Tłum, którym się otaczał, był wyjątkowo toksyczny. Pozbawiony przede wszystkim świeżego powietrza - powietrza, którego tak potrzebował. Zamiast tego dusił się, jego płuca dawały wyraźne oznaki, że coś jest nie tak, że coś powoduje ich wewnętrzny rozpad, niemniej jednak uzdrowiciel nie przestawał brnąć w to, czego jeszcze nie zakończył. Musiał dotrwać, musiał przede wszystkim przetrwać, nawet jeżeli stanowiło to wyzwanie. Ludzie bywali przede wszystkim fałszywi, nieszczerzy - wiedział o tym doskonale, choć starał się nie wrzucać wszystkich do jednego worka - wówczas byłby skazany na porażkę. Musiałby przyznać się do własnych błędów upaść bezwładnie na kolana, pokazać skruchę oraz słabość, czego się najbardziej obawiał. Nie bez powodu jego całokształt był utrzymywany w ledwo co stabilnych ryzach - niemniej jednak wymagały kogoś, kto by je poskładał do jednej całości. Starał się rozumieć, starał się przenikać przez własne struktury umysłu oraz zwyczajnie poczuć to, co bohaterowie książek, z którymi miał do czynienia, gdy opuszki palców delikatnie muskały manufakturę papieru. Niestety - było to dla niego zbyt trudne, co nie oznacza, że został z tych emocji całkowicie wyzbyty. Większość z nich, dla własnego bezpieczeństwa, trzymał krótko na łańcuchach, nie dając im ani chwili do wykazania się - ukrywane w cieniu, przybierały na sile, stawały się demonami, stawały się przede wszystkim czymś nieznośnym. Matthew jednak to akceptował, wierzył, że będzie w stanie, jeżeli nadejdzie taka okazja, zwyczajnie wykazać się opanowaniem. Niestety - załamania psychiczne doskonale pokazywały jego największe słabości oraz to, że wystarczy szturchnięcie, aby przesunąć go do bardzo niebezpiecznej granicy, przez którą to mógł zniknąć raz na zawsze. System edukacji tak naprawdę ograniczał - powodował, że ludzie nie chcieli się kształcić. Powodował, że cenne minuty były zapominane, że czas odgrywał najmniej istotną rolę. Według niego, choć nie bez powodu, szkoła miała nakierowywać, ale niezbyt wiele rzeczy z niej wyniósł. Prędzej siniaki, złamany nos, poobijane żebra - jakby nie było, stawał się jedną z najpopularniejszych ofiar u Ślizgonów. Niedawno też stał się kolejnym celem, jednak to wszystko odbyło się w pracy - niefortunnej, pozbawionej jakichkolwiek podstaw, a wszystko wynikało z tego, że był inny. Że nie wpasował się w to, co od lat mówiło mu społeczeństwo - może to nawet i lepiej. - Poniekąd, ciekawie byłoby niektóre z pomysłów tchnąć do życia w świecie czarodziejskim. - odpowiedział jak najbardziej szczerze, spoglądając na okładkę tytułu, który ze sobą niósł. Pomijając oczywiście parę podręczników na temat elektroniki, Crank zdawał się dotyczyć, z tego, co zdołał wyczytać z okładki, ludzkiego życia, ludzkich spraw - opisanych co prawda nietypowym językiem, niemniej jednak dotyczyło egzystencji jednego z wielu przedstawicieli gatunków homo sapiens. Świat czarodziejski był wyzbyty wad, wyidealizowany. Cierpienie ludzkie wydawało się być zbyt doświadczalne, by mogło zostać pominięte - nie bez powodu zatem trzymał przy pomocy dłoni wspomniany wcześniej tytuł, spoglądając tęczówkami w stronę ścieżki, którą powinni się udać, by zwyczajnie wypożyczyć wybrane przez siebie egzemplarze. Cieszył się, że nie pytała. To bardzo mu pomagało, a przede wszystkim - umożliwiało spokojne poruszanie się po poszczególnych platformach. Bez pośpiechu, na spokojnie, nikt nie pospieszał go, a przede wszystkim nie nakładał na jego barki tej niezbyt przyjemnej presji, przez którą czuł się zwyczajnie zbyt przeciążony pod względem psychicznym. Poprawiwszy kurtkę, skupił się mocniej na temacie rozmowy - bycie uzdrowicielem dyżurnym wiązało się z pewnymi wyrzeczeniami pod względem prywatnego życia, niemniej jednak dawało wymaganą satysfakcję. Czasami trzeba było wyjątkowo uważać, by przez drobny przypadek nie wpaść w pułapkę wykonywania własnego zawodu dla dobrej opinii oraz egoistycznej natury, zamiast zdobycia doświadczenia dla samego siebie. Nie odpowiedział na pierwsze pytanie zatem, kiwnął tylko porozumiewawczo głową. - Bywa różnie. Mało osób przychodzi, bo mało kto się tym interesuje. - rzucił, stawiając przede wszystkim na prawdę. - Nie jest źle. Wydają się słuchać, a przynajmniej takie odnoszę wrażenie.[/b] |