Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Ognisko nr 7

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32462
  Liczba postów : 102522
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Ognisko nr 7 QzgSDG8




Specjalny




Ognisko nr 7 Empty


PisanieOgnisko nr 7 Empty Ognisko nr 7  Ognisko nr 7 EmptyPon 16 Lut 2015 - 21:39;


Ognisko

Cały opis ogniska zawarty jest w poście startowym, dlatego przeczytajcie sobie, żeby docenić pracę Archibalda. Dziękuję. ~Utopia

______________________

Ognisko nr 7 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Gillian M. Goyle
avatar

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 192
  Liczba postów : 186
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10326-panna-blackburn#284895
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10350-ruda-jest-moja#285205
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10351-gillian-meredith-jill-goyle#285206
Ognisko nr 7 QzgSDG8




Gracz




Ognisko nr 7 Empty


PisanieOgnisko nr 7 Empty Re: Ognisko nr 7  Ognisko nr 7 EmptyNie 22 Lut 2015 - 21:49;

Całe te walentynki to w sumie niezły pomysł. Dobry sposób na odreagowanie po stresującym miesiącu - a wierzcie mi lub nie, ale był on bardzo nerwowy dla Gillian. Ta cała sprawa z Ambrożym, potem jeszcze spotkanie z Klemensem no i... w sumie trudno mi powiedzieć, dlaczego jeszcze Gillian zdecydowała się powierzyć swój los opiekunom ferii i spędzić ten magiczny dzień z osobą, którą jej wybiorą. Tak naprawdę nie wiedziała, czego się spodziewać, bo nie miała pojęcia, kim będzie owa nieznajoma bądź nieznajomy. Jednak z tego co widziała na ferie wybrało się dużo dziewcząt z Hogwartu, toteż cudem byłoby trafienie na jakiegoś faceta. Te całe ogniska były jak randki w ciemno, a dziewczynka ze złamanym serduszkiem miała szansę poznać w ten sposób kogoś ciekawego. Zapoznała się z programem ogniska, przedstawiono jej menu potraw, które może sobie zażyczyć i opowiedziano jej o wróżbach. Od razu wydało jej się to dobrym pomysłem, toteż bez większego zastanowienia chwyciła jedną z dwóch porcji magicznego proszku i wrzuciła go do ognia.
Uważaj! Twój towarzysz/ka wieczoru to nikt inny jak wieczny podrywacz. Lubi zbierać trofea i nie zawaha się, by dolać do ci miłosnego eliksiru do herbaty.
Przez treść tej wróżby Gillian zaczęła się zastanawiać, czy aby nie trafi jej się jakiś ślizgon pokroju Russeau, czy kogoś jeszcze bardziej oślizgłego. Wieczór walentynkowy spędzony w znienawidzonym towarzystwie należałby do zmarnowanych. A podobno to właśnie dziś można znaleźć prawdziwą miłość. Taaa... szczególnie jeśli twój nowy przyjaciel jest gotów cię przelecieć dla kilkuminutowej przyjemności. Nie żeby Jill wierzyła w te pierdoły. Właśnie nie ufała im ani trochę. Bo choć była czarownicą, to nie oznaczało to wcale, że uwierzy we wszystko co jej się wciska. Może jej towarzyszem będzie śliczna, lecz heteroseksualna dziewczyna - może nawet Urane! Ach, tak. Urane i listy do niej, dotyczące Ambrożego. Cholera, co, jeśli będzie to on? Nie, to niemożliwe. A może? Przecież wnioskując po liście Uranka ta przepowiednia idealnie opisywała jego charakter.
-Nie, kurwa. Nie. On taki nie jest. -Co ty możesz o nim wiedzieć. Prawie cię zaliczył a ty zachowujesz się jakbyście mieli już brać ślub. Ufaj przyjaciółce, nie musisz wróżbie. I ufaj przeczuciom. Co czujesz?
Jest chujem. Ale tak bardzo go pragnę.
No właśnie.
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Ognisko nr 7 QzgSDG8




