rzuciłem w kierunku Fabiano całe szczęście trafiając a tym samym paraliżując go w bezruchu.
Ponownie zawyłam z bólu tym samym upuszczając różdżkę. Wszystko mnie bolało zdecydowanie nie miałam siły walczyć, bynajmniej nie o siebie liczył się tylko Hayden, ja nie mialam już nic do stracenia. Nigdy nie lubiła m być w centrum uwagi, zawsze kryłam się jak mysz pod miotlą teraz zaś oczy wszystkich skierowane były na mnie i tego...wilkołaka. Nikt nie ruszył mi z pomocą. Nikt poza Haydenem. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, tak? W takim razie połowa Hogwartu to beswolne kupy mięsa zupełnie obojętne na innych. Nie mogłam tak rozpaczać nad swoim losem, musiałam coś zrobić. Do cholery, Joan ogarnij się.


Ostatnio zmieniony przez Joan Watson dnia Pon 18 Lut 2013 - 12:16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Ollie Twydell
Ollie Twydell

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 76
  Liczba postów : 97
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptyPon 18 Lut 2013 - 12:09;

Ollie również nie potrafił wyobrazić sobie teraz świata bez swojej Skyli. Naprawdę nie miał pojęcia jak on sobie dawał radę wcześniej i z kim on tyle rozmawiał! Więc jego smutek wywołany tym, iż najwyraźniej Mia spędza walentynki sama, był jak najbardziej szczery. Ollie od razu szerzej się uśmiechnął, gdy Sky wspomniała o zapoznaniu Mii z ich przyjacielem.
- To świetny pomysł, na pewno Ci się spodoba! - Zapewnił żywiołowo Twydell. Ale i on nie miał okazji dalej rozprawiać o zaletach ich boskiego motyla, co w kawiarni zaczęło się dziać coś dziwnego. Jeden z tych wielkich wilkołaków (Ollie je wprost uwielbiał, chciał nawet przetestować, czy jeśli zabrałby włos takiemu przemienionemu, to czy on również na godzinkę stałby się wilkołakiem?). Niestety Ci nierozsądni uczniowie zaczęli przeciwko niemu walczyć, a to na pewno był jeden z ich przyjaciół z którymi spotykali u Farida! Jego dziewczyna nie zwlekała z atakiem, więc i Ollie szybko się dołączył. Wyciągnął różdżkę i skierował atak w stronę jednej z osób, która próbowała przeszkodzić wielkiemu stworzeniu.
- Incendio! - rzucił, a jego zaklęcie zaraz uszkodziło jednego z walczących. W sali robiło się coraz większe zamieszanie, a dziewczyna, która przyszła tu z bardzo ładną lunetą zaatakowała jego dziewczynę! Nie tracą czasu Ollie odczarował swoją ukochaną, by mogli przejśc z atakiem dalej.

// Przypominam, że argeni & lunarnii przy ataku muszą tutaj rzucić kośćmi, abyśmy mogli określić wynik tego spotkania.
Póki co mamy :
    Skyla -> 2 (trafione)
    Coco -> 1 (nietrafione)
    Ollie -> 2 (trafione)

Jako, że tym razem rzucamy kośćmi tylko raz, wygląda na to, że albo dołączy jeszcze parę osób, albo rzuci jeszcze tylko Hayden, acz i tak Lunarni wygrają.
Powrót do góry Go down


Maximilian Lamberd
Maximilian Lamberd

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 1032
  Liczba postów : 903
https://www.czarodzieje.org/t5147-maximilian-lamberd
https://www.czarodzieje.org/t9166-sowa-maxa
https://www.czarodzieje.org/t9158-maximilian-lamberd#256541
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptyPon 18 Lut 2013 - 19:03;

W końcu i Max pojawił się w kawiarni. W końcu umówił się tutaj z koleżanką, przyjaciółką, przynajmniej jak na razie tak to właśnie było. Długo wybierał się do kawiarni, ale w końcu udało mu się wyjść z dormitorium. Nie mógł tak po prostu wystawić dziewczyny, bo by sobie chyba tego nigdy nie darował, tym bardziej, że ona sama go zaprosiła.
Wchodząc rozejrzał się dookoła. Zobaczył Gwen siedzącą przy stoliku, który był przeznaczony dla nich. Uśmiechnął się do niej lekko i ruszył szybkim krokiem w jej stronę. Jakoś specjalnie się nie ubierał, ubrał się jak na normalną imprezę, ale jednak koszulę na sobie miał. Błękitno biała. Miał nadzieję, że pasowała do niego, bo on gustu nie miał, zawsze to jego zakupami zajmowała się jego matka, bo sam chyba nigdy by się dobrze nie ubrał.
- Przepraszam Cię za spóźnienie... - przeprosił dziewczynę od razu na wejściu. Zasiadł na przeciwko niej i rozejrzał się po kawiarni. Dość dużo ludzi, a zwłaszcza uczniów pojawiło się, ale to chyba bardzo dobrze.
Powrót do góry Go down


Gwen von Ingersleben
Gwen von Ingersleben

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 297
  Liczba postów : 523
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptyPon 18 Lut 2013 - 19:29;

Czekając na Maxa rozglądała się po sali. Wiele stolików była już kompletna. A ona czekała.
Nie żeby przyszła dużo wcześniej, ale trzeba przyznać, że bardzo się denerwowała. A co jeśli by się nie pojawił?
Dziewczyna nigdy nie lubiła czekać, a teraz dodatkowo jeszcze dochodziła na niepewność. Chociaż powiedział, że będzie, ale zawsze coś może pójść nie tak, co nie?
Gwen była tak zajęta rozglądaniem się po sali, że dopiero po chwili zorientowała się, że jej towarzysz dotarł na miejsce.
- Nie szkodzi - powiedziała Gwen. Miała nadzieje, że nie będzie się rumienić. W końcu była to tak na prawdę jej pierwsza randka nie randka. - Cieszę się, że dotarłeś bez problemu.
Puchonka, aż wstyd się przyznać, przekopała całą szafę i nie wiedziała, co na siebie włożyć. Zazwyczaj ubierała się jak chciała, ale to przecież specjalna okazja. Nie mniej jednak nawet włosom poświeciła więcej uwagi niż zazwyczaj.
Powrót do góry Go down


Maximilian Lamberd
Maximilian Lamberd

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 1032
  Liczba postów : 903
https://www.czarodzieje.org/t5147-maximilian-lamberd
https://www.czarodzieje.org/t9166-sowa-maxa
https://www.czarodzieje.org/t9158-maximilian-lamberd#256541
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptyPon 18 Lut 2013 - 21:30;

No właśnie i tego nie chciał zrobić tej dziewczynie. Coś do niej czuł i nie mógł pozwolić, aby ta się na nim zawiodła. Jeszcze nigdy się nie zawiodła, bo nie miała takiej okazji i on na pewno nie da jej takiej możliwości. Dobrze wiedział jak to jest w takiej sytuacji, bo raz dziewczyna go wystawiła. Siedział sobie i czekał jak ten głupek, a ona nie przyszła. Co prawda bylo to wieki temu, bo chyba czwarta klasa, ale jednak coś takiego miało miejsce i to na prawdę nie było fajne uczucie.
- Nie no nie jestem drugoklasistą, żeby zgubić drogę do Hogsmeade z Hogwartu. - powiedział. Chciał nawet wyruszyć kominkiem z pokoju wspólnego, ale po co się kurzyć? Z pewnością nie byłby taki czysty jak jest teraz, a chyba nie fajnie by to wyglądało, a dziewczyna pewnie by się za niego wstydziła i po co mu to było?
Widząc niektóre pary które tańczyły wstał i podszedł do dziewczyny wyciągając dłoń w jej kierunku. Dzisiaj nawet nie miał przy sobie różdżki, po prostu jej nie wziął i tyle.
- Mogę Cię prosić do tańca? - zapytał.
Powrót do góry Go down


Gwen von Ingersleben
Gwen von Ingersleben

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 297
  Liczba postów : 523
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptyPon 18 Lut 2013 - 22:09;

Do tej pory święto zakochanych spędzała w gronie koleżanek i przyjaciół. Jak była mniejsza dostawała kwiaty od dziadka, taty, brata i kuzyna. A potem już zaprzestano tych praktyk, chociaż dziadek nadal wysyłał jej kartki na walentynki. W końcu była jego jedyną wnuczką.
Teraz Gwen mogła wreszcie cieszyć się z tego przyjęcia walentynkowego, ale z powodu wilkołaka jej pierwsza randka spaliła na panewce. A tak się na nią cieszyła!
- Wilkołak? - Zauważyła Gwen. Widocznie Max jeszcze nie zdążył się zorientować w obecnej sytuacji. Wszak dopiero, co przyszedł. - Może lepiej się ewakuować?
Dziewczyna była zła i wystraszona jednocześnie. Nie wiedziała, co robić. Choć znała te i owe zaklęcia nie miała pewności, czy aby coś zdziała w tym tłumie.
Dlatego postanowiła się nie włączać.




