Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Huśtawka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 7 z 17 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 12 ... 17  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32411
  Liczba postów : 101880
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Specjalny




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptyCzw 27 Sty 2011 - 23:25;

First topic message reminder :




Na łące rośnie kilka samotnych drzew i jakiś czas temu ktoś postanowił to wykorzystać. Do jednej z grubszych gałęzi zostały przymocowane dwie liny, na końcu połączone drewnianą deseczką. Tworzą prowizoryczną huśtawkę, ale czy czegoś więcej potrzeba, żeby na niej usiąść i trochę się pokołysać? Jest zrobiona na tyle solidnie, i zapewne wzmocniona jakimiś zaklęciami, że nie ma obaw, by można było spaść.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Administrator




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptyPią 17 Maj 2013 - 19:22;

Pannie Fontaine również nie podobał się fakt, że do Hogwaru przyjechali nowi uczniowie, gdzie cała uwaga nagle zaczęła się na nich skupiać. Jednakże nie dlatego, że być może mniej nią się interesowano, a dlatego, że to ona musiała się głowić nad nowymi. Wszakże była prefektem, więc to między innymi na niej spoczywało pilnowanie, czy też wymyślanie imprez powitalnych, rozplanowywanie... wszystkie te skomplikowane czynności tylko dlatego, że banda Kanadyjczyków i Australijczyków postanowiła zamieszkać ich murach. Pfff, też mi coś! Pełno w tej szkole przyjezdnych, a nikt wokół nich tak nie skacze! Tak też Fontaine prychała pod nosem, gdy tylko słyszała, że musi znów zrobić coś, co związane jest z członkami quidditchowych grup.
Do uszu blondwłosej w pewnym momencie dotarł jakże wesoły dźwięk, przekleństwo po Francusku, które zrozumiała mimo swego braku znajomości ów języka. Wszakże jej ojczym był francuzem, więc niekiedy słyszała pod własnym dachem podobne wybuchy niezadowolenia. Dziewczę lekko przekręciło głowę, opierając ją o linę huśtawki i obserwując przybysza. Bruno nie był jej niesamowicie dobrym kumplem, nie przyjaźnili się, ani nie spędzali godzin na rozmowach o sztuce. Prawdę powiedziawszy po prostu kojarzyła go z imprez, czy też z pokoju wspólnego, gdzie niejednokrotnie przebywali w tym samym gronie, gdzie okazje mieli zaledwie kilkukrotną by wymienić zdania. Na jego słowa lekko się uśmiechnęła, zaledwie na sekundę wędrując wzrokiem ku kugucharowi, o którego obecności odrobinkę zapomniała, a który to na szczęście nie oddalił się znacząco.
- Ja natomiast nie wiedziałam, że interesuje Cię czy mam nowego chłopaka - odrzekła z delikatnym uśmieszkiem, ponowie obserwując chłopaka, który to postanowił dołączyć do blondynki i usiąść obok niej. Kto by pomyślał, że tak będzie zaskoczony brakiem wiedzy o jej nowym chłopaku (nawet jeśli był to tylko kot)! I cóż biedna miała teraz uczynić? Przesunęła nieco tyłek, robiąc mu odrobinę miejsca, skoro ten już tak bezczelnie wepchnął się na jej huśtawkę. Uuuuu co więcej, paskudnie zabrał jej papierosa, jakby Eff nawet powinna była się z nim nie tylko miejscem, ale i papierosem podzielić! Dziewczyna uniosła lekko brwi widząc jego swobodne zachowanie, po czym po prostu odebrała mu papierosa, sama się nim zaciągając.
- Tak sądzisz? Może bywa trochę agresywny, ale ostatecznie to bardzo dobry chłopiec, przede wszystkim nie podkradający mi używek - zauważyła obracając między palcami swojego papierosa i po chwili znów się nim zaciągając, a drugą ręką łapiąc liny w huśtawce, którą Bruno zaczął bujać. Och, jeszcze tego by brakowało, że trafiłaby na zwierzątko, które zabierałoby jej fajki czy alkohol! I jakby w złości, czy też w ramach udowodnienia, że to ona tu narzuca tempo, znacznie mocniej odepchnęła ich od ziemi, tym samym huśtając ich o wiele wyżej, niż to, na ile Bruno uczynił.
Powrót do góry Go down


Bruno Bedau
Bruno Bedau

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 166
  Liczba postów : 171
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptyPią 17 Maj 2013 - 19:52;

O tak, blondwłosy francuz zdecydowanie nie miał takiego problemu jak zajmowanie się innymi. Po pierwsze był egoistą i nie spisałby się jako prefekt, a po drugie co on był jakimś ich ojcem? W Hogwarcie ludzie powinni nauczyć się życia. Musieli poznać brutalne zasady, którymi rządzi się świat. Tu nie było żadnych wyjątków. Czasami niektórzy uciekali od swoich obowiązków, sądząc, że jeśli zamienią się w małe dzieci, to taki prefekt będzie wokół nich skakał aż do uzyskania dyplomu. Bruno zdecydowanie się temu sprzeciwiał. Żywił naprawdę sympatię do szczuplutkiej blondynki, która w sobie miała niesamowicie dużo czaru. Czy genetyka wili zapewniała dziewczynie tyle czaru? Absolutnie. Bruno co prawda nigdy nie rozmawiał z Effie Fontaine sam na sam. Nie to żeby się wstydził czy coś. Po prostu nigdy nie było okazji. Spotykali się razem na imprezach, od czasu do czasu palili wspólnie i tak „rozwijała się” ich znajomość przez tyle lat. Mimo wszystko uwielbiał Effie. Wydawała mu się bardzo francuska. Jej dostojność paraliżowała zakończenia nerwowe Bruna, sprawiając, że miał dreszcze w okolicach karku. Uśmiechnął się jakby się cieszył na samą obecność dziewczyny, czując, iż jej piękno działa na każdy zmysł chłopaka. Nie mógł przejść obok niej obojętnie. Głowił się czasami, dlaczego dziewczyna jest aż tak magnetyzująca, co tak naprawdę sprawia, że nie potrafi oderwać wzorku od jej szmaragdowych oczu. Jak i sama panienka Fontaine tak i dziwny zwierz był fascynujący. Było w nim coś takiego, że chciało zatopić się dłoń w jego futerku. Oczywiście gdyby nie to, że Bruno bał się zwierzaków i zdecydowanie preferował odległość w której znajdował się ów dziwny stwór.
- Oczywiście, że tak. Cały Hogwart żyje plotkami, a Ty myślisz, że nie jesteś… jak to się mówi po angielsku… na językach? – spytał nieco zaskoczony. Nie wiedział, czy panienka Fontaine jest aż tak skromna czy może po prostu chciała zobaczyć, czy Bruno Bedau jest zainteresowany. Jednak Francuz wierzył w jedną życiową mądrość: musisz wiedzieć o każdym człowieku coś, żeby znać jego piętę Achillesa, gdy stanie się Twoim wrogiem. Można było śmiało powiedzieć, iż blondyn był mściwym chłoptasiem. We Francji było to na porządku dziennym. Wszak nie pamiętał, jak to jest w jego ojczyźnie, ale wciąż powtarzał sobie, iż to iście francuska cecha, z której jest po prostu usprawiedliwiony. Z resztą jak ze wszystkiego. Bruno Bedau, człowiek bez wad i skazy!
- Jakbyś naprawdę lubiła grzecznych, ułożonych chłopców, którzy na każde Twoje skinienie podkulą ogon i pójdą na swoje posłanie… – rzucił luźno, czując się przy blondynce zupełnie swobodnie. Bruno z resztą zawsze był bardzo otwarty na ludzi. Poczekał, aż dziewczyna zaciągnie się papierosem i znów zabrał jej używkę, uważając najwyraźniej, że podzielą się do końca tym papierosem. Grunt to symbioza i współpraca, a jego zachowanie wcale nie było ala wredny pasożyt. Złapał się liny, gdy tylko Effie narzuciła tempo, widząc jak ziemia coraz bardziej się od niego oddala. Poczuł się dość niebezpiecznie, dlatego też zdziwiony spojrzał na nią.
- Nie sądziłem, że jesteś aż tak agresywna, Effie. – dodał, odpychając się mocniej nogami od podłoża. Co jak co, ale był wysokim chłopcem, więc na pewno miał dolne kończyny dłuższe od niej! Dlatego też coraz mocniej zaczęli się bujać, będąc praktycznie na skraju już wykonania pełnego obrotu na linach. Co na to panienka Fontaine?
Powrót do góry Go down


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Administrator




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptyPią 17 Maj 2013 - 20:42;

Egoizm czy nie egoizm, co za różnica jak się było prefektem i niektóre rzeczy tak czy owak trzeba było robić? Ioannis chociażby, zapewniam, był całkiem egoistyczny, Eff to też żadna matka dla zbłąkanych uczniów Hogwartu. Dexter, Merlin? Ci rangi prefektów mieli chyba tylko po to, żeby wzbudzać poczucie bezpieczeństwa u tych ładniejszych, zlęknionych uczniów, a potem by spokojnie mogli ich zaciągnąć w odosobnione miejsce i roztaczając swój czar, uwieść i porzucić! Cechy charakteru naprawdę niewielkie miały tu znacznie. A już nie wspomnę o tym, że swego czasu prefektem był też Jiri, czy Gilbert, oni również raczej nie byli zbyt przykładnymi osobami na ów stanowisko. Pozostaje wyciągnąć wnioski, że Gareth Hampson kompletnie nie zna swych uczniów, a odznaki rozdaje za ładny uśmiech.
Rzeczywiście, fakt że Bruno i Eff niewiele ze sobą rozmawiali, tak naprawdę nie miał głębszego wyjaśnienia, poza tym, że po prostu nie mieli ku temu zbyt wielu okazji. Ani nie kryła się tu żadna tajemnicza niechęć, ani wstyd. Nic w tym stylu.
- To czy w ogóle jestem na nich, to jedna sprawa, jednak na czyich dokładnie językach, to już zupełnie inna kwestia - zwinnie zauważyła, wyjaśniając co dokładniej miała na myśli. Bo owszem, nie wątpiła, że plotkowali o niej, była wszakże szkolnym prefektem i wilą, osobą, która niekiedy pojawiała się w obserwatorze. Niemniej jednak wiele osób ów plotki nie interesowały i to wydawało się jej zupełnie normalne. Tak samo jak Eff nie ciekawiły chociażby miłosne perypetie puchonów, co ostatnio nawet skomentowała na oficjalnym profilu Obserwatora (kto to widział, pisać tam o nich aż tyle?!). I wcale tu nie chodziło o jakąś skromność czy inną cnotę tym stylu. Niemniej jednak, jeśli chodziło o zasadę, że zawsze dobrze wiedzieć wiele o innych, to Eff zdecydowanie by się zgodziła. Sama była okropną plotkarą i nie tylko lubiła smaczki na temat innych słuchać od znajomych, ale i wyczytywać je na wizbooku. Kiedy chłopak wyjawił swoją teorię na temat upodobań Eff co do facetów, blondwłosa zakryła usta dłonią, robiąc pseudo zaskoczoną minę.
- Nie wiem skąd wniosek, że takowych nie lubię. Przecież nimi mogę dowolnie rządzić - odparła niewinnie się uśmiechając. Ale jak już wiadomo z historii, rzeczywiście było to małe kłamstwo, bowiem Eff spotykała się z tymi, co jej samej ciężko był ich poskromić. Cóż, w tym tkwiła cała zabawa! Ponowie Eff wzdychnęła z lekkim niezadowoleniem, gdy Ślizgon odebrał jej papierosa.
- Skoro śledzisz moje poczynania słuchając plotek, to powinieneś też wiedzieć, że wcale nie lubię się dzielić używkami, zwłaszcza, gdy nie dostaję nic w zamian - stwierdziła zaraz po tym, gdy odebrała mu papierosa, gdy już zdążył się zaciągnąć. Wówczas postanowiła już zupełnie sama go dopalić. Niemniej jednak, nie mogła się na tym skupić, bo chłopak bardzo gwałtownie zwiększył wysokość lotu ich huśtawki. Dziewczę jedną dłonią mocniej złapało się liny, a z drugiej niestety wyleciał jej, i tak już praktycznie zupełnie wypalony, papieros.
- Na Slytherina! - Wrzasnęła w efekcie mocno opierając się dłonią na udzie chłopaka, oczywiście uczyniła to, by nie zlecieć, gdy ich huśtawka niemal nie wykonała pełnego obrotu! A przy tym wrzaśnięciu dodatkowo mocno zatopiła w jego nodze swoje czerwone paznokcie, zupełnie niczym kuguchar wcześniej na jej ramieniu. Chociaż szczęściarz przez spodnie pewnie nie odczuł tego aż tak boleśnie!
Powrót do góry Go down


Bruno Bedau
Bruno Bedau

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 166
  Liczba postów : 171
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptyNie 19 Maj 2013 - 11:02;

