Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 mieszkanie nr 40

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Autumn Rilla Raines
Autumn Rilla Raines

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 526
  Liczba postów : 83
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9638-autumn-rilla-raines
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9641-super-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9640-autumn-rilla-raines
mieszkanie nr 40 QzgSDG8




Gracz




mieszkanie nr 40 Empty


Pisaniemieszkanie nr 40 Empty mieszkanie nr 40  mieszkanie nr 40 EmptyPon Wrz 15 2014, 23:01;

Autumn Rilla Raines & Prince Armstrong

Miłe, schludne i dosyć bogate mieszkanko to chluba domowników, którzy bardzo dbają o swoje gniazdko HIHI.

Kuchnia & jadalnia



Łazienka



Salon



Sypialnia Autumn



Sypialnia Prince'a

Powrót do góry Go down


Prince Armstrong
Prince Armstrong

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 24
  Liczba postów : 86
http://czarodzieje.org/t9581-prince-oliver-armstrong
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9583-sowa-ksiazeca
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9584-prince-armstrong
mieszkanie nr 40 QzgSDG8




Gracz




mieszkanie nr 40 Empty


Pisaniemieszkanie nr 40 Empty Re: mieszkanie nr 40  mieszkanie nr 40 EmptyWto Wrz 16 2014, 12:04;

Powroty bywają najgorszym, o ile ich naprawdę chcemy. Układamy sobie wszystko zupełnie inaczej, niż dzieje się w rzeczywistości. Nasza radość stopniowo ucieka, gdy zderzamy się z odmętami przeszłości, a co za tym idzie – jedyne o czym myślimy, to kolejny wyjazd, nawet jeżeli dobrze jeszcze się nie rozpakowaliśmy. Prince właśnie w tym momencie przeżywał swoje małe apogeum. Nie miał pojęcia jak to wszystko poskładać, byle było idealne. Drżał na myśl, że musi tu spędzić kilka tygodni, bo w przeciwnym razie Oliver rozpieprzy mu życie do reszty, a on jak żałosna kukiełka będzie błądził pomiędzy kolejnymi zdarzeniami.
Pamiętał słodki uśmiech dziewczęcia z biblioteki i to właśnie on w jakiś sposób otulał jego zmęczony umysł, który w tej jednej chwili potrzebował ciepłego i przyjemnego głosu Aut. Po raz pierwszy od dawien dawna, Armstrong potrzebował dziewczyny, z którą łączyło go niby wiele, ale wciąż nic. Pieniądze. Rozmowy. Jakie to ma znaczenie? Przyzwyczaił się do jej obecności, jakby była ulotnym, idealnym ptakiem, który pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie i trwa. Po prostu jest, wtedy gdy trzeba, a kiedy nie – ucieka z gniazda, by wrócić znów za jakiś czas. Prawdopodobnie dlatego o niej pomyślał, gdy pisał list. Mógł przecież skierować sowę do każdego, ale nie do niej. Dlaczego więc wybrał blondyneczkę, która dzisiejszego wieczoru spędzi z nim więcej niż jedną godzinę, zupełnie ignorując klientów? To proste. Po za tymi pieniędzmi łączyło ich coś więcej. Jakaś dziwna nitka wzajemnej zależności, a może to płynęło tylko i wyłącznie ze strony Prince’a? Nie miał pojęcia. Nie chciał chyba nawet tego analizować, bo im bardziej w to brnął, tym bardziej wydawało mu się to bezsensowne. Jego myśli mimowolnie kierowały się na tory w postaci Charlie Castillo, o której powinien przecież zapomnieć, bo nie była nikim ważnym. Nikim istotnym, co najwyżej przeszłością, od której on chciał się uwolnić. Tkwił jednak w okowach dawnych zdarzeń, jakby nie wiedział, co zrobić, by uciec od tego. Dzisiejszy wieczór i noc mu w tym pomogą, a rano on i ona rozpłyną się we mgle i kolejnym natłoku obowiązków.
Gdy tylko wrócił do mieszkania, rozebrał się leniwie chodząc po całym m-cztery jak gdyby nigdy nic. Nie zastanawiał się, czy jest w mieszkaniu Aut, czy zobaczy go nago, czy zrobi cokolwiek innego. Chciał wziąć kąpiel, a zaraz potem miał w planach położyć się i zasnąć, ale dziś potrzebował jej inaczej. Musiał rozmawiać. Mówić. Słuchać. Chciał żeby go dotykała i robiła to co zwykle, gdy on był w tak fatalnej formie. Opierając się więc już w wannie i wygodnie zajmując pozycję, czekał. Kontemplował nad sensem własnego życia, ale właściwie… Jebać to. Takie rzeczy są błahe. Nie mają teraz żadnego znaczenia, oprócz czekania, do którego tak bardzo nie przywykł.
Powrót do góry Go down


Autumn Rilla Raines
Autumn Rilla Raines

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 526
  Liczba postów : 83
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9638-autumn-rilla-raines
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9641-super-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9640-autumn-rilla-raines
mieszkanie nr 40 QzgSDG8




