Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Moskwa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32492
  Liczba postów : 102871
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Moskwa QzgSDG8




Specjalny




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Moskwa  Moskwa EmptySro 17 Paź - 18:45;


Moskwa


Stolica Rosji i obecnie jedno z najbardziej zaludnionych miast tego państwa. To właśnie tutaj ludzie schodzą się, by zobaczyć słynne budowle oraz zabytki, które znajdują ujście w historii kraju na przestrzeni wieków. Ta miejscowość jest również najbardziej dynamicznie rozbudowywana - wiele starych budowli, jak chociażby kamienice, są stale burzone oraz na ich miejscu powstają nowocześniejsze. Ewidentnie miejsce warte zwiedzenia.


______________________

Moskwa Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32492
  Liczba postów : 102871
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Moskwa QzgSDG8




Specjalny




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptySro 17 Paź - 18:52;

@Segovia Ivanowa

24.10.2018

To był ten okres.
Okres wspólnego spotkania z rodziną. W sumie to parę dni, jeżeli mamy być szczerzy. Nie wiedziałaś, jak to możliwe, że czas upływał tak szybko, ewidentnie za szybko, jakby sekundy nie trwały tak naprawdę jedną sekundę. Czyżby szpony dorosłości dotarły do Twojej duszy? Wszystko to zdawało się podejrzanie szybko lecieć, chociaż pewne kwestie nadal pozostawały niezauważone. Ciche westchnięcie, typowe spotkanie z przedstawicielami rodu, chociaż doskonale wiedziałaś, jak obecnie miewa się ich stan - matka pod stałą opieką Uzdrowicieli, ojciec zaś próbuje utrzymać renomę, chociaż coraz gorzej mu to wychodzi, jakoby wypadając z wprawy. Rezydencja znajdująca się w malowniczej Moskwie zatem skrywała jeden mały mankament - nielegalny Świstoklik, który miał pomóc w dotarciu do domu, kiedy to znajdowałaś się na terenach okrytej przelotnym deszczem Anglii. Również to wydawało się być wyjątkowo typowe dla miejsca, skąd pochodziłaś - bez trudu odbywając pierwszy dzień rozmów, chociaż ciągle zastanawiałaś się nad jedną rzeczą. Brat. Brat, dla którego postanowiłaś się tutaj udać, kiedy to otrzymałaś list, który przeświadczył Cię o jego obecności tam, gdzie to wszystko się zaczęło... Brat, który został skażony ziarenkiem likantropii, nie pojawił się na spotkaniu, no ba, nikt o nim nie słyszał, nikt o nim nie widział. Wyparować ewidentnie nie mógł, coś zaś śmierdziało pod Twoim nosem, kiedy to starałaś się samodzielnie dojść do rozwiązania - ruszył przecież odnaleźć tego, kto Was zaatakował pamiętnego dnia. Przecież to był Twój bliźniak, który, mimo bycia zaklasyfikowanym jako magiczne stworzenie najgroźniejszej kategorii, był członkiem rodziny Ivanow. Kolejnego dnia spotkania, postanowiłaś ruszyć do miejsca, gdzie rzeczywiście zostało zasiane ziarenko - czy byłaś na to gotowa? Na spotkanie z własną rodziną? Z własnym bratem?
Nie wiedziałaś, że jesteś przynętą.
Poszukiwania podczas trwającej nocy wydawały się być co najmniej idiotyczne, jednak nie zamierzałaś stać w miejscu i czekać na dalszy rozwój zdarzeń. Pierwsze myśli skierowały Cię do pewnego miejsca, które było owiane historią nasączoną krwią - polana, gdzie to wszystko zdawało się zapoczątkować nieustannie płynącą historię związaną z całokształtem Vlada. Czy to był na pewno dobry trop? Promienie księżyca padały tak samo na miejsce, w którym się znajdowałaś, jakoby sytuacja z przeszłości została wręcz wyrwana z Twojego umysłu oraz przedstawiona przed oczami w pełnym wydaniu. Trwająca pełnia. Historia lubi zataczać okrąg, czyż nie? Dopóki nie zobaczyłaś pewnej sylwetki, niezwykle znanej, z której to wydobywały się kłęby pary pod wpływem rytmicznych wdechów, zaś ślina z pyska ewidentnie świadczyła o tym, że masz do czynienia z... wilkołakiem. Starasz się zachować zatem odpowiednie namiastki rozumu, choć ewidentnie czujesz i wiesz, że to tak naprawdę jest Twój brat - próbujesz zatem do niego podejść... Aczkolwiek, zauważając, że ten nie ma zbyt dobrego nastawienia, kiedy to nagły, gwałtowny wręcz ruch wytrącił się z równowagi, upadłaś na miękką trawę.

1, 2, 3 - ślepia istoty błysnęły w księżycowym świetle, skutecznie zauważając Twoją sylwetkę skąpaną delikatnie w niezbyt wysokiej trawie. Futro wilkołaka odpowiadało Twoim włosom, przecież to był brat bliźniak, choć na razie nie wiedziałaś, czy zażył on odpowiednią dawkę eliksiru tojadowego, chociaż z każdą sekundą skutecznie upewniałaś się w tym całkowicie odwrotnym przekonaniu. Otoczenie dookoła zdawało się zatrzymać w jednostce czasu, zaś ten stał obok i z namiastką szyderczego uśmiechu spoglądał oraz obserwował dalszy rozwój zdarzeń. Może interakcja słowna upewni Cię w stosunku do tego (nie)faktu? Na razie wilkołak nie przystąpił do ataku, chociaż intuicja również mówiła, że należy zachować zdrowy rozsądek oraz nie prowokować stworzenia do ataku.

4, 5, 6 - stworzenie natychmiastowo, bez zastanowienia, postanowiło zaszarżować w Twoją stronę, nie rozpoznając, że ma tak naprawdę do czynienia z własną rodziną. Rzuć jeszcze raz kostką! Nieparzysta - na szczęście udaje Ci się uniknąć ataku, niemniej jednak oberwałaś w postaci draśnięcia na ramieniu pod wpływem świstu pazurów, które to zahaczyły o Twoją skórę. Rana nie jest zbyt głęboka, chociaż wydostaje się z niej niewielka stróżka krwi - lepiej, jeżeli postanowisz się w tym pewnym stopniu zająć, uciskając otrzymane obrażenie za pomocą noszonego ubrania. Parzysta - otrzymujesz niezwykle mocno łbem od wilkołaka oraz jednocześnie ciałem, w wyniku czego jeszcze raz zostajesz powalona na ziemię, zaś brat, który nie zażył eliksiru tojadowego, zawył głośno i donośnie, spoglądając na Ciebie charakterystycznymi ślepiami. Pozbawiony umysłu stawał się wyjątkowym zagrożeniem - udowadniając to skutecznie w postaci zaburzonej wizji, przez którą kręciło Ci się w głowie. W następnym poście będziesz czuła się wyjątkowo rozkojarzona. Całe szczęście udaje Ci się na chwilę obecną wydostać z jego próby przygniecenia do ziemi, kiedy to uniknęłaś nadchodzących w Twoją stronę pazurów. Staraj się działać szybko, jeżeli nie chcesz zostać w jakikolwiek inny sposób uszkodzona.

______________________

Moskwa Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Segovia Ivanowa
Segovia Ivanowa

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Likantropia
Galeony : 200
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t15175-segovia-ivanowa#404564
https://www.czarodzieje.org/t15179-sowy-strasznie-paskudza-niech-to-bedzie-wazne#404646
https://www.czarodzieje.org/t15176-segovia-ivanowa#404605
Moskwa QzgSDG8




Gracz




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptyCzw 18 Paź - 19:41;

kostki: 1

Jeszcze kilka dni temu podczas cotygodniowego sporządzania raportu, nie spodziewałaby się, że jej los potoczy się właśnie w ten sposób. Zapewne wyśmiałaby kogokolwiek, kto mógłby zaproponować tak absurdalny bieg wydarzeń. Jednak pergamin, który znajdował się głęboko w kieszeni płaszcza uświadamiał ją, że to dzieje się naprawdę. Iż wszystkie snute domysły, ukryte pragnienie stają się powoli rzeczywistością. Jej rzeczywistością... Ten niewielki skrawek papieru ciążył jej bardziej niż prawda w nim zawarta. Tak banalna i oczywista, że niemal wyśmiała ją podczas czytania.
Rozpoznała pochyłe i niezdarne pismo brata, które z czasem nabrało jeszcze bardziej nieczytelnego wyrazu. Nie można było podrobić czegoś takiego, tak samo jak jedynej rzeczy, która wyróżniała go na tle innych listów zaadresowanych do jej osoby. Kiedyś, jeszcze jak byli dziećmi wymyślili sposób, który pomógłby im odróżnić oszustów, podających się za ich osoby... Nikt nie mógł o tym wiedzieć, chyba, że komuś zdradziliby ten niewinny sekret. Jednak był tutaj. Z automatu dotknęła palcem miejsca, w którym odbity był odcisk palca brata... Żył.
Czy fakt, że za kilka dni odbywało się jedno z większych zlotów jej rodziny, nie wydawał się odrobinę podejrzany? Część jej mózgu, ta bardziej racjonalna i opanowana mówiła, że coś zdecydowanie tu śmierdzi... Jednak druga, podekscytowana, rozpalająca te części jej duszy, o których myślała, że zniknęły na zawsze... Zwyciężyła i kazała zamknąć się reszcie. Nie minął dzień, a miała spakowaną walizkę z najpotrzebniejszymi rzeczami.
Czekanie to najgorsze co może spotkać człowieka, szczególnie takiego, który wyrywa się do przodu, chcąc jak najszybciej osiągnąć swój cel. Nie poznawała siebie, a choć wszyscy widzieli ją w świetle wyniosłej Segoviyi, ona nie mogła rozpoznać spojrzenia rzuconego w lustrzanym odbiciu. Musiała powstrzymywać się przed ciągłym wyglądaniem przez wysokie okno w sali bankietowej. Nie wyglądała teraz tak, jak to zapamiętała... W oknach nie wisiały jasne kotary, a ciężko opadające na ziemię zasłony o krwistoczerwonym kolorze. Przy kominku ustawiono kanapy w tym samym odcieniu, a przy ścianach postawiono stoły, a wzdłuż nich krzesła obite w czarną satynę. Nie bez powodu opuszczała tego rodzaju zjazdy. Szczególnie kiedy Igor jasno dał jej do zrozumienia, gdzie znajdowało się jej miejsce.
Kiedy wszyscy zebrali się wokół głównego stołu, postanowiła wykorzystać sytuację i niepostrzeżenie wyjść z sali. Tego wieczoru wiele rzeczy sprawi, że zacznie poważnie brać pod uwagę swoje decyzje i to, co nimi kieruje.
Czuła na twarzy mroźny wiatr, który wieczorem jedynie przybrał na mocy. Różdżka wbijała się w bok jej pleców, przyczepiona do paska spodni. Owinęła się szczelniej płaszczem, który ciągnęła po ziemi i biegiem ruszyła do miejsca, które tak wiele razy śniło jej się w nocy. Ciągle do niego powracała, jednak nigdy nie odważyła się tam wrócić. Mieli zostawić dom za sobą, najwidoczniej tylko ona wzięła sobie tę obietnicę do serca. Zadrżała czując zimno rozchodzące się po jej plecach. Polana powinna znajdować się jakiś kilometr dalej... Czy to naprawdę możliwe, że pomimo tylu lat, nic się tutaj nie zmieniło?
Przystanęła, zdając sobie sprawę, że znajdowała się dokładnie w tym samym miejscu. Orientacja w terenie ją zgubiła, błędnie określając odległość od tego miejsca. Uniosła podbródek, przyglądając się księżycowi. To był cholernie idiotyczny pomysł, moja droga.
Zamarła kiedy do uszu doszedł dziwny dźwięk... Jakby dyszenie? Odwróciła się, czując jak jej nogi dosłownie wrastają w ziemię. Postać, która znajdowała się zaledwie sześć metrów od niej, była dziwnie skulona, jakby zniekształcona... Jednak dopiero kiedy się dłużej przyjrzała, wiedziała, że tak był zbudowany, a czarna sierść, która zdobiła jego ciało jedynie wzmagała ten efekt. Wiedziała czym, a raczej kim było to zwierzę, czuła to. I bez większego zastanowienia, zrobiła krok do przodu, trzaskając przy tym niewielką gałązką schowaną w trawie... To wystarczyło. Vlad odwrócił głowę, wbijając w nią swoje czarne ślepia. Zatrzymała się, jakby obcość tego spojrzenia ją odrzuciła... To był on, Seg. To musiał być on... Uniosła powoli dłonie do góry, jakby chcąc przekonać to dzikie stworzenie do tego, że nie miała złych zamiarów... Co ona do cholery wyprawia.
-Vlad... Ja....-Zaczęła, a niepewność w jej głosie rozkazała jej odchrząknąć. Nie chciała aby się na nią rzucił, nie wiedziała również w dokładnie jakim stanie i ile dociera do niego, kiedy znajduje się w tej postaci. Czy zażył eliksir?-Vlad... Pamiętasz? Kazałeś mi tu przyjść, znaleźć Cię.-Zaczęła ponownie, próbując doszukać się resztek człowieczeństwa w czymś, co w niczym nie przypominało człowieka. Kilka razy widziała go w tej postaci, sam raz kazał jej być podczas przemiany, kiedy znajdował się pod opieką swojego mentora i jedynej osoby, która w tamtym okresie mogła go zrozumieć...
To w końcu przez nią znajdowali się w tym dokładnie położeniu. To z jej winy brat przeistaczał się w tę bestię przy każdej pełni... Nie wiedziała kiedy łza zalśniła w jej oku i spłynęła po zimnym policzku. Tak bardzo pragnęła ponownie go zobaczyć, nawet sama wiadomość o tym, że żył powinna ją zadowolić. Teraz? Nie wiedziała od czego zacząć.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32492
  Liczba postów : 102871
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Moskwa QzgSDG8




Specjalny




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptyPią 19 Paź - 18:06;

Chłód powietrza z łatwością przeszywał Twoją skórę, wywołując na niej gęsią skórkę. Nawet płaszcz nie pomagał w żaden sposób pożegnać typową pogodę - jakoby stał się tylko zbędnym elementem, gdy postanowiłaś postawić pierwszy krok. Dzień ten okazał się być jednym z najbliższych Twemu sercu, jak również udowodnił o nierozwadze, kiedy to postanowiłaś, pamiętając cały czas o otrzymanym liście, odszukać brata za wszelką cenę. Ciemność, wszędzie ciemność, mogłaś jedynie liczyć na światło, które w zależności od preferencji wyczarowałaś czy też i tego nie zrobiłaś. Całokształt okolicy wydawał Ci się być wielce znany, choć czasem wydawał się być zbyt dużym labiryntem, niezwykle trudnym do odkopania, kiedy wspomnienia próbowały przedrzeć się przez kopułę czaszki i skutecznie wyjść na światło padającego księżyca. Działałaś na razie sama - pozostawiona przeznaczeniu, chodząca i funkcjonująca według rytmicznych szarpnięć sznurków - starając się tym samym dojść do jakiegokolwiek tropu świadczącego o tym, że Vlad znajduje się w okolicy. Nie mogłaś przestać szukać; nie po to udałaś się w rodzime strony, by teraz zawrócić, kiedy to okolica przestała być bezpieczna. Żył. Musiał żyć - wysłał przecież list. Napisany przede wszystkim kursywą, natomiast w niektórych miejscach z trudem mogłaś odkryć znaczenie znajdujących się na pergaminie literek. To ewidentnie jego pismo, jego znaczenie, jego osobowość.
Źle obliczona odległość od miejsca skutecznie zaważyła o tym, co się dalej wydarzyło - dyszenie sześciometrowego zwierzęcia dało się we znaki, kiedy to sylwetka pokryta ciemnym futrem skutecznie została oświetlona poprzez znajdujący się na niebie księżyc. Zwierzę? Rozsądek mówił Ci doskonale o tym, byś zachowała należyty dystans, próbując zagłuszyć mowę serca, które próbowało Cię przekonać w tym, że brat nie jest niebezpieczny. Że nadal znajduje się w nim cząstka człowieczeństwa. Że nadal jest Twoim bratem, niezależnie od postaci. Nie zmienia to faktu, że sytuacja stawała się wyjątkowo niebezpieczna, kiedy to skutecznie zwróciłaś na siebie uwagę stworzenia pozbawionego jakichkolwiek skrupułów. Czy słowa zadziałały uspokajająco na jego umysł? Na pewno nie, skoro na Ciebie wprost zaszarżował.