Chodziło nieco o inny egoizm. Bruno nie potrafiłby zarywać nocy, aby udekorować salę, żeby i n n i mogli się bawić. To właśnie dla blondyna powinni jak mrówki pracować ludzie, żeby to on był zadowolony. Zdecydowanie nie pogodziłby się z faktem, iż musi robić dla kogoś. Brunowi trudno było posprzątać za siostrę czy też braci, a co dopiero dać się wykorzystywać. To właśnie chłopakowi powinno być wygodnie. Przychodzić na gotowe, w trakcie bójek, w których prym wiedzie River, a potem broić tak, aby nie być zauważonym. Zdecydowanie Dyrektorowi mamy wiele do zarzucenia. W Hogwarcie od czasów jego kadencji pozwala się na za dużo rzeczy. Nie chciał podważać autorytetu Effie, lecz jeśli to on miałby taką władzę jak Hampson, to na pewno przyznałby tak ważną funkcję pół wili. W końcu chciałby patrzeć zawsze na piękną twarzyczkę. Nie miałby serca zwracać dziewczynie żadnych uwagach dotyczących jej rangi. Chciałby, aby cały czas się do niego uśmiechała, a nie zamieniała się w wredną harpię tak jak mówi legenda.
- Spoko, podsłuchuje tylko w Slytherinie. A na Puchonki to chyba mam uczulenie… – rzekł z lekką odrazą. Effie Fontaine na pewno wiedziała, że biedny Bruno miał dość ograniczoną liczbę produktów, z którymi mógł obcować. Może właśnie znalazł przyczynę, przez którą miał ostatnio taki okropny katar! Zdecydowanie stół Puchonów i Ślizgonów powinien być odgrodzony jakimś betonowym płotem. Co jeśli przez ich głupotę dostanie paskudnej wysypki?! Z tym plotkowaniem o panience Fontaine bywało rzeczywiście różnie. Raczej pożądało się jej wzrokiem niż ktoś odważyłby się powiedzieć o niej złe słowo. Co jeśli legenda z harpią jest prawdą? Chyba żaden mężczyzna nie chciałby umrzeć na polanie przez zakazanym lasem z wycieńczenia lub przez to, że dziwna zwierzyna oderwałaby mu głowę. Bruno naprawdę lubił swoją głowę, w szczególności ten mózg geniusza.
- Aż tak kręci Cię despotyzm? – zacmokał. Sam pamiętał jak blond dziewczę spotykało się z kilkoma facetami i doprawdy dałby sobie palec uciąć, że to oni mieli pełną władzę w tym związku. Jednak od rozważań chłopaka na temat byłych ślizgonki, oderwał jej niewinny uśmiech. Och, na gnoma, dlaczego wile posiadały aż taki urok?
- E tam. Słuchając plotek, nie powinienem w ogóle z Tobą rozmawiać. Jeszcze zrobisz mi krzywdę tymi swoimi oczami. – burknął, niezadowolony z faktu, że aż tak mało wypalił! Zapewne gdyby miał różdżkę (albo więcej niż jednego papierosa w paczce) podzieliłby się nimi z dziewczyną, ale musiała przecież zrozumieć, że na następnej imprezie to on ją poczęstuje wspaniałymi, francuskimi używkami. Z tymi pazurami Effie Fontaine nie było tak kolorowo jak myślała, że będzie. Bruno syknął z bólu, wszak miał bardzo cienkie spodnie, a następnie tracąc równowagę zleciał z huśtawki na ziemię.
- Na Merlina, widzisz plotki są prawdziwe! – krzyknął, próbując otrzepać się z ziemi i turlając się na bok, aby uniknąć czołowego zderzenia z huśtawką.
Powrót do góry Go down


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Administrator




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptyNie 19 Maj 2013 - 13:16;

Wprost idealnie było tu podkreślane, jak ciężki żywot mieli prefekci. Wszakże musieli zarywać noce, żeby urządzać przyjęcia dla jakichś idiotów! I co oni tak naprawdę z tego mieli? Mogli chodzić do ładnej łazienki (jak widać ostatnio wszyscy tam chodzili i imprezowali), mieli dodatkową przypinkę na mundurek no i mogli straszyć szlabanami i odejmowaniem punktów. Naprawdę powinni mieć jeszcze więcej praw. Chociaż zaraz, tak sobie teraz myślę, że może mogli chodzić do zakazanych ksiąg? Jeśli tak, to akurat z tego Eff pewnie niejednokrotnie skorzystała. Dex może nieco mniej...
- Och znam to uczulenie, jest okropne, raz mdli, raz wywołuje nieprzyjemne dreszcze. Przeklęci puchoni - powiedziała lekko się otrzepując, jakby mówiła o czymś wyjątkowo nieprzyjemnym. Fontaine nigdy nie żyła w zgodzie z przedstawicielami żółtego domu. Odkąd pamiętała tylko, pałała do nich niechęcią. Po prostu byli dla niej zbyt ślamazarni, zbyt przyjacielscy, no, zbyt puchońscy po prostu. Zwykły konflikt charakterów. Do innych domów natomiast przeważnie nie miała wiele przeciwko, chociaż czasem oczywiście nie mogła darować sobie pewnych mało sympatycznych komentarzy. Jednak to tylko tak z przekory!
- No cóż, jestem w końcu prefektem naczelnym, większej władzy jako uczeń już nie mogłabym tu zdobyć - odparła delikatnie się uśmiechając, jakby mówiła o pieczeniu tortów i zrywaniu kwiatków, potwierdzając tylko, że tak, kręci ją despotyzm. Och, więc Bruno nie miałby dziś palca, gdyby tak swobodnie się o niego zakładał. Otóż to zupełna nieprawda, że faceci mieli kontrolę w związkach z Eff. Przecież ona nie odpuszczała nawet najmniejszej okazji by przeprowadzić kłótnie i przeciągnąć władzę na swoją stronę. Ile razy kłócili się z Grigiem, o to kto ma racje? Ile razy udowadniali sobie, kto wie lepiej, kto jest mądrzejszy i kto bardziej rządzi w danym momencie? Grig miał jednak pewną przewagę, był od niej po prostu silniejszy. W odpowiednim momencie więc po prostu hamował, niemal już zupełnie rozwścieczoną harpię. Jednak nie przyznałabym mu w żaden sposób zupełnej władzy w związku. Myślę, że było to bardzo równomiernie rozłożone. Szczególnie, że to ostatecznie ona chcąc wywołać zazdrość wdzięczyła się na jego oczach przed Borisem, i to ostatecznie ona powiedziała, żeby znikł. Mimo wszystko ich związek pod względem władania, był dość wyrównany. Tak przynajmniej to widzę.
Oczywiście blondynka nie spodziewała się, że chłopak zareaguje na jej pazury aż tak gwałtownie i spadnie z huśtawki! Wesoło się więc uśmiechnęła widząc jak jej towarzysz cierpi, turlając po ziemi, niemniej jednak spróbowała nieco zahamować rozszalałą huśtawkę.
- Ach wybacz mi! Powiedziałabym, że sam się o to prosiłeś, ale będę milutka - rzekła wstając z huśtawki i podchodząc do tarzającego się po trawie Bruna, obok którego przyklękła, nachyliła się i dała mu buziaka w czółko. - Widzisz, te wszystkie plotki na mój temat są bzdurne, jestem pełna współczucia. - Powiedziała przyjmując bardzo niewinną minkę. A zaraz po tym wykorzystała chwilę, że była już na tej ziemi, by rozejrzeć się za swoim podopiecznym, który gdzieś buszował w trawie.
- Ale jak zgubię moje zadanie z ONMS to już nie będę - westchnęła próbując dostrzec kociaka, który zapewne po prostu czaił się gdzieś w zaroślach. Co za utrapienie z tymi stworzeniami!
Powrót do góry Go down


Bruno Bedau
Bruno Bedau

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 166
  Liczba postów : 171
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptyWto 21 Maj 2013 - 5:15;

Och, przecież ten chłopaczyna był najbardziej empatyczny z całego Hogwartu! Każdy wypalony papieros mogliśmy traktować jako niepodważalny dowód jego szacunku do panienki Fontaine. W końcu czy zbliżałby się aż tak do kogoś, gdyby uważał, że druga osoba jest takim na przykład Puchonem? Nie żeby Bruno musiał mieć z każdej znajomości jakieś korzyści, ale na pewno relacje z blondynką, które były doprawdy pozytywne, łechtały dumę chłopaka. W końcu co jak co, czy ktoś inny mógłby się pochwalić że pół wila nie zabija go wzrokiem? Och, no może tylko zrzuca z huśtawki. Jednak przecież to na pewno było z miłości!
- Wyobrażasz sobie, że jak poszedłem do Skrzydła Szpitalnego, podczas oczywiście Mugoloznawstwa, to pielęgniarka uderzyła mnie w głowę jakimś tomiskiem i powiedziała, że mam nie wymyślać? A ja naprawdę miałem wysypkę od tych przeklętych Puchonów! – leżąc na tej ziemi, uniósł dłoń do serduszka na znak złożenia obietnicy. Oczywiście pielęgniarka miała rację. Bruno po prostu nienawidził Mugoloznastwa i znalazłby każdy pretekst, aby się z niego wyrwać. Po co była mu znajomość, co to jest komputer i jaki jest przelicznik galeonów na mugolskie pieniądze? Na Merlina, przecież wszyscy wiedzieli, że Francuz będzie magicznym geniuszem i wszystko co „normalne”, nie będzie miało z nim jakiejkolwiek styczności. Krytycznie wzrokiem przejechał na jej piersi (oczywiście zupełnie niechcący), aby zobaczyć, czy panienka Fontaine naprawdę jest prefektem naczelnym. O rany, z kim on się zadaje! A tak się dobrze mu paliło! Zaczerwienił się nieznacznie, czując jak obolały tyłek przestaje mu pulsować. Och, jakże często Francuz się mylił! Dałby sobie rękę uciąć, że jest zwykłym prefektem, w dodatku palec, że nie jest dominująca stroną w związku… Jeszcze nie daj boże obiecałby komuś głowę i co stałoby się z tym mózgiem geniusza? Na pewno jak Osbourne napisałby papierek, iż chce być badany po śmierci, bo to niemożliwe, aby ktoś był aż tak utalentowany w eliksirach! Co jeśli Bruno Bedau miał jakieś bliskie powiązanie z Księciem Półkrwi? O matko, ale na mnie ta kawa o tej szalonej porze źle działa. Same głupoty piszę!
- Kiepsko pasuje Ci ona do outfitu – odpowiedział lekko z przekąsem. Oczywiście, że wolałaby, aby żadna kobieta nie była „wyżej” w hierarchii od niego, jednakże jeśli chodzi o Effie Fontaine nie miał nic przeciwko. W końcu chciał się z nią tylko troszkę podrażnić! Nawet jeśli to wywołało u niej nieprzyjemną stronę „harpii”. Swoją drogą, na następnej imprezie, Bruno Bedau musi koniecznie poprosić blondyneczkę do tańca! Tyle krążyło legend o uwodzicielskich ruchach wil, a on jeszcze tego nie spróbował! Czy panna Fontaine będzie potrafiła się skusić? Przymknął na chwilę oczy, gdy Effie próbowała mu wynagrodzić ten obolały tyłek.
- Ty milutka? Doprawdy? – spytał, ponownie się drażniąc. Nie byłby sobą, gdyby nie ujął dłoni dziewczyny, a następnie pociągnął ją na ziemię. Stąd poszukiwania jakiegoś szalonego kocura na pewno są odwołane! Bruno Bedau delikatnie zaczął łaskotać pannę Fontaine, nie przejmując się zupełnie tym, że rzeczywiście jej szalone zadanie z ONMS mogło sobie pójść na coś do jedzenia.
Powrót do góry Go down


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Administrator




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptyWto 21 Maj 2013 - 13:08;