Gracz




mieszkanie nr 40 Empty


Pisaniemieszkanie nr 40 Empty Re: mieszkanie nr 40  mieszkanie nr 40 EmptyWto Wrz 16 2014, 15:33;

Gdzie byłaś, Raines? Chodzisz jak cień, stąpasz jak kot, w zaułki, o których nigdy nie słyszałem. Chowasz się po kątach, czy chcesz coś ukryć przed światem? On już wie. Wie, że nie umiesz sobie z niczym poradzić. Ze sobą zwłaszcza. Ale przecież chcesz naprawiać świat. A dziś jego. Miałaś inne plany, ale oczywiście dla niego rzucisz wszystko w cholerę, prawda Raines? Dlaczego? Lubisz tę masochistyczną myśl o tym, że będzie cię obarczał swoimi problemami, a ty będziesz dawać mu złote rady, no bo przecież nie dupy? Och, oczywiście, że tak. Przecież ci płaci. Czyż nie o to ci chodzi, Rillo ze Złotego Brzegu? Nie? Opowiadasz bzdury, mamisz biednych ludzi... a, nie, wróć. Tylko tych bogatych. Zakręcisz tyłkiem tu i ówdzie i jesteś bogatsza o kolejne galeony. Bo przecież jesteś Kopciuszkiem. Chcesz wkraść się do bajki o Księciu i Żebraku? Idealnie. Potrafisz się wkomponować w tak iluzoryczne tło. Pasujesz tam idealnie. W roli żebraka, naturalnie. A on naturalnie jest księciem, to oczywiste. Czy to nie zabawne, że próbujesz zamienić się z nim rolami, a biegniesz na skinienie jego pióra? Och, tak, śmieję się do rozpuku. Jesteś taka słaba. Uzależniona od rzeczy materialnych. Powiedz, czy gdyby przestał ci płacić za twoje towarzystwo, pobiegłabyś za nim, rzucając wszystko po drodze?
Tak. Nie. Nie wiem.
Szła w ciemnej klatce po mało ciekawych schodach. Ubrana w sukienkę odsłaniającą ramiona, przylegającą ściśle do ciała, kończącą się w połowie ud. Na nogach miała szpilki, w ręku niewielką kopertówkę, bo w zasadzie to nie wybierała się nigdzie, gdzie potrzebowałaby więcej ekwipunku. Więcej ubrań na sobie. Zwyczajowo usiadła przy barze, przy jakimś niezbyt ciekawym człowieku ubranym w garnitur. Zdążył zamówić już im drinka, skomplementować urodę Autumn, by ta następnie mogła dostać sowę, po której gorączkowo przepraszała rozczarowanego mężczyznę. Straciła klienta, niby jednego z wielu, ale przecież, gdy pójdzie plotka, nie zostanie już zupełnie nic. Będzie tkwić pomiędzy jawą a snem, dobrem a złem, bogactwem a biedą, aż wreszcie los przechyli szalę w jedną stronę. Teraz to nie miało znaczenia, nawet, jeśli w tych butach nie osiągała zawrotnych prędkości, a przecież list był tak dramatyczny, że Rilla była przekonana, iż nawet będzie chciał się napić alkoholu. Którego notabene ostatecznie nie wzięła, ale była przekonana, że posiada takowy w swoim pokoju.
Tak na wszelki wypadek, oczywiście.
Drzwi otworzyły się z cichym trzaskiem, a potem z takim samym zamknęły. Klucze opadły z brzdękiem na etażerkę. Ostatnie poprawienie włosów, odłożenie torebki gdzieś po drodze. Potem będzie jej desperacko szukać, ale teraz zapomni. Skierowała się w kierunku łazienki, bo słyszała szum nalewającej się do wanny wody. To nie było nic dziwnego, nie robili tego przecież po raz pierwszy. Weszła więc po prostu do środka, zamykając za sobą kolejne drzwi. Bez słowa podeszła do szafki, by wyciągnąć stamtąd gąbkę. Nachyliła się przy wannie, co by Prince miał jedyną i niepowtarzalną okazję zobaczyć kawałek jej biustu z bliska, a potem trzymając już mydło w drugiej ręce, nałożyła stosowną ilość na myjkę. Kusząco zanurzyła ją w wodzie, obok STRATEGICZNEGO MIEJSCA, by po chwili usiąść za nim i zacząć myć mu plecy.
Tak po prostu, jak gdyby nic innego w życiu nie robili.
Powrót do góry Go down


Prince Armstrong
Prince Armstrong

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 24
  Liczba postów : 86
http://czarodzieje.org/t9581-prince-oliver-armstrong
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9583-sowa-ksiazeca
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9584-prince-armstrong
mieszkanie nr 40 QzgSDG8




Gracz




mieszkanie nr 40 Empty


Pisaniemieszkanie nr 40 Empty Re: mieszkanie nr 40  mieszkanie nr 40 EmptyWto Wrz 16 2014, 18:10;