1, 2 - mimo iż wiedziałaś, że to Twój brat, instynkt przetrwania brał w górę - chwyciłaś zatem za piach, starając się rzucić w stronę jego oczu. Udało Ci się trafić wprost w ślepia, zyskując tym samym na czasie oraz bezpiecznie omijając szarżę ze strony wilkołaka. Otrzymałaś znak, że powinnaś raczej się wycofać z tych terenów - czy jednak to zrobisz? Czy wyciągniesz różdżkę przeciwko własnej rodzinie? Lepiej, żebyś starała się zwiększyć dystans oraz skutecznie obronić, tym bardziej, że zyskałaś czas na kolejne działania.

3, 4 - w pewnym momencie czujesz wyjątkowy podmuch gorąca, spowodowany przede wszystkim wzrostem adrenaliny. Twoje serce zaczęło bić szybciej, ciało było przygotowane na jakikolwiek ból - starałaś się rzucić jakiekolwiek zaklęcie w jego stronę, byleby przerwać nadchodzący atak. Dorzuć kostką! Parzysta - udało Ci się je zastosować, w wyniku czego stworzenie zawyło głośno z bólu, patrząc na Ciebie wyjątkowo agresywnie. Lepiej szykuj się na kolejne zastosowanie jakiekolwiek czaru! Nieparzysta - zakłócenia magiczne, tudzież anomalie skutecznie odebrały Ci możliwość obrony; lecące zaś w stronę wyciągniętej ręki pazury skutecznie zdołały przebić się przez skórę, kiedy to próbowałaś się odsunąć, pozostawiając głębokie, krwawiące rany. Na szczęście różdżki nie wypuściłaś - tyle dobrego. Im dłużej będziesz zwlekać z ich uleczeniem, tym większe skutki będą miały w stosunku do następnych postów!

5, 6 - nie udało Ci się w żaden sposób zareagować - wilkołak doskoczył do Ciebie w bardzo szybkim tempie, zgniatając Twoją sylwetkę niemalże w całości. Pęknięciu uległo między innymi żebro, które pod naciskiem łapy złamało się niezwykle łatwo, jakoby było tylko marną, cienką gałązką. Ból przeszył skutecznie Twoje ciało, na chwilę odbierając wdech; cichy warkot dotarł do Twoich uszu, skutecznie aktywując dodatkowe rezerwy chęci przetrwania. Kiedy to leżałaś na plecach oszołomiona, próbowałaś dobyć jakimś cudem własnej różdżki, choć nie było to zbyt łatwe zadanie. Ta na szczęście się wysunęła, również na Twoje szczęście wydobywając z siebie namiastkę mocy; zaklęcie ognia przeszyło odrobinę ubranie, które nosiłaś, jak również trafiło stworzenie, skutecznie je od Ciebie odstraszając. Czyżby odrobina szczęścia? Nie wiedziałaś, chociaż ból stał się ewidentnie bardziej dotkliwy. Na razie masz czas, kiedy to stworzenie odskoczyło na bok, zajmując się własnymi obrażeniami!

______________________

Moskwa Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Segovia Ivanowa
Segovia Ivanowa

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Likantropia
Galeony : 200
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t15175-segovia-ivanowa#404564
https://www.czarodzieje.org/t15179-sowy-strasznie-paskudza-niech-to-bedzie-wazne#404646
https://www.czarodzieje.org/t15176-segovia-ivanowa#404605
Moskwa QzgSDG8




Gracz




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptySob 20 Paź - 12:45;

kostki: 2

Czemu nigdy nie przyszło jej to do głowy? A może przyszło, tylko za wszelką cenę próbowała o tym nie myśleć... O tym, że rozwiązanie zniknięcia brata będzie tak proste i banalne. Wiedziała doskonale jak zmagał się z tym, co go spotkało, jak nigdy nie pogodził się z faktem, że co miesiąc dane mu będzie przeobrażać się w bestię, której ludzkie oblicze zwyczajnie przestanie istnieć... Czy była tak ślepa, czy zwyczajnie chciała, aby to rozwiązanie oddalało się od jej świadomości? Może specjalnie odrzucała od siebie najprostsze rozwiązania. Tylko dlaczego?
Potarła o siebie dłonie, choć wiedziała, że to w niczym nie pomoże. Najwyżej sprawi, że ciepło szybciej opuści jej ręce. Wychowywała się w tym miejscu, a jednak czuła się jakby znalazła się tutaj pierwszy raz. Pomimo przyzwyczajenia do tej pogody nie mogła odrzucić uczucia ciężkości, które towarzyszyło kolejnym przebytym metrom.
Tak długo go szukała, tak usilnie próbowała wymazać go z pamięci, że teraz nic innego nie miało znaczenia. Zdrowy rozsądek opuścił ją w momencie, w którym przeczytała ostatnie zdanie tego cholernego listu. Cała aż krzyczała, aby pójść w innym kierunku... Jednak nie mogła. Była mu winna chociaż tyle.
Próbowała doszukać się w jego oczach czegoś, co mogłoby sugerować o tym, że naprawdę się tam znajdował... Musiała wiedzieć, że nie straciła go na zawsze. A choć wiedziała, że po pełni ponownie stanie się człowiekiem, nie była przekonana co do tego, jak ten wieczór skończy się dla niej. Wiedziała, że nie powinna przychodzić tutaj sama. Wiedziała, że już dawno temu powinna dobyć różdżki, która wciąż kuła ją w bok. Wiedziała również, że nigdy nie rzuciłaby w niego zaklęciem, nieważne w jakiej postaci się znajdował... Była głupia, zwyczajnie głupia sądząc, że jej słowa, że ton jej głosu w jakikolwiek sposób dotrze teraz do niego.
I się nie myliła, bo kiedy rzucił się w jej kierunku wiedziała, że ten wieczór może skończyć się właśnie tu i teraz. W ostatnim momencie schyliła się i chwyciła w garść piach, rzucając go w oczy Vlad'owi. Najwidoczniej miała lepszego cela, niżeli wskazywały na to jej umiejętności sportowe. Omal nie przewróciła się ponownie o kamień, próbując uniknąć zetknięcia z pazurami zwierzęcia. Las. Drzewa mogły jej pomóc ukryć się między nimi, nieważne, że miała do czynienia z czymś, co widziało o wiele lepiej w ciemności niż ona. Pędem ruszała w kierunku ciemnej ściany, mając jedynie nadzieję, że uda jej się dobiec chociaż tam. Nie chciała myśleć o palącym jej plecy oddechu wilkołaka, o wyciu i odgłosach szamotania się na skraju polany. Wbiegła między drzewa, rozpinając płaszcz chcąc dobyć różdżki. Czy czuła się pewniej trzymając ją przy sobie? Oczywiście, że nie.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32492
  Liczba postów : 102871
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Moskwa QzgSDG8




Specjalny




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptySob 20 Paź - 17:37;

Wilkołak zawył oraz skutecznie odsunął się od przybranej strategii, kiedy to oberwał piachem prosto w pysk. Na pewno nie było to w żaden szczególny sposób przyjemne zdarzenie - łapami próbował usunąć docierające drobinki kurzu i pyłu, które to oślepiały go na widoczny dla Segovii moment; skurczona postawa zwierzęcia skutecznie dodała parę sekund Rosjance w celu odsunięcia się oraz ucieczki. To nie był on, to nie był Vlad - to był tym razem krwiożerczy, pozbawiony skrupułów wilkołak, który miał tylko i wyłącznie na celu jedno - zasmakować ludzkiej krwi oraz zatopić swoje zębiska w skórze kobiety, która znalazła się w bardzo poważnym niebezpieczeństwie. Nie było czasu do stracenia, tym bardziej, że stworzenie magiczne, którym stał się Twój brat, było zbyt groźne, zbyt śmiertelne, zbyt niemożliwe do pokonania w pojedynkę. Śmierć z łatwością mogła Ci przelecieć przed oczami, kiedy to las, gęstwina drzew umiejscowionych na poszczególnych terenach, wydawały się być jedynym ratunkiem podczas próby uniknięcia jakiejkolwiek interakcji ze zwierzęciem - bo inaczej go nie można było nazwać. Musiałaś przeć naprzód, nie mogłaś się zatrzymywać - adrenalina pulsująca w Twojej krwi jasno dawała Ci do znaczenia, że ważniejsze jest życie, które to mogło zostać z łatwością puszczone na ziemię, tym samym pękając na milion kawałków.

1, 3, 6 - próbujesz dobyć różdżki, co nie zmienia faktu, że podczas biegu jest to wyjątkowo utrudniona czynność, w szczególności wtedy, kiedy wilkołak powrócił do niemalże stuprocentowej sprawności, jeszcze bardziej wściekły niż kiedykolwiek. Aczkolwiek... nie mogłaś dorównać mu szybkości. Dorzuć kostką! Parzysta - udaje Ci się dobyć różdżki zanim łapa wilkołaka ruszyła w Twoją stronę, lecz zahaczyła o bark; rzuciwszy zaklęcie Relashio skutecznie odstraszyłaś stworzenie, tym samym zyskując odrobinę czasu. Na Twoich plecach znajduje się niezbyt głęboka, aczkolwiek krwawiąca rana. Im szybciej się nią zaopiekujesz, tym lepiej! Nieparzysta - nie dość, że z trudem odnajdujesz różdżkę, a raczej jej dobywasz, to jeszcze przy okazji upada ona na ziemię wtedy, kiedy stworzenie uderzyło łapą w Twoją stronę, powalając skutecznie oraz oszołamiając. Tym samym bestia zatopiła kły dokładnie w takim samym miejscu, gdzie to stało się wcześniej z Twoim bratem - nie dość, że ból jest niemiłosierny, to dodatkowo zostałaś zarażona likantropią. Z trudem dobywasz magicznego patyczka i rzucasz czarem, który odpędził od Ciebie stworzenie; niemniej jednak Twoje zdolności motoryczne zostały zakłócone. Bez uleczenia rany będziesz poruszać się wyjątkowo powoli w gęstniejącym lesie.

2, 4, 5 - wilkołak jest od Ciebie szybszy, aczkolwiek bezproblemowo dobywasz różdżki, zauważając tym samym gałąź dębu znajdującego się tuż nieopodal ruszającego w Twoją stronę stworzenia - prawie wręcz nad nim. W głowie od razu zrodził się plan - czy zdołasz go jednak wykonać? Nie pozostało nic innego jak zaryzykować; przypomniałaś sobie w stresie odpowiednie zaklęcie, tym samym cisnąc nim w stronę drzewa. Dorzuć kostką! Nieparzysta - udaje Ci się spowolnić magiczne stworzenie za pomocą ciężkiego drewna, które upadło wprost na niego. Zyskałaś tym samym sporą ilość czasu, zważywszy na powolne wygrzebywanie się ogromnego stworzenia - oby tak dalej! Parzysta - niefortunnie, kto wie, być może to zakłócenia (a może stres?), zaklęcie nie zadziałało tak, jak powinno. Różdżka skutecznie się zablokowała, wilkołak zaś doskoczył do Ciebie, skutecznie tym samym zatapiając kły; dopiero wtedy udało Ci się prawidłowo wyprowadzić zaklęcie spętania, które odsunęło stworzenie na bezpieczną odległość, odpowiednio je krępując. Zostałaś jednocześnie zarażona likantropią - krwawiąca rana jest uporczywa i definitywnie wymaga leczenia; wykorzystaj uzyskany czas w celu wyleczenia się bądź dalszej ucieczki.
Powrót do góry Go down


Segovia Ivanowa
Segovia Ivanowa

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Likantropia
Galeony : 200
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t15175-segovia-ivanowa#404564
https://www.czarodzieje.org/t15179-sowy-strasznie-paskudza-niech-to-bedzie-wazne#404646
https://www.czarodzieje.org/t15176-segovia-ivanowa#404605
Moskwa QzgSDG8




Gracz




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptyPią 26 Paź - 14:51;

Jej cel w tym momencie był jeden. Dobiec do ściany lasu. A później? To zapewne wyjdzie w przypływie chwili i pod wpływem adrenaliny, miała jedynie nadzieję(doszło do tego, że osoba jej pokroju musiała chwycić się czegoś tak kruchego?), że dożyje chociaż próby ukrycia się. Czy to miało skończyć się tak szybko? Nie liczyła dzisiejszego wieczoru na zbyt wiele, choć czy na pewno? Mogła mówić i robić cokolwiek tylko chciała.... Jednak po przeczytaniu listu liczyła na to, że brat postarał się o to aby to spotkanie przebiegło w miarę bezpiecznie. Wypił eliksir, wypił cokolwiek... Tylko aby móc porozmawiać z nią jak wilkołak z człowiekiem. Iż chciał naprawdę się z nią spotkać, wyjaśnić zniknięcie i nieobecność po tylu latach. Nie miała czasu na zastanawianie się nad tym, jakie były jego powody. Tego, że wylądowali w takiej sytuacji i tego, dlaczego do niej napisał.
To mógł być koniec, a jakaś część jej samej już dawno podejrzewała, że to może skończyć się właśnie w ten sposób. Brutalnie.
Usłyszała jak ciężkie łapy odbijają się od podłoża. ich rytm nadał tępa rytmowi, z jakim było jej serce. Ruszył. Już nie był zdezorientowany. Kiedy w biegu odpinała płaszcz, wyrwała jeden guzik w akcie desperacji. Nie widziała Vlad'a, skupiając się na trzech czynnościach naraz, jednak doskonale mogła wyczuć, jak niemiłosiernie blisko się znajdował. Był zbyt szybki. Poczuła na plecach pazury, co z automatu otrzeźwiło jej umysł, wycelowała różdżką w tył jej pleców wraz z szybkim szarpnięciem płaszcza. -Relashio!-Krzyknęła, nie bacząc na to, czy naprawdę go trafiła. Prawie omal nie potknęła się o własne nogi, co mogła zrzucić na słabą widoczność i to, że znajdowała się teraz  w gęstwinie drzew.
Zaskomlał. A Segovia biegła dalej, dopóki ból dochodzący z pleców nie nakazał jej się zatrzymać. Schowała się za szerokim drzewem, ciężko dysząc i sycząc jednocześnie. Puca paliły ją od biegu, po twarzy spływała drużka potu, a po plecach rozlewało się ciepło. Ból towarzyszył jej raczej w postaci psychicznej niżeli fizycznej, dlatego nie była przyzwyczajona do tego typu uszkodzeń cielesnych. Drżącą ręką próbowała wybadać miejsce, gdzie doszło do zadrapania. Krew szybko przesiąknęła materiał z racji tego ile wysiłku włożyła w to, aby tutaj dobiec. Płynęła szybciej i zdecydowanie więcej jej ubywała kiedy poziom jej adrenaliny znajdował się na tak wysokim poziomie jak teraz. Nie czuła nóg ale zapewne za chwilę znów będzie musiała ruszyć dalej. To nie było dobre miejsce... Skąd przybiegła? Gdzie znajdowała się posiadłaś?
Była w dupie. I całkowicie na to zasłużyła. Skierowała różdżkę na swoją pierś, w głowie miała jedną wielką pustkę. Zaklęcia lecznicze nie były jej mocną stroną, choć wiedziała doskonale, że prędzej czy później jakieś przyjdzie jej użyć. -Vulnerra Ferre.-Nie wiedziała czy zadziała, szczególnie, że na sobie miała jeszcze rozpięty płaszcz i odzienie pod spodem... Liczyła jednak na to, że bandaż się pojawi w miejscu skaleczenia i krwawienie chociaż w najmniejszym stopniu ustąpi.
Czuła palący w nogach ból, który nie pozwalał jej zrobić kolejnego kroku do przodu. A może był to strach? Nie wiedziała, wiedziała jedynie, że jedyną szansą na wydostanie się z tej nędznej sytuacji, jest wydostanie się z tego miejsca. Odbiła się od pnia truchtem, choć po chwili jej kroki znowu przybrały charakteru biegu.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32492
  Liczba postów : 102871
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Moskwa QzgSDG8




Specjalny




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptyPią 26 Paź - 18:51;

Szczęście? Najprawdopodobniej. Udało Ci się przede wszystkim dobyć z drobnymi problemami różdżkę, natomiast cisnąc w wilkołaka zaklęciem, ogień skutecznie spowodował jego spowolnienie oraz podpalenie futra. Nie oznacza to jednak, że wygrałaś - o ile zyskałaś jeszcze więcej czasu, o tyle nie mogłaś go pokonać w pojedynkę, natomiast pozostało jedynie bawić się w kotka i myszkę. Całokształt wieczoru wydawał się być zatem czymś kompletnie niemożliwym do przewidzenia, jakoby tylko i wyłącznie fortuna zdawała się obracać kołem zgodnie z własnym przekonaniem; z opaską na oczach, nie zwracała żadnej uwagi na to, kogo stawia w niezwykle trudnej sytuacji. Najwidoczniej jeszcze nic się nie stało w związku ze spotkaniem; jakoby jakaś magiczna (?) siła broniła Cię przed niebezpieczeństwami. To nie był Twój brat, to nie miał prawa być Twój brat. Nie w tej postaci, kiedy to obnażał kły, zaś ciemna sierść okrywała jego ciało, kiedy to stał się wyjątkowo brutalnym stworzeniem.
Krew zaczęła cieknąć, pazury zatopione pozostawiły na Twojej skórze charakterystyczne, niemożliwe do zbycia ślady. Ból był dość trudny do zniesienia, nawet jeśli adrenalina wypełniała swoją część zadania, aczkolwiek zaklęcie zdawało się powstrzymać obecnie płynącą krew z rany na tyle, że praktycznie bez większych skrupułów mogłaś biec dalej, mimo dość niskiej znajomości zaklęć uzdrowicielskich.