Gwen raczej nie mogła pociągnąć Maxa na parkiet, ponieważ do kawiarni wpadł właśnie wilkołak, a co za tym idzie, trochę trudno byłoby im tańczyć - polecam zapoznanie się z poprzednimi postami ; )
Powrót do góry Go down


Alan Howett
Alan Howett

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Galeony : 235
  Liczba postów : 320
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5127-alan-howett#150298
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5130-alanik#150354
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptySro 20 Lut 2013 - 20:51;

Myślami był gdzieś daleko, można by rzec, że na odległość tysiąca lat świetlnych. Wyobrażał sobie, co stałoby się, gdyby to jego zaatakował taki stwór. Co stałoby się, gdyby zaatakował stojącą obok niego Jude. Co stałoby się, gdyby był zmuszony raz w miesiącu, podczas pełni, zamieniać się w włochatego wilkołaka, rozdzierać ludzką skórę z dziką zawziętością, kąsić niewinnych przechodniów, którzy przypadkiem nawinęli się pod rękę lub też atakować z premedytacją, bo i takie cuda się zdarzały. Aż przeszły go ciarki.
Jednak w jego wyobraźni stwór nie był tak ogromny, w książkach również na takiego nie wyglądał. Tymczasem tutaj, w tym momencie, tuż przed nimi i zaatakował uczennicę. Zapewne jeszcze przez kilka następnych tygodni to będzie numer jeden wszelkich rozmów w Hogwarcie. Nie był jedynym, którego to wszystko nie tyle zadziwiło, co zwyczajnie przeraziło. Prawda jest taka, że nie zawsze łatwo zgrywać bohatera, czasami więcej jest strachu niż adrenaliny, ale przecież on nie mógł się bać. Przez ułamek sekundy zastanawiał się, czy przed kawiarnią nie czai się ich więcej, jednak wiele nie myśląc, postanowił zaryzykować. Ucieczka i bezpieczne oglądanie wydarzeń zza okna było o wiele bardziej kuszącym rozwiązaniem. Gryfon złapał zatem pannę Jackson za rękę i wśród ogólnego zamieszania pociągnął do wyjścia, byle uciec od wszechobecnej atmosfery napięcia, bo niewątpliwie zapanowała ona wśród większości uczniów.
Gdy para, nie taka zakochana oczywiście, ale para uczniów, była już poza zasięgiem bestii, chłopak wreszcie zwolnił kroku, a po chwili całkowicie się zatrzymał. Zapewne nikt nie zauważył ich wyjścia.
- Wszystko dobrze? - położył rękę na ramieniu dziewczyny, chcąc się upewnić, że wszystko z nią w porządku. Gdyby coś jej się stało, z pewnością obwiniałby za to jedynie siebie. Tym bardziej, że nastąpiła dziś ich pierwsza rozmowa - jeśli miałoby ich więcej nie być... Nie, nie dopuszczał nawet do siebie takiej myśli.
- Masz ochotę pójść gdzieś indziej? A może masz ochotę wrócić do zamku? Wiesz, żeby się uspokoić i przede wszystkim z dala od tych bestii... - dla Analnego impreza bynajmniej się nie kończyła, po prostu musiało nastąpić małe przeniesienie, hehs.
Powrót do góry Go down


Jude Jackson
Jude Jackson

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 193
  Liczba postów : 243
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5149-jude-chelsea-jackson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5159-platon?highlight=platon
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptySro 20 Lut 2013 - 21:22;

I po cholerę były im te wszystkie lekcje? Te wszystkie zaklęcia, które wkuwali na pamięć, skoro teraz, kiedy czaiło się nad nimi prawdziwe niebezpieczeństwo sparaliżował ich strach? Stali nieruchomo i obserwowali wszystko, jakby z całkiem innej strony, wyjęci z tego, co działo się dookoła nich, dryfowali nad głowami zgromadzonych czarodziejów licząc na to, że im nic się nie stanie. Jude już dawno odpłynęła. Spadała teraz w dół niczym Aurelia w małej, ale niekończącej się, króliczej norce.
W pewnym sensie JJ była na siebie wściekła, wściekła za ten brak rozwagi, za swoje tchórzostwo i głupotę. Mogła w ogóle tutaj nie przychodzić, ale z drugiej strony, wtedy chyba nigdy nie miałaby okazji porozmawiać z Alanem, czy aby na pewno tak bardzo tego chciała? Mogła przecież straszliwie się rozczarować, póki co nie miała nawet czasu na wyrobienie sobie odpowiedniego zdania. Mogła to z pewnością zwalić na prześladującego ją pecha, a może ten pech prześladował rodzinę Howettów? Ileż to razy siedziały z panną Lailą w pokoju wspólnym i narzekały na swoje nieszczęśliwe wypadki? Ale to było chyba teraz najmniej ważne, musiała skupić się na słowach wypowiedzianych przez chłopaka, bo chociaż wiedziała, że coś mówił to nie była w stanie zrozumieć ich sensu, nadal. Czuła się jak człowiek ograniczony umysłowo. Rozejrzała się dookoła i dopiero teraz zauważyła, że stoją w bezpiecznej odległości od kawiarni. Ze środka dobiegały różne odgłosy, ale chyba niekoniecznie chcieli je interpretować. Poczuła się bezpieczniej.
- Chyba tak. - Wysiliła się nawet na słaby uśmiech, który przy tych rozbieganych i spłoszonych oczach oraz bladej twarzy wyglądał wręcz nienaturalnie. Czuła dzisiejsze marne śniadanie, które ciążyło w jej żołądku i powoli podchodziło do gardła. Chwilę stała w otępieniu analizując nowe otoczenie. - Tak, tak, chodźmy stąd. Gdziekolwiek. - Kiwnęła głową i drgnęła lekko, jakby chciała pokazać swoją gotowość do odejścia. Jak teraz wyglądali w oczach tych, którzy zostali w środku? Czy ktoś w ogóle zauważył ich odejście? Powinni się tym przejmować? Chwilowo postanowiła o tym nie myśleć. Zastanowi się przed snem.

no to chyba zt x2
Powrót do góry Go down


Maximilian Lamberd
Maximilian Lamberd

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 1032
  Liczba postów : 903
https://www.czarodzieje.org/t5147-maximilian-lamberd
https://www.czarodzieje.org/t9166-sowa-maxa
https://www.czarodzieje.org/t9158-maximilian-lamberd#256541
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptyCzw 21 Lut 2013 - 14:51;

Co to miało być?
Tak bardzo mu zależało, aby doskonale przy puchonce wypaść, a tutaj impreza walentynkowa nie była taka jaka powinna być. No trudno.
W Hogsmeade różne stwory urzędowały, ale żeby wilkolak przyszedł do tak zaludnionego miejsca, tym bardziej w dzień gdzie na prawdę uczniów z Hogwartu było na pęczki? Dziwiło go to trochę, ale niezależnie od tego chyba powinni stąd wyjść. Gdyby był sam to nawet mogłoby być ciekawie, ale skoro była z nim Gwen powinien dbać o jej bezpieczeństwo, tym bardziej, że dziewczyna sama czuła się przestraszona proponując mu wyjście stąd.
- Jasne. Pójdziemy w inne miejsce. Mniej zaludnione. - powiedział do niej.
Może nawet to i lepiej jak będą sami? Może wyjaśnią sobie wszystko i wreszcie między nimi normalnie się ułoży? Miał już dosyć tego ukrywania przed nią swoich uczuć. Co będzie to będzie. Przecież nie zamorduję go za to co ma jej do powiedzenia, tak?
Wyciągnął ją trzymając cały czas za rękę.
//zt x2
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32411
  Liczba postów : 101878
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Specjalny




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptySro 27 Mar 2013 - 18:31;

Wilkołak dostał to czego chciał, ugryzł swoją ofiarę, tak że ta została zarażona jadem. Na dodatek, Lunarni zdobyli magiczną lunetę. Dzikie stworzenie uciekając przed latającymi zaklęciami pędem opuściło kawiarnie wybiegając w stronę lasu.
Niespodziewanie koło pogryzionej Joan nagle znalazł się Farid Sherazi. Był to jeden z najbardziej tajemniczych, szkolnych nauczycieli. Dość sekretnie podał dziewczynie malutką fiolkę, pełną czarnej mikstury.
- Od razu to wypij, złagodzi przemianę - rzekł swoim chropowatym głosem i nie czekając na odpowiedź Krukonki, wybiegł na ulice, niby to w pogoni za wilkołakiem. Tak naprawdę mikstura, którą podał jej Farid, sprawiała, że osoba zamieniała się w wilkołaka Lunarnego - czyli przemieniającego się bez względu na fazę księżyca. Tak Farid pozyskiwał swoich popleczników, a Joan miała zostać kolejnym z nich.

______________________

Kawiarnia Solace - Page 9 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Joans Watson
Joans Watson

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 28
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : wilkołak lunarny
Galeony : 35
  Liczba postów : 88
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptyCzw 28 Mar 2013 - 13:14;

Wszystko działo się tak szybko. Zaskakująco, szybko. Panna, Watson, choć do najgłupszych nie należała nigdy nie wpadłaby na to, że coś takiego może ją spotkać. Fakt, faktem w swoim życiu wycierpiała już trochę, ale mimo wszystko obecna sytuacja, sprawiła, że czuła się zagubiona niczym dziecko we mgle i wystraszona jak mały kociak. Próbowała się skoncentrować, ale po prostu nie mogła, serce zdawało się zaraz wyfrunąć jej z piersi, a ból w okolicach karku potęgował uczucie otępienia z jakim się zmagała. Wszyscy walczyli. Ludzie biegali z kąta w kąt a zaklęcia które powtarzali, nieustannie odbijały się echem w jej głowie. Ni stąd ni zowąd ktoś zjawił się koło dziewczyny. Ktoś, kto nie chciał jej skrzywdzić. Co za nowość! Dziewczyna spojrzała na niego błagalnym wzrokiem. Bez wahania zacisnęła w dłoni fiolkę od niego. Pomoc? W przemianie? Co? Dziewczyna nie bardzo ogarniała. Trudno jej się dziwić. Za to cokolwiek miało jej pomóc...cóż nie zastanawiała się, teraz dałaby sobie głowę uciąć by nie czuć tego bólu. Wypiła jej zawartość duszkiem, obdarzając uśmiechem pełnym wdzięczności Farida.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32411
  Liczba postów : 101878
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Specjalny




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptyCzw 28 Mar 2013 - 13:28;

Całe szczęście w kawiarni był poczciwy Howard Forester, który widział, że dziewczyna została zaatakowana przez wilkołaka. Gdy tylko przestał rzucać zaklęciami w znikającego potwora, doskoczył do Krukonki. Potrzebowała szybkiej pomocy. Po tajemniczej miksturze, którą otrzymała od Farida, na pewno zaczęła odrobinę tracić kontakt z rzeczywistością, bowiem ta miała działanie lekko otumaniające. Kiedy więc zaczęła słabnąć, Forester szybko wyczarował magiczne nosze i przelewitował na nie Kurkonkę. Pędem skierował się wraz z dziewczyną do skrzydła szpitalnego, by jak najszybciej poddać ją chociaż minimalnemu leczeniu. Bo niestety, na jad wilkołaka, chociaż bardzo chciał, nie mógł jej pomóc. Teraz Joan czekało parę, długich dni w skrzydle szpitalnym.