Znów kupujesz sobie ludzi. Patrz. Jesteś takim zerem. Gdyby nie galeony, które serwujesz swoim pseudo przyjaciołom, nikt by z Tobą nie wytrzymał. Nikt.
Życie płata przeróżnego rodzaju figle. Uzależniamy się od osób, które kompletnie na to nie zasługują. Mniej więcej tak działał Prince, który uwielbiał towarzystwo ludzi jacy go otaczali. Nie miało znaczenia, czy były to osoby z Trausnitz, czy z Hogwartu. Nawet nie liczyło się to, czy byli z nim spokrewnieni. Chociaż tych ostatni raczej nie tolerował z wyjątkiem swojej cudnej siostrzyczki, ale może to nie czas i nie miejsce na rozważania o tym, czy dana osoba jest w jego typie, czy też nie. Z pewnością ci, którzy byli najbliżej juniora Armstronga mieli świadomość, że był kim kto bardzo dużo wymaga. Nienawidził impertynencji i głupoty, ale cenił za to wolność i swobodę myśli Uwielbiał ludzi oczytanych i inteligentny. Nie dziwota zatem, że zainteresował się Antoinette, którą poznał w bibliotece. Była delikatna. Eteryczna. Subtelna, a mimo to w tak prowokujący sposób cytowała największego poetę, a przynajmniej zdaniem Prince’a. Roztaczała wokół siebie swoistego rodzaju nieznaną mu jak dotąd aurę tajemniczości. Próbował wyrzucić ją chociaż na moment z głowy, bo przecież w tej chwili miał niebywałe spotkanie z urocza dziewczyną. Młodą kobieta, którą pragnęła połowa Londynu, a druga połowa ustawiała się w kolejce, by w ogóle móc ją dotknąć. Skosztować, ewentualnie by poświęciła im choć sekundę na jedno, ulotne spojrzenie. Czy było to coś złego? Skąd. Znała swoją wartość. Wiedziała jak ułożyć nogi. Jak się uśmiechnąć. Wiedziała jak kołysać biodrami, by facetom sztywniały fiuty od samych myśli, w których analizowali w jakiej pozycji ją wezmą. Ubierała się skąpo, acz seksownie, a to Armstrong kochał najbardziej.
Wyważenie swoich własnych, fizycznych cech.
Dopiero gdy ją ujrzał w łazience, uśmiechnął się szerzej, z góry na dół otaksowując jej sylwetkę. Zmarszczył lekko brwi, a zaraz potem pozwolił się dotykać w ten sposób, który był znany tylko jej, a przyczyniał się do przyjemnego dreszczu, który przebiegał wzdłuż książęcego kręgosłupa. Lubieżnie oblizał dolną wargę, a po chwili odsunął się lekko, by jej dłoń nie zahaczyła o tą najdroższą cześć ciała, którą cenił bez względu na wszystko.
-Rozbierz się. Chcę Cię mieć przy sobie. – Powiedział krótko, ale nie było w tym krzty rozkazu. Bardziej prośba, która ukryta była między wierszami. Odsunął się lekko, by miała dostatecznie dużo miejsca za plecami chłopaka, a zaraz potem sam lekko przejechał dłonią po swoim ramieniu, wędrując tuż na kark.
-Przerwałem Ci, prawda? – Spytał od niechcenia, bo właściwie miał w dupie tych wszystkich kolesi, którzy ją obłapiali. Miał w dupie to, że należeć miała dziś do innego. On oferował jej w tym coś więcej niż tylko pieniądze.
Dawał jej swoistego rodzaj wolność.
Zawsze miała wybór.
Zawsze szła do niego.
Powrót do góry Go down


Autumn Rilla Raines
Autumn Rilla Raines

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 526
  Liczba postów : 83
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9638-autumn-rilla-raines
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9641-super-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9640-autumn-rilla-raines
mieszkanie nr 40 QzgSDG8




Gracz




mieszkanie nr 40 Empty


Pisaniemieszkanie nr 40 Empty Re: mieszkanie nr 40  mieszkanie nr 40 EmptyWto Wrz 16 2014, 19:54;