Gracz




Ognisko nr 7 Empty


PisanieOgnisko nr 7 Empty Re: Ognisko nr 7  Ognisko nr 7 EmptyNie 22 Lut 2015 - 22:42;

Walentynki. Walentynki.Dzień zakochanych. Szkoda, że nikt nie pamięta o biednych epileptykach, którzy tego samego dnia też mają swoje święto. Zamiast tego wszyscy mają te swoje chore zabawy, umizgi, kolacje, kwiaty i w ogóle. Jakby potrzeba było tego jednego, specjalnego dnia, by o takich sprawach pamiętać. A czy o tym nie należy myśleć całe życie? Cały rok? Cały czas? Jasna cholera, no. I co mają powiedzieć Ci wszyscy epileptycy biedni? Myślę, że na pewno im miło. Szczególnie tym samotnym, im to już na pewno. No, ale spoko. Walentynki. Niech będą. Niech kurwa będą. Nie, żeby miał ochotę spędzic ten dzień – poranek, popołudnie, wieczór i noc – u boku tylko jednej osoby, no ale nieważne. Nie mówmy o tym, tak? Przecież.. Był tylko dupkiem, który najpierw rozbuchał ją do czerwoności, rozpalił jej zmysły, zaprosił do wspólnej erotycznej zabawy, a potem zostawił. Z czego naprawdę zdawał sobie sprawę. A ten bolący przez kilka dni policzek i samo wspomnienie tego, tylko jeszcze bardziej mu o tym przypominało. Cóż…
No, ale Walentynki, tak! Tak! I to nie takie zwykłe, bo specjalne! Bo Hogwarckie, daleko od wszystkich możliwych miejsc, w których można się napić i spokojnie kontemplować nad swoim losem. Daleko od wszystkich tych gówien, jak narkotyki, pastele, narkotyki, książki, alkohol, sztalugi. Słowem, daleko o jakieś kilkadziesiąt kilometrów od potencjalnych miejsc i rzeczy, które mogłyby dać Krukonowi przyjemność.Czego chcieć więcej? Jebanej Syberii i walentynek z Hogwartem! YUHUHUHUHU! No, ale może tak źle nie będzie, prawda? Nie, nie może tak być. Z takim nastawieniem, mniej więcej wchodził na tę całą polanę. Dostał przydział do ogniska. Numer 7. Nie można ukryć, całkiem, całkiem to przemyślane. W sumie.. Mimo wszystko było dość romantycznie i intymnie. Mimo, że nieco tłoczno na pierwszy rzut oka. Pozostało tylko znaleźć woje ognisko. I znalazł. Osoba towarzysząca już tam na niego czekała.. Gillian. Cudownie. Aż sobie przypomniał tę wróżbę, którą losował na wejściu -„gruchoczecie do siebie, że aż miło! Całkiem ładne dopasowanie - a duch magicznego ognia miłości zna się na takich rzeczach. Jeżeli nie będziesz naciskać na swojego partnera/partnerkę w innych sytuacjach, to niedługo cały Hogwart zatańczy na waszym hucznym weselu!”
- Cześć Gill! - zawołał wesoło, nie kryjąc ekscytacji. Po tym wszystkim.. Miał niesamowity zamiar do niej napisać, ale jakoś nie potrafił. Bał się? Tak. Z pewnością. Kolejnego policzka. Kolejnej ucieczki. Albo po prostu.. braku odpowiedzi. - Przykro mi, że musisz ten czas spędzać z takim dupkiem, jak ja. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe..
Powrót do góry Go down


Gillian M. Goyle
avatar

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 192
  Liczba postów : 186
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10326-panna-blackburn#284895
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10350-ruda-jest-moja#285205
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10351-gillian-meredith-jill-goyle#285206
Ognisko nr 7 QzgSDG8




Gracz




Ognisko nr 7 Empty


PisanieOgnisko nr 7 Empty Re: Ognisko nr 7  Ognisko nr 7 EmptyPon 23 Lut 2015 - 17:54;