Rzeczywiście, Eff również zapewne nie próbowałaby ani odebrać papierosa od Puchona, który by jej go skradł, tylko momentalnie potraktowałaby jakimiś mało przyjemnymi zaklęciami, których skutki ów osobnik długo musiałby ponosić. Co by pamiętał, że Fontaine to niedobra wila i nie wolno z nią zaczynać! W stosunku do, bądź co bądź, dość uroczego Ślizgona nawet nie mogłaby wystosować takich działań. I czy realnie była zła za odebranie jakiegoś tam papierosa? Ależ tylko się tak z nim drażniła.
- Omijam zajęcia mugoloznastwa szerokim łukiem, na pewno jest na nich ogromne stężenie puchonów - powiedziała lekko się krzywiąc i wyobrażając, że niedajboże nie dość, że musiałaby siedzieć z ich chmarą na zajęciach, to jeszcze słuchać o mugolach. Ach koniec świata! Prawdę powiedziawszy Eff również uważała, że znajomość niemagicznego świata jest jej absolutnie zbędna, bo i tak nie będzie się w takowym obracać. Całe jej życie miało być zupełnie magiczne, z dala od mugoli, z dala od świata, który był jej obcy, i uparcie chciała by ten pozostał dla niej nieznajomy. Cóż, była zbyt dumna by poznawać jakieś niemagiczne, zupełnie jej niepotrzebne rzeczy! I omatko, naprawdę nie słyszałam, że Osbourne podpisał taki papierek! Rzeczywiście, niewątpliwie Bruno powinien podobny podpisać, może dzięki temu czarodzieje dojdą do jakichś cudownych odkryć? Ewentualnie po prostu będą mieć na czym eksperymentować!
Kiedy chłopak wspomniał, że jej przypinka prefekta naczelnego średnio pasuje do jej stroju, zadumała się na moment odpinając ją od bluzki, po czym przyczepiła ją do tej należącej do Bruna. Przekrzywiła lekko głowę, jakby oceniając na ile pasuje ona do drugiego Ślizgona.
- A jednak, będę się pocieszać myślą, że do Ciebie pasuje ona jeszcze mniej - uznała w końcu pogodnie, stwierdzając, że chłopak naprawdę nie prezentował się w niej tak znakomicie jak ona, bez względu na to, do jakiej bluzki miała ją przypiętą. I niestety, nawet nie zdążyła mu jej odpiąć, bowiem Francuz nagle pociągnął ją na ziemię! Co więcej, zaczął ją łaskotać, na co Eff nie mogła nie zareagować głośnym śmiechem. Ehe, w taki sposób to na pewno już spłoszyła swojego słodkiego Kuguchara! Trudno, w tej chwili zupełnie o nim zapomniała. Zaczęła natomiast się wiercić, co by uciec od rąk chłopaka, w końcu zebrała się na tyle, że złapała go za nadgarstki, starając przytrzymać na tyle mocno, by nie mógł kontynuować swoich barbarzyńskich zabiegów.
- Na Slytherina Bedau, zaraz Ci dam szlaban za napastowanie prefekta - powiedziała wciąż roześmianym głosem, próbując odzyskać powagę i przybrać w miarę poważną minę. Miała przecież zastraszyć Ślizgona! Na pewno świetnie się jej to udało, gdy leżała, zapewne z mocno rozczochranymi włosami, w które musiał wkraść się chaos, gdy tak usiłowała uwolnić się od swojego kolegi, a do tego z ewidentnym rozbawieniem malującym się w jej zielonych oczach. Nono, to dopiero groźna harpia!
Powrót do góry Go down


Bruno Bedau
Bruno Bedau

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 166
  Liczba postów : 171
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptySob 25 Maj 2013 - 15:06;

Dokładnie! Effie powinna wiedzieć jako prefekt naczelny , że przez ślinę przenosi się najwięcej zarazków. Co jeśli przez jednego papierosa nagle Fontaine zaczęłaby wszystkich pomagać i rzygać tęczą na boki? Bruno nawet nie wiedziałby jakiego eliksiru użyć, aby ją uleczyć. W końcu czy można chronić kogoś przed głupotą? To najstraszniejsza choroba XXI wieku. Gorsza nawet od Aids!
- I Krukonów, oni to merde muszą wszystko wiedzieć – skomentował, przypominając sobie ostatnią lekcję eliksirów. Och, cały czas podnosili rękę i kłapali tymi swoimi jadaczkami, nie potrafiąc się zamknąć. A Geniusz potrzebuje ciszy, która ukoi mu zmysły oraz nastroi do tworzenia „cudeńków”. Nie chciał nigdy sprzedać swoich tworów Puchonom. Potem byłyby z tego same problemy. Tamten wypił zamiast posmarować, tamta zamieniła się w kota, bo nie pomyślała, że trzeba bardziej uważać na eliksiry. I on niby był wszystkiemu winien! W ogóle też nie rozumiał sensu, dlaczego czarodzieje mają się uczyć o mugolach. Czy oni uczą się o Hogwarcie? Właśnie! Dlaczego więc Bruno miałby rozróżniać, czym jest komputer albo zmywarka jak za nic nie będzie żył w takim świecie. Czy szanowny profesor od Mugoloznawstwa wyobrażałby sobie go w fartuszku, gotującego tradycyjnie obiad? Miałby zrezygnować ze skrzatów? Głupota! Czysty Puchonizm!
Zamarł na chwilę w bezruchu, widząc, że Eff paskudnie dobiera się do jego klatki piersiowej. Uniósł jedną brew, zastanawiając się, co ta dziewczyna wyprawia. Sam spojrzał krytycznie na odznakę, a następnie zrzucił ją z siebie.
- A fe! Jeszcze na to dostanę uczulenia! Chcesz, abym nagle stał się odpowiedzialny? – spytał ze smutkiem, spoglądając w stronę przypinki. Chwycił ją, a następnie chciał ulokować ją na bluzce Effie, ale ta jak zwykle zaczęła się wiercić i metal wypadł mu z rąk. – Zdecydowanie wolę jak ta plakieta jest Twoja. Wiesz, stajesz się bardziej pociągająca, masz władze – rzekł mało zgrabnie. Bruno tak naprawdę był paskudnym pozerem. Dziewczyny go onieśmielały, zwłaszcza takie, które miały genetykę pół wili. Rzeczywiście mówił trochę bez ładu i sensu, ale zrzućmy winę na to, że Eff dała mu tak małą ilość papierosa do wypalenia. Zero współczucia!
- A co będziemy robić na tym szlabanie? – spytał, zjeżdżając delikatnie dłońmi na brzuch dziewczyny. Dlaczego w końcu chciała być dla słodkiego Bruna taką okropną harpią? Powinna go miłować, całować, masować ten obolały tyłek, a nie… Bedau jednak się nie poddał, prędko wyrwał swoje dłonie chudzielcowi, a następnie przeturlał się z dziewczyną tak, że znajdował się na niej. Znów powrócił do łaskotania jej ciała. Och, rzeczywiście bardzo bał się tych szlabanów!
Powrót do góry Go down


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Administrator




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptyNie 26 Maj 2013 - 14:32;

Uuu eliksir chroniący przed głupotą. Myślę, że taka mikstura zrobiłaby furorę na rynku eliksirów. O ile oczywiście nie byłaby jakimś kitem wciskanym biednym czarodziejom. Jak maść, którą ponoć ludzie smarowali odbiorniki telewizyjne, żeby odbierać obraz cyfrowy! Ależ tu trzeba mieć gadane, żeby ktokolwiek kupował takie szalone produkty!
- Krukoni tu nudziarze - powiedziała Eff z machnięciem ręką. Chociaż prawdę powiedziawszy nie miała wiele przeciwko mieszkańcom ów domu. Po pierwsze jej siostra przyrodnia była Krukonką, po drugie w Ravku trafiali się różni artyści. Niemniej jednak publicznie aż wskazanym było wyrażać niechęć do jakiegokolwiek innego domu, wszystkie wszakże były gorsze od Slytherinu! Więc by utrzymać wizerunek niedobrej Ślizgonki, Eff pięknie zgodziła się z Brunem, że Ravek, jak każdy z pozostałych domów, jest okropny, tylko w inny sposób. Chociaż swoją drogą Fontaine nawet nie potrafiła sobie wyobrazić, że trafiłaby gdzieś indziej, że nie byłaby przydzielona do zielonych.
Fakt, że czarodzieje uczą się o mugolach był równie niezrozumiały dla Fontaine. Szczególnie, że ona na pewno nie zamierzała mieszkać wśród mugoli! Nie chciała więc znać ich sposobów na mycie naczyń, ona wszystko mogła dokonać za sprawą zaklęć. Po co jej więc jakaś zmywarka, na Slytherina!
Eff bardzo się oburzyła, gdy Bruno zaprotestował na jej przymierzanie do niego plakietki prefekta. Wszakże nic by mu się nie stało, gdyby zdążyła chociaż zobaczyć jak z nią wygląda!
- Niemądry jesteś. Prefekci nie są odpowiedzialni, tylko są osobami, które mają dostęp do wszystkich ciekawych miejsc w Hogwarcie - burknęła nie rozumiejąc jak on może tego nie pojmować. Przecież prefekci nie tylko mogli chodzić to tej superowej łazienki, działu zakazanych ksiąg, ale i mogli wchodzić do wszystkich dormitoriów. Ach, co za przywileje! Ale skoro nie chciał plakietki to tym lepiej. Już chciała ją zabrać, ale ten zaczął ją łaskotać no i nie udało się jej podnieść. Ale spokojnie, potem ją zabierze. Ona jednak nie oddałaby jej nikomu!
Eff nie zdążyła zbyt długo nacieszyć się swoją władzą i tym, że powstrzymywała Bruna przed dalszym jej łaskotaniem, bowiem ten, jako, że jednak silniejszy, to zaraz znów przewrócił Eff, znajdując się nad nią. Na dodatek ponownie zaczął ją męczyć. Cóż jej pozostało? Musiała użyć sprytu i genów!
Spojrzała bardzo uważnie w oczy Bruna, zaciskając zęby i jednocześnie starając się nie roześmiać od łaskotania. Miała bowiem ważniejszą misję teraz. A więc patrzyła przez pewną chwilę w jego tęczówki, bardzo hipnotycznie i bardzo korzystając z genów, które otrzymała od matki, wprowadzając tym samym Ślizgona w lekkie otępienie. Ach, teraz biedaczek był bezbronny! Nie mógł jej dalej łaskotać, wygrała więc. Jednakże wcale nie przerywała swojego czaru, a nawet zrobiła nieco więcej. Odrobinkę się uniosła i przesunęła lewą dłonią lekko po jego policzku. Znów się zbliżyła i bardzo lekko pocałowała jego usta, na koniec odrobinę je przygryzając. Po tej krótkiej czynności odsunęła się, zajmując czymś tak banalnym, jak podniesienie swojej odznaki i przyczepienie jej do bluzki.
- Pójdziesz ze mną zaraz na imprezę, prawda? - Zapytała w międzyczasie, znów podnosząc wzrok na chłopaka. A zaraz po tym wywinęła się spod niego, i wstała z ziemi otrzepując ubranie. Musiała jeszcze złapać swojego kocura, który całe szczęście nie był aż tak daleko, po czym odprowadzić go do dormitorium, gdzie chciała się też przebrać. I potem mogli sobie wesoło ruszyć na imprezę z karaoke!

zt!
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptyWto 11 Cze 2013 - 20:05;

Ostatni czas... był bardzo dziwnym czasem. Scarlett nie okazywała w żaden sposób swoich destrukcyjnych emocji. Nie próbowała skakać z wieży, podciąć sobie żył czy skorzystać z jakiegoś innego sposobu na przerwanie swego życia. Była... kompletnie obojętna, na wszystko i wszystkich. Snuła się całymi dniami nie wiadomo gdzie i nie wiadomo po co, nie stroiła się jak zwykle, a raczej ubierała pierwsze lepsze rzeczy, nie patrząc na to, czy do siebie pasują i tak dalej. Nawet jeść jej się nie chciało, wszystko wydawało się być totalnie bez sensu. Przychodziła do wielkiej sali, siadała przy stole ślizgonów i tępo gapiła się w potrawy, które stały na blacie, nie wiedząc w zasadzie, co chce zjeść i czy w ogóle cokolwiek chce jeść. Potem brała pierwszą lepszą rzecz, na jaką natrafiała, memłała chwilę, by potem jednak to odstawić i wyjść z pomieszczenia, znów się gdzieś snując nie wiadomo po co. Generalnie tak mijały jej dni, bo nawet z nikim nie rozmawiała, nie uczęszczała na lekcje, nie uczyła się i nie próbowała wymyślać nowych zaklęć. Zarzucała sobie jedynie Cyanide na ramiona, aby jej potowarzyszył. Generalnie wyglądała prawie jak stara panna z kotem, tylko w tym przypadku była młoda i miała węża, eheheh. Jak tak dalej pójdzie, to będzie jak Jęcząca Marta.
Najgorsze jednak jest to, że pomimo swojej skrajnej obojętności na wszystko, to Cedric wciąż jej chodził po głowie. Rano, w południe, po południu, wieczorem, w nocy. Nie mogła spać, ona, leń naczelny, który może spać godzinami, nie potrafiła przespać nocy. Przysypiała może łącznie na jakieś dwie godzinki, a głównym jej zajęciem to było wypychanie krukona z myśli. Czasem miała ochotę pójść do kogoś i poprosić o rzucenie na nią oblivate, bo nie dawała rady. Myślała potem, że będzie jej brakować tych cudownych wspomnień, jakie ją z nim łączyły. I każdych innych. I nie będzie pamiętać, co planowali w przyszłości. Choć to chyba nieistotne, bo miała wrażenie, że i tak nic się już nie spełni. I to było najsmutniejsze. Niby powinna walczyć, szczególnie, że otrzymała od niego całą serię listów, ale... bała się. Bała się, że to tylko chwilowe. Że teraz za nią tęskni, bo nagle jej nie ma. Ale że i tak uważa ją za puszczalską i szybko o niej zapomni, uznając, że wcale nie jest warta tego wszystkiego. Że ta durna Pierre go lepiej rozumie i nie wścieka się o byle co. Choć tak naprawdę zdenerwowała się na niego chyba po raz pierwszy, ale to nieistotne. Pierwszy też raz dopuściła do siebie myśl, że ktoś może być dla kogoś lepszy od niej. Jeżeli Bennett ma być szczęśliwy z tą wywłoką... okej. Szkoda tylko, że wcześniej mówił coś innego. A teraz ona została sama, zraniona. No nic. Nie pierwszy raz. Ale na pewno ostatni. Tak sobie obiecała.
Dziś znów się szwendała nie wiadomo gdzie, choć tym razem nogi zaniosły ją na huśtawkę na jednej z łąk. Było tu całkiem cicho i spokojnie. I jedynie huśtawka dyndająca samotnie. Hej, kompanie w niedoli! Która była okropnie po Scarlett widoczna. Nieumalowana, nieuczesana, w za dużym swetrze, jakichś spodniach i trampkach nie prezentowała się jakoś szczególnie kusząco. Ale mało ją to obchodziło. I tak wszystko było bez sensu.
Usadowiła się na bujawce, na ramionach oplótł się Cyanide, a ona wyjęła z kieszeni spodni paczkę papierosów. Odpaliła jednego, zaciągając się tytoniem i patrząc gdzieś w przestrzeń. Czasem tak o, po prostu, formowała z dymu jakieś kółeczka czy inne dziwne rzeczy. A czas jakby się zatrzymał w tej błogiej ciszy i zapadającej ciemności, która coraz bardziej utrudniała widoczność.
Powrót do góry Go down