Autumn nie zastanawiała się nad ludźmi, którzy ją otaczali. Raz byli, raz ich nie było. Przychodzili i odchodzili. Mieli różne upodobania, zasady, brak zasad. Jedni lubili alkohol, inni nie, reszta nigdy nie próbowała. Czy to miało jakiekolwiek znaczenie w ostatecznym rachunku? Nie. Wszyscy byli tacy sami. Kręcili się tu i ówdzie, pokazując swoją maskę, chowając resztę jak najgłębiej, prawie do dupy. Mamili, zwodzili, robili słodkie minki. Ona odpowiadała im równie słodkim pierdolnięciem z pięści w twarz, ewentualnie mało subtelnym, psychicznym uderzeniem w postaci zimnego prysznicu na łeb. I dobrze. Nie mieli prawa kłamać, nie mieli prawa uważać się za lepszych. Co oni w ogóle wiedzieli o tym wszystkim... robiła, co chciała, co musiała - wszystko jedno. Szanowała siebie, swoje ciało, swoją duszę, swój czas i swoje uczucia. Może z wierzchu wyglądało to inaczej, może nie. Nie obchodziło ją to w ogóle. Po prostu żyła, jak gdyby jutro miała umrzeć. Gromadziła kolejne galeony na koncie, ale czy była szczęśliwa? Niekoniecznie. Ale nikt jej o to nie pytał, a ona bez pytania nie mówiła. W końcu to jej ludzie się wypłakiwali na barze, a ona kiwała głową nie mając nawet świadomości ile historii już słyszała. Mniej lub bardziej śmiesznych czy dramatycznych.
Mogłaby napisać książkę.
Tymczasem zaś kisiła się gdzieś pomiędzy klientelą a Prince'm, który, jak wywnioskowała z listu, ma jakiś poważny problem, skoro ją aż ściągał ze spotkania. Nie marudziła, przecież... i to zarobek, i to zarobek? Chyba niekoniecznie tak to się kręciło. Przecież Armstrong miał dla niej większą wartość niż jakiś tam frajer z wielkim brzuchem i szczerbatym uśmiechem. A nawet jeśli byłby bogiem seksu, to niczego by nie zmieniło. Przecież Rilla kąpała się w uczuciach, nawet po sam czubek głowy. Nie była wredną, wyrachowaną suką, za jaką ludzie mogli ją mieć z powodu jej powierzchowności. Pozory mylą i to wcale nie jest pusty slogan z jakiegoś billboardu. Nie zastanawiała się nad tym, że faceci się za nią oglądają, a potem myślą o niej w nocy, a kobiety patrzą z zawiścią, krytykując co tylko zobaczą. To nie było istotne, miała to w swej seksownej dupie. Ludzie lubili oceniać, nic by z tym nie zrobiła. Ona też oceniała, to naturalne. Wystawiamy jebane punkty przechodzącym obok ludziom, nie zastanawiając się nad ich historiami i uczuciami. A przecież stawiając wszystko na jedną kartę mogli przejebać całe swoje życie.
Kąciki jej ust powędrowały ku górze, gdy Prince przesunął się tak, że chcąc nie chcąc musiała zahaczyć o miejsce, które przed chwilą sama prowokowała. Kiedy POPROSIŁ o rozebranie się, lekko się zdziwiła. Nie, nie miała problemów z nagością, wręcz przeciwnie - w końcu pozowała do aktów - jednakże trochę ją tym zaskoczył, mimo wszystko. Ale przecież to nie stanowiło żadnego problemu. Odłożyła gąbkę na bok, po czym podeszła przodem do Armstronga. Obróciła się, wypinając tyłek i obniżając się tak, że dostał wyraźny sygnał, iż ma rozpiąć jej zamek sukienki. Kiedy zaś oto uczynił, wyprostowała się w zwolnionym tempie, aby ponownie zwrócić się twarzą do niego. Zakręciła biodrami i zsunęła z siebie sukienkę, zostając jedynie w niebieskiej, koronkowej bieliźnie. Leniwymi ruchami odrzuciła ze swych stóp szpilki, które z głuchym łoskotem upadły na ziemię. Rozpięła powoli stanik, delikatnie zsuwając z piersi. Ponownie zakołysała biodrami, powoli ściągając z siebie figi, centymetr po centymetrze. Całości dopełniał ledwo widoczny, wyzywający uśmiech.
W końcu przedstawienie musiało dobiec końca, a ona wsunęła się do wanny za Prince'm, by sięgnąć po gąbkę i kontynuować uprzednio podjętą czynność.
- Jak zawsze - szepnęła, niby obojętnie, nachylając się do jego ucha. Jednak jej uśmiech poszerzył się, choć tego widzieć nie mógł.
Nie naciskała. Jak będzie chciał mówić... sam powie. Wiedziała o tym. On też.
Powrót do góry Go down


Prince Armstrong
Prince Armstrong

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 24
  Liczba postów : 86
http://czarodzieje.org/t9581-prince-oliver-armstrong
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9583-sowa-ksiazeca
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9584-prince-armstrong
mieszkanie nr 40 QzgSDG8




Gracz




mieszkanie nr 40 Empty


Pisaniemieszkanie nr 40 Empty Re: mieszkanie nr 40  mieszkanie nr 40 EmptySro Wrz 17 2014, 11:53;