Och, takie dupczenie głupot. Że niby dzień kobiet uwłacza kobietom, dzień dziecka dzieciakom, a Boże Narodzenie w takim razie Jezuskowi? A walentynki co? Murarzom? Walę tynki, walę tynki. Ups, miało być śmieszne. Przepraszam. Ludzie, święta mają być radosne! Przynajmniej większość, bo chrześcijanie bardzo lubią utrudniać sobie życie. A o takich epileptykach nikt nie pamięta bo... no właśnie. Może zwyczajnie nie są warci zapamiętania? Nie, to takie brutalne i prymitywne. Wydaje mi się, że ludzie po prostu nie są w stanie świętować dnia ludzi o przypadłościach innych od ich własnych. Czy raczej jakichkolwiek. Bo przecież oczywistym jest, że ludzie boją się inności. Gillian? Ona osobiście nigdy nie miała do czynienia z osobą chorą na padaczkę, ale też nie wiedziałaby, co ma zrobić. Bo to tak jak z wjeżdżającym do pociągu niepełnosprawnym. Podejść od razu i zacząć na siłę pomagać czy poczekać aż sam poprosi o pomoc? Większość ludzi sądzi, że najlepiej takich sytuacji unikać i dlatego osobniki różniące się od ogółu są spychane na margines.
A takie walentynki, które w dodatku urządzone zostały przez władze Hogwartu to naprawdę może być dobry pomysł. Wszyscy są pod kontrolą, a taki słodki wieczór jest idealnym zwieńczeniem niezbyt udanych ferii. Co z tego, że daleko od domu, co z tego że nie masz pojęcia kogo spotkasz. I czujesz się tak okropnie, bo nie masz szansy samemu wybrać sobie towarzysza. A gdybyś mogła, Gillian, kogo byś wybrała?
Klemensa? Nie pojechał na ferie, jest dorosły. I raczej nie lubi takich świąt. Poza tym nie zapominaj, że między wami nie jest ciekawie. Friday'a? Naprawdę? Po tym, co zaszło między wami w jego mieszkaniu?
Na samą myśl o chwilach w ramionach chłopaka przez ciało Gillian przeszedł mimowolny dreszcz. I w tamtym momencie usłyszała jego głos. Zbyt radosny. Zbyt dobrze znany. Zbyt bolesny. Odwróciła się i wbiła spojrzenie w sylwetkę podchodzącego do niej mężczyzny. Ogień tak cudownie rozświetlał jego twarz... Jill przygryzła wargę i wyciągnęła coś z kieszeni. Nie miała pojęcia, kogo spotka, więc nie zbliżając się do niego rzuciła w Ambrożego paczuszką. W środku nie było może nic wyjątkowego, bo tylko uroczy pluszak trzymający serduszko. Ale Gillian miała przy sobie coś jeszcze. Bo chciała, żeby to był Ambroży. I kupiła to coś właśnie dla niego.
-Cześć, Friday. -Powiedziała z lekko ściśniętym gardłem. Wysłuchała, co ma jej do powiedzenia i z trudem się do niego uśmiechnęła. -Tak myślałam, że trafię na ciebie... -Przyznała cicho pod nosem, patrząc na trzymaną w palcach wróżbę. Może nie jest prawdziwa. Wyjęła z czerwonego płaszcza malutki woreczek - znajdowało się w nim błyszczące, czarne pudełko, coś jak na pierścionki zaręczynowe. Przyjrzała mu się i w końcu podeszła do blondyna. -Nie miałam pojęcia co byś chciał. Dlatego... -Przygryzła od środka policzek i wcisnęła mu w rękę pudełeczko. W środku znajdował się wisiorek. Na klucze, na bransoletkę, na naszyjnik, nieważne. Ale był w kształcie przełamanego serca, a gdyby Ambroży tylko dobrze przyjrzał się dziewczynie zauważyłby, że ona ma zawieszoną na szyi drugą połówkę.
Gilian odsunęła się w miarę szybko i spojrzała w ogień. Niczego nie oczekiwała, niczego nie chciała. Naprawdę. Dla niej przyjmowanie prezentów zawsze było takie krępujące...
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Ognisko nr 7 QzgSDG8