______________________

Kawiarnia Solace - Page 9 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Marceline Delacroix
Marceline Delacroix

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 244
  Liczba postów : 452
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5569-marceline-ava-delacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5573-poczta-marceline
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7266-marceline-delacroix
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptyPon 6 Maj 2013 - 21:32;

Marceline, tak jak już od jakiegoś czasu planowała, postanowiła wybrać się do tak rozsławionego w uczniowskim świecie Hogsmeade. Może praktyczniej byłoby na samym początku poznać cały Hogwart, a dopiero potem wyruszać gdzieś dalej, ale pogoda, która panowała na wyspach od kilku dni wręcz zmuszała do opuszczenia szkolnych murów. Wreszcie było ciepło i słonecznie, tak jak przystało na prawdziwą wiosnę. Niestety wiał wiatr, przez który nie mogła wyjść bez obwiązania szyi jakąś apaszką. Ogólnie to jak zwykle niekoniecznie się z tłumu wyróżniała: t-shirt, kardigan i rurki to chyba nic specjalnego? Więc szła tak, dość szybkim krokiem w kierunku wioski, a jej włosy, które przedtem starannie rozczesała były teraz w takim nieładzie, że ciężko byłoby jej to ogarnąć za pomocą samych rąk. Ale co tam! Spacer nie zajął jej długo, ponieważ już po upływie dziesięciu minut była na głównej ulicy. I gdzie tu teraz pójść? Wszystko było tak okropnie zatłoczone! Przeszła się wzdłuż, aby znaleźć coś bardziej ustronnego i w pewnym momencie jej wzrok przykuła niewielka kawiarnia na skraju Hogsmeade, gdzie skierowała swoje kroki. Pomieszczenie było niezwykle przytulne. Zajęła stolik obok okna i moment później podszedł do niej całkiem przystojny kelner. Nawet jej kogoś przypominał! Biedaczka trochę speszyła się jego pewnym uśmiechem lekko bajerancką gadką i cichym tonem zamówiła filiżankę cappuccino. Oparła łokcie o stół, równocześnie wspierając na nich swoją brodę. Pomyślała, że po powrocie warto byłoby znaleźć gdzieś Kayleigh, albo Filipa, albo Maddison. Obojętnie kogo, byleby z Kanady, bo jakoś jej znikli w tłumie! Rozmyślania przerwał owy kelner, który tym razem bez słowa podał jej zamówiony napój. Zapłaciła tylko i upiła łyk z porcelanowej filiżanki. Całkiem dobra, ale W KANADZIE BYŁY LEPSZE!
Powrót do góry Go down


Joven Quayle
Joven Quayle

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 217
  Liczba postów : 257
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5474-joven-quayle
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5476-moragg
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7186-joven-quayle
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptyWto 7 Maj 2013 - 20:42;

Joven coraz lepiej aklimatyzował się w Wielkiej Brytanii, a raczej w Hogwarcie, który tak naprawdę był jej mikroskopijną zaledwie częścią. Nie mniej jednak czas w tym miejscu upływał mu płynnie, czasem może nawet za bardzo? Bywało już tak, że nie potrafił przez długie minuty dojść do tego, gdzie był, co widział i co przeżył, bo wszystko powoli zlewało mu się w jedną, zbitą masę wydarzeń, niemożliwą do rozdzielenia na drodze spokojnej analizy. Aczkolwiek jak przystało na wielkiego myśliciela-filozofa, po dłuższej kontemplacji dokładnie był w stanie podać datę, godzinę i inne cenne według niego informacje dotyczące danej sytuacji. Potem jednakże bywał trochę niezadowolony z obrotu spraw, bowiem zmarnował swój wartościowy czas na nic nieznaczące głupoty w postaci przewidywalnych do szpiku kości wypadów z ludźmi... różnymi. Jedni byli wspaniałymi kompanami, inni zaś byli beznadziejnymi natrętami, którzy tylko działali Quayle'owi na nerwy. Nie komentował tego co prawda niczym poza mrużeniem brwi z niezadowolenia i okręcaniem się w kółko ze zniecierpliwioną miną, tupiąc przy tym znacząco. Znacząco w jego mniemaniu, bo niektórzy idioci nie rozumieją oczywistych znaków, albo przynajmniej udają, albo... och, możliwości było w zasadzie wiele, ale biedny Indianin zawsze wolał zakładać najgorszy scenariusz, no cóż. W każdym razie wniosek z tego taki - że żeby zrobić coś naprawdę niecodziennego ewidentnie trzeba się za to zabrać samemu, bo na innych nie ma co liczyć. Smutna, życiowa prawda. Chociaż niektórzy z pewnością mogą sądzić raczej o czarnowidztwie pana Kanadyjczyka, ale to nic.
Dziś natomiast... chyba chciał odpocząć od wszystkiego. Od ludzi, od swoich myśli i pomysłów. Zmęczył się sobą i innymi, ale niestety od siebie uciec nie mógł. Paradoksalnie więc podążył tam, gdzie tych ludzi było jeszcze więcej. Ktoś kiedyś powiedział, że samotny człowiek może być nawet wśród tłumu innych osób, może więc coś w tym jest? Może takie było właśnie przeznaczenie Jovena? Który pod wpływem impulsu wyszedł z zamku, kierując się do Hogsmeade. Jednakże na przekór sobie poszedł inną drogą niż ostatnio, co zajęło mu trochę więcej czasu, bo przecież wpierw musiał ją odkryć. Nie mniej jednak szedł spokojnie chowając ręce do kieszeni podartych (jakże modnie!) jeansów, mając na sobie jeszcze jakiś luźny, przewiewny sweter koniecznie z długimi rękawami oraz jakieś zwykłe, wygodne buty. Włosy tradycyjnie w nieładzie plątały się po twarzy rozganiane przez wiatr, a Moragg spokojnie spoczywała na ramieniu mężczyzny, by po jakimś czasie wzbić się w powietrze w celu dostarczenia pewnego listu do pewnej osoby. Wszedł zatem do kawiarni zamaszystym krokiem już bez swojej pupilki. Sądził, że tutaj może pobyć sam w wystarczająco tłocznym towarzystwie nieznanych mu facjat, jednakże bardzo się pomylił, kiedy przedostając się wgłąb pomieszczenia dostrzegł Marceline przy jednym ze stolików. Wpierw jego brwi powędrowały w górę w niemym zdziwieniu, by potem na jego twarzy zagościł delikatny uśmiech. Niepokojącym jednakże było to, że serce jakoś dziwnie mu zatłukło w klatce piersiowej, choć starał się to usilnie zignorować. To w końcu nic takiego, rozstali się jakiś czas temu, teraz się kolegują, prawda?
Nie wypadało obrócić się na pięcie i wyjść, dlatego westchnął w duchu i zebrał siły, aby spokojnym krokiem zbliżyć się do stolika Delacroix. Jedną ręką odgarniał niesforne kosmyki, a drugą odsuwał już krzesło, choć tak naprawdę nie zapytał dziewczyny o to, czy może się dosiąść. Cóż, konwenanse nigdy nie były jego mocną stroną. A może były? Czasem gubił się w tej plątaninie swoich uczuć i zachowań. Niekiedy naprawdę nie wiedział czy jest spokojnym mędrcem czy niespokojnym idiotą. Szalonym naukowcem? A może niespokojnym mędrcem i spokojnym idiotą? To było...
- Cześć - odezwał się w końcu w trakcie usadawiania się na odsuniętym krześle. - Jak kawa? Warta zachodu? - spytał grzecznościowo, wciąż się jednak uśmiechając. Położył przy tym nawet łokcie na stole i pochylał się w kierunku Kanadyjki, wpatrując się w jej oczy. To było dziwne uczucie - móc to robić bez krępacji, ale jednocześnie z drżącym sercem w klatce piersiowej. Nowe pokłady emocji, o których w ogóle nie wiedział? Tego nie wiedzą nawet najstarsi Indianie, HEH.
Powrót do góry Go down


Marceline Delacroix
Marceline Delacroix

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 244
  Liczba postów : 452
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5569-marceline-ava-delacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5573-poczta-marceline
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7266-marceline-delacroix
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptyWto 7 Maj 2013 - 21:49;