2, 3 - postanawiasz użyć zaklęcia skrępowania. Niestety; anomalie najwidoczniej usunęły złudne uczucie posiadania szczęścia; jeszcze raz oberwałaś w rękę oraz część żeber ostrymi pazurami, czując, jak te dokładnie przeszywają membranę skóry oraz pozostawiają piekące, a przede wszystkim uporczywe oraz krwawiące rany. Rzuć kostką! Nieparzysta - nie tracisz na szczęście równowagi, zamiast tego starasz się oddalić od stworzenia jak najszybciej, chociaż czujesz na sobie dyszący oddech, promienie księżyca przeszywające Twoją sylwetkę skutecznie naznaczyły dalszą trasę w głębi lasu. Nie mogłaś się poddawać, musiałaś, mimo odniesionych obrażeń, oddalić się jak najszybciej, choć nie szło Ci to najlepiej... Tym bardziej, że miałaś Vlada tuż za sobą! Parzysta - niefortunnie upadasz oraz przy okazji zostajesz oszołomiona poprzez uderzenie głowy w twardą ziemię. Wilkołak niemalże natychmiastowo przygniata Twój brzuch łapą, pozostawiając kolejne krwawiące rany, aż ostatecznie zatapia kły w tym samym miejscu, jak to było właśnie z Twoim bratem bliźniakiem. Ból jest nie do zniesienia, w pewnym momencie chwytasz w akcie desperacji za różdżkę oraz rzucasz tym samym Conjuctivitis, które oślepiło na krótki moment istotę i odsunęło ją od Ciebie na bezpieczną odległość. Im szybciej się wydostaniesz z tego miejsca, tym lepiej! Od teraz jesteś zarażona likantropią.

4, 5 - udaje Ci się na początku uciec przed wilkołakiem, aczkolwiek ten zdołał poznać Twój zapach na tyle, że wszelakie drogi ucieczki były wyjątkowo niefortunne. Biegniesz zatem obok kolejnych drzew, obok ich czarnych obłoków, starając się zniknąć z jego pola widzenia za wszelką cenę. Niefortunnie nie tylko wpadasz w parzącą, pozostawiającą na Twojej skórze bąble roślinę, ale także zostajesz ponownie zaatakowana przez stworzenie mknące ze znaczną szybkością między krzewami. Nie mogłaś mu dorównać w związku z byciem (tylko?) człowiekiem, w związku z czym zdenerwowany wilkołak zdołał Cię dogonić oraz odpowiednio się zrewanżować za ranę. Ostre pazury chwyciły Twoją drobną (w stosunku do magicznej bestii) sylwetkę bez większych problemów, tym samym cisnąc ją o ziemię oraz pozostawiając tym samym jeszcze większe obrażenia niż dotychczas. Masz złamane dwa wolne żebra oraz stłuczony bark - wszelaki gwałtowny ruch może zakończyć się wyjątkowo nieszczęśliwie, chociaż... chyba lepiej jest uciekać niż zostać pożartą, prawda?

1, 6 - docierasz do niewielkiego strumienia wody. Zastanawiałaś się, gdzie znajdziesz posiadłość? Może nie takim sposobem, aczkolwiek dzięki niej możesz się z łatwością kierować ku jakiejkolwiek pomocy; pomijając fakt posiadania wilkołaka na plecach, oczywiście wszystko w sensie metaforycznym. Biegłaś, starałaś się odnaleźć cokolwiek, co mogłoby Ci zapewnić schronienie, gdy tym samym zauważyłaś chatkę, w której świeciło się światło. Ratunek. W sumie to nie aż taki, gdyż w mgnieniu oka poczułaś mocne uderzenie łapą na swoich plecach oraz ból związany z wtopieniem kłów w Twoją skórę oraz przejechaniem pazurami po jej manufakturze, w związku z czym pozostały charakterystyczne zadrapania. Zostałaś zarażona likantropią, choć jeden jest plus - postanowiłaś w jakikolwiek sposób zwrócić na siebie uwagę, rzucając dowolne zaklęcie z różdżki, które wzbudziłoby kogokolwiek na nogi. O ile ktoś tam w ogóle był; bo nawet jeśli życie przelatywało Ci przed oczami, to wola walki i przetrwania była o wiele silniejsza.

______________________

Moskwa Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Segovia Ivanowa
Segovia Ivanowa

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Likantropia
Galeony : 200
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t15175-segovia-ivanowa#404564
https://www.czarodzieje.org/t15179-sowy-strasznie-paskudza-niech-to-bedzie-wazne#404646
https://www.czarodzieje.org/t15176-segovia-ivanowa#404605
Moskwa QzgSDG8




Gracz




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptySob 27 Paź - 17:53;

Była przerażona. Nie wiedziała jedynie, czy to z powodu najbardziej prawdopodobnego zakończenia żywota tegoż wieczoru, czy jednak z zupełnie innego powodu. Nienawidziła tego miejsca z całego serca, jednak to własną osobą gardziła przez te wszystkie lata najbardziej. Nie tylko dlatego, że przyczyniła się do powstanie takiej sytuacji, czy tamtego konkretnego wydarzenia... To jak funkcjonowała do tej pory... To naprawdę koniec. Człowiek chyba zaczyna mieć podobne myśli kiedy wie, że już nic nie będzie wstanie mu pomóc, prawda? Jednak nie było tak silna, za jaką się uważała i na jaką ją stworzyli. To czemu jej nogi cały czas się poruszały pomimo palącego bólu? Czy osoba, która wie, że to jej czas, nie powinna się zwyczajnie poddać? Nie znała tego pojęcia do tej pory, chociaż zaprzestała poszukiwań brata już kilka lat temu. Wtedy jednak uznała, że tego właśnie pragnął. Spokoju. Pozostania nieodnalezionym. A pomimo tego jak nieodwracalnie złamał jej serce, nie dziwiła mu się. Poszłaby z nim. Nie zastanawiałaby się ani sekundy więcej... Jednak ten pierwszy raz w ich życiu, postanowił samodzielnie podjąć decyzję. Cóż, w końcu dotyczyła jego losu. Powinna się dziwić?
Nigdy nie pozna odpowiedzi, a to właśnie po nie przyjechała. Vlad'a już zobaczyła, co zapewne starczy do końca jej dni. Czyli stosunkowo krótko. Nie potrafiła pozbyć się uczucia, że poza gonitwą jej osoby po lesie pod postacią wilkołaka, kryło się coś jeszcze. Jakiś fakt, który był ważny i wyjaśniający całą resztę.
Nie mogła jednak w pełni podjąć funkcji myślowych kiedy biegła bez tchu przez las, których zamiast się rozrzedzać, robił się coraz gęstszy. Nie widziała w ciemności, nie znała konkretnego kierunku, w którym znajdowała się posiadłość. Odchyliła gwałtownie głowę do tyłu, kiedy jedna z gałęzi zraniła ją w twarz, zapewne rozdzierając policzek. Poczuła jak łzy zmęczenia i bezradności spływają po jej twarzy, wysychając jeszcze zanim doszły do rany. Wiatr wiał, a jej brakowało sił aby się z nim zmierzyć. Kurczowo trzymała różdżkę w ręce, jakby była jej to jedyna deska ratunku, tajna broń przeciwko bestii, która stąpała jej po piętach.
Prawie poleciałaby do przodu i wylądowała po pas w strumieniu, gdyby w porę nie zauważyła mieniającej się powierzchni wody. Charczała tak głośno, że nawet głuchy mógłby ją wytropić w tym miejscu, co dopiero inne stworzenie. Zgięła się w pół i jęknęła głośno z bólu, który przeszył jej brzuch. Ruszyła wzdłuż strumienia, czy jakakolwiek kierunek jest dobry? Nie przypominała sobie żadnego z czasów, kiedy włóczyli się po tym lesie z bratem. Ruszyła gdziekolwiek, tylko po to aby być w ruchu. Musiała być w ruchu.
Noga ugrzęzła jej w błocie, a kiedy ją wyrwała dostrzegła w oddali światła. Co? Prawie się potknęła kiedy szybciej zaczęła zbliżać się do tego miejsca. Chata! Omal nie zaczęła krzyczeć, chcąc zwrócić na siebie uwagę. To jednak byłby bardzo nieodpowiedni ruch i szybko zamilkła, biegnąc w odpowiednim kierunku.
Nagle poczuła uderzenie w plecy, które sprawiło, że straciła całe powietrze z płuc, które szybko powróciło kiedy z jej gardła wydarł się krzyk. Ból był niewyobrażalny... Kiedyś zdarzyło im się z bratem eksperymentować, bardzo często pod nieczujnym okiem rodziców czy nauczycieli w szkole. Nigdy jednak nie czuła czegoś takiego. Krzyk zawisł w powietrzu i wypełniał jej uszy, jakby nigdy nie zamilkła. Czuła dosłownie wszystko, każdy głębsze pchnięcie pazurami po plecach, jak mocniej szpony wbijają się w jej skórę. Czy doszły już do kości? Nie miała siły się wyrwać, a zwierzę wyczuwając to szarpnął nią na ziemię. Upadła twarzą do ziemi, mocno ściskając różdżkę w dłoni. Jedyna rzecz, która jej w tym momencie pozostała. Uniosła swoją broń. Nie miała tak skończyć. To nie mogło się tak skończyć. Oni nie mogli skończyć się w ten właśnie sposób.
-Perriculum!-Krzyknęła, a czerwony strumień wyleciał z jej różdżki do góry. Ktoś musiał ją zauważyć. Jej rodzina powinna to zobaczyć, szczególnie, że posiadłość otwierała się właśnie na te tereny. Czy na pewno? Nie wiedziała gdzie jest, skąd więc ta pewność? Odwróciła się szybko na plecy, chcąc spojrzeć na wilkołaka. Nawet jeżeli miałby to być ostatni raz.-Immobilus-Wyrzuciła z siebie, celując w brata. Szczerze wątpiła w to, że zadziała na czymś takim. Próbowała... Liczy się? Odpełza kawałek, chcąc wstać i uciec... Marzenia ściętej głowy?
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32492
  Liczba postów : 102871
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Moskwa QzgSDG8




Specjalny




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptyNie 28 Paź - 13:52;

Kto by pomyślał, że zrządzenie losu postanowi wystawić Cię na tak nieprzyjemną próbę?
Niemniej jednak, czasu do myślenia nie było za wiele - przenikał między palcami zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Śmiał się, wyszydzał z Ciebie, starał się przede wszystkim sprowadzić na ziemię oraz zaprzestać ciągłej ucieczki. A Tobie jednak udawało się na samym początku uciec spod szponów wilkołaka, który to starał się odebrać Ci jakąkolwiek chęć do ucieczki. A im bardziej się to przedłużało, to jeszcze w większym stężeniu wiatr uderzał o membranę Twojej skóry, a rany zdawały się być o wiele bardziej dotkliwe. Wieczór ten był chłodny, ta noc zaś - stosunkowo zabójcza pod względem całokształtu wydarzeń, które to zahaczały o to, czy będziesz w stanie dojrzeć świtu i wschodzącego słońca na tle wydarzeń wyznaczających Ci charakterystyczną, trudną do przebycia, ciernistą wręcz ścieżkę. Rzeczywiście pomysł ze szukaniem brata, który nie zażył wywaru, ewidentnie nie należał do najinteligentniejszych - kiedy to spoglądałaś w wodę płynącą w strumieniu rzeczki, która na razie była spokojna, w przeciwieństwie do myśli, które oblegały Twój umysł niczym chmara owadów.
Niefortunne utknięcie butem w błocie zadecydowało o następnych krokach. O ile zdołałaś zobaczyć nieznaną Ci wówczas chatkę, o tyle mimo wszystko i wbrew wszystkiemu przyszło Ci się pierwsze zmierzyć ze stworzeniem, które wyglądało wręcz śmiertelnie niebezpiecznie w świetle księżyca okalającego jego sylwetkę. Poszarpane, przypalone gdzieniegdzie futro wydalało z siebie swąd spalenizny, zaś rozszerzone, żółtawe źrenice ewidentnie wyżerały Cię od środka. Wszystko to było dane Ci jeszcze raz spojrzeć, kiedy to wilkołak z łatwością opanował sytuację, tym samym sprowadzając Cię silnym uderzeniem łap połączonymi z pazurami przedzierającym się przez skórę na ziemię. Ugryzienie nie było przyjemne - głębokie, pozostawiało po sobie znaczną posokę krwi, kiedy to traciłaś energię na jakąkolwiek walkę. Ostatnimi resztkami siły chwyciłaś zatem za różdżkę zwracając na siebie skutecznie uwagę w okolicy; wilkołak niepewnie odskoczył na źródło światła, nie chcąc tym samym mieć do czynienia z poprzednim zaklęciem, które to przypaliło jego sierść oraz fragmenty skóry. Immobilus zdołało go skutecznie spowolnić - ale nie na tyle, byś mogła samodzielnie się stąd wydostać...

1, 6 - udaje Ci się dotrzeć kawałek, rzucając tym samym zaklęcie oślepiające na stworzenie, chociaż ból przeszywający ciało był ewidentnie niemożliwy do wytrzymania. Conjuctivis nie zadziałał zbyt długo, co nie zmienia faktu, że wcześniejszy czar skutecznie zwrócił na Ciebie uwagę osób znajdujących się w okolicy. Tuż po chwili mogłaś zauważyć nie tylko sylwetkę mężczyzny wychodzącego z chatki i cisnącego w stronę wilkołaka kolejne zaklęcia, lecz także po chwili poczułaś gwałtowny chwyt, niezbyt przyjemny, aczkolwiek wywołany teleportacją ojca w Twoim kierunku, który następnie deportował Cię na bezpieczną odległość od wilkołaka. Możesz bez problemów uznać, że nie znajdujesz się w niebezpieczeństwie, choć sytuacja zaczęła się zagęszczać wraz z ilością osób przybywających z posiadłości.

2, 5 - próba ucieczki? Z chatki nikt nie wyszedł, mimo zastosowanego zaklęcia. Wilkołak, nawet jeżeli wcześniej cisnęłaś w nim urokiem, okazał się być szybszy, tym samym przygniatając Twoją dłoń, w której to dzierżyłaś różdżkę. Kość łukowa została zmiażdżona, zaś patyczek, całe szczęście, nie został w żaden sposób uszkodzony. Dopiero przybycie rodziny z posiadłości zakończyło Twoją katorgę, tym samym, przy zastosowaniu odpowiednich zaklęć, odtrącając go od Ciebie, w związku z czym mogłaś się uwolnić z niefortunnych łapsk magicznego stworzenia, tudzież Twojego brata. Zostałaś zabrana na bezpieczną odległość, chociaż i tak występowały problemy w związku z pozbyciem się natrętnego gościa. W międzyczasie ojciec zajął się naprawą Twojej ręki w jakimś stopniu oraz tamowaniem krwawień.