Gracz




Ognisko nr 7 Empty


PisanieOgnisko nr 7 Empty Re: Ognisko nr 7  Ognisko nr 7 EmptyWto 24 Lut 2015 - 14:49;

Wale tynki, wale driinki.. Nie, chyba zostawmy już te Walentynki zakochanym, nie mieszajmy w to epileptyków, bo zaraz się będą chcieli załąpać wspomniani murarze, no i pewnie jeszcze alkoholicy, pijacy. No, osoby pijące. Drinki konkretnie. Spoko, spoko. No, więc święto zakochanych. Zakochanych? Tak bardzo. Z Gill.. Jeszcze ta wróżba. Miał być delikatny. Przepraszam, ale czy to właśnie swoją delikatnością i stanowczością w kwestii właśnie tego, by nie naciskać na nią za bardzo. Ale ślub…? Kogoś chyba pogrzało. W końcu, Piątek… Piątek…. Piątek na ślubnym kobiercu? Ktokolwiek to sobie wyobraża? No ludzie kochani, bez przesady, naprawdę. Poza tym, która kobieta by tego chciała. Z nim w dodatku? Okej, okej. Ktoś by się znalazł, na pewno by się znalazła jedna, może dwie, może nawet i trzeci jak dobrze poszukać. Niemniej.. Czy sam Ambroge chciałby się żenić? Nigdy. Nigdy. Nigdy. Przynajmniej na razie. Bo to za bardzo ograniczałoby całą jego wolność.. Związek jeszcze spoko. Jeszcze jest okej. Wiadomo, miłość i tak dalej, ważna sprawa. No, ale kurwa wiązać się aż tak mocno na całą resztę życia? Przecież to trochę dużo, nie…?
Paczuszkę, którą dostał obejrzał tylko szybko, po czym z uśmiechem skłonił się i podziękował dziewczęciu. No, fajnie, fajnie. A czy on miał dla niej prezent? Tak. Oczywiście, że miał. I to nie byle jaki. Taki, jakiego się chyba nie spodziewała. Ani ona, ani inna osoba, która trafiłaby dziś na niego. Potem, gdy siadał, napadła go i wręczyła drugi podarunek. Dwa prezenty? Okej, okej. Tym razem już jednak postanowił sprawdzić, co to jest. Złamane serduszko? Takie w połowie.. Czym prędzej założył na szyję i z uśmiechem na nią popatrzył. – Rozumiem, że druga część jest u Ciebie? – spytał, po czym zbliżył się delikatnie i powoli, przytulając mocno do siebie. – Dziękuje. Naprawdę, bardzo dziękuje. – rzekł, po czym ucałował ją w policzek. Najpierw jeden, potem drugi, po czym delikatnie ujął jej podbródek – jak ostatnio – i pocałował. Mocno i namiętnie. I długo. – To mój prezent dla Ciebie. Mam nadzieję, że Ci się podoba…
Powrót do góry Go down


Gillian M. Goyle
avatar

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 192
  Liczba postów : 186
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10326-panna-blackburn#284895
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10350-ruda-jest-moja#285205
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10351-gillian-meredith-jill-goyle#285206
Ognisko nr 7 QzgSDG8




Gracz




Ognisko nr 7 Empty


PisanieOgnisko nr 7 Empty Re: Ognisko nr 7  Ognisko nr 7 EmptyCzw 26 Lut 2015 - 1:03;