Prince natomiast uwielbiał analizować ludzi. Oceniać. Wysnuwać wnioski tylko po to, by spełnić własną ciekawość. Nie miał zamiaru o nich gadać, czy zagłębiać się w ich psychikę, bo to było zbędne. Każdy miał przyczepioną metkę ze swoją ceną. Nie ma osoby, której nie da się kupić – o wszystkim decydują jedynie zera na końcu. Czy to miało jakąkolwiek wartość dla Armstronga? Skąd. On kupował ludzi. Bawił się nimi. Decydował o tym komu poświęci wystarczająco dużo uwagi, ale mógł także puszczać tych wszystkich ludzi kantem, tylko po to, by pokazać im jak niewiele znaczą. Czy to było coś zdrożnego? Złego? Upokarzającego? Skąd. Dostali swoje pieniądze, a skoro to im oferował młody mężczyzna musieli się pogodzić z tym, że jeśli nie będą dość intrygujący, wyrzuci ich ze swojego życia jak nic nie warte marionetki. Powyrywa rączki, nóżki, a na koniec powie, że jedyne do czego się nadają, to bycie nic nie wartymi kukłami w rękach takich osób, jak ojciec-pierdolec-senior. Prince wykorzystywał pieniądze na zupełnie innej płaszczyźnie. Nie mamił. Nie obiecywał. Po prostu był, a to, że ktoś dodatkowo zbierał profity do własnego portfela, to zupełnie inna bajka. Różnica pomiędzy Oliverem, a Princem była widoczna gołym okiem. Pierwszy kupował ludzi, których potem traktował gorzej niż kurwy rynsztokowe. Drugi pokazywał tym ludziom, jak niewiele znaczą w obliczu dążenia do własnych pragnień. Wyimaginowanych. Tanich. Żałosnych.
Armstrong wiedział, że Jesień do niego należy. Była jedną z tych kobiet, które mógłby obsypać złotem, nie przez wzgląd na jakiekolwiek uczucia, bo przecież te nawet między nimi nie występowały. Ona tkwiła przy nim, a on coraz bardziej łaknął nie tylko jej obecności, ale też i ciała. Była jedną z tych kobiet, które wiedziały jak podejść, jak dotknąć, co powiedzieć, by mężczyzna po prostu płonął w chwili największego uniesienia. To było czymś niesamowitym. Było czymś dużo ciekawszym. Głębszym. Hamował własne, wyimaginowane pobudki przed tym, by po prostu nie złożyć na jej ustach ulotnego pocałunku, a zaraz potem usilnie próbował lawirować pomiędzy fikcją, a rzeczywistością. Raines sprowadzała go natomiast na ziemię. Drogimi perfumami, które otulały jej gładką skórę. Uśmiechem, który sprawiał, że chciało się go zmyć z jej ślicznej buźki. Wzrokiem, który mówił, że nie znasz jej wystarczająco, by oceniać po otoczce jaką prezentuje. To kilka składników, które były nierozerwalną częścią dziewczyny, z którą mieszkał. Może dlatego była zawsze pierwszą, do której pisał. Której potrzebował. Może. Może. Za dużo, kurwa, jebanego może.
Lubił tę grę. Lubił moment, w którym przypadkowo zahaczała o miejsce, które było dla niej niedostępne, a mimo to… Gdyby doszło do takiej sytuacji, z rozkoszą pozwoliłby jej się zająć tym, w należyty sposób. Nie przeszkadzało mu to, że było to swojego rodzaju wykorzystanie. Słuchała, ale mało mówiła. To czasami doprowadzało do szewskiej pasji, ale taki już jej urok, prawda? Zagryzł lekko dolną wargę, gdy w końcu zdecydowała się zrobić to, o co PROSIŁ, a zaraz potem sam podjął się tej uległej próby, której od niego wymagała. Uśmiechał się przy tym lubieżnie, jeszcze przed samym rozpięciem idealnie opinającej sukienki zanurzył dłoń w wodzie, by mokrymi opuszkami palców rysować na jej plecach mokrą stróżkę, która kończyła się dopiero na rozpoczęciu linii majtek. Obserwował jej pewne ruchy. Wodził za nią wzrokiem. Podziwiał jej śliczne ciało, które prosiło każdym fragmentem o zaspokojenie i choć mógł jej pragnąć, pożądać… Choć krew spływała mu mimowolnie do części ciała, w których nie powinna się w tym momencie znaleźć – musiał się powstrzymać. Przełknął głośniej ślinę, jeszcze przez moment otaksowując jej sylwetkę, a gdy tylko znalazła się za nim, uśmiechnął się tryumfalnie. Oparł się lekko o dziewczynę, czując na plecach kształtne piersi, a także lekko sterczące sutki. Ciekawe doświadczenie, niewątpliwie.
-Dotykaj mnie, Aut. – Mówił szeptem, a po chwili opuszkami palców zaczął sunąć wzdłuż jej nóg, które oplatały go na wysokości bioder. Woda przyjemnie otulała ich zmęczone ciała i nadawała dodatkowego impulsu, który był dobrym bodźcem do pobudzenia… Czegokolwiek. Przesuwał dłońmi po zewnętrznej stronie ud, zahaczając co jakiś czas o jej wystające kości biodrowe, ale nie pozwalał sobie na więcej. Nie mógł w żaden sposób wymagać od niej tego, czego sama, być może, nie chciała.
On to wiedział. Ona z pewnością też.
Powrót do góry Go down