Cedric C. Bennett
Cedric C. Bennett

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 490
  Liczba postów : 486
http://czarodzieje.org/t5248-cedric-casper-bennett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5250-sowka-cedrika
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptyWto 11 Cze 2013 - 22:01;

Zdecydowanie, ostatni czas był dziwny. Bo do pewnego momentu wszystko układało się wręcz idealnie, złodziejskie plany, marzenia o wspólnej przyszłości, upojne chwile w łazienkach prefektów i tak dalej i tak dalej! Tak naprawdę coś wisiało w powietrzu już od pamiętnego wieczoru, kiedy Ced wpadł na Scarlett i Daniela, tam w lesie. Ech, a można by było uniknąć tego wszystkiego, gdyby tylko później nie umówił się z Cait... bo Bennett, w przeciwieństwie do Saunders, nie miał w zwyczaju ukrywać swoich uczuć. O jego złym humorze wiedzieli chyba wszyscy, z którymi ostatni się zetknął. Oczywiście był zły tylko i wyłącznie za siebie, za te kretyńskie słowa, ale i tak irytowała go większość rzeczy. Dlatego, żeby się znieczulić, ochoczo wieczorkami chodził na samotne wędrówki do pubów w Londynie, po czym wracał do mieszkanka tam pijany, że często nie docierał nawet na swój materacyk. Deprecha. I poczucie winy. Nie no, wspaniały miks!
Głupio mu było też przecież ludziom, nawet niektórym swoim przyjaciołom opowiadać o przyczynach jego podłego humoru. Pewnie ci bystrzejsi, co nawet specjalnie naszej parki nie znali, dostrzegli co było na rzeczy, bowiem tak bardzo w ostatnich miesiącach nierozłączni Scarlett i Cedric nagle byli widywani na salonach rzadziej i osobno... ale czy z powodem ich zażartej sprzeczki i dramy warto było się chwalić? Nie, z pewnością, dlatego wiedział o tym tylko Janek.
Scarlett też ciągle zajmowała jego myśli, ale on natomiast wcale nie starał się o niej nie myśleć. Dla niego nie był to przecież żaden koniec, TYMCZASOWA i króciutka przerwa, no jasne. Wierzył, naprawdę głęboko, że to wszystko zaraz minie, a oni wrócą do podłego i beztroskiego wyśmiewania otyłych dzieci.
Trochę go tylko podłamała sprawa tych listów. Dlaczego, dlaczego ona była taka niewzruszona i obojętna? Myśli o tym, że może Scarlett tak naprawdę nie podchodziła do ich całego związku poważnie, wciąż za to odganiał. Wiedział, że tak nie było, że chociaż on te parę lat temu w jej wieku podchodził do wszystkiego z jeszcze większym luzem niż robił to teraz, to ona była inna i ich relacja również była dla ślizgonki bardzo ważna. Najważniejsza? Bo nie da się ukryć, iż SMS już dawno wyszła dla Bennetta na pierwszy plan. Zwykle przecież nie bał się zmian, gotów był przyjąć te najbardziej radykalne! Na myśl jednak o tym, że w jego życiu miałoby zabraknąć tej oto ślizgonki, coś go z nerwów mocno ściskało w żołądku. I był to zapewne właśnie taki moment strachu, bowiem tłumacząc się bardzo złym samopoczuciem (pogoda i pasjonująca historia o biednych małych kugucharach, które musiał uratować i się zmęczył), urwał się z tych ostatnich wykładów. Miał jednak dość siedzenia w tym mieszkaniu i w jakichś pubach, Janek za to pewnie wciąż siedział na wykładach... dlatego nasz Bennett postanowił pójść sobie na spacerek. W końcu taki z niego obieżyświat był, nowe miejsca pozna i tak dalej i tak dalej. Nie trudno się domyślić, gdzie paląca chęć poznawania nowych miejsc zaprowadziła naszego krukona. Zauważył, że huśtawce siedzi jakaś postać... i rozpoznał ją od razu, zwłaszcza po wężu, który oplatał ramiona dziewczyny. Z początku miał ochotę podbiec, zmusić do rozmowy... ale spasował. Z obawy, iż znowu dostrzeże w niej tę obojętność... a bał się tego, wręcz panicznie. Podszedł więc do niej spokojnie, mając nadzieję, że to Cyanid się na niego z kolei nie rzuci.
- Cześć - powiedział w końcu ten bardzo wydumany i wylewny tekst. Lekkie zrezygnowanie i poczucie winy zabrzmiało w jego głosie, więc mogło być to zabarwione taką intencją jak zwykłe "przepraszam". Nie podchodził jednak bliżej, stał kilka metrów od dziewczyny, wbijając wzrok w jej plecy.
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptyWto 11 Cze 2013 - 22:39;

Ona jedynie raz się upiła, zaraz po ich kłótni, z Charlie (o ile to była ona, bo generalnie wciąż mi nie odpisała, całkiem więc możliwe, że osoba się zmieni! ACH TA BILOKACJA), potem to już jej było wszystko dziwnie obojętne. Nawet do pubów jej się nie chciało chodzić, nie chciało jej się też w ogóle pić! Mowa o alkoholu, oczywiście. Raczej... raczej tułała się to tu, to tam. Czasem zastanawiała się nad tym, co robi Cedric, czy świetnie się bawią razem z Pierre, albo z jakimiś kumplami i nabijają się z niej, że robi dramę milion nie wiadomo o co... ale wtedy automatycznie robiło jej się przykro, dlatego unikała tego tematu jak się dało. O czym więc rozmyślała całymi dniami? Och, po prostu wypierała ze swojego życia Bennetta, hehs, TAKIE TAM, nieważne sprawki dnia codziennego, bleh. Czemu to wszystko musiało być takie pochrzanione?
Nie da się ukryć, że nazwiskami pisała specjalnie, ale treść jej listów... przychodziła jakby naturalnie i odzwierciedlała jej stan duchowy. Czyli kompletna pustka. Siedziała nad tym pergaminem i gapiła się w niego tępo, nie mogąc skupić myśli. Nie rozumiała, co krukon do niej pisze. Nie rozumiała jego słów. Odpisywała coś machinalnie, nie wiedząc nawet, czy właściwie to właśnie było tym, co chciała zawrzeć w liście do niego. To było... kompletnie bezwiedne. Siedziała sobie i... no właśnie słowa jakoś same się zapisywały. I tak nie było ich wiele. Jak uczuć w niej. Też było ich niewiele. I choć tak mocno tęskniła za swym ukochanym, że serce jej się ściskało, to wciąż wmawiała sobie, że tak ma być. Ech, baby to są jakieś inne.
Bujała się lekko, choć naprawdę delikatnie, aby Cyanide nie postradał zmysłów, heheh. Jednocześnie dopalała powoli swego papierosa, bo robienie kółeczek z dymu robiło się już nudne. Wąż pierwszy wyczuł, że ktoś się czai z tyłu, dlatego poruszył się niespokojnie i oplatając Scarlett nieco bardziej, skierował swój łebek w kierunku intruza. Zdziwiona Saunders podążyła więc za nim, odchylając się lekko i obracając głowę, zanim nieznany jej osobnik powiedział "cześć". Dopiero kiedy to usłyszała i zauważyła sylwetkę Ceda, uniosła lekko brwi ze zdziwienia. Nie spodziewała się go tu, zdecydowanie! Ach, a przecież miała być taka zajęta... hm, chyba nie wyszło. W każdym razie chłopak nie miał się czego bać, bo nasza słodka czarna mamba go rozpoznała i się uspokoiła, wracając do poprzedniej pozycji, choć niewątpliwie wciąż się patrzyła na stojącego kilka metrów dalej studenta.
- Cześć - odparła ślizgonka, zachrypniętym głosem, którego dawno nie używała. Okej, gadała sobie wcześniej trochę ze swoim pupilem, ale to był raczej szept, aniżeli normalna eksploatacja swoich strun głosowych. W każdym razie, po tym przywitaniu obróciła się znów tyłem do Bennetta. Nie dlatego, że miała go gdzieś, czy coś, po prostu niewygodnie jej było tak siedzieć skręcona w jego stronę. Jeżeli będzie coś chciał, to tu podejdzie, jeżeli nie... to cóż. Widocznie nie było to nic ważnego. Widocznie ona nie była ważna. Mniejsza o to. Trzeba dopalić papierosa, ech.
Powrót do góry Go down


Cedric C. Bennett
Cedric C. Bennett

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 490
  Liczba postów : 486
http://czarodzieje.org/t5248-cedric-casper-bennett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5250-sowka-cedrika
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptyWto 11 Cze 2013 - 23:35;

Za to Cedric tułał się po tych barach, aby właśnie nieco zobojętnieć, ech. Przecież to był ogromny skok, szok i co tam jeszcze mogło być dla kogoś, kto na co dzień miał tak po prosty wyjebane na wszystko. Oczywiście nie widział się z Pierre od tego czasu, sądził, że Scarlett wtedy przesadzała i nie jest przekonana, że on naprawdę byłby zdolny kręcić z Cait, podczas gdy jest tak zakochany w niej, w Saunders. Zwątpiła z niego? No cóż! Biedny Ced, bawił się raczej marnie, a jedynym kumplem, który potrafił z nim w ten czas wytrzymać, był właśnie Janek, który również przeżywał dramę i generalnie raczej skupiali się właśnie na schlaniu się. Ced nie pozwoliłby nikomunikomunikomu nabijać się ze Scarlett! Ok, on mógł sądzić, że dziewczyna przesadza, ale to on, nikt inny. Mógł być wpierdol i te rzeczy!
Po nazwisku to po pysku, hehe, czy coś takiego, nieważne. Z tych listów aż biła obojętność! Jasne, trudno przecież wyczytać emocje czy uczucia z takich kilku, niezbyt miłych słów, jednakże jeśli chodzi o intencje, wcale nie było to trudne. Zresztą SMS wyraziła się w miarę jasno, nie chciała z nim rozmawiać. Czyli nie chciała ratować sytuacji, nie chciała wyjaśnienia. Czy może dlatego, że było to za wcześnie, była wściekła i smutna, czy już naprawdę nigdy nie chciała z nim rozmawiać? Ugh, dobijały go te pytania. Dlaczego tym razem nic nie przychodziło tak łatwo i nie po myśli Ceda? Nie do tego się krukon przyzwyczaił, hehs. W końcu jednak to olśnienie, że nie wszystko należy mu się ot tak, przyjść musiało.
Odpowiedziała mu, hurra! To znaczy trochę go zabolało, że się odwróciła, ale uznał, że właśnie musiało być jej niewygodnie. Dlatego on, Cedric Pierwszy Łaskawy, obszedł drzewo tak, aby być przodem do Scarlett i nie musiała się tak odginać. Troskliwy chłop, eheh.
- To była tylko rozmowa, zrozum Scarlett, Pierre a mnie nic więcej nie łączy. Tak, mieliśmy romans, ale to było dawno, przestałem z nią utrzymywać jakikolwiek kontakt, bo wiem, że jej nie znosisz. - wydusił to z siebie wszystko na jednym wydechu, licząc, że może tak jasno przedstawione argumenty przemówią do ślizgonki. Dobrze, że tak wpadał ze skrajności w skrajność i albo opowiadał historyjki tak nieprawdopodobne, że nikt w nie nie wierzył, albo był po prostu najzwyczajniej w świecie szczery. A Scarlett wiedziała, przecież teraz też wyczuje, że mówił szczerze, no musi! A przynajmniej tak sobie Bennett wmawiał.
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptySro 12 Cze 2013 - 0:06;