Właśnie, cholera. Zakochanym. Z a k o c h a n y m je zostawmy. Nie mieszajmy w to nie tylko epileptyków, ale też Gillian i Ambrożego. Bo co dwie przypadkowo zetknięte przez los osoby mogą wiedzieć o miłości? No błagam, już pewnie ci alkoholicy bardziej kochają te swoje drinki, a murarze wolą stawiać domy (kurwa, co robią murarze?). Gillian nie miała prawa kochać kogoś takiego jak Piątek. Jak to on ładnie ujął? Nie powinna sypiać z kimś jego pokroju. Ale kurwa ona nie chciała z nim spać. Tamto, co się między nimi wydarzyło... to nie było odpowiednie, wie o tym. Ale Ambroge też wiedział, bo przestał. I chociaż to zaprzestanie pieszczot nie spodobało się Gillian, to wiedziała, że dzięki temu Ambroży okazał się być głosem rozsądku w ich zwią- chuj, to nie związek. Po kilku pocałunkach nie ma mowy o związku. Może zauroczenie, przynajmniej ze strony Gillian. A on? Czego mogła się spodziewać po facecie, który zaliczył więcej panienek niż ona w całym życiu staników? NAWET PRZEPOWIEDNIA TO POTWIERDZIŁA! Ale zaraz. Jemu wywróżono coś innego.
Ślub.
Tak, zdecydowanie Gillian i Ambroży do siebie pasowali.
HAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHHAHA, NIE.
Ten, kto układał te wróżby musiał być zdrowo kopnięty. Wyobraźcie sobie tylko - Ambroży w pachnącym, wyprasowanym garniturze, w k o ś c i e l e, czeka na ubraną w niewinną biel rudą Jill. Jak to wygląda?
Kurwa. Pięknie. Jasny gwint, lepiej, żeby Ambroży nawet nie wspominał jej o treści wróżby, bo Gillian może się speczyć. To przecież jeszcze dziecko, nie w głowie jej romance i wesela. Chociaż tamtego wieczoru wyglądało to nieco inaczej. Nie wydawała się już taka zagubiona, nieśmiała, niewinna - była kokieterna i pełna wdzięku. Taka ruda kocica, mrau.
Gillian patrzyła jak Ambroge zakłada łańcuszek. Tak, ona miała drugą połowę, cholera, tak bardzo chciała mu to powiedzieć. Nie powiedziała. Niech poudaje niedostępną, tak to zawsze działa.
Niestety jej sztuczne fochy zostały szybko rozgonione przez piątkową bliskość. Kiedy poczuła jak ją obejmuje, odruchowo opadła dłonie na jego klatce piersiowej. Nie słyszała słów, za bardzo wchłonęły ją piękne oczy Friday'a. Hipnotyzujące oczy.
Usta na policzku. Na drugim. Palec pod brodą. I te oczy. Gillian poczuła na ustach miłe mrowienie i ciepło. Ten sam dreszcz co ostatnio wstrząsnął jej ciałem i nagle zrobiło się jakoś cieplutko.
-Ambroge... -Wyszeptała między jednym oddechem i drugim. Nie chciała się od niego odrywać, tak bardzo chciała go bliżej. Gillian, dziecko, co z tobą. Kiedy chłopak w końcu odsunął twarz, zarumieniona Jill zaczęła ostro kręcić główką. -Na tym przystanku byliśmy ostatnio. Jakiś taki przestarzały ten prezent. -Zażartowała, obdarzając go słodkim uśmiechem. Chyba nie wyglądała, jakby miała go zabić, co?
Niemniej jednak - uważaj, Piątek. To jest rude, nie wiesz co wywinie.
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Ognisko nr 7 QzgSDG8




Gracz




Ognisko nr 7 Empty


PisanieOgnisko nr 7 Empty Re: Ognisko nr 7  Ognisko nr 7 EmptyCzw 26 Lut 2015 - 1:21;