Marceline sączyła swoją kawę bardzo powoli. Nigdzie jej się nie spieszyło, wręcz przeciwnie. To miejsce było tak przytulne, że mogłaby tu siedzieć jeszcze i dwie godziny, a jak. Rozmyślała sobie tak na wszystkie tematy, jakie tylko przychodziły jej do głowy. Była w dość dobrym humorze, tak więc zajęła się raczej planowaniem przyszłości i analizowaniem teraźniejszości, aniżeli rozpamiętywaniem tego, co było kiedyś. A zdarzało jej się to najczęściej wtedy, kiedy miała zły dzień albo ktoś poważnie ją zdenerwował albo zasmucił. Nie ważne. Obecnie obmyślała to, co musi wypracować na kolejny mecz, gdzie może wybrać się jutro. Uwierzcie, nudy! Dopiero potem tak jakoś przypomniał jej się w głowie obraz Kanady i rodziny, i aż uśmiechnęła się do samej siebie, że nie musi znosić codziennego gadania Bianci o, jej zdaniem, zupełnych bzdurach. Gabriel to była inna bajka, ale też ją ostatnio wkurzał. Jakaż ona niewdzięczna, no! Rodzinę trzeba szanować, tak mówili. Ale są chyba wyjątki, zwłaszcza jeśli chodzi o młodsze siostry. Kawa szybko się skończyła, ale leniwa panna Delacroix, która wcale nie miała zamiaru jeszcze wracać do zamku, gestem przywołała kelnera, który z takim samym jak poprzednio czarującym uśmiechem przyjął od niej zamówienie na kolejne cappuccino. Odwróciła głowę w kierunku okna i przyjrzała się sylwetkom przechodzących po głównej ulicy miasteczka osób. Parę tylko kojarzyła z korytarzy, bo choć mimo, że ich nie znała, to miała cwaniara całkiem dobrą pamięć do twarzy. Nikt znajomy się jednakże nie pojawił. Ponownie skierowała spojrzenie na ladę w kawiarni. Pięć minut później dostała zamówiony napój, który znowu skosztowała. Niby nie był jakiś wyśmienity, ale no... czegoś lepszego nie chciało jej się szukać. Teraz to już całkiem wyłączyła się od otoczenia i utkwiwszy wzrok w białej filiżance, mieszała w niej bezcelowo łyżeczką. Nawet nie zauważyła, kiedy drzwi kawiarni się otworzyły. Wzdrygnęła się całkowicie zaskoczona, kiedy zorientowała się, że ktoś się do niej dosiadł. I to jeszcze KTO. Siedział przed nią, w pełnej okazałości, Joven Quayle. Z tymi jego uroczonymi, długimi włosami i w ogóle całą tą jego niepowtarzalnością. No aż ją zamurowało. Równocześnie poczuła coś dziwnego środku. Ostatnimi czasy realnie żałowała tego, że ich znajomość się skończyła, bo szczerze mówiąc, odkąd zakończyła swój związek z Jovenem nie wdawała się w bliższą relację z nikim innym. Nawet nie chodzi o to, że nie chciała, tylko że... chyba nie umiała. Marceline należała do tych osób, które lubią porównywać rzeczy do siebie, a w porównaniu do Quayle'go każdy był jakiś... zwyczajny. Nie w złym sensie oczywiście, choć dobrze zdawała sobie sprawę, że podobna osoba po prostu nie istnieje. I kropka. Nie była też desperatką, żeby jakimiś drastycznymi krokami dążyć do jego odzyskania, bo jej uczucie w jakiejś, ale na pewno nie całej części się wypaliło. Nie oszukujmy się jednak. Jeśliby tylko nadarzyła się okazja do tego, aby znów być JEGO to długo by się nie wahał. Wracając do teraźniejszości. Przywołała na twarz jeden z najbardziej uroczych uśmiechów, jakie posiadała w swoim asortymencie. Był on oczywiście całkiem szczery, a nie wymuszony, ponieważ naprawdę cieszyła się z tego, że akurat brunet potowarzyszy jej przez kilka, kilkanaście, a może kilkadziesiąt następnych minut. Odgarnęła w tył ciemne włosy. Przy nim była całkiem inna niż przy obcych. Naturalna, nie ograniczona przez wrodzoną nieśmiałość. Ale on o tym dobrze wiedział.
- O hej, Joven. - powiedziała. Ich wzrok spotkał się na dłuższą chwilę, lecz nie mogło to trwać zbyt długo, bo po prostu ją paraliżowało. W sensie, że trudno było jej coś sensownego powiedzieć.
- Całkiem dobra, ale wiadomo, w Kanadzie o wiele lepsza. A co Ty tu robisz? Akurat ciebie bym się tu nie spodziewała. - stwierdziła, wypijając kolejny łyk. Nawet nie zauważyła, że kawa zdążyła już ostygnąć.
Powrót do góry Go down


Joven Quayle
Joven Quayle

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 217
  Liczba postów : 257
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5474-joven-quayle
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5476-moragg
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7186-joven-quayle
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptySro 8 Maj 2013 - 20:15;

Och, niedobrze jest pić tyle kawy, nawet jeśli było to tylko cappuccino! Jak dobrze, że Joven nic o tym nie wiedział. Nie, żeby specjalnie interesowało go zdrowie innych (chociaż Marceline chyba jednak tak...), ale po prostu znalazłby kolejny powód do rozwlekania się nad nim, poruszając bardzo nieciekawe kwestie, które każdego zanudziłyby na śmierć. Dziewczyna miała w tym momencie niebywałe szczęście. Chociaż może dla niej powstrzymałby się przed kolejnym komentarzem, opasłym zapewne niczym encyklopedia? Cóż, nie było to wprawdzie niemożliwe, ale za to dosyć trudne. Po co więc kusić los?
Póki co same przyjemne myśli chodziły po głowie, a to niewątpliwy atut! Bo i automatycznie polepszył mu się nastrój, co z kolei zaś prowadzi do całkiem przyjemnych zachowań. No i pogawędek o czymś istotniejszym niż wpływ kofeiny na organizm. Dlatego uśmiechał się wciąż, by potem pokiwać z wolna głową. Naprawdę była lepsza? Cóż, musiał się tego koniecznie dowiedzieć, ale empirycznie. Nie, żeby nie mógł wierzyć Delacroix na słowo - mógł, ależ oczywiście, ale to nie do końca było w jego stylu. Co zapewne Kanadyjka wiedziała, znali się nie od dziś. Może nie jak łyse konie, ale nie byli dla siebie obcy przecież. Joven czasem miał nawet wrażenie, że Marceline pożarła mu spory kawałek duszy, którego nie potrafi odzyskać. Czuł się trochę jak wybrakowany element wszechświata, który chciałby się chociaż zbliżyć do swej zguby, a nie zrobi tego bez zbliżenia się do tymczasowej posiadaczki tejże rzeczy. Dlatego też pewnie podświadomie go ciągnęło w jej stronę, choć usilnie wmawiał sobie, że po prostu towarzyszka przed nim siedząca jest ciepłą, sympatyczną osobą, w której obecności można się dobrze poczuć. Niby nic wielkiego, ale teoretycznie nie było miejsca na dziwaczne podteksty. Które były, owszem, ale spychane na dalszy plan umierały powoli śmiercią naturalną. Czy obumrą jednak całkowicie to już zupełnie inna bajka... na razie się na to nie zanosiło, bo uśmiech dziewczyny był uroczy do tego stopnia, że nawet on, Quayle, musiał na chwilę odwrócić wzrok, kierując go na okno. Nie, wpatrywanie się w nią jak w obrazek nie było zbyt dobrym posunięciem, dlatego trzeba było obrać inną strategię. Widoki za szybą może nie są tak fascynujące, za to niewątpliwie uspokajające.
- Muszę więc spróbować - odparł, na chwilę znów spoglądając na szatynkę, by potem niby od niechcenia znów badać świat poza kawiarnią. - Co ja tu robię... dobre pytanie - zaczął po krótkim czasie, nabierając już więcej odwagi i dzięki temu ponownie spojrzał na Delacroix, z pozornym spokojem i opanowaniem. - Niestety, ale na odpowiedź będziesz musiała poczekać - odparł nieco enigmatycznie, by mieć zaraz przeświadczenie, że ktoś się na nich gapi. Odwrócił się więc i zobaczywszy uśmiechającego się w stronę Marceline kelnera, zmrużył tylko z niezadowoleniem brwi. Och, jak dobrze, że ona tego nie widziała! Szybko zreflektował się, przybierając niewzruszoną niczym minę i przestał się opierać na stole. Raczej teraz rozsiadł się wygodniej, niby luzacko, jednocześnie opierając łokieć o tylne oparcie krzesła. Skinął na tamtego podejrzanie flirciarskiego jegomościa, aby ruszył tu swój tyłek.
- Hm, chyba cię polubił - powiedział z lekkim uśmiechem, zanim mężczyzna znalazł się tuż obok - Poproszę espresso i może... słone orzeszki. A ty, chcesz coś jeszcze? - w ostatnim pytaniu zwrócił się do swej przeuroczej towarzyszki i wciąż podejrzanie uśmiechnięty oczekiwał na jej werdykt. Coś się chyba święci? A może niekoniecznie!
Powrót do góry Go down


Marceline Delacroix
Marceline Delacroix

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 244
  Liczba postów : 452
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5569-marceline-ava-delacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5573-poczta-marceline
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7266-marceline-delacroix
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptySro 8 Maj 2013 - 21:40;