Autumn Rilla Raines
Autumn Rilla Raines

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 526
  Liczba postów : 83
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9638-autumn-rilla-raines
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9641-super-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9640-autumn-rilla-raines
mieszkanie nr 40 QzgSDG8




Gracz




mieszkanie nr 40 Empty


Pisaniemieszkanie nr 40 Empty Re: mieszkanie nr 40  mieszkanie nr 40 EmptyCzw Wrz 18 2014, 08:28;

Nie lubiła mówić. Kłapać jęzorem. Nie znosiła nawet plotek. Nie z kwestii czysto ideologicznych, rzecz jasna. Zawsze się bała, że powie o te kilka słów za dużo. Że wszystko się wyda i domek z kart runie. Że nawet w świecie magii będą ją uważali za dziwaczkę i dziwoląga. I nie opędzi się od przykrych spojrzeń czy chamskich komentarzy. Nie ma się czym chwalić. Nie jest czystokrwistą czarownicą z super wykształceniem i łbem jak sklep. Dlatego zazwyczaj milczała, pozwalając innym na rozbieranie się ze swej prywatności. Jednakże nie było tak, że kompletnie nic nie mówiła. Ważyła swoje słowa, wymagała od niej tego jej praca. Musiała słuchać uwag i żali klientów, a w razie kryzysu poratować dobrym słowem. Bo nie chciała przecież, aby odstraszali pozostałych robiąc lament czy też demolowali jej miejsce pracy. Musiała nauczyć się taktu, lecz nie być przesadnie poufała. Nie mogła pozwolić, aby inni wchodzili jej na głowę. To samo tyczyło się jej pracy dorywczej - mało kto oczekiwał od niej pogaduszek czy też rzucaniem błyskotliwych sentencji. Miała być miła dla oka, uprzejma i stonowana. Grunt, żeby wszyscy wokół zazdrościli, a klient miałby się czym pochwalić. Względnie, żeby nie wyszedł na samotnego, starego piernika, który przychodzi na bankiet zupełnie sam, bo nikt nie jest w stanie z nim wytrzymać. No i powinna też słuchać, względnie udzielając kilka wskazówek. Czasem miała wręcz wrażenie, że zajęcia, które ją absorbują, pozwalają żyć na godnym poziomie, oduczyły ją mówić i stała się bezwolną kukłą pod dyktando innych ludzi.
Cóż, nie myliła się za bardzo.
Nie miała jednak czasu nad tym rozmyślać jakoś długo. Jasne, siadała już nie raz do tego tematu, aby skrzętnie przemyśleć swe zachowanie i znaleźć rozwiązanie na swe bolączki, ale po chwili musiała robić już coś innego, dlatego zapominała o swych ambitnych planach naprawczych. Na Merlina, nawet, gdyby chciała opanować świat, nie znalazłaby na to stosownego momentu. Zajęta sprawami doczesnymi w świecie konsumpcjonizmu i wyzysku, starając się przeżyć i nie dać się zabić. Piękna sprawa. Powinna być jakimś magicznym komandosem od survivalu. Chyba aurorem? Nie mam pojęcia, czy można to naciągnąć do tego stopnia. W każdym razie... nie miała pojęcia, kiedy dopadła ją ta cholerna znieczulica. Kiedy postanowiła, że zacznie się chować ze wszystkim i przed wszystkimi. Niby z natury również nie była szczególnie gadatliwa, ale z pewnością zdecydowanie pyskata. Tymczasem zaś zamykała się w okowach neutralności, tłumacząc to sobie za każdym razem per "taką mam pracę, nie mogę jej stracić, bo będę żyć w nędzy". Wychodziło na to, że pracowała dwadzieścia cztery godziny na dobrę, z przerwą na sen. Wiedziała tylko jedno - że nie chce się zaharowywać jak matka, by ostatecznie zostawać z niczym. Może i Autumn nie wyszła za takiego George'a, ale niestety znając jej szczęście, spodziewała się, że ostatecznie z kimś takim skończy. To była przerażająca wizja, dlatego skrupulatnie część zarobionej gotówki odkładała, by móc wiązać potem koniec z końcem.
A przecież zawsze marzyła o własnej restauracji. Lecz z powodu obaw odsuwała od siebie jego realizację. To zbyt górnolotne dla kogoś z nizin społecznych jak ona.
Tymczasem więc siedziała nago w wannie za Prince'm, przejeżdżając gąbką po jego plecach. Zachowując pozorny spokój. W takiej sytuacji jeszcze nie byli, ale to nic. Jest przecież silną dziewczynką, poradzi sobie z tym iskrzeniem pomiędzy nimi. Przyciąganiem między dwoma różnymi biegunami. W gruncie rzeczy jej się to podobało, dlatego lekki uśmiech nie schodził jej z twarzy. Myjka raz po raz przejeżdżała kolejne centymetry skóry mężczyzny, by potem zacząć myć jego tors okrężnymi ruchami. Jednak wciąż był to dotyk kawałka tworzywa sztucznego, a nie jej. Dlatego odłożyła na moment ostatnią, dzielącą ich barierę, po czym zaznaczyła paznokciami dróżkę od dołu jego brzucha aż po ramiona. Delikatnie, acz zdecydowanie. Potem jej dłonie spoczęły na jego barkach, starając się je rozmasować.
- Rozluźnij się. Zapomnij na chwilę o wszystkim. Zatrać się w przyjemności - szeptała mu do ucha, czując przyjemne dreszcze, gdy dotykał jej nóg, ud i bioder. Przegryzła na chwilę wargę, jednak cały czas skupiając się na spiętych ramionach. Doskonale wiedziała, że nie może między nimi do niczego dojść, choć teoretycznie ją do tego nakręcał. Ale to była gra, tylko gra. Wygra najsilniejszy, prawda? A tak się składa, że Autumn Rilla Raines nie chciała być już nigdy w swoim życiu tą najsłabszą. Dlatego będzie walczyć do końca. Czy jej się uda? To już inna historia.
Powrót do góry Go down