Nie walczyła. To miło, nawet bardzo miło. Spodziewał się mimo wszystko, jakiś oporów, bo przecież ostatnio, jak jej odmówił kolejnego pocałunku i tym samym stając się swoitym głosem sumienia, szkoda tylko, że nie własnego, to został obrażony i niemalże opluty. W końcu. Dostał w twarz. To prawie to samo. Tak. Tamten dzień.. Tamto popołudnie. Wczesny wieczór. Ta sesja. Zdecydowanie, nie powinna mieć miejsca. Podobnie, jak tamten pocałunek i policzek. No, ale stało się, co się stało i tego nie można było zmienić. Za to wpływać na przyszłość cały czas. Dlategóż właśnie zdecydował się na ten krok. Szczerze mówiąc nie miał pojęcia, jak zareaguje ona na jego bliskość. W końcu zawsze – mimo tych miłych wspomnień – mogła go odepchnąć i kazać spierdalać po tym, co zrobił jej ostatnio, nie? Mimo wszystko tego nie zrobiła. I chwała jej za to, naprawdę. Nie wiedzieć, jak Piątek by się zachował gdyby w tamtej chwili dostał kosza. I nie dlatego własnie, że go dostał. Po prostu.. Chyba coś w nim pękło odkąd ją poznał. A wspominane ciągle wydarzenia, pomogły mu się w tym utwierdzić. Tylko co? Nie bardzo wiedział, nie umiał jeszcze dostatecznie nazwać tych emocji, które w nim wywoływała, tych wszystkich sprzecznych uczuć. Co by nie było, na pewno mu na niej zależało. I to cholernie. Szkoda, że nie chciał tego przed samym sobą przyznać..
- Tak, wiem. Pamiętam gdzie skończyliśmy.. – rzekł spokojnie, mimowolnie gładząc policzek. Niemniej. To chyba zawsze będzie mu o tym przypominać. O tym, jak wielką, wręcz niespotykanie wielką dojrzałością i niedojrzałością się wtedy wykazał. Dojrzałością, przerywając tę passę. Ten cudowny taniec. Niedojrzałością z kolei z gruntu dopuszczenia tej sytuacji. I emocji mu towarzyszących. Tego.. pożądania.. – Niemniej, to chyba całkiem miła stacja, prawda? – odparł, patrząc w ognisko. Było tak piękne. Oby tylko nie wybuchło przy najbliższej okazji, bo w sumie kto wie jak tutaj może działać jakieś większe skupisko magii? – Poza tym, mam coś dla Ciebie. Chyba nie sądziłaś, że mój prezent skończy się tylko na tym… - rzekł, sięgając za pazuchę po pewne małe zawiniątko. Bardzo ładnie zapakowane, własnoręcznie przez samego Fridaya, ale o tym wiedzieć nie mogła. Był natomiast tam podpis rzeczonego Krukona, zawierający prostą wiadomość: Dla mojej Gillian. Ambroge. Chłopak podał jej ów paczuszkę, jednocześnie oczekując jej reakcji. Jak wielkie musiało być jej zdziwienie, widział ale to chyba nie oddało skali problemu. W środku bowiem była bardzo ładnie zapakowana ramka. A w niej. Portret Jill. Szkicowany, niemniej jednak. W tej koszuli. Tamtej, pamiętnej koszuli, tamtego pamiętnego dnia. Przedstawiającego ją dokładnie tak, jak zapamiętał Ambr – w nieco rozpiętej koszuli z potarganymi włosami, uciekającym i nieobecnym spojrzeniem oraz wypiekami na policzkach. Dokładnie, w jej pierwszej pozie, w jakiej mu pozowała. – Wszystkiego najlepszego.. – rzekł krótko, uśmiechając się lekko.
Powrót do góry Go down


Gillian M. Goyle
avatar

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 192
  Liczba postów : 186
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10326-panna-blackburn#284895
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10350-ruda-jest-moja#285205
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10351-gillian-meredith-jill-goyle#285206
Ognisko nr 7 QzgSDG8




Gracz




Ognisko nr 7 Empty


PisanieOgnisko nr 7 Empty Re: Ognisko nr 7  Ognisko nr 7 EmptyPią 27 Lut 2015 - 1:12;