Zwątpiła, bo nazwał ją tak, a nie inaczej... a z listów nie do końca przyswoiła, że on tak naprawdę w ten sposób o niej nie myśli. Raczej wciąż żyła w swoim świecie, bezbarwnym i bezsensownym i generalnie nic nie robiła w tym kierunku, aby się z niego wydostać. Tkwienie w nim było o tyle wygodniejsze, że nie musiała się niczym przejmować. Żyła bez celu, z dnia na dzień, tak o, beztrosko i bezuczuciowo. Nie musiała się starać, martwić, zastanawiać nad nie wiadomo czym. Tak, to było bardzo wygodne. Ale z drugiej strony... czy miała coś innego do roboty? Jakoś nie potrafiła się zebrać do czegokolwiek, brutalnie zdając sobie sprawę, że odkąd Cedric zrobił się dla niej kimś najważniejszym w życiu, to bez niego nie miała do niczego motywacji. Nawet jak robiła głupie porządki, to zazwyczaj z myślą, że krukon do niej przyjdzie ją odwiedzić, albo że po prostu będzie dumny, że Scarlett porwała się na coś tak szalonego, jak sprzątanie! A tak? Jakoś tak dziwnie było egzystować w tej pustej przestrzeni, niezajętej jego śmiechem, dowcipami, smokami, bliskością jego ciała, długimi rozmowami o wszystkim i o niczym, pocałunkami i wieloma innymi rzeczami. Tęskniło jej się też do ich wspaniałych planów, nawet do nieporozumień o jakiegoś tam Shivera, który nie był nikim istotnym w jej życiu. Mogła go wtedy pocałować w główkę, przytulić, albo zająć jego myśli bardzo przyjemnymi rzeczami i było po prostu cudownie. Chyba nawet za bardzo, skoro to wszystko tak nagle runęło.
Doprawdy, wszyscy jesteśmy dumni z jego poświęceń, ach! Prawdziwy książę w lśniącej zbroi i na swym dzielnym rumaku! Marzenie każdej dziewczyny... niestety. Ech. Może Saunders powinna wybić je wszystkie? Zero konkurencji! I chyba domyślacie się, od kogo by zaczęła.
Cyanide się znowu nieco przemieścił, aby obserwować Bennetta, ale ogółem to zrozumiałe, węże muszą być czujne. Poza tym łączyła go ze swoją panią silna więź, przez ten jej dar, więc zapewne gad odczuwał trochę jej emocje i ją rozumiał, bo w końcu z nim gadała, ehehh. To mogło wydawać się dziwne dla przeciętnego człowieka, ale skoro do niego mówiła, a ten rozumiał i ba! Nawet jej odpowiadał, to chyba robiło się to nieco mniej ekstrawaganckie. Zapewne biedny wąż nasłuchał się o chłopaku więcej niż niejedna przyjaciółka ślizgonki, ale to nic. W każdym razie z pewnością go lubił, także nie miał zamiaru atakować. I dobrze, bo czarne mamby podobno to najszybsze węże świata, ups. Ale okej, nie zajmujmy się nim więcej! Skupmy się na Scarlett, która wypuściła ostatnią porcję dymu z ust, by zgnieść trampkiem niedopałek. Trochę unikała wzroku krukona, ale... bała się trochę, że jak za długo będzie na niego patrzeć, to się rozklei. Albo rzuci mu się w ramiona, błagając, aby ją kochał i w ogóle. Żałosne. Dlatego starała się temu za wszelką cenę zapobiec.
Wysłuchała jego monologu i mimowolnie uniosła głowę do góry, patrząc na nieco trochę ze zdziwieniem, a trochę ze smutkiem? Nie, chyba wciąż była obojętna, choć trzeba przyznać, że uczucia się powoli u niej odzywały, zalewając jej zranione serduszko. Piekło.
- To... chyba dobrze - uznała w końcu, ale powiedziała to niepewnie. Bo nie wiedziała, czy on jest z tego tytułu zadowolony, czy nie jest. Nie miała pojęcia, jak to odbierać. Czy to były pretensje, informacja, pytanie, czy jeszcze coś innego. Więc oczekiwała czegoś jeszcze, choć sama nie wiedziała czego. Raz się na niego patrzyła wyczekująco, a raz odwracała wzrok, oglądając wiele ciekawych rzeczy dookoła. Chyba już nie była taka okropnie bez życia!
Powrót do góry Go down


Cedric C. Bennett
Cedric C. Bennett

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 490
  Liczba postów : 486
http://czarodzieje.org/t5248-cedric-casper-bennett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5250-sowka-cedrika
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptySro 12 Cze 2013 - 1:33;

On z kolei sądził, że zignorowała jego uwagę o tym, że tak wcale nie myśli specjalnie, aby go właśnie ukarać za te krzywdzące i lekkomyślne słowa. Czyżby wciąż sądziła, że Bennett tak o niej myśli? Nigdy tak o niej przecież nie myślał, a wtedy wściekłość zrobiła swoje. I przez to Bennett właśnie znów powrócił do tej bezcelowej egzystencji, do tej, którą prowadził przed związkiem ze Scarlett. Żył tak naprawdę z dnia na dzień, mając generalnie wszystko i wszystkich gdzieś, jedynie nauka odgrywała w jego życiu jakąś znaczącą rolę. Później trochę się wszystko zmieniło, no wiadomka i kurcze, on nie chciał wracać do tego swojego całkowicie olewczego trybu życia! Nie tęskno mu było, wcale, a wcale. Za to tęskno mu było do niej, nawet do gonienia za pijaną Scarlett w lesie, do łazienkowych przyjemności (hehe), rozmów, jej zwierzeń, ich szalonego planowania, godzenia się w równie miły sposób... no słowem wszystkiego. Tak, nawet tego wkurwiania o Shivera mu brakowało. Wtedy Scarlett nie była tak obojętna, chciała go udobruchać i odwrócić jego uwagę od znienawidzonego krukona, w bardzo miły sposób. Czemu to tak cholernie zjebał, no czeeemu? Zawsze wychodził z założenia, że to bardziej czyny się liczą, słowa mogą być po prostu rzucone na wiatr, nieważne, choć z pewnością i one potrafiły naprawić sytuację. I to teraz Ced zamierzał zrobić! I być z nią naprawdę szczerym.
No, a co, hehe Cedric Łaskawy Bennett Pierwszy był ideałem, wręcz, ach! Pomińmy, że do zarówno i księcia i ideału mu jednak trochę brakowało, takie tam, zupełnie nieistotne, hehehs. Uff to dobrze, bo pomimo, iż Cedric to bardzo wykwalifikowany czarodziej na sto pro, to jednak Cyanide trochę mógłby przerazić niejednego takiego! Dobrze się składa, że dziwną pasją Bennetta były właśnie takie tam, różne gady. Smoki, bazyliszki, węże... ale może to tak naprawdę nie przypadkowe, w końcu Scarlett należała do domu węża... przeznaczenie.  
Och, szkoda, że nie wcieliła tego planu w życie, naprawdę! Gdyby się tak na niego rzuciła, zaraz zapewne zapewniłby ją, że jest idiotą, ale będzie kochał ją po wsze czasy! Szkoda, że zdecydowała się patrzeć na niego tak krótko, ech.
- Tak, to dobrze - odparł, gotów ponownie zapewnić ją, że między nią, a Cait nic nie ma. Nic oprócz jakiejś zanikającej przyjaźni, jednakże... chyba trzeba było jednak jakichś poświęceń. On naprawdę gotów był się zgodzić na wszystko, byleby wszystko wróciło do normy.
- Ty wiesz, że te hmm słowa nie były prawdziwe, ja tak nie myślę - powiedział cicho, próbując wyłapać spojrzenie dziewczyny. Chciał, żeby naprawdę mu uwierzyła! Tak łatwo jak wtedy na korytarzu, kiedy powiedział te okropneokropne słowa.


Ostatnio zmieniony przez Cedric C. Bennett dnia Czw 13 Cze 2013 - 0:59, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptySro 12 Cze 2013 - 18:23;

Och, no to kolejny powód do tego, aby wystąpiło nieporozumienie! Bo ona absolutnie nie to miała na myśli. Szczerze mówiąc próżno było zatem szukać, cóż takiego na tej myśli miała, bo w ogóle nie myślała hehehs. Wiecie, to otępienie było na tyle silne, że zdawać by się mogło, iż Scarlett jest w stanie wegetatywnym. Na szczęście powoli wszystko wracało do normy... powoli, bo mimo wszystko wciąż między nią a Cedem nie było dobrze. Ale skoro obojgu zależy, to już coś, prawda? Gorzej, że po niej tego nie było widać, bo nie miała pojęcia, jak się zachować. W sensie... z jednej strony rozumiała, dochodziły do niej jego słowa (teraz), ale w sumie to wciąż niby miała wątpliwości. Może mówi to tylko dlatego, że mu głupio? Ma wyrzuty sumienia? Kiepsko trochę, że jednak nie była pewna na sto procent, ale... może to tylko chwilowe zawahanie? Wiecie, takie zaćmienie słońca czy coś... a on był dla niej słońcem i kiedy go nie było, to było ciemno, zimno i ponuro. Niefajnie. Kto by przypuszczał, że kiedykolwiek się od kogokolwiek tak uzależni, jak ślizgonka od tego krukona? 
Tymczasem zaś syknęła coś do swojego węża, który z wolna pokiwał swoim łebkiem, a potem zaczął spełzać z jej ramion na ziemię. Ale spoko, nie chciał atakować Bennetta, jakby rzeczywiście to było jego zamiarem, to generalnie zrobiłby to tak szybko, że zanim oboje by się zorientowali to byłoby już za późno, hm. Cyanide tymczasem sobie po prostu "poszedł" z huśtawek, bo Saunders go o to poprosiła. Wiecie, TE SPRAWY DOROSŁYCH, kiedy wyganiają dziecko do swojego pokoju, aby pogadać! No sytuacja wypisz wymaluj jak u nich! Poza tym jej pupil przybierał na wadze i długości, więc coraz ciężej go było jakoś długo utrzymać na barkach, eheh.
A potem? Potem to... słuchała tego, co mówi, ale wciąż nie potrafiła się zebrać na patrzenie na niego. Raczej spuściła głowę, bawiąc się rękawem swetra. Nagle zrobił się taaaaki intrygujący! No nie pogadasz. Pomijam, że nigdy w życiu, gdyby nie była w takim stanie psychicznym, by nawet na niego nie spojrzała, nie mówiąc o ubieraniu i podziwianiu, ale who cares.
- Nie wiem, co myślisz - odparła równie cicho i nieco smętnie, nie zmieniając pozycji ani obserwowanego przedmiotu. Z jednej strony zrobiło jej się lepiej po tym, jak potwierdził jej słowa, ale kolejne zdanie wywoływało jeszcze zbyt dużo niejasności. Tragedia!
Powrót do góry Go down


Cedric C. Bennett
Cedric C. Bennett

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 490
  Liczba postów : 486
http://czarodzieje.org/t5248-cedric-casper-bennett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5250-sowka-cedrika
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptyCzw 13 Cze 2013 - 1:07;

Jak widać nawet u tej raverinowej parki dochodziło do znaczących nieporozumień. I przez to mnożyło się tyle pytań, że Ced spokojnie mógłby przeprowadzić ankietę i kogoś przy tym zanudzić! Bo pomimo tego, że Scarlett nie uciekła, wysłuchała go... wciąż coś było nie tak. Jakby te jego słowa do niej nie docierały. Dobra, często tak właśnie robił, szczególnie kiedy rozmówca był nudny; dowalił czymś praktycznie od czapy, później śmiejąc się z potencjalnie zszokowanego ziomka, ale... tym razem chciał jej to przekazać w jak najprostszej formie. Tak, aby właśnie nie było następnego nieporozumienia, żeby było widać, że mu zależy. I że mówi prawdę. Miał wyrzuty sumienia, ohohoh, naprawdę miał! Tylko, że same wyrzuty sumienia raczej rzadko bywały u Bennetta motorem działań, jeśli głos sumienia się w nim odzywał, skutecznie go ignorował. Jasne, poczucie winy było tym większe, bowiem Scarlett była mu przecież bardzo bliska, ale nie tylko ono przecież nakłoniło krukona do tych desperackich prób wyjaśnienia sytuacji.
- Na pewno nie myślę tego, co wtedy powiedziałem na korytarzu - rzucił, wzdychając ciężko. Chciałby ją przytulić, pocałować, a nie stać tutaj w tej przeogromnej odległości, myśląc nad tym, co ma powiedzieć, aby nie pogorszyć tego wszystkiego. Jednakże ta obojętność dziewczyny skutecznie utrudniała mu jakiekolwiek skupienie i zebranie się w sobie; to jej zachowanie w pewien jednoznaczny sposób wskazywało na to, że... po prostu jej nie zależy. Oczywiście ten sweter i ogólnie depresyjny wygląd SMS wskazywały na co innego, ale mimo to, Cedric miał ogromne wątpliwości, które próbował w sobie dusić. Wypływały jednak one co chwilę na wierzch, aż dusząc chłopaka.
- Spójrz na mnie? - miała być prośba, wyszło jakieś dziwaczne pytanie. Nie czekał jednak na odpowiedź czy jej reakcję, po prostu kontynuował, zduszonym głosem. - Ty wiesz Scarlett, po prostu wiesz. Ja tak nie myślę, wtedy nie myślałem w ogóle. - już nie wiedział czy potrafi zebrać się na bardziej desperacki tekst. Bennett głośno i wyraźnie przyznał się do błędu!
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptyCzw 13 Cze 2013 - 23:16;