3, 4 - zaklęcie nie zadziałało. A przynajmniej nie na wilkołaka, który, w akcie wściekłości, uderzył jak najmocniej łbem o Twoją sylwetkę, powodując, że przeturlałaś się po ziemi na odległość kilku metrów. Całe ciało masz poharatane, do tego nastąpiło złamanie kości przedramienia, w wyniku czego nie możesz sama wstać. Wątroba również została uszkodzona, w wyniku czego zmagasz się na razie z krwawieniem z nosa. Będziesz musiała uzyskać eliksir Organi Sanentur, by wyleczyć poddany zmiażdżeniu organ - w przeciwnym wypadku będziesz zmagać się nie tylko z bólem brzucha, ale także stanem zagrażającym życiu. Całe szczęście (?) pojawiła się Twoja rodzina, najwidoczniej reagując na pozostawiony przez Ciebie komunikat oraz krzyk, odgarniając od Ciebie magiczne stworzenie, które Cię poturbowało na tyle, iż z trudem mogłaś cokolwiek zrobić. Co prawda nie było to proste zadanie, co nie zmienia faktu, że na pewno mogłaś w pewnym stopniu poczuć się na jakiś czas bezpieczna.

______________________

Moskwa Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Segovia Ivanowa
Segovia Ivanowa

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Likantropia
Galeony : 200
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t15175-segovia-ivanowa#404564
https://www.czarodzieje.org/t15179-sowy-strasznie-paskudza-niech-to-bedzie-wazne#404646
https://www.czarodzieje.org/t15176-segovia-ivanowa#404605
Moskwa QzgSDG8




Gracz




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptyNie 28 Paź - 18:42;

Miała szczęście, co? Udało jej się przeżyć o te dziesięć minut dłużej, zanim wilkołak zatopił w niej swoje zęby. Nie mogła przewidzieć tego, że jej brat postanowi w takiej postaci pokazać się przed jej obliczem. Czy mogła w jakikolwiek sposób przewidzieć bieg tych wydarzeń? Gdzieżby znowu. Owszem, podejrzewała, że nie będzie to jedno z tych cudownych spotkań rodzinnych, które mają miejsce po latach rozłąki. Jednak pragnienie ujrzenia go było silniejsze. Szukała go przecież tak długo. Przez niego również wiele straciła, jednak nic nie miało porównania z tym, czego doświadczyła przez te lata i z czym tak bardzo chciała się z nim podzielić.
Dzięki przewaleniu na ziemię mogła przyjrzeć się postaci, która postanowiła zakończyć jej życie. Wcześniej tego nie dostrzegła, zapewne dlatego, że znajdowała się znacznie wyżej nad ziemię, a światło księżyca padało pod innym kątem, lub zwyczajnie była zbyt przerażona i oślepiona własną głupotą aby skupiać się na takich szczegółach. Wyglądał strasznie, jakby przez te lata przemian był poddawany torturom, takim, których sama nie potrafiłaby wymyślić. Takich, którymi mógł poddać dobrowolnie i takim już niekoniecznie. Wiedziała dlaczego mógłby wyrazić na to zgodę i jeszcze do tej pory nie akceptowała tej odpowiedzi.
Próba ucieczki była złym pomysłem? Cóż, poczuła to doskonale na swoim ciele, kiedy bestia postanowiła zrobić z niej swoją prywatną piłeczkę. Znalazła się kilka metrów dalej, krzycząc i wijąc się z stercie liści. To również nie był dobry pomysł, jednak jej ciało reagowało na ból, który przeszył jej przedramię. Czy ciałem przygniotła rękę pod nieodpowiednim kątem? Czy to wynik zahaczenia o wystający korzeń? W którym dokładnie momencie jej ciało przestało być zdatne do użytku? Jedyne o czym myślała to o zaczerpnięciu świeżego, mroźnego powietrza. Skutecznie utrudniała jej to sącząca się krew z nosa. Właśnie tak miała skończyć? Miała zadławić się własną krwią? Próbowała się przekręcić, jednak miała zbyt mało siły, a swojemu ciału już dawno przestała ufać. Zrobiło jej się ciemno przed oczami, jednak dosłyszała jeszcze trzask dobiegający z lewej strony.
To działo się zbyt szybko. Widziała kątem oka kilka ciemnych postaci, które ze ze skutkiem odgoniły od niej wilkołaka. Chociaż ból powoli odbierał jej zmysły, a oddychanie wciąż sprawiało jej problemy, nie mogła przestać próbować dostrzec tego, co się dzieje. Dopiero po dłuższej chwili poczuła na czole zimne dłonie, które podniosły jej głowę i wlały coś ostrego do ust. W pierwszym momencie zakrztusiła się omal nie wypluwając eliksiru z ust. Jednak osoba zakryła jej usta dłonią, nakazując połknięcie płynu.
Co się działo? Gdzie był jej brat? Co się stało z resztą tych osób? Spojrzała na góry, a spod ciemnego kaptura wyjrzała postać jej własnej matki chrzestnej, które ostre spojrzenie zielonych oczu nie wyrażało niczego, co mogłaby rozszyfrować. Ból powoli ustępował, jednak nie naprawił szkód, które zostały już wyrządzone. Czy trzeźwość myślenia wróciła wraz z zasmakowaniem eliksiru? Jej rodzina. Przybyli zdecydowanie za szybko. Skąd dokładnie wiedzieli gdzie się znajdowała. Nie słyszała głosów, żadnego nawoływania. Zwyczajnie pojawili się w odpowiednim czasie i miejscu.
Jęknęła, próbując zdusić krzyk, który omal nie wyrwał się z jej piersi kiedy druga osoba delikatnie poruszyła jej ręką.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32492
  Liczba postów : 102871
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Moskwa QzgSDG8




Specjalny




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptyNie 28 Paź - 19:34;

Sytuacja ta, no cóż, nie należała do najprzyjemniejszych.
A co gorsza - koszmar jeszcze się nie skończył. Nie dość, że miałaś nie tylko ogromną ilość ran przeszywających Twoje ciało, to jeszcze przy okazji zmagałaś się ze złamanymi żebrami, ręką oraz stłuczonym organem wewnętrznym. Całe szczęście - udało Ci się odpowiednio wezwać pomoc, jakby ktoś czekał tylko na odpowiedni sygnał oraz zechciał zwyczajnie ruszyć w drogę, kiedy zajdzie taka potrzeba. Gąszcze lasu przestała ukrywać tajemniczość - rozświetlone przez padające zaklęcia rośliny z łatwością wdarły Ci się do pamięci, cała ścieżka, którą przebyłaś, zdawała się tracić na wartości; nurt rzeki, spokojny i najwidoczniej delikatny, nie zmieniał się pod wpływem następujących zdarzeń. Wreszcie - kiedy to udało się Ciebie odnaleźć podczas tej okrutnej pełni - zaznałaś względnego spokoju. Względnego, bo nie wiedziałaś zbytnio, co się ma zdarzyć dalej, kiedy to ludzie z posiadłości, tudzież Twoja rodzina, przybyli, by Cię uratować z mniejszych lub większych powodów. Nie byłaś świadoma, jak to cholernie zostało zaplanowane, a przede wszystkim podpuszczone, co nie zmienia faktu, że reszta osób zmagała się z ogromnym, zagrażającym całej okolicy stworzeniem, które zostało względnie osłabione przez Twoje czary.
Padające Drętwoty nie robiły wrażenia na wilkołaku, który najwidoczniej nie miał zamiaru na początku poddawać się oraz brnął dalej, zyskując to coraz większe obrażenia. Głupota? Nie byłaś świadoma, chociaż o tym nie myślałaś, mimo że w powietrzu padały kolejne słowa będące inkantacjami rzucanych w akcie odpędzenia wilkołaka zaklęć. Całe szczęście, Relashio zdawało się zapaść w pamięci stworzenia na tyle, iż zauważywszy charakterystyczne płomienie, Vlad pod postacią zagrażającą wszystkim dookoła czarodziejom postanowił się wycofać, rozpoczynając bieg między kolejnymi pniami drzew, ostatecznie znikając na dobre. Dopiero po paru minutach, kiedy to zostałaś pozostawiona przez chwilę na pastwę losu, zostałaś deportowana do posiadłości, kiedy to ostatni skowyt tej nocy dał o sobie znać, zaś Ty powoli traciłaś przytomność.
Na szczęście za bezpiecznymi ścianami ogromnego budynku nie musiałaś się zbytnio martwić faktem tego, że na polach grasuje nadal wilkołak. Obudziłaś się kilkanaście minut po wpadnięciu w ramiona Morfeusza, kiedy to były podawane kolejne eliksiry, mające głównie na celu zniwelować powstałe podczas walki ze stworzeniem rany. Jak to jednak z takimi obrażeniami bywa - te nie chciały się do końca zasklepić, jakby tajemnicza siła, tudzież moc, powstrzymywała działanie substancji. Pozwoliłaś przez chwilę na to, by ojciec zajął się najważniejszymi ranami, kiedy zaś odszedł po kolejne opatrunki oraz eliksiry - zauważyłaś znajdujący się nieopodal nielegalny świstoklik, za którego chwyciłaś. Istna głupota? Skądże. Miałaś plan. I tak czy siak wątroby nie uleczą tak prosto, jak im się to mogło wydawać.
Zniknęłaś, zanim ktokolwiek mógł to zauważyć.

Twoje obecne obrażenia:
- Ugryzienie (dowolna część ciała - wedle własnego uznania), rana odrobinę krwawi, zniwelowano krwotok za pomocą zaklęć;
- Niezbyt głęboka, opatrzona rana na plecach, nie krwawi;
- Głębokie, sięgające do żeber zadrapania, obecnie opatrzone, aczkolwiek narażone na ryzyko skażenia;
- Złamana lewa kość przedramienia;
- Stłuczona wątroba - wymagane zastosowanie eliksiru;
- Zatrzymany krwotok z nosa;
- Liczne zadrapania, siniaki.

| Dziękuję za sesję, do zobaczenia za niedługo ponownie heart.

______________________

Moskwa Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Segovia Ivanowa
Segovia Ivanowa

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Likantropia
Galeony : 200
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t15175-segovia-ivanowa#404564
https://www.czarodzieje.org/t15179-sowy-strasznie-paskudza-niech-to-bedzie-wazne#404646
https://www.czarodzieje.org/t15176-segovia-ivanowa#404605
Moskwa QzgSDG8




Gracz




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptyNie 28 Paź - 20:59;

Wszystko działo się tak szybko, bez jej kompletnej świadomości co dokładnie ma miejsce zaledwie kilka metrów od niej. A może kilkanaście, a może nawet całe kilometry. Wszystko było przyćmione, jakby w eliksirze znajdowało się coś jeszcze. Coś, co ma ogłupić wszystkie jej zmysły. Jednak usilnie starała się pozostać przytomna, nie chciała stracić z oczu nikogo, kto się tutaj znajdował.
Jednak najbardziej nie chciała stracić z oczu swojego brata, który pomimo tego, co dzisiaj zrobił... Wciąż pozostawał człowiekiem, którego kochała. Chciała wykrzyczeć jego imię, nakazać im przerwać tę walkę, zostawić go w spokoju, jednak z jej gardła nie wydobyło się nic podobnego. To jej głowa wypełniona była wrzaskiem jej własnego głosu. Próbowała się wyrwać, jednak jej ciało wiotczało, niezdolne do poruszenia się w jakimkolwiek kierunku.
Błyski, krzyki, nawoływania... Kolejne nieudolnie rzucane zaklęcia, których odbicie widziała z chłodnym spojrzeniu ciotki. Widziała po rysach jej twarzy, że coś jest zdecydowanie nie tak. Udało im się? Wilkołak skomlał, co przedarło się przez mrok oraz zamroczony umysł Segovii. Jednak zanim zdołała cokolwiek zauważyć czy usłyszeć, jej powieki opadły ciężko, a ona zapadła w głęboki sen.
Kiedy ponownie otworzyła oczy, omal nie zamknęła ich ponownie kiedy oślepiające światło je podrażniło. Automatycznie próbowała podnieść rękę do góry, aby osłonić oczy, jednak poruszyła tą, która była złamana. Zawyła, co było dosyć dobrym określeniem dla tego, co wydobyło się z jej gardła. Czuła jakby znajdowała się w kompletnie obcym ciele, lub tym, które już dłużej nie należy do niej samej. Spojrzała na ojca, który opatrywał jej rany, najwidoczniej jeszcze nie dostrzegając tej, która była najistotniejsza w tej całej sytuacji. Znajdowała się w jego prywatnym gabinecie, to znaczy, że reszta rodziny czeka gdzieś w innej sali rezydencji. Nie odezwał się do niej kiedy zauważył, że się obudziła... Jego spojrzenie wyrażało jedynie furię, głęboką ukrytą za maską obojętności. Próbował coś ukryć.
I wtedy sobie przypomniała... Jak szybko pojawili się w lesie. Dokładnie zaraz po tym, jak wyrzuciła w górę czerwony strumień. Jak doskonale wiedzieli gdzie się znajdowała, a przecież trudno było precyzyjnie zlokalizować miejsce, w którym była. A znała ten las lepiej niżeli oni wszyscy razem wzięci. Bez problemu udało jej się wydostać z domu, bez najmniejszego wchodzenia jej w paradę. Zdała sobie sprawę co dziwnego wyczuła tego wieczoru, a co kompletnie zignorowała... Aurę wyczekiwania. I tylko ona nie wiedziała na co.
Nagle poczuła się w jeszcze większym niebezpieczeństwie niżeli była jeszcze godzinę temu. Obejrzała się dookoła, a kiedy ojciec ruszył po więcej opatrunków, wiedziała, że wtedy dostrzeże ugryzienie zadane przez jej brata. Nie mogła na to pozwolić... To skończyłoby się dokładnie w tym momencie. Dzięki Merlinowi za lekarstwa, która w nią wlali inaczej nie była zdolna do jakiekolwiek poruszania się. Omal nie przewróciła stolika, który znajdował się obok kiedy wstała z kanapy. Podbiegła te kilka kroków do wysokiej szafki i chwyciła świstoklika, którego jej ojciec używał nielegalnie. Zniknęła, zanim zdążył wyciągnąć różdżkę i ją powstrzymać.

/zt
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32492
  Liczba postów : 102871
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Moskwa QzgSDG8




Specjalny




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptyCzw 22 Lis - 12:17;

23 listopada 2018 roku - przed pełnią

@Segovia Ivanowa

Zimny, jesienny wiatr przedzierał się przez Twoje ubranie, mrożąc znajdujące się pod manufakturą mięśni kości. Dzień chylił się powoli ku zachodowi - szumiące liście, uderzające z lekkością o kłęby trawy, tworzyły zwarte konstrukcje, w wyniku których z trudem mogłaś się przemieszać przede wszystkim cicho. Czy jednak na tym Ci zależało? Nie wiedziałaś. Powrót do Moskwy po tych wydarzeniach zdawał się być przede wszystkim czymś, co nadal wzbudzało w Tobie mieszane emocje - a list, który dotarł, zdawał się utwierdzać Cię w przekonaniu, że coś złego się dzieje. Intuicja wówczas wrzała na alarm, kiedy to odebrałaś kawałek pergaminu od sowy, zapoznając się w pełni z treścią wypisaną wyschniętym atramentem. Znane pismo, pismo brata, który się podpisał, świadczył o problemach, jakie go gryzły i nie chciały puścić - żerując skutecznie na tym, co wydarzyło się, kiedy byliście jeszcze mali. Świat zdawał się wówczas utracić stabilne podłoże - jednak z treści było ewidentnie widać, że po tylu dniach i nocach Vlad chce się z Tobą spotkać. Tam, gdzie to wszystko się rozpoczęło, miał nastąpić również koniec, będący dla Ciebie nowym początkiem. Czy byłaś na to gotowa? Czy byłaś godna spojrzeć mu w twarz po tej ciszy, po miesiącu, w wyniku którego również zostałaś zarażona pierwiastkiem tego, czego brat w sobie nienawidzi? Co uważa za przekleństwo i skazę na rodzinie? Nie wiedziałaś - nie mogłaś jednocześnie siedzieć bezczynnie z założonymi rękoma. Wszystko wymagało podjęcia się jakiejkolwiek akcji - akcji, w wyniku której znalazłaś się tam, gdzie zostało to wspomniane.
Nie wiedziałaś jednak, gdzie brat się znajduje; niebo zdawało się przybierać powoli charakterystyczną barwę, kiedy to przedzierałaś się przez charakterystyczne dla Twojej pamięci z dzieciństwa tereny. Byłaś gotowa? A może jednak niepewność szarpała sercem znajdującym się pod kopułą żeber i mostku? Zrobiłaś krok - chciałaś chwycić prawdy, chwycić za to, co wcześniej było dla Ciebie kompletnie niewidoczne.