Całkiem dobrze siedziało jej się w kawiarnii w towarzystwie Jovena. W ogóle to ona lubiła z nim przebywać odkąd pamięta, choć kiedyś te ich spotkania wyglądały całkiem inaczej. Zdecydowanie w bardziej ustronnych miejscach i oczywiście w Kanadzie. Ona ogólnie dobrze wspominała czasy, kiedy mogła nazwać siebie dziewczyną Quayle'go. Myślała nad tym wiele razy i w sumie niedawno doszła do wniosku, że należy do tych osób, które wolą być "czyjeś". Ale nie za wszelką cenę oczywiście. Paradoksalnie jednak do tego wcześniejszego założenia, trudno jej było jakoś szczególnie się angażować lub obdarzać zaufaniem. Nie była tym typem człowieka, który rzuca się w ramiona komukolwiek, kto okaże jakiekolwiek zainteresowanie jej osobą. Szczerze mówiąc, to Marcelinka takiego zainteresowania momentami zwyczajnie nie zauważała. A już totalnie zwracała uwagę na wagę słów, jakie wypowiada. Totalnie nie mogła pojąć, kiedy widziała pary w dwudniowych związkach, które wszem i wobec ogłaszały światu swoją miłość. Ale uczucie jej i Jovena było... inne. Być może nie najbardziej dojrzałe i nie typowo młodzieńczo szaleńcze, ale miała do niego okropny sentyment. I chyba nawet dalej było czuć pewną chemię, która panowała między nimi w trakcie ich spotkań. Przynajmniej panna Delacroix miała takie odczucia, a przecież nie musiały się one zgadzać z wrażeniami Kanadyjczyka. Wcale nie zwróciły jej uwagi jego enigmatyczne słowa, bo dobrze wiedziała, że po prostu taki był, odkąd pamiętała. Kiedy on popatrzył się w stronę okna, to teraz ona zajęła się wpatrywaniem w jego sylwetkę. I nie powiem, żeby jakkolwiek ją to nudziło! Jak to jednak było, chłopak spoglądać na ulicę długo nie mógł, tak więc ich spojrzenia ponownie się spotkały. Kurczę, chyba ją to trochę peszyło. Nie zdała sobie z tego sprawy, ale jej policzki delikatnie się zaróżowiły. Spuściła wzrok na filiżankę kawy, uśmiechając się.
- Kto? Ten kelner? Może ci się wydaję. - zaśmiała się, przerzucając wzrok na mężczyznę, stojącego za ladą. Faktycznie patrzył się w stronę ich stolika, ale w taki sposób, że... no nawet jej się to nie podobało. Nie cierpiała taniego podrywu, naprawdę! Machinalnie zamieszała łyżeczką w porcelanowym naczyniu.
- Nie, ja już podziękuję. - odpowiedziała, nawet nie patrząc się na przybyłego do ich miejsca kelnera. Jovenek był ciekawszy, a jakże! No i ładniejszy, i fajniejszy, i w ogóle! Mężczyzna przyjąwszy zamówienie szybko ulotnił się od ich stolika, co zdecydowanie było na jej korzyść. Kawa się już skończyła i podobnie jak chłopak, oparła się wygodniej o siedzenie, zaplatając ręce na wysokości biustu.
- Opowiedz mi co u ciebie. Dawno się nie widzieliśmy. - powiedziała, tym razem bez skrępowania łapiąc go za spojrzenie. Pewnie dlatego, że teraz, gdy nie nachylała się nad niewielkim stolikiem, zapanował między nimi większy dystans, co zdecydowanie ją ośmielało. Założyła za ucho niesforny kosmyk włosów, czekając na odpowiedź bruneta.
Powrót do góry Go down


Joven Quayle
Joven Quayle

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 217
  Liczba postów : 257
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5474-joven-quayle
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5476-moragg
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7186-joven-quayle
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptyCzw 9 Maj 2013 - 20:39;

Takie same odczucia miał Joven w stosunku do swojej towarzyszki. Pomimo lekkiego zakłopotania, zapewne spowodowanego właśnie tą chemią, którą odczuwała nie tylko Marceline, to naprawdę dobrze czuł się w jej obecności. W zasadzie to nawet zawsze, nie tylko teraz. Teraz... teraz to przede wszystkim towarzyszyło mu uczucie skrępowania, bo nie do końca wiedział, jak powinien i jak przede wszystkim chciał się do niej odnosić. Czasem to wszystko było takie skomplikowane i poplątane... z jednej strony chciał czegoś, by z drugiej tego nie chcieć, a z trzeciej uważać, że to wszystko i tak jest bezsensowne i to sprawiało, że ciężko było u niego z podejmowaniem decyzji. Nic dziwnego, że zapewne każda możliwa okazja przejdzie mu koło nosa. Potem będzie przeżywać, ale wtedy będzie już za późno. Zresztą... nawet, gdyby mógł cofnąć czas i byłby na to zdecydowany w tejże chwili, to gdyby przyszło co do czego to i tak by się wycofał. Nie, to nie jest normalne, wręcz przeciwnie. Ale to cały Quayle.
W tej kwestii idealnie się uzupełniali - on zwracał uwagę na wszystko, każdy najmniejszy szczegół, każdą jedną sylabę, która opuszczała czyjeś usta. Był świetnym znawcą ludzi dzięki temu. Może nie znał ich od podszewki, nie poznał ich tajemnic, ale swoimi gestami czy z pozoru nic niewartymi słowami, którym nadawano odpowiedni wydźwięk, zdradzali się okropnie. Joven był zatem nietypowym facetem, bowiem doskonale orientował się, kiedy, komu i kto się podoba, kto tylko udaje uprzejmość i kto jest smutny, robiąc jednak dobrą minę do złej gry. Zauważał zmiany zachodzące dookoła niego w innych ludziach - tak, widział twoją zmianę fryzury, ale może po prostu tego nie skomentował? Sam bywał oszczędny w słowach, bojąc się właśnie, że trafi swój na swego i ten odgadnie każde intencje Indianina. A tego by nie chciał. Wiedział jednocześnie, że jest trudny w obyciu, bo nic się przed nim nie ukryje, ale... to było silniejsze od niego. Chęć poznania drugiego człowieka, chęć obserwacji i nabycia wiedzy. Być może bezużytecznej, ale on zdawał się czerpać satysfakcję z samego jej posiadania, a niekoniecznie późniejszego jej eksploatowania.
Jednakże i jego osądy nie są nieomylne, wszak jest tylko człowiekiem. Dlatego gest Delacroix, a raczej jej reakcja w postaci zaróżowienia się policzków, a potem jej późniejsze słowa, złożyły mu się w klarowną całość - jej również przypadł do gustu kelner. Za bardzo rozproszył się jej uśmiechem, by dokładnie zaobserwować mechanizm łańcuchowy jej reakcji. Może gdyby to zrobił, doszedłby do wniosku, że to z jego powodu. A tak tkwił w błędnym przekonaniu. Które nie wiedzieć czemu, trochę go zasmuciło. To było naprawdę dziwne.
- Bynajmniej - odparł dosyć znaczącym tonem, jednakże się uśmiechnął. W sumie dlaczego miałby się dziwić, że Marceline podoba się mężczyznom? Ma urodę, inteligencję i charakter, czego więcej chcieć? No właśnie, Quayle, a ty to spartoliłeś... nie pierwszy i nie ostatni raz. Jednakże jedyne, na co go było stać, to na odprowadzenie wzrokiem pracującego tu mężczyzny, który wrócił za ladę. W sumie to może i był przystojny, ale czy warty czegokolwiek więcej poza flirtem? Raczej niekoniecznie. - U mnie? - spytał nieco zdziwiony, wyrwany z krótkiego zamyślenia. Splótł palce ze sobą, ustawiając dłonie na blacie stolika i spojrzał na dziewczynę. Chciał jej tak dużo opowiedzieć, a jednocześnie nie zdradzić nic. Nie umiał odpowiadać na tego typu pytania, bo mógł się nad każdą pierdołą rozwodzić całymi tygodniami, opowiadając krok po kroku, co się u niego działo i co w danej chwili myślał bądź czuł. Musiał więc teraz wziąć głęboki oddech i przeanalizować wszystkie aspekty swej codzienności. - Tak, dosyć dawno - odparł zdawkowo, uśmiechając się niepewnie. - Ale wiesz Marc, ciężko mi to wszystko skrócić, ale jednocześnie odpowiednio cię zaciekawić. U mnie... dziewczyny wpadają na mnie z ciastkami, a ja je ratuję przed kałamarnicami, brat proponuje mi wstąpienie do jego zespołu country, a ja, cóż ja... śmiać mi się chce z tego wszystkiego - odpowiedział w końcu, parsknąwszy śmiechem na potwierdzenie tych słów. - Myślę, że u ciebie dzieją się normalniejsze rzeczy. O, właśnie, jak tam Taylor? Medusa pewnie bardzo za nim tęskni - zmienił nieco temat. On w sumie też tęsknił. Może niekoniecznie za kotem, ale... no.
Powrót do góry Go down


Marceline Delacroix
Marceline Delacroix

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 244
  Liczba postów : 452
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5569-marceline-ava-delacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5573-poczta-marceline
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7266-marceline-delacroix
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptyPią 10 Maj 2013 - 15:32;