Ech, a przecież byli parą idealną! Co więc poszło nie tak? Gdzie popełnili błąd? Chyba w momencie, kiedy pozwolili sobie na moment, że ogarnęła ich niepewność. Najpierw Ceda, że jego dziewczyna o zgrozo może się zaprzyjaźnić z jego wrogiem, a potem Scarlett, że jej chłopak wpadnie w szpony tej mściwej i wstrętnej Cait. Ach, co za głupole, doprawdy! Ale oczywiście oni musieli być święcie przekonani o swoich racjach, jakże by inaczej! Może nieświadomie byli już małżeństwem Bennettów, tylko o tym nie wiedzieli? Bo tak się w sumie zachowywali! I robili problem tam, gdzie go nie było. Co za tragedia. Ale takie to tylko u nas, nigdzie indziej! I najlepsze jest to, że wystarczyłoby, aby po prostu sobie to wyjaśnili i przede wszystkim uwierzyli sobie nawzajem. Ale gdzie tam. Saunders dalej siedziała na tej huśtawce jak na ścięcie, zastanawiając się, czy to aby na pewno prawda. Nie chciałaby się znów przejechać. Nie chciałaby być znów zraniona. Z jednej strony wszystko krzyczało HEJ, TO TWÓJ CUDOWNY CEDRIC!, a z drugiej słyszała tylko, że znów mu jak głupia uwierzy, a potem wszystko runie i... chyba nie będzie jej stać na kolejną taką akcję. Była chyba wrażliwsza niż komukolwiek mogłoby się zdawać.
Słuchała go, zastanawiając się teraz czy na niego spojrzeć i czy ma wystarczająco dużo siły na to wszystko. W końcu jednak uniosła swoją blond główkę i spojrzała na krukona wyjątkowo smutnym i niepewnym spojrzeniem. Ech, prawie jak przygnębiony pudel, mówię wam. W każdym razie... wahała się. Nie wiedziała, co zrobić, co powiedzieć. Rozglądała się więc nieco panicznie dookoła, jakby GDZIEŚ, SKĄDŚ, MIAŁA NADBIEC INFORMACJA JAK ŻYĆ, no jak? Wciąż nerwowo skubała rękaw swetra i choć doskonale wiedziała, że to dla Bennetta duże wyrzeczenie, tak mówić otwarcie o popełnionym błędzie, to... nie była w stanie no nic zrobić, NO NIC, kompletnie! A to głupia dziewucha... MYŚLĘ, ŻE TO DOBRY MOMENT NA NASZĄ CUDOWNĄ SCENKĘ RODZAJOWĄ! Na pewno aż jej się rozjaśni w tej jej mrocznej, ślizgońskiej główce, tak. Jestem o tym przekonana wręcz!
Powrót do góry Go down


Cedric C. Bennett
Cedric C. Bennett

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 490
  Liczba postów : 486
http://czarodzieje.org/t5248-cedric-casper-bennett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5250-sowka-cedrika
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptyPią 14 Cze 2013 - 1:24;

Nawet u tak idealnej pary musiały pojawić się zgrzyty, no cóż! I chociaż niewątpliwie oboje mieli do siebie zaufanie, to właśnie ta niepewność i wątpliwości po prostu sprawiły, że znajdowali się teraz w takiej sytuacji. Ced po prostu nie potrafił sobie wyobrazić, że Shiver mógł mieć jakieś czyste intencje, z kolei Scarlett nijak nie wierzyła w niewinność Cait - gdyby nie udział osób trzecich, żadnego konfliktu by w ogóle nie było. Bo tak naprawdę to wątpili w te znienawidzone osoby, nie w siebie nawzajem - dopiero później wywróciło się do góry nogami... no cóż, tak bardzo mądry i popędliwy Ced wszystko zaprzepaścił! Znaczy miał ogromną nadzieję, że nie do końca. Ale powoli i ta nadzieja przygasała - obojętne reakcje Scarlett, właściwie to nawet... ich brak. Czemu słowa były dla niej aż tak ważne? Bennett nie przywiązywał do nich większej wagi, liczyły się czyny, co również nie było tak do końca logiczne, bo przecież wiele rzeczy również można było zrobić pod wpływem chwili, na przykład POBIĆ BRATA, hehe!
- Dobra, jebię to - podsumował, wypuszczając powietrze z głośnym świstem. Po prostu trzeba było działać i wprowadzić naszą scenkę rodzajową, bo krukon zaczynał już naprawdę panikować, zwłaszcza widząc to spojrzenie ślizgonki. Co teraz? Tkliwy monolog? No błagam! Cedric jako osóbka pomysłowa i z wielką skłonnością do dramatyzowania, po prostu KLĘKNĄŁ przed SMS, już nie potrafiąc się upokorzyć bardziej, wciąż jednak zastanawiając się usilnie co ma teraz robić... więc to był zaiste piękny i wcale niekrępujący moment, ehe.
- Scarlett, jeśli chcesz, żebym spadał, to w porządku, nie będę się narzucał - skłamał gładko, bo wiadomo, że by się narzucał, kawalarz! Brzmiało to jednak dobrze, więc who cares. - Naprawdę, naprawdę żałuję, jestem idiotą, ja nawet swojego brata pobiłem, wiesz? Po prostu zależy mi na tobie bardziej niż na kim innym, tamte słowa były nieważne, popędliwy Ced, te sprawy! - wyrzucił z siebie, wpatrując się w Scarlett. Dramatycznie! Jeśli i na to dziewczyna nie zareaguje, pomysły na zwrócenie na siebie jej uwagi powoli zaczną się krukonowi kończyć.
- Przepraszam - dodał jeszcze, naprawdę szczerze. Wiedziała przecież, że dla upartego i wszystkowiedzącego Ceda takie słowa to naprawdę dużo... chociaż, może i o to również nie dbała?
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptyPią 14 Cze 2013 - 10:35;

Tak, tak bardzo tak! Zwalić winę na innych, to domena naszej parki, niewątpliwie. Ale z drugiej strony... coś w tym było przecież. Wszakże to słuchanie/oglądanie tej trzeciej osoby u boku chłopaka/dziewczyny doprowadzała ich do szewskiej pasji! Tak jak Scarlett nie widziała zagrożenia w Christianie, tak Cedric nie widział zagrożenia w Cait. Ale ona tam nie ufała tej małpie! Z pewnością chciała zgarnąć krukona dla siebie... w końcu wciąż była sama, a Bennett to bardzo fajny koleś, kobiety na niego lecą, więc czemu Pierre miałaby rezygnować? Ze względu na Saunders, której nie znosi? Bitch, please. Przecież to idealna okazja, aby skubnąć jej chłopaka i przy okazji dokonać na niej zemsty. Widzicie, problem tutaj polegał tak naprawdę na tym, że blondynka sama kiedyś robiła takie rzeczy. I co gorsza były dla niej naturalne! Własnej siostrze odebrać faceta? Why not? Akurat wtedy nie układało się u nich zbytnio, więc ona wykorzystała ten moment. Ogółem nic jej to nie dało, choć sądziła, że się w nim zakochała. Dopiero potem zauważyła, że tamten wciąż kocha Mandy, więc odpuściła. Więc niby i w niej schowana była gdzieś głęboko empatia. Podobnie było w sumie z Danielem - teoretycznie był w związku, ale czy gdyby układało im się dobrze, to czy rzeczywiście zgodziłby się na randkę z nią? No, chyba, że u niego działało to w ten sposób, że był szczęśliwy, kochał Hepburn, a to mu nie przeszkadzało w tym, aby ją zdradzać, BO TO TYLKO SEKS, jak tłumaczy się większość mężczyzn. Ale na jego miejscu wolałaby, aby to była pierwsza opcja, aby nie wyjść na kompletnego chuja. W każdym razie i to się okazało fiaskiem i choć ona kierowała się raczej tym, że szukała szansy na jakieś uczucie, tak zdecydowanie rozumiała jeszcze wredniejsze panny, które zdobywały facetów swoich wrogów tylko po to, aby dopiec tej drugiej. W końcu obracała się w ślizgońskim gronie dziewczyn, takie akcje były na porządku dziennym. I choć teoretycznie Scarlett robiła to z innych pobudek, to i tak zawsze traktowane to było na zasadzie odbijania chłopaka z czystej złośliwości. W końcu oswoiła się z tym wszystkim, DOPÓKI NIE ZACZĘŁO JEJ TO DOTYKAĆ OSOBIŚCIE! Bała się o swojego męskiego mężczyznę, bo właśnie wystarczyła jego chwilowa słabość, jak jakaś kłótnia z nią o nie wiem, kto rzuca zaklęcie czyszczące, a już może zjawić się taka żmija i to niecnie wykorzystać! Właśnie znając za dobrze charakterki swych wrogów najzwyczajniej w świecie zaczynała świrować, że karma suka obróci się przeciwko niej! A że to było irracjonalne, bo krukon by jej tego nie zrobił? Może nie doceniał tej okropnej Cait!
Jednakże wróćmy wreszcie do akcji bieżącej, bo kiedy Saunders usłyszała "dobra, jebię to", to aż ją zamurowało. Serce podskoczyło jej do gardła, żołądek robił jakieś salta w powietrzu, a ciało było jak sparaliżowane, tak bardzo się bała, że jednak Bennett ma jej dosyć i co ona teraz ma zrobić? W umyśle panicznie szukała rozwiązania, ale zanim się nad czymś szczególnie zastanowiła, to Cedric już przed nią... klęczał? Zamrugała gwałtownie ze zdziwienia, bo to trochę przypominało podejście do oświadczyn, hehe. Ale spokojnie, w porę się opamiętała. Choć bardzo lubiła się wyśmiewać ze scen w przedstawieniach, gdzie to facet jest z jakąś babką na romantycznej kolacji, mówi, że chciałby ją o coś zapytać, a ona ze łzami wzruszenia cisnącymi się do oczu, krzyczy TAK, WYJDĘ ZA CIEBIE!, a wtedy skołowany koleś pyta ją, aby podała mu sól, albo zadaje jakieś równie szalone pytanie. Dlatego ona nigdy nie da się nabrać na taki numer! A przynajmniej tak sądziła.
W każdym razie słuchała go i wcale nie miała tego gdzieś, wręcz przeciwnie! Była tak okropnie rozemocjonowana już, że po jej pustce i pozornej obojętności nie zostało śladu. A jej rzeczywiście zaczęły się zbierać w kącikach oczu łzy, ale wcale nie spowodowane tym, że krukon ma się jej rzekomo oświadczyć, nigdy w życiu! Po prostu poruszyła ją ta przemowa, poświęcenie chłopaka i zrobienie tylu rzeczy wbrew sobie, a to wszystko DLA NIEJ, dla wrednej Saunders, ślizgonki, która zachowywała się ostatnio okropnie, a on nie miał jej dosyć, tylko chciał to naprawić, bo mu zależy i OCH, ACH, gdyby było inaczej, z pewnością by ją olał, w końcu mógł mieć każdą inną, a on chciał jej i zrobiło jej się tak strasznie ciepło i miło na serduszku, no po prostu bajka! Dlatego ożywiła się bardzo, co poskutkowało zarzuceniem rąk na jego szyję, a potem złączeniem ich ust w namiętnym pocałunku (który mówił więcej, niż tysiąc słów - w końcu liczą się czyny!) i wywaleniem na ziemię. To znaczy, biedny Cedric, a raczej jego plecy, zaliczyły bliski, gwałtowny i niespodziewany kontakt z podłożem, bo Scarlett to miała bardzo wygodną pozycję na swoim ukochanym, hehe. W każdym razie tęskniła bardzo, najbardziej, więc i pocałunek był bardzo stęskniony i tak dalej, ale za to jak to się wszystko romantycznie potoczyło, czyż nie? Z pewnością ktokolwiek to czyta, zrobił na końcu AWWWWWW. I ja też!
Powrót do góry Go down


Cedric C. Bennett
Cedric C. Bennett

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 490
  Liczba postów : 486
http://czarodzieje.org/t5248-cedric-casper-bennett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5250-sowka-cedrika
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptyPią 14 Cze 2013 - 16:39;