Yvonne Nancy Horan
Yvonne Nancy Horan

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 175
  Liczba postów : 595
https://www.czarodzieje.org/t12426-yvonne-nancy-horan
https://www.czarodzieje.org/t12443-pocztowy-paddy#333452
https://www.czarodzieje.org/t12442-yvonne-nancy-horan
mieszkanie nr 40 QzgSDG8




Gracz




mieszkanie nr 40 Empty


Pisaniemieszkanie nr 40 Empty Re: mieszkanie nr 40  mieszkanie nr 40 EmptyNie Lip 10 2016, 14:21;

Późne popołudnie nastało nie wiadomo kiedy. Kobieta straciła całkowite poczucie czasu, kiedy rano się okazało, że ma multum pracy na wczoraj tak właściwie! Tyle nowych przypadków się trafiło, że konieczne było ich natychmiastowe wykonanie. Niestety jedna głowa to czasem za mało do takiej roboty, jednak wakacje się zaczęły, a że czarodzieje to też ludzie czasem trochę też potrafią narozrabiać. Nie myśląc natomiast o późniejszych konsekwencjach, co najwyżej interesuje ich wysokość kary czy rodzaj reprymendy za złamanie prawa czarodziei. Natomiast za tym wszystkim stoją mizerne osóbki, które muszą główkować. Racjonalne wytłumaczenie, że nad londyńskim mostem latał motocykl, a zaraz za nim pędził hartodziob w godzinach szczytu, gdy ulice są najbardziej zatłoczone przez mugoli. To i wiele innych głupich pomysłów, często popędzanych przez ognistą whisky. Dokładnie było ich 40, głowa może wybuchnąć od natłoku tylu zgłoszeń w jednym dniu. Wystarczyło jej, że spóźniła się o 40 minut to też o ten czas wydłużyła sobie pracę.
Nic dziwnego, że Yvonne chciała odreagować trochę ten dzień w jednym z barów. Trzy lampki wina jej wystarczyły na odrobinę relaksu i wyrzuceniu tego dnia z myśli. Chyba starzeje się, bo coraz mniej alkoholu jest wystarcza by poczuć lekkie zawroty. Na ziemię sprowadził ją deszcz, który lunął nagle na ziemię. Zegar na ścianie wybił 18.40, pomyślała, że to już pora na powrót do domu i wskoczenie w piżamę, z tego pracowniczego ubrania. Zapłaciła za trunek, wyszła przed bar, a przed deszczem chronił ją daszek. Tak bardzo orzeźwiający zapach oraz powietrze. Poczuła się wyśmienicie. Świeżo. Postanowiła się teleportować do mieszkania by oszczędzić sobie moknięcia w deszczu, chociaż i na to mogła zaradzić. Jednakże wyciąganie różdżki z torebki w tym momencie było zbyt ciężkim zadaniem. Była po prostu wykończona i marzyła jedynie o wygodnym łóżku. Myślami odbiegła już do swojego łóżka i numeru mieszkania do jakiego chciała się przenieść. 40.
Stało się, jak zawsze nieprzyjemne uczucie teleportacji sprawiający, że żołądek podchodzi do gardła. Podobno tak jest jedynie za pierwszym razem, ona się z tym boryka znacznie dłużej, to też bardzo rzadko się teleportuje. Jak tylko otworzyła oczy to przeżyła niemały szok. Gdzie była jej ukochana sofa, jej ściana z cegiełek, schody. Zamiast tego zastała złote zasłony, nie znosiła tego koloru, kiczowaty w jej oczach żyrandol, przynajmniej kominek jej się spodobał. Ktoś jej się włamał czy to ona coś poplątała? Do tego miała wrażenie, że chyba nie pierwszy raz tu jest.
Zakryła usta ze zdziwieniem
-No pięknie - jednak zamiast reagować natychmiast i stąd zniknąć, to ona dalej się rozglądała i głowiła co poszło nie tak. Wtedy sobie uświadomiła, że skierowała się nie tam gdzie powinna. Pomyślała o złym numerze i po ptakach - Mam deja vu - to była jej kolejna rozkmina, tylko dlaczego? Może to też przez alkohol! Czy to nadszedł ten czas,w którym powinna dorosnąć czy coś? Wszystko tylko nie dorastanie. Pomyślała kobieta, która już mieszka sama i zarabia na własne utrzymanie.
Powrót do góry Go down