Bez przesady. Po co miałaby się denerwować? Czy machanie łapami, wyzywanie, bicie i ogólna złośliwość by kogoś uszczęśliwiły? Gillian nie miała ochoty na tego typu zabawy, nie teraz, kiedy okazało się, że zmartwienia jej zeszłego tygodnia zostały tak szybko rozwiane. Ambroge się nie złościł, a więc Jill nie musiała obawiać się, że spędzą te Walentynki w ogłuszającej ciszy. I chociaż źle się stało, że tamtego dnia zaszli tak daleko, to jednak ani przez moment Gillian tego nie żałowała. Może kilka razy pluła sobie w brodę, że stało się z nią coś dziwnego, ale tak naprawdę to wzbogaciło jej istnienie o nowe doświadczenia. I w tym momencie ostatnie czego chciała to po raz kolejny odczuć pustkę, która otaczała ją, gdy w pobliżu nie było Friday'a. Te pocałunki znowu rozgrzały ją od środka, pobudziły zmysły, obudziły ze stuletniego snu. Ten facet miał w sobie coś, co potrafiło dać Gillian niezłego kopa, a jego pocałunki sprawiały, że czas stawał w miejscu. Co to było? Trudno wytłumaczyć, trudno to nazwać. Gillian też nie potrafiłaby powiedzieć, co dokładnie zmieniło się po tamtej teoretycznie nieudanej sesji. Dojrzała? Czy można tak powiedzieć o dziewczynie, która w tamtym momencie chciała oddać się obcemu mężczyźnie? A może po prostu obudziła w sobie kobietę, którą Ambroge usilnie próbował z niej wydobyć? Cokolwiek jednak to było, odwróciło świat Jill do góry nogami, przez co nie potrafiła inaczej reagować na pieszczoty Piątka niż w równie intymny sposób.
-Tak... to nie było zbyt miłe zakończenie. A jednak chyba cię nie przeproszę, Friday. - Powiedziała spokojnie, mrużąc lekko oczka. Odwróciła głowę i spojrzała w bok. Płomienie pożerały gorące drewno, tańczyły z wiatrem - w zgodzie. Gillian też chciała zatańczyć. Kilka dobrze rzuconych zaklęć, albo po prostu porządny gramofon w połączeniu ze światłem tak wielu ognisk mogły wprawić ich dwójkę w magiczny nastrój. Jill z zazdrością pochłaniała wzrokiem skwierczące płomienie i mimowolnie zaczęła coś nucić. Ten prywatny występ melodyjności przerwany został przez słowa Piątka. -Tak... całkiem miła. - Przyznała cicho, przysuwając się lekko do chłopaka. Wtuliła twarz w jego ramię. Już nawet odpuści te tańce na rzecz kilku chwil przy bezpiecznym Ambrożym. Dziewczyna przymknęła oczy, gdy z przemyśleń wyrwał ją nagle podarunek. Nierozumiejącym wzrokiem przesunęła po zawiniątku, a litery przeskakiwały jej pod oczami.
Dla mojej Gillian.
Mojej Gillian.
M o j e j Gillian.
M o j e j.

-Och. - Jak widać to było jedyne, co inteligentnego była w stanie wymyślić Gillian. W końcu jakoś zareagować trzeba, a takie "dzięki" wszystko by popsuło. Poza tym te słowa brzmiały jak... okrutny żart. Jak to możliwe, że on też...
Gillian rozwinęła obraz i zastygła. Patrzyła na szkic kobiety ubranej w koszulę Ambrożego. Była szczupła, idealna, kusząca i niewinna. Jak? Jak to możliwe, że Friday zrobił coś tak pięknego z tych kilku chwil, przez które na nią patrzył? Przecież uciekła, jak ostatni tchórz. A mimo to ten obraz był doskonały.
-Wszystkiego najlepszego? - Powtórzyła za nim zbaraniała Gillian. Przesunęła palcem po kobiecie na szkicu i w jej oczach pojawiły się łzy. Nie dlatego, że coś z obrazem było nie tak. Płomień wstydu objął skórę dziewczyny w miejscu, gdzie znajdowało się imię innego. Jak on może życzyć jej wszystkiego najlepszego, kiedy ona zwyczajnie na to nie zasługuje?
-Nie chcę od ciebie życzeń. - Wyszeptała cicho i zawinęła obraz w bezpieczny papier. Odłożyła go delikatnie na nieośnieżony pień i wróciła do chłopaka, wzruszona. -Ty mi wystarczysz. - Powiedziała cicho, nie bardzo wiedząc, co jeszcze może zrobić. Nie może go pocałować. Wtedy znowu nie mogłaby się opamiętać i oboje mieliby niezłe kłopoty.
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Ognisko nr 7 QzgSDG8