On z kolei temu bydlakowi nie ufał! Wciąż przecież obstawał przy tym, że Shiver uknuł tę całą sprawę z listami i jakimś sposobem udało mu się dotrzeć w korespondencji do Scarlett... bo takie przypadki się nie zdarzają, nienie! To wszystko było skierowane przeciwko Cedrikowi, ehe, Chris z premedytacją później się z nią spotkał i dał pokaz tego fałszywego, pozornego ogarnięcia. Jednakże Bennett go przejrzał, ha, nie z nim takie numery! I co z tego, że wszystkie podejrzenia Ceda były po prostu niesłuszne i znacznie przesadzone, on i tak, nawet teraz, gotów był kłócić się o tego znienawidzonego krukona. A Cait? Ech, to inna sprawa, w ogóle nie mógł zrozumieć tej nienawiści do Pierre, taka z niej fajna kumpela! Teraz jednak gotów był znacznie ograniczyć kontakty, widocznie w ich sytuacji po prostu nie dało się wypracować jakiegoś kompromisu. Ced był niereformowalny, SMS wydawała się równie uparta... no oboje byli raczej oporni na logiczne argumenty. Być może Cait faktycznie coś więcej czuła do Bennetta, on nie wiedział i nie zastanawiał się nad tym, po prostu do pewnego czasu czerpał korzyści z ich znajomości i to mu wystarczało. Egoistyczne? Och, z pewnością! Olewczy stosunek i wygodnictwo po prostu uaktualniały się na wszelakich płaszczyznach życia krukona. Och jednak, gdyby mógł też tak podchodzić do swoich własnych spraw uczuciowych! Nie da się jednak tak, nawet on, mistrz materacowego całodziennego zalegania pod kołdrą miał pewną hierarchię, niezależną tak do końca od siebie. Oczywiście kiedy wszystko było w ich związku w porządku, wszystko grało, stawiał on Scarlett na pierwszym miejscu i było cudownie... jednakże, kiedy tak wszystko zaczynało się psuć, nawet o taką pozornie nieważną błahostkę, Ced pluł sobie w brodę, że wszystko nie może wyglądać tak, jak kiedyś - miał wyjebane prawie na wszystko, ech, przykładny członek swojego domu! Chociąż nie no, akurat nauka przecież zawsze była dla niego ważna.
Wróćmy jednak do scenki rodzajowej, która zrobiła się bardzo, bardzo ciekawa! Szczególnie dla Ceda, którego reakcja Scarlett totalnie zaskoczyła. Kiedy wstawała, Bennett był pewien, że po prostu zignoruje go, uznając, że szkoda czasu na jakiegoś żałosnego krukonka, który przejawia objawy jakiejś znaczącej obsesji na punkcie ślizgonki... znaczy dobra, jednak nie było może tak źle, bo wciąż przecież miał nadzieję, że tak naprawdę nie jest jej AŻ tak obojętny, ale no! I oczywiście trochę go zabolało, kiedy tak gruchnął na ziemię, ale to taki szczególik, bo oczywiście zaraz odwzajemnił pocałunek, niemniej namiętny, bo wiadomka, on też się za nią cholernie stęsknił. Objął ją i sobie tak leżeli, całowali się i w ogóle AWWW!
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptySob 15 Cze 2013 - 21:45;

No proszę, ale z tego Chrisa intrygant... normalnie szatan! Żeby mu się chciało listy podmieniać i knuć przeciwko Cedowi... wymyślać takie zawiłe plany... nono, chyba Scarlett go nie doceniała w takim razie! Gdyby tylko była to prawda, a ona by się o tym dowiedziała, to z pewnością Shiver zyskałby u niej wielki szacun. Co zapewne jeszcze bardziej rozwścieczyłoby jej cudownego chłopaka, ale co zrobić, że takie rzeczy jej imponowały? Ona ma dziwne priorytety i w ogóle... ale czy to nie dlatego właśnie była z Bennettem? Obydwoje mieli swoje odchyły, dzikie marzenia, poglądy i nie wiadomo co jeszcze! Różnili się znacząco od innych ludzi, ale to właśnie było fajne. I pozwalało im cieszyć się swoim towarzystwem bez krępacji. Czuli się rozumiani i w ogóle! I mogli na sobie polegać, bez obaw, że druga strona ich wyśmieje... czy to nie tak właśnie powinno wyglądać? To całe wiązanie się w pary? Jasne, każdemu zdarzają się kłótnie, nieporozumienia... ważne, aby umieć je zakończyć! Tak jak nasza rozkoszna parka, która całowała się w najlepsze na ziemi, hehehs. I teraz nieważna była cała reszta świata! I to, że krukon zdenerwowałby się na ślizgonkę, gdyby dała jawny upust swego dziwactwa i pochwaliła jego wroga, że taki niecny plan wydumał. Nic nie było ważne w tym momencie!
Bo czas jakby stanął w miejscu, otoczenie się zamazało i nasza Saunders po prostu poddała się swoim uczuciom, które w sobie dusiła przez ten cały czas. Cholernie tęskniła za tym głupolem, który sądził, że jest jej obojętny... jak można być obojętnym w stosunku do osoby, z którą pragnęło się żyć na krawędzi obrabiając banki i otwierając fabrykę z białą czekoladą? To było jedyne w swoim rodzaju i nikogo by nie zamieniła z nim, nigdy w życiu! Szalone serce biło bardzo szybko, a krew buzowała, bo nagle zdała sobie sprawę, że dłużej by bez niego nie wytrzymała. I nie, nie chodziło tu o jakieś dzikie pożądanie, wcale nie zmierzało to do seksu. Po prostu jakby tym pocałunkiem chciała oddać istotę sprawy, wszystkie swoje uczucia, tęsknoty i marzenia, które dzieliła ze swym męskim mężczyzną. Żeby wiedział, że go kocha i już więcej w to nie wątpił! I że prędzej czy później zebrałaby się w sobie, aby znów o niego walczyć, bo było o co!
W końcu jednak musiała się oderwać, choć zrobiła to bardzo niechętnie. Odsunęła głowę jednak zupełnie minimalnie, dalej prawie stykając swoje usta z jego ustami i spojrzała mu w oczy. Uśmiechnęła się promiennie i pomimo braku makijażu, wyglądała ładnie! Serio. Swoją drogą... tak na marginesie, to dla jakiegoś postronnego widza, który nie znałby ich sytuacji i nie wiedząc o czym mówią, to rzeczywiście to wszystko mogło wyglądać tak, jakby Cedric się oświadczał blondynce! Ach, cóż za wspaniały prezent przedurodzinowy, hehe.
- Nie kłóćmy się więcej, co? - zaproponowała dosyć naiwnie, ale to nic! W tej chwili chyba potrzebowała takiego zapewnienia, choć oczywiście wiedziała, że to niemożliwe. - A ty... jak chcesz to spotykaj się z Cait tylko... Tylko pamiętaj, ja wszystko wiem i jak się dowiem, że ją dotknąłeś albo ona ciebie to... - zaczęła mówić, a jej głos robił się coraz bardziej stanowczy. Oprócz dramatycznej pauzy, aby zwiększyć atmosferę grozy, dotknęła palcem czubka jego nosa, hoho. - ... nogi ci z dupy powyrywam. A ją zabiję - dokończyła złowieszczo, mając cały czas poważną minę. Ale po chwili nie wytrzymała, tylko uśmiechnęła się lekko, zabrała swój morderczy palec i delikatnie znów go pocałowała. Powinien docenić to wszystko! Bo zebrała całą swoją silną wolę, aby mu to oznajmić, nie czuć się zazdrosną i zagrożoną dziewczynką i sprawić, aby był szczęśliwszy. To było dla niej ogromne wyrzeczenie i... ogromny dowód, że naprawdę znaczy dla niej bardzo wiele.
Powrót do góry Go down


Cedric C. Bennett
Cedric C. Bennett

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 490
  Liczba postów : 486
http://czarodzieje.org/t5248-cedric-casper-bennett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5250-sowka-cedrika
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptyNie 16 Cze 2013 - 0:19;

Ech, dokładnie, no Ced to w ogóle nie wiedział czemu tylko on to dostrzega... ech, to społeczeństwo! Bennett zawsze uważał, że jest jednostką wybitnie bystrą, doprawdy. Oczywiście za taką uważał również Scarlett, dlatego wciąż nie mógł zrozumieć, dlaczego Saunders nie zauważyła, iż Chris coś ewidentnie knuje. A może kurkon w ogóle od początku chciał ze sobą skłócić raverinową parkę? Tak, tak z pewnością! Zły, niedobry i w ogóle na niego najlepiej zwalić wszystkie winy świata włącznie z katastrofami lotniczymi i wybuchami wulkanów. Gdyby się Ced uparł, z pewnością znalazłby powiązanie między wyżej wymienionymi, a Chrisitianem Shiverem!
Natomiast gdyby się dowiedział, że nawet gdyby Saunders była świadoma szatańskiego planu Chrisa i by jej to imponowało... ohohohoh! Kolejna drama i następna kłótnia, bo halo, szacunek dla tego bubka za te wszystkie intrygi i kłamstwa? Dobra, Ced również miał hierarchię wartości poprzestawianą z góry na dół i takie rzeczy były dla niego no... atrakcyjne i sam bardzo chętnie się w takich rzeczach plątał, ale żeby Chris i to przeciwko mu, Bennettowi Najlepszemu Świętemu?!?! CO ZA CZŁOWIEK. Faktycznie jednak były w tym momencie o wiele ważniejsze rzeczy niż planowanie morderstwa, ha, pogodzili się i pokrzyżowali niecne plany Shivera! Tyle wygrać.
Chociaż Ced raczej wysoko się cenił, to tym razem naprawdę zwątpił w to, że Scarlett zależy przynajmniej w połowie tak bardzo jak mu. On się starał, pisał, próbował przywrócić dawny porządek... a ona nic, po prostu zbywała go, jakby był natrętnym (nie, żeby nie był hehe, szczególik) ex chłopakiem, którego chce się po prostu pozbyć... dobrze mu jednak te desperackie czyny zrobią, może w końcu dojdzie do niego, że nie wszystko dostaje ot tak z racji tego, że jest... Cedem Bennettem? No dobra, wątpliwe, zwłaszcza, że i tym razem był happy end, i tym razem ułożyło się PRAWIE po jego myśli. Jednakże w tym wypadku ciężej było to wszystko poukładać, więc małymi kroczkami do celu i w końcu ogarnie, że nie wszystko mu się należy. Tymczasem oddawał żarliwe pocałunki Scarlett i próbował nadać swoim równą siłę wyrazu! Stęsknił się za ślizgonką straszliwie, a wątpliwości, które zaczęły się ostatnio pojawia, skutecznie utrudniały mu wisimitojską egzystencję. Koniec już jednak, wszystko się znów zaczęło układać, czuł to po sile pocałunku i... no wiedział po prostu, wiedział.
Och, Cedric od razu by zaprotestował i powiedział, że Scarlett zawsze dla niego wygląda ładnie! Z makijażem, bez makijażu, w edycji depresyjnej, schlanej... no słowem ideał, nie pogadasz! Kiedy SMS oderwała się od jego ust, spojrzał na nią jak szczeniaczek panda, której właśnie zabrano piłeczkę, TE POETYCKIE PORÓWNANIA, wiem, ale tylko to mi przychodzi na myśl, kiedy wyobrażam sobie zawiedzionego Ceda.
- Już nigdy przenigdy - gdyby był w innej pozycji, z pewnością energicznie pokiwałby głową. Tak, tak zgadzał się, już nigdy się nie pokłócą, do śmierci zgoda! Ehe, seems legit, znając ich charakterki i temperamenty. - Nie dotknąłbym jej, nie martw się - zapewnił ją całkowicie poważnie, żeby zaraz uśmiechnąć się, na widok morderczej miny i w ogóle tej złowieszczej przemowy. I przyszło mu teraz do głowy, że chyba... że chyba on również powinien iść na kompromis. - A ty... a ty możesz mówić, że Shiver jest w miarę ogarnięty - powiedział, wykrzywiając usta w lekkim grymasie. - Tylko pamiętaj, że gdyby zrobił coś, powiedział i wywołałoby to twoje wątpliwości co do stopnia tego jego ogarnięcia, chętnie mu wpierdolę - powiedział pogodnie, przyjmując ten sam ton co Scarlett wcześniej. Nawet tak samo dotknął ją palcem w nos. - W sumie on i tak dostanie wpierdol - uśmiechnął się promiennie i wychylił się, aby pocałować Scarlett i odwrócić uwagę od ostatnich słów, hehs. On sprytny, tak bardzo sprytny!
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptySro 19 Cze 2013 - 16:17;