______________________

Moskwa Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Segovia Ivanowa
Segovia Ivanowa

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Likantropia
Galeony : 200
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t15175-segovia-ivanowa#404564
https://www.czarodzieje.org/t15179-sowy-strasznie-paskudza-niech-to-bedzie-wazne#404646
https://www.czarodzieje.org/t15176-segovia-ivanowa#404605
Moskwa QzgSDG8




Gracz




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptyPon 26 Lis - 22:10;

Wyczekiwała tego listu równie mocno jak nadchodzącej pełni. Nie wiedziała na co powinna się przygotować i co tak naprawdę będzie ją czekać. To, co widziała kilka lat temu zapewne nijak będzie miało się do tego, co osobiście miała przeżyć. Budząc się rano nie czuła niczego nadzwyczajnego, jedynie lęk związany z nadchodzącymi godzinami i nocą. Tak naprawdę osoba, którą chciała spytać o jakąkolwiek radę czy słowa otuchy... Zniknęła po raz kolejny z jej życia, pozostawiając po sobie jeszcze większą pustkę niż ostatnim razem. Nie wiedziała dlaczego myśl o bracie, o tym co się wydarzyło miesiąc temu, była boleśniejsza od świadomości przeistaczania się w bestię. Nie mogła wyrwać z głowy obrazu własnego krewniaka, tak dzikiego i nieludzkiego w postaci, którą przecież już kiedyś widziała. Nigdy jednak nie musiała walczyć o swoje życie z taką zaciętością. Nigdy również nie obawiała się o siebie w jego obecności... To nigdy nie było proste, teraz, wydawało się jeszcze cholernie trudniejsze.
Każda godzina przybliżała ją do pełni, tak więc i jej ciało odczuwało zbliżającą się godzinę. To było dziwne uczucie, z początku jej kości jedynie mrowiły... Później to uczucie stało się nieznośnie bolesne. Czyżby przygotowania do rozciągnięcia? Nigdy nie zadawała pytań, na których odpowiedź nie była zwyczajnie gotowa.
Jej ruchy były ociężałe. W żołądku pojawił się supeł, nie wiedziała tylko czy to dlatego, że była zdenerwowana czy z zupełnie innego powodu. Kiedy godzinę temu otrzymała list, poddenerwowanie zniknęło, a zastąpiło je coś zupełnie innego. Dziwna energia rozchodziła się po jej ciele, drżała chociaż nie zdawała sobie z tego sprawy. Tam gdzie to wszystko się zaczęło. Podobno to ona była osobą o dramatycznym usposobieniu, jej brat musiał minąć się z powołaniem bo jedyne co przychodziło jej na myśl kiedy jej wzrok przesuwał się po pochyłym piśmie, to: groza.
Objęła się rękoma i przemierzała las, jedyna droga prowadzą do miejsca, do którego miała się udać. Ponownie znalazła się w miejscu, które mroziło wspomnieniami nie tylko sprzed lat ale i z przed kilkudziesięciu dni. Mądra osoba zwyczajnie trzymałaby się z daleka od tego zapomnianego przez Boga miejscu... Jednak nie ona, prawda? Rozum dawno wyrzuciła za siebie. W dniu, w którym postanowiła szukać swojego brata. Była na straconej pozycji w dniu, w którym przyszła na ten cholerny świat...
Stanęła, zdając sobie sprawę, że po godzinie tułania się po lesie, znalazła się na polanie. Przez moment wpatrywała się w miejsce, które wydać się mogło tym, w którym ostatni raz widziała brata(który nie chciał akurat pożreć jej żywcem), potem przypomniała sobie dzień, w którym Vlad obronił ją własnym ciałem przed atakiem wilkołaka. To wtedy to się zaczęło. To była jej wina, bo od samego początku to ona miała być przeklęta.
Fala dreszczy przeszła wzdłuż jej kręgosłupa. Zakup wywaru był jedynym wyjściem aby zatrzymała świadomość. Nie chciała zostać pochłonięta przez wir szaleństwa i drzemiącej w niej bestii. Spojrzała do góry, próbując dostrzec księżyc. Nie wiedziała, że od tego momentu będzie drżała na sam kształt tego cholerstwa.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32492
  Liczba postów : 102871
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Moskwa QzgSDG8




Specjalny




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptyWto 27 Lis - 19:48;

Dziwne zimno otulało Twoje wątłe ciało, które stawało się niefortunną ofiarą nadchodzącej pełni. Nie mogłaś tego nie zauważyć, kiedy to odebrałaś list - już znacznie wcześniej symptomy dały o sobie znać w postaci osłabienia oraz ogólnego, choć ledwo co widocznego rozdrażnienia - w wyniku czego nie miałaś zbyt chęci na cokolwiek. Co najgorsze - nadchodziła Twoja pierwsza przemiana, przemiana, podczas której tak wiele mogło się zmienić; wilkołactwo, uznawane za jedną z najgorszych chorób w rodzinach czarodziejów, spotykało się z niemałym uznaniem wytykania palcami, choć można było śmiało stwierdzić, że na przestrzeni lat uprzedzenie do likantropów zaniknęło, wtopiło się w tło poprzez prostą akceptację. Nie wszyscy jednak zachowywali się równie dobrze; największe zło czaiło się tam, gdzie nie można było go zauważyć, kiedy to Twoje oczy doskonale obserwowały otoczenie, które z tym samym poziomem doświadczenia znałaś. Rodzinne tereny, miejsce, gdzie wszystko się rozpoczęło - gdzie swoją sylwetką Vlad postanowił obronić Cię przed atakiem, tym samym znosząc wystarczająco ciężki bagaż na swoich zmęczonych plecach. Byliście bliźniakami - brak wcześniejszych odpowiedzi został zrekompensowany listem, który wzbudził w Tobie niezwykle mieszane uczucia; intuicja nigdy nie zawodziła, a przynajmniej nie w przypadku rodziny. Wiedziałaś, że to nie może skończyć się dobrze, jakby nieznana siła fatum dawała o sobie znać przy pomocy tak prostej ekstrapolacji, kiedy to przemierzałaś kolejne odmęty wilgotnej, pokrytej nieprzyjemnym szronem trawy, zaś księżyc powoli ujawniał się, aczkolwiek nie był to jeszcze tenże moment. Jeszcze miałaś czas. Wypiłaś eliksir - nic nie mogło pójść nie po Twej myśli, chociaż w pewnym stopniu moment przemiany mógł wydawać się przerażający, a przede wszystkim wyjątkowo bolesny, pozostawiający na skórze odpowiednie ślady oraz blizny.
Otulona ciepłym ubraniem ruszałaś między kolejnymi fasadami drzew oraz krzewów; liście już dawno opadły, zaś pogoda ewidentnie nie zdawała się dopisywać, choć nawet nie spadła ani kropelka deszczu. Mrożące na wskroś zimno dawało o sobie znać poprzez gęsią skórę, ale nie mogłaś przecież tak łatwo się poddać; nie teraz, kiedy miałaś okazję wreszcie porozmawiać ze swoim bratem - z łatwością mogłaś dostrzec jego sylwetkę - zmęczoną, okrytą zaklęciem Lumos, kiedy usłyszał Twoje kroki. Kierując w Twoją stronę własne tęczówki, te już dawno straciły swój wcześniejszy blask; zdawał się być jednocześnie spragniony spotkania, aczkolwiek również chorobliwie przerażony. Nikt nie wiedział, co Wam los przyniesie - ile dusz będzie trzeba poświęcić oraz ile ran zadać, by zakończyć przekleństwo. Przekleństwo, którym został obdarowany brat. Czy to dobrze, że się obwiniała?
- Seg... - powiedział, chciał się zbliżyć, choć w ogóle nie mógł; zamiast tego jego dłoń drgnęła nagle, niespodziewanie, widocznie, jakoby chcąc walczyć z tym, co wybudował przez ostatnie lata; rozdzielającą ich wszystkich granicą. Rozdarte serca nie mogły zostać posklejane na nowo, przyszyte, nie mogły funkcjonować normalnie - przynajmniej w jego umyśle, przede wszystkim załamanym oraz przesączonym nieznaną dla Ciebie melancholią. Zacisnął mocniej szczęki, a przede wszystkim piąstki, choć nie miał zamiaru Cię atakować; głowa była schylona ku dole, zaś Ty mogłaś bez problemów odczuć panującą w powietrzu napiętą atmosferę. - Chciałem to wszystko... wyjaśnić. Dlaczego zniknąłem, dlaczego nie dawałem o sobie ani znaku życia. - przyznał szczerze, choć te słowa z trudem przeszły mu z krtani do pękniętych warg, które to zdawały się stanowić odwieczny element nieustannej wędrówki poprzez tereny.

______________________

Moskwa Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Segovia Ivanowa
Segovia Ivanowa

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Likantropia
Galeony : 200
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t15175-segovia-ivanowa#404564
https://www.czarodzieje.org/t15179-sowy-strasznie-paskudza-niech-to-bedzie-wazne#404646
https://www.czarodzieje.org/t15176-segovia-ivanowa#404605
Moskwa QzgSDG8




Gracz




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptySro 28 Lis - 21:12;

Tego nie da się raczej zapomnieć. Tego, kim miała stać się dzisiejszej nocy. Dopiero blask księżyca uświadomił ją w tym, że nadszedł moment, w którym naprawdę nie byłp odwrotu. W którym koszmar stał się rzeczywistością, w której przyjdzie jej żyć już do końca... Likantropia może spotykała się z większą akceptacją ze strony czarodziejskiego społeczeństwa, jednak tak jak niegdyś propagowana niechęć do mugoli, wciąż istniała i miała miejsca swojego kultu. Ludzie, którzy mieli być jej oporą w najtrudniejszych chwilach w jej życiu mieli zostać oprawcami, gdyby tylko poznali prawdę. Od tamtego pamiętnego dnia widziała się z ojcem jedynie raz i ten jeden raz wystarczył jej, aby uzyskać pewność, że żył w błogiej niewiedzy o ugryzieniu. Był zbyt pochłonięty kolejną porażką w schwytaniu Vlada'a aby dokładniej przyjrzeć się ranom na ciele córki. Intuicja mówiąca jej, że spotkanie przy chacie nie było przypadkiem, potwierdziło się po wytłumaczeniach Igor'a, a raczej ich skromnej wersji. Oni naprawdę chcieli go zniszczyć, przestali prawić mrzonki o odnalezieniu mężczyzny i pomocy mu. Wiedziała, że Vlad również zdawał sobie z tego sprawę i oddał się niemal na tacy. Wykorzystały ją obie strony, jednak tylko jedna ukuła ją najbardziej.
Odwróciła się.
W pierwszym momencie omal nie rozpoznała własnego brata. Zatrzymała się jak sparaliżowana, próbując odnaleźć w tym człowieku znajomych rys. Jej własna krew. Jej własny brat bliźniak, który wyglądem różnił się od niej tylko tymi kilkoma centymetrami więcej. Żadnej cechy charakterystycznej dla rodzeństwa Iwanowów nie dostrzegła w osobie, która stała przed nią. Kruczoczarne włosy straciły swój naturalny blask. Postawa nie przypominała wcześniejszej siły. Jego spojrzenie było obce, nieludzkie. Wyglądał jak człowiek, który dawno temu postanowił się poddać. Ton jego głosu przedarł się przez jej ubrania i doszedł aż do kości. Uderzył w nią, budząc z dziwnego letargu. W jednym momencie odbiła się od ziemi i podbiegła do niego, niwelując dzielącą ich przestrzeń. Objęła go ramionami, a ból rozszedł się po jej ciele. Nie wiedziała tylko, czy z powodu zbliżając się nieubłaganie pełni, czy bliskości ukochanego brata. Walczyły w niej dwie osoby. Ta pozostawiona samej sobie dziewczynka, która tak pragnęła zjednoczenia z rodziną. I ta, która chciała posłać go na tamten świat, skoro w końcu miała ku temu sposobność.
-Żyjesz.-Jęknęła cicho w kierunku jego szyi. Usilnie trwała w tym przekonaniu przez minione lata, jednak zawsze istniał ten jeden procent niepewności. Miesiąc temu przekonała się, że miała rację, jednak dopiero teraz mogła naprawdę to poczuć. Odsunęła się, dłońmi przejeżdżając po jego twarzy, szyi, ramionach. Sprawdzając jak dobra matka czy jej dziecku nie ubyło kończyn. Miesiąc temu... Podniosła głowę, wzburzona ogromem emocji, które pojawiły się na komendę i zagotowały się w środku. Omal nie zabił jej tamtego dnia.- Kiedy chciałeś mi wyjaśnić! Kiedy latami Cię szukałam?! Kiedy mnie zaatakowałeś? Kiedy nie spożyłeś wywaru? Co do cholery w Ciebie wstąpiło, Vlad. -Ból w jej głosie kazał jej zamilknąć. Łzy omal nie zamarzły na jej policzkach. Nie otarła ich, jakby w połączeniu z głosem i mocną postawą miały mu coś uzmysłowić. Drżała już nie z zimna, a przez lata zgromadzonych blizn i udręki. Rozdzierały ją od środka, powoli konsumując jej ciało... Pozwolił na to.-Zniszczyłeś mnie.-Powiedziała, nie zwracając uwagi, jak płynie przeszła na ich ojczysty język. Nie używała go od czasów szkolnych, a dokładnie, odkąd zniknął. Czy zdawał sobie w ogóle sprawę, że ja ugryzł? Dzieliła mu podobny los. Czy to jest właśnie to, czego pragnął? Nie było sensu obwiniać go o to, co miało miejsce przez ten cały czas. Sama zdecydowała o tym, jak wydarzenia się potoczyły... I nie miała na myśli tylko ich ostatniego spotkania. Mówiła o całej reszcie. Zdrowy rozsądek jednak nie szedł w parze z uczuciami wobec brata. Przekonała się o tym dawno temu.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32492
  Liczba postów : 102871
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Moskwa QzgSDG8




Specjalny




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptyCzw 29 Lis - 18:23;