Gracz




Ognisko nr 7 Empty


PisanieOgnisko nr 7 Empty Re: Ognisko nr 7  Ognisko nr 7 EmptyPią 27 Lut 2015 - 13:26;

Chyba go nie przeprosi.. A to śmieszne w sumie, bo zabrzmiało tak, jakby Ambroży domagał się przeprosin. A to dopiero śmieszne, bo nic takiego nie miało miejsca. On ani się ich nie domagał, ani tym bardziej dopraszał. Nie chciał niczego. Przeprosin na pewno. Bo co by to zmieniło? Niewiele, prawda? Jeszcze tylko postawiłby ich oboje w dość, nie ukrywajmy, niezręcznej sytuacji. Zatem po co? Nawet jeśli nie rozumiał przyczyn tamtego… potraktowania, to akceptował je w pełni, rozumiejąc że pewnie o wiele mocniej dostałby – i to nie tylko w twarz – gdyby tak nie daj boże nie zatrzymał tego i wszystko o czym w tamtym momencie myśleli, czego chcieli doszłoby do skutku.
Skoro ją całował, to chyba raczej tego nie chciał, nie? To znaczy chciał, ale czego innego. I ona właśnie teraz mu to dała. I nie chodzi mi o nic innego, jak zwyczajnie o bliskość dziewczęcia. A teraz trwała tak sobie obok niego, spokojna i bezpieczna, wtulona w jego ramię. Czego chcieć więcej? No, może jej wtulającej się w jego ramie ciągle? A przynajmniej tak długo, jak długo można. No i jej przesiadującej w jego mieszkaniu, pijącej z nim wino, whisky, czytająca książki, śpiąca obok niego, gotująca razem z Krukonem obiady, śniadania, kolacje. Słowem – mieszkająca z nim. No, ale na to pewnie przyjdzie jeszcze trochę poczekać, życie znając. Niemniej, miał czas. A grunt, że właśnie teraz ona sobie stoi i się do niego przytula. Jaka szkoda, że musiał tę cudowną chwilę przerwać swoim podarunkiem dla niej.
Podarunku, który chyba zrobił na niej wrażenie, biorąc pod uwagę fakt, jak bardzo się nim.. ucieszyła? Prędzej wzruszyła. Chyba dobrze. Chyba, bo koniec końców trochę innej reakcji się spodziewał, niemniej jak długo była w miarę zadowolona, tak długo, chyba było dobrze. No, ale widać było, że obrazek zrobił na niej wrażenie. I to niemałe. A kiedy to zrobił.. no cóż. Był taki moment, między jej wejściem do pracowni a rozpoczęciem sesji, kiedy to wpadła do pomieszczenia w przedstawionej przez niego pozie. Dokładnie tak wyglądała. Zdaniem Piątka najlepiej podczas całej tej sesji. Może właśnie stąd ujął ją tak, a nie inaczej? Swoją drogą, to zabawne, jak jedno małe zawiniątko potrafi zniszczyć całą nerwową atmosferę między dwoma osobami. Bo teraz było tak.. cudownie. Spokojnie i Walentynowo. Całkiem miło i w ogóle. Czego chcieć więcej. – Miło mi to słyszeć, ale nie przesadzaj, proszę… - powiedział spokojnie, po jakimś czasie, kwitując jej wypowiedź. Objął ją ręką i złożył na jej czole gorący i spokojny pocałunek. Tak bardzo nie wiedziała, o czym mówiła, tak bardzo nie miała pojęcia. Z resztą, wystarczyło pogadać choćby z panną Russeau. Tak, ona na pewno miałaby w tym temacie bardzo dużo do powiedzenia.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Ognisko nr 7 QzgSDG8








Ognisko nr 7 Empty


PisanieOgnisko nr 7 Empty Re: Ognisko nr 7  Ognisko nr 7 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Ognisko nr 7

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Ognisko nr 7 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Syberia
 :: 
Walentynkowa polana
-