Marceline również odczuwała krępację. Od czasu ich rozstania wiele razy zastanawiała się, jakie stosunki powinny teraz między nimi zapanować. Na początku, kiedy bardzo to wszystko przeżywała, nie miała najmniejszej ochoty w ogóle się z nim spotykać. Potem wszystko przychodziło falami: raz chciała być jego przyjaciółką, raz po prostu utrzymywać neutralne, sympatyczne stosunki, a znowu potem znów móc czuć swoją dłoń uwięzioną w jego silnym uścisku. Ona sama nie wiedziała czego chciała, a to tak strasznie utrudniało życie, uwierzcie mi! Nie chodzi o to, żeby należała do jakiś szczególnie zmiennych osób, bo była raczej stała zarówno w uczuciach, przyjaźni, po prostu życiu, ale to wszystko było takie... dziwne. Czasami w ogóle zastanawiała się, czy powody ich zerwania były sensowne. Mimo podświadomej chęci dojścia do wniosku, że jednak nie, to zawsze po szczegółowej analizie na światło dzienne wychodziło wszystko to, co jej nie pasowało w nim i vice versa. Miała sobie trochę za złe, że być może przesadzała ze swoją zazdrością, że nie miała do chłopaka stuprocentowego zaufania. Ale on też nie był bez winy, to pewne. Rzadko wina leży tylko po jednej stronie, przynajmniej takie było jej zdanie. Zresztą, co będzie się dwoić i troić nad ciągiem przyczynowo-skutkowym. Po prostu, stało się. Skończył się czas, kiedy była jego i trudno. To normalne, że ludzie rozstają się, wracają do siebie, a potem znowu to samo.
Oj, gdyby Marcelinka wiedziała, że Joven błędnie wydedukował, że jest zainteresowana kelnerem, na pewno by się nie ucieszyła. Ona lubiła przejrzyste sytuacje i nie należała do tych przedstawicielek płci pięknej, które po kątach knują i obmyślają jakieś tajne plany zdobycia jakiegoś obiektu westchnień, wzbudzania w kimś zazdrości bądź jeszcze innych, wymyślnych rzeczy. Zawsze stawiała sprawy jasno i mówiła wprost, nie owijając szczególnie w bawełnę. Nie w głowie były jej intrygi, choć... była tylko dziewczyną i czasami chęć do takich zagrań była naprawdę wielka. No i w każdej chwili mogła liczyć na pomoc koleżanek, a jakże. Właśnie, koleżanki. Chyba warto byłoby się z którąś spotkać. No ale zamykając już temat kelnera: w żadnym wypadku nie przypadł on do gustu młodej Kanadyjce i zdecydowanie wolała poświęcić czas na rozmowę ze swoim towarzyszem, aniżeli bezcelowe wypatrywanie za ladą jakiegoś lowelasa.
- Nie zastanawiaj się, co mnie zaciekawi, bo wszystko będzie interesujące, naprawdę. - stwierdziła z lekkim uśmiechem. No a co miała kłamać. Quayle mógłby jej rozprawiać chociażby o codziennym chodzeniu na lekcje albo o czymś równie nudnym, a i tak z chęcią by go wysłuchała. Zaśmiała się, słuchając jego wypowiedzi.
- Załóżmy, że wszystko rozumiem i... naprawdę ciekawie! A co do zespołu, to może się zgódź. Śpiewanie Ci chyba dobrze wychodzi, no nie? - powiedziała, dalej lekko rozbawiona. - U mnie... W sumie to nic ciekawego. Nie byłam na imprezie powitalnej, nie poznałam tysiąca nowych osób, w sumie to na razie dopiero poznaję to wszystko, ale chyba nie jest aż tak nudno. Dzisiaj dostałam nawet sowę z propozycją spotkania z jakimś anonimowym zawodnikiem z Hogwartu, który podobno widział mnie na treningu. Dziwne sposoby na rozpoczęcie znajomości mają Ci Anglicy. - odparła, zupełnie swobodnie i z nieznacznym uśmiechem na ustach. Słysząc wzmiankę o kotach, przerzuciła spojrzenie szarych tęczówek z powrotem na chłopaka.
- Dobrze, jakoś sobie żyję w tym Hogwarcie. Medusę zresztą ostatnio też gdzieś widziałam, ale... mówisz tak, jakby to, że nie jesteśmy już razem miało być przeszkodą w tym, żeby para zwierząt mogła się ze sobą pobawić. - kurczę, chyba uderzyła ją własna bezpośredniość, choć powiedziała to całkiem spokojnym i nawet wciąż lekko rozbawionym tonem. Jak wspominałam, nie przepadała za owijaniem rzeczy w bawełnę, ale dotyczyło to spraw innego typu. Bo prawdopodobnie po raz pierwszy otwarcie powiedziała i przedstawiła przed nimi samymi fakt dokonany i szczerze mówiąc, troszkę wybiło ją to z rytmu. Szybko jednak dopowiedziała:
- Ale spokojnie. Jestem pewna, że spotykają się gdzieś po nocach w tajemnicy przed nami.
Powrót do góry Go down


Joven Quayle
Joven Quayle

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 217
  Liczba postów : 257
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5474-joven-quayle
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5476-moragg
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7186-joven-quayle
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptySob 11 Maj 2013 - 14:38;

Joven nie przeżywał ich rozstania aż tak bardzo, o ile rozładowywanie negatywnych emocji przez nacinanie skóry na ciele nie jest "tak bardzo". Nie, żeby nie miał żadnych uczuć, albo nie żywił ich do Marceline, ale po prostu... on już tak miał. Wyładowywał się w jeden, konkretny sposób, który trwał zaledwie chwilkę, a potem już było okej. Jakby nigdy nic się nie wydarzyło. I nie miał nigdy do dziewczyny pretensji, czy uczucia, że powinien jej unikać i nie chce jej widzieć. W zasadzie to przy niej czuł się lepiej niż zazwyczaj, nawet, kiedy nie byli już ze sobą. Rozumiał jednak, że ona potrzebuje na to wszystko czasu, nie był więc nachalny, zresztą... w jego przypadku ciężko być. Choć miewał takie napady, że robił na przekór drugiej osobie i łaził za nią czy robił coś wbrew jej woli, albo chociażby nie pytając o zdanie. Tak jak tutaj, dosiadł się do Kanadyjki choć tak naprawdę nie wiedział, czy mu wolno. Czasem jednak zachowywał się jak ktoś, kto o dobrych manierach nawet nie słyszał. Nie dlatego, że taka w istocie była prawda, a po prostu z czystego zamysłu. Kiedy Quayle sobie coś ubzdura, to nie ma przebacz! Zapewne więc wina nie mogła być tylko po stronie Delacroix. Indianin wręcz twierdził, że to on był głównym motorem napędzającym ich rozstanie, co w sumie było prawdą. To on się zachowywał dziwacznie, to on miał jakieś problemy, którymi nie chciał się z nią dzielić. Tak, miał tajemnicę, o której nikt nie wiedział i której panicznie pilnował, tak jakby jego świat miał się zawalić z powodu jej odkrycia. Cóż, być może słusznie, ale uważał, że wzbudzi w ludziach jedynie politowanie, a nie chciał tego. A Marc mogła mu współczuć, albo się wystraszyć, a żadnych z tych emocji nie chciał u niej wyzwalać. Lepiej więc było, jak byli osobno. Chciał jej szczęścia, powinna się związać z kimś zdrowym i przede wszystkim normalnym. On do tego grona się nie zaliczał i być może już nigdy nie będzie. A samotność... samotność była już jego dobrą przyjaciółką, poradzi sobie.
Zapewne ucieszyłby się, gdyby wiedział, że kelner nie przypadł jej do gustu. Być może trochę z podświadomego egoizmu, ale głównie chyba dlatego, że nie chciałby, aby ktoś taki ją zaczepiał. W końcu powinna mierzyć wyżej i bynajmniej nie chodziło mu o pracę ów mężczyzny. Tylko widać było na pierwszy rzut oka, że to podrywacz. Albo chciał wyciągnąć od niej więcej pieniędzy. Nieważne, oba powody były godne potępienia. Nie mniej jednak Quayle doczekał się w końcu swojego zamówienia, jednak również nie zaszczycił mężczyzny spojrzeniem. Raczej uniósł swoją filiżankę z ciemną, gorzką kawą i posmakował. Hm, nie była taka zła, więc student pokiwał głową na boki w geście, że całkiem niezła.
- Kanadyjska lepsza - wtrącił jednak pomiędzy ich dyskusję i odstawił naczynie na spodek. Wziął też parę orzeszków do buzi i generalnie było mu trochę głupio, bo przypomniało mu się, że wygłupiali się czasem z Marceline, która mu owe jedzenie podrzucała, a on je łapał swą uroczo rozdziawioną gębą. Przez chwilę miał ochotę jej to zaproponować, ale zazwyczaj działo się to kiedy byli sami, w miejscu publicznym chyba nie wypada. To znaczy, dla niego to byłoby obojętne, ale przecież nie chciał zawstydzać dziewczyny. Nie mniej jednak postawił je tak, żeby ona również dosięgnęła i zrobił gest w jej stronę, aby się częstowała, jeżeli ma ochotę.
- O tak, śpiewanie wychodzi mi rewelacyjnie - zaśmiał się, przypominając sobie pewne mugolskie karaoke na którym był. Nie miał pojęcia, co go wtedy podkusiło do wejścia na scenę, zabrania mikrofonu i fałszowanie do niego w rytm jakiejś piosenki Alfredy czyli Lady Gagi w świecie niemagicznych, ale zupełnie już jej nie kojarzył. I nie, nie był pijany, ale o dziwo dopadł go tak dobry humor, że postanowił nieco zaszaleć. Ach, to były czasy. Nie no, teraz też tak jest. Może w mniejszej ilości, ale zawsze.
Wysłuchał jej do końca, kiwając głową i co jakiś czas przeżuwając swoje nowe pożywienie. - Ja byłem na imprezie powitalnej i właśnie wtedy wylądowały na mnie ciastka, a na nowej koleżance z Australii kałamarnica. Wiesz, River bywa nieznośny, dlatego sam nią oberwał. Podobno była jeszcze jakaś impreza, taka nieoficjalna, ale na nią też nie poszedłem - rozgadał się. - Ja poznałem już parę osób, jak chcesz mogę cię z nimi zapoznać! - stwierdził dosyć energicznie jak na niego, a potem doszło do niego, że jakiś brytyjski bubek podrywa ją na jakieś denne listy, och. No ale nie dał po sobie poznać, że to jego zdaniem beznadziejne tchórzostwo, heheh. Nie, wcale nie poczuł się zazdrosny, skądże znowu. - Nieważne, czy dziwne, ważne, czy skuteczne - powiedział więc nieco wbrew sobie, uśmiechając się niemrawo. A potem stwierdził, że znów napije się swojego espresso. I omal się nie udławił nim, kiedy Marceline zaczęła temat kotów. Nie, nie byłoby w nim nic dziwnego, gdyby nie to, że chyba rzeczywiście pierwszy raz usłyszał od niej wprost, że się rozstali. Niby wiadoma sprawa, ale co innego wiedzieć, a co innego, gdy druga osoba mówi ci to w tak bezpośredni sposób. Odchrząknął parę razy, po czym jednocześnie się uśmiechnął, jak gdyby dzięki temu Kanadyjka miałaby nie widzieć jego reakcji, ehe.
- To dobrze, niech chociaż jedna miłość świata przetrwa - zaczął. - Oby tylko dzieci z tego nie było - zażartował, stwierdzając, że teraz to przesadził, więc wpakował kolejną porcję orzeszków do buzi, aby może lepiej się zamknąć, hehe.
Powrót do góry Go down