Czy byłaś pewna?
Czy potrafiłaś stanąć oko w oko z własnym bratem bliźniakiem tejże nocy, czy potrafiłaś mu wystarczająco zaufać, kiedy wiatr szarpał nie tylko Twoje długie, ciemne włosy, lecz także myśli znajdujące się pod kopułą czaszki, tak obsesyjnie przemieszczające się przez kolejne komórki? Czy potrafiłaś odrzucić stare dzieje, starą sytuację, przez którą jego grzech, jego tudzież problem, zaczął dotyczyć także Ciebie? Czy byłaś w stanie mu wybaczyć, kiedy to stawiałaś kolejne kroki, gotowa dosłownie na wszystko, gdy postanowiłaś wcześniej wypić eliksir tojadowy? Nie wiedziałaś też, jak wyjątkowo bolesna potrafi być zamiana, kiedy księżyc powoli ozdabiał niebo - nie do końca, aczkolwiek wysuwał się, starał przebrnąć przez manufakturę ciemnych chmur zwiastujących nieszczęście pod względem zaistniałej tutaj sytuacji. Najlepiej by było, gdybyś mogła zapomnieć; w Tobie zaś, kiedy to zobaczyłaś brata, walczyły dwie odmienne części duszy; jedna, która pragnęła spotkać się oraz wszystko wyjaśnić, pod wpływem miłości, druga zaś, w pełni skazana na splugawienie czernią oraz nienawiścią. Nie byłaś jednocześnie w stanie stwierdzić, która strona zdawała się przezwyciężać w nastawianiu do tak bliskiej Ci osoby. Mieszanie miłości ze śmiertelną powagą wyrządzenia krzywdy, chęć zrozumienia przy jednoczesnym odrzuceniu za to, jakie piekło sprawił Ci tamtej nocy; światy o dwóch różnych odcieniach, jasności i ciemności, zdawały się dokładnie symbolizować Twoje wewnętrzne skupisko tak powszechną letargiczność, nawet jeżeli nie byłaś do końca obojętna na jego los.
Wyniszczony, wychudzony, pozbawiony światełka życia, nie zdawał się być do końca w jakiś sposób zdolny do prowadzenia przeszłości; nie chciał żyć przeszłością, choć dłonią ciągle zamierzał musnąć odrobinę tak zapomnianej cząstki jego starych czasów. Tarcza zegara nie chciała cofnąć wskazówek, zepsuć wielce ustalonego porządku, a przede wszystkim - ingerować w tak poważny moment ugryzienia, który odbił się na tym, że znajdują się tu i teraz - pozostawieni sobie oraz przede wszystkim świadomi tego, iż to wszystko się źle skończy. Że to postanowienie o częściowym samobójstwie wisiało w powietrzu, powodując paraliż niemalże wszystkich mięśni - wiedzieli. Jedno z nich, albowiem widziany był koniec oraz początek, będzie musiało wytrwać z niezmiernym przekleństwem noszenia na barkach czegoś więcej, niż tylko i wyłącznie likantropii.
- To... to nie ma już żadnego znaczenia. - powiedział jak najbardziej szczerze, przede wszystkim przygaszony emocjonalnie. Było to po nim widać, po jego głosie, głosie pozbawionym krzty emocji, choć ewidentnie wyczuwalnej dla Segovii. Zmienił się - wystarczająco się zmienił, a przede wszystkim schrzanił całą sprawę w związku z własną chorobą. Doskonale wiedział, że miał ją chronić, a nie powodować tego samego. Zawiódł - zawiódł, Bóg go opuścił, skrzydła utraciły pióra oraz spaliły się, pozostawiając po sobie tylko popiół i nieprzyjemne blizny. Bliskość siostry bliźniaczki, siostry zrodzonej z tej samej krwi, zdawała się go w pewnym stopniu uspokoić, aczkolwiek nie do końca. Spojrzenie w stronę nieba, w stronę tak nieludzko skrywanej tajemnicy, przez którą miał zamiar to wszystko zakończyć, spowodowało zmianę; ledwo widoczną, aczkolwiek wystarczającą na tyle, że się odsunął. - Wiesz, jak to wszystko się skończy... Wiem, że cię zniszczyłem. Kocham Cię - i nadal kocham. Zakończ to wszystko, ukróć cierpienia... zemścij się. - oznajmił, kiedy to poczuł niemiłosierny ból wynikający z przemiany - tak samo Ty, aczkolwiek przy pełnym zachowaniu świadomości. Wilcza sylwetka, spora, ogromna, tak samo podobna jak do tej, która Cię zaatakowała, przejmowała ludzkie ciało Vlada - nie inaczej było z Tobą; mogłaś tym samym poczuć ból, ból związany z przemianą. Cholernie mocny, do którego nie byłaś przyzwyczajona - który to przejmował Twoje ciało, rozciągał skórę, bylebyś mogła zamienić się w wilkołaka. Brat ewidentnie był o wiele bardziej do tego przyzwyczajony, wszak sama nie byłaś pewna, jakie jest to dokładnie odczucie.
Gra powoli się zaczynała.

______________________

Moskwa Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Segovia Ivanowa
Segovia Ivanowa

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Likantropia
Galeony : 200
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t15175-segovia-ivanowa#404564
https://www.czarodzieje.org/t15179-sowy-strasznie-paskudza-niech-to-bedzie-wazne#404646
https://www.czarodzieje.org/t15176-segovia-ivanowa#404605
Moskwa QzgSDG8




Gracz




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptyCzw 29 Lis - 21:10;

Kiedyś powiedzieli sobie, że nieważne co ich w życiu spotka... Zawsze znajdowało się miejsce w ich życiu dla drugiego. Te słowa nie miały żadnego podłoża, bo w ich życiu nie wydarzyło się nic, co mogłoby potwierdzić tę obietnicę. Zawsze trzymała się danego komuś słowa. Miały one dla niej wielkie znaczenie, moc, której niektórzy nie potrafili zrozumieć. Trudne dzieciństwo było niczym w porównaniu z życiem, którego dla siebie pragnęli. Była naiwną istotą bo wciąż w niego wierzyła? Po tym, jak się nią posłużył, zwabił tutaj i zaatakował? Przez te wszystkie lata myślała tylko o nim, o tym, gdzie jest, czy wszystko z nim w porządku, czy ma gdzie przenocować, co zjeść, czy zrobił wszystko, czego pragnął. W końcu z jakiegoś powodu zniknął. Z jakiegoś powodu złamał swoją różdżkę, zostawiając ją za sobą tak samo jak wszystkie swoje rzeczy... Był egoistą. A ona wciąż mu ufała...
Bo gdzieś w środku, nieprzyćmiona pełnią, nagromadzonymi emocjami i całą resztą... Wiedziała czego naprawdę chciał Vlad. Wyczytała to w jego pierwszym liście, przekonała się o tym w drugim. Każdy jego czyn, desperacja kryjąca się w decyzjach jakie podejmował... To wszystko do niej przemawiało i łamało na pół.
Kochała go tak mocno, że gotowa była spełnić jego życzenie. Ostatnie.
No teraz to troszkę za późno. Jednak miało ogromne znaczenie, teraz i w przeszłości oraz wielkie znaczenie w przyszłości. A dokładnie, jej przyszłości. Nadzwyczajne było to, jak bardzo go nie poznawała. To on zwykle miewał aurę entuzjazmu wiszącą nad nim jak szubienica. Wszystko w nim zgasło, począwszy od blasku w oku po ton głosu i własnego ducha. Może zgasł już dawno temu, jeszcze zanim postanowił uciec... Tylko nie potrafiła tego dostrzec, żyjąc cały czas w świeci ułudy. Wymyśliła sobie perfekcyjne rodzeństwo, relacji, która miała naprawdę znaczenie. Jedyna rzecz, której się trzymała i która utrzymywała ją na powierzchni. Chciała być tym kimś również dla niego.
Jednak on postanowił się poddać. Nie ufał jej w tym samym stopniu, co ona jemu.
Cały czas wpatrywała się w jego twarz, tak obcą i znajomą jednocześnie. Nie chciała tych zmian. Pragnęła aby ponownie znaleźli się w latach beztroskiego dzieciństwa, chociaż to zbyt wygórowane określenie. Musiał na nią spojrzeć, musiał skupić się na niej... To z pewnością załatwiłoby wszystkie problemy, prawda? Kiedyś wystarczyło jedno spojrzenie, a cała potrzebna wiedza o tej drugiej stronie magicznie się ujawniała. Teraz... Znajdowali się po przeciwnych stronach mostu, morza, oceanu. Wszystko byłoby dobre.
-O czym ty mówisz... To dlatego mnie tu zwabiłeś. Wtedy i teraz...-Tym razem i ona zrobiła krok do tyłu. Jednak z zupełnie innego powodu. Uderzył ją w twarz, nie wykonując nawet ruchu ręką. Miała jedynie nadzieję, że przemawiała przez niego zbliżająca się pełnia. Od kilku godzin czuła nieprzyjemny węzeł zaciśnięty wokół żołądka, czuła jak emocje przejmowały nad nią kontrolę. Nie powstrzymywała łez, nawet nie wiedząc czemu dokładnie płynęły... Była wściekła, czując jak pewna część jej samej się poddaje. Ta, która zawsze w niego wierzyła. W niego i jego powrót. Było już za późno, za późno na słowa wyjaśnienia czy otuchy.
Szarpnięcie, które dosłownie zniosło ją z nóg. To jedyne co aktualnie wypełniało jej głowę. Upadła na kolana, trzymając się za brzuch, a może próbując objąć całe ciało? Jej skóra paliła, czując jak jej kości twardnieją i wydłużają się. Z jej gardła wydarł się krzyk, który rozrywał ją od środka. Tak, jak robiła to z nią teraz choroba. A to dopiero początek, przemiana dopiero się rozpoczynała...
Podniosła głowę, próbując skupić swoje spojrzenie na bracie. Czy tak to właśnie wygląda? Jak długo będzie to trwało? Wyciągnęła rękę do przodu, podpierając się nią o ziemi. Liście były o wiele mniejsze od jej dłoni, a może to dłoń była za duża? Palce stały się nienaturalnie długie i ostre, widziała włoski, które wyrastały z jej skóry. Były gęste i czarne. Ból pulsował i przechodził wolno wzdłuż jej ciała, w jedną i w drugą stronę.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32492
  Liczba postów : 102871
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Moskwa QzgSDG8




Specjalny




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptyPią 30 Lis - 19:09;

Egoizm brata? Sam nie potrafiłby stwierdzić, czy jest rzeczywiście kimś z pokroju egoistów, kiedy to siedział w miarę bezpiecznie, gdzieś w cieniach normalnego życia; nie chciał, by ktokolwiek odkrył to, gdzie się znajduje. Myślał wówczas tylko i wyłącznie o sobie; nie pozostawiając praktycznie żadnych śladów, kazał jej jednocześnie czekać, aż wreszcie stanie się obojętny. Tak jednak się nie wydarzyło - nie potrafił być obojętny w żaden szczególny sposób, nie potrafił zostawić przeszłości za plecami, gdyż ta wbijała mu nóż prosto w plecy, nawet jeżeli był całkowicie świadom, dlaczego tak się dzieje. Nie mógł, wbrew pozorom, nie mógł uciec, a przede wszystkim zapomnieć, kim jest. Jaki się stał. Okrutny, ohydny, wprawiający innych w mdłości, wywołujący mieszane uczucia, kiedy to starał się być normalny. Dla niego świat się skończył, manufaktura namacalnej filiżanki stała się bezwartościowa, kiedy to był na skraju rzucenia nią o podłogę; niemożliwa do naprawy poprzez zaklęcie Reparo, obecnie spotykała się z ostatnim dotykiem opuszek palców. Zimnych, pozbawionych pulsu chudych kości, spojrzenia pustego, aczkolwiek będącego jednocześnie wypełnionym emocjami melancholii przedzierającej właśnie jego serce. Był błędem, był zwyczajną pomyłką w tym wszystkim - na domiar złego, przyniósł tylko i wyłącznie dodatkowe nieszczęście w postaci zarażenia chorobą swojej siostry - jedynej rodziny, z którą tak naprawdę miał mało wspólnego. Gdyby nie ona, ich drogi już dawno by się rozeszły; on, jako ktoś obarczony zbyt dużym grzechem, zasługiwał tylko i wyłącznie na śmierć. Śmierć z rąk własnej rodziny - innego wyjścia po prostu nie było, inne rozwiązania rozpłynęły się w powietrzu, wypełniając atmosferę warunkowo ustatkowanym napięciem wynikającym z ich pierwszego spotkania - spotkania od tylu nocy i tylu dni, choć nigdy wcześniej, nawet jeżeli znajdował się w postaci zwierzęcia, nie mieli okazji tak naprawdę zdjąć własnych masek.
Czyżby tej nocy, promieniom światła odbijanym przy pomocy tarczy pełnego księżyca zdobiącego czarne już niebo, miał zostać wydany wyrok? Wyrok, składający się przede wszystkim z sędziego oraz jednego oskarżonego; czy potrafili w jakikolwiek inny sposób zakończyć to wszystko, położyć ku temu kres i zwyczajnie być znowu tymi samymi ludźmi? Jakby nie było, tylko jeden z nich mógł wyjść z tego spotkania żywy; śmierć spoglądała w ich tęczówki z godnością, dzierżąc tym samym kosę, zabierając zmarłych do odpowiedniego miejsca. Szelest liści, zimny wiatr przeszywający skórę - to nie pomagało w żadnym zakresie, jedynie podkreślało chłód bijący od brata w tak zaskakującej ekspresji słów - nikłej oraz wysoce depresyjnej. Było to po nim widać - utrata iskierki życia zaowocowała czymś więcej niż przygnębieniem - wysoce połączonego wówczas z odrazą do samego siebie.
Nie miał wyrzutów - był już całkowicie obojętny na dalsze wydarzenia. Prędzej myśli okrążały jego głowę w temacie tego, jak cholerne świństwo uczynił - choć to nie miało wówczas żadnego znaczenia. Jedynie, słysząc wydobywające się przy pomocy drgań powietrza słowa z krtani własnej siostry, drgnął głową na dół, zanim to wszystko się rozpoczęło i przeniosło ich ponownie do sceny koszmaru, który rozpoczął się znacznie wcześniej, ale punkt nasilenia przypadł na ostatni miesiąc. Chłodne powietrze, drżące z zimna kości - to nie miało żadnego szczególnego znaczenia, kiedy przybierał postać wilkołaka. Tak samo Ty - o wiele gorzej, z widocznym brakiem doświadczenia, choć wiedziałaś, że będziesz musiała się do tego przyzwyczaić pod wpływem kolejnych dni i kolejnych nocy. Nie mogłaś tego przerwać; przyszło Ci się jedynie pogodzić z powstającymi ranami na Twoim ciele, szkarłatem pokrywającym wierzchnią część ubrań podlegających zniszczeniu - czyżby to tak wszystko wyglądało? Nie byłaś pewna, czy Ci się uda powstrzymać własne rodzeństwo, kiedy to nie byłaś przyzwyczajona do wizji, z jaką spotykałaś się podczas przemiany. Zachowana świadomość pozwalała Ci na doglądanie sytuacji oraz powolne zapoznawanie się ze swoim wilczym obliczem - choć nie miałaś na to zbyt wiele czasu. Twoje wyostrzone zmysły zdawały się być zaskakująco przytłaczające; nie wiedziałaś, jak dokładnie masz się do nich przyzwyczaić, zaś zachowywana równowaga zdawała się być jedną z oznak, iż powoli dostosowujesz się do nowej formy. Przed tym jednak jeszcze długa droga. Obserwowałaś zatem postać własnego brata - brata, który wyjątkowo niebezpiecznie zdawał się wyglądać w swojej prawdziwej postaci. Potwór? Bestia? Nieokiełznane spojrzenie oraz zęby zdawały się powoli wydobywać spod jego paszczy, gdy na niego rzuciłaś okiem - nie pozostawało nic innego, jak tylko się bronić.
Jak reagujesz?

______________________

Moskwa Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Segovia Ivanowa
Segovia Ivanowa

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Likantropia
Galeony : 200
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t15175-segovia-ivanowa#404564
https://www.czarodzieje.org/t15179-sowy-strasznie-paskudza-niech-to-bedzie-wazne#404646
https://www.czarodzieje.org/t15176-segovia-ivanowa#404605
Moskwa QzgSDG8




Gracz




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptyWto 4 Gru - 17:55;