Hm, może dlatego, że to Cedric miał manię prześladowczą a nie ona, HEHS? I generalnie nie wiedziała, czemu niby Chris miałby chcieć się tak poświęcać tylko po to, aby dopiec drugiemu krukonowi. Jasne, zapewne coś w tym było, że mógł się chcieć zemścić za pokrzyżowanie mu planów względem Dahlii, ale czy to naprawdę było aż tak wielkim powodem ku temu? Tak na dobrą sprawę mogliby się przespać ze sobą milion razy po tym wydarzeniu, szczególnie, że studenci zaczęli wyprowadzać się do swych mieszkań. Ech, Bennett pod tym względem był wyjątkowo niemądry! Choć Scarlett oczywiście uważała go za najmądrzejszego mężczyznę świata - w tym przypadku mogła pójść na takie ustępstwa, bo różnili się płcią, dlatego nic nie stało na przeszkodzie, aby Saunders była najmądrzejszą kobietą świata! Chociaż możliwe, że nawet, gdyby musieli mieć ten sam tytuł, to z miłości do swego ukochanego ślizgonka pozwoliłaby im zająć miejsca ex aequo, taka to była wspaniała i dobrotliwa, ach! Możliwe, że skończyłaby się ta sielanka, gdyby znów się pokłócili o Shivera, a tym razem o jej uznanie dla jego niecnych intryg. Pochwaliłaby oczywiście jedynie sposób i zaangażowanie, bo oczywiście byłaby niesamowicie wściekła, że to przeciwko nim to wszystko obrócił! I jej aprobata i szacun dla jego pomysłowości i tak dalej zostałby jednak przyćmiony przez chęć mordu kolesia z Chorley, który ośmielił się na próbę zepsucia wspaniałego raverinowego związku! Mógł to wypróbowywać na kimś innym, wtedy nasza wspaniała królowa byłaby łaskawsza, a co. Ona także ma uczucia!
Cóż, niewątpliwie tak można było odebrać zachowania Scarlett, ale z drugiej strony zastanówmy się: przecież była urażona, bardzo, bardzo! Bo jak on by się czuł gdyby robił wszystko, co w jego mocy, aby się zmienić, a jego ukochana powiedziałaby mu, że i tak jest do niczego? Szczególnie dla kogoś o wybujałym ego, takim jakie posiada nasza blondynka, to było po prostu nie do przejścia. I nie potrafiła się w tym wszystkim odnaleźć, dlatego czuła potrzebę spychania Ceda na dalszy plan. Łudziła się, że w końcu dojdzie do jakichś konstruktywnych wniosków, z którymi będzie mogła coś przedsięwziąć. A próby Bennetta średnio skutkowały, albowiem po tym zranieniu ciężko jej było mu uwierzyć. Dopiero teraz, właśnie jego czyny, choć słowa po części na pewno też, przekonały ją do tego, iż on także chce, aby wszystko było dobrze i w ogóle. No po prostu bajka i happy end!
Awww, z pewnością Saunders bardzo się rozczuliła, widząc taką minkę swej drugiej połówki, no ale musiała mu coś powiedzieć, no musiała! Na szczęście zaplanowała, że pocałuje go znów, kiedy mu wszystko ładnie wyśpiewa, prawda, że super plan? I uśmiechnęła się szeroko, kiedy zapewnił ją, że nie będą się więcej kłócić. No pewka, że będą, ale... teraz było to bardzo pokrzepiające, szczególnie, że jeszcze przed chwilą oboje byli w rozpaczy. - No, to masz szczęście! - odparła wojowniczo na tekst, że nie odważyłby się jej tknąć. BARDZO DOBRZE. Posłuch być musi! - Gorzej tylko, że ona nie będzie miała oporów - dodała mimowolnie na zakończenie, krzywiąc się lekko. No cóż, pomimo usilnych prób nie potrafiła polubić Pierre. Jak dobrze, że jednak dla swojej pandzi potrafiła powstrzymać się od chamskich epitetów w stronę Cait, gratulujemy. - Dobrze, będę pamiętać - powiedziała na jego czułe słowa, a potem zachichotała cicho, bo poprawił jej tym humor. Nie, czekaj, co on powiedział tam na końcu?! - Ale... - zaczęła, aby wybić mu z głowy ten niecny plan, ale wtedy ten hultaj ją pocałował, sprawiając, że zapomniała o całym świecie i po prostu zatopiła się w jego ustach, aww. Swoją drogą, niezły agent z niego - nauczył się mistrzowskiego odwracania uwagi od najlepszej - czyli od niej!
Powrót do góry Go down


Cedric C. Bennett
Cedric C. Bennett

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 490
  Liczba postów : 486
http://czarodzieje.org/t5248-cedric-casper-bennett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5250-sowka-cedrika
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptySro 19 Cze 2013 - 19:18;

ETAM, to na pewno nie chodziło o jego dziwaczną manię prześladowczą, nieeeu. Oczywiście, gdyby ktoś się Bennetta zapytał, po co by Chrisowi było to wszystko, z pewnością winę zrzuciłby na jego okropny charakter i przeogromną chęć zemsty, nie potrafiąc znaleźć bardziej logicznego wyjaśnienia tego całego pseudo spisku. Jasne, on z pewnością wiedział, że przecież i tak by Dahlii nie uchronił, teoretycznie mógł powiedzieć NIE WOLNO CI SIĘ Z NIM ZADAWAĆ, ale no błagam, przecież nawet gdyby faktycznie byli prawdziwym rodzeństwem, chyba wątpliwe, aby go posłuchała, zwłaszcza, że Slater doskonale wiedziała, jaką nienawiścią do Shivera Ced jest zaślepiony. Ach, Ced, ty niemądry krukonku! O tyle dobrze, że w swoim własnym mniemaniu i przede wszystkim mniemaniu Scarlett, był jednak mądrzejszy, heheh. W końcu tylko najmądrzejszy mężczyzna świata zasługiwał na najmądrzejszą kobietę, którą oczywiście była Scarlett, nieprawdaż? Cedric Bennett Pierwszy Najmądrzejszy i Scarlett Maya Saunders Bennett Pierwsza Najmądrzejsza, władcy Raverinu.
Cedric to do pewnego stopnia rozumiał. Zresztą, nawet Janek dobitnie dał mu do zrozumienia, że spierdolił. Spierdolił i to nieźle, bo przecież on, Ced, chyba najlepiej powinien wiedzieć, jaka zmiana zaszła w Scarlett. I oczywiście wiedział, doceniał jej starania i podziwiał ten progres, ale mimo wszystko, wykorzystał to i w tak okropny sposób, chciał pokazać Scarlett, że to on ma rację. Pieprzona popędliwość i lekkomyślność, myślał sobie. Ale myślał to już po tym, kiedy straszne słowa padły i masz babo placek, ech. Bał się wręcz panicznie, że stracił jej zaufanie, że tak naprawdę nigdy go nie miał (chociaż ostatnia rozmowa w dormitorium sprawiała, że niespecjalnie chylił się ku tej okrutnej hipotezie), że jej w ogóle nie zależało... no milion opcji, w każdym razie! Dobrze, że w końcu wszystko znów zaczęło układać się pomyślnie, tyyyle wygrać!
Bennett gotów był przyznać, że drzewka są różowe, ptaki to tak naprawdę zakamuflowane ryby, a on trzyma w dormitorium udomowionego sfinksa, więc co to było przy tym, potwierdzenie, że nie będą się już kłócić? Taka euforia go przepełniała, że w tym momencie nawet jego trudno byłoby wyprowadzić z równowagi, więc w tym momencie kłótnia wydawała się po prostu jakimś nierealnym zjawiskiem! Oczywiście, niestety tylko w tym momencie, zaznaczam, ech. - Umiem powiedzieć "nie" - dodał równie poważnie, zaraz jednak nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu, widząc skrzywioną minkę Scarlett. Jego urocza, mądra, śliczna... KOBIETA DLA CEDRIKA, IDEOLO. W każdym razie cieszył się również z tego, iż Saunders nie psioczy na Cait z taką częstotliwością z jaką robiła to do tej pory... mimo to cóż, chyba wątpliwe, iż nagle zapałała do Pierre sympatią, no proszę, Bennett się nawet nie łudził. Dokładnie tak, jakby to przecież miało być z Shiverem - tolerancja, ale do pewnego stopnia i tylko jeśli chodzi o stosunki SMS - Chris, bo jego samego, wciąż nie akceptował, bleh.
Hehe, no a co, UCZY SIĘ OD NAJLEPSZYCH, nie wskazując palcem nikogo! Chociaż zaszalejmy i wskażmy, bo ostatnio Scarlett tak zręcznie skończyła temat, nie dając Bennettowi dokończyć zdania, że i on postanowił spróbować tej niesamowitej taktyki. I chyba się udało, hehheh.
- Tak swoją drogą, jakieś babsko powiedziało mi ostatnio w Hogsmeade, że lody biało czekoladowe nie istnieją, DASZ WIARĘ? - oderwał się w końcu od jej ust, mając nadzieję, iż pocałunek trwał na tyle długo i był tak intensywny, że Scarlett już nie będzie na siłach podjąć tematu Shivera. Kiedy w końcu Bennett mu wpierdoli, nie będzie mógł powiedzieć, że jej nie ostrzegał, HEHE. Tymczasem jednak, odwracanie uwagi part 2.
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Huśtawka - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 EmptyPią 21 Cze 2013 - 0:13;

No cóż, Cedric powinien już się nauczyć, że jego rodzeństwo się go bezczelnie nie słucha, hehe. To samo więc się tyczyło Dahlii. Chociaż aktualnie była w takim stanie, że zapewne by mu wyła w rękaw, iż miał rację, a ona była głupia i go nie posłuchała... i to zapewne skończyłoby się tym, że mania prześladowcza Bennetta tylko by się pogłębiła! W końcu przyznać temu człowiekowi rację, to tak trochę jakby chcieć popełnić samobójstwo. Nie, no dobra, nie było aż tak źle - raczej można to było porównać z karmieniem tej jego nienawiści do Christiana. A zupełnie niepotrzebnie, bo tym razem to jednak Slater nawaliła. Jasne, że to wszystko zaczęło się od momentu, kiedy Shiver pocałował Meyers, ale... cóż, tak naprawdę gryfonka była już dużą dziewczynką i powinna brać odpowiedzialność za swoje zachowanie, a tymczasem wyszłoby na to, że to krukon jet tym złym i niedobrym. Szczególnie dla takiego Ceda, który widział w nim winę na każdym kroku i z chęcią podłapałby temat. Ech. Tak więc chyba pozostaje mieć nadzieję, że jednak się o niczym nie dowie, a SMS będzie mogła go mieć tylko dla siebie, ihih, so evil.
Cóż, bo nawet Janek wiedział, że aby powiedzieć coś takiego dziewczynie to już jest przegięciem samo w sobie! I nie musiał wcale znać tej całej Scarlett czy jeszcze kogoś tam innego, by dojść do takich wniosków. On jednakże uznał, że to takie tam, kłótnie, które obydwoje zaraz przezwyciężą (NO OCZYWKA, NIE TO CO WIELKIE PROBLEMY GAVRILIDISA HEHE). Sprawa jednak była o tyle trudna, że naprawdę otworzyła się przed Bennettem, wyśpiewując mu niemalże wszystko, a on tak, owszem, wykorzystał to potem w okropny sposób tylko po to, aby udowodnić swoje racje. I to bardzo bolało, bo ona do niego z sercem na dłoni, no! Wyszła specjalnie dla niego ze swojej skorupy, choć przyrzekła sobie po Twycrossie, że nigdy więcej tego nie zrobi. Więc nadszarpnął jej zaufanie, ale teraz udowodnił, że bardzo mu zależy i jest w stanie dla niej zmieniać swoje okropne nawyki czy poglądy! I to była siła miłości, proszę państwa. Na szczęście obustronna!
Coś w tym było, bo Saunders również była cholernie szczęśliwa, że to koniec, pogodzili się, a ona wcale nie straciła swego ukochanego, a wręcz przeciwnie, znów są razem! I się sobie całują leżąc na ziemi, jak rozkosznie. - Och nie wątpię - odparła zadziornie odnośnie asertywności krukona. Jakoś przeszła jej ochota na zabijanie nawet Pierre, brawo! A na kłótnie to już w ogóle, więc znów chyba była nieco potulnym barankiem, który jedynie przytakuje swemu męskiemu mężczyźnie, ale to nic. Po prostu bardzo za nim tęskniła! Zresztą, zastosował technikę swojego mistrza, więc na powrót zajęła się pocałunkami i myślami o swoim słodkim chłopaczku, zamiast o Shiverze, huh. Kto normalny by o nim w takiej sytuacji myślał, no bitch please.
- NAPRAWDĘ?! - oburzyła się jednak, gwałtownie odklejając się od ust Ceda. Nie no, tak być nie może, rany, co za zniewaga. - Musimy iść do niej i przemówić jej do rozumu - dodała buntowniczo. - Ale najpierw... mamy pewne zaległości - dodała już spokojniej i nieco enigmatycznie, ale myślę, że jej mina mówiła wiele! A konkretnie to to, żeby wstali i udali się do zamku, aby tam wspólnie zapominać o Christianie, Cait, kłótniach, dramach i oddać się przyjemniejszym zajęciom, HEHE.

z/t
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Huśtawka - Page 8 QzgSDG8








Huśtawka - Page 8 Empty


PisanieHuśtawka - Page 8 Empty Re: Huśtawka  Huśtawka - Page 8 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Huśtawka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 17Strona 7 z 17 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 12 ... 17  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Huśtawka - Page 8 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
 :: 
łąka
-