Marceline Delacroix
Marceline Delacroix

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 244
  Liczba postów : 452
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5569-marceline-ava-delacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5573-poczta-marceline
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7266-marceline-delacroix
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptySob 11 Maj 2013 - 18:16;

No a Marceline przeżywała. Na początku nawet bardzo, później już mniej. Teraz, po jakimś pół roku, to był już chyba tylko sentyment, bo dobrze wiedziała, że czasu nie da się odwrócić. Choć, szczerze mówiąc, nigdy nie należała do tych osób, które jakoś szczególnie obnoszą się i uzewnętrzniają swoje uczucia. Z trudem przychodziło jej wtedy, i w sumie zawsze, zwykłe wygadanie się przyjaciółce. Zdecydowanie nie było to dobre, ponieważ właśnie wtedy wszystko się kumulowało. A kiedy wewnątrz miała zbyt dużo negatywnych emocji to wiadomo, kiedyś to musi wybuchnąć, a wtedy... no nie chcielibyście spotkać takiej Marcelinki. Była taką dziewczyną, u której efektem wszelkich smutków była zwyczajna złość, co zdecydowanie źle odbijało się na otoczeniu.
Nie znała tajemnicy Jovena, tak jak i nikt nie znał. Zupełnie nie miała o tym pojęcia i nigdy nie przypuszczałaby, że ma takie problemy. Bo czy ona go w ogóle dobrze znała? Dobrze zdawała sobie sprawę, że nie i to w tamtych czasach ją bolało. Nie potrafiła przebić się przez pewną część Kanadyjczyka. Momentami był on jak kot, który włóczy się własnymi ścieżkami. Z jednej strony, szanowała to, bo jedną z rzeczy, jakie ją na tym świecie denerwują najbardziej jest natrętność. Taki nachalny chłopak to chyba z góry byłby u niej skreślony, chyba że sam wpadłby jej w oko. Zresztą, przesadna słodkość też działała jej na nerwy, ale nie o tym teraz. Z drugiej zaś, co jest moim zdaniem całkiem normalne, chciała po prostu bardziej się do niego zbliżyć. W jakimś stopniu na pewno się to udało, bo i Quayle wiedział o niej samej więcej rzeczy niż inni, ale dobrze zdawała sobie sprawę, że była to zaledwie część prawdziwej tożsamości chłopaka. On zdecydowanie znał ją z tej bardziej śmielszej strony. Lubiła z nim rozmawiać, snuć plany. Nie była przed nim nieśmiałą Marcelinką, której trudno zacząć jakąkolwiek konwersacje, to pewne.
- Na pewno zrobilibyście karierę! Z Twoim głosem i z usposobieniem Rivera. Bylibyście bożyszczami nastolatek. Wiesz, tłumy piszczących fanek rzucających w waszą stronę stanikami, żyć nie umierać. - skwitowała z rozbawieniem. Ona by im w tym zespole na pewno nie pomogła, bo większego beztalencia z kwestii śpiewu raczej nie znajdziecie. Chyba, że potrzebowaliby kogoś grającego na skrzypcach, bo to akurat całkiem nieźle jej wychodziło, choć teraz już raczej rzadko to praktykowała. No ale zawsze coś!
- No to liczę na ciebie z tym zapoznawaniem. - mrugnęła do niego porozumiewawczo. Zdecydowanie lepiej przychodziło jej zawieranie znajomości przez kogoś, no i nawet często tak robiła. Duża część jej znajomych to właśnie ludzie, którzy, dajmy na to, lepiej znali się z jej koleżankami czy kimś innym.
- Co do skuteczności to też bym się kłóciła. Wiesz, lubię bezpośredniość, a nie jakieś podchody. - powiedziała. I była w tym cała prawda, bo owy list, który dostała nie zrobił na niej wielkiego wrażenie. O wiele bardziej ceniła sobie, gdy ktoś takie rzeczy robił po prostu na żywo, a nie za pośrednictwem sowy. Co nie znaczy, że ją to nie zaintrygowało, bo jak już wspomniałam, była tylko dziewczyną i wątpliwe, że jakaś przedstawicielka płci pięknej po prostu by to zignorowała. Ale głupia też nie była, więc Jovenowi o tym akurat nie wspomniała.
No i zauważyła jego reakcję na jej słowa, a jakże. Na początku troszkę pożałowała, że wyjechała z tym tak prosto z mostu, ale... teraz to już nie robiło jej różnicy. Joven chyba się troszkę zaskoczył. Zlustrowała go już całkiem poważnym spojrzeniem. Teraz jednak nie wiedziała co powiedzieć. Też poczęstowała się orzeszkami, jakkolwiek dziwnie by to wyglądało, że akurat w tej chwili chce przeżuwaniem zmusić się do milczenia. No ale wiecznie to trwać nie mogło. W sumie on też przekształcił to w nieco żartobliwy sposób i nie oczekiwała niczego innego.
- Przydałoby się. - stwierdziła, odwracając spojrzenie szarych tęczówek w kierunku okna. Złapanie z nim teraz kontaktu wzrokowego uznała za nieciekawy pomysł. Nie zapominajmy, to dalej była Marceline, która zdecydowanie nie należała do tych wyzywających, otwartych dziewczyn, robiących wszystko tak... pewnie.
- No ale mam nadzieję, że podsumowując, wszystko u ciebie dobrze. - wróciła do tematu "co tam u Jovena", bo tak było po prostu łatwiej. Nie ważne, że mówiąc to zaraz po temacie związków, mógł pomyśleć, że jest to subtelne zaznaczenie tego, że jeśli kogoś tam teraz ma, to Marcelinka życzy im jak najlepiej. Ale nie życzyła, bo aż tak dobra to ona nie była.
Powrót do góry Go down


Joven Quayle
Joven Quayle

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 217
  Liczba postów : 257
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5474-joven-quayle
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5476-moragg
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7186-joven-quayle
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptySob 11 Maj 2013 - 22:04;

Ciężko jest poznać drugiego człowieka, tak na sto procent, na pewno i bez wątpliwości. Co dopiero mówić o tak zamkniętym w sobie Jovenie? Nawet River nie mógł stwierdzić, że go zna, choć teoretycznie przebywał z nim najwięcej. Zresztą, to nie jest tak, że on zawsze taki był. Po prostu wystarczyło jedno wydarzenie z jego życia, aby wszystko się posypało. Choć oczywiście nigdy nie zrzuciłby winy na Adama. Nigdy przenigdy. Zresztą, Quayle chyba oddałby wszystko, aby jego najlepszy przyjaciel mógł wciąż żyć. Ale niestety, nie potrafił nic zrobić. Był bezsilny i bezradny. Nienawidził tych odczuć. Wolał mieć nad wszystkim kontrolę. Paradoksalnie, bo sam lubił być wolny, chadzać swoimi ścieżkami i nie być od nikogo zależnym. Może w tym właśnie tkwił problem? Nie potrafił być do końca czyjś. Miał wrażenie, że już to przeżywał, z Adamem właśnie - czuł się jego, choć nie w tym romantycznym znaczeniu, tylko czysto przyjacielskim, niemalże braterskim. Przywiązał się, oddał mu niemalże wszystko, co miał, a on odszedł i został jedynie z pustką oraz bólem. Nie chciał tego przeżywać po raz kolejny. I może w tym tkwił problem w jego wszystkich relacjach? Może bał się być od kogoś tak zależnym emocjonalnie, że potem w przypadku rozstania nie potrafiłby się z tego udźwignąć? Tak, to mogłoby być po części prawdą.
Cieszył się jednak, że Marceline jest przy nim nieco inna. I że zna ją tak dobrze. Lubił znać ludzi i czasem przyrównywać ich do siebie. Często robił to, aby nazwać ich uczucia, a potem zastanawiał się, czy to, co on czuje, jest takie samo. W ten sposób nauczył się je nazywać i identyfikować, bo czasem naprawdę za dużo rozmyślał, zamiast dać się ponieść emocjom. Ale taki już niestety był. Ogółem to cieszył się, że poznał w swoim życiu kogoś takiego jak ona, jego obecna towarzyszka w kawiarni i że doświadczył bycia w związku. Bo pomimo wszystko było mu z nią bardzo dobrze, cieszył się z ich wspólnie spędzonych chwil i będzie to zawsze mile wspominał. Ogółem to już zazdrościł jej przyszłemu partnerowi, hehe!
Tymczasem zaś był zadowolony, że może posiedzieć sobie z nią w ciepłym, przytulnym miejscu, bez jakichkolwiek spin i problemów. Tak było dobrze, nie zepsuj tego, Joven, proszę.
- O tak, już nas widzę na scenie - powiedział, a potem się serdecznie zaśmiał na wizję piszczących fanek i latających staników. - Zdecydowanie Marc. To stały element mi towarzyszący - dodał z rozbawieniem. Prędzej w tej roli wyobrażał sobie Rivera, ale on z kolei też nie jest zbyt kochliwy. Ani nie interesują go jednonocne przygody. Przynajmniej tak myślał sobie nasz Indianin, ale w sumie czy wiedział wszystko o swoim bracie? Na pewno nie, mógł bazować jedynie na przypuszczeniach, doświadczeniu z lat wcześniejszych, bo odkąd poszli do szkoły, nie za dużo spędzają ze sobą czasu. Szkoda chyba.
- Masz jak w banku - rzucił już spokojnie, jednakże mrugając do niej znacząco i zaczął pałaszować ponownie swoje orzeszki. Całkiem niezłe. - No proszę, jednak mamy coś wspólnego - uśmiechnął się, mówiąc oczywiście o tej bezpośredniości. Ech, dopiero teraz zdał sobie sprawę, że trochę za nią tęsknił. Za tymi ich wygłupami i flirtami, ale to już nigdy nie powróci i nie powinno. Tak przynajmniej sobie ubzdurał Quayle.
Przydałoby się. Tak, zapewne tak... i mimo, iż nie wyczuł tu żadnego podtekstu, to sam zaczął sobie nie wiadomo co wyobrażać, dlatego ponownie zapchał się orzeszkami, uważając, aby nie wsadzić tam ręki w momencie, kiedy swoją dłoń miała tam Delacroix. To byłoby kolejną niezręczną sytuacją, a nie chciał tego pogarszać.
- Tak, tak, u mnie tak - odparł nieco nieprzytomnie, bo jej słowa wyrwały go z pewnych rozmyślań. Jednak zmusił się do lekkiego uśmiechu. - Hej, a może pościgalibyśmy się na miotłach, hm? - zaproponował nagle, z większym entuzjazmem. Cóż, wyskoczył z tym jak Filip z konopi, ale miał nadzieję, że dziewczyna da się namówić!
Powrót do góry Go down