Nie mogła z niego zrezygnować tak, jak on to zrobił w swoim przypadku. To, że był teraz obrzydliwą kreaturą, to jaki biedny był... Pierdolenie. Prawdziwy Vlad nigdy nie dopuściłby, aby takie myśli go dosięgnęły. Może być też tak, że nigdy nie znała swojego bliźniaka. Żyła jedynie w wizji dzieciństwa i wspólnie spędzonych chwil... A przecież było ich tak wiele. Przeżyli ze sobą więcej, niżeli kiedykolwiek będzie jej dane z drugą osobą. Ufała mu. Zawierzyłaby mu życie. Czy pozwolił jej tak myśleć, czy zmiana zaszła dopiero, wtedy kiedy wyjechał? Czemu zgodził się na życie w odosobnieniu, z daleka od niej. Zapewne nigdy nie dowie się dlaczego. Ponownie zadecydował za nią.
Świadomość tego, czego chciał od niej Vlad ją przerastała... Przerosła ją w momencie, w którym pierwszy raz zrozumiała jego słowa i prośby między nimi zawarte. Dlatego po tylu latach ukrywania się, podał swoją osobę jak na tacy. Wiedział, dlaczego rodzina go szuka, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, czego chcieli. On również tego pragnął... Po co ciągnął ją po lesie, skoro wiedział o planach ich rodziny? Mogło się to odbyć po cichu, bez wiedzy Segovii. Uwierzyłaby we wszystko, co by jej powiedzieli. O ile potwierdzeniem były jego zwłoki. Celowo nie wypił wywaru, zwabił ją, wiedząc, że przyjdzie na jego prośbę. Wykorzystał ją na tak wiele sposobów, że rozdzierało jej to serce. Nie znała go, przynajmniej nie tę osobę, która stała przed jej obliczem. Obrzydzenie podchodziło jej pod gardło, widząc jakim cieniem człowieka się stał. Coś w jego zachowaniu przypominało o lekcjach, które dostali od ojca. Poziom manipulacji osiągnął do perfekcji, grał na niej, jak tylko tego zapragnął. Wiedział, gdzie uderzyć pomimo tego, że był ograniczony w słowach. Przez tyle lat żyła w świadomości, że to ona była chodzącym przykładem praw rządzących się w tej rodzinie. Myliła się. Pomimo tego, jak bardzo nienawidzili swojej rodziny, idealnie odgrywał rolę. Myślała, że była przygotowana na wszystko i niewiele rzeczy może ją zdziwić.
On był jedyną osobą, która była zdolna do wywołania w niej prawdziwych uczuć. Była przekonana, że gdyby tylko porozmawiali... Zaczekaj. Myślisz, że naprawdę masz taką moc? Iż twoje słowa mają dla niego teraz jakiekolwiek znaczenie? Zadecydował. Już dawno temu. Prawdopodobnie uderzyły w nią pierwotne instynkty. Złość wymieszana z przemianą w niej zachodzącą uderzała jej do głowy. Nie potrafiła myśleć o niczym innym jak o rozdzierającym ciało ogniu. Wszystko zaczęło się zmieniać. Pazury wbite w ziemię znalazły się w większej odległości. Plecy miała nienaturalnie wygięte, jakby zaraz miały pęknąć... Nic takiego nie nadchodzi, żaden trzask... Ból powoli rozszedł się po ciele i ustał, jednak wciąż onieśmielał ruchy i przytłaczał zmysły. Przez dłuższy moment (a przynajmniej tak jej się wydawało), jednocześnie słyszała wszystko i nic jednocześnie. Zamrugała, próbując przyzwyczaić wzrok do ciemności, jednak to nie ciemność była problemem. Tylko wyrazistość gałęzi i liści. Intensywność zapachów i dźwięków nieprzyjemnie odbijała się wewnątrz jej głowy. Czuła się dosłownie uwięziona w ciele, którym jak się okazuje, mogła sterować. W pierwszej chwili się zachwiała, próbując utrzymać cielsko na tych dziwnych nogach. Długich, zgiętych w kolanach, owłosionych. Tak wyglądała... Oszołomiona ogromem nowych doznać, nie mogła zorientować się w sytuacji. W jednej chwili czuła, jakby konała, jakby ponownie do łask wróciły średniowieczne tortury, w których dla zabawy rozciągają ludzkie ciało. W kolejnej spoglądała na swojego brata w równie niebezpiecznej postaci. Nie zdawała sobie sprawy, że gdyby znalazła się w jego ciele, zobaczyłaby dokładnie to, co samo przed nią stało. Z tym wyjątkiem, że jego wzrok ponownie stał się bezmyślnymi ślepiami. Instynktownie wysunęła pazury, chociaż nie wiedziała do końca, że to robi. Była do tego zdolna? Możliwość decydowania o tym, co aktualnie mogła zrobić, był szokiem... W dole żołądka wciąż odczuwała ból i lekkie zdezorientowanie. Wiedziała również, że jeżeli go nie powstrzyma... Będą tę zabawę ciągnęli w nieskończoność lub ponownie ucieknie i zrobi coś niemiłosiernie głupiego.
Nie rób tego. Kontakt z nim był niemal niemożliwy, jednak wciąż wierzyła, że jej głos jednak do niego dojdzie. Wątpliwa nadzieja, naiwna... Jak cała Segovia, jeżeli w grę wchodziła jej własna krew.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32492
  Liczba postów : 102871
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Moskwa QzgSDG8




Specjalny




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptyWto 4 Gru - 18:32;

Życie było przewrotne, wyjątkowo zabawne pod względem mechaniki oraz możliwości wykorzystywania. Kiedyś - kiedyś to były czasy pozbawione trosk, chociaż polegające przede wszystkim na zaufaniu. Teraz, w sumie to nawet wcześniej, kiedy brat próbował zniknąć, przeniknąć tudzież do innych miejsc, Wasze zaufanie zostało wystawione na bardzo ciężką próbę. Brak podłoża - być może to właśnie ono było głównym mankamentem w ich jakichkolwiek czynach, tudzież następnych słowach? Ludzie bywali różni; jak to się mówi, z rodziną najlepiej na zdjęciu, gdy wszyscy doskonale udają tych, którymi nie są. Vlad postąpił źle, kiedy postanowił wciągnąć Segovię w swoją niewinną, aczkolwiek kompletnie dramatyczną w skutkach grę. Zdawał się być głównym pokerzystą rozdającym karty uczestnikom osadzonym dookoła stołu, na którym znajdowała się szklanka porządnego whisky, zaś zapach palonych cygar rozprzestrzeniał się w płucach uczestników. Jeden z nich mógł wygrać; nawet jeżeli tylko w dwójkę zdawali się teraz prowadzić wojnę, cichą wojnę, niewidoczną, uczestniczącą w podziemiach, jednego nie można było przeoczyć - miłości rozdzieranej przez ciężką próbę, próbę znajdującą się na barkach każdego z nich, kiedy to zimno przestało Wam doskwierać, gdy przemiana okazała się być skuteczna, lecz wyjątkowo trudna do zdzierżenia dla Ciebie. Nigdy wcześniej nie miałaś z nią do czynienia na własnej skórze; słyszałaś tylko i wyłącznie pod wpływem słów, które wydobywały się kiedyś z gardła brata bliźniaka.
Bardziej bolała świadomość własnej naiwności, która mogła zostać nieprawidłowo podpięta pod głupotę. Czy prawdziwe uczucie zawsze musiało zaślepiać? Być może to, co znajdowało się poza dłonią, którą wystawiałaś do przodu, było jeszcze możliwe jakoś do uchwycenia, zamiast wszystko porzucać i zwyczajnie poddawać nieuchronnej destrukcji. Być może, choć już kompletnie straciłaś na to nadzieję, kiedy zdałaś sobie sprawę, jakim manipulantem oraz egoistą stał się Twój brat. Różniliście się; być może nie wyglądem, aczkolwiek charakterem - nawet jeżeli znaliście się od dawna, wiele rzeczy musiało zostać poddanych próbie czasowej. Światło księżyca padające na Wasze sylwetki; brak tylko zjawiska krwi widocznej na naturalnym satelicie; to wszystko wydawało się mieć swój początek i koniec właśnie tutaj. Nieustanne koło zataczające kolejne obrączki, kolejne obwody; czy życie było całkowicie schematyczne? Czy można było zauważyć w nich pewne wzorce, pewne nicie, pewne funkcje powodujące, że wszystko wydawało się być kierowane tylko i wyłącznie przy pomocy niewidzialnych rąk zrządzenia losu?
Zbyt długo nie mogłaś o tym myśleć - ani również o samym fakcie bycia wilkołakiem, choć Cię to bardzo mocno stłumiło; a przynajmniej do chwili, kiedy to multum nieznanych wcześniej zapachów oraz szczegółów zaczął docierać do Twojej głowy. Pozostało Ci się tylko przyzwyczaić do obecnej sytuacji - choć zapewne nie była to zbyt łatwa rzecz. Pierwsza przemiana, pierwsze troski przeminęły, choć rany pozostaną; pozostaną, nie tylko na ciele pod wpływem metamorfozy, lecz także pod wpływem sytuacji, jaka Cię tutaj czeka.

Rzuć literą!

Spółgłoska - przyzwyczajasz się do nowej skóry, w wyniku czego jesteś gotowa do walki; natłok informacji przestaje Cię dezorientować do tego stopnia, że możesz dalej podjąć się kolejnych czynności, tudzież akcji, kiedy to przyglądałaś się bratu, mając nadzieję na jakiekolwiek załagodzenie sytuacji lub zwyczajny atak.
Rzuć kostką!:

Samogłoska - niestety, przez Twój kolejny post będą Ci towarzyszyć jeszcze bóle głowy oraz zdezorientowanie, tylko odrobinę silniejsze. Czyżby szala przechyliła się bardziej na korzyść brata, obecnego wroga? Twoje ruchy były zatem o wiele mocniej otępiałe, pozbawione sensu, a przede wszystkim - słabo wyważone.
Rzuć kostką!:

______________________

Moskwa Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Segovia Ivanowa
Segovia Ivanowa

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Likantropia
Galeony : 200
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t15175-segovia-ivanowa#404564
https://www.czarodzieje.org/t15179-sowy-strasznie-paskudza-niech-to-bedzie-wazne#404646
https://www.czarodzieje.org/t15176-segovia-ivanowa#404605
Moskwa QzgSDG8




Gracz




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptyWto 4 Gru - 19:36;

Spółgłoska, nieparzysta

Z rodziną idealnie na zdjęciu, to chyba za dużo powiedziane w przypadku tej rodziny. Chociaż prezencja ich wartości dotykająca światła zewnętrznego musiała być niezachwiana i oszałamiająca. Nauczyli się ze sobą żyć, wykuli zasady i reguły. Nic więcej. Matka, jak i ojciec byli jedynie osobami, które pozwalały im istnieć. Każdego dnia uświadamiali swoje dzieci, że bez nich byłyby nikim. Uczyli ich ról, które kiedyś przyjdzie im zagrać. Nawet na zdjęciach widać odosobnienie, w jakim żyło rodzeństwo. Zawsze mieli tylko siebie, nigdy nie myślała, że on będzie brał pod wątpliwości jej osobę. Byłaby gotowa uciec wraz z nim, tylko po to, aby mu pomóc. O ile by tego chciał, o ile by ją poprosił. Może mogła zrobić wszystko, a może kompletnie nic... Nic już nie zmienią, jednak pytania pozostające bez odpowiedzi do końca jej życia będą ją dręczyć. Zapewne bardziej niż wtedy kiedy ją tutaj zostawił.
Była zła o to, że odszedł bez słowa wyjaśnienia, czy o to, że zostawił ją na pastwę rodziny?
Nie tylko przez niego przemawiał egoizm, jednak nie mogła pozbyć się uczucia zdrady, który towarzyszył jej od miesiąca. Nie chciała dawać upustu swoim emocjom w taki sposób, podsycany wilkołaczymi instynktami. Rozwiązywała problemy w cywilizowany sposob, nawet jak na Ivanowa.
To ona zwykle była brana za idealny przykład rodzinnych cnót i zasad. Jak się okazało, ojciec nie mylił się, mówiąc, że głową rodzinny powinien zostać jej brat. Może uciekinier i wiłkołak, jednak nawet wtedy wydawał się lepszym kandydatem. Aż coś w niej zawrzało. Jak śmiał... Jak śmiał pakować ją w to bagno, uprzednio jej nie informując o swoim pieprzonym istnieniu. Jak śmiał trzymać ją tyle lat w nieświadomości, kiedy to ona kryła go za każdym razem u ojca czy matki. Idealny syn okazał się oszustem w wilczej skórze.
Była bestią, choć przynajmniej zachowała strzępy świadomości. Już zawsze przyjdzie jej mierzyć się z tą częścią własnej osoby, jednak przynajmniej wiedziała, że takowa posiadała swoje cielesne odwzorowanie. Czy można czuć się swobodnie w tym ciele? Nigdy się do tego nie przyzwyczai... Do długości rąk, wielkości stóp i odoru śmierci z pyska. Ta postać jednak w jakiś dziwny sposób odzwierciedlała to, kim czuła się całe swoje życie. Czy przyjdzie jej stracić zmysły tak jak Vladimir? Czy przez cały ten czas unikał wywaru, który miał zachować w nim resztki człowieczeństwa? Kolejne pytania, które wywołały złość na nią samą. Za to, że cały czas jej zależało. Nawet, teraz kiedy wiedziała, czego od niej chciał... Była skłonna mu w tym pomóc, jednak wcale nie ułatwić tego zadania.
Kiedyś powiedziała sobie, że Vlad umarł. Dla niej jego osoba dłużej nie istniała. Wcale dużo się nie myliła. On naprawdę nie żył, od bardzo dawna.
Kiedy udało jej się stabilnie ustać na nogach, a każda myśl wprawiała pazury w ruch... Wiedziała, że powoli przyzwyczaja się do nowej sytuacji. Otępienie odchodziło, ustępując świadomości posiadanej siły. Przyglądała się bratu, gotowa do zareagowania, kiedy ten by na nią ruszył. A wiedziała, że to nastąpi. Nawet gdyby był świadomy swoich czynów, ruszyłby na nią za wszelką cenę pragnąć, zdobyć to, czego chciał. Miała być morderczynią?
Ruch, szelest... Odskoczyła w ostatniej chwili, kiedy doszło do niej, że Vlad wycelował w nią łapą. Pazury rozcięły miejsce na klatce piersiowej. Z jej gardła wydobył się ryk, który doszedł do jej uszu. To było surrealistyczne, gdyż coś, co powinno wydobyć się ze zwierzęcia, wydobywało się z niej. Ustała chwiejnie na nogach, czując pieczenie na piersi. Rzuciła się na niego, co wydało jej się jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji. Ucieczka równała się z pogonią bez końca, a nie ufała jeszcze swoim nogom. Był bardziej doświadczonym potworem.
Złość połączona z niewyobrażalną (jak dla niej) siłą. Zamachnęła się jedną łapą, później drugą... Ponownie wydobywając z piersi ryk. Było w nim więcej rozpaczy niżeli bólu.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32492
  Liczba postów : 102871
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Moskwa QzgSDG8




Specjalny




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptySro 5 Gru - 15:45;

Każdy dzień, każda uroniona łza, każda łza obracająca się w protestancką nienawiść wobec brata - jak bardzo chciałaś go odnaleźć, by następnie poczuć na początku nóż wbijany w plecy?
Życie nie wydawało się być w żaden sposób sprawiedliwe; kochało oscylować przy najbardziej znienawidzonych przez umysł ludzki granicach, z widoczną premedytacją zaciskając coraz to bardziej i bardziej węzełki, dzięki którym bawiło się w jak najlepszym dla siebie wydaniu. Rodzina; rodzina znana, a przede wszystkim szanowana, jak każda więź krwi, posiadała swoje mniejsze lub większe, pozbawione racjonalizmu tajemnice, przez które mogłaby zostać wykluczona. Każdy zakładał maskę; każdy odgrywał specyficzną rolę nadawaną przez głowę rodu, aczkolwiek wystarczyło, żeby aktorzy zeszli ze sceny, by pokazali swoje prawdziwe, trudne do zrozumienia oblicze, oparte przede wszystkim na zasadach wpisywanych do pamięci przez wiele lat. Wszystko to wydawało się runąć tego finalnego dnia; kiedy mróz przeszywał na wskroś skórę, pozbawiał jej ciepła, w zamian oferując tylko nieprzyjemne wspomnienia. Ten wieczór nie był w żaden sposób podyktowany ludzką moralnością; prędzej zwierzęcym instynktem przetrwania, nienawiści oraz braku jakichkolwiek powodów do oszczędzania drugiego. Jak to możliwe, że miłość zamieniła się w tak skrajne uczucie wzajemnej agresji? Czyżby naprawdę - miało wiele wspólnego w związku z pozorną granicą, ustanowioną przez emocje? Życie było wyjątkowo przewrotne, zdradliwe, odwracające się plecami w jednym z najgorszych momentów; Ty zaś nie mogłaś się poddać. Nie byłaś aż nadto naiwna, by poświęcić własne życie za życie innego człowieka - nawet będącego Twoją rodziną. Instynkt przetrwania działał odpowiednio; adrenalina, napływająca do Twoich żył, z każdą chwilą powodowała, że czułaś wówczas mniej bólu, kiedy to łapa wilkołaka zahaczyła wystarczająco mocno o widoczne fragmenty skóry. A szczęście nie pozostałaś bierna w tymże niesprawiedliwym przypadku; nawet jeżeli to była Twoja pierwsza przemiana, bez trudów rzuciłaś się do ataku, do zemsty, do bronienia samej siebie. Zamachnięcia się nie były do końca kontrolowane, tudzież nie wiedziałaś, gdzie najlepiej byłoby na początku atakować, gdy zwyczajna chęć postawienia się wrogowi wzięła w górę nad Twoim ciałem. I chociaż je całkiem nieźle kontrolowałaś, to pozostało jednak przed Tobą dość sporo nauki w zakresie likantropii - pod względem praktycznym.
Pech najwidoczniej Cię opuścił w tymże przypadku; jedno zamachnięcie się łapą w pysk nieprzyjaciela zaowocowało rykiem wywołanym zwyczajnym bólem; bólem spowodowanym nie tylko samym uderzeniem, lecz także dostaniem się pazurów przez futro aż do samej skóry. Rozcięta struktura tkanek umiejscowiona między Twoimi szponami spowodowała zafarbowanie sierści na charakterystyczny, karmazynowy kolor. Musiało to cholernie boleć, choć nie zwracałaś na to uwagi; wcześniej przecież sama zostałaś tak potraktowana. Nie mogłaś jednak bezustannie i na ślepo atakować, kiedy wiedziałaś, że bardziej dzikie stworzenie może mieć przewagę w walce; musiałaś działać, nie dać ponieść się nadrzędnym instynktom.
Prawda?