Prince Armstrong
Prince Armstrong

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 24
  Liczba postów : 86
http://czarodzieje.org/t9581-prince-oliver-armstrong
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9583-sowa-ksiazeca
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9584-prince-armstrong
mieszkanie nr 40 QzgSDG8




Gracz




mieszkanie nr 40 Empty


Pisaniemieszkanie nr 40 Empty Re: mieszkanie nr 40  mieszkanie nr 40 EmptyWto Lip 12 2016, 15:27;

Był zły. 
Był niesamowicie wkurwiony, kiedy tylko zrozumiał, że ledwie wrócił, a życie już zaczynało sypać mu piachem w oczy. Jak to możliwe - zachodził w głowę, ale odpowiedź nie leżała za rogiem i nie przyniosła jej sowa w liście od kolejnej laski. Został z tym sam i musiał poukładać sobie zbyt wiele spraw, które powoli zaczynały go wypalać od środka. Przykra sprawa, ale tak to już jest - drodzy państwo, że kiedy jebie się jedno, to zaraz dochodzi do tego drugie. Pieprzone, zapętlające się koło, które równie dobrze mógłby założyć na własną szyję, a potem? Potem udawałby, że to nieszczęśliwy wypadek i zbieg okoliczności, który pchnął go do desperackiego kroku jakim było, rzecz jasna, samobójstwo. Ironio. 
Prince Armstrong nie miał pojęcia, co ze sobą zrobić.
PKP*.
Wrócił do domu wcześniej niż zwykle. Klub zamknął, a to tylko dlatego, że nie miał głowy do rozmowy z tym panienkami, które u niego pracował. Szczęście było jedynie w tym, że jeszcze nie był świadomy ciąży jednej z pracownic, a przecież obecnie kobiety w stanie błogosławionym działały na niego jak najgorsza płachta na byka. Nie chciał już o tym dłużej słuchać, bo jeżeli Rosie doprawdy była jego córką, to czy to oznaczało, że musi dorosnąć? Wziąć odpowiedzialność za siebie i... Za nią? Nie chodziło o to, że nie ofiarowałby nic Chloe, poza pieniędzmi - oczywiście, ale to jedna z najbardziej absurdalnych rzeczy, która mogła go spotkać w tak młodym wieku. Och, ironio. Jaki się zrobił marudny. 
Przestał myśleć i zatopił się całkowicie pod przyjemnym strumieniem prysznica. Nawet zdał sobie sprawę z tego, że korzysta z dobrodziejstw mugolskiej cywilizacji, ale czy aby na pewno? Oddychał wolno, a kiedy uznał, że jest dostatecznie oczyszczony ze wszelkiego syfu, który spoczywał mu na barkach, wyszedł na puchaty ręcznik, który zabezpieczał go za każdym razem przed upadkiem. Autumn - jakaż ona była domyślna. Uśmiechnął się kpiąco i nie zastanawiał się nad tym, czy przypadkiem dorobi się gości, a nawet jeśli, to przepędzi na cztery wiatry. Nie potrzebował nikogo, a jedynie ciszy. Otulił biodra ręcznikiem i wyszedł do salonu, by to tam upić się butelką whisky, ale kiedy dostrzegł znajomą sylwetkę, zmarszczył brwi. Nie zamierzał robić awantur i irytować się na coś, co nie miało sensu. Wierzył jednak, że dziewczyna jest rozsądna i wyjdzie sama.
-Co tu robisz, Horan? - zapytał jednak nad wyraz uprzejmie i podszedł do niej bliżej. Totalnie nie krępował się tym, że był niemal nagi, a ona w ubraniu. Zawsze była śliczną dziewczyną, która mogła oddziaływać na wielu mężczyzn, zapewne na Prince'a też działała, ale przecież nie dałby po sobie poznać, że cokolwiek dla niego znaczyła. Nie przywiązywał się do ludzi, choć bez niej dzień wydawałby się nudniejszy, gdyby przestali sobie dogryzać. -Wpadłaś tak - o, czy masz konkretny cel? Pozwól, że zgadnę... - stwierdził od razu i nie pozwolił Ivonne nawet rozpocząć myśli. -Zabrakło ci ognistej.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

mieszkanie nr 40 QzgSDG8








mieszkanie nr 40 Empty


Pisaniemieszkanie nr 40 Empty Re: mieszkanie nr 40  mieszkanie nr 40 Empty;

Powrót do góry Go down
 

mieszkanie nr 40

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: mieszkanie nr 40 KQ4EsqR :: 
mieszkania
-