Marceline Delacroix
Marceline Delacroix

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 244
  Liczba postów : 452
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5569-marceline-ava-delacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5573-poczta-marceline
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7266-marceline-delacroix
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptyNie 12 Maj 2013 - 12:26;

Tak, poznanie kogoś w każdym aspekcie jest niewątpliwie bardzo trudne i czasami po prostu niewykonalne. Sama Marceline nie do końca wiedziała, która jej strona jest prawdziwą "nią". Momentami to wręcz denerwowała samą siebie swoim zachowaniem i dziwiła się, że ma jeszcze jakiś przyjaciół czy osób, które są do tego tytułu zbliżone. Doceniała to, że ma w swoim życiu taką Kayleigh czy Maddison. Bo przyjaciele są ważni, no nie? Nie ważne, że obie były całkowitymi przeciwieństwami panny Delacroix, co w sumie działało tylko i wyłącznie na plus. Paradoksalnie, Kanadyjka właśnie takimi ludźmi uwielbiała otaczać się najbardziej. Próżno szukać w jej otoczeniu kogoś identycznego jak ona, bo prawdopodobnie taka osoba zwyczajnie działałaby jej na nerwy. A Joven... Zawsze próbowała akceptować go w stu procentach. Nie twierdzę, że momentami nie było to trudne, bo zdecydowanie było, ale nie żeby jej to jakoś szczególnie przeszkadzało, przynajmniej na początku ich znajomości. W gruncie rzeczy, różnił się on od wielu innych chłopaków, jakich w życiu miała okazję poznać. Jeszcze nigdy nie spotkała kogoś, kto w jakimś tam procencie przypominałby jej Quayle'go. Był egzemplarzem nie do podrobienia i chyba właśnie to pociągało w nim przedstawicielki płci przeciwnej. Być może sam nie zdawał sobie z tego sprawy, ale Marceline nie raz widziała posyłane w jego kierunku spojrzenia przez jakieś małolaty. A może to była jej własna psychoza i ubzduranie? Trudno zaprzeczyć temu, że zawsze była o niego zazdrosna. Może nie jakoś chorobliwie, żeby wymyślać chore intrygi i spiski, ale była. I pewnie była to jedna z tych rzeczy, które mogły go denerwować.
- Wydaję mi się, że wbrew pozorom, w pewnych kwestiach jesteśmy nawet podobni. - tak się jej filozoficznie wyrwało, choć wcale nie zabrzmiało to jakoś poważnie, bo jej usta znów były wygięte w delikatnym uśmiechu. Sięgnęła po orzeszki, które wyjątkowo jej zasmakowały. Chyba kupi sobie takie same na drogę powrotną. A czy przebędzie ją sama, czy z Jovenem, to już okaże się potem. Co ma się oszukiwać, druga opcja byłaby o wiele korzystniejsza.
Delacroix, nie bądź głupia. On ma lepsze zajęcia, to pewne. Ona to w ogóle była zagubiona w tym, co obecnie by chciała robić w kwestii relacji ze swoim byłym chłopakiem. Widziała, że on zamknął już rozdział nazwany jej imieniem w życiu, a ona zresztą zrobiła to samo. Przyjęła wszystko do wiadomości i nawet nie rozpamiętywała tego jakoś szczególnie często, ale... kiedy tak z nim dłużej przebywała, aż kusiło ją, żeby tak sobie poflirtować czy coś. No ale wiadomo, to byłoby bez celowe i nawet nie próbowała. Nic dobrego by z tego nie wyszło, na pewno.
Kiedy usłyszała jego propozycję, uśmiechnęła się szeroko. Ach, wyścigi na miotłach to było coś, co szczególnie lubiła. Ileż to razy po kryjomu przed nauczycielami ścigali się w Kanadzie. Nie tylko w dwójkę oczywiście, bo zwykle w takim wyścigu uczestniczyło więcej osób. Taki zastrzyk adrenaliny był czymś, czego Marceline potrzebowała raz na jakiś czas i teraz nawet długo nie zastanawiała się nad odpowiedzią.
- Ale że tak my tylko? Peeeewnie! Chyba bez problemu znajdziemy jakieś miejsce, nie? - oznajmiła z entuzjazmem, który był bardzo słyszalny w jej głosie. Ha, już czuła ten wiatr na twarzy, kiedy będą sobie tak lecieć. Idealnie!
Zebrali się ze swoich miejsc, zapłacili za zamówienie i wyszli z kawiarni, kierując się w bliżej nieokreślonym kierunku.

z/t
Powrót do góry Go down


Marigold Griffiths
Marigold Griffiths

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 143
  Liczba postów : 200
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptySro 7 Sie 2013 - 12:49;

W tej kawiarni Marigold nigdy nie bywała więc postanowiła to zmienić.
Słyszała od innych iż to bardzo dobra, elegancka kawiarnia, chciała sprawdzić czy to, aby na pewno prawda. Jak się okazało, że tak. Nie rozczarowało ją to pomieszczeni, a zwłaszcza wystrój, który ją wprost zauroczył. Mogłaby tutaj być cały czas gdyby nie to iż wzywają obowiązki, ale na kawę oraz dobre ciasto sobie pozwoli, a co! Kto wie może spotka kogoś znajomego lub całkiem, nową osobę?
Nigdy nic nie wiadomo co człowiek spotka na swojej drodze. Swoje miejsce znalazła przy oknie i postanowiła zamówić kawę espresso con panna, która jest bardzo pyszna, acz przedtem nie próbowała w ogóle, ale trzeba to w końcu zmienić czyż nie? Marigold złożyła zamówienie i czekała na nie. Wpatrywała się w pogodę zza oknem co non stop się zmieniała, nie obchodzi ją za bardzo, ale chciałaby... aby coś w jej życiu się zmieniło na lepsze. Oj tak.
Powrót do góry Go down


Matt Greyhound
Matt Greyhound

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 46
  Liczba postów : 40
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6424-matt-greyhound
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6420-sowa-matta
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptySro 7 Sie 2013 - 13:44;

Nie ma to jak błąkać się po ulicach. To dla mnie czas przemyśleń, postanowień, co zrobiłem źle, nad czym muszę popracować. Przechadzając się tak wraz ze swoimi myślami, wzrok mój przykuła urocza kawiarenka pod nazwą Solace. Postanowiłem wejść tam, bo co mi szkodzi posiedzieć, może uda się z kimś nawiązać rozmowę, przecież nie jestem typem samotnika, co to, to nie. Już przy wejściu roztacza się słodki zapach kawy i świeżo upieczonego ciasta. Prawie jak w domu, czy też u babci, tak swojsko. Rozglądam się po pomieszczeniu. Wystrój zachwyca oko, nie ma tu przepychu, jest dosyć tłoczno, lecz także dużo wolnych stolik. Kto by pomyślał że taka kawiarenka z zewnątrz taka mała, może pomieścić tyle osób. Graniczy to z cudem. Mój wzrok przykuwa całkiem wolny stolik pod oknem. Siadam i wyciągam z kieszeni niedokończoną książkę i zaczynam ją przeglądać. Nie jestem żadnym miłośnikiem czytania, ale ktoś mi kiedyś ją polecił i postanowiłem że przeczytam. Jak widać, nie udaje mi się to. Może w tak przytulnym miejscu jednak udało by mi się przeczytać ze dwie strony...
Powrót do góry Go down


Marigold Griffiths
Marigold Griffiths

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 143
  Liczba postów : 200
Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 EmptySro 7 Sie 2013 - 14:42;

Wreszcie kelnerka przyniosła już kawę oraz smaczne ciasto. Mari dostrzegła iż ktoś przysiadł się do niej, nie znała tego osobnika, a czyżby to jakiś nowy? Dziwne. Nagle się tak pojawił. Upiła pierwszy łyk kawy - naprawdę przepyszna, koniecznie musi tę kawiarenkę pokazać Huanowi, na pewno się mu spodoba, ciekawe też czy by mu ta kawa przypadła do gustu.
W ogóle tak bardzo mało jeszcze wie o swoim chłopaku, a pragnie z nim założyć rodzinę po szkole jak się uda - tak to było marzenie Mari: zdrowa, szczęśliwa, a przede wszystkim własna rodzina. Ciekawe co na to Huan? Może on także ma takie marzenie, może jest dla niego miłością tą pierwszą i tą jedyną? Gdyby tak było to wtedy życie byłoby dosłownie jak z bajki.
Z nad kawy wpatrywała się w okładkę książki, który jegomość czytał.
- Przepraszam, a o czym jest ta książka? - spytała z ciekawością bo ona w końcu też wielbiła nade wszystko książki, zwłaszcza romansidła - Widać, że pan uwielbia książki tak jak ja - dodała, a potem uśmiechnęła się do młodego mężczyzny.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Kawiarnia Solace - Page 9 QzgSDG8








Kawiarnia Solace - Page 9 Empty


PisanieKawiarnia Solace - Page 9 Empty Re: Kawiarnia Solace  Kawiarnia Solace - Page 9 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Kawiarnia Solace

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 20Strona 9 z 20 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 14 ... 20  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Kawiarnia Solace - Page 9 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-