1, 6 - nieprzyjaciel, tudzież magiczne stworzenie, w kompletnym szale postanowiło atakować na oślep. Charakterystyczne sapanie oraz ślina kapiąca z pyska sygnalizowały jednoznacznie o nadmiarze agresji; musiałaś tym samym niezwykle uważać na to, żeby przypadkiem nie oberwać, a przede wszystkim nie zostać ugryzioną bądź przygniecioną. Rzuć jeszcze raz kostką! Parzysta - całe szczęście, udaje Ci się uniknąć ataku ze strony Vladimira; nie zmienia to faktu, że jednocześnie dał Ci szansę na ponowne zamachnięcie się pazurami oraz rozerwanie kolejnych tkanek. Oby tak dalej! Nieparzysta - kłapnięcie szczękami utkwiło ostatecznie na Twojej lewej przedniej łapie. Ból przeszył Twój umysł, tudzież bardziej ożywił go do walki, a jako że w napadzie szału wilkołak kompletnie nie zwracał uwagi na odchylenie jednych z ważniejszych struktur na ciele, mogłaś z równie silną skutecznością się odegrać.

2, 5 - czyżby ten cios najwidoczniej pozbawił go sił do dalszej walki? Nie wiadomo, aczkolwiek jedna rzecz jest uznawana za pewną; ból pyska, tudzież rozerwanych tkanek, dał o sobie znać, w wyniku czego zwierzę skomlało, powoli, na jakiś okres czasu, próbując się wycofać poprzez stawianie łap do tyłu. Czyżby to była Twoja szansa na ponowny atak, kiedy to wilkołak powracał powoli do pełni sił, wystawiając charakterystyczne kły na widok?

3, 4 - najwidoczniej rany, które zadałaś, nie zrobiły zbyt wielkiego wpływu na osobnika przebywającego obecnie z Tobą w lesie. Zamiast tego; wydawało się go to wszystko bardziej popchnąć do walki. Stworzenie magiczne wzięło za cel sprowadzenie Cię do poziomu gruntu; w wyniku czego wykonało szybki oraz silny wyskok w Twoją stronę! Rzuć jeszcze raz kostką. Nieparzysta - na szczęście udało Ci się tego uniknąć, choć nie zostałaś bez konkretnych obrażeń; pazury minimalnie dosięgły Twojego grzbietu, w wyniku czego pozostawiły one sączące się rany. Parzysta - uważaj! Brat dosięgnął Cię zaskakująco skutecznie, kiedy to za późno zauważyłaś zbliżający się wyskok z jego strony, skutecznie wbijając własne pazury w sklepienia Twoich żeber. Co robisz?

______________________

Moskwa Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Segovia Ivanowa
Segovia Ivanowa

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Likantropia
Galeony : 200
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t15175-segovia-ivanowa#404564
https://www.czarodzieje.org/t15179-sowy-strasznie-paskudza-niech-to-bedzie-wazne#404646
https://www.czarodzieje.org/t15176-segovia-ivanowa#404605
Moskwa QzgSDG8




Gracz




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptyCzw 13 Gru - 23:04;

2

Nóż wbity w plecy? To naprawdę dobre określenie... Człowiek kompletnie nie spodziewa się takiego obrotu spraw. Nawet by nie przypuszczał, że ulokowane uczucia i wiara w drugiego człowieka może tak zamydlić nam oczy. Ufała bratu bezgranicznie. Mogłaby przez mrugnięcia okiem powiedzieć, że zrobiłaby dla niego wszystko. Kazałby jej kłamać wbrew własnemu sumieniu? Kazałby jej zrobić rzecz niewybaczalną, z którą dane by jej było żyć do końca świata? Zrobiłaby to. Była naiwna w swojej wierze w rodzonego brata... Co się stanie jak wiara w tę jedyną osobę, która zawsze przy niej była, na której zawsze mogła polegać, w kogoś, kto znał jej najmroczniejsze sekrety... Kogoś, kto akceptował ją bez cienia wątpliwości... Jeżeli straci tę jedną osobę, co tak naprawdę w niej pozostanie? To była jej podstawa do funkcjonowania w normalnym świecie. To on nauczył ją, że warto mieć wokół siebie innych! Tak wiele od niego wyciągnęła, tak często powtarzała sobie w głowie jego własne słowa. Wypowiadane z uśmiechem, z charakterystycznymi zmarszczkami wokół oczu, kiedy się uśmiechał. Był niewinny na tak wiele sposobów, że sama chciała taka być.
Wierzyła w niego, zawsze, wbrew temu, co mówili inni.
Mocno się przejechała, co?
Pomimo wypitego wywaru tojadowego i zachowaniu pełnej świadomości... Czuła jak te wszystkie natrętne emocje, skrywane uczucia powoli za władają jej ciałem. Czy tak to wyglądało? Jej pierwotne instynkty, niepohamowane żądze miały przejąć nad nią kontrolę?
Pragnął śmierci z jej ręki, jakby to od niej zależało jego życie. Oddawał je w jej ręce, jakby to było jego przeznaczenie. Postanowił zrzucić na nią ten ciężar, który posłusznie miała przyjąć. Jak zawsze, kiedy w grę wchodziła prośba od brata. Tym razem nie robiła tego dla niego, lecz dla siebie. Nie chciała z nim skończyć. Chciała przetrwać.
Nie wiedział, że ze wkurzoną Segovią się nie zaczyna? Ile razy powstrzymywał ją przed wyrządzeniem krzywdy sobie i innym wokół? Kiedyś była mściwym i nieokiełznanym stworzeniem, które wolno chodziło po ziemi. Była ideałem tylko na rodzinnych portretach i bankietach, zwyczajnie wiedząc, jak powinna się zachować. Jednak kiedy tylko opuszczała mury starej posiadłości. Wtedy budziło się w niej zwierze, a tak jak z czasem udało jej się je okiełznać... Teraz nie czuła żadnych ograniczeń. W tym ciele. W tej postaci. Mogłaby czuć jedynie obrzydzenie do siebie i własnych myśli.
Odsunęła się, kiedy atak został wymierzony i zadziałał skutecznie, gdyż zwierzę skuliło się i skomlało. Widziała na swoich pazurach krew, krew, która nie należała do niej, bo zwyczajnie odczułaby to na swoim ciele. Nie do końca orientowała się w tym, co dokładnie zrobiła. Gdzie wymierzyła cios i co chciała osiągnąć. Cokolwiek, tylko po to, aby nie poczuć się po raz kolejny jak worek ziemniaków. Nie pomiatało się nią. Nie bawiło się z jej umysłem i uczuciami. Zwyczajnie się z nią nie zadzierało.
Wszystko to uczynił i miał za to odpokutować. Nie umiała przebaczyć zdrady.
Kiedy się odsunął, w pierwszej kolejności chciała ponownie spróbować do niego przemówić. Jednak kiedy dojrzała blask kłów, coś w niej pękło. Jakby ostatnia nić łącząca ją z bratem i z własnym człowieczeństwem. Rzuciła się na niego, używając do tego całej siły w łapach. Odepchnęła się od ziemi i wskoczyła na niego, zatapiając kły w jego gardle i szarpiąc. Najmocniej jak umiała... Poczuła metaliczny posmak w pysku, który rozszedł się po jej gardle i futrze, które nagle zrobiło się ciepłe i lepkie.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32492
  Liczba postów : 102871
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Moskwa QzgSDG8




Specjalny




Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa EmptyPią 14 Gru - 21:13;

Niektórzy jednak wiedzieli,
jak bardzo ostrze, które zasiadało między mięśniami, pobudzając komórki nerwowe do krzyku, powodowało, że żyją.
Czy nie na tym polegało życie? Czy to właśnie nie na tym opierały się wszelkie relacje? Ludzie dzielili się na tych, co zdradzają oraz na tych, co są zdradzani - w którym zatem uniwersum mogłabyś się znaleźć? Mąciłaś, czy może zostałaś zmącona w tę jakże znacznie zaplanowaną od postaw pułapkę? A kto wie, może to tylko i wyłącznie powód do kolejnych retrospekcji oraz kolejnego zastanawiania się, krzyczenia w stronę sił wyższych, które kierowały, obserwowały, były tak naprawdę reżyserami tejże całej sytuacji? Nikt nie wiedział, odpowiedź zaś, w obecnym stanie, nie mogła zostać udzielona. Wasze ciała znajdowały się w innym miejscu, zaś na zewnątrz wyszło to, co zdawało się być najgorsze - przynajmniej w świecie czarodziejów - futro okrywające sporą, wilczą sylwetkę, ostre kły; wyrzutki, pozbawieni duszy, pozbawieni serc, które i tak zostały złamane. W jaki sposób zatem pozostały w Was resztki człowieczeństwa, skoro atakowaliście siebie nawzajem, zaś Ministerstwo Magii określało jako stworzenia magiczne? Staliście po dwóch stronach, byliście kompletnie odmienni, a wcześniej niezwykle podobni, choć posiadający nadal różne przeciwieństwa. Paraliż umysłu, paraliż ciała, a może zwyczajne zmiany, zmiany, które nigdy nie podlegały dyskusji, zaś zmiana człowieka na gorsze wydawało się być jedyną drogą do osiągnięcia jakiegokolwiek sukcesu?
Na szczęście różniliście się - i to dawało największą przewagę. Nawet jeżeli czułaś gorycz zdrady, nawet jeżeli czułaś nieprzyjemny ból wynikający właśnie z powodu odtrącenia, odrzucenia oraz przede wszystkim zobaczeniu początku i końca przy tworzeniu na nowo kolejnej historii, nie mogłaś się poddać. Niezależnie od emocji, którymi się kierowałaś, musiałaś podjąć działanie, musiałaś zacisnąć mocniej zęby oraz, mimo przeszłości, która zdawała się w chwili obecnej najbardziej uderzać w szare komórki, iść do przodu, nie pozwolić na to, byś została tym samym powalona. Tak samo zniszczona. Pragnął śmierci z Twoich rąk? Tego nie mogłaś wiedzieć, aczkolwiek przeczucie zdawało się właśnie kierować Ciebie w tymże niespodziewanym kierunku i obrocie zdarzeń; światło księżyca oświetlało Wasze sylwetki, zaś krew wcale nie była czerwona; czerń uderzająca o futro zdawała się zmienić swoją barwę pod wpływem otaczającego Was mroku oraz tego, co była w stanie dać naturalna satelita. Czerń, pochłaniająca dusze, czerń - będąca upływem czasu, kapiąca na ziemię wraz z chwilą, kiedy zdołałaś się przedrzeć przez swój własny umysł, w wyniku czego odrzuciłaś to, kim tak naprawdę jesteś - na moment przemiany w wilkołaka, by następnie wtopić kły w skuloną, aczkolwiek ukazującą kły sylwetkę brata. Ten atak Ci się udał, ale czy jednak na tym się to skończyło? Nie wiedziałaś, nawet jeżeli szyja wydawała się być jedną z najwrażliwszych części ciała; nawet jeżeli poczułaś znaczne uderzenie w klatkę piersiową, rozerwanie kolejnych struktur mięśni oraz dodatkowe ugryzienia na grzbiecie, bylebyś przerwała atak.

Udaje Ci się, mimo wszelkich przeciwności losu, skutecznie spowodować krwotok zewnętrzny u brata, w wyniku czego jego sylwetka wycofała się do tyłu z zamiarem ucieczki; choć z początku poczułaś równoznaczne ugryzienie, nie było ono aż tak skuteczne, w wyniku na karku pozostały ślady po ugryzieniu oraz cząstka krwi. Jeżeli chcesz, możesz pozwolić mu iść wolno - widząc jego stan, jeśli nie otrzyma szybkiej pomocy, zwyczajnie umrze, wykrwawi się na śmierć. Jeżeli jednak stawiasz na brutalność oraz chęć zemsty - możesz spróbować go dobić; wtedy rzucasz literą.

A - skutecznie udaje Ci się zatopić kły oraz przyspieszyć proces utraty życia Twojego brata, który nie ma jak się bronić. Metaliczny posmak pozostaje w Twoim pysku, większa część krwi zaczyna zdobić należące do Ciebie futro, zaś ziemia - skutecznie pochłania kolejne dawki czarnej w świetle księżyca substancji. Skutecznie opuszczasz pole bitwy.

B, C - podejście, mimo szoku wynikającego z odniesienia zbyt poważnych obrażeń, zdaje się zostać zarejestrowane przez brata. Ostatkami sił dosięga do Ciebie łapą oraz tym samym udaje mu się wbić kły w Twoją lewą przednią łapę, ostatecznie, znajdując się przy ziemi, skutecznie ją miażdży siłą szczęk. Ból jest niemiłosierny, aczkolwiek ostatecznie udaje Ci się zemścić - nie bez obrażeń, aczkolwiek z zachowanym honorem - jeżeli jego szczątki jeszcze jakoś pozostały.

D, E, F - co prawda zamierzałaś zakończyć to jak najszybciej, aczkolwiek nie zauważyłaś, kiedy to do Waszego pola bitwy zbliżyli się ludzie, najwidoczniej słyszący nie tylko wycie, ale także skomlenie oraz przede wszystkim - wycie. Dwoje czarodziejów zauważa Waszą obecność oraz postanawia cisnąć w Was zaklęciami; jeden z nich, pod wpływem zakłóceń, stosuje znacznie mocniejsze zaklęcie Relashio, w wyniku czego podpala nie tylko Twoje futro, ale także skórę - jesteś tym samym zmuszona do opuszczenia pola walki.

G - o dziwo, udaje mu się wykonać skok w Twoją stronę oraz tym samym zadrapać klatkę piersiową; jednak na tym skończyła się jego akcja, kiedy to, pod wpływem utraty zbyt sporej ilości krwi, zwyczajnie traci przytomność. Ta bitwa jest zakończona - i co prawda nie wyszłaś z niej bez obrażeń, co nie zmienia faktu, że historia ta się zakończyła - z jedną ofiarą, w postaci Twojego brata.

H, I - nie zauważasz jednej różnicy w otoczeniu, kiedy to zaczęłaś za nim biec - tajemnicza roślina zdawała się atakować nie tylko Twojego brata, ale także Ciebie. Dotarliście tym samym na pole, gdzie znajdowała się Brzytwotrawa - zaskakująco podobna do tej zwykłej, aczkolwiek niezwykle ostra, w wyniku czego otrzymujesz dodatkowe obrażenia w postaci przecięć umiejscowionych przede wszystkim na kończynach przednich i tylnych. Rzuć kostką! Parzysta - nie zarażasz się żadną z możliwych chorób. Nieparzysta - na liściach znajdowały się bakterie Brzytwówki, w wyniku czego przez następny wątek będziesz zmagać się z jej objawami.

J - nie zauważasz nawet, kiedy to docierasz do siedliska Garborogów. Zbyt wiele o nich nie wiesz, kiedy to jeden zauważył w Tobie potencjalnego wroga, tym samym szarżując z niebywałą prędkością. Obrywasz tym samym prosto w klatkę piersiową, zaś Twój brat zostaje ostatecznie oszołomiony oraz roztrzaskany praktycznie na kawałki przez te magiczne stworzenia - niezwykle agresywne oraz pozbawione skrupułów, skoro naruszyliście ich teren. Sama zmagasz się z ogromnym bólem w klatce piersiowej oraz tym samym połamaniem aż czterech żeber - lepiej zawróć, jeżeli Ci zależy na życiu.

Obrażenia:
- Rozerwana skóra na klatce piersiowej;
- Głębokie rozcięcie na klatce piersiowej;
- Ugryzienie na grzbiecie, głębokie, zmiażdżyło tkanki;
- Siniaki, obtarcia po walce;
- Rany potransmutacyjne, wynikające z zamiany w wilkołaka;
- Częściowy ból głowy, spowodowany pierwszą przemianą;
- Dodatkowe, zależne od wylosowanej litery obrażenia.

Dziękuję za sesję! Wystaw sobie zt. heart

______________________

Moskwa Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Moskwa QzgSDG8








Moskwa Empty


PisanieMoskwa Empty Re: Moskwa  Moskwa Empty;

Powrót do góry Go down
 

Moskwa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Moskwa JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Świstokliki
-