Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 30 z 39 Previous  1 ... 16 ... 29, 30, 31 ... 34 ... 39  Next
AutorWiadomość


Oriane L. Carstairs
Oriane L. Carstairs

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : szukająca
Galeony : 533
  Liczba postów : 1330
http://czarodzieje.org/t11413-oriane-l-carstairs
http://czarodzieje.org/t11416-shadow#306304
http://czarodzieje.org/t11415-oriane-leonie-carstairs#306303
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptyNie Paź 18 2015, 13:08;

First topic message reminder :

Przypomnienie tematu:

Wielka Sala

Największe pomieszczenie w zamku, to tu odbywają się wszystkie uczty i bale. Oświetlone jest przez lewitujące w powietrzy tysiące świec. Wspaniałe, wysokie sklepienie zawsze odzwierciedla prawdziwe niebo, bez względu na to czy świeci Słońce, czy pada deszcz. Każdego ranka, przy śniadaniu zlatują się sowy przynosząc gazety i listy od rodziców oraz znajomych. Lądują przy stołach czterech domów - Slytherinu, Ravenclawu, Hufflepuffu i Gryffindoru, które zawsze zastawione są mnóstwem pysznego jedzenia. Na samym końcu sali ustawiony jest mniejszy stół, nauczycielski, gdzie na honorowym miejscu zasiada dyrektor.




Niepewnie spojrzała na niego swoimi dużymi, czekoladowymi oczami. Co jak co ale nie miała zamiaru eksperymentować z alkoholem. Czemu? Zawsze po większej jego dawce zaczynała się śmiać i mówić osobą w okół niej, że ich kocha. Niby nic takiego i niektórzy mogliby to uznać za słodkie, jednak ona sama nie uważała tego za takie. Było to dla niej za każdym razem krępujące przeżycie i nie chciała aby chłopak był tego świadkiem. Czuła jednak, że nie będzie w stanie go oderwać od amfor. Pokręciła głową w rozbawieniu.
Czuła, że nie chce o tym rozmawiać tak więc nic więcej nie powiedziała zatapiając się w swoich myślach. Zastanawiała się jak miewa się jej brat. Niby utrzymywali ze sobą kontakt listowy, wiedziała mniej więcej co dzieje się w domu jednak to nie było to samo co kontakt cielesny.
Odbierając kieliszek od Rasha uśmiechnęła się, niepewnie spoglądając na trzymany przez nią kieliszek. Czerwona ciecz wyglądała przepysznie, a je zapach aż ślinka sama ciekła do ust. Za wtórowała mu w toaście i uniosła naczynie do ust. Kompozycja smakowa wina uderzyła w jej kubki smakowe. Musiała przyznać, iż było przepyszne. Słodkie.
- Pyszne. - uwielbiała słodkie wina. Inne była dla niej gorzkie. Po spróbowaniu tego konkretnego nie miała najmniejszej ochoty przestawać na jednym czy dwóch kieliszkach. Wiedziała doskonale, iż może tego żałować na drugi dzień lecz teraz było jej to obojętne.
- Możemy zostać przy tym. Jest wyśmienite.
Nie dane jej było cieszyć się tym zbyt długo. Widząc spanikowanych ludzi i słysząc trzask rozbijanego szkła rozejrzała się w około siebie. Scena na której jeszcze chwilę temu grali muzycy była w ogniu przez co dym po woli wypełniał Wielką salę. Jednak na scenie ogień nie poprzestał. Jego zasięg zaczął się niebezpiecznie poszerzać schodząc ze sceny na parkiet na którym była trawa. Ludzie w panice próbowali wydostać się z Sali. Nie chcąc zgubić Rasheeda złapała go mocno za rękę. Nie sądziła, że coś może ją tak bardzo wystraszyć, a jednak. Wystraszona spojrzała na chłopaka. Od dziecka Oriane bała się ognia. Widok jego przywołał wspomnienia które za wszelką cenę chciała ukryć.
Chciała jak najszybciej wyjść z sali i uciec od tego miejsca jak najdalej jednak nie było jej to dane. jednak z fontann znajdująca się najbliżej nich eksplodowała. Może i dziewczyna by się tym nie przejęła gdyby nie fakt, iż odłamki tej felernej fontanny wbiły się w jej ramię. Krótki krzyk wydobył się z jej gardła. Szybko puściła rękę partnera i złapała się za zranioną rękę w duchu modląc się aby ten koszmar szybko się skończył.

kostka: 2
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3633
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptyPon Wrz 09 2019, 00:19;

Ostatnie miesiące upłynęły Fire zaskakująco spokojnie. Być może po wielu wybojach i gwałtownych zakrętach, jakimi usiana była dotychczas cała droga jej życia, nareszcie nadszedł czas na moment wytchnienia. Szkotka nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak ogromnie potrzebowała właśnie takiego odpoczynku. Wiosną zdawała się mieć praktycznie ciągle podły humor. Dręczyła się ambicjami, czasem wpółświadomie dążąc do autodestrukcji. Ale postanowiła zmierzyć się z mroczniejszą częścią swojej osobowości i najprościej ujmując - wziąć się w garść. Uspokoić szalejący w głębi serca gniew, popracować nad używaniem czarnej magii tak, żeby nie wysysała całej moralności, przypomnieć sobie, jak to było, gdy jeszcze umiała często się uśmiechać i dobrze bawić wśród ludzi. Tak, ludzie wskoczyli na znacznie wyższe miejsce w hierarchii priorytetów Blaithin. Starała się unikać izolacji, nawet jeśli kusiła momentami bardzo mocno. Dalej pozostawała skryta, ale kontakty utrzymywała regularnie. Nawet wtedy, kiedy wiedziona intuicją zdecydowała się na powrót do Rosji. Z Durmstrangiem wiązała wiele wspomnień. Momentami nienawidziła tej szkoły, tak jak pewnie czasem każdy uczeń. Po czasie spędzonym w Hogwarcie nauczyła się doceniać znaczne różnice w podejściu do nauki. Zabrakło jej surowości, lekcji dotyczących tematów, które w Wielkiej Brytanii pozostawały tabu, przesiąkniętego magią zamku (w końcu miejsca dla szlam tam nie pozostawiono). Powróciła, ponieważ tego właśnie chciała. Tego potrzebowała i w tym widziała, co najważniejsze, korzyść. Powrót do początku pozwolił Blaithin na ponowne uporządkowanie tego, kim jest i czego od samej siebie oczekuje. Liczyła na to, że znajomi zrozumieją, bo nawet nie ukrywała przed nikim swoim planów z wyjazdem ani też nie taiła późniejszego powrotu do Hogwartu.
Oczywiście, dalej pozostawało wiele niepewności. Różne pytania kłębiły się w głowie blondynki. Także to czy parę miesięcy wystarczy, żeby zdążyła zatęsknić za Hogwartem i osobami, które tu poznała. Okazało się, że nawet u dziewczyny tak gardzącej sentymentalizmem przejawiało się pewne pragnienie, aby ponownie zajrzeć choć na chwilę za te grube mury. Wiązało się z tym sporo roboty papierkowej, ale z drugiej strony dzięki wymianom międzyszkolnym wszystko przebiegło znacznie bardziej gładko, niż się spodziewała.
Chłodny rozum jednak trochę protestował. Blaithin nadal wahała się między tym, kiedy miała ochotę kierować się emocjami, a kiedy rozsądkiem. Czy w tym wypadku faktycznie miało jej się przydać ukończenie studiów w Hogwarcie czy po prostu to była tylko zachcianka, jakiej może pożałować?
Na ucztę weszła spóźniona, pozostając nieco w tyle swoich znajomych z Durmstrangu. Przygładziła płaszcz przypięty do czerwonej kurtki z herbem orła, po czym przeszła naprzód. Nawet nie zdążyła porządnie rozejrzeć się po otoczeniu, żeby badawczym wzrokiem zahaczyć przyjaciół, kiedy przy stole Ravenclawu ktoś na nią wpadł. Odsunęła się natychmiast, zjeżona nieco nagłym bliskim zetknięciem z jakimś starszym mężczyzną. Na podłodze rozlane piwo, a w oczach niechybnie nauczyciela oskarżenie. Nie miała pojęcia, kim ów człowiek jest, ale nie potrafiła powstrzymać arogancji, gdy stanęła bardziej wyprostowana.
- Niech zgadnę. Ma pan wyraźne problemy z przyznawaniem się do własnych błędów i woli wykorzystać to, że jestem niżej w hierarchii szkolnej, żeby mnie ukarać za coś, co spowodował tylko i wyłącznie pan, głównie po to, żeby poczuć się lepiej ze swoją nieomylnością i władzą? - wyrzuciła z siebie całkiem szybko i płynnie, nie pozwalając mężczyźnie przerwać tej wypowiedzi. Ewidentnie go tym zaskoczyła, ale też i rozzłościła, bo od razu zechciało mu się odejmować punkty. Blaithin powstrzymała szelmowski uśmiech, kiedy odważnie rzuciła, że jest ze Slytherinu.
- Również miło mi poznać. - skwitowała tylko odrobinę cierpko, jak gdyby faktycznie była poniekąd ciekawa tego, jak się rozwinie ta znajomość na przyszłych lekcjach czeskiego profesora. W międzyczasie zgarnęła srebrny puchar z ciekawie wyglądającą zawartością. Pachniało wyjątkowo ładnie, trochę ziołowo - wypiła kilka łyków na spróbowanie. Nie chcąc dłużej ryzykować natknięcia się na kolejnego niemal pijanego przedstawiciela rady pedagogicznej klapnęła przy stole Krukonów, tyłem do półmisków z jedzeniem.
Tuż obok siedział @Ezra T. Clarke, jak zdążyła się już nieco wcześniej zorientować. O dziwo, nikt go towarzysko nie molestował w tamtym momencie, więc Blaithin zaryzykowała narzucenie choćby na chwilę własnej kompanii.
- Nic się nie zmieniło, prawda? - podniosła ponownie puchar do pomalowanych na czerwono ust w lekkim zamyśleniu, nie skupiając się na żadnym konkretnym widoku przed sobą. Ludzie w mundurkach i czarodziejskich szatach zdawali się jednocześnie znajomi, ale też bardzo odlegli, a sam pobyt w Wielkiej Sali oddziaływał na Fire w dziwny sposób, budząc kilka skrytych emocji. Po usłyszeniu własnego głosu na twarzy dziewczyny pojawiło się jednak lekkie zmieszanie - czemu to powiedziała? Język wyczuwał wyraźny posmak alkoholu, ale nic poza tym, co mogłoby naprowadzić Szkotkę na trop, że jakiś składnik wywołał dziwny efekt. - To znaczy... Posłuchaj mnie uważnie, chcę powiedzieć coś ważnego.
Teraz odczuła już ukłucie irytacji, gdy usta mimowolnie przekręcały przekaz dziewczyny. Taka rozmowa z Krukonem po dłuższym czasie powinna zostać przeprowadzona co najmniej z ostrożnością równą podchodzeniu blisko buchorożca. Nigdy nie wiedziała czy czeka ją przyjacielska, może nawet trochę zaczepna wymiana zdań, czy jadowita kłótnia. Natomiast wystarczyła odrobina nieostrożności, żeby jasnowłosa już na samym starciu wpakowała się na przegraną pozycję.
- To wszystko moja wina. Nie mam na myśli tylko teraz, ale ogólnie - znowu. to. samo. Policzki Blaithin delikatnie pokryły się czerwienią w momencie, kiedy do byłej Gryfonki dotarło, że brutalnie odebrano jej kontrolę nad własnymi słowami. Owszem, mogła dalej panować nad tym, co myśli albo czuje, ale teraz każde wypowiedziane głośno zdanie działało przeciwko niej. Mówiła zupełnie co innego niż chciała. Plątała sytuację, która mogła mieć dla Ezry dziwaczny, podejrzliwy wydźwięk. I być może nie powinna się tym od razu tak frustrować, w końcu w magicznym świecie ludzie przyzwyczajają się do różnych, zabawnych sytuacji, ale Dear po prostu nigdy nie oduczyła się tej swojej sztywności. Śmiech i machnięcie ręką rozładowałyby narastającą nieswoją atmosferę, przynajmniej w jakimś stopniu.
Wobec tego zdecydowała się oczywiście na nagłe milczenie. Zaciśnięte w wąską linię wargi powinny skutecznie pohamować chęć mówienia, a Fire nachmurzyła się przy tym tak, że nawet przestała patrzeć w stronę Ezry albo nieszczęsnego trunku. Odwróciła się na ławce, żeby siąść twarzą do stołu. Palce oparła o blat i zmusiła się do zapanowania nad chęcią dalszego tłumaczenia, co naprawdę miała na myśli.

Nauczyciel: Bozik 4 = -15 dla Slytherinu 8)
Piwo: H

______________________

Co z Fire?:

Kindness is weakness

Compassion made me lower my wand. Loyalty made me lose my eye. Hope made me put the poison away.
Never again.


Playlista
Powrót do góry Go down


Jack Moment
Jack Moment

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : Ciemne, niemalże czarne tęczówki.
Galeony : 334
  Liczba postów : 636
https://www.czarodzieje.org/t15713-jack-moment
https://www.czarodzieje.org/t15733-moment#424167
https://www.czarodzieje.org/t15720-jack-moment#423917
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptyPon Wrz 09 2019, 02:56;

Nie chciałby. Wszędzie ludzie i tak patrzyliby się identycznie krzywo. Poza tym, nie wszystkie szkoły stosowały selekcje wiążące się z tak trywialnymi rzeczami jak cechy charakteru lub przewodnie predyspozycje. W większości były to podziały krwi, majętności, czy po prostu lepsi-gorsi. Osobiście Jack nie czuł przynależności do żadnej z wymienionych grup. Ani lepszych, ani gorszych, ani tych kolorowych. Nawet czystość krwi miał spieprzoną – dzięki tato! Przynajmniej po jednej stronie dziadkowie nie myślą o tym, czy nie lepiej byłoby mnie otruć przy stole. Zmiana szkoły to zdecydowanie zły pomysł… spójrzcie na tych z Durmstrangu. Postawy mają jakby właśnie ogłosili podbicie nowego lądu. W przeciwieństwie do Słowian, którzy zdaje się bujali na miękkich nogach już od urodzenia. Zapewne znaczny procent ich krwi stanowił alkohol.
- Nieszczególnie.
Co się zaś tyczy mopowania podłogi… Neirin naprawdę miał się z czego cieszyć. Jack będzie od dzisiaj unikać Nory jak ognia i - jeśli rudzielec nie wkurzy go bardziej - to zyska stałego pacjenta. Niestety w młodym zoologu było tyle taktu co w starym gwizdku i musiał rozdrażnić Momenta jeszcze bardziej, przez co ruchy Jacka stały się nie tyle gwałtowne, co mściwe. Pod wpływem uroku nie był w stanie nawet unieść głowy, by nie przestać pucować brudnej podłogi. Na pewno otaksowałby przyjaciela stosownym spojrzeniem, ostatecznie jednak z niewielką satysfakcją udało mu się przejechać brudnym mopem tuż obok tenisówek rudego borsuka. Niewiele, ale ranty gumy zostały zabrudzone. Skoro uważa, że środki czystości od ojca się przydają, to niech sam ich użyje. Tyle mu już Jack ich podrzucił, że nie zabraknie mu mugolskich detergentów co najmniej do następnego semestru.
I dobrze, że Neirin nie kontynuował podjętego wątku. Gdyby padła kolejna uwaga na podobny temat, to po wszystkim Moment zapewniłby rudzielcowi gratisowe nabłyszczanie zębów. Szczęściem dla niego, że ta szczota parzyła Jacka w dłonie niczym rozgrzane węgle i wolał się jej szybko pozbyć, niż afiszować się z jej posiadaniem. Tak mocno żadnego drążka nie trzymał nawet podczas najgorszych meczy quiddicha. Dobrze, że drewno wytrzymało tę furię.
Był to ten rodzaj urazu, którego nie dość że nie dało się uleczyć, to można było dodatkowo pogorszyć. Przynajmniej do czasu gdy nie zastąpiło się myśli o nim czymś przyjemniejszym – o, jak na przykład piciem alkoholu! Wielu ludzi pije by zapomnieć. Czemu więc puchon sam miałby nie spróbować? Wychylił cały zielony płyn za jednym haustem, za moment czując jak złe emocje nie tyle go nie opuszczają, co jeszcze się rozwijają. Może przesadził? Lubił miętę. Jednak zimno, które rozlało się po jego ciele ukuło go w piersi do żywego. Niczym skok do zamarzniętego jeziora w środku zimy. Wziął głębszy wdech powietrza, w nadziei że to pomoże - czy wokół dalej było ciepło? Nic już nie czuł. Odrobinę odurzony tym paskudnym uczuciem chłodu, nawet nie zarejestrował chwili, w której na jego głowie pojawiły się rogi. Szczególnie iż za sekundę skupił całą swoją uwagę na Neirinie.
- Pewnie jej się przypomniało jak ryżych na stosach palili. - Odparł, zupełnie bez skrępowania, kompletnie zapominając o czym i do kogo mówił. Alkohol musiał wsiąknąć w wyjątkowo urodzajny grunt, dusząc kompletnie tę pozostałą odrobinę empatii i dobra w sercu Momenta. Nie zareagował też jakoś przesadnie entuzjastycznie na widok syrenich atrybutów, które tak lubił u morskich zwierząt. Wręcz przeciwnie. Odstawił pusty kufel i zachęcony przesunął palcami po łuskach, nie przejmując się tym, że mógłby którąś z nich zadrzeć.
- Ładnie. Też lubię pieczone ryby… Szkoda tylko, że komuś nie udało się dokończyć tego dzieła.
Zacisnął dłoń, przyciągając Neirina bliżej siebie i dotykając jego nagiej, spieczonej skóry. Z ust Jacka toczył się prawdziwy jad i chociaż zachowywał się względnie delikatnie, to już autosugestia połączona z przepchnięciem rudzielca w pobliże żaru świec, wydawała się prawdziwym bestialstwem. Kompletnie nad sobą nie panował. Rudzielec był jego przyjacielem i doskonale go znał… a mimo to, Jack użył jego słabości przeciw niemu.
- Teraz błyszczą się jeszcze piękniej~

Piwo: I - Faust
Powrót do góry Go down


Pandora J. Doux
Pandora J. Doux

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 161
C. szczególne : Piegi, wyraźne kości policzkowe, błędy językowe i silny akcent
Galeony : 269
  Liczba postów : 260
https://www.czarodzieje.org/t17523-pandora-jarmila-doux#491657
https://www.czarodzieje.org/t17528-puszka-pandory#491717
https://www.czarodzieje.org/t17524-pandora-j-doux#491653
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptyPon Wrz 09 2019, 13:28;

Słowa “nie płacz” działały zazwyczaj niczym płachta na byka, ale umówmy się - Panda nie była teraz w rozpaczy. Była zwyczajnie zasmucona i delikatnie roztrzęsiona, ale wiedziała, że przecież nic strasznego się nie stało, więc widząc zakłopotanie chłopaka, starała się oszczędzić sobie i jemu dodatkowego wstydu. Wzięła kilka głębszych wdechów i uśmiechnęła się, chcąc pokazać mu, że jego słowa wywołały pożądany efekt.
- Chętnie się napiję - odpowiedziała i speszona szybko zapięła guzik koszuli, gdy tylko Eli odwrócił się do niej tyłem. Łuski już kompletne zniknęły z jej skóry, chęć rozbierania się również, ale przez emocje kompletnie zapomniała o tym, że zdążyła już powiększyć swój dekolt. Nieco speszył ją wzrok chłopaka na dowód jej zbrodni, ale on sam skradł jej serce tym, że zachował się jak dżentelmen, udając, że nic nie zauważył. Platonicznie oczywiście.
- O, Ty jesteś metamorfomagiem. - z zaskoczenia uniosła nieco głos. W końcu nie na co dzień spotyka się osoby z takimi zdolnościami. - No ja domyślałam, że to nasze pivo tak Tobą bawi, ale ja nie myślałam, że Ty potrafisz takie rzeczy i bez niego. - przyjrzała się uważnie jego twarzy i włosom, zastanawiając się czy jest to już jego prawdziwy wygląd. - Ale powiedz, te migające włosy, to dobry pomysł na imprezę - uśmiechnęła się, rozglądając szybko bo sali, w której nikt nie był pijany, ale nie można było też nazwać wszystkich trzeźwymi na umyśle - No, może nie taką akurat… Ale ja jestem pewna, że na studenckiej imprezie Ty byś zrobił wrażenie.
Przyjęła od niego piwo i starając się utrzymać ciężki kufel w jednej ręce, wyciągając przed siebie drugą, aby podać ją na oficjalne przedstawienie się.  
- Mam na imię Pandora - powiedziała, uścisnęła mu dłoń, stuknęła delikatnie kuflem o kufel i uniosła swój nieco ponad linię brwi. Ciężko jej było powtórzyć obco brzmiące imię, ale chciała to zrobić, póki jeszcze na świeżo brzmiało jej w uszach, bo potem będzie już tylko gorzej i gorzej - Nasze zdrowie, Ileżje. Aby ten rok był dużo udany i nieporozumienia były tylko przez nasze piva! - wyprzedziła go wesoło i upiła kilka łyków słodkiego napoju, wycierając później usta, aby pozbyć się z nich pianki. Od razu uderzyło ją uczucie przyjemnego ciepła i błogości, tak silnie kojarzące jej się ze spokojnymi wieczorami nadchodzących miesięcy.
- Ja nie mogę doczekać jesieni. Wasze błonia wyglądają chyba wtedy pięknie - skomentowała nieco od czapy, kompletnie zanurzając się w wspomnieniach, które podsunął jej słodki zapach piwa. - Musisz pochodzić z czarodziejskiej rodziny - zagaiła, wracając powoli myślami do Wielkiej Sali. - To musi być miłe mieć członków rodziny pod ręką. Nawet jeżeli kuzyn Tobie nie lubi, to wciąż rodzina i może potrzebujesz na niego liczyć. - dodała z poważną miną, po czym upiła kolejny łyk, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że jej angielski może posiadać pewne słabe punkty.
Powrót do góry Go down


Emily Rowle
Emily Rowle

Student Slytherin
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : -72
  Liczba postów : 1809
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptyWto Wrz 10 2019, 21:02;

Trudno jej się było z Diną nie zgodzić. Takie ogromne imprezy dało się znieść tylko przy odpowiedniej ilości alkoholu. Inaczej Emily szybko wysiadała i miała ochotę się ewakuować. Kiwnęła więc głową i chętnie udała się po piwo. Nauczyciel wyjątkowo ją rozdrażnił. Nawet nie zdążyła porządnie odnotować, jak przystojny był. Prawdę mówiąc, ledwo na niego spojrzała, po jego uwadze dotyczącej wieku. Takie sytuacje denerwowały ją tym mocniej przez to, że zdarzały się stanowczo za często. A przecież wyglądała już w miarę dojrzale. Nie miała pojęcia, o co chodzi ludziom, ale w ogóle jej się to nie podobało. Widząc niezbyt dużą pomoc ze strony Diny, spojrzała na nią tylko krzywo, ale na szczęście wybrnęła sama. Dopiero kiedy ta powiedziała jej nieoczywisty fakt o nowym profesorze, przyjrzała mu się trochę bardziej.
- O, a ty skąd wiesz? - podpytała, zastanawiając się, czy istnieje jakiś radar, który pozwala im się nawzajem rozpoznawać. Faktycznie, mężczyzna miał coś w sobie, co ani trochę nie pohamowało jej urazy. Z tego co dyrektor mówił na uczcie, miał uczyć gotowania. Trochę szkoda, bo te zajęcia całkiem lubiła. Przewróciła lekko oczami na kolejną uwagę dziewczyny, ale jej nie skomentowała. Zresztą, w tej chwili dzieliły niechęć wobec nauczyciela.
Piwo smakowało dobrze, ale efekt jaki po nim uzyskały, nie podobał jej się ani trochę. Miała ochotę tańczyć i zionęła ogniem. Czuła się jakby była w cyrku, a nie na imprezie powitalnej. Dlaczego tym magicznym drinkom nie można ani trochę ufać? Nigdy. Przekonała się o tym na własnej skórze już nie raz. - Może drugie pomoże? - wydusiła z trudem, przekierowując twarz w taki sposób, żeby w razie czego nie trafić w nikogo płomieniem. Uznała, że warto spróbować i nie kończąc pierwszego, ruszyła znowu po kolejne. Chociaż czarny kolor nie wyglądał zachęcająco, postanowiła dać temu szansę i sięgnęła po Bad Tripa. Wróciła z nim do stolika i wypiła dość szybko, żeby zahamować pieczenie. Nie do końca się to udało, ale z całą pewnością przestało jej to przeszkadzać. W zasadzie - wszystko przestało jej przeszkadzać. Wszyscy na sali zdawali się tryskać energią. Było tak pięknie, kolorowo! Nie mogła się napatrzeć na nowych uczniów i nauczycieli. Wydawali jej się intrygujący, w dodatku wszyscy byli śliczni. Miała ochotę ich poprzytulać i wycałować. Co więcej wciąż chciała tańczyć i zaczęła podrygiwać znacznie pewniej.
- Chodź! Gra taka fajna muzyka, trzeba tańczyć - rzuciła radośnie, choć wciąż hamowały ją wydobywające się z jej ust płomienie. Na szczęście coraz mniejsze. Wyciągnęła dziewczynę za rękę z ławki i zaczęła ruszać się w rytm wyimaginowanej przez siebie muzyki. Przez przypadek, cofając się do tyłu w swoich szalonych tanecznych ruchach, wpadła na @Billie J. Swansea. - Ojej, przepraszam! - kaszlnęła płomieniem prosto na nią, na szczęście nie powodując większych szkód. - Co za głupie piwo, nie chciałabym spalić takich ślicznych włosów - rzuciła, patrząc w górę, z nadzieją że ogień w ten sposób nie wyrządzi nikomu krzywdy. Po czym, zainspirowana magicznym napojem przytuliła krukonkę mocno na przeprosiny a potem wlepiła jej mocne cmoknięcie prosto w usta. Uśmiechnęła się do niej trochę nieprzytomnie, ale bardzo sympatycznie i poczochrała ją po włosach. - Jeremy! Prawda, że super impreza? Weźmiesz mnie na barana? - jego też objęła ramieniem i przyciągnęła do nich Dinę, którą cmoknęła w policzek. Na szczęście płomień wydobywający się z jej ust był już ledwo zauważalny.

@Jeremy Dunbar @Dina Harlow
Wypiłam sobie piwo J, więc kocham wszystkich!
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptyWto Wrz 10 2019, 23:26;

Faktycznie mocny był ten mop. Inaczej już dawno by trzasnął pod naporem rąk Jacka. Neirin uniósł jednego buta, patrząc na zabrudzenia na zelówkach. Cóż... Teraz nie ma możliwości czyścić. Będzie musiał zrobić to w domu. Zakładając, że jakiś zwierzak nie dorwał się do zapasów środków czystościowych i nie rozniósł ich po całym salonie. Jeszcze powinny rudzielcowi zostać, bo i takie wypadki się zdarzały. Kiedy ma się małe zoo należy szykować się na różne problemy.
Zdawało się jednak, że alkohol skutecznie odciągnął uwagę Jacka. Przez jakiś czas uzdrowiciel sądził, że to lepiej... Acz rozważał zwrócenie uwagi chłopakowi na tempo. Może to tylko piwo, niektórzy umieli balować i z mocniejszymi alkoholami bez skutków ubocznych... Ale Jack nie. Zanim jednak Neirin mógł się odezwać, komentarz Momenta skutecznie odebrał mu wszystkie słowa.
Zamrugał, by spojrzeć nań uważnie. W szarych oczach puchona odbiła się odrobina zagubienia.
- Słucham? - Jak to palono na stosach? Zamilkł na parę chwil, zrzucając chwilowo wszystko na karb złośliwego charakteru chłopaka. Bywa taki... Bezczelny. Neirin nie chciał z tego powodu robić scen. Zamierzał już rozluźnić atmosferę jakimś (zapewne nie do końca udanym) żartem i zmienić temat, gdy Jack chwycił go za dłoń. Paznokieć poderwał jedną z łusek, ukłucie bólu rozeszło się po dłoni. Krew spłynęła pomiędzy bliznami na skórze a lśniącymi owalami syrenkowych ozdób. Puchon zaś uderzył językiem o podniebienie.
- Nie umiesz obchodzić się ze zwierzętami... - Strach ci dać cokolwiek więcej ponad szczura, skoro nawet Neirinowi wyrwałeś łuski. Co byś zrobił z żywą rybą? A rybki są ponoć najłatwiejsze w hodowli. Prostsze są tylko pufki. I może karaluchy, ale te ostatnie to mocno bez zgody ani woli właściciela... Mieszkania.
Żarty żartami. Pieczona ryba jeszcze mogłaby być śmieszna (bardziej niż spalenie na stosie), ale rudzielec zaczął widzieć tutaj niezdrowo dużo nawiązań do ognia. Wytknąłby owy fakt, gdyby nie dłoń na piersi i piruet niczym w tańcu. Zanim chłopak zauważył, stał przy unoszących się w powietrzu świecach, popychany w ich kierunku. Gorąco opanowało ciało Walijczyka, płomienie polizały go po nagiej skórze. Oddech przyspieszał, im cieplej się robiło. A temperatura rosła. Jedna ze świec dotknęła włosów uzdrowiciela, podpalając je. Żachnął się, czując swąd spalenizny i pieczenie oparzeń. Bezmyślnie odchylił głowę i ręką zgasił płomienie. Ale jak tak dalej postoi, nabawi się ran na plecach. O ile już jakichś nie ma. Ból odczuwał inaczej niż większość ludzi.
Spiął się, przez parę chwil będąc jak przestraszone zwierzę, które nie chce zostać zabite. Szarpnął się, ale decyzja ta nie była najmądrzejsza, kiedy wpadł plecami na jedną ze świec. Rozchylił usta, bezgłośnie krzycząc, otwierając szeroko oczy i błyskając bielą białek. Jedyne wyjście prowadziło naprzód. Ale na drodze stał mu Jack.
Lewa ręka zacisnęła się na dłoni Momenta, wciąż przytkniętej do piersi Neirina. Palce prawej objęły szyję. Pchnął go, niemalże unosząc i podduszając, robiąc z nim w tym niezmiernie osobliwym oraz brutalnym tańcu trzy kroki, nim chłodny wiatr nie owiał pleców Walijczyka. Zatrzymał się, wciąż oddychając ciężko. Mając w oczach strach, który tak rzadko się tam pojawiał; patrząc na Jacka z mieszaniną spłoszenia oraz wyrzutu. Ale nie puszczał go jeszcze, jedynie rozluźniając palce. Tak, aby mógł oddychać.
Neirin ostrożnie przełknął ślinę, nawilżając podejrzanie suche gardło.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptySro Wrz 11 2019, 00:47;

Piwo: C - Oliwa Prawdziwa

Radar w sumie nie istniał, ale trudno, żeby nie rozpoznała w kimś tego samego uroku z którym się borykała całe życie. Być może z podobnego powodu nauczyciel postanowił obdarować ją rękawicami kuchennymi? A może po prostu wyczuł jak żałosną była kucharką, cokolwiek by to nie było nie była przekonana co do użyteczności tego prezentu Tak czy inaczej nie gotowała dobrze i nie zamierzała tego prędko zmienić.
Próbowała powstrzymać parsknięcia śmiechu, po z każdym jednym nie dość, że tryskały jej z nosa iskry, to pieczenie w gardle pogłębiało się i wzrokiem szukała w okolicy swojego zasięgu kielicha z czymś normalnym i zdatnym do konsumpcji, choćby zwykła woda. Oczywiście przez myśl przemknęła jej ta sama trwoga, czemu w życiu nic nie może być normalne, czemu początek roku zawsze musi być tragiczny, czemu zawsze miała pod górkę. Jak niewiele wiedziała sądząc, że teraz jest źle. Biedna, naiwna Harlow sądząca, że gorzej być nie może.
Odprowadziła @Emily Rowle spojrzeniem licząc na to, że może ta niedogodność związana z pluciem ogniem jakoś sama przeminie, dla pewności obejrzała jednak butelkę trzymaną w rękach dokładnie szukając jakiegoś równie popapranego przepisu na zakończenie efektu - może wystarczy wypić odpowiednią ilość łyków, bądź skończyć całą butelkę by przeszło? Postawiła naczynie na stole przyglądając się wyborowi koleżanki i unosząc sceptycznie brwi. Nie zdążyła nawet rzucić niewybrednego komentarza w jej stronę związanego z tym, że wyłupia gały jakby widziała świętych niebieskich tańczących nago kankana, kiedy Emily capnęła ją za rękę i pociągnęła za sobą. W ostatniej chwili chwyciła butelkę ze stolika, sądząc, że swoją - w rzeczywistości łapiąc zupełnie inną. Znacznie gorszą niż poprzednio.
- Oszalałaś! - sapnęła do sufitu, posyłając tam obłok płomieni, nie mogła jednak nie przyznać, że i jej nogi rwały się do tańca. Nigdy nie lubiła tańczyć, co więcej, ocieranie się o innych ludzi w rytm muzyki uważała za strasznie poniżający, szczególnie w przypadku jej genetycznej dysfunkcji.
Uniosła butelkę do ust i upiła kilka zdrowych łyków z ulgą przyjmując fakt, że nie jest pikantne. Dopiero przełknąwszy sporą ilość owego trunku zorientowała się jak gorzkie było. Jak ciężkie w smaku. Jak oleiste i gęste, pozbawione bąbelków i aromatu. Okropne! Przyjrzała się butelce wpadając na @Jeremy Dunbar i dostając soczystego całusa od ślizgonki. Oliwa... prawdziwa?
Co to za pojebana nazwa? Co to za gówniany smak?
- Zostaw mnie! - odepchnęła bogu ducha winną Emily od siebie rzucając jej butelkę pod nogi i czując jak zalewa ją fala gorąca- Posrało was wszystkich?! - znów rzygnęła ogniem, o nie, o nie, dobrze wiedziała co to za uczucie. Atak paniki jednak nie zdołał jednak przebić się przez potężną falę wściekłości napierającą jej na skronie, czoło, policzki. Próbowała odsunąć się póki jeszcze w tym amoku zachowywała resztki świadomości, wiedząc, że za chwile będzie po wszystkim - stanie się prawdziwą sobą i pewnie zapragnie robić ludziom krzywdę. Chwyciła pierwszego z brzegu uczniaka, biednego pierwszoklasistę ledwie przydzielonego do domu borsuka i obróciwszy go w kuriozalnym, tanecznym piruecie pchnęła wprost na paterę z pasztecikami!
- Spieprzaj stąd! - krzyknęła mu w twarz, którą jej ognisty oddech objął czule osmalając mu brwi. Chwyciła krawędzi stołu i zobaczyła. W końcu. Siebie. W tej samej potłuczonej platerze, w tych odłamkach, popękaną na części gębę potworzycy.
Świetnie, po prostu kurwa, przepięknie. Przynajmniej nie musiała udawać, że jest zadowolona. Kolejnym machnięciem ręki zmiotła ze stołu kilka talerzy gromiąc harpim wzrokiem najbliższe osoby. Chciało jej się płakać, smutek jednak nie był w stanie w tym momencie przezwyciężyć wściekłości wywołanej alkoholem.
Spanikowana olała całe przyjęcie i uciekła z Wielkiej Sali zasłaniając dłońmi twarz.

z/t


Ostatnio zmieniony przez Dina Harlow dnia Sro Wrz 18 2019, 14:58, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Jack Moment
Jack Moment

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : Ciemne, niemalże czarne tęczówki.
Galeony : 334
  Liczba postów : 636
https://www.czarodzieje.org/t15713-jack-moment
https://www.czarodzieje.org/t15733-moment#424167
https://www.czarodzieje.org/t15720-jack-moment#423917
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptySro Wrz 11 2019, 01:31;

Zamierzeniem Jacka nie było wcale, wyrządzenie nikomu krzywdy. Toż to zwykła złośliwość połączona z zastraszeniem. Czymże to było w porównaniu z możliwością utraty zębów, przy użyciu kija od szczotki? Neirin zareagował tak samo nerwowo jak Jack mógłby, gdyby nie wpływ hipnozy. Wszak istnieją pewne tematy, których się nie porusza, a już na pewno nie w zestawieniu z tak dopasowanymi "rekwizytami". Niemniej, Moment nie poczuwał się do odpowiedzialności. Neirin sam dotknął świec i się poparzył. Dlaczego go teraz obwiniał?
Skrzywił się pochwycony za gardło. Zapomniał już o tym jaki jego przyjaciel jest silny... i wysoki. Całkiem łatwo to przeoczyć gdy jest się zbyt blisko i w dobrych stosunkach. To właśnie ten typ człowieka, którego Moment - w pełni świadomości umysłowej - w życiu by nie zaczepił w złej wierze, z obawy przed konsekwencjami. Zresztą nigdy nie zależało mu na otrzymaniu wpierdolu od kogokolwiek. Taka prawda, chociaż jego gburowate i chamskie zachowanie, sugerowałoby zgoła coś zupełnie innego. Może to właśnie ta znajomość przez tyle lat chroniła mu tyłek przed ciosami od osób, które udało się Jackowi obrazić? Kto wie.
Uczepił się ręki rudzielca, zaciskajac na niej palce. To bolało. I nie mógł zrobić nic, poza wpatrywaniem się w wystraszone oblicze syrenki. Czy trytony to też zwierzątka? Jeśli tak, to Neirin się nie pomylił. Jack nie potrafił zajmować się zwierzętami. Gdyby jego szczur potrafił gadać, zapewne sam by to potwierdził. Jego pan był zapominalski, bezmyślny i tragiczny... wciąż wkładał do kieszeni jakieś śmieci, nie zwarzajac na obecność zwierzęcia. Pokaleczona dłoń to tylko dowód na to, że to szczur tresuje jego, a nie na odwrót.
Kaszlnął, czując jak uścisk na szyi nieco się poluzował. W końcu mógł coś powiedzieć... Udało mu się wzbudzić w chłopaku konkretne emocje, acz do pełnej satysfakcji brakowało paru rzeczy. Choćby możliwości oddalenia się z miejsca 'zbrodni'.
- Zwierzętami? Oczywiście, że umiem... szczególnie z tymi, które lądują na moim talerzu. - Oblizał usta. Strasznie bawił go ten fakt, chociaż nie do końca wiedział dlaczego. Neirin kochał zwierzęta, Jack kochał jeść... a mimo wszystko coś w jego własnej wypowiedzi strasznie mu zazgrzytało. Nie wiedział jeszcze co, ale im więcej się odzywał, tym gorsze były to słowa. Rozluźnił swój własny uścisk, poddając się. Jednak zamiast cofnąć dłoń i się uspokoić, jego srocze oczy wypatrzyły zadartą wcześniej łuskę. Pokusa zbyt wielka, by z niej nie skorzystać. Nim rudzielec zdążył choćby mrugnąć – Jack już trzymał w dłoniach syrenią łuskę. Łuskę Neirina.

Piwo: I - Faust
Powrót do góry Go down


April Jones
April Jones

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 161 cm
C. szczególne : mnóstwo piegów, niski wzrost, często nosi kwiaty we włosach
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1107
  Liczba postów : 314
https://www.czarodzieje.org/t17477-april-autumn-jones
https://www.czarodzieje.org/t17487-hela-sowa-sniezna-april
https://www.czarodzieje.org/t17476-april-jones
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptyCzw Wrz 12 2019, 02:52;

April była przerażona tym, że nie mogła panować nad swoim ciałem i losem. W ciągu kilku chwil straciła swój cały zapał, wszystko nagle zaczęło jej się wydawać błahe. Po co ma się starać, skoro wszystko i tak zależy od rzutu kostkami w odpowiednim temacie? Już wiedziała, dlaczego oblała kurs z wróżbiarstwa - kostki tak nakazały. To nie ona była beznadziejna, tylko user! Zaczęła się zastanawiać nad całym swoim życiem. Użytkowniczka musiała bardzo długo rozmyślać jak zrobić z niej wariatkę. Nie dość, że jej biografia była napięta do granic możliwości, to jeszcze przy pisaniu szczególnego podania na genetykę (okazało się, że nawet jej wrodzona umiejętność była nabyta) wymyśliła niedźwiedzia w Kanadzie. Obłęd. Już miała poddać w wątpliwość swoje przybycie do Hogwartu, kiedy pojawił się przy niej student z Ravenclawu, którego trochę kojarzyła.
- Nie umiem nie ulec presji użytkownika. Teraz zejdę, bo zwróciłeś uwagę i przeszedłeś proawdzić dialogi. Dlatego, że ona tak chce. Poza tym - boję się MG, mam w kuferku zezwolenie na zabicie postaci - mruknęła do Fabiena. Nigdy go nie poznała, ale wiedziała jak ma na imię - w końcu nad swoim avatarem miał nick, ciężko było to przeoczyć.
- Mistrza z wielkiej, żeby go nie urazić, bo wtedy wpadnie i nas powybija - zaśmiała się cicho z własnego żartu, który nie był śmieszny, ale autorka nie wiedziała jak kontynuować zdanie po myślniku. W końcu "mruknęła" już wykorzystała.
Sięgnęła do Fabiena, żeby poklepać go po plecach. To co ich dopadło było naprawdę okropne. Chciałaby móc kierować własnym losem, móc popełniać własne błędy, a nie tylko te narzucone przez kostki, albo chorą fantazję autorki.
- Wiesz, to idealna okazja, żeby nasi userzy mogli rzucić żart o niewidomych. Nie możesz zobaczyć, ha-ha. Bardzo zabawne, tak samo jak mój wzrost. Wpierają mi chorą fascynację rybami słodkowodnymi, to też jest chore. Ciekawe jaka jest najstraszniejsza, najbardziej powalona rzecz, którą będzie w stanie wymyślić autorka. Już kiedyś miałam trojaczki i męża, który prowadził mugolskie telezakupy mango. Coś czuję, że to nie jest najgorsze - zaplątała sobie włosy na palcu, żeby troszkę odciągnąć swoje myśli od tego wszystkiego. Niestety - spływała na nią fala zrozumienia, a user, który nią kierował starał się na siłę być śmiesznym. I chciał jak najszybciej skończyć posta, bo była prawie trzecia w nocy.
- Myślisz, że będziemy to pamiętać po tym wątku, czy naszym użytkownikom nie będzie się chciało ciągnąć tego wszystkiego? To jednak sporo rzeczy, o których trzeba pamiętać przy pisaniu posta. - oparła głowę na ramieniu, całą swoją uwagę kierując na niewidomego (chociaż teraz może widział, skoro znał prawdę o świecie?). Napiłaby się piwa, ale jej użytkowniczka chciała już iść spać, a post z opisami piwa był za daleko - będzie musiała się obejść smakiem.

@Fabien E. Arathe-Ricœur
Powrót do góry Go down


Caelestine Swansea
Caelestine Swansea

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Wzrost : 163cm
C. szczególne : piegi
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1418
  Liczba postów : 781
https://www.czarodzieje.org/t17494-caelestine-swansea#491230
https://www.czarodzieje.org/t17580-michael-angelo#493038
https://www.czarodzieje.org/t17526-caelestine-swansea#491698
https://www.czarodzieje.org/t18629-caelestine-swansea-dziennik#5
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptyCzw Wrz 12 2019, 21:49;

@Billie J. Swansea wyciągała ich do tańca, a @Jeremy Dunbar piekł im mięso. Caelestine stała zaś w rozkroku pomiędzy jednym, a drugim, bo ani nie była chętna tańczyć, ani nie chciało jej się jeść. Jeszcze czuła w ustach smak alkoholu, po którym wyszły jej łuski na ciele, ale które chyba powoli zaczynały zanikać, jako, że nie wzmagała działania Syreniego Śpiewu spożywaniem kolejnego kieliszka. Jej głowa bardziej niż w kierunku kiełbasek, rwała w kierunku jakiegokolwiek źródła wody. Dalej czuła przemożną chęć zanurzenia w niej ciała. Czuła, jakby chodzenie po parkiecie ją "dusiło", a ona nie potrafiła zrobić nic żeby pozbyć się tego wrażenia. Wcisnęła szkicownik do torby, ręce zakładając na piersi, zanim ktoś znów zdążyłby ją chwycić za dłoń i odciągnąć jeszcze dalej od tych kuszących beczek alkoholu. Spuściła głowę w dół, żeby na nie nie spojrzeć i dłubiąc butem w stabilnej posadzce, zajęła się własnymi myślami. Czuła się nie na miejscu przeszkadzając Gryfonowi i Krukonce w zabawie, którą widocznie ze sobą dzielili, bo oboje cierpieli na to samo, dziwne zianie ogniem, jak część innych uczniów i studentów, na których Celeste bała się patrzeć, bo jeszcze przez nieuwagę ktoś zechciałby jej powiedzieć cześć, a wtedy musiałaby się tłumaczyć Cassiusowi dlaczego dała się komuś spalić żywcem.
Ponadto miała podejrzenia sądzić, że w tym scenariuszu, nie skończyłoby się to tylko jej śmiercią, gdyby jej brat wiedział, kogo obarczyć winą za jej spalenie.
Powrót do góry Go down


Nia Harvey
Nia Harvey

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 166
C. szczególne : Kolczyk w nosie
Galeony : 16
  Liczba postów : 19
https://www.czarodzieje.org/t17417-nia-harvey#488312
https://www.czarodzieje.org/t17418-nia-harvey#488315
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptyPią Wrz 13 2019, 00:26;

Hogwart. Jak dobrze było tam wrócić. Jasne, super spędzić dwa miesiące z rodzicami, ale tęskniłam już za murami zamku i ogarniała mnie nostalgia, kiedy docierało do mnie, że zostały mi już tylko trzy lata nauki. Rozpoczynałam studia. Miałam nadzieję, że jak najwięcej osób z mojego rocznika zdecyduje się kontynuować naukę, żebyśmy mieli szansę się odkuć za poprzedni rok i tak tragicznie przegrany puchar domów. Myślę, że nasz opiekun nie był zły. Był zawiedziony. Nie wiedziałam, co gorsze.
Podróż pociągiem minęła całkiem przyjemnie. Upał już nie doskwierał, jeszcze trochę i będę mogła założyć grube pończochy pasujące do spódnicy szkolnego mundurka, bez dyskomfortu związanego z odczuwaniem gorąca. Na kolację i, jak się potem okazało, imprezę zorganizowaną na cześć przyjezdnych. Wizyta uczniów z innych magicznych szkół była tajemnicą aż do samego przyjazdu wyżej wymienionych. Jeśli mieli zostać na cały rok… po co? Za mało Hogwart miał własnych uczniów? Tak czy inaczej postanowiłam zostać i skorzystać z dóbr oferowanych przez przyjezdnych. Alkohol piłam raczej rzadko, ale żal nie spróbować tych specjałów. Wybrałam przypadkowy kufel i umoczyłam dzioba - w smaku było naprawdę pyszne! Jabłko i mięta, orzeźwiające, jednoczesne troszkę słodkie i z kwaśną nutą. Nie spodziewałam się, że aż tak mi posmakuje. Wtedy też poczułam, że ktoś mi się przygląda. To strasznie nieprzyjemne, szczególnie że zorientowałam się, że gały wlepiał we mnie nauczyciel z tej czeskiej szkoły, ale nie wyglądał jakby się zakochał - raczej jakby chciał mnie wyrzucić z sali. Pff, nie będzie mi tu jakiś Czech mówił co mi wolno, a czego nie! Mimo wszystko zniknęłam z zasięgu jego wzroku, żeby nie robił awantury i nie próbował wyrzucić mnie z imprezy. Czułam dziwne mrowienie pod skórą, ale zignorowałam objawy. Niedobrze, bo nie zauważyłam, że zaczynam pokrywać się rybią łuską. Dodatkowo też rozproszył mnie jakiś gość, którego szata obszyta była niebieską lamówką i nosił na piersi godło Ravenclawu.Chociaż tyle, że tutejszy. Nie no, kojarzyłam go, bo był tylko rok starszy i nosił nazwisko Swasea, ale było ich tylu, że nie pamiętałam imion.
- Okeeej...? - odpowiedziałam mu na wyznanie dotyczące walentynki, mimo że totalnie nie chciałam tego wiedzieć, a potem jeszcze wspomniał o pluszowym króliku, jaki przypał! - I co, śpisz z nim?
Spojrzałam na swoje dłonie, bo uczucie swędzenia zaczynało mi przeszkadzać i wtedy zorientowałam się, że mam łuski. ŁUSKI! Jak ryba! Świeciły się jak najpiękniejsze cekiny, ale zmieniałam się w potwora przy dziesiątkach ludzi, a w dodatku te niepożądane błyskotki wyłaziły mi też na policzkach. OMM! Spaliłam buraka, chociaż pewnie rumieńców nie było widać ze względu na te przeklęte łuski. Wepchnęłam chłopakowi w ręce kufel, z którego jeszcze przed chwilą sączyłam napój i odwróciłam się na pięcie, by uciec, ale najpierw jeszcze ostrzegłam go, by przypadkiem tego nie pił.


@Gabriel R. Swansea

Kostki: 1,3
Piwo: A
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptyNie Wrz 15 2019, 19:21;

Zastraszenie faktycznie wyszło Jackowi dobrze. Wręcz wspaniale. Wzbudzić emocje w Neirinie nie było łatwo, ale osoba, która go znała miała dostęp do pewnej wiedzy o fobiach i koszmarach chłopaka. Żerowanie na słabościach było ciosem poniżej pasa i jak owy równie skuteczną. Nie spodziewał się tego po Jacku. Osobie, której ufał od tylu lat. Którą uważał za jednego z dwóch przyjaciół, jakich w życiu zdobył. Uciekanie się do perfidii zabolało mocniej, niż by tego Moment chciał.
Walijczyk stał kilka chwil nieruchomo, patrząc prosto w te ciemne, niemalże czarne oczy. Wodząc wolno od jednego do drugiego, starając się zrozumieć, co w nich widzi. Ale Nieirin był ślepy i głuchy na większoć emocji. Empatia kulała, bodźce docierały doń jak zza mgły. Delikatne, subtelne, wiecznie rozmyte, nieostre, nieokreślone. Szybko pobugił się w tym, co sam czuje, w tym co dostrzega i co stara się pojąć. Palce rozluźniały się coraz bardziej, aż opadły całkiem. Czy raczej opadłyby, gdyby nie mocne trzymanie go przez Jacka.
- Kłamiesz - zaczął cicho, patrząc teraz na usta Puchona. - Nigdy nie umiałeś gotować.
Nie zrozumiał, do czego to było nawiązanie. Nie wyczuł tej subtelnej groźby i zaznaczenia, iż to Jack jest drapieżnikiem, a Neirin jego bezbronną ofiarą. Myśli zdążyły chłopakowi uciec mu tym spokojniejszym tematom, bardziej przyziemnym potrzebom. Ich zaspokojeniu - głodu, pragnienia, komfortu.
Tego ostatniego mu najmocniej brakowało w sytuacji, gdy Moment zachowywał się tak... Dziwnie. Na szczęście puścił ręce Vaughna. Weterynarz chciał już postąpić krok, zwiększyć dystans między nimi (oczywiści uważając też na znajdujące się wciąż za nim świece), kiedy brunet chwycił go za coś na ręce. To nie była skóra, to nie były palce... I dopiero, kiedy szarpnął, chłopak zrozumiał, cóż sobie student upatrzył. Ból rozszedł się po ciele, przypominający wyrwani głęboko siedzącego strupa. Tak głęboko, że można przysiąc, iż sięgał do kości. Neirin przymknął jedno oko, krzywiąc się minimalnie. Zachowanie Jacka z chwili na chwilę robiło się gorsze.
- Obawiam się, że masz problem z piciem. Powinieneś trochę wytrzeźwieć.
Co zrobić? Jeśli nic nie uczyni, prawdopodobnie chłopak nakręci się tylko mocniej. Już pomijając pchanie na świece... Świadomie wyrwał Neirinowi łuskę. Zachowanie to zakrawa o bezczelne. Vaughn rozejrzał się zatem po sali, nim dostrzegł na jednym ze stolików kilka kuflów. Nie zwracał nawet uwagi na to, jakie mają w sobie piwa i czyje są. W danym momencie chciał tylko ostudzić czymś negatywne zapędy Jacka. Stanęło, że bardzo dosłownie.
Chwyciwszy jedno z naczyń, zamaszystym i pewnym gestem wylał jego zawartość prosto na głowę Momenta. Zimny alkohol skleił jego włosy, zmoczył twarz, spłynął po szyi na koszulkę. Wsikał wolno w materiał, rozchodząc się po nim ciemną plamą.
Neirin przyglądał się chwilę, jak piwo spływa po skórze studenta. Jak krople lśnią w świetle ognia, wabiąc wilgocią. Syrenka, którą teraz niechybnie w niewielkim procencie był, czuła przyciąganie zroszonej wilgocią skóry. Wyciągnął więc rękę i bezmyślnie przesunął nią po policzku chłopaka, zbierając trochę wilgoci.
Powrót do góry Go down


Jack Moment
Jack Moment

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : Ciemne, niemalże czarne tęczówki.
Galeony : 334
  Liczba postów : 636
https://www.czarodzieje.org/t15713-jack-moment
https://www.czarodzieje.org/t15733-moment#424167
https://www.czarodzieje.org/t15720-jack-moment#423917
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptyWto Wrz 17 2019, 00:09;

Neirin miał rację, Jack naprawdę słabo gotował. Nigdy nie miał na to czasu ani ochoty. Wolał zwędzić komuś słodycze niż zrobić obiad dla siebie, czy ojca. Ale za to był świetny w eliksirach... a przynajmniej się starał. Szkoda tylko, że nie był zbyt odporny na ich działanie. Alkohol czy magiczny wywar, bez znaczenia... nie powinien nadużywać żadnego z nich.
Trzymając błyszczącą, zakrwawioną łuskę w palcach, czuł dziwną satysfakcję, ale również niepokój. Może powinien jednak zapytać, przed tym jak to zrobił? Może Neirin nie miał ochoty dzielić się z nim swoją rybią skórą? Bo chyba nie bolało? Przecież rudzielca nigdy nic nie bolało... Popatrzył zmieszany za swoim przyjacielem, kiedy ten nagle odwrócił wzrok i zaczął się rozglądać. Nim jednak zdarzył odpowiedzieć na postawioną diagnozę, zawartość kufla na moment rozmazała mu obraz. Zimno i mokro – wstrzymał oddech.
- Co? - Sapnął krótko, kiedy złoty strumień przestał zalewać jego twarz.
- Zepsułeś mi ubranie – Syknął, niemalże całkowicie wyleczony z nałogu. Nie stać go na kupno nowego gajera... w ogóle na kupno jakichkolwiek fancy ubrań! Oby proste czary wystarczyły do usuwania magicznych trunków. W przeciwnym razie na pewno wkrótce odbije sobie tę stratę na Neirinie.
Spojrzał na siebie, by za chwilę podnieść swój wzrok - który z nich był w tej chwili bardziej szalony? - Przepraszam. Zdaje się, że dla nas to koniec zabawy. - Odparł ze wstydem, czując na twarzy ciepłą dłoń – w końcu jest mu ciepło. Neirin był ciepły! Bez słowa przylgnął do chłopaka. Tym razem nieco mniej brutalnie i dość przelotnie. Nie potrafił przepraszać. Bardziej niż umizgów potrzebował kąpieli, a Neirin... chyba opatrunku? Ale nie był do końca pewny. Może i rudego wypada wrzucić do wody, skoro już wygląda tak jak wygląda? Jego własna złota rybka. Po co w ogóle mu ta pamiątka? Czuł się strasznie nieswojo. Może gdyby poczekał, łuski same by odpadły? Nie miał pojęcia czemu tak zareagował, to było silniejsze od niego. Jednak na szczęście ten niezapowiedziany prysznic całkowicie zmył wcześniejszy zły nastrój z Jacka. Pochwycił nęconą przez wilgotną skórę dłoń puchona i pociągnął go w stronę wyjścia z sali.
- Chodź, zróbmy coś ze sobą.

zt/x2
Powrót do góry Go down


Gabriel R. Swansea
Gabriel R. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 191 cm
C. szczególne : wydatne kości policzkowe
Galeony : 777
  Liczba postów : 348
https://www.czarodzieje.org/t17525-gabriel-robert-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17544-sheakespeare
https://www.czarodzieje.org/t17505-gabriel-swansea
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptySro Wrz 18 2019, 03:35;

Wiedział, że po miłej pogawędce z kuzynką powinien od razu iść do dormitorium, a nie wracać na Wielką Salę. To było przeczucie, którego nie powinien ignorować. Wszystko dawało mu znaki, że powinien jak najszybciej stamtąd wyjść, a on jak się uparł, tak parł dalej w tłum ludzi. Najpierw incydent z tym czeskim chlejusem, o którym wcześniej rozmawiał z Elaine, później Nora mu zabrała punkty, też w pewnym sensie z winy Hynka. Czyżby po kilku pierwszych dniach miał mieć awersję do narodu czeskiego? Pewnie to dlatego postanowił zapić swoje smutki i zniszczoną koszulę. Na pewno to, albo po prostu początek roku odebrał mu rozsądek i postanowił jeszcze bardziej ubarwić swoje życie. Już po pierwszych łykach zaczął żałować. Powinien wiedzieć, że skoro piwo zostało uwarzone w magicznej szkole, to nie będzie miało zwykłych właściwości. Nie spodziewał się jednak, że będzie zmuszony do wyjawienia rzeczy, których na pewno nie zamierzał wystawiać na światło dzienne. W dodatku dziewczynie, którą oczywiście kojarzył, ale nigdy nie miał przyjemności poznać.
Kiedy podszedł do niej już wiedział, że to będzie katastrofa. Próbował się powstrzymać, ale siła trunku była zbyt mocna. Starał się wymyślić coś mało ważnego, coś co by go jakoś strasznie nie pogrążyło, ale na myśl cały czas wracały mu te dwie rzeczy. Może to i lepiej, wolałby nie opowiadać nagle co go zainspirowało do napisania niektórych wierszy, albo o czym niektóre z nich były. Rzeczy, które powiedział były dość zawstydzające, ale mimo wszystko nie były jakoś szczególnie szkodliwe. No chyba, że dziewczyna zamierzała wygadać nauczycielce od kogo dostała jakże piękną kartkę w zeszłe walentynki.
- Nie chciałem tego powiedzieć - powiedział dość wysokim głosem, kiedy ta zmierzyła go wzrokiem. Działanie magicznego piwa sprawiało, że nie mógł zbytnio wyplątać się z tego wszystkiego - na usta cisnęły mu się kolejne rzeczy, których nie chciał powiedzieć blondynce, Starał się milczeć, ale czuł wewnętrzną potrzebę uzewnętrzniania się.
- Czasami z nim śpię, owszem - po tym już zrobił się czerwony jak burak i zaczął się rozglądać, którędy może uciec tak, żeby nie wpaść na kogoś znajomego lub na osoby, które mogły wykorzystać jego tajemnice przeciwko niemu. Ustalił najszybszą trasę wyjścia i kiedy miał zamiar chociaż przeprosić dziewczynę i zwinąć się z tego festiwalu żenady zwrócił na nią swój wzrok i zobaczył, że ona też nie była całkiem normalna. Chociaż w stylizacji na syrenkę wyglądała całkiem ładnie. W myślach pojawił mu się początek krótkiego wiersza, którego miał zamiar zapisać jak najszybciej. Zanim zdążył się wywinąć, blondynka sama poderwała się i uciekła od niego, wciskając mu po drodze swoje niedokończone piwo. Czy naprawdę był taki okropny, że ludzie od niego uciekali? Odstawił kufel Ślizgonki na parapet, bo nie miał zamiaru go pić, nawet gdyby ta go nie ostrzegła, po czym szybkim krokiem wyszedł z imprezy. Nie chciał nawet myśleć o tym co się na niej wydarzyło. Unikając tłumów poszedł prosto do dormitorium, gdzie dość szybko położył się spać, mając nadzieję, że wraz z procentami zniknie efekt piwa.

/zt

@Nia Harvey
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptyPon Paź 07 2019, 19:54;

Wątek do zadania z Kółka Entuzjastycznych Eliksirowarów
"Światowy Dzień Nauczyciela"


Nikt zdrowy na umyśle nie powierzyłby Jeremy'emu dekorowania jakiegokolwiek pomieszczenia. Nie miał za krztyny artystycznej wyobraźni ani talentu do sensownego rozlokowania dekoracji. Przecież bożonarodzeniowa choinka potrafiła przed nim uciekać, gdy tylko zbliżał się z pudłem pełnym bombek, a dzisiaj wchodził raźnym krokiem do Wielkiej Sali, mając za wsparcie nie kogo innego jak swego jedynego słusznego karmicie... bardzo fajnego Puchona. Skylera.
- Ta sala będzie błyszczeć, mówię ci, mój przyjacielu. Zrobimy dekorację jak na dyskotekę, oke? Mamy duuuużo eliksiru neonu, a więc musimy natrzeć nim wszystko co się da. - przedstawił swój plan, dzierżąc w rękach specjalistyczne pudełko z miejscami na fiolki - dzisiaj wszystkimi pełnymi błyszczącego płynu. Warto wspomnieć, iż Jeremy nie do końca pojmuje, że nie ma za grosz jakiegokolwiek talentu artystycznego, a jednak jest tutaj gotowy do działania.
- W ogóle ktoś mi dzisiaj mówił - nie pytaj, nie wiem kto, bo nie patrzyłem na twarz - że gdzieś tu będą stały pudła z resztą dekoracji. A słyszałeś, że Irytkowi potrafi odjebać jak zobaczy człowieka na drabinie? O, drabina! Siema! - nawijał bez wytchnienia, a widząc wspomniany obiekt wyszczerzył się, a to dawało jasno do zrozumienia, iż zamierzał na niej dzisiaj stać. Będzie przykładał się do zadania niezrażony, że zapewne Skyler albo jakiś inny niewinny człowiek będzie musiał po nim to poprawiać. Ruszył między stołami w kierunku równoległej ściany, postawił na ławce przyniesione eliksiry i ochoczo zanurkował do znalezionych pudeł, w których coś się ruszało.
- O, jest napis, który trzeba rozwiesić. Lampiony, ale coś się w nich rusza. Ciekawe czy to jeszcze pijany skrzat czy może zeszłotygodniowa lazania, którą podrzucił tu drugorooo... - urwał, oglądając się przez ramię na Puchona, odkrywszy, że ten jest przecież prefektem i raczej o takich rzeczach powinien wiedzieć od razu. Uśmiechnął się najpierw jednym kącikiem ust, potem drugim i rozłożył ręce na boki. - Ja nic nie wiem, szefuńciu. Ja nic nie wiem, jestem niewinny jak łza! - co złe, to nie on!
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptyWto Paź 08 2019, 15:50;

Z jednej strony cieszył się, że będzie miał okazję spędzić czas z Dunbarem, bo ostatnio zdecydowanie zbyt mocno się mijali. Dużo w tym było winy Skylera, który pomykał niczym łania na sterydach to z lekcji do pracy, to z pracy na dyżur prefekta, to znów do kuchni. Z drugiej jednak strony wyczuwał przypał. Halko, w końcu teraz jest prefektem, porządek musi być. Słuchał jednak tego rozczulającego trajkotania i nie wyobrażał sobie, że miałby Gryfonowi wlepić za cokolwiek szlaban (punkty za to by chętnie odjął, żeby Gryffindor nie wygrał pucharu). Dreptał za nim nieco ospale, niosąc spory karton z czarnymi materiałami, na których planował dodatkowo napisać eliksirem jakieś hasła i rozwiesić je w Wielkiej Sali.
- To byłem ja, Jeremy - westchnął, ukrywając rozbawienie. - Tylko gapiłeś się na jakąś Czeszkę przechodzącą obok i... - przerwał zauważając, że uwagę Gryfona pochłonęła drabina- i znów mnie nie słuchasz - dodał bezgłośnie, poruszając jedynie ustami, czego chłopak nie mógł jednak dostrzec, bo Skyler odstawiając pudło na ziemię, stanął do niego plecami.
Poklepał przyjaciela po plecach, darując sobie komentarz, że wielka drabina jest całkowicie zbędna, skoro mogą zawiesić wszystko czarami. Widok Dunbara walczącego z grawitacją było czymś, czego nie mógł sobie odmówić. Z szacunkiem przesunął eliksiry nieco dalej, żeby zmniejszyć ryzyko, że któryś z nich zahaczy o pudło i zamiast dekoracji będą musieli zaprezentować neonową plamę na posadzce. Nie da się ukryć, że jeden z nich był nieco narwany, a ten drugi zdecydowanie zbyt niezdarny, żeby zaufać przedmiotom stojącym na rogu czegokolwiek.
Wzdrygnął się na myśl o staraj lazanii, zupełnie jakby mieli odkryć w pudłach jakieś truchło, a nie resztki jedzenia. Jedno pytanie: JAK MOŻNA MARNOWAĆ JEDZENIE W TAK BESTIALSKI SPOSÓB? Wyciągnął różdżkę, zbliżając się do kartonów, żeby zaszpanować perfekcyjnym Chłoszczyściem, ale zatrzymał się gwałtownie, gdy też dostrzegł, że coś się w nim rusza. Rzucił nieco przerażone spojrzenie w stronę Jeremego, ale przegryzł tylko wargę, powstrzymując się od powiedzenia: "No, pochwal się odwagą godną Godryka Griffindora", bo przypomniał sobie, że z nich dwóch... to on sam ma na piersi odznakę i powinien się zająć czymś takim.
Pochylił się nieco nad ruszającym się kartonem, celując w niego różdżką, po czym zaklęciem usunął lampion z wierzchu, przerzucając go do kartonu obok. Niemal w tej samej chwili przeklął soczyście, odskakując do tyłu, tracąc równowagę i wpadając prosto w przyniesione przez siebie pudło.
Lewitowało teraz przed nimi zębate frysbi, uwolnione od ciężaru przedmiotu, a Skyler przełknął poważnie ślinę, odchrząknął i spojrzał na Jerrego.
- Utknąłem - powiedział z pokerową miną, po czym wskazał do góry na odnalezioną zabawkę - A tego nie dostaniesz, nawet o tym nie myśl. Całkowity zakaz na terenie Hogwartu. Muszę to gdzieś... nie wiem, zgłosić czy coś.


Ostatnio zmieniony przez Skyler Schuester dnia Nie Paź 20 2019, 22:32, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptyWto Paź 08 2019, 19:20;

- Ty mi to mówiłeś? No nie zgrywaj się, ogarnąłbym, że ty. - zdziwił się, ale nie polemizował, bowiem wysoce prawdopodobnym było, iż faktycznie oglądał się za jakąś Czeszką. Nie pamiętał już, bowiem oglądał się za wieloma dziewczętami, a jakoś żadna nie zainteresowała się nim na tyle, by poza chichotem (bądź prawym sierpowym) miał dostać coś więcej. Miał dać sobie spokój z lataniem za dziewczynami, jednak nie wytrzymał zbyt długo będąc podniesionym na duchu przez Matthew. Nic sobie nie robił z ospałości Skyler'a, ba, on nawet nie zauważał, że Puchon jest jakiś przyćmiony i senny. Zajął się żywą gadaniną, a energia się z niego wylewała. Chodził żwawo, używał swojej bogatej mimiki i szczerzył się ilekroć znalazł ku temu powód. Nawet błahy. Co ma chodzić smętny i przybity? Takie stany są zarezerwowane tylko dla butelki zimnego piwa, whiskey albo zwyczajnej wódki.
Zrobił mu miejsce przy pudłach, pozwalając, by rzucił swoim prefekciarskim okiem na znaleziska. Podchodził od razu z różdżką? Chciał to zabić i zjeść? Nie lepiej się tym czymś pobawić, cokolwiek w środku postanowiło zamieszkać? To miały być dekoracje na Dzień Nauczyciela, a nie gniazdo z jakimś potworkiem. Jego mina rozjaśniła się, a oczy zapłonęły z ekscytacji na widok magicznego gryzącego freezbe. Wyszczerzył się i spoglądał łakomym wzrokiem na potencjalny łup... a jednak Skyler postanowił zniszczyć brutalnie jego marzenia. Jak tak mógł? No jak?! Przybrał minę niesłusznie zbitego psa, nawet się teatralnie wykrzywił mimo świadomości, że jest beznadziejnym aktorem.
- No weeeeeź, daj mi go adoptować! Zobacz jaki fajny! Jakie ostre zęby! Zabiorę go do siebie na chatę. Nikogo nie ugryzie, serio. Nawet lepiej jak wyniosę to poza zasięg biednych, struchlałych i słodkich Puchonek. Co, jeśli takie okrutne coś postanowi zaatakować, powiedzmy Cysię? Miej serce w sercu, Sky. Daj mi go. - błagał go, zarzucając jednocześnie bardzo dobrze dobraną prośbą i okraszając ją naprawdę idealną mimiką. Dopiero gdy zmusił go wysłuchania słów uznał, że warto go uwolnić spod oka zakazanej zabawki nim ta nie postanowi się rzucić na przyniesione eliksiry neonu. Ruszył w jej kierunku z łapami, ale ta wyślizgnęła się w ostatniej sekundzie i odleciała pod sam sufit. Podrapał się po skroni.
- Dobra, Sky. Zacznijmy nasączać dekoracje, ale będę miał oko na naszego gościa. Jak go złapię, to pozwolisz mi go zabrać? - zerknął na niego znów błagalnym wzrokiem, ale mimo wszystko sięgnął po fiolkę eliksiru. Podchodząc z powrotem do pudła, zerkał ukradkiem na freezbe, które póki co tkwiło w kącie. Jakby się przygotowywało do ataku? Jeremy nie wyglądał na zaniepokojonego.
- Może szybciej będzie jak wyleję to wszystko do pudła? - zapytał, oddając pałeczkę dowodzenia Skylerowi.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptySob Paź 12 2019, 13:37;

Zmarszczył brwi, jakby go coś boleśnie ugryzło w tyłek, który wciąż tkwił w kartonie. Jak on ma być dobrym prefektem, przyjaźniąc się z tym tu Gryfonem? Wystarczyła chwila jego przerysowanej mimiki i kilka dobrze dobranych słów... bum, Skyler jest Twój, Jeremy. Może i tak faktycznie będzie lepiej. Jakby zgłosił znalezienie gryzącego dziadostwa, to pewnie nauczyciele zaczęliby szukać właściciela, a co jeżeli to jakiś Puchon? Nie zamierzał tracić przez to punktów. No i faktycznie lepiej wynieść to jak najdalej z Hogwartu. Zdecydowanie nie spodobała mu się wizja zranionej przez coś takiego Caelestine, którą obrał jako symbol niewinności wszystkich młodszych od niego uczennic.
- Dobra, bierz go, ale trzy warunki - zaczął, machając się do przodu i do tyłu, aby wydostać się z kartonowej pułapki. - Po pierwsze masz jak najszybciej zabrać go ze szkoły. Po drugie nazwiesz go Ralph - kontynuował, po czym przestał się szamotać i spojrzał poważnie na przyjaciela - A po trzecie wyciągnij mnie w końcu z tych kartonów.
Minęła zaledwie chwila, a już przejechał ręką po zmęczonej twarzy, widząc jak Ralph ucieka gdzieś wysoko pod sufit. Brawo, Skyler. Na pewno nie pożałujesz swojej decyzji. No trudno. Najwyżej weźmie na siebie całą winę. W końcu to była jego wina, jego porażka jako prefekta, więc i tak będzie musiał jakieś konsekwencje ponieść, w razie interwencji nauczyciela. Bez sensu, żeby Jeremy dodatkowo też przy tym ucierpiał.
- Jasne - przytaknął mu, wzdychając przy tym cicho. Nie potrafił mu odmówić. Może to i lepiej. Dzięki temu przynajmniej coś się dzieje ciekawego w jego życiu. - Nie, nie, nic nie wylewaj, bo się dużo zmarnuje - zaprzeczył szybko, przypominając sobie konsystencję eliksiru, która przypominała farbki plakatowe. - Myślałem w ogóle... Moglibyśmy narysować żarówki i w każdej żarówce napisać inne nazwisko nauczycieli. Wiesz, że niby oświetlają nas czy coś - wytłumaczył niepewnie, wątpiąc w swój pomysł, o którym myślał od wczoraj, zastanawiając się też czy mogą malować bezpośrednio na murach, a potem pozbyć się farby Chłoszczyściem. Powinno zadziałać.
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptySob Paź 12 2019, 15:34;

Nie spodziewał się, że tak łatwo mu pójdzie z wymuszeniem od Skylera pozwolenia na zabranie zakazanego przedmiotu. A tu proszę, już po chwili dostał zgodę z jakimiś tam trzema zastrzeżeniami. Jakiekolwiek by nie były, liczył się fakt, że może zabrać przedmiot i go wykorzystać do własnych celów. Wyszczerzył się do Skylera najpiękniej jak potrafił - a umiał szczerzyć się oszałamiająco - i potarł dłonie, już knując do czego mógłby wykorzystać krnąbrną zabawkę.
- Pasuje do niego idealnie, zajebiście. - i z takim bananem na twarzy podszedł do Puchona, podał mu rękę, bardzo mocno ściskając ją na jego nadgarstku i pomógł mu się podnieść, biorąc na siebie większość ciężaru jego ciała. Zerknął na jego tyły - musiał, no co? - by sprawdzić czy karton wstał razem z jego zacnym prefekciarskim zadkiem. Niestety - ten również zmienił pozycję i ani myślał samoistnie odpaść. Momentalne jego uśmiech zrzedł; popatrzył z politowaniem na przedmiot.
- Wiesz co Sky? Nie dość, że pogniotłeś biednego Merlina ducha winnego lampionka, to jeszcze karton leci na twój tyłek. - popatrzył na Puchona i pokręcił głową z niedowierzaniem. Wolałby tego nie robić... ale skoro to warunek zabrania ze sobą gryzącego freezbe... - Nawet nie waż się nikomu o tym pisnąć słowa! - pogroził mu palcem, rozejrzał się czy aby nikt się nie planuje wtrynić do Wielkiej Sali i stojąc za Skylerem, chwycił obiema dłońmi karton. Oderwał go - dobrze, że to tektura - a gdy tylko to zrobił, ze środka wypadły ozdoby oraz wspomniany zgnieciony lampion. - Masz brudny tyłek od... ym... cholera, od kleju. O kuźwa, od trwałego przylepca. - zrobił ogromne oczy, gapił się na Skylera (nie na jego tyłek) i po prostu sobie z niego totalnie żartował. - Ym... przykleiły ci się do spodni papierowe serduszka... - dorzucił i spoglądał na niego z przerażeniem wymalowanym w oczach. Może mimicznie nie wyglądał aż tak wiarygodnie - to Elijah jest dobrym aktorem - ale za to ton głosu modulował idealnie. Odłożył grzecznie karton, zebrał zaklęciem wszystkie ozdóbki i włożył je z powrotem do środka, raz po raz spoglądając na Puchona i czekając aż ten w końcu się połapie, że Jeremy się z niego nabija. Nikt nie mówił, że rozwieszanie dekoracji z udziałem Dunbara będzie spokojne i sprawne. Nie mógł się oprzeć, musiał spróbować go w to wkręcić i go trochę rozbudzić.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptySob Paź 12 2019, 17:44;

Złapał za nadgarstek Gryfona, stając ponownie na nogach, ale wciąż nie mógł całkowicie się wyprostować. Niezwykle trudno było zachować godną prezencję, jeżeli musisz stać z wypiętym tyłkiem, na którym dodatkowo wisi karton. Odruchowo spojrzał na drzwi do Wielkiej Sali, nie chcąc aby teraz zobaczył go ktoś obcy, albo co gorsza - ktoś znajomy. Pal licho Jeremego, on gorsze rzeczy już widział, skoro zdarzyło im się nie raz już razem napić.
- Nie tylko karton - rzucił odruchowo, na granicy własnej świadomości. Najwidoczniej jego mózg już sam pilnował, żeby nie przepuścić okazji do tego typu odzywek. - Lampion się naprawi, wyciągnij mnie z tego kartonu, bo jak Irytek to zobaczy, to równie dobrze możesz mnie zgnieść jak ten lampion - tym razem zdążył się ugryźć w język, żeby nie dodać, że będzie to musiał zrobić własnym tyłkiem. On naprawdę się stara, wiecie? Naprawdę nie podrywa już każdego, kto mu się tylko pod nos napatoczy, ale to ma swoją cenę. Te wszystkie teksty muszą mieć jakieś ujście i ciężko nad tym zapanować. Dodatkowo wakacje były dla niego czasem, w którym musiał przepracować wiele rzeczy, wiele zrozumieć i wiele zaakceptować. Trudno było wrócić do Hogwartu, gdzie ludzie jeszcze nie wiedzieli, że coś się w nim zmieniło. Uważał, że przeszedł zmianę na lepsze, ale nie wszystkim miał ochotę się tak po prostu podzielić. Nie wyobrażał sobie jak miałby powiedzieć Dunbarowi "a wiesz, laski mnie już nie interesują". Cała ta sytuacja uświadomiła mu, że nie może tak po prostu tego zakomunikować. Strach przed tym, że Gryfon go nie zrozumie był większy. Bał się usłyszeć, że się zmienił, że jest kimś innym i najbardziej ze wszystkiego bał się słów "nie wiem kim teraz jesteś".
- Mnie też nie zależy, żeby to się rozniosło po szkole - podjął temat, żeby odciągnąć od siebie przygnębiające myśli. Z ulgą poczuł, że jego tyłek jest wolny, więc bez większych ekscytacji przyjął kolejne słowa chłopaka. Mógłby mieć przyklejoną choćby i całą galerię świątecznych ozdób, ważne że był już wolny. - Chociaż wyobraź to sobie... Irytek by tu wleciał, a potem latał po szkole i śpiewał o tym, że się do mnie dobierasz, a ja złą stroną wciągam klej.
Wyprostował się z przyjemnością, po czym odwrócił tyłem do Dunbara.
- Podobno symboliczny kształt serca wziął się właśnie od kształtu pośladków, także... - przerwał, żeby zaprezentować się Jerremu. - Jak wyglądam? Może zacznę tak chodzić na co dzień? - dodał po czym schylił się do kartonów, na znak, że z jego strony to był już koniec wygłupów. Przecież mieli całą salę do udekorowania, a gdzieś tam nad ich głowami wciąż wisiał Ralph.
- To ja zacznę może malować żarówki i wpisywać nazwiska, a Ty zajmij się malowaniem lampionów - zapytał, woląc od razu wyznaczyć zadania, żeby Gryfon się nie rozproszył i nie zaczął czymś bawić. - I zero wchodzenia na drabinę, póki tego nie skończymy - rzucił z lekkim rozbawieniem, co miało w jego mniemaniu zachęcić Jeremego do sprawniejszej pracy.
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptyNie Paź 13 2019, 09:15;

Parsknął śmiechem słysząc domniemanie przewidywane plotki jakie rozniósłby szkolny poltergeist po zamku, gdyby zobaczył ich w tej sytuacji. Powinni być skrępowani lecz Jeremy absolutnie nie dopuszczał do siebie takiego stanu. Zawstydzenie? Zażenowanie? Te słowa były mu obce, choć nie znaczyło to, że był ekshibicjonistą. Skyler nawijał, a Jeremy prawie zwijał się ze śmiechu. Oparł ręce o swoje biodra i trząsł się z radości, kiedy Puchon opowiadał o kształtnych pośladkach, wciąganiu kleju...
- Wiesz co, ziomuś? Fajny jesteś, ale nie będę oceniać twoich walorów tyłkowych. - pokręcił głową z niebywałym rozbawieniem wymalowanym w ciemnych ślepiach. - Nie polecam go dekorować, laskom się to raczej nie podoba. - zmarszczył brwi, jakby tknięty jakąś myślą. - I facetom też, choć ja się tam nie znam. - wzruszył ramionami, by to zbagatelizować. Zdążył dopiero przywyknąć, że Matthew interesuje się chłopakami - ale mu wywinął z tym numer, gdy wspominał sobie o podrywaniu jakichś przystojnych strażników w Libii - a przecież Skyler też był słyszalny z tego tytułu. Dla Dunbara to było poniekąd dziwne, bo nie wiedział w końcu komu może w trzystu procentach narzekać na niepowodzenia miłosne u dziewcząt. Pozostawał tylko Elijah, który i tak ostatnio chodził z głową w chmurach, gdy się interesował już Pandorą. Zapomniał nawet zamrudzić, że Skyler absolutnie nie przejął się jego żartem. Po prostu wziął do ręki wszystkie lampiony, rozłożył je na stole i sam usiadł na ławce gotów rozpocząć żmudną robotę. Uznawszy, że jest tu ciepło, zdjął z siebie gryfoński sweter, mając mały problem ze zdjęciem go tuż przy głowie. Gdy się udało, wyłonił się roztrzepany spod materiału, już w krótkim rękawie i mógł działać.
- Ej, czemu ochrzciłeś Ralpha męskim imieniem? Teraz nie mogę go nazwać moją nową miłością. - roześmiał się, zerkając na freezbe aktualnie urzędujące w płaskiej płycie zgaszonej pochodni. Rozsypywał wokół popiół, sam zamieniając swoje barwy w szary kolor. - A może to Romulda, hę? Co jeśli uraziłeś jej uczucia i strzelila nam focha? - zapytał, odkręcając fiolkę z eliksirem neonu. Konsystencja była gęsta, a więc mógł bez większego problemu rozprowadzić ją po złożonych lampionach. Nie było sensu używać różdżki, a z transmutacji był kiepski, więc robił to iście po mugolsku. Rozsmarowywał palcami, przez co i one nieco błyszczały, czym się nie przejmował. Szło to szybciej niż przypuszczał, a eliksiro- farba był przyjemny w dotyku.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptyNie Paź 20 2019, 23:19;

Planował puścić uwagę o jego udekorowanych tyłach mimo uszu. Przecież wiadomo, że z tymi sercami czy bez, jego tyłek i tak się podobał. Chyba, komuś na pewno. Nie zamierzał tego kwestionować, ale po chwili tchnęła go pewna myśl.
- Jak już mowa o tym co się podoba laskom - zaczął, rozkładając na stole długi czarny kawał materiału, rozwijając go niczym niekończący się pergamin z wypracowaniem o eliksirach. - To może lepiej powiesz jak idą Twoje podboje? - dokończył, sięgając po pędzel i jedną z fiolek neonu. Uniósł wzrok na Jeremego szamoczącego się ze swoim swetrem, dostrzegając jak odsłania przez to kawałek swojego brzucha, po czym pośpiesznie wbił spojrzenie w dół, nie chcąc skupiać się na jego rozczochranej czuprynie. Zaklął w myślach, dochodząc do wniosku, że chyba musi kogoś poderwać, skoro nawet na Dunbara patrzy w taki sposób. Przyjechało sporo nowych osób na wymianę, może wśród nich powinien się nieco rozejrzeć? Albo odezwać się do jakiegoś towarzysza niedoli z przeszłości…? Machinalnie malował prosty kształt żarówki, kończąc jedną po drugiej, chcąc jak najszybciej przejść do wypisywania nazwisk, których było w końcu całkiem sporo.
- To zdecydowanie facet - mruknął nieco rozbawiony, spoglądając w górę na Ralpha. - Jakby to była Romulda, to już by mi leżała na kolanach - dokończył poważniej, posyłając zmęczony wzrok Gryfonowi, jednocześnie ponownie maczając końcówkę pędzla w farbie. Zamyślił się na chwilę, patrząc na wzór ostatniej żarówki. - Chciałbym tutaj uczyć - powiedział nagle, właściwie zaskakując tym samego siebie. Zawsze był pewien jednego - swojej pracy w piekarni - co nagle się zmieniło? Prefektowanie zdążyło już mu otworzyć oczy?
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptyWto Paź 22 2019, 11:20;

Rozsmarowywanie eliksiru na lampionach szło znacznie szybciej niż przypuszczał. Co prawda robił to odrobinę niedokładnie i najwyraźniej tego nie zauważał, ale liczą się też chęci. Ralph robił sobie gniazdo w popiele, a więc mogli bez większych obrażeń zająć się tym, po co tu przyszli. Przy okazji mogli w końcu normalnie pogadać, na co ostatnio nie mieli zbyt wiele czasu głównie z przyczyny Jeremy'ego, który to ogarniał kurs zawodowy i związane z tym formalności.
- E tam, szkoda gadać. Chciałem zaprosić dwie ze Swansea na randki. Wiadomo, nie równocześnie ale tak jedna po drugiej ale obie mnie chcą chyba zabić. Jedna zrzuca mnie i siebie przy okazji z miotły, a druga ciska we mnie krwiożerczymi pluszakami. Nie ogarniam. - mógłby o tym gadać bez końca, bo koszów zaliczył sporo. Najwidoczniej skazany był na wieczne odmowy, skoro z żadną mu nie wychodziło, gdy był po prostu sobą. Nawet nie wiedział co robi źle. Zawiesił lampiony w powietrzu prostym zaklęciem lewitującym i zadbał, aby mogły swobodnie sobie wyschnąć. Zajął się kolejnymi trzema, a już z boku były gotowe napisy, które też trzeba wysmarować i zawiesić. Jego dłonie świeciły tak samo jak prawa brew, na której miał odrobinę eliksiru, gdy to się odruchowo po niej podrapał.
- Na wakacjach trafiłem z Moe do jakiejś fajnej jaskini. Wiesz, szwendaliśmy się z nudów. - druga strona lampiona również została zmacana jego paluchami i eliksirem. Nieczęsto zerkał na Skylera, skupiony na malowaniu. - W jaskini była jakaś magia i nim się obejrzałem to się całowaliśmy. - zazwyczaj to cieszyłby się jak skończony idiota z całowania, ale widocznie coś mu przeszkadzało. - Świetnie całuje, ale cholera, wolę sam z siebie a nie bo magia mi każe. - na wspomnienie cielesnej gorączki aż westchnął. Lubił to uczucie, gdy ciało trawiły silne emocje, najlepiej wywołane przez piękną dziewczynę, ale istotnie przeszkadzały mu ingerencje magiczne. - Więc dalej się rozglądam. Elijah podrywa seksowną Czeszkę, a mi zostawił już mniej ładne… - czwarty i piąty lampion zawisł w powietrzu nad ławką, przy której siedzieli. Sięgnął po napisy i ulokował je przed sobą. Znów nieświadomie podrapał się, tym razem po szyi, znacząc ją śladami po eliksirze neonu. W tym tempie skończy jak jeden wielki fajerwerek. Musi tylko wybuchnąć w powietrzu. Przez chwilę milczał skupiając się na brudzeniu paćką napisu, dalej pozostawiając gdzieniegdzie niedociągnięcia. - A twoje podboje? - może jemu wychodziło, to chociaż posłucha i będzie na bieżąco. Gdy Skyler wspomniał o uczeniu w Hogwarcie, świecąca brew na twarzy Jeremy'ego uniosła się nieco wyżej. - Walki z bezsennością? - wyszczerzył się złośliwie. Połowicznie podniósł się, sięgnął przez ławkę niby to po nową fiolkę, a w ostatniej chwili pacnął policzek Skylera brudną od eliksiru ręką, by też świecił. Szybko wrócił na swoje miejsce z bananowym uśmiechem na swojej gryfońskiej paszczy.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptyCzw Paź 24 2019, 23:41;

Przerwał na chwilę przenosząc wzrok na Jerrego, zawieszając pędzelek w powietrzu i unosząc brwi w geście zdziwienia.
- Dwie ze Swansea? - powtórzył po nim - Stąpasz po kruchym lodzie. Większość dziewczyn widząc, że interesujesz się kimś jeszcze, po prostu traci zainteresowanie - zaczął tłumaczyć swój punkt widzenia, kontynuując wymalowywanie nazwisk. - Żadna nie potraktuje Cię poważnie, jeżeli Ty ich tak nie traktujesz.
Ciężko mu było zrozumieć dlaczego dziewczyny same nie lgnęły do Dunbara. W końcu był przystojny i ciężko pracował, żeby osiągnąć wyznaczony przez siebie cel. Uzbierał na mieszkanie, w czasie kiedy Skyler wyrzucał wszystkie swoje oszczędności na papierosy, składniki do eliksirów i eksperymenty cukiernicze. Pod wieloma względami Jeremy był dużo lepszą partią od niego i ciężko mu było tego nie dostrzegać, ale wcale nie było mu przykro z tego powodu. Lubił otaczać się uzdolnionymi ludźmi i nie było to dla niego pretekstem do zazdrości.
Początkowo myślał, że “jakaś magia” jest określeniem metaforycznym i oznacza, że między nimi zaiskrzyło, więc ponownie uniósł brwi zdziwiony, słysząc, że w jaskini dosłownie roiło się od magii.
- Jakby Ci to nie przeszkadzało, to bym się zmartwił - skomentował i uśmiechnął się się pod nosem, wypełniając kolejną żarówkę. - Poza tym w każdej chwili mógłbym Ci zrobić amortencję, nie musisz po coś takiego znikać aż na Saharę - rzucił, mając nadzieję, że Dunbar wyłapie w tym żart. W końcu przyjaciel powinien znać jego stosunek do tego eliksiru. Dziwnie też słuchało mu się o tym, że trafił tam akurat z Moe. Dla niego obecna prefekt była kompletnie aseksualna, ale mogło to wynikać z jej wieku.
- A pierdolisz, Jerry. Naliczyłem już z pięć takich prima sort - zawiesił się na chwilę, uzupełniając ostatnią żarówkę. -  Ciekawe, czy któraś była Eliego… W ogóle to on nie jest gejem? - rzucił, wstając od stołu i zaklęciem zawieszając na ścianach czarny materiał z namalowanymi żarówkami. Poczuł nagle coś lepkiego na swoim policzku i ze wszystkich możliwości o podobnej konsystencji, naprawdę cieszył się, że była to po prostu eliksirowa farba.
- Pojedynków - odpowiedział mu, łapiąc swój pędzel i wykonując nim gwałtowny ruch, imitujący rzucanie zaklęcia. W efekcie twarz Jerrego pokryła się kropkami w różnych wielkościach, a Sky wyszczerzył się do niego, w takim stopniu pierwszy raz od bardzo dawna - Wyglądasz jakbyś miał smoczą ospę. W takim stanie to nawet tamta Jaskinia Ci nie pomoże. - Odruchowo próbował zetrzeć farbę z policzka, ale rozmazał ją tylko na większej powierzchni i pobrudził dłoń, więc odpuścił sobie całkowicie. - Myślałem o eliksirach - dodał po chwili niepewnie, wracając do zawieszania zdecydowanie zbyt długiego materiału.
- No, przez wakacje cośtam… złapałem - zmarszczył się słysząc własny dobór słów. - W Londynie to nie takie trudne. Wystarczy pójść do klubu - odpowiedział, nie do końca wiedząc czy o takie jednonocne podboje Gryfonowi chodziło. - Ale ogólnie to planuje się skupić na nauce i pracy, więc raczej o podbojach ode mnie nie usłyszysz w tym roku - zapowiedział dosyć zdecydowanie, naprawdę wierząc w swoją silną wolę i możliwość nie pakowania się w żadne przelotne romanse.
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptySob Paź 26 2019, 17:08;

Wszystkie piętnaście liter zostało pomalowanych eliksirem i właśnie schło sobie w powietrzu. Spoglądał pod nimi na Skylera, który postanowił się podzielić logicznym i chłodnym punktem widzenia na jego nieudane "podboje", które nawet nimi nie dało się nazwać. Skinął głową. - Jedna wisi mi randkę, do której nigdy nie doszło, a drugą chciałem zaprosić na randkę, ale tego nie zrobiłem ze względu na pierwszą. Chyba daruję sobie obie. - wzruszył ramionami i wstał od ławki. Zahaczył zaklęciem o lewitujące napisy i je podsuszył prostym zaklęciem, by nie musieć czekać kilku godzin. Obchodził je ze wszystkich stron i dbał o każdy suchy kawałek.
- Elijah nie jest gejem, dziwne ploty. - uniósł wysoko krzaczaste brwi i popatrzył przez ramię na Puchona, niezbyt ogarniając skąd takie pogłoski. Z pewnością napomknie o nich samemu Swansea jak i może obroni jego renomę poprzez rozpowiedzenie, że ten się już spotyka z jakąś rudowłosą pięknością. Czego się nie robi dla kumpli, co nie?
- Pojedynki na malowanie farbą. Zapiszę się. Uważaj, bo cię zarażę. - parsknął i niestety póki co nie ocierał eliksiru z twarzy, by go nie rozmazać tak jak to Sky zrobił na swoim policzku. Poza tym trzymał "na muszce" piętnaście papierowych liter, które wypada rozwiesić. Gdy Sky rozwieszał swoje dekoracje, on poszedł do drabiny, na którą ochoczo wlazł. Napisy poleciały za nim i po drodze niemal spadły, gdyby nie jego szybka reakcja ratunkowa. Ostrożnie zaczął je rozwieszać na prostokątnej ścianie, odopowiedno wysoko nad nieaktywnymi pochodniami. Nie potrzeba im pożaru, ostatnio napluł się ognia i mu starczy takich atrakcji.
- Do końca roku zostało dwa i pół miesiąca. - wytknął, śmiejąc się na wysokości. Napisy zostały zawieszone ale krzywo i musiał je poprawiać już z parteru. - Cośtam ma jakieś imię? Wie, że zostało przez ciebie poderwane? - wyszczerzył się do niego odrobinę złośliwie. Poruszył prawym barkiem, aby go rozmasować. Trzymanie zaklęcia tak wysoko zmęczyło jego niewyćwiczone mięśnie. Przespacerował się enty raz pod napisami i narzucał na nie zaklęcia ochronne przed wilgocią. Przed ogniem nie potrafił, ale chociaż tyle. Lampiony równie dobrze mogą same podlecieć do sufitu, jeśli ktoś postanowi je zaczarować przed uroczystym obiadem z okazji dnia Nauczyciela.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptyWto Paź 29 2019, 12:54;

Zerknął przelotnie na przyjaciela, zastanawiając się czy skomentować, że właśnie o takim podejściu mówił. Interesując się obiema, nie interesuje się żadną. Odpuścił jednak, uważając, że gdy naprawdę któraś go zainteresuje, to sam dojdzie do wniosku, że skupi się tylko na niej jednej. A przynajmniej głęboko w to wierzył, bo sam miał tak, że gdy już się zakochiwał, nie był w stanie myśleć o nikim innym.
- To chyba by nie było aż takie straszne... - rzucił niepewnie na odpowiedź Jerrego, starając się ukryć, że chce w ten sposób wybadać teren. - Jakby jednak okazał się gejem - doprecyzował, skupiając wzrok na farbie. Gdy już skończył pomyślał, że Gryfon wykonał jakoś tak... więcej roboty od niego, co sprawiło, że poczuł jawną niesprawiedliwość tej sytuacji, więc przeszukał kartony w poszukiwaniu dodatkowych ozdób, które chwilę później poprzyklejał zaklęciami do ścian.
- Dwa i pół miesiąca to dobry plan na początek - odpowiedział, chociaż miał szczerą nadzieję wytrzymać więcej. No ale chęciami to wszyscy wiedzą co jest wybrukowane. - Nie sądzę, by pamiętało moje - odpowiedział mu, po czym zrobił przerwę, gdy dotarło do niego jak źle to zabrzmiało - Nie w sensie, że przez jakieś zaklęcia czy eliksiry... Po prostu czasami... No tak szczerze, to nawet się nie zapytałem o imię - zmieszał się, nie chcąc wyjść na jakiegoś drania i znieczuleńca, którym przecież nie był. Silnie rozgraniczał relacje, w których emocjonalnie się angażował, od takich przypadkowych wręcz spotkań, w których chodziło tylko o odciągnięcie negatywnych myśli, żeby nie czuć się samotnym. Do tego nie potrzebował imienia.
- Shit, Jerry, Ralph zniknął - rzucił nagle, spoglądając na pustą kupkę popiołu i uchylone drzwi od Wielkiej Sali, po czym zaczął pośpiesznie pakować ich rzeczy do kartonów. - Pomóż mi go znaleźć i złapać, zanim kogoś pogryzie - dodał, przesuwając karton pod ścianę. Wrócą po niego później. Poczekał aż Gryfon do niego dołączy i wyszli z sali.
- Tylko udawaj zaskoczonego, jak zobaczymy go przy kimś - dodał jeszcze, zamykając za sobą drzwi.

/zt x2
Powrót do góry Go down


Dickens V. Vardana
Dickens V. Vardana

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : ścięte na wojskowo włosy, kilka tatuaży, kolczyk w uchu, jednak najbardziej charakterystyczne jest jego zagryzanie dolnej wargi lub własnych kości u dłoni
Galeony : 141
  Liczba postów : 241
https://www.czarodzieje.org/t17727-dickens-vigen-vardana#499359
https://www.czarodzieje.org/t17743-nie-pisz-do-mnie#499369
https://www.czarodzieje.org/t17728-dickens-v-vardana
Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 EmptyNie Lis 24 2019, 20:55;

Była to niezdrowo wczesna godzina. Był weekend, więc nikomu nie śpieszyło się, aby ruszać swoje cztery litery z łóżka, szczególnie że wcale tak ciepło nie było. Sam w tym momencie przekręcałby się na drugi bok, pod ciepłą pierzyną, przykryty dodatkowym kocem... Gdyby lubił ciepło i fakt, że pocił się jak świnia, kiedy był przykryty warstwą grubszą od prześcieradła. Wychowywanie się oraz uczenie w spartańskich warunkach miało swoje wielkie minusy i kilka plusów. Spać nie mógł od dłuższego czasu, dlatego wszelkie siły i energię, którą miał w nadmiarze pożytkował w najbardziej aktywny sposób, jaki w danym momencie przychodził mu do głowy.
Żył treningami, a jeżeli chciał dalej grać rolę przyjezdnego, który przybył do tej szkoły w celach edukacyjnych i w celach czysto sportowych, nie mógł cały czas grzać siedzenia w wygodnym fotelu. Chociaż czy właśnie tak spędzał tutaj dni? Czy ktoś kiedykolwiek mógł go zobaczyć pierdzącego w stołek? Raczej nie. Jeżeli nie był na lekcjach (chociaż i z tych często zwyczajnie spierdzielał), to szwendał się dniami i nocami po zamku, czy błoniach, które o tej porze były chyba najprzyjaźniejsze. Zaczynało się robić zimno, a zauważył, że wiele angielskich tyłków nie lubiła tej pory roku.
Tak czy siak, wszedł do Wielkiej Sali zdyszany, wycierając pot cieknący ciurkiem z czoła i szyi w koszulkę, którą miał na sobie. Już dawno pozbył się bluzy, jakby jedynie mu przeszkadzała. Może kiedyś nawet się po nią wróci... Nie pamiętał, ile dokładnie czasu spędził na bieganiu, nie zdawał sobie nawet sprawy, że będzie to całkiem podniecający wysiłek. Podszedł do najbliższego stołu, chwycił za dzbanek z wodą (a przynajmniej tak mu się wydawało) i zaczął doić ile, tylko wlezie. O mało się nie zakrztusił, kiedy wlał do gardła więcej, niż był w stanie, przyjąć. Strużka wody poleciała po kąciku jego ust, aby następnie spłynąć po brodzie i wylądować na mokrej koszulce. Wytarł się, dopiero w tym momencie pospiesznie rozglądając się po sali. I to, co zobaczył, raczej nie było tym, czego się spodziewał (a zwykle nie spodziewał się niczego, więc wyobraźcie sobie ten szok).
@Albina Abrasimova we własnej osobie. Tylko trochę starsza, może nawet wyższa... Siedziała przy stole. Nie zwrócił uwagi przy którym, bo nawet nie wiedział, który przynależał do jakiego domu. Gdyby miał czas na przejmowanie się takimi pierdołami. Ile trwało jego osłupienie? Czy zdążyła zauważyć jego obecność? Czy w ogóle by go rozpoznała? Kojarzył uczniów, którzy przyjechali z nim na wymianę, jednak ona zniknęła na długo przed tym, jak się tutaj pojawił. Proszę, proszę... Dziwny grymas pojawił się na jego ustach, odruchowo zagryzł kostki prawej pięści, w lewej dłoni dalej trzymając dzbanek. I tak ruszył w jej stronę, tam, gdzie nogi same go niosły, niekoniecznie uzgadniając to z głową.
Po sekundach usiadł na ławie, tuż obok niej, stawiając dzbanek na stole.-Kogo moje piękne oczy widzą! -To nie był zwykły powrót do przeszłości. To jak wyciągnąć trupa z szafy, tylko że żywego i dychającego.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Wielka Sala - Page 31 QzgSDG8








Wielka Sala - Page 31 Empty


PisanieWielka Sala - Page 31 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 31 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 30 z 39Strona 30 z 39 Previous  1 ... 16 ... 29, 30, 31 ... 34 ... 39  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Wielka Sala - Page 31 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Parter
 :: 
wielka